Niezapowiedziany
10 maja 2016
10 min
Warkot widlastego silnika. Okienko błędu na ekranie. Bzyczenie plotera. Metaliczny brzdęk hantli. Plusk wody w jacuzzi. Stukot szpilek w pustym korytarzu. Zacinający się zamek w drzwiach? Miauczenie głodnego kota.
Gdy weszła do mieszkania zrzucając ze stóp kuriozalnie wysokie szpilki po braku tego ostatniego bodźca zorientowała się, że coś w jej otoczeniu się zmieniło. Brak jednego elementu układanki tworzącej codzienną rutynę spowodował jakiś niezrozumiany niepokój. Ruszyła powoli przez korytarz:
- Nero? Kici kici... Gdzie jesteś... wredny włochaty skurwysynku...
- Tutaj jestem – odpowiedział jej niski, męski głos z salonu.
Zimny dreszcz mieszanki lęku i podniecenia przeszył ją od czubka głowy po koniuszki palców u stóp. Wiedziała, do kogo należy.
*
- Nie lubię takich słów z kobiecych ust – powiedział bez cienia emocji na twarzy przystojny, brodaty mężczyzna głaszcząc jej kota siedzącego mu na kolanach.
- Co Ty tutaj, KURWA, robisz? Jak się tu dost... - teraz dotarł do niej fakt zacinającego się w drzwiach klucza. Włamał się, sukinsyn.
- Ciebie też miło widzieć. Cóż, przeprosisz później – stwierdził z bezczelną pewnością wpisaną w surowe rysy twarzy – Nigdy mnie nie doceniasz. Myślisz, że dlaczego od rana macie w budynku awarię monitoringu? – tym razem, jego kącik ust uniósł się tworząc cwaniacki pół-uśmiech.
Wiedziała, po co przyszedł. Wiedziała, że i tak to sobie weźmie, nieważne jak bardzo będzie się opierała. Pewnie jakiś czas temu uznałaby tą sytuację za szalenie podniecającą. Pewnie nawet kilka dni temu. Pewnie nawet wczoraj. Ale nie dziś. Był piątek, miała plany.
- W takim razie jestem zajebiście pod wrażeniem Twojego talentu do wyłamywania kobietom zamków w drzwiach. To naprawdę godne podziwu – wycedziła sarkastycznie – A teraz wybacz, ale nie mam czasu na Twoje zabawy. Możesz spierdalać. – siliła się na obojętny ton, jednocześnie dokładnie artykułując wulgaryzmy. Wiedziała, że tego nie lubi.
Prychnął śmiechem. Uniósł brwi i przybrał kpiący uśmieszek.
- Masz randkę?
- Nie – skłamała prosto w oczy.
- Z tym blondasem z działu CNC? Odwołasz.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że oboje wiedzieli, że ma rację. Zawsze miał.
*
Wstał z kanapy. Stał dobre kilka metrów od niej, a i tak poczuła jego fizyczną przewagę. Był dobrze zbudowany, wysoki, ale to jego postawa i wpisana w sylwetkę i rysy władczość były głównymi determinantami atrakcyjności. Podszedł pewnym krokiem do stołu i otworzył butelkę jej ulubionego, czerwonego wina. Podał jej lampkę i delikatnie chwycił w talii szepcząc teatralne „chodź”. Przez milisekundę widziała, jak jego wyraz twarzy łagodnieje, a spojrzenie miękko topi się w jej oczach. Szybko odwrócił wzrok w stronę stołu. Dopiero teraz spostrzegła, że przygotował obiad.
*
Jadła powoli delektując się każdym kęsem. Wiedział, jaką kuchnie lubi, a jakiej nie znosi. Wiedział, w jaki sposób układa jedzenie na talerzu. Wiedział, które produkty potajemnie wcina zatajając to przed dietetykiem. Podczas kilku krótkich spotkań poznał jej ciało, umysł i zachowania tak dobrze, jak nie udało się nigdy nikomu, w tym nawet jej samej. Siedział naprzeciwko niej, robiąc jej fotki telefonem i opowiadał z uśmiechem o pracy, o ostatnim urlopie w Tajlandii i o odwiedzinach brata. Opowiadał tak, jakby była jego dobrą znajomą, jakby nie chciał zdradzać przebiegu dalszej części dzisiejszego spotkania. Opowiadał do momentu, aż odłożyła sztućce na pusty talerz (i jak jej się wydawało dyskretnie) spojrzała na zegarek.
