O deserze, który smakował za bardzo... (I)
15 kwietnia 2013
28 min
Jak to się dzieje, że znajomości internetowe tak szybko ewoluują? Sama nie wiem. Jestem przerażona tym, jak brak kontaktu wzrokowego z osobą po drugiej stronie monitora nas ośmiela. Planowałam jedynie niewinny flirt, a wyszło inaczej. Zupełnie inaczej. Czułam się winna tego co w zasadzie zbudowało się niechcący. Chyba żadne z nas nie wierzyło w to, że kiedykolwiek spotkamy się naprawdę.
W każdym razie z czasem wymieniane codziennie e-maile przestały nam wystarczać. Z pewną obawą podałam numer swojego telefonu, ale jak się wkrótce okazało niczego później nie żałowałam. Szczeniacki flirt był początkiem tego co między nami powstało. Utworzyła się pewna nić porozumienia, chęć wzajemnego wspierania się i zupełny brak zahamowań w kwestii wyznań. Bywało pikantnie. Bardzo. Ale z drugiej strony nie brakowało też długich rozmów telefonicznych na tematy tak błahe, że chwilami czułam, jakby był moim starym dobrym znajomym.
Kuba stał się stałym elementem mojego życia. Był moją słodką tajemnicą. Nikt z moich znajomych o nim nie wiedział. Chyba właśnie to tak mnie w nim pociągało. Za każdym razem, gdy dawałam mu na swój temat jakieś istotne informacje czułam, że balansuję na krawędzi.
Może to kolejny psychopata? – myślałam momentami. Nie, nie ma to nic wspólnego z masochizmem. To były po prostu chwilowe obawy, co chyba w dobie Internetu nie jest wcale dziwne.
Stawał mi się coraz bliższy. Po długotrwałym, toksycznym związku potrzebowałam ukojenia, a on pojawił się nagle, niespodziewanie. Nie był właściwym człowiekiem. Miał swoje życie. Jednak chemia między nami zadziałała.
Po pół roku wymiany e-maili, smsów i telefonów zdecydowaliśmy się na spotkanie. Było ok., choć odniosłam wrażenie, że przez to, że niewidzialna ściana anonimowości zniknęła bardzo się siebie krępowaliśmy. I nie dziwota. To dziwne uczucie, patrzeć po raz pierwszy w oczy komuś, kto wie o Tobie tak wiele. Fakt, że pisaliśmy również o seksie w dość otwarty sposób tylko pogorszył wtedy naszą sytuację. Nie mogłam wiedzieć, że w przyszłości to zaprocentuje. Niektóre z wymienionych smsów miały bardzo prosty i jasny przekaz. Przecież o to nam wtedy chodziło. A podczas spotkania twarzą w twarz na początku były rumieńce, nieśmiałe uśmiechy i ta świadomość, ze nikt oprócz nas nie wie o czym rozmawialiśmy, jak wiele o sobie wiemy.
Na szczęście szybko do siebie dotarliśmy i po kilku spotkaniach na neutralnym gruncie długo zastanawiałam się czy granicę przesunąć dalej. Powtarzałam sobie, ze przeginam i, że nasza znajomość powinna się już na dobre zatrzymać na tym etapie.
Co mnie do niego tak ciągnęło?
Chyba to, że powiedział mi o sobie tak wiele. Co prawda gwarancję na to czy była to prawda miałam żadną, ale wszystkie fakty tworzyły spójną całość. Był jak zdradliwy narkotyk. Niby go nie ma, jest dozowany, panuje się nad przyjmowanymi dawkami, a jednak uzależnia. Ilu ludzi w ten sposób popłynęło? Wielu. Wydaje Ci się, że to kontrolujesz, że przecież trzymasz swój nałóg w ryzach, ale zapominasz o jednym. Za każdym razem pragniesz tego mocniej i mocniej i tylko to się tak naprawdę liczy. Przychodzi taki czas, gdy nie ma takiej siły, która powstrzyma Cię od rzucenia się na większą ilość obiektu pożądania.
Spotkanie ustaliliśmy na jeden z sobotnich wieczorów. Miało być u mnie, że niby intymnie, bez świadków, kameralnie. Nie wiem na co liczyłam. Że tego uniknę? Jaka ja byłam głupia.
Przygotowując się na jego przyjście łgałam sama sobie prosto w oczy. Włosy upięłam w koczek i wpięłam kilka wsuwek. Zrobiłam lekki makijaż, chociaż przyznaję, przyłożyłam się do oczu, żeby były wyraziste i przyciągały uwagę, a przy okazji dodawały mi pewności siebie. Na usta nałożyłam tylko nawilżającą pomadkę. Bezbarwną.
Zerknęłam na swoje odbicie i poczułam się przez chwilę jak głupia nastolatka.
Co się z tobą dzieje idiotko?
I mimo tych absurdalnych myśli sięgnęłam po czarną, dzianinową sukienkę do kolana, bo przecież do tak eleganckiego upięcia nie włożę podkoszulka. Sukienka miała rękaw 3/4 i mimo dekoltu w łódkę, który skrzętnie chował cały biust, to dekolt z tyłu był bardzo głęboki. I wmawiałam sobie dalej, że chcę po prostu być tego wieczora elegancka. Tylko dla siebie. Kłamałam sama przed sobą również wtedy, gdy dłonią przejechałam od talii do bioder wygładzając opinający ciało materiał.
Smutna prawda była taka, że chciałam się mu podobać. Dlaczego smutna? Bo nie miałam odwagi przyznać tego przed samą sobą.
