Nagroda za licencjat
25 kwietnia 2009
22 min
Przez trzy lata, kiedy się opiekowałam Krzysiem, bardzo dojrzał i zmężniał. Nie wiadomo kiedy ten czas minął, przyszedł trzeci rok studiów i praca końcowa oraz egzamin licencjacki. Pomogłam Krzysiowi i jego koledze Włodkowi wybrać tematy prac końcowych. Przychodzili później na konsultacje, aż obie prace były gotowe. Przychodzili też uczyć się do egzaminu końcowego, ostatni raz Krzyś był 2 czerwca w piątek, tydzień przed swoim właściwym egzaminem. Termin tego egzaminu został ustalony na 12 czerwca. Zastanawiałam się, jak uczcić to jego zakończenie tej części studiów.
I jak to bywa, pomógł mi w tym przypadek. 20 maja byłam w Tawernie na piwku, a po nim wyładowaliśmy się u pewnego znajomego na "trzepaniu Cipek". Były nas trzy, ich było sześciu. Nie to jest problemem. Problemem jest to, że rozchodząc się pierwszy raz w życiu ktoś mi dał pieniądze. Owszem, wcześniej uczestniczyłam w takich czy innych spotkaniach, chociażby w Hamburgu, ale jeśli ktoś uważał, że należy mnie wynagrodzić, otrzymywałam jakieś prezenty. Zgadza się, niektóre były kosztowne, bo spotkania też były uciążliwe, ale nigdy nie brałam pieniędzy. Aż tu nagle określona kwota. Bardzo źle się czułam z tymi pieniędzmi i właśnie wpadłam na pomysł.
Za te pieniądze zrobię Krzysiowi imprezę na zakończenie studiów. Po prostu je przepijemy. Nawet nie myśląc o tym, że może być inaczej zapowiedziałam Krzysiowi, że zaraz po egzaminie zabieram jego, Włodka i jego kolegę z pracy Zenka na cztery dni w góry. Jedziemy oblewać dyplomy. Zenek jest już po studiach, więc jego to nie dotyczyło, ale mógł być uczestnikiem imprezy z racji koleżeństwa z Krzysiem.
Zbyt dużo im nie tłumaczyłam, bo miałam w pracy "młyn". Akurat przed ich egzaminami miałam wyjazd do Kijowa na Targi, wracałam dopiero w piątek po południu. Dlatego ustaliłam z nimi, 12-ego jest egzamin, do 14-tego świętujecie w rodzinach, 14-tego około 16-tej wyjeżdżamy w góry, macie mieć odpowiednie buty i ubrania. Oczywiście, było pytanie - gdzie, ale im nie mówiłam. Prosiłam tylko, aby mieli dowody, bo będziemy przekraczać granicę państwa.
I na tym się w tym momencie ta dyskusja skończyła. Targi targami, były minęły, wróciliśmy szczęśliwie do domów. W poniedziałek zwolniłam się o dwunastej u Dyrektora, mówiąc, że idę kibicować mojemu wychowankowi na egzaminie licencjackim. Jak było do przewidzenia, Krzyś zdał bardzo dobrze, Włodek również. Mama Krzysia płakała ze szczęścia.
Złożyłam gratulacje, wręczyłam kwiaty i wycofałam się, dając możliwość nacieszenia się rodzinom. Natomiast we wtorek zadzwoniłam do każdego z nich, przypominając im o naszej umowie.
Kiedy podjęłam taką decyzję zadzwoniłam do zaprzyjaźnionego pensjonatu w Rabce. Wiedziałam, że na pięterku jest takie studio - pokoik 3-osobowy, pokoik - 2 osobowy, a pomiędzy nimi taka przestrzeń, gdzie był stół, cztery krzesła, lodówka, szafka, na której można było szykować sobie posiłki. Zamówiłam sobie to pięterko od środy do niedzieli, zamówiłam śniadania i obiadokolacje. Tak, że wszystko było umówione do naszego przyjazdu. Najtrudniejsza rozmowa była z Zenkiem, bo bardzo chciał wiedzieć ile to będzie kosztowało. Więc powiedziałam mu kwotę, prawie realną, ale niższą niż rzeczywista, żeby się nie wycofał. Zgodził się, więc już wszystko było umówione.