- Daj mi swój telefon – powiedział na powrót przybierając maskę.
- Mowy nie ma! – siliła się na stanowczość, ale wiedziała, że brzmi jak mała dziewczynka, której nie pozwala się zatrzymać zawszonego kotka przytarganego z podwórka.
Wstał, wziął jej torebkę rzuconą przy drzwiach i wyciągnął z niej telefon. Nie zaprotestowała. Wiedziała, że nie ma sensu.
- Blondas wie, że Twój brat jest za granicą? Pewnie nie. Więc bardzo przepraszasz, ale musisz dziś wieczorem zaopiekować się swoim bratankiem, bo brat musi zostać w pracy do późna. Wysłano.
Milczała nieco upokorzona, nieco wkurzona, ale zdecydowanie najbardziej – podniecona.
Podszedł zdecydowanym krokiem... Objął delikatnie dłonią jej twarz i sekundę potem zacisnął mocno dłoń na podbródku zwracając ją w swoją stronę.
- Teraz idziesz pod prysznic. Przygotujesz się dla mnie. Masz być wszędzie gładziutka i wszędzie dokładnie czysta. Wiesz, o co mi chodzi. W sypialni czeka prezent. Za 20 minut masz być gotowa.
W jego głosie słychać było chore pożądanie. Szaleństwo. Nie miała szans się sprzeciwić i nigdy by nie chciała. Uścisk na podbródku zelżał, a dłoń delikatnie przejechała po jej policzku. Dał jej kilka sekund miękkiego dotyku i spoliczkował ją.
*
Stała pod prysznicem nie będąc pewna, czy gorąco na ciele spowodowane jest strugami wody, czy okropnym podnieceniem. Wiedziała, że czeka ją dziś sporo bólu. Natarła całe ciało oliwką chłodzącą łudząc się, że znieczuli ona nieco skórę na uderzenia. Przeszła do sypialni, gdzie pośród rozstawionych wokół zapalonych już świec czekał na nią ów prezent, którym był niemożliwie ciasny gorset, skórzany cage bra, stringi i pończochy. Koło łóżka stała też para kurewsko wysokich szpilek, a na szafce leżała krwistoczerwona szminka, skórzana obroża i koronkowa maska na oczy. Ociągając się, ze specjalnym namaszczeniem wkładała otrzymane prezenty. Stanęła przed lustrem. Dzięki masce zza koronki tylko częściowo widziała swoje odbicie. Była jednak świadoma jak wygląda. Wygląda jak rasowa dziwka.
*
Usłyszała powolne, ciężkie kroki w korytarzu. Upłynęło ofiarowane jej 20 minut, a drzwi powoli otworzyły się. Stała dalej przed lustrem wpatrując w swoje odbicie. Gdy wszedł do pokoju miała wrażenie, że temperatura skoczyła o dobre 10 stopni, a kiedy podszedł do niej od tyłu, stając za nią i wpatrując się w jej odbicie wstrzymała oddech. Był wyższy od niej i wyglądał znad głowy nawet mimo tych obcasów.
- Bardzo. Ładna. Kurwa. – powiedział akcentując osobno każde słowo i przeciągając pauzy pomiędzy nimi.
Stał tak chwilę podziwiając swoją własność. Obszedł ją wokół lustrując każdy fragment jej ciała. Chwycił za obrożę i mocno pociągnął do tyłu. Pchnął w stronę łóżka a ona przewróciła się opadając na nie. Błyskawicznie przyklęknął nad nią kolanami blokując ramiona i zaciskając rękę na szyi.
- Randek Ci się zachciało? – spytał ze wzburzeniem i spoliczkował ją – Szybko Ci się odechce.
Puścił na chwilę jej szyje, dzięki czemu mogła złapać oddech. Rozpiął swoją koszulę i rzucił w kąt obnażając swoje perfekcyjnie wyrzeźbione ramiona, barki i klatkę. Ciało emanujące wręcz władczością. Rozpiął rozporek wyciągając pokaźnych rozmiarów penisa i wciąż siedząc na niej okrakiem bezpardonowo wepchnął jej w usta. Ruszał się tak chwilę na zmianę gwałcąc jej gardło i zaciskając ręce wokół jej szyi.
