Niebo - część druga
28 maja 2013
Niebo
19 min
- To jak przystojniaczku, deal? – spytała, ocierając rękę o jego spodnie
- Deal, mała – odpowiedział dysząc ciężko – deal
Rita zapięła swój kombinezon czując jak materiał drażnił jej sterczące sutki. Nie bez nutki satysfakcji stwierdziła, że to trzepanie czarnego fiuta mocno na nią podziałało. Nie chciała tego sprawdzać przy Tyressie, ale była pewna, że w jej cipce zebrała się odpowiednia porcja wilgoci. Jej nowy obrońca poleżał jeszcze przez chwilę na jej pryczy dysząc ciężko a później schował do spodni swojego opadłego fallusa. Bez słowa wstał i wdrapał się na pryczę. Rita ponownie usłyszała jęk wyginanych sprężyn a po niedługiej chwili jego równy, głośny oddech – Tyresse zasnął.
Położyła się na boku. Nie miała pojęcia, ile zdoła wytrzymać w tym miejscu. Dobrze wiedziała, że im dłużej będzie milczeć, tym więcej czasu da ludziom, którzy mieli ujawnić machloje Grooma. Może wojny jeszcze uda się uniknąć? Nieśmiało pomyślała, że gdy jej zleceniodawcy dowiedzą się, gdzie trafiła, natychmiast zażądają jej uwolnienia, ale szybko zdusiła tę myśl w zarodku. "Daj spokój dziewczyno" pomyślała ponuro zamykając oczy "Nikt po ciebie nie przyjdzie. Zapomniałaś, że jesteś najemnikiem? Nie istniejesz. Nawet, jeśli uratowałaś świat, to nikt nigdy się o tym nie dowie" Westchnęła ciężko i pełna obaw o następny dzień zapadła w niespokojny sen.
Obudziła ją syrena na poranny apel. Siadając na pryczy zerknęła na plamę po wczorajszej przygodzie. Przemknęła jej myśl czy aby Tyresse nie uznał ich układu za niebyły, dlatego rzuciła mu krótkie, uważne spojrzenie, gdy ten zeskoczył ze swojej pryczy. Uspokoiła się, gdy zobaczyła jak posyła jej szybki uśmiech i odwraca się w stronę drzwi. Rita dźwignęła się na nogi stając za nim – sięgała czubkiem głowy do wysokości jego piersi. Zwątpiła w to, czy wykorzystując swoje umiejętności byłaby w stanie go pokonać. Po tym, co wspólnie zrobili wczorajszej nocy poczuła ulgę, że ma go po swojej stronie. Po raz pierwszy od wielu lat poczuła się bezpiecznie w towarzystwie mężczyzny.
- Otwierać celę!
Rita stanęła obok Tyressa i nie zdziwiła się widząc w otwartych drzwiach Rox’a. Ten zmierzył ich krótkim spojrzeniem i zniknął im z oczu. Być może miał na celu monitorować jej sprawę lub też nieustannie przypominać jej, kto wysłał ją na te "wakacje". Zanim wyszli z celi Rita rozejrzała się za swoim czepkiem. Była pewna, że wszyscy już wiedzą o tym, że w Niebie jest kobieta, ale nie zamierzała ułatwiać więźniom zadania. Poczuła, jak Tyresse wciska jej czepek w dłoń. Posyłając mu uśmiech schowała pod nim włosy i obydwoje wyszli przed celę.
W drodze do jadalni ignorowała pozostałych więźniów. Tak jak podejrzewała – cały blok huczał od plotek na jej temat. Więźniowie nie kryjąc się głośno wykrzykiwali numer jej celi oraz to, co jej zrobią, gdy ją dopadną. Przez chwilę poczuła czyjąś chciwą dłoń zaciskającą się na jej pośladku, lecz zanim zdążyła zareagować usłyszała trzask łamanych kości i krzyk bólu – uśmiechnęła się w duchu wiedząc, że Tyresse czuwa.
Wchodząc do wspólnej jadalni ubiegła gest Tima i sama ściągnęła czepek z głowy. Pokazała mu faka i zarzuciła włosami przeczesując je palcami. Gdy weszła do środka zapanował istny tumult. Kilkudziesięciu mężczyzn wstało z miejsc, zaraz poskromionych przez strażników znajdujących się na sali
- Siadać! Siadać do kurwy nędzy! Siadać!