W środę zarówno ja, jak i Zenek pracowaliśmy. Krzysiek wziął urlop na cały tydzień. Więc umówiliśmy się, że Włodek przychodzi pod firmę Krzyśka i Zenka, ja tam dojeżdżam, zwijam ich i jedziemy dalej. O dziwo udało nam się to zrobić w miarę szybko i ruszyliśmy w trasę. Kiedy minęliśmy Kraków myśleli, że jedziemy do Zakopanego. A tu za Nowym Targiem niespodzianka. Zjechałam na Czarny Dunajec, do Chochołowa, a w Chochołowie na Słowację. Tam parę kilometrów i dojechaliśmy do basenów z wodami termalnymi na Oravicy.
Jakie było ich zdziwienie, kiedy wytłumaczyłam im, że mają się przebrać tak, jak na basen, wziąć ręczniki, na wszelki wypadek ja ich wzięłam więcej, slipy na zmianę i idziemy. Korony kupiłam wcześniej, więc weszliśmy, szybko do szatni poprzebierać się i po paru minutach byliśmy już przy basenach. Widziałam, jak patrzyli na mnie Włodek, a przede wszystkim Zenek. Ale nie było nad czym się zastanawiać, trzeba było się kąpać. W tej wodzie nie można zbyt długo, więc po określonym czasie procedura odwrotna, płukanie, szatnia i samochód. Przed granicą Sucha Hora i "Poprawiny".
Wzięłam odpowiednią ilość piw, jakiejś wódeczki, słone orzeszki, czekolady studenckie i chałwy. Oni coś zaczęli mówić, że nie mają koron, ja zażartowałam, że im wystawię rachunek na koniec spotkania, wsiedliśmy w samochód i do Rabki. Tam zakwaterowanie, gospodyni zaprosiła na kolację, zjedli jak wilki, po czym weszliśmy na nasze pięterko, tam poprosiłam, aby się rozgościli, przeskoczyli w luźne ciuchy, mogą być piżamy i otworzyli kilka piw. Ja też przebrałam się w bluzkę i spódnice mini, co ponownie zauważył Zenek. Usiedliśmy przy stole, w szklankach pieniło się już piwko, ja wyjęłam mapę informując ich o naszych wędrówkach. Jednocześnie poprosiłam ich, aby przestali mówić mi na Pani, stanęło na razie na Ciocia.
Czas mijał na miłej pogawędce, popłynęło piwka i widzę jak im się otwierają szeroko oczy. Wówczas ich zaskoczyłam znowu. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w cieniutką tunikę, wyszłam do nich, wzięłam szklankę piwa i stwierdziłam - dostałam pieniądze, które mnie parzą, więc właśnie je przepijamy. A oprócz tego od tego momentu, aż do północy w sobotę jestem wasza bez żadnych ograniczeń.
Dopiero teraz trzeba było widzieć ich miny, kiedy postawiłam nogę na krzesełku i widać było, że dalej nie ma nic. Włodek i Zenek patrzyli na Krzysia, a Krzysiu spojrzał na nich, dopił piwo i stwierdził, to wy się zastanawiajcie, ja idę. Weszliśmy do mojego pokoju, gdzie pod ścianą stał duży tapczan. Wcześniej już z niego zdjęłam przykrycie, pozostawiając prześcieradło i poduszkę. Spojrzałam na Krzysia, on stwierdził - od tyłu i za chwilę już był we mnie. Drzwi zostawiliśmy otwarte, aby pozostali wszystko widzieli.
Lata nauki zrobiły w tym zakresie również swoje, już wiedział jak wejść, już się nie spieszył tylko systematycznie wbijał się we mnie. Ja po kilku pchnięciach już byłam mocno podniecona, on jednak wytrzymał, ja już mocno pojękiwałam i oboje