Niespodzianka
13 maja 2024
22 min
„Niespodzianka”, to dokończona przygoda, choć mam ochotę rozwinąć ten wątek o dalsze sceny z tymi samymi bohaterami.
Ale nie obiecuję.
Niespodzianki są fajne, uwielbiam je i nie jestem w tym odosobniony. Moja partnerka też lubi być zaskakiwana, a ja staram się zaspakajać jej oczekiwania jak najczęściej. Codzienne kwiaty były dobre na początku, prezenty w postaci biżuterii, zbyt często ofiarowywane, przestały być dla niej czymś niezwykłym, sex… w tym jakby wyczerpałem swój repertuar i po kilku latach wspólnego zamieszkiwania, zaczęło powiewać nudą.
Nowy pomysł nie był ani mój, ani też zaplanowany. Wyjazd na kilka dni w sprawach służbowych został odwołany, gdy byłem już na lotnisku. Mogłem wrócić do domu zwyczajnie, po prostu. Zadzwonić do niej, uprzedzić, zaproponować kolacje, może wyjście do miasta, ale ja podchwyciłem pomysł z gazety z poczekalni. Kobiecego tygodnika, który wpierw przejrzałem, a potem przeczytałem jeden z listów czytelniczki. Opisała w nim swoje doświadczenie, które według niej było czymś wyjątkowym, choć i strasznym.
Mogę przyznać, że to był jej pomysł, a ja go tylko trochę zmieniłem.
Taksówką wróciłem na osiedle, ale nie pod swój dom, tylko uliczkę wcześniej i pieszo doszedłem do swojej parceli. Było już ciemno, księżyc wisiał nad dachami, ukazując całą swoją twarz.
W gościnnym pokoju paliło się światło, widziałem jego żółtawą poświatę przez cienkie zasłony. Natężenie zmieniało się nieznacznie, zdradzając, że włączony jest też telewizor. Tego dnia mieli puścić jej ulubiony film z Harrisonem Fordem. Byłem pewny, że tuż przed seansem wzięła prysznic, przyłapałem ją na tym już kilka razy, i siedzi w rogu sofy, otulona kocem, bez majtek, w samym tylko staniku. Tuż obok stoi kieliszek z czerwonym winem. Będzie go popijać wolno, tak by wystarczył na czas trwania filmu i nie ruszy się z miejsca, nim on dobiegnie końca.
Niektórzy faceci mogli być w tej sytuacji zazdrośni, ale nie ja. Nie czułem się zagrożony i traktowałem to jako niewinną zabawę, pozostałość po dziewczęcej fantazji. Lubiłem patrzeć na nią ukradkiem, na jej dłonie, usta i oczy. Gdy pojawiał się on, ciało jej lekko się naprężało, przeżywała sceny z nim, autentycznie bała się, gdy bohaterowi groziło niebezpieczeństwo, i cieszyła, gdy ten wychodził z nich bez uszczerbku na ciele. Zaciskała piąstki, gdy całował aktorki, otwierała usta, gdy zdejmował koszule i obnażał tors. Mogłem być o to zazdrosny, ale nie byłem, gdyż po wszystkim, po The End kończyła ze mną w sypialni lub pod prysznicem, a czasami na podłodze salonu, gdy w telewizorze jeszcze leciały końcowe napisy.
Spojrzałem na zegarek, dochodziła dwudziesta trzecia. Zgadując, oszacowałem, że film potrwa jeszcze dobre pół godziny. Otworzyłem furtkę, cicho ją zamknąłem i nie spiesząc się zbytnio, wszedłem na tył domu. Tego lata mieliśmy tam zbudować taras, taki był plan, ale nie było czasu i z planu wyszły nam tylko szerokie szklane drzwi. Otworzyłem je zapasowym kluczem, który leżał ukryty w imitacji kamienia i cicho wkradłem się do domu. Usłyszałem z wnętrza głos Harrisona, bez lektora oczywiście, odgrażał się komuś, ale nie rozpoznałem sceny ani tytułu filmu. Zszedłem do piwnicy, chcąc przygotować się do sprawienia jej niespodzianki. Zdjąłem obuwie, płaszcz, marynarkę, odstawiłem walizkę za jedną z szafek i wspiąłem się cicho po schodach. Byłem już na ostatnim stopniu, gdy nagle usłyszałem, że ktoś wkłada klucz do zamka we frontowych drzwiach i przekręca w nim klucz.