Więźniowie usłuchali rozkazu, przekonani dźwiękami odbezpieczonej broni i żywiołowo korzystali z faktu, że strażnicy nie kazali im milczeć. "Kobieta! Kobieta! KOBIETA!" te okrzyki towarzyszyły Ricie przez cały posiłek. Przełykając powoli potworną breję patrzyła w talerz ignorując typów siedzących przy jej stole. Człowiek po jej lewej stronie trząsł się jak w febrze – nie za bardzo przejmował się ukrywaniem faktu, że masturbował się tuż przy niej. Gdy złapał ją za udo chwyciła go mocno za rękę, ale jej ochroniarz był szybszy – siedzący obok Tyresse zerwał się z miejsca i chwycił kolesia za włosy. Szarpnięciem powalił na ziemię krzyczącego człowieka w rozpiętych spodniach i ze sterczącym fiutem. Zanim strażnicy zdążyli zareagować, a nie wyglądało na to, że zamierzali to zrobić, Tyresse uderzył zboczeńca w twarz tak mocno, że jego zęby posypały się po podłodze.
- Tyresse! Siadaj w tej chwili!
- Się robi, szefie – odpowiedział spokojne zajmując swoje miejsce
Krzyki w jednej chwili zamieniły się w szepty.
Minęło parę dni. AVH 145 straciło kilku penitencjariuszy, którzy chcieli spróbować swojego szczęścia z Ritą, która zawsze miała oczy dookoła głowy. Czasem pomagał jej Tyresse wywiązując się z zawartej umowy. Jak ognia unikali strażników, którzy zabierali martwe ciała bez wszczynania śledztw "Im mniej ludzi w Niebie, tym lepiej jest na Ziemi" – tak brzmiało niepisane motto panujące w tym chorym miejscu. Rita była regularnie wzywana na przesłuchania do gabinetu naczelnika – zawsze wracała z odnowioną raną – bolesnym przykładem tego, co naczelnik myśli "o zdrajcach narodu". Na szczęście w tym wszystkim ostoją był Tyresse – nie zadawał jej zbędnych pytań i nie domagał się "odnowienia umowy". Rita mimowolnie poczuła, że zaczyna się przyzwyczajać do jego osoby.
Przełom nastąpił niedługo potem – Rita standardowo wykonywała swoją pracę przy taśmie, gdy została odesłana do magazynu po kolejną paczkę podzespołów. Zazwyczaj w takiej sytuacji natrafiała na jednego czy dwóch psycholi, którzy zamierzali wykorzystać swoją szansę, ale tym razem było inaczej, – gdy tylko odebrała paczkę od dyspozytora, który zatrzasnął swoje okienko do pomieszczenia wpadło trzech gości. Jeden z nich miał łom, drugi klucz francuski a trzeci, najchudszy, nerwowo bawił się nożem.
- Siemasz, maleństwo, zgubiłaś się?
Rita szybko oceniła sytuację. Była szkolona do takich walk, ale przeczuwała, że nie trafiła na zwyrodnialców, którzy chwycili za żelastwo by ją nastraszyć. Była pewna, że dopadła ją grupa tych degeneratów, którzy zadowoliliby się nawet wyruchaniem jej zwłok.
- Możesz się stawiać, ale wtedy będzie bardzo bolało – powiedział chudy, wysuwając się naprzód
- Niby, kogo? Nas czy was? – spytał pojawiający się w drzwiach Tyresse
Chudzielec odwrócił się w jego stronę, podobnie jak dwaj pozostali i to Ricie wystarczyło. Doskoczyła do chudzielca, obróciła ostrzę w stronę jego brzucha i pchnęła mocno. Więzień nie zdążył nawet rozluźnić palców na uchwycie broni, która raz po raz wbijała się w jego ciało. Jego kolega zamachnął się na Ritę kluczem francuskim, ale potężne kopnięcie w plecy w wykonaniu Tyress’a sprawiło, że koleś poleciał przed siebie jak szmaciana lala lądując na pustych skrzyniach, które z hukiem porozwalały się po pomieszczeniu.