Kuba przyszedł punktualnie. Ciemny dżins zestawił z jasną, gładką koszulą.
Jeśli mój wygląd go "ruszył" to bardzo dobrze to ukrył.
***
Ponieważ deseru nie miałam szans zrobić na czas, to spontanicznie zaproponowałam Kubie upieczenie błyskawicznego sernika. Jego rola polegała jedynie na tym, aby dał mi pół godziny na wyczarowanie słodkiego cudeńka z niczego.
Zawzięcie mieszałam krem cytrynowy.
- Zmieniłem zdanie – powiedział nagle Kuba i odłożył blaszkę na blat kuchenny. Zdziwiłam się... O co mu chodzi?
– Odechciało mi się tego sernika. Mam o wiele lepszy pomysł. – Zajęta kremem, nie oglądałam się za siebie mimo, że słyszałam, jak do mnie podchodzi. Nagle poczułam na biodrach jego dłonie. Przesunął je do pasa i niemal całkowicie przylgnął do mnie od tyłu. Zamarłam z miską w dłoni. Co robić? Byłam tak zaskoczona, że nie byłam w stanie się poruszyć. Nie spodziewałam się tego tak szybko. Poczułam jak jego usta delikatnie musnęły moją szyję i powędrowały do góry. Jego szczęka przesunęła się w okolicę ucha i zagłębiła się w moich spiętych spinką włosach. Biodra delikatnie naparły na mnie. W tej chwili głośno zaczerpnęłam powietrze. Zetknął swój policzek z moim, a jego palce zjechały w dół do brzegów sukienki i bez chwili zawahania podciągnęły je odsłaniając do połowy parę pośladków okrytych ciemnymi koronkowymi figami. Zamruczał mi do ucha i wyciągnął z dłoni miskę z kremem. Postawił ją obok i przysięgłabym, że się uśmiechnął łobuzersko.
- Co o tym myślisz? – Zapytał szeptem i wewnętrzną stroną dłoni pogładził moje uda. Wstrzymałam oddech. Nie umiałam wykrztusić z siebie ani słowa. Opierając się o krawędź stołu rozkoszowałam się ciepłem palców Kuby. Moje ciało momentalnie jakby przestawiło się na czerpanie przyjemności. Zmysły gwałtownie się wyostrzyły. Pachniał orzeźwiająco: jaśminem i bryzą morską. W uszach słyszałam jedynie świst wydychanego przez niego powietrza. Czułam to, jak bardzo jest blisko, czułam ciepło muskających moja skroń warg.
- Zapytałem, co o tym myślisz. – Ponaglił równie cichym, ale jakby bardziej zachęcającym głosem. Przesunął dłonie z przodu ud, na tył, gdzie uda łączą się z pośladkami. Lekko zacisnął. Zaskoczona całą sytuację podskoczyłam. Zamruczał lubieżnie. Jego dłonie przemieściły się na moje ręce. Przesunął ich wierzchem od nadgarstków do ramion. Równocześnie naparł na mnie od tyłu do tego stopnia, że musiałam zrobić krok w przód. Moje uda zetknęły się z chłodną krawędzią blatu.
- Ja... - urwałam, bo zobaczyłam, że sięga do miski i nabiera na palec odrobinę kremu. Następnie wziął palec do ust i z uznaniem pokiwał głową.
- Bardzo smaczny, ale wydaje mi się... - jedną ręką przytrzymał mnie w pasie, a druga szybkim ruchem pochylił mnie tak, że leżałam piersią na stole posypanym mąką. Z wrażenia otworzyłam szeroko oczy. Jego palec nabrał więcej kremu. Zanim pojęłam, co się dzieje poczułam, jak jego palec nakłada jeszcze ciepły lemon curd na skórę odsłoniętą przez głęboki dekolt na plecach.
- ... że w ten sposób smakować będzie jeszcze lepiej. – Jak tylko skończył to mówić, poczułam na plecach ciepło jego języka. Kuba przeciągnął nim od dołu, aż do karku. Niesamowity dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa i powoli rozchodził się do poszczególnych partii mojego ciała. Poruszyłam się pod nim niespokojnie. Pocałował mnie w okolicach łopatki i się wyprostował, a ja wyraźnie poczułam na pośladkach jego erekcję. Pociągnął mnie za ramię tak, że się wyprostowałam i odwrócił przodem do niego. Front mojej sukienki miał na sobie ślady mąki. W ostatniej chwili powstrzymałam się od tego, aby odruchowo otrzepać pył z materiału. Dopiero po kilku sekundach podniosłam wzrok. Nadal, delikatnie się uśmiechał i bez słowa jedną ręką objął mnie, a drugą ostrożnie poprowadził do złączenia ud, by po chwili odchylić koronkowy materiał i wsunąć palce do środka. Oparłam brodę o jego ramie i jęknęłam. Kuba początkowo tylko delikatnie muskał nimi gładka skórę. W drugiej kolejności skoncentrował się na łechtaczce i potarł ją kilka razy doprowadzając do tego, że niecierpliwie się i zaczynam wiercić. Drugą ręką sięgnął do moich włosów i na oślep rozpiął spinkę. Długi jasne włosy momentalnie się rozwinęły i opadły na plecy, ramiona. Wyciągnął palce z moich majtek i pokazał mi je. O Boże... Na sam ich widok poczułam, że moje policzki płoną. Jego palce lśniły od mojej wilgoci. Popatrzyłam mu w oczy. Zdecydowanie pociemniały. Przyłożył mi mokre palce do ust. Wiedziałam, o co mu chodzi i czego ode mnie teraz oczekuje. Rozchyliłam usta i objęłam wargami jego palce. Nie zdążyłam dobrze poczuć ich smaku, bo wyciągnął je i szybkim ruchem ściągną moją sukienkę przez głowę. Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby mu się opierać. Na przemian patrzyłam na jego rozchylone usta i świdrujące mnie oczy. Kiedy uświadomiłam sobie, że jestem w samej bieliźnie było już za późno. Przez ułamek sekundy omiótł wzrokiem moje ciało, po czym gwałtownie się zbliżył, chwycił mnie za pośladki i posadził na blacie pokrytym mąką do wyrabiania ciasta.