Lubię przygotowywać niespodzianki dla Marty, uwielbiam kryć się z zamiarem przed nią, udawać, że nic się nie dzieje, ukrywać prezenty, a potem patrzeć na jej zaskoczenie i radosną twarz. Czas wymyślania, a potem planowanie było dla mnie podniecające, uwielbiałem te dni, w których dopracowywałem szczegóły i zawsze mi się udawało zrealizować zamiar w stu procentach, ale nie tego wieczoru.
Cofnąłem się i przymknąłem przed sobą drzwi, zostawiając tylko szparę. Usłyszałem jej śmiech, coś ją bawiło, ale nie próbowałem dojść, skąd jej radość. Bardziej skupiłem się na tym, by nie dać się zauważyć, być nadal skryty i móc kontynuować swój plan. A potem usłyszałem, jak zwraca się do kogoś:
– Naleje ci wina. Wolisz czerwone, czy białe?
– Poproszę, czerwone – odpowiedział niskim głosem, ktoś mi znany. Wydawało mi się, że znam tego człowieka i przez głowę przeleciało mi kilkoro twarzy naszych znajomych. Zastanawiałem się, który z moich kolegów miał na tyle odwagi, by odwiedzić moją żonę pod moją nieobecność.
– Film jeszcze leci – powiedziała Marta, wchodząc do salonu. – Mam szczęście. – Zachichotała i w tym momencie wszystko stało się dla mnie jasne. Krew zagotowała mi się w żyłach, skoczyłem do drzwi, gotowy wpaść tam i przerwać to spotkanie, gdy nagle oprzytomniałem. Zacząłem się zastanawiać. Kto to był? Czy ktoś z mojego biura? Któryś z naszych znajomych? A może mąż jej koleżanki, u której mogła być, a on ją tylko odwiózł? Zszedłem do piwnicy i gorączkowo wymyślałem najlepszy plan. Wyskakując teraz, mogłem przerwać to co zamierzali, jeśli cokolwiek zamierzali i co najwyżej wyjdę na głupca. Pomyślałem, że może rzeczywiście był to ktoś nam dobrze znani i wówczas, jeśli mają romans, tylko bardziej go przede mną ukryją.
Musiałem mieć pewność, a tą mogłem mieć, przyłapując ich in flagranti. Wahałem się, nie byłem pewny czy robię dobrze, zastanawiałem się nad spokojnym wejściem do domu i przerwaniem nim do czegokolwiek dojdzie, ale ziarno niepewności zostało we mnie zasiane i chciałem mieć pewność, nawet ponosząc koszt.
Zbliżyłem się do drzwi i nasłuchiwałem. Film nadal trwał, ale od czasu do czasu słyszałem głos Marty, który nie wskazywał na to, by coś niedobrego działo się między nimi. Komentowała film i robiła to z taką uwagą i precyzją, że szybko odgadłem jego tytuł. Nie widziałem ich, ale wyobrażałem sobie, że on stoi w centralnym punkcie pokoju i popijając wino, słucha jej komentarzy. Ona, domyślałem się, zapewne siedzi na swoim ulubionym miejscu i wątpiłem by była okryta kocem. Od wejścia do domu nie minęło zbyt wiele czasu i spodziewałem się, że gdy dopiją wino, on wyjdzie, a ja przyjże mu się dokładnie przez okno, po czym dokończę wcześniejszy plan z niespodzianką. Sytuacja nawet wydała mi się korzystna i wyobrażałem sobie, że zaskoczę ją jeszcze mocniej, niż gdyby nie było tu mężczyzny. Uspokoiłem się, wciąż próbując zgadnąć imię gościa i wyobrażając sobie sytuacje, która go tu sprowadziła, gdy nagle znowu go usłyszałem:
– Więc kim jest twój facet?
To nie był nikt znajomy i niepokój wybuchł ponownie, ale już nie z taką siłą jak pierwotnie. Nadal trzymałem nerwy na wodzy i byłem gotowy poczekać na dalszy bieg tego, niemoralnego z racji pory dnia, spotkania.
– Finansami. Ale nie pytaj o konkrety. Nic ci więcej nie zdradzę – odpowiedziała z kokieterią w głosie.
