Obsesja (I)
4 kwietnia 2014
8 min
Pierwszy raz ujrzał ją, gdy nie mogła dosięgnąć dzieł Rousseau. Stawała z wysiłkiem na palcach, a zielona spódnica odsłaniała zgrabne łydki i jędrne uda. Zamiast podejść, skrył się za regałem i obserwował ukradkiem jej zmagania znad grzbietów książek. Nigdy nie widział kogoś takiego, odczuwał bijący od niej magnetyzm. Zganił się w myślach. Czuł, że brzmi to strasznie głupio. Mimo to, nie umiał tego do końca wyjaśnić, ale chciał po prostu obserwować. Obserwować jak jasne kosmyki opadają na jej talię. Obserwować jak wysoki brunet podaje jej książkę, którą odbiera z uśmiechem. Słyszeć ton jej głosu, którym dziękowała za zaproszenie na kawę i usprawiedliwiała się brakiem czasu i zbliżającymi się terminami. Uśmiechnął się. Zrozumiał, że oznacza to jej obecność w bibliotece w najbliższych dniach. Będzie miał dużo czasu, by się na nią napatrzeć.
Cały wieczór porządkował i układał książki. Biblioteka wieczorami była najbardziej zabałaganiona, ale on lubił tę część dnia. Znajdowanie odpowiednich książkach i ich właściwych miejsc sprawiało, że zaczął odnajdywać ukryty porządek. Nie tylko wśród książek, ale również wśród czytelników biblioteki. Wiedział na przykład, że stos podręczników do psychologii oznacza zbliżające się kolokwium na pobliskiej uczelni. Wiedział też, że ta często spoglądająca w dal dziewczyna, siedząca nad książkami dotyczącymi różnych religii szuka swojej ścieżki w życiu. Przychodziła w środy i piątki. Nawet gdy jej nie widział, to znajdywał te książki. Wiedział, że jest dużo ludzi banalnych. Przychodzących pisać eseje, referaty i prace zaliczeniowe. Na nich zwykle nie zwracał uwagi. Lubił obserwować tych najbardziej nietypowych. Sięgających po najrzadsze książki. Oni stanowili prawdziwą zagadkę. Tylko oni. Myślał o nich godzinami, poznawał zwyczaje. I choć czasem znikali bez śladu, to czasem zostawali dłużej a on obnażał ich dusze i odzierał ich z godności. Jednak tego dnia i ona stała się częścią zagadki. Chodząc po bibliotece i układając książki nieraz zachodził do miejsca w którym pisała. Zauważył skany Courier du Bas-Rhin i powieść Edwarda Younga. Westchnął cicho i pokręcił głową. Nic niezwykłego. Dziewczyna pisząca pracę dyplomową. Zwykła dziewczyna i zwykły temat. Nie rozumiał więc co go w niej aż tak zafascynowało. Porządek w bibliotece został zaburzony, a jemu, dobremu bibliotekarzowi nie pozostało nic innego jak posprzątać i sprawić, by każdy znalazł swoje miejsce.
<center>***</center>
Matylda zmęczona wstała ze swojego miejsca i udała się do wyjścia z biblioteki. Odłożyła książki na wózku ciesząc się, że nie musi znowu wspinać się po regałach. Stojąc w szatni, zapinała nieco nieporadnie swój płaszcz ze zbyt małymi otworami na guziki, usiłując jednocześnie nie upuścić swojej torby z laptopem. – Może jednak dasz się zaprosić na herbatę? – usłyszała zza pleców. Odwróciła się i ujrzała bruneta, który wcześniej pomógł jej z książką. Uśmiechnęła się serdecznie, ale z żalem odmówiła. – Bardzo mi przykro, ale mam naprawdę bardzo dużo pracy i nie mogę się teraz rozpraszać. Jestem bardzo zmęczona i marzę tylko o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku. - Brunet uśmiechnął się wesoło. – Jeśli tylko chcesz, chętnie przygotuję ci kąpiel, wymyję i ułożę w łóżku, które sam specjalnie dla ciebie zagrzeję. - Matylda zarumieniła się po końce uszu. Mruknęła coś niewyraźnego w odpowiedzi i odwróciła się na pięcie. Bardzo szybko udała się do swojego samochodu i odjechała do domu. Szybko zresztą zapomniała o spotkaniu, jedząc kolację w towarzystwie swojego kota.