Poczułam jak jego palce zaczynają majstrować przy zapięciu stanika.
- Kuba, ja nie wiem, czy...
- Zamknij się. – Odparł ledwo słyszalnym, niskim głosem. Zanim zdążyłam zareagować mój stanik leżał już na stole. Byłam tym tak zaskoczona, że nie zrobiłam absolutnie nic, aby się zasłonić, czy po prostu go powstrzymać.
Zrobił krok w tył i uważnie mi się przyjrzał. Dłonią przeczesał nerwowo włosy i przejechał palcami po linii szczęki. Nie przestawał się lekko uśmiechać. Oddychał bardzo szybko i miałam wrażenie, że w duchu coś sobie postanawia. Chwilę później zerwał chyba ze wszystkimi zamiarami i znowu do mnie przywarł w mokrym, soczystym pocałunku.
- Co my robimy? – zapytałam cicho w przypływie rozsądku, gdy jego usta przeniosły się na szyję dając mi chwilę wytchnienia. Tlenu, dajcie mi tlenu... - modliłam się rozpaczliwie czując jak moje ciało zaczyna chłonąć każdą pieszczotę. Tak bardzo brakowało mi bliskości.
- Deser – parsknął cicho, ale popatrzył na mnie, co najmniej tak, jakby to była oczywista oczywistość. Zatopiłam palce w jego włosach. Było mi tak przyjemnie. W głowie paliła się jednak czerwona lampka. Ileż ja go znam? To nie tak, zdecydowanie nie tak. Przecież ja żartowałam z tym układem... Kuba pachniał niesamowicie. Jak letnie powietrze zaraz po oberwaniu chmury.
- Kuba, nie sądzę, żeby... - urwałam. W tej chwili jego język przemieścił się od mojego ramienia, poprzez szyję, aż do policzka. Orzeźwiający zapach znów mnie oszołomił. Bryza. Czułam się jakbym była nad morzem...
Znów przywarł do moich ust, a ja byłam tak zdekoncentrowana, że nie potrafiłam wykrztusić z siebie ani słowa więcej. Momentalnie zapomniałam, o czym próbowałam mu przypomnieć.
- Mówiłaś coś? – Znowu to zrobił. Patrzył na mnie w taki sposób, że onieśmieliłby nawet starą, uliczną dupodajkę. W oczach miał coś wesołego, beztroskiego. Milczenie potraktował jako odpowiedz i ponownie zatopił w mnie swoje wargi. Wsunął język do moich ust. Poczułam jak wplata palce we włosy tuż przy skórze głowy. Zaciska je na nich, po czym przyciąga mnie do siebie bliżej o ile to możliwe. I już, prawie zaczęliśmy współpracować, gdy nagle oderwał się ode mnie i opuścił ręce. Zupełnie skołowana jego zachowaniem opuściłam dłonie na jego kark, a następnie zsunęłam je na ramiona. Musiałam wyglądać idiotycznie. Zaskoczony, może nawet rozczarowany wyraz twarzy, puste, głupkowate spojrzenie i do tego artystyczny nieład na głowie. Podczas gdy on wyglądał rewelacyjnie.
Znów odszedł na odległość metra i popatrzył najpierw w sufit, a później znowu na mnie jakby intensywnie coś rozważał. Ileż bym dała, żeby wiedzieć, nad czym w tamtej chwili tak uporczywie myślał.
Podszedł i szybkim sprawnym ruchem dosłownie zerwał ze mnie majtki, które wylądowały gdzieś na podłodze. Z pod mojej pupy posypała się mąka.
Wtedy coś we mnie pękło. Poczułam tak gwałtowny przypływ niezdrowego wręcz pożądania, że nim się obejrzałam, moje uda rozchyliły się zachęcając go. Patrzył na mnie tak wygłodniałym wzrokiem, że przez chwilę miałam ochotę się zakryć. Kuba oparł dłonie o moje szeroko rozłożone kolana.
Miał błysk w oku. A to wróżyło tylko jedno:
- I co ja mam z Tobą zrobić? – Cisza, która zapadła była wręcz dokuczliwa. Widząc ten jego pociemniały, ale bardzo skupiony i opanowany wzrok postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę.
Błyskawicznie wyciągnąłem do niego ręce, chwyciłam go za poły koszuli i nie wiele myśląc przyciągnęłam go wprost między nogi. Chwile przyglądałam się wargom, na których nadal błąkał się grymas uśmiechu. Wpiłam się w nie tak desperacko jakby miało zależeć od tego moje życie. Odpowiedz nadeszła od razu. Zaczęliśmy całować się tak zachłannie, że przez chwile miałam wrażenie, że zmiażdży mi usta. Zarzuciłam mu dłonie na ramiona. Nie mogłam wytrzymać tak ani chwili dłużej i przeniosłam je na szyję, omiotłam kark i wreszcie wpiłam je zachłannie we włosy. Byłam tak zaaferowana tym jak operował językiem, że prawie nie poczułam jak chwycił mnie za nagą pupę i przyciągnął do krawędzi stołu. Kolejna partia mąki osunęła się na płytki kuchenne. Kuba bardzo mocno przylgnął do mnie swoim kroczem i teraz, bez majtek doskonale czułam dużego, prężącego się pod ubraniem członka. Przerwałam pocałunek i spojrzałam w dół dysząc ciężko. W ciągu kilku sekund podjęłam decyzję.