– I więcej nie chcę o nim słyszeć – odparł mężczyzna. Usłyszałem kroki jego butów, przemieszczał się, a to oznaczało, że nie jest blisko niej. Nic się jeszcze nie działo, ale krew pulsowała mi w głowie, niepokoiłem się, zacząłem wyobrażać sobie ich stojących blisko siebie, jak się całują, dotykają i te skromne wizje podnieciły mnie seksualnie. Z pewnym niepokojem zauważyłem, że man wzwód. Wytłumaczyłem to sobie w prosty sposób. Wyobraźnia, to tylko moja wyobraźnia z dziwną fantazją, ale jednak tylko wyobraźnia. Podniecenie trzymało mnie, nie odpuszczało, nawet gdy przez pewien czas żadne z nich nie wydało z siebie głosu i w domu było słychać tylko aktorów z telewizora. Film dobiegał końca, bohater rozwikłał swoje problemy i kończył swoją przygodę, gdy tymczasem ja, dopiero ją miałem zacząć.
Otworzyłem drzwi i wolno przeszedłem do sąsiedniego pokoju. Stanąłem w głębi, ukryty w cieniu i zajrzałam do salonu.
Wpierw zobaczyłem Martę. Siedziała na swoim miejscu, tyłem do mnie, włosy miała rozpuszczone, tak jak to robi, tylko gdy jesteśmy sami w domu, prawe ramie oparte w łokciu o wezgłowie, wskazujący palec muskał jej policzek. Wpatrywała się z uwagą w końcowe sceny filmu, w pełnym skupieniu, w naturalnym dla niej spokoju, wyglądała tak, jakby była sama i zacząłem się zastanawiać, czy nie przeoczyłem jego wyjścia. Nagle moja partnerka westchnęła namiętnie, lekko odchyliła głowę do tyłu i znowu westchnęła z rozkoszy. Nie widziałem jej lewej dłoni, tył sofy zasłaniał mi ją i przez ułamek sekundy pomyślałem, że pieści się sama, ale nie uwierzyłem w pełni, że jej gość ją opuścił. Widok mojej kobiety wzdychającej z rozkoszy podniecił mnie jeszcze bardziej, penis stwardniał i mocno wypychał luźne spodnie. Nie mogłem się ruszyć i co gorsza, chciałem zobaczyć więcej. Marta oddychała coraz ciężej i głośniej, jej westchnienia stawały się częstsze i donośniejsze, dochodziła, twarzą zwrócona do telewizora. Byłem pewny, że ma otwarte oczy i patrzy w uśmiechniętą twarz Harrisona. Ekran zgasł nagle, pojawiły się napisy i moja kobieta pisnęła cichutko i przeciągle, jej dłoń opadła i wiedziałem, że w tej chwili dociska usta kochanka do swego krocza. Nie pamiętam, kiedy tak bardzo byłem pobudzony. Może w czasach dorastania, gdy oglądałem swoje pierwsze filmy porno, lub w trakcie pierwszego stosunku. Trudno mi sobie przypomnieć, ale poczułem się, jakbym poznawał rozkosz od nowa, wszedł w nowy świat intensywniejszych doznań. Wiedziałem, że muszę to przerwać, rozpędzić w domu burzę i przegonić tego, który ośmielił się zastąpić moje w nim miejsce, ale podniecenie trzymało mnie w pętach, a oczekiwanie na więcej skutecznie zamieniło zazdrość w euforycznie bolesną przyjemność.
Marta dyszała po orgazmie z głową mocno odchyloną do tyłu. Miała otwarte oczy, wpatrywała się w sufit. Gdyby spojrzała nad swoje czoło, mogłaby mnie dojrzeć, ale tego nie zrobiła, a ja przezornie przesunąłem się do zasłon i za nimi skryłem, by być jeszcze bardziej dla nich nieobecny.
Mężczyzna nagle podniósł się i mogłem go zobaczyć w całej okazałości. Był młody, mniej więcej w wieku Marty, może ciut starszy, dość wysoki brunet z zadbanym, krótkim zarostem na twarzy. Był ubrany w białą koszulę, jakby wyszedł z jakiegoś przyjęcia i właśnie ją rozpinał szelmowsko, uśmiechając się do mojej kobiety.
– To było coś – odezwała się, kręcąc przy tym głową z zadowolenia. – Dawno mnie tak nie poniosło, chyba trafiłam na skarb.