Wszyscy usłyszeli nadbiegających strażników. Rita spojrzała szybko na Tyresse’a i upuściła martwego już chudzielca na ziemię. "Tak to się zakończy... rozstrzelana przez strażników..." Tyresse gestem głowy wskazał jej stertę skrzyń. Gdy się za nimi chowała kątem oka zauważyła, jak wyszarpuje on nóż z ciała chudzielca i podchodzi do faceta z łomem. Był dwa razy mniejszy od Tyressa, nic, więc dziwnego łom z hukiem spadł na ziemię. Dzwoniąc ze strachu zębami pozwolił sobie wcisnąć w rękę zakrwawiony nóż.
- Piśniesz słowo, zabiję – powiedział do niego krótko Tyresse i jednym susem znalazł się przy Ricie. Wspólnie skulili się za skrzyniami słuchając, jak do środka wpadają strażnicy.
- To nie ja! – zdążyli usłyszeć zanim padły strzały. Huk wystrzału ogłuszył ich na parę chwil.
- Kto tu jeszcze jest?! Widzimy was, wyłazić! Wyłazić w tej chwili! – dotarło do ich uszu po dłuższym czasie
Rita spojrzała w oczy Tyressa. Nie widziała w nich strachu czy żalu, jedynie chłodną determinację. Najwidoczniej gość przeszedł już niejedno w tym miejscu, nic dziwnego, że nie bał się spojrzeć śmierci w oczy. Rita kiwnęła mu głową i obydwoje wyłonili się zza skrzyń widząc trzech strażników z wycelowaną bronią
- Tyresse? Kurwa, musiałeś to być akurat ty? – spytał jeden z nich, chyba dowódca
- Jest i ta cizia, ta od naczelnika... - dodał drugi konspiracyjnym szeptem
- Zamknij się!
Przez chwilę wszyscy zamilkli. Tyresse wraz z Ritą stali nieruchomo przed strażnikami, którzy nadal celowali do nich z broni. Dowódca opuścił lekko swój karabin i rzucił krótko w ich stronę:
- Wypierdalajcie stąd. Tyresse – to było ostatnie ostrzeżenie
- Dziękuję, szefie – odpowiedział Tyresse szybko mijając strażników w drzwiach. Spojrzał na Ritę, skinął lekko głową i zniknął jej z oczu.
Z dudniącym sercem Rita wróciła do swojej pracy. Nie pierwszy raz uniknęła śmierci, ale to wydarzenie sprawiło, że jej umysł zaczął pracować na zwiększonych obrotach... pierwszego dnia strażnicy zabili gościa, który otarł się o jednego z funkcjonariuszy. Teraz puścili ich wolno – było pewne, że dostali rozkaz, że nie mogą ruszyć "cizi" tylko, co z Tyressem? Faktycznie wyczerpał przez nią swój limit i następnym razem go rozwalą?
Nie było go na kolacji. Jego puste miejsce przyprawiało Ritę o dreszcze – była pewna, że został stracony z jej powodu i nie spodobały się jej wyrzuty sumienia – pierwsze, jakie poczuła od lat. Tym większą poczuła ulgę, gdy wchodząc do celi zauważyła go w zwykłym miejscu – na swojej pryczy, z rękoma założonymi pod głowę. Uśmiechnął się na jej widok prezentując kolekcję nowych siniaków i rozcięć na całej twarzy. Gdy drzwi zamknęły się z trzaskiem a strażnik odszedł, Tyresse zeskoczył na ziemię i położył ręce na ramionach Rity, która natychmiast znalazła się przy nim.
- Kto ci to zrobił? – spytała patrząc na jego pokiereszowaną twarz i odpowiedziała sama sobie – naczelnik?
Tyresse pokiwał głową patrząc jej w oczy
- Skurwiel podejrzewa, że jesteśmy w zmowie. Pytał mnie, co mi powiedziałaś, jak powiedziałem, że nie wiem o co chodzi, zaczął mnie tłuc
Rita rzuciła szybkie spojrzenie na jego poszczególne rany. Tyresse zobaczył to i roześmiał się szczerze
- Daj spokój, Rita! Nic mi nie będzie!
- Sama to ocenię – powiedziała nie bez trudu popychając go w stronę swojej pryczy.