Zszedł z łóżka i otworzył szafę. Wiedział w którym pudełku ma kolekcję zabawek. Kolekcję, w której sporą część stanowiły zresztą prezenty od niego. Wyciągnął gruby sznur i bicz. Doskoczył do niej zanim zdążyła w ogóle zorientować się, że może się ruszyć i zdecydowanym ruchem przewrócił ją na brzuch. Łapiąc w talii przyciągnął na kraniec łóżka tak, że klęczała teraz na ziemi wypięta, a brzuchem i klatką piersiową pozostawała na łóżku. Chwycił jej nadgarstki i przywiązał do stelażu łóżka rozłożone nad jej głową.
- Naprawdę nie lubię, gdy przeklinasz – powiedział i zapowiadając wiszącą nad nią od pierwszego wulgaryzmu karę jeździł biczem po jej pośladkach – Będziesz mnie musiała przeprosić.
- Przepraszam – powiedziała obojętnie.
- To mnie nie przekonuje. Będziesz musiała się bardziej postarać.
Wiedziała o co mu chodzi i wiedziała, czego się spodziewać. Pomimo to przy pierwszym uderzeniu wygięła się i krzyknęła z bólu. Uderzył pięć razy, z każdym razem silniej i bardziej boleśnie.
- Przepraszam! – wyjęczała wijąc się z bólu.
- Ciiii... - syknął uciszająco.
Klęknął za nią i delikatnie chwycił jej tyłek. Drgnęła, spodziewając się kolejnego uderzenia, ale on delikatnie rozchylał i zaciskał jej pośladki chcąc, żeby stringi wbiły jej się głębiej w ciało. Pociągnął je wysoko sprawiając, że jej wargi wystawały po obu stronach materiału i zaczął je drażnić.
Odwrócił się znowu w stronę szafy. Tym razem z pudełka wziął knebel, nieduży korek analny i wibrujące jajko. Odgiął jej głowę do tyłu i tak zblokowaną zakneblował przypinając paseczek do obroży. Spoliczkował ją i wrócił do jej zaczerwienionych pośladków. Opuścił jej stringi do połowy ud, rozchylił jej pupę, splunął i włożył korek. W mokrą cipkę wsadził wibrujące jajko i naciągnął znowu jej stringi tak, żeby się wżynały. Jęknęła cicho. To było bardzo przyjemne.
- Fajnie Ci, mała kurwo? – spytał z szaleństwem w głosie – to zaraz przestanie.
Uderzał teraz biczem dużo mocniej niż wcześniej, ale knebel nie pozwalał jej krzyczeć. Wyrywając ręce z więzów zaciskała je jeszcze mocniej, a próbując wypchnąć z ust knebel naciągała obrożę na szyi. Po każdym uderzeniu ustawiał pilocikiem wibracje w jej cipce na mocniejsze. Czuła niesamowicie szybko narastającą przyjemność pomieszaną z bólem. Gdy wiedział, że jest blisko, wyłączył jajko i zaprzestał uderzeń. Przytrzymał ją w zawieszeniu zaraz przed momentem, gdy miała eksplodować z rozkoszy i napawał się jej błagalnymi jękami zagłuszonymi kneblem. W końcu włączył jajko na najwyższy poziom i uderzył niemalże przecinając jej skórę. Przeszył ją spotęgowany bólem orgazm; łzy cierpienia i jęki rozkoszy.
*
Wisiała teraz poziomo na linach podwieszonych do haka, którego używała do ćwiczeń na TRX, jednak on znalazł mu zdecydowanie lepsze zastosowanie. Jej rozkraczone nogi były na poziomie jego bioder, a głowa odgięta do tyłu. Na sutkach zdecydowanie za mocno zapiął jej spinki z łańcuszkiem poprowadzonym do obroży. Wyswobodził jej usta z knebla i stojąc za nią wepchnął sztywnego penisa do gardła. Trzymając za liny przewiązane pod plecami z łatwością odpychał i przyciągał ją do siebie. Huśtał ją tak robiąc sobie dobrze jej ustami, a jego jajka uderzały ją po nosie i osłoniętych koronką oczach. Gdy się krztusiła przestawał, policzkował ją i wpychał jeszcze agresywniej. Dopiero gdy czerwona szminka zostawiła okrągły ślad na skórze wokół jego penisa mruknął z aprobatą i odpuścił.