Wyszczerzył zęby, słysząc ten komplement, a mnie zabolało tuż pod splotem słonecznym, jakbym dostał szybki cios pięścią i… spodobało mi się to.
Stał przed nią na wyciągnięcie dłoni i jej ręce powędrowały do jego paska od spodni. Jej palce wolno rozsupłały klamrę, a potem zabrały się za guziki, jeden po drugim uwalniała mężczyznę z dolnego odzienia, przy ostatnim uniosła twarz, spojrzała na niego i zaśmiała się łamiącym głosem. Pamiętałem ten śmiech. Tak samo zareagowała, gdy pierwszy raz zdecydowała się wziąć mnie do ust.
Pamiętam, jak bardzo to mnie podnieciło i jak później bardzo mi brakowało widoku, jak się przełamuje. Gdy spodnie opadły i został w samych slipkach, widok mnie zaskoczył i Martę chyba też.
– Żołnierzyk śpi?
Ja na samą myśl o seksie, byłem gotowy do akcji, zdejmując spodnie przed kochanką, mój penis już wiedział, czego od niego oczekujemy.
– Przekonaj się sama – odparł, wcale nie speszony.
Zsunęła mu slipki i pała lekko zadyndała, wciąż nie pokazując pełnego wzwodu.
Mruknęła zaskoczona i dodała:
– Piękny.
Nigdy nie usłyszałem od niej i żadnej innej kobiety takiego komplementu i zazdrość mocniej mnie przyszpiliła, lecz wcale nie pozbawiło mnie to rosnącego oczekiwania i buchającego w mych lędźwiach podniecenia.
Objęła go dłonią i uniosła żołądź na wysokość swojej twarzy.
– Jaki on gorący i duży – stwierdziła z autentycznym zachwytem w głosie.
Wcale nie był duży, nie wyglądał na większego od mojego, ale i tak mu pozazdrościłem tych słów.
Pieściła go powoli, wpierw jedną dłonią, potem obiema, zwlekała z tym, co miała zamiar zrobić. Przełamywała się, tak samo jak kiedyś ze mną, zerkała to na penis, to w twarz mężczyzny, pomrukiwała lubieżnie, odsuwała kolejny krok, ale oboje wiedzieliśmy, że to zrobi. Mężczyzna też to wiedział i ze spokojem patrzył, jak moja partnerka bawi się jego twardniejącym przyrodzeniem.
Nagle Marta podniosła się z sofy i przylgnęła do niego ciałem, złączyła jego wargi ze swoimi i zaczęli się namiętnie całować. Z odrobiną satysfakcji stwierdziłem, że nie da mu tej przyjemności, nie weźmie go w usta.
Była nadal w ubraniu, w czerwonej sukience tej, którą zakładała, gdy szliśmy potańczyć, lub do teatru i zadałem sobie pytanie, gdzie go poznała? Dokąd wyszła tego wieczoru i czy planowała spotkać nieznajomego? Wątpiłem, by był to spontaniczny wyskok, ale widząc nieśmiałość Marty, byłem pewny, że to ich pierwsza randka.
– Przejdziemy do sypialni? – spytał, między pocałunkami.
– Nie, tu jest dobrze. Chcę się kochać na tej sofie – odparła śpiesznie.
Mężczyzna odnalazła zamek na plecach sukni i zaczął go rozpinać. Musiałem widzieć, chciałem być pełnym świadkiem, poznać każdy szczegół, usłyszeć każdy wydobywający się z ich gardeł dźwięk, zobaczyć grymas na ich twarzach. Skupienie mężczyzny na sukni dało mi czas przemieścić się na korytarz, do przeciwległych drzwi salonu.
Stanąłem tuż przy wieszaku na ubrania, mając nadzieję, że moja postać zleje się z wiszącymi na nim płaszczami. Sofa już mi nie zasłaniała widoku, stała się dla mnie sceną, na której spodziewałem się ujrzeć główny akt tej tragedii. Miałem teraz inną perspektywę, widziałem plecy i pośladki kochanka, mało mnie interesujące, ale rekompensował to widok twarzy Marty. Pieściła ustami jego usta z zamkniętymi oczami, z zamiłowaniem i zapamiętaniem zdradzającym wielkie pragnienie. Tuliła jego głowę jak swą największą miłość, jak kiedyś mnie gładziła i robiła to łapczywie i nie w pośpiechu, oblizując jego wargi, wsuwając język między jego zęby i pozwalając, by on penetrował ją swoim.