Tyresse usiadł ciężko na cienkim materacu i drgnął lekko, gdy poczuł jej dłonie na twarzy. Mimo tego, że jej palce przesuwały się po jego skórze badawczo, badając każde zgrubienie i rozcięcie, Tyresse poczuł jak ogarnia go uczucie ulgi pod wpływem jej delikatnego dotyku. Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Poczuł, jak Rita zaczęła gładzić czule jego twarz, więc spojrzał na nią znowu. Nie odzywali się w momencie, w którym zgasło światło w celi, wtedy Rita jednym susem znalazła się na jego kolanach i pocałowała go tak szybko, że zaskoczony Tyresse runął do tyłu uderzając głową w ścianę.
- Nic ci nie jest? – spytała czujnie przerywając pocałunek
- Nic... chyba nic – odpowiedział jej, zszokowany
- To dobrze – powiedziała zadziwiająco obojętnym tonem i znów go pocałowała, tym razem namiętniej.
Nie wiedzieli o tym wzajemnie, ale dla obojga to był pierwszy pocałunek od dłuższego czasu. Tyresse ostatni raz całował się na Ziemi, ze swoją dziewczyną a Rita – z Roxem. Dlatego teraz obydwoje oddawali się tej chwili, nieśpiesznie pieszcząc się nawzajem. Rita wtuliła się w Tyressa całując go wyjątkowo mocno czując po chwili, jak on odwzajemnia się tym samym przytulając ją do siebie. Ocierając się o jego biodra wyczuła naprężającą się męskość. Usiadła na nim i zaczęła powoli rozpinać jego uniform.
- Nie musisz tego robić – usłyszała w ciemności
- Ale chcę to zrobić – odpowiedziała rozpinając jego koszulę do reszty.
Przeklinała ciemności panujące w kosmosie i godzinę nocną w Niebie – przez to nie była w stanie dostrzec chociażby skrawka jego ciała a bardzo chciała je zobaczyć. Masowała jego klatę, brzuch i ramiona – nie mogła wyczuć, czy był wyrzeźbiony, ale rodzące się w niej pożądanie podsuwało jej wyobraźni wyjątkowo plastyczne wizje. Zobaczyła jak z ciemności w jej kierunku wystrzeliwują jego ledwie widoczne ręce, które wylądowały na jej piersiach. Schyliła głowę i zaczęła ssać palce jego prawej dłoni. "Skubany, widzi zarys mojego ciała dzięki blaskowi gwiazd, w końcu jestem biała!" pomyślała, rozpinając kombinezon "za to ja nie widzę go wcale... zrobię to z niewidzialnym człowiekiem..."
Rozpięła kombinezon do końca i odsłoniła swoje piersi. Usłyszała grę sprężyn, gdy Tyresse unosił się w jej kierunku. Odchyliła się lekko do tyłu chwytając się krawędzi jego pryczy i wtedy poczuła jego usta zamykające się na prawej brodawce. Zacisnęła usta tłumiąc jęk – nie chciała by strażnicy im przerwali – tym bardziej walczyła ze sobą, gdy Tyresse zaczął ją rozkosznie ssać... odetchnęła, gdy w końcu się od niej oderwał i znów zagryzła wargi, gdy jego gorące usta zaatakowały drugą pierś – seria liźnięć poprzedziła ssanie tak solidne jak to przed chwilą. Rita mocno zacisnęła dłonie na ramie pryczy czując coraz większą przyjemność. Tyresse na przemian ssał, lizał i ugniatał jej cycki doprowadzając ją tym do szaleństwa. Mimo woli zaczęła ocierać się o niego biodrami czując szalejącego pod nią kutasa. Puściła ramę i niemal siłą oderwała do siebie usta Tyressa, klękając przed nim w ciemności.
Bulaj został gdzieś daleko nad jej głową rzucając nikły blask na sufit celi – Rita klęcząc na podłodze nie widziała dosłownie nic. Po omacku sięgnęła do spodni Tyressa i rozpięła je, zsuwając je sprawnie do samych kostek. Zdjęła go z niego i wyrzuciła je przez plecy. Położyła ręce na jego udach i zaczęła powoli przesuwać je w najciekawsze miejsce. Czuła, jak drżały jego mięśnie, gdy zbliżała się do celu – w końcu owinęła obie dłonie na jego rumaku. Pozbawiona zmysłu wzroku przesunęła złączonymi dłońmi po jego przyrodzeniu kilka razy przysuwając się bliżej niego. Nie przerywając obrabiania go dłońmi schyliła głowę i otuliła jego główkę ustami. Poczuła, jak wierzgnął całym ciałem a następnie położył jej rękę na głowie. Pozwalając się sterować obniżyła swoje dłonie, oplatając nimi jego jądra. Masowała je rytmicznie, gdy jej usta zaczęły ślizgać się po jego fallusie.
