Nieokiełznany - Znajdź mnie (I)
5 września 2015
5 min
Miłego czytania.
Nigdy nie wiesz, co może się stać. Nie jesteś w stanie przewidzieć tego, co i jak pokieruje twoim życiem. Czy przeważy ciemność? Czy wręcz przeciwnie, to ty będziesz starał się nad nią zapanować.
Zrozumiałem to niestety dopiero, gdy miałem 18 lat.
Nazywam się Jake Drack i dziś wpuszczę was do swojego świata.
5 lat temu...
- Dalej Red! – krzyknąłem popędzając mojego karego (czarnego) konia do jeszcze szybszego biegu. Ogier parsknął zachęcony i wyciągnął swój krok. Kto by pomyślał.
Dosłownie chwilę temu siedziałem w ciepłym domu, szczęśliwy i nie spodziewający się że moje życie aż tak nagle zrobi zwrot o 180 stopni. Wystarczył jeden telefon bym zerwał się na równe nogi i niemal biegiem wybiegł z domu.
Czym prędzej wszedłem do stajni, wyciągnąłem Red Boy’a z boksu i zwinnie wskoczyłem na jego grzbiet. Słońce chyliło się ku zachodowi a z jego chrap wylatywały obłogi gorącego powietrza. Spojrzał tylko na mnie i już wiedział co zrobić. Ruszył ufnie przed siebie, wiedział gdzie ma biec, czasami zastanawiałem się czy czyta mi w myślach.
Cwałem biegł przed siebie pod stromą górę. Moje policzki już straszliwie szczypały od mrozu. Nie zważałem na to. Byłem ubrany tylko w bluzę z kapturem, dresowe spodnie i ciepłe buty. Galopowaliśmy przez wysokie zaspy, które sięgały Red’owi już do połowy nóg. Zwinnie prześlizgiwaliśmy się między drzewami. Las po tej stronie był bardzo gęsty.
- Jeszcze chwila – krzyknąłem mu gdy byliśmy blisko szczytu wzniesienia.
Nagle usłyszałem krzyki stłumione przez drzewa.
Zatrzymałem się na górze i rozejrzałem. Zauważyłem to czego szukałem. Pociąg sunął po torach. Pognałem mojego wierzchowca w jego stronę. W jednym z wagonów zauważyłem brązowe włosy Ann i jakiegoś typa, który ją szarpał.
- ANN!! - wykrzyknąłem a postać, która stała z przodu pociągu gwałtownie obróciła się w moją stronę i krzyknęła coś do pozostałych wskazując mnie. Zdziwiłem się gdy zauważyłem jak coś czarnego leci w moją stronę. Szaty rozwiewane dookoła były przez wiatr. Ostatnim co zobaczyłem była straszna twarz bez oczu i nosa w niemal brązowym odcieniu. Szpecił ją tylko otwór z ostrymi jak brzytwa zębami, które poczułem na swoim ramieniu. Poczułem jeszcze jak przewracam się i spadam w zimną zaspę oraz JEJ krzyk.
Ocknąłem się czułem jak wraca mi czucie w każdy zakątek ciała. Nie otwierałem jednak oczu. Wiatr smagał mnie po policzkach i nagle przypomniałem sobie co się stało. Wstałem bardzo gwałtownie i jakoś tak za szybko. Rozejrzałem się, dookoła było ciemno a jedyne światło dawała wielka tarcza księżyca, pociągu ani śladu a na moim ramieniu widać było wielką plamę z krwi, śnieg w miejscu gdzie leżałem również był szkarłatnoczerwony. Ściągnąłem w popłochu bluzę i rozerwałem koszulkę na ramieniu. Jedyne co tam zauważyłem to bledsze niż moja karnacja blizny, których nigdy nie miałem. Nie wiedziałem co się dzieje. Usłyszałem rżenie w kierunku miejsca gdzie widziałem pociąg.
- Red? - zacząłem iść w jego stronę, był poraniony, wyglądał jakby dopadły go wilki i niemal rozszarpały. Wyciągnąłem do niego dłoń. Ten niemal mnie stratował, ale zatrzymał się i spojrzał na mnie uważnie z paniką w oczach. – Hej, to ja. Spokojnie.
Jeszcze parę chwil patrzenia na niego aż w końcu podszedł i rozluźnił mięśnie, dał mi się zbliżyć. Powoli wróciliśmy do stajni.
Rano koń był już zdrowy, nie wiem jakim cudem, ale wiedziałem, że muszę ruszać na poszukiwania mojej Ann...
Od tej pamiętnej nocy wyostrzyły mi się zmysły, ciało stało się jeszcze sprawniejsze i wytrzymalsze. Co mnie zdziwiło najbardziej to fakt że... mam czarne jak węgiel skrzydła...
Dziś mam 23 lata i jestem w ciągłej podróży, ciągle poszukuję kawałka mojego serca, które tamtej nocy zostało porwane przez typów Eduarda, kawałka serca w postaci dziewczyny radosnej i pięknej. Brunetka o oczach niczym dwa szmaragdy, idealnych kształtach i tak pięknym uśmiechu. Stałem się łowcą. Przy okazji ująłem paru typów którzy z nim współpracowali, ale nie mówili nic konkretnego. Mimo wszystko ich śmierć była nieunikniona. Jedynie ostatni mężczyzna, Sam, powiedział gdzie mniej więcej możemy go znaleźć, dlatego jesteśmy tutaj. A on dołączył do swoich znajomych w zaświatach bez tortur.
Znów do oczu napłynęły mi łzy. Mogłem jej wtedy nie zostawiać samej. Obwiniałem sam siebie.
- Kurwa! – walnąłem z pięści w ścianę próbując się wyładować
- Stary, uspokój się. – usłyszałem głos mojego przyjaciela, który jak się okazało jest taki sam jak ja – Jesteśmy blisko znajdziemy ją... – poklepał mnie po ramieniu
- Chciałbym... – westchnąłem
- Idź spać. Jeśli jutro wszystko się powiedzie znów ją zobaczysz – powiedział wręczając mi szklankę ognistej whiskey i poszedł do swojego pokoju.
Zamknąłem oczy i poczułem jak bardzo mi jej brakuje. Poszedłem do łazienki, drewniana podłoga i ściany z kamienia dawały temu miejscu bardzo niepowtarzalny wygląd. Kupiłem ten dom dla nas, w nadziei że odnajdę Ann i nadal będzie mnie kochać; że kiedyś założymy rodzinę i właśnie tutaj będziemy wychowywać nasze dzieci; że to tutaj będziemy przeżywać niezapomniane chwile upojenia i przepełnione namiętnością i erotyzmem życie.
Odkręciłem kurki i wszedłem pod prysznic. Przypomniałem sobie jak ostatni a zarazem pierwszy raz pod prysznicem byłem z Ann, jak dotykałem jej gładkiej skóry, jak gładziłem każdy zakamarek jej ciała, jak pieściłem jej piersi. Poczułem jak do mojego krocza napływa mi krew, a kutas stoi na baczność. Nigdy nie współżyliśmy z Ann. Nie to było dla nas priorytetem, ale samo wyobrażenie sobie tego dawało mi zajęcie na wieczory. Zacząłem masować swojego członka dając ujście podnieceniu na wspomnienie idealnego ciała mojej ukochanej. Wytarłem się w czerwony ręcznik i położyłem się na łóżku w sypialni, w kominku wesoło skakał ogień. Wpatrywałem się w niego leżąc w wielkim łożu ze starym drewnianym stelażem.
- Znajdę cię jutro – powiedziałem do siebie i zasnąłem.
Jak Ci się podobało?