Suknia zsunęła się z ramion, a po chwili i z całego ciała kobiety. Stanęła przed nim w samym staniku i bez majtek. Zazdrość ponownie sięgnęła zenitu, gdy uświadomiłem sobie, że dla mnie nigdy ich nie zdejmowała, zawsze pozostawiając tę czynność mi. W czym byłem od niego inny? – zastanawiałem się. – Co zrobił, że dla niego zrobiła wyjątek?
– Zostaw – zaprotestowała nagle i zrozumiałem, że właśnie próbował rozpiąć stanik. Nie lubiła tego w grze wstępnej, nie ze względu na kompleksy, bo nie miała ku temu powodu, ale taka już była. Nawet po latach ze mną, nie pozwalała mi na to, choć bez problemu paradowała nago po domu w zwykłej sytuacji.
Dłoń Marty na powrót zajęła się penisem, pociągnęła mężczyznę bliżej sofy, sama siadając na niej. Poruszyłem się nerwowo, spodziewając się najgorszego.
Mężczyzna pochyli głowę i napiął pośladki, a potem mruknął zadowolony. Nie byłem zły, że to mu robi. Krew się we mnie burzyła, ale bardziej z podniecenia niż z gniewu. Uczucie zdrady kwitło we mnie i było nieziemsko przyjemne, dodawało mi mocy, napędzało serce, zmuszając je do zdwojonej pracy, rozpalało każdy skrawek mojego ciała. Gdybym miał w tamtej chwili jej usta dla siebie, wytrysnąłbym w nich w jednej sekundzie.
Mężczyzna położył dłoń na jej głowie i zaczął poruszać biodrami. Nie lubiła tego, uważało to za zbyt poniżające, ale nie zareagowała i ku mojemu zaskoczeniu objęła ręką jego pośladek i zacisnęła na nim palce, wbijając w skórę paznokcie. Syknął z rozkoszy, a ja mu pozazdrościłem.
Pieściła go krótko i niezbyt intensywnie, wzbudzając w nim tylko większą ochotę na jej cipkę. O to przecież kobietom chodzi i nie robią tego tylko z przyjemności, ale głównie dla większego pobudzenia partnera.
Wyciągając z ust żołądź, cmoknęła głośno.
– Weź mnie, chcę cię poczuć w sobie! – wypowiedziała żądanie zbyt głośno, nienaturalnie, zdradzając wielkie pożądanie i odchyliła się ciałem do tyłu, opierając plecy o siedzisko i wyuzdanie unosząc szeroko kolana.
Ukląkł przed nią niecierpliwie, jakby to był jego pierwszy raz. Widziałem twarz Marty, była pełna napięcia, niecierpliwości, ale też skrywanego lęku.
Nie była osobą, którą łatwo sterować i zmusić do czegoś, czego by nie chciała, więc ta obawa, oczy skupione na tym, co dzieje się między jej udami, błagalne spojrzenia na partnera, było tylko oczekiwaniem nieznanego. I stało się. Przymknęła oczy, gdy w nią wchodził, odchyliła głowę do tyłu, a potem, gdy był w niej już cały, westchnęła tak rozkosznie, tak intensywnie, że jej doznanie udzieliło się i mi, prawie doprowadzając do wytrysku.
Nie śpieszył się, prowadząc z nią wolną grę, a ona wiła się pod nim, mrucząc jak kotka. Trzymała go mocno za ramiona, tak jak to robiła ze mną, a on całował jej biust, wciąż ukryty za materiałem, pieścił ustami szyję, przygryzał płatki uszu i posuwał się w niej w jednym rytmie. Nie miałem ochoty oceniać, ale byliśmy różnymi kochankami, inaczej postępowałem ja, gdy pieprzyłem kobietę, inaczej robił to on i chyba na to skusiła się moja partnerka. Zapragnęła zmiany. Czegoś innego w sypialni, odmienności, której i mi zaczynało brakować w naszym związku.
Nagle wsunął ramie pod jej kolano, drugą ręką objął ciało i sprawnym obrotem obrócił ich w miejscu. Marta, upadając na leżącego pod nią mężczyznę, pisnęła krótko i szybko uniosła biodra, uciekając z członka.