Tyresse oddychał miarowo, co chwila zerkając na drzwi celi. Też nie chciałby przerwano im w takiej chwili, dlatego wolał zachowywać się cicho, co w jego sytuacji wcale nie było łatwe. Rita miała rewelacyjne umiejętności w oralu – pieściła go zawodowo. Sądził, że usta ssące jego fiuta i dłonie ugniatające jaja to szczyt marzeń, mylił się jednak. Poczuł jak jego kutas odzyskuje wolność jedynie po to, by wylądować pomiędzy jej ponętnymi cyckami. Rita splunęła na jego fallusa i zaczęła powoli przesuwać swoimi piersiami po jego sterczącym palu. Usta... cycki... usta... Tyresse przeklinał ciemności panujące w celi – chciał widzieć jak ten kociak go obrabiał.
- Ściągnij materac ze swojej pryczy – usłyszał a ona wstała z kolan zaczynając się rozbierać
- Na pewno tego chcesz?
- Pośpiesz się, zanim się rozmyślę – usłyszał jej głos wraz z szelestem materiału opadającego na podłogę.
To mu wystarczyło. Wstał i płynnym ruchem zrzucił materac na ziemię. Gdy ściągał koszulę Rita klęknęła przed nim znów biorąc go do ust. Tyresse westchnął rozkosznie czując, że tym razem jego kutas głębiej wchodzi w gardło białej kobiety. Nie przerywając jej stał pośrodku celi z zamkniętymi oczami rozkoszując się chwilą. Odgłos ssania odbijał się od ścian i trafiał do jego uszu... ona musi to naprawdę lubić...
Po chwili, która wydała mu się wiecznością poczuł, jak Rita odsuwa się od niego. Klęknął, wyciągając rękę by odnaleźć ją w ciemności. Zadrżał z podniecenia, gdy odkrył, że ustawiła się w pozycji "na pieska". Gdy bezwiednie skierował dłoń na jej cipkę wpychając w nią swe palce, poczuł wilgoć. Nie bawiąc się w zbędne pytania klęknął za nią. Ujął swojego fallusa w dłoń i wsunął główkę do środka, wywołując u niej dreszcz. Trzymając ją jedną ręką za tyłeczek a drugą za swojego fiuta wykonał parę ruchów. Po chwili takich zabiegów wszedł w nią cały. Położył ręce na jej biodrach, docisnął ją do siebie i z głębokim westchnieniem zaczął pieprzyć.
Rita była w siódmym niebie - po tym, jak wzięła go głęboko w gardło wypięła się grzecznie czekając na niego. Jego palce podziałały na nią jak płachta na byka a kutas, który poczuła po chwili tylko dopełnił dzieła. Gość chyba wiedział, czym dysponuje bo nie wszedł w nią od razu cały tylko wykonał kilka posuwistych ruchów dla "rozpoznania terenu". Gdy nie poczuł żadnego oporu chwycił ją za biodra i zaczął po męsku pieprzyć. Nadal dbali o ciszę, dlatego nie atakował jej wściekle, ale jej to zupełnie nie przeszkadzało. Pierwszy raz robiła to z kolesiem o takim sprzęcie, ile on mógł mieć centymetrów? "Wystarczająco" podpowiadał jej umysł za każdym razem, kiedy jego kutas wchodził w nią na maksymalną długość "Wystarczająco". Nie wiedziała, ile to wszystko trwało. Położyła głowę na materacu wzdychając i poczuła, jak Tyresse zaczął pulsować w jej wnętrzu. Dobrze wiedziała, co to oznacza i po chwili poczuła jak jej cipka napełnia się spermą.