Moje palce z determinacją zaczęły rozpinać jego koszulę. Kątem oka zobaczyłam jak gapi się na mnie z rozbawieniem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że dolna warga ust zaczyna mnie piec. Nieświadomie ją przygryzłam. Gdy tylko odpięłam ostatni guzik zrzucił z siebie koszulę. Moim oczom ukazał się jego tors. Zaschło mi w ustach. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową i osuwałam je niżej i niżej rozkoszując się każdym centymetrem jego nagiego ciała. Był taki ciepły, że w pierwszym odruchu pewnie chciałabym się z całej siły do niego przytulić. Jednak pozostał jeszcze, co najmniej jeden istotny element jego garderoby. Pochyliłam się i zaczęłam szarpać się ze sprzączka paska. Dłonie trzęsły mi się tak bardzo, że nie mogłam wykonać prostego manewru rozpięcia go.
- Spokojnie – powiedział cicho tuż nad moja głową i pogłaskał mnie. To było takie przyjemne. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pasek ustąpił. Odetchnęłam z ulgą. Jednak rozpięcie ciasno osadzonych guzików okazało się bariera nie do pokonania dla moich trzęsących się z emocji palców. Zaklęłam po nosem.
- Daj – powiedział nie kryjąc rozbawienia i spokojnie odsunął moje rozdygotany dłonie. Cały czas siedząc na blacie obserwowałam z góry to, co robi. Bezwstydnie gapiłam się na jego rozporek. Najpierw jeden guzik, później drugi. Chwycił za wystającą część zamka i nagle jego palce znieruchomiały. Przeciągał tę chwilę w nieskończoność. Nieco podirytowana podniosłam wzrok i ujrzałam, że znowu przygląda mi się uważnie. Raz jeszcze uśmiechnął się w TEN sposób.
Co go tak cieszyło? To, że nie byłam w stanie rozpiąć mu spodni? To, że czekałam, aż wreszcie rozsunie ten cholerny rozporek? A może to, że tak niewiele trzeba było, aby odesłać do diabła wszystkie moje wątpliwości?
Kuba zrobił krok w tył, po czym bardzo subtelnie skinął na mnie palcem. Nie wiem jak dużo czasu minęło, ale postanowiłam więcej tego nie analizować. Zsuwając się ze stołu niechcący zaczepiłam ręką o półkę, na której postawiłam otwarty woreczek z mąką. Opakowanie spadło na stół tuż za mną i mąka rozsypała się na blat i podłogę. Kuba nadal patrzył na mnie tak samo jak przed kilkoma sekundami. Patrząc mu w oczy uklękłam..., chociaż nie! Ja nie uklękłam. Ja wręcz opadłam przed nim na kolana.
- Śmiało. – Mruknął. W jego słowach nie było ani odrobiny przymusu. To była zachęta. Jego niski tembr głosu był słodką, nieprzyzwoicie kuszącą obietnicą. Jedną dłoń wyciągnęłam do góry i wsunęłam palce za spodnie, żeby przytrzymać materiał. Drugą sięgnęłam do zamka błyskawicznego. Suwak nie stawiał najmniejszych oporów. Gdy opuściłam mu spodnie do kolan widziałam już, jak bardzo jest całą tą sytuację podniecony. Szorty posiadały sporych rozmiarów wybrzuszenie.
Nie mogłam spojrzeć Kubie w oczy. Nie dlatego, że obawiałam się tego, co w nich zobaczę. Bałam się, że znowu mnie onieśmieli, a wtedy pewnie wycofałabym się w popłochu.
A przecież tego chciałam.
Dłońmi przejechałam od kolan w górę ud. Poruszył się nerwowo, ale wyraz twarzy miał nadal niezmienny. Palce zaczepiłam o gumkę szortów i pociągnęłam w dół. Z pod materiału wyłonił się imponujący swoim rozmiarem, masywny członek. Delikatnie kiwał się na skutek tego, że dosłownie przed chwilą wypuściłam go na wolność. Dumnie prezentująca się, czerwona główka, lekko połyskiwała. Moje policzki zaczęły płonąć żywym ogniem. Dokładnie w tym momencie poczułam jak Kuba wierzchem dłoni głaszcze mój policzek, a następnie łapie dłonią za podbródek, tak, że nie mam wyjścia i muszę spojrzeć mu w oczy.
- Chcesz? – spytał z uśmiechem. Oboje doskonale wiedzieliśmy, o co chodzi.
- Przecież doskonale wiesz, czego chcę. – Albo mi się wydaje, albo powiedziałam to na głos i to tak zdecydowanie i bez zawahanie, że chyba sama w to uwierzyłam. Zbliżyłam usta do jego ciała i zaczęłam bardzo delikatnie muskać ustami jego podbrzusze. Zbierałam się w sobie do tego, aby przejść do konkretów. Tymczasem całując go w tej okolicy czułam jak spinają się jego mięśnie. Jego dłoń, leżąca spokojnie jak do tej pory na mojej głowie poruszyła się. Przesuwając palcami po mojej głowie strącił biały proszek. Wiedziałam, czego chciał. Doskonale to wiedziałam.