– Masz ogromnego – oznajmiła, ukrywając zadowoleniem swoje zachowanie, które najwyraźniej ją speszyło. Nie tylko ją. Sam na sekundę poczułem się zawstydzony, ale szybko odepchnąłem to uczucie i na powrót skupiłem się tylko na odczuwaniu przyjemności z patrzenia.
Przyciągnął jej twarz i pocałował w usta. Coś jej szepnął do ucha, a ona zaśmiała się jak z dobrego kawału, a potem zamilkła gwałtownie i pozwalając mu na ponowną penetrację, zaczęła ujeżdżać kochanka. Tym razem widziałem jego twarz i oczy wpatrzone w ciało kobiety. Patrzył na nią z uwagą i namysłem, jakby kontemplował dzieło sztuki, a nie żywą istotę, z którą łączył się w najintymniejszym zbliżeniu dwojga ludzi. Irytował mnie, złościł brakiem obecności w tym, czego był uczestnikiem, miałem ochotę go upomnieć, lecz z oczywistych względów tego nie zrobiłem.
Marta była w swoim żywiole, słyszałem rozkosz wydobywającą się z jej krtani, widziałem, jak wygina ciało, wierci się na nim, unosi i lekko opada, poruszając biodrami w różne strony. Szukała większej przyjemności kierując twardego członka w znane tylko sobie punkty w jej wnętrzu, a gdy na nie trafiała, chwilę się tym delektowała.
Mężczyzna uniósł się trochę i pochwycił palcami zapięcie stanika na plecach. Nie zaprotestowała, a on sprawnie uwolnił piersi i od razu przyssał się ustami do jednej z brodawek.
– O jak dobrze – cicho szeptała. – Uwielbiam to, pieść je, dotykaj dłońmi, ściskaj.
Spełnił jej prośbę, która znałem na pamięć, słuchając tych samych słów każdej nocy.
Przyspieszyła, oparła dłonie o jego kolana i wygięta w tył, przeszła w galop, aż głośne plaśnięcia nagich ciał wypełniły cały dom.
Sapała przy tym mocno, co chwilę wzywała niebiosa, zaczęła podskakiwać, uderzać coraz mocniej w uda mężczyzny, byłem pewny, że zaraz będzie szczytować, ale on ją powstrzymał, przytrzymując dłońmi jej biodra.
Wyhamowała tempo do zera, nachyliła się nad nim i spojrzała w twarz, na której malował się grymas ni to bólu, ni to strachu.
– Nie kończ, nie teraz, daj mi chwilkę – groziła słodkim głosem, ale on jej nie puszczał, nie pozwalał na żaden ruch. Wówczas dotarło do mnie, że nie użyli prezerwatywy.
– Daj mi sekundę – powiedział, nie patrząc na nią.
Marta zeszła z niego i myślałem, że wyjdzie z pokoju wprost na mnie, ale ona nachyliła się nad nim i pocałowała go czule w usta.
– To moja wina, dałam nam za duże tempo – wyszeptała czule, a ja wiedziałem, że skłamała. Uwielbiała galop, ostrą jazdę tuż przed finałem, czy to będąc na mnie, czy dając mi zrobić to za nią. To był jej sposób na dobry orgazm i nigdy nie udawało jej się dojść, gdy nie było szybko tuż przed finałem. Facet przegrał, wiedziałem to i poczułem się inaczej, mniej zazdrosny, swobodniejszy i ciut mniej podniecony seksualnie, jakby jego fiasko miało też oznaczać moje niepowodzenie. Zezłościł mnie, pomyślałem o nim z pogardą, zawiedziony tak jak mogła być zawiedziona moja kobieta, ale to nie był koniec. Nagle wstał, jakby zdobył nową siłę, brutalnie pochwycił Martę w pół i pchnął na sofę. Upadając na nią, pochwyciła dłońmi wysokie oparcie i szybko odgadła swoją rolę w tym akcie. Rozsunęła nogi, ugięła plecy, wypinając pupę w jego stronę i spojrzała za siebie z lubieżnym uśmieszkiem godnym dziwki.
Patrzył na jej srom przez długi czas, oddychał równo i miarowo przywracając w sobie spokój, prawą ręką uciskał podstawę penisa, lewą gładził krągły pośladek partnerki.
Znowu patrzyła na niego z lękiem w oczach i oczekiwaniem. Lekko poruszała ciałem, a jego wzrok, jak zahipnotyzowany, podążał za wilgotną szparką.