Pierwszy wytrysk... drugi... trzeci, niosący ze sobą błogość. Tyresse z satysfakcją wbił się w nią jak najgłębiej czując, jak jego nasienie wylewa się z jej szparki. Kobieta, dla której zabijał ludzi, o której niewiele wiedział, wypięła się dla niego i dała wykorzystać. Nawet nie podejrzewał, jak bardzo tego potrzebował! Bez siły opadł na materac przyciągając ją do siebie. Leżeli bez słowa, powoli uspokajając swoje oddechy. Tyresse zupełnie stracił poczucie czasu, nie miał pojęcia ile go zostało do porannego apelu a chciał wykorzystać tę noc na maksimum. Sięgnął między nogi Rity a ta bez oporu rozchyliła uda, ułatwiając mu zadanie. Podniecił się, czując na palcach swoją spermę wymieszaną z jej sokami. Nie pytając jej o zdanie wyjął palce z cipki i włożył jej do ust. Uśmiechnął się czując, jak je oblizała.
Rita dokładnie oblizała palce swojego kochanka sięgając za siebie i chwytając go za kutasa. Zastosowała mocny, solidny chwyt, który dał zamierzony efekt – jego męskość znów była w gotowa do boju. Puściła go kładąc się na boku, uginając nogę w kolanie i podpierając głowę na ramieniu. Mimo swego charakteru i wykonywanej pracy uwielbiała tę pozycję – czuła się w niej tak ulegle i bezbronnie. Gdy poczuła jak Tyresse unosi się nad nią i wbija w nią swojego fiuta, zobaczyła pod zaciśniętymi powiekami gwiazdy. Sperma, którą niedawno przelał w jej ciało zapewniała poślizg do dalszej zabawy. Nie opierając się leżała pod nim, pozwalając mu zmieniać kąt i tempo pchnięć. Oddychała głęboko czując jak jego fallus nieśpiesznie penetruje jej wnętrze. Rozkoszowała się chwilą lekko zaciskając uda, by zapewnić swojemu kochankowi lepsze tarcie.
W pewnym momencie Tyresse wysunął się z jej cipki i przycisnął główkę do jej tyłeczka. Rita drgnęła lekko czując nacisk w tym miejscu – dzisiejszej nocy nie zamierzała odmawiać mu niczego, dlatego bez słowa położyła dłoń na pośladku i rozchyliła go pozwalając mu na dalsze działanie. Stęknęła, gdy wsunął w nią swoją żołądź i naparł na nią wbijając w nią swoje centymetry. Rozpychał ją powoli, z umiarem, czując przy każdym ruchu jak stopniowo łamie opór jej ciała. Chwycił ją za pierś i przysunął się jeszcze bliżej. Jej przyśpieszony oddech i uległa pozycja motywowały go dalszej pracy – z przyjemnością penetrował podany mu tyłeczek. Splunął na swojego czarnego fiuta i zaczął posuwać swoją współwięźniarkę.
Rita syknęła głośno. Potem syknęła znowu. I jeszcze raz. Z jej gardła wydobywały się nieartykułowane dźwięki za każdym razem, gdy ten czarny buhaj wchodził w głąb jej ciała. Ból mieszał się z przyjemnością, czuła jak raz za razem jej tyłek jest rozpychany gorącym, grubym drągiem. Poczuła jak wysunął się z niej i po chwili przewrócił ją na brzuch. Lekko rozchyliła nogi i odetchnęła cicho, gdy znów poczuła go na swoim tyłeczku. Jęknęła rozkosznie, gdy wszedł w nią cały na całą długość.
Tyresse przygniótł Ritę do materaca opierając się na rękach. Ależ ona była ciasna! Nie mógł wierzyć jak ta kobieta przyjmuje w siebie go całego. Pchnął mocniej kilka razy by upewnić się, czy nie robi jej krzywdy - jej pełen uznania jęk był dla niego najlepszą zachętą do kontynuowania swoich ruchów. Wsunął swoje nogi między jej nogi i rozchylił je na boki czując, jak wchodzi w nią jeszcze głębiej. Palce lewej dłoni splótł z jej smukłą dłonią a prawą zasłonił jej usta. Wykonał parę mocnych, ciężkich pchnięć biodrami a potem wpadł w szybki, zwierzęcy rytm. Zaczął rżnąć jej tyłek.