- Ssij go mała – szepnął. Nie czekałam już ani chwili dłużej. Zbliżyłam usta do lśniącej główki. Ciepło bijące od niego czułam na wargach. Delikatnie przytknęłam zamknięte wargi do gorącej skóry. Moje usta rozchyliły się i wzięły go w objęcia. Kuba mruknął coś niezrozumiale odgarnął mi z czoła błąkający się kosmyk włosów. Moje dłonie z jego bioder przesunęły się powoli w kierunku członka. Jedna wróciła z powrotem na jego biodro, a druga delikatnie spoczęła na jego penisie. Wycofałam go z ust, a tam, gdzie do tej pory był mój język, położyłam palce i zaczęłam rytmicznie poruszać skórą. Uniosłam go i wilgotnym językiem przejechałam od spodu po jego jądrach, nasadzie i wreszcie całej długości, aż do główki. Zrobiłam to z rozchylonymi ustami tak, żeby dokładnie widział mój język. Zaczęłam go miarowo ssać. Ruchy mojej dłoni przy jego nasadzie były nieco szybsze od ruchu głowy.
- Ssij go mocniej. Wiem, że potrafisz. – Kiedy to usłyszałam poczułam niespodziewany napływ motywacji. I nagle dotarło do mnie, że się uśmiecham, a cała zabawa coraz bardziej mi się podoba. Językiem nałożyłam na czubek jego penisa dużo śliny. Na tyle by spłynęła wąską strużką, aż do nasady.
- Nie waż się przestawać – powiedział gardłowo. Jego słowa były jak szczodry komplement wypowiedziany w moim kierunku. Oplotłam dłonią jego członka i równomiernie rozprowadziłam swoja ślinę dając jej wspaniały poślizg. Wzięłam go do ust i po raz kolejny zaczęłam go o wiele mocniej ssać. Moje policzki równomiernie się zapadały. Gdy dodatkowo oparł dłoń na mojej głowie zaczęłam poruszać nią w przód i w tył, coraz głębiej. Gdy skóra jego penisa przesuwała mi się szybko pod palcami dotarło do mnie, jaka jest delikatna. Smak? Nie do opisania. Smakował... seksem, jeśli można to w ogóle tak ująć. Obciągałam mu z pasją, pragnąc usłyszeć jęk świadczący o spełnieniu.
- O tak, kurwa... - w chwili, gdy to usłyszałam zadarłam wzrok ku górze. Patrzył na mnie jak przez mgłę. Nie byłam pewna, czy to moje wargi zaczynają drżeć ze zmęczenia, czy jego kutas zaczyna w moich ustach pulsować. Palce Kuby zacisnęły się na moich włosach i gwałtownie zatrzymały mnie.
- Dość – wymamrotał chrapliwie. Zrobił krok w tył. Wziął mnie za rękę i pomógł wstać.
Uniósł i ponownie usadził na stole. Tym razem jednak pchnięciem zmusił, abym położyła się na placach. Jego palce zręcznie oplotły moją szyję. Chciał przytrzymać w tej pozycji. Niebezpiecznie zbliżył się pomiędzy moje uda i wkrótce poczułam jak pociera członkiem o moje wargi. Robił to bardzo powoli, zmysłowo.
- Będziesz grzeczna? – Pospiesznie kiwnęłam głową. Cofnął rękę i nachylił się między moimi udami. Czując na muszelce jego gorący oddech aż zadrżałam.
Wewnętrzną stronę moich ud obsypał bardzo delikatnymi pocałunkami. Były to ledwie wyczuwalne, miękkie muśnięcia skóry, które sprawiły, że zapragnęłam zobaczyć tę scenę na własne oczy. Uniosłam się na łokciach. Wysłał mi ostrzegawcze spojrzenie oznaczające, że jeśli oderwę się od blatu i złamię dane mu słowo, poniosę tego konsekwencje. Jego dwa palce wniknęły do środka mojej małej i wygięłam się w łuk głośno wzdychając. Zaczął poruszać palcami szybko, mocno i dynamicznie. Drugą dłonią, co jakiś czas muskał łechtaczkę. Patrzył na mnie uważnie obserwując moje reakcje. Och... Nie mogę. Tak bardzo chciałam wyjść naprzeciw jego palcom, pocałować go...
Gdy tylko wyciągnęłam dłonie palce przestały się we mnie poruszać.
- Nie próbuj. – Warknął. To zabrzmiało groźnie. Dlaczego był taki zasadniczy? Opadłam bezradnie na stół wzbijając dookoła siebie kłęby unoszącej się mąki. No tak... Zupełnie o niej zapomniałam.
W chwili, gdy moje plecy znów były na blacie Kuba zaczął poruszać we mnie palcami ze zdwojoną siłą. Mój oddech przyspieszył. Musiałam w myślach przypominać sobie, aby brać głęboki wdech i pamiętać o wydechu. Nie wiem, kiedy wzięłam w dłonie swoje piersi i zaczęłam je intensywnie ugniatać. Drażnienie nabrzmiałych do granic możliwości i przyzwoitości brodawek było dojmującym doświadczeniem jak nigdy przedtem. Nieuchronnie zbliżałam się na krawędź swojej wytrzymałości. Próbowałam ograniczyć swoje jęki do minimum, ale jak zwykle wychodziło mi to fatalnie. Kuba przysłuchiwał się mojemu kwileniu z wyraźną satysfakcją.
Nagle pchnięcia zupełnie ustały. Zupełnie zaskoczona dźwignęłam głowę do góry.