– Nie bądź delikatny dla mnie – wypowiedziała stanowczą prośbę, patrząc mu niewinnie w oczy. Mieszanka propozycji brutalnego seksu i niewinność na jej twarzy zawsze mnie pobudzała i zadziałała też na faceta. Wbił się w nią z impetem atakującego zapaśnika.
– Ach!! – krzyknęła zaskoczona, szybko zaparła się ramionami o oparcie sofy i poddała sile uderzeń mężczyzny.
Dom wypełnił głośne plaśnięcia, zderzających się ciał. Był tak donośny, że musiano go słyszeć z zewnątrz.
Mimowolnie wyobraziłem sobie świadka idącego ulicą. Sąsiada, który co noc wyprowadza psa na spacer. Może widział ich wchodzących do mojego domu, zastanawiał się, a teraz słyszał co się w nim dzieje i był pewny, że ja w tym czasie siedzę w fotelu samoloty i lecę na drugi koniec europy. Być może rozważał, co może zrobić. Ma mój numer telefonu. Może uprzedzić, powiadomić, ale… Na pewno tego nie zrobi. Będzie się ze mną witał jak zwykle, uśmiechał życzliwie, wymieniał krótkie uwagi na temat naszych ogrodów i udawał tak samo, jak ja, że nic się nie wydarzyło tej nocy. Niewiedza jest dobra w takich przypadkach.
Kochanek mojej kobiety wypełnił zadanie i dostał nagrodę, wytryskując na niespokojne, drżące w orgazmie ciało. Dał jej to, czego oczekiwała, widziałem to w jej oczach, we wdzięcznym przytuleniu się do niego, w słowach zachwytu, które nie były do mnie skierowane i nagle poczułem się zagrożony, zmotywowany, by czegoś dokonać, ale nie chciałem jej tego psuć. Pomyślałem, że może tak powinno być, może na to zasłużyła, wzięła od życia trochę przyjemności, tak jak to robią inni.
Wycofałem się do piwnicy i tam usiadłszy na jednym z miękkich taboretów, poczekałem, rozmyślając nad niedawnym doświadczenie. Nie byłem pewny, jak je odebrać, bo oprócz złości do Marty, za to, co zrobiła, czułem też wielkie do niej pożądanie, którego nie uświadczyłem od dawna, za którym tęskniłem od jakiegoś czasu. Aktualny stan mojego umysłu bardzo przypominał moje pierwsze z nią doświadczenia w sypialni. To było trzecie spotkanie i tak naprawdę, nie znaliśmy się wcale, ale poszliśmy do hotelu. Pamiętam siebie stojącego w łazience, przed lustrem. Myślałem o tym, co się za chwile stanie, wyobrażałem sobie jej ciało, podniecałem się myślą o jej dotyku, odgadywałem jej oczekiwania, planowałem grę, którą chciałem jej zaimponować, przekonać do siebie, sprawić, by już nigdy nie chciała innego. Tamte, już zatarte uczucie podniecającej rywalizacji o partnerkę, nagle powróciło i sprawiło, że znowu mogę walczyć. To absurdalne, ale nagle Marta przestała być dla mnie odkrytą kartą, zacieniając swoje prawdziwe oblicze, wymazując wszystko, co o niej wiedziałem. Stała się inną kobietą, nieznaną moim dłonią, niepoznaną w smaku, ze skrytą tajemnicą rozkoszy, którą dopiero mogłem poznać.
Przygodny kochanek szybko opuścił mój dom, a potem przez pół godziny towarzyszył mi szum płynącej wody w rurach prowadzących do łazienki.
Dom nagle ucichł i nie było już w nim nikogo prócz mnie i obcej kobiety w swej sypialni. Nie śpieszyłem się, choć podniecenie wciąż mnie dręczyło i zmuszało serce do większego wysiłku. Wchodząc po stopniach schodów, czułem się jak dawniej, idąc do windy hotelowej, patrząc na plecy kobiety, z którą miałem się kochać pierwszy raz. Stając w drzwiach sypialni, ujrzałem wypukłość na łóżku. W słanym świetle z okna ledwo rozpoznawałem kształt ciała ułożonego na boku. Stanąłem z tyłu niej i powoli zdejmując z siebie ubranie, wybiegłem wyobraźnią naprzód. Nie wiedziałem, jak zachowa się, czując mnie obok. Czy da się zaskoczyć? Co zrobi, gdy położę na nie dłoń? Czy będzie udawać, że śpi? A może stanie się obojętna i pozwoli mi na wszystko? Niepewność podniecała mnie nie mniej jak ten pierwszy raz, gdy rozbierałem się w półmroku, a ona skryta pod kołdrą, milcząc, ukradkiem zerkała w moją stronę.
Starałem się być ostrożny, wchodząc do łóżka, ale ona się poruszyła, zdradzając, że wie o mojej obecności. Delikatnie posunęła się, dając mi więcej miejsca, odsłaniając przy tym swoje plecy i ku mojemu zaskoczeniu, nie zobaczyłem taśm stanika, ani majtek. Była całkiem naga jak w pierwszą naszą noc. Przez chwilę patrzyłem na spokojne ciało o pięknie zarysowanych biodrach, wyraźniej tali, smukłych ramionach i pomyślałem, że dawno tak na nią nie spoglądałem.
Ległem ostrożnie, jakbym chciał wierzyć, że wciąż śpi, a potem delikatnie przysunąłem się do niej, dotykając członkiem jej pośladka i kładąc dłoń na wgłębieniu talii. To proste doznanie, od dawna nierobiące na mnie większego wrażenia, tym razem wzbudziło mocne podniecenie. Penis, wciąż twardy, drgnął niespokojnie, uczucie pragnienia orgazmu, już nie samego aktu kopulacji, lecz tylko finału ekstazy, wykwitło we mnie jak za młodzieńczych lat. Zdumiała mnie moja prosta zachcianka, ale nie miałem zamiaru się jej przeciwstawiać. Pchnąłem biodrami, godząc żołędziem w pośladek i kierując go w najrozkoszniejszy zakątek kobiety, już nie dbając o warunki gry, nie starając się czegokolwiek udowodnić. Liczyła się tylko ta jedna nagroda.
Wtem kobieta wygięła się w plecach, głową wtulając się w moją szyję, jej dłoń powędrowała do miejsca mego ataku i odsunęła penis od swego sromu. Sądziłem, że poniosłem ostateczną porażkę, że straciłem to, na czym najbardziej mi w tym momencie zależało.
Przyszła mi myśl, że powinienem wyjść z pokoju, zostawić ją samą, ale ona nie puściła mnie i nie odsunęła swego ciała. Dobrze wiedziała, czego pożądam od niej, ale mi tego nie dała. Ucisnęła penis, otarła jego łeb o swoją pupę i wolno zaczęła nim poruszać, ruszając swym ciałem, wtulając się plecami w moją pierś. Zwykle byłoby to za mało, bym skończył, wiedziała o tym, znała mnie, ale tym razem było inaczej i chyba wyczuła zmianę. Więcej nie było mi potrzeba i z rosnącym oczekiwaniem czekałem, aż wybuchnę, gdy nagle on wyszeptała drżącym głosem:
– Cieszę się, że się nie gniewasz.
Z początku pomyślałem, że tylko tłumaczy swoją niechęć do penetracji i na dowód, że nie mam pretensji, pocałowałem ją w kark.
– Wiem, że wróciłeś. – Jej słowa były tak oczywiste, że prawie ich nie słuchałem, skupiając się już tylko na zbliżającym się orgazmie.
– Zaskoczyłeś mnie, przez chwilę się nawet bałam, ale…
Mówiła, lecz ja już nie rejestrowałem sensu słów. Rozkosz była tuż za progiem, a jaj rączka tylko przyśpieszała jej nadejście i w końcu przyszła nagroda. Wytrysnąłem w jej dłoni, na pośladek i plecy, pławiłem się w ekstazie, rokoszowałem nieopisaną przyjemnością, gdy ona nadal mówiła, a jej słowa coraz bardziej do mnie docierały;
– … to było takie… złe, że nie mogłam się powstrzymać i gdy na mnie patrzyłeś z korytarza… czułam się brudna, jak ulicznica…
Ostatni spazm orgazmu drgnął mną, gdy zrozumiałem, o czym mówi, ale się nie odezwałem.
– … To było takie mocne… nie umiem tego opisać, nigdy wcześniej tak się nie czułam…
Przywołane przez nią obrazy wywołały ponowną silną erekcję i gdy ona dalej opisywała swoje przeżycia, ja doszedłem w jej dłoni ponownie.
Jak Ci się podobało?