Następnego dnia niespiesznie udała się do biblioteki. Z niechęcią zebrała książki i usiadła do pracy. Po dwóch godzinach przerwała, by udać się do łazienki. Wracając, zauważyła na swoim laptopie złożoną kartkę. Otworzyła i zaczęła czytać.
<center>Rozdział pierwszy</center>
Jeśli tylko chcesz chętnie przygotuję ci kąpiel, wymyję i ułożę w łóżku, które sam specjalnie dla ciebie zagrzeję. Takimi słowami Kuba zwrócił się do pięknej dziewczyny. Ona natychmiast się zarumieniła i odeszła. Kuba stał i złorzeczył sądząc, że nienormalna musi być dziewczyna, która odrzuca jego zaloty. Na szczęście, kolejna blondynka nie była już taka oporna i chętnie dała się zaprosić na kawę. Wieczorem dała się również namówić na coś więcej. Ale taki był Kuba. Nie chciał wymagających dziewczyn, wybierał tylko takie, które decydowały się od razu. Zwykle tracił przez to i nie wiedział co by było gdyby jednak spróbował. Gdyby spróbował naprawdę zajrzeć tej dziewczynie w oczy zauważyłby niezwykłą wrażliwość i potrzebę romantycznego mężczyzny. Gdyby to co powiedział ujął innymi słowami. Przecież takiej królowej nie wystarczy kąpiel i wymycie. Takiej królowej należy przygotować królewski relaks w wannie wypełnionej gorącą wodą. Na wodzie unosiłyby się płatki róż, a dookoła paliłby się aromatyczne świece. Jej delikatne ciało byłoby jak kwiat, które należy delikatnie wymasować gąbką. Na zakończenie powinno się ją otulić ręcznikiem, a następnie przenieść na własnych rękach do wielkiego łoża z aksamitną czerwoną pościelą i baldachimem. Na łożu rozsypane byłyby płatki róż, ale najsłodszy nektar pochodziłby z jej czarujących i najpiękniejszych na świecie ust.
Ale to wszystko się nie wydarzyło. Kuba był zbyt prostym człowiekiem na takie czyny. I choć piękna dziewczyna spędziła noc samotnie, to nie wiedziała, że następnego dnia spotka kogoś dla kogo będzie muzą o której będzie pisał wiersze. I pisał tę książkę.
Właśnie siedzi zadziwiona, nie wierząc, że to się dzieje i że to jest o niej. Siedzi uraczona opisem wieczoru, który mógł ją spotkać. Zastanawia się kim jest ten, który tak głęboko przeniknął do jej serca i jej duszy. Ale boi się jeszcze go spotkać. Nie jest pewna czy tego chce. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału wyjdzie. Pojedzie do domu, ale wróci. Ciekawość zawsze zwycięża. A na ukojenie nerwów spędzi romantyczny wieczór. Niedługo otrzyma przecież prezent.
Matylda z drżącymi rękami odłożyła kartkę. Rzeczywiście, osoba która była autorem tego tekstu przeniknęła do jej serca i odkryła jej potrzeby. Przez chwilę rzeczywiście miała ochotę wyjść. Pogrzebała w torbie szukając prezentu, ale nic nie znalazła. Po chwili odetchnęła kilka razy spokojnie. – Nie mogę pozwolić, aby poczuł, że zrobił na mnie wrażenie. Zostanę to jak siedzę i będę robiła dobrą minę do złej gry. To na pewno głupi dowcip tego Kuby. – pomyślała i starając się uspokoić bijące serce zabrała się do pracy.
<center>***</center>
Uśmiechnął się zadowolony. Twarda sztuka, pomyślał. Widział jej zaczerwienione policzki i fascynację pomieszaną ze strachem. Ale tak to już jest. Zrobiła bałagan, więc on musiał doprowadzić ją do porządku. Nie można być jednocześnie fascynującym i zwyczajnym. W międzyczasie podrzucił jej do samochodu prezent. Kilka aromatycznych olejków do kąpieli i płatki róż. Wiedział, że będzie się kąpała myśląc o nim. Nie było też trudne podebrać jej na chwilę kluczyki. Teraz trzymał je w rękach i myślał o tym, że ona też ich dotykała. Jej delikatny dłonie codziennie zostawiały swój ślad na tych kluczykach. Jaka szkoda, że nie mógł wydobyć ich zapachu. Zaśmiał się do siebie. Nie wiem co ze mną zrobiła ta dziewczyna, ale powoli zaczyna to być obsesja.