Kuba uniósł pytająco brew. Na jego ustach pojawił się szelmowski uśmiech.
Łajdak. - Pomyślałam, ale w tym momencie to słowo nabrało dla mnie zadziwiająco pozytywnego znaczenie. Wiedziałam, że w ten sposób rozpoczyna specyficzną zabawę.
- Chcesz, żebym kontynuował? – zapytał. Przez moment przeszło mi przez myśl, żeby rzucić się na niego i udusić go gołymi rękami. Później bym go wykorzystała seksualnie.
- Chcesz? – Delikatnym muśnięciem po łechtaczce zmusił mnie bym powróciła do rzeczywistości.
- Chryste, tak...
Wstał, przysunął się do mnie i pochylił nad moim ciałem. Jedną ręką trzymał mnie za kolano, a druga położył mi na karku. Pocałował zachłannie, bardzo mocno. To było tak intensywne, że aż bolesne. Wszedł we mnie jednym silnym pchnięciem, aż do nasady. Wydałam z siebie okrzyk zaskoczenia mieszającego się z niewyobrażalną przyjemnością wprost do jego rozchylonych ust. Minęło kilka sekund zanim oswoiłam się z tym jak mocno mnie wypełnia. Oderwał ode mnie swoje usta, ale nadal opierał swoje czoło o moje tak, że nasze nosy się stykały. Byłam rozpalona. Zupełnie spłaszczył mój biust piersią i zaczął się poruszać. Tym razem nieco wolniej. Wziął mnie za biodra i przysunął o kilkanaście centymetrów bliżej krawędzi stołu. Na marne szukałam jego ust. Były już na wysokości mojego czoła... Nie wiedziałam, co zrobić z ustami i zaczęłam łapczywie całować jego szyję delektując się zapachem skóry. Oplotłam go ciasno udami jakby w obawie, ze zaraz mnie po raz kolejny zostawi. Wyślizgiwał się i wchodził z powrotem. I tak w kółko. Gdy niespodziewanie pchnął mocniej pisnęłam i w przypływie emocji wbiłam mu paznokcie w skórę pleców. Nawet nie syknął.
Wtedy nie czekając dłużej wyszedł ze mnie i stanął wyprostowany tuż przed stołem. Już mi go brakowało. Usiadłam na blacie rozgoryczona i z miną rozkapryszonej dziewczynki zmierzyłam go wzrokiem. Zatrzymałam się na lśniącej, prężącej się męskości. Nieświadomie głośno przełknęłam ślinę, która napłynęłam mi do ust.
- Wstań i odwróć się do mnie tyłem. – Głos miał niebezpiecznie drżący. Stanęłam na nogach i gdy odwracałam się zgodnie z jego instrukcją modliłam się, aby moje chyboczące się z podniecenia nogi wytrzymały jeszcze chwilę.
- Połóż się na stole – mruknął. Słyszałam jak wiele go kosztuje utrzymanie w ryzach temperamentu. Na blacie było pełno mąki. Kuba jakby czytał w moich myślach.
- Zostaw to i kładź się. – Tym razem jego słowa były głośniejsze. Posłusznie opadłam na blat starając się zignorować mąkę, która po raz kolejny lepiła mi się do skóry.
- Wyciągnij ręce do przodu. Chwyć się drugiego brzegu. – Podszedł do mnie bliżej, a ja potulnie wyciągnęłam ręce przed siebie i palcami musnęłam brzeg mebla. Musiałam mocno się wyciągnąć, aby móc mocno ścisnąć okleinę.
Serce waliło mi jak oszalałe. Poczułam jak znów dotyka mnie kroczem i pochyla się do mojego ucha.
- A teraz słuchaj mnie uważnie. Będę pieprzył Cię tak, jak jeszcze nikt tego nie robił, rozumiesz? – Zupełnie zaschło mi w gardle. Nie byłam w stanie niczego powiedzieć, więc tylko skinęłam głową na znak zgody. W głowie miałam pustkę. Kuba. Miał. Zamiar. Mnie. Wypieprzyć. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Nogi szerzej. – Ochoczo wykonywałam jego polecenia. W tej pozycji, aby trzymać krawędź stołu musiałam stanąć na palcach. Poczułam przyjemne napięcie w łydkach.
Wyprostował się. Nagle poczułam, jak na moim prawym pośladku ląduje siarczysty klaps. Mąka, do tej pory przylepiona do skóry na moim tyłku zaczęła się osypywać. W szybce witrynki na zastawę stołową stojącej naprzeciwko nas dostrzegłam, że zamierza się po raz drugi. Tym razem lewy pośladek. Klaps nie był bolesny, ale wystarczająco mocny, aby mąka uniosła się w powietrze jak tuman kurzu. Pogładził delikatnie oba pośladki jakby chciał im ulżyć i ukrócić pieczenie. W kolejnej chwili poczułam jak wchodzi. Mocno wziął mnie za biodra i zaczął niespiesznie, ale energicznie poruszać się wewnątrz. Tak bardzo chciałam go dotknąć. W dodatku fenomenalne uczucie wypełnienia tak mocno rozgrzewało mnie od środka... Wiedziałam, że potrzeba mi bardzo niewiele, aby dojść. Nie mogłam jednak nawet wyjść mu pośladkami naprzeciw. Leżałam wyciągnięta jak struna.
Jakby wyczuł, co chodzi mi głowie i w okamgnieniu przyspieszył. Jedna dłoń mocno wpiła się w mój pośladek. To było tak zwierzęce i wulgarne, że aż podniecające. Drugą ręką położył mi na ramieniu i delikatnie pociągnął w tył dając do zrozumienia, że mam puścić blat. W pośpiechu podniosłam się i poczułam jak mocniej zacisnął palce na moim pośladku. Druga dłoń zmusiła mój kręgosłup do wygięcia się w łuk. Teraz czułam go jeszcze intensywniej. Za każdym razem wdzierał się we mnie z porażającym zmysły impetem i doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Gdy wchodził do oporu, czułam jak uderza jądrami o wargi mojej małej.
Nagle zwolnił i przez kilka sekund jego pchnięcia stały się delikatne, pełne zapału. Pochwycił mnie ręką w talii, by móc mocniej do mnie przywrzeć. Dłonie przeniósł na moje piersi i precyzyjnie zajął się sutkami..
O nie. Nie zniosę już tego. Moje sutki były zaczerwienione od moich zabaw sprzed kilku chwil i nie wyobrażałam sobie, aby Kuba mógł jeszcze się nad nimi znęcać. Na szczęście był bardzo delikatny. Kontrastujące połączenie ruchu jego bioder i subtelnych pieszczot moich piersi było zniewalające. Z ust wyrwał mi się kolejny głośny przenikliwy jęk.
To zadziałało na niego jak płachta na byka. Bezzwłocznie zaczął dziko, brawurowo mnie pieprzyć. Czułam na plecach jego poruszające się za mną, mokre, rozpalone do białego ciało i byłam pewna, że oszaleje, jeśli czegoś nie zrobię. Opierając się o stół pchnęłam pośladkami w tył dokładnie wtedy, gdy chciał w mnie wejść. Efekt był piorunujący. Kuba przez chwilę zamarł, po czym zaczął gorączkowo się nade mną poruszać. Wtedy ręka z pośladka przeniosła się na moje włosy. Zebrała je w koński ogon i sprawnym ruchem zmusiła mnie do tego, aby się wygiąć i zbliżyć do jego twarzy. Chryste, czy on wyczuł, że potrzeba mi jeszcze zaledwie kilku sekund? Czułam na uchu jego podniecony oddech.
- Przypomnij mi, jak mam na imię? – wymruczał zuchwale. Nie zwolnił przy tym tempa ani na chwilę. Tego było dla mojego zmęczonego ciała zdecydowanie zbyt wiele.
I nagle, zupełnie niespodziewanie poczułam jakby coś w moim podbrzuszu eksplodowało. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, a głośny krzyk, który wydarł się z mojego gardła, przerodził się w szloch. Ciałem wstrząsnął skurcz tak intensywny, że gdyby nie ręka Kuby trzymająca mnie za piersi z pewnością osunęłabym się na blat. Nie byłam świadoma, że wykrzyczałam wówczas nieprzytomnie jego imię, a samogłoska na końcu przerodziła się w pisk rozkoszy.
Czuły pocałunek w ramię uświadomił mi jak chłodne są jego usta. A może to po prostu ja byłam rozpalona aż do tego stopnia?
Kuba wyszedł ze mnie i odwrócił mnie znowu na plecy. Byłam tak oszołomiona, że widziałam wszystko jakby przez mgłę. A może to była mąka? Dostrzegłam jednak jego roziskrzone, pełne pasji i żądzy spojrzenie.
- Chcę, żebyś za każdym razem, gdy będziesz jadła przy tym stole posiłek, pamiętała jak Cię rżnąłem, rozumiesz? – Kiedy to usłyszałam mimowolnie zacisnęłam palce w pięści. Pisnęłam i przewróciłam z zadowolenia oczami. Rozchylone usta spierzchły mi już na wiór. Stół zaczął się nieznacznie chwiać. Test na solidność mebla mogłabym uznać za zaliczony.
Rżnął mnie dalej, jakby nigdy nic. Nie mogłam się powstrzymać i gdy tak się nade mną pochylał zgięłam się w przód i zaczęłam obsypywać pocałunkami jego obojczyk. Pchnięcia chwiały mną, ale podparłam się łokciami i sięgnęłam ustami do jego ucha. Wyciągnęłam język i pociągnęłam nim po małżowinie usznej. Wyprostowałam jedną rękę i ostrożnie położyłam mu ją na karku. Delikatnie wpiłam mu pazurki w skórę.
- Jestem cała twoja. – Wyszeptałam wprost do jego ucha, po czym delikatnie przygryzłam jego ucho. Chciałam, aby dokładnie czuł mój oddech tuż przy swojej skórze.
Syknął przez zaciśnięte zęby. Opadłam ponownie na blat stołu, ale nie spuściłam z niego wzroku ani na chwilę. Kuba wyciągnął za mnie swojego kutasa i po kilku drobnych ruchach opuszkami palców trysnął spermą wprost na mój brzuch. Jęknął przy tym tak przejmująco, że poczułam skurcz w podbrzuszu. Ładunek był naprawdę spory. Ciepłe nasienie ściekało cieniutka strużką po talii. Druga, równie wąska, sięgnęła miejsca między piersiami i podczas gdy głęboko oddychałam, ściekała w dół, do brzucha. Podparłam się na łokciach i powolutku wpłynęła wprost do pępka. Całe jego ciało zaczęło się rozluźniać. Zerknęła na jego penisa. Trzymał go nadal w ręce. Poruszył dłonią i resztka spermy wypłynęła na jego palce. Chwilę go obserwowałam na wpół leżąc, a na wpół siedząc. Wreszcie usiadłam i ześlizgnęłam się na podłogę tuż przed nim. Sięgnęłam po jego rękę i patrząc mu głęboko w oczy zlizałam z palców resztkę nasienia.