Serce Rity przyśpieszyło. Rozochocony Tyresse zaczął brać ją w szaleńczy sposób. Materac leżący na ziemi tłumił wszystkie dźwięki a jego dłoń powodowała, że jej okrzyki były ledwie słyszalne w celi. W pewnym momencie opadł na nią całym ciałem nie przerywając stosunku. Poczuła na sobie jego wielkie, rozgrzane ciało. Kutas pracujący w jej tyłku doprowadzał ją do szaleństwa. Jeszcze nigdy taki seks analny nie sprawiał jej tyle przyjemności. Poczuła się wykorzystywana, brana wbrew własnej woli i paradoksalnie – podniecało ją to do granic. Czując w sobie twardą męskość Tyressa wiedziała, że jemu jest również tak dobrze jak jej.
- Masz dosyć? – wyszeptał chrapliwie dalej posuwając ją z całą mocą i na chwilę odkrywając jej usta
- Nie... OCH! Nie! –
Znów zakrył jej usta i pchnął kilka razy tak, że całe jej ciało wpadło w narzucony przez niego rytm. Tyresse puścił jej dłoń i przejechał po boku jej ciała, muskając pierś – podniecił się czując warstwę potu na jej skórze.
Spełnienie było przyjemne dla nich obojga – Tyresse westchnął o wiele za głośno wlewając swoją spermę w jej tyłeczek a Rita zamknęła oczy, czując wilgoć rozlewającą się w jej ciele. Tyresse wbił się w nią jeszcze kilka razy i znieruchomiał. Opadł ciężko na swoją zgrzaną kochankę, upajając się zapachem jej ciała. Ponownie spletli palce i w tym momencie Rita uniosła jego dłoń do swych ust. Tyresse uśmiechnął się w ciemności czując na niej jej gorące usta. Pogładził ją po głowie i dźwignął się na rękach, wysuwając z niej swojego rumaka.
Rita ucałowała jego dłoń i poczuła jak pogładził ją po głowie. Po chwili wysunął się z niej i ułożył tuż obok. Rita leżała bez ruchu rozpamiętując niedawno przeżyte chwile. Chociaż Tyresse leżał tuż koło niej ona nadal czuła go w sobie. Sięgnęła ręką do tyłu i delikatnie dotknęła podrażnionego miejsca – nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio przeżyła coś takiego.
Słyszała powolny, miarowy oddech Tyressa. Nie odezwał się do niej słowem, ale czuła, że udało jej się w pełni go zaspokoić. Odwróciła się w jego stronę i pocałowała go. Mimo kompletnych ciemności trafiła na jego usta bez trudu. Tyresse odwzajemnił pocałunek wciągając ją na siebie. Rita z ufnością wtuliła się w jego zgrzane ciało. Gdy otulił ją ramionami poczuła się naprawdę bezpiecznie – po raz pierwszy, odkąd znalazła się w Niebie. Pocałowała go czule w usta i z ufnością położyła głowę na jego piersi, wsłuchując się w rytm jego bijącego serca. Powoli zamknęła oczy zapadając w sen i otworzyła je szeroko, gdy na korytarzu zapalono światło.
Blady strumień wlał się do celi przez szybę w drzwiach. Usłyszeli szybkie kroki i po chwili drzwi otworzyły się z hukiem. Blask światła oślepił kochanków. Rita obejrzała się przez ramię omiatając twarz Tyressa swoimi włosami. Ten ściągnął ją na materac koło siebie i obydwoje mrużąc oczy starali się dostrzec twarz postaci, która stanęła przed nimi.
- Dowiedziałeś się czegoś od niej? –
Rita wszędzie rozpoznałaby ten znienawidzony głos. Zanim zdążyła się odezwać, Tyresse uprzedził ją, rzucając w stronę Roxa jedno siarczyste "pierdol się".
Zamarła, gdy usłyszała dźwięk odbezpieczanej broni. Rzuciła spojrzeniem na Tyressa i zdawało jej się, że w jego oczach dostrzegła jednocześnie troskę o jej dalszy los oraz furię, że to wszystko miało się tak skończyć.
- Powodzenia, mała – szepnął w jej kierunku odsuwając ją od siebie najdalej jak mógł a następnie usiadł na materacu, patrząc wściekle na Rox’a – no dawaj, skurwysynu! DAWAJ!!!
Finał "Nieba" już wkrótce na Pokątne.pl!
Przygotujcie się na WSZYSTKO
Jak Ci się podobało?