- Bardzo ładnie suko. Uczysz się. – wyszeptał zadowolony.
Rozwiązał jej gorset. Została w szpilkach, pończochach i skórzanych paskach wokół piersi. Zebrał kilka świeczek z szafek i rozłożył na jej brzuchu i żebrach.
- Jeden ruch i nieźle się poparzysz.
Zniknął z pokoju, by wrócić ze szklanką pełną kostek lodu. Dwie wylądowały na jej udach, dwie na stopach, a dwie włożył w jej dziurki. Z pudełka wyciągnął żel chłodzący i dildo z wypustkami. Rozsmarował żel po obu dziurkach. Czuła teraz kontrastujące, chłodne mrowienie na dole i gorąco od rozgrzanych, metalowych podstawek świeczek. Dildo mocnym ruchem wepchnął w jej cipkę, ale nawet nie drgnęła. Dopiero gdy sam wszedł w nią analnie zaczęła się szarpać. Wychlapywała wosk na swoją skórę, gdy on gwałcił obie jej dziurki. Krzyczała, a z każdym krzykiem on był brutalniejszy. Chwycił jedną ze świeczek i wylał wosk na brzuch. Drugą na wzgórek łonowy. Trzecią na zaciśnięte spinkami sutki i dekolt. Górna część ciała płonęła, a dolna zamarzała, nie wiedziała nawet które uczucie jest gorsze. Wziął jeszcze jedną kostkę lodu i przyłożył do łechtaczki. Sycząc i wijąc się przeżyła najdziwniejszy, parząco-mrożący, waginalno-analny, bolesno-przyjemny orgazm. Jęczała jeszcze kilka sekund po tym jak wyszedł i do wosku na jej ciele dołożył spermę na jej twarzy i włosach.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak pięknie teraz wyglądasz – powiedział już spokojnie i zrobił jej zdjęcie z wyrazem zadowolenia na twarzy.
*
Strumienie letniej wody oblewały ich ciała, kiedy on delikatnie masował miejsca, które wcześniej uderzał. Znów widziała ten delikatny wzrok pełen uwielbienia skupiający się na niej, już nie jako zabawce, ale pięknej kobiecie. Stali pod deszczownicą zatopieni w delikatnych pocałunkach. Złapała chwile spojrzenie jego przeszywająco niebieskich oczu i odwróciła się plecami. Oparła dłonie o ścianę, stanęła w rozkroku i wypięła tyłek. Tym razem było delikatnie i namiętnie.
*
Leżeli przytuleni, mokrzy i zmęczeni na miękkiej pościeli. Nie było już w nich ani krzty tego szalonego, chorego pożądania. Poboczny obserwator nie rozpoznałby w nich osób z tego samego pokoju sprzed godziny. Jeździła delikatnie paznokciami po jego klatce, a on gładził jej policzek. Chciałaby tak leżeć całą noc i obudzić się rano w jego ramionach.
- Mam nadzieję, że wyperswadowałem Ci wulgaryzmy – powiedział pouczającym tonem.
- Tak. Zdecydowanie – uśmiechnęła się.
- Żałujesz odwołania randki z blondasem? – zapytał z szyderczym uśmiechem.
- To nie ja ją odwołałam. – odpowiedziała obojętnie – Zostaniesz na noc?
- Nie, nie, nie mogę. Właściwie która jest godzina? – spojrzał na zegarek – Zbieram się. Ja swojej nie odwołam.
Wstał z łóżka i zaczął zbierać ubrania. Nie wiedziała, czy sobie żartuje, czy mówi serio. Lubił sobie z nią pogrywać, a ona zawsze się na to łapała. On potrafił ją wyczuć idealnie. Ona jego nigdy.
*
Kończyła wino pozostałe z obiadu zawinięta w kołdrę i z błogim uśmiechem oglądała telewizję. Sięgnęła po telefon, który zasygnalizował wiadomość. Wiadomość od niego. Było to zdjęcie przedstawiające prześliczną blondynkę (i jej spory dekolt) uśmiechającą się znad talerza w jakiejś restauracji. Po chwili przyszedł dopisek.
„Może się poznacie? ;)”
- Jebany sukinsyn – warknęła i rzuciła telefonem o ścianę.
Jak Ci się podobało?