Oboje dalej ciężko oddychaliśmy próbując złapać dech. Kuba zadarł moją głowę do góry i złożył na ustach bardzo delikatny pocałunek. A przynajmniej taki się wydawał po tak intensywnym seksie.
- Dziękuję ci. – Wymamrotałam obejmując go w pasie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – Odparł i serdecznie się uśmiechnął. Utkwił wzrok w kanapie, która stała na granicy kuchni otwartej na pokój gościnny.
- Wybacz, ale po całym dniu zakończonym taką kolacją jestem wykończony. – Chciałam się odsunąć, aby dać mu wolną rękę i zająć się czymś, ale poczułam, że ciągnie mnie za sobą. Ścisnęliśmy się na wąskim kawałku przestrzeni między sobą, a oparciem kanapy. Ułożyłam głowę na jego ramieniu, które teraz posłużyło mi jako poduszka. Miło było patrzeć na jego usatysfakcjonowany wyraz twarz. Uśmiechnął się i odgarnął mi z czoła błąkający się kosmyk włosów. Upajałam się widokiem jego zmęczonego ciała, klatka piersiowa wysoko się unosiła i opadała. Sięgnął do krawędzi kanapy i pociągnął za róg ciepłej, futrzanej kapy. Zanim dotarło do mnie co się dzieje, mocniej do mnie przywarł i przykrył nią nas oboje. Nie skończyłam odliczać od dziesięciu do zera. Zasnęłam.
***
- Wiesz, że to, co robimy jest złe? – zapytałam beztrosko strzepując mąkę z dzianinowej sukienki, którą dopiero co podniosłam z podłogi. Kuba właśnie w tym momencie nasunął bieliznę na pośladki, a ja gapiłam się wręcz napastliwie. Nie umknęło to jego uwadze. Schylił się po spodnie leżące na drugim końcu kuchni i uśmiechnął się w ten rozbrajający sposób. Poczucie wstydu i skrępowania wróciło. Albo były to początki kaca moralnego.
- Złe? To raczej mało powiedziane. Będziemy smażyć się w piekle. – Podszedł do stołu i nabrał na palec sporą ilość kremu cytrynowego. – I to oboje. – Zaczęłam się uśmiechać. Kuba chwilę jeszcze pałaszował krem, po czym poszedł do kuchennego blatu.
Naprawdę nie miałam ochoty na zamartwianie się tym jak możemy skończyć. Nasz układ był jasny i przejrzysty, a w mojej obecnej sytuacji było to wprost idealne rozwiązanie. Tylko seks. Jednak gdzieś z tyłu głowy odzywało się sumienie. Dręczyło mnie i napastowało. To była moje pierwsza w życiu relacja z rodzaju Fuck Friend. To kłóci się z kręgosłupem moralnym wpojonym mi jeszcze, jako dziecku. Klaps wymierzony w moje pośladki zadziałał jak sole trzeźwiące i błyskawicznie wróciłam do rzeczywistości.
- Mało ci jeszcze? – Uśmiechnęłam się frywolnie i poprawiłam majtki na pośladkach. Po kilku solidnych klapsach skóra nadal była bardzo wrażliwa. Na samą myśl o tym, co spowodowało tę nadwrażliwość poczułam napływ ciepła.
- Widzę przecież, że coś cię trapi – powiedział nieco poważniej, ale nadal miał pociągająco chłopięcy wyraz twarzy. I do tego nadal błyszczały mu oczy. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do stołu, gdzie leżała spinka wypięta przez Kubę podczas żarliwego pocałunku. Otrzepałam ją z mąki.
- Nic. Po prostu według statystyk mężczyźni żyją krócej niż kobiety. – Palcami zaczęłam wytrzepywać pozostałości mąki z włosów. Kuba oparł się o zmywarkę i zmarszczył brwi.
- Co w związku z tym? – Złożył ręce na piersi. Przerzuciłam włosy przez ramię.
- Pomyślałam, że skoro już będziesz wcześniej w tym piekle... - obserwowałam jego reakcję. Spięte mięśnie twarzy rozluźniły się w uśmiechu. - ... To mógłbyś mi zarezerwować miejsce w swoim kotle.
- Dostałem cynk od swojego człowieka, że mam tam już swój własny opatrzony imieniem i nazwiskiem. Myślę, że się zmieścimy. – Z rozbawieniem podjął rozmowę i zaczął zmierzać w moim kierunku. Próbowałam upiąć jakoś włosy, ale bez lustra szło mi to źle. Bardzo, bardzo źle. Wykonał kilka kroków w moim kierunku.
- To z łaski swojej poproś o większy, taki VIP-owski, bo bywa, że potrzebuję trochę przestrzeni. – Mówiąc to położyłam mu na piersi rękę dając do zrozumienia, żeby nie podchodził bliżej.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że za te przestronniejsze, trzeba naprawdę sporo nagrzeszyć? – Jego lekko zachrypnięty głos zmusił mnie do tego, żebym na niego spojrzała. Patrzył na mnie spode łba równie pożądliwie jak kilka godzin temu, gdy zajmowaliśmy się robieniem deseru. Był hipnotyzujący. Doskonale wiedziałam, o co mu chodzi i byłam tym zawstydzona. Tymczasem Kuba obszedł mnie dookoła i stanął tuż za mną.
- Ale spokojnie. – Dodał o wiele ciszej widząc moje zakłopotanie. – Następnym razem nad tym popracujemy. - Ostatni raz tego wieczora pochylił się by pocałować mnie w szyję.
Jak Ci się podobało?