<center>***</center>
Matylda obudziła się w bardzo dobrym humorze. Poprzedniego wieczoru leżała w wannie rozkoszując się pachnącą olejkiem różanym kąpielą. Myślała o swoim wielbicielu i wiedziała, że on wie, że myśli o nim. Ta myśl w jakiś sposób ją podniecała. Kiedy myła i gładziła swoje ciało, zastanawiała się jakby to zrobił on. Czy byłby czuły i delikatny, czy szybki i porywczy. Tym razem ubrała się nieco staranniej, ale mimo to wyszła starając sobie nie obiecywać zbyt wiele, choć miała nadzieję na drugi rozdział. Kiedy w końcu dotarła do swojego stolika w bibliotece z uśmiechem zauważyła, że nie zawiodła się.
<center>Rozdział drugi</center>
Leżała w wannie rozkoszując się olejkiem różanym. Myślała o zagadkowym autorze pierwszego rozdziału. Delikatnie gładziła się po ciele wyobrażając sobie kim może być ten tajemniczy pan. Oczyma wyobraźni widziała jego męskie dłonie ściskające ją za piersi. Dotykała swojej łechtaczki marząc by robił to jego język. Wkładała sobie palce, pragnąc, by zamiast nich był to jego wielki kutas. Wiedziała, że on wiedział co ona robi. A on sam miał ogromnego, naprężonego penisa w swoich spodniach. Ale nic z nim nie zrobił. On wciąż czeka na dotyk jej ust. Sama do niego przyjdzie.
Czytając te słowa rumieni się, czuje wilgoć w majtkach. Wie, że obserwuję ją i jej przyspieszony oddech.
Matylda na chwilę podniosła wzrok znad kartki. On tak trafiał w to co ona czuła, że to było aż niesamowite. Przerażające, a jednocześnie podniecające. Rozejrzała się dookoła próbując dostrzec swojego adoratora, ale nic nie zauważyła. Wróciła do czytania.
Czuje coraz większą ochotę, by się zaspokoić. Zastanawia się czy wyjść do łazienki. Ale nie ma pewności, że mnie tam nie będzie. Jestem jak duch i przenikam przez całą bibliotekę. Mogę być wszędzie. Mogę być nieśmiałym szatniarzem podającym płaszcz, a mogę być czytelnikiem siedzącym nieopodal. Jak również tym miłym panem u którego wypożycza książki. Mogę się wyłonić nagle i kazać jej lizać moją wielką, nabrzmiałą pałę. I choć myśli, że to nie w jej stylu, to zrobiłaby to. Padłaby na kolana i ssała tak, jakby od tego miało zależeć jej życie.
Matylda skończyła czytać. Była strasznie napalona. Chciała koniecznie penisa. W ustach, w cipce, gdziekolwiek. Poszła do łazienki mając nadzieję, że rzeczywiście pójdzie za nią. Ale nie przyszedł. Czekała chwilę, ale nieco zawiedziona wróciła do stolika. Serce zabiło jej mocniej na widok kolejnej kartki.
Po przeczytaniu kolejnej części obnaży soczystą, jędrną pierś. Zacznie bawić się sutkiem, a potem ukradkiem zdejmie majtki. Majtki włoży do jednej z książek i odłoży na półkę. One będą już moją własnością. A potem ona. Będzie tylko moim przedmiotem. I wiedząc to rozchyli nogi i będzie pieścić mocno swoją łechtaczkę, do ostatniej chwili. A potem przestanie. Bez orgazmu. Będzie wyczekiwała aż pozwolę jej odczuć rozkosz. I nie zrobi tego, nawet jak nie będę patrzył. Będzie wiedziała, że ja wiem. A kara byłaby jeszcze gorsza.
Koniec rozdziału drugiego
Jak Ci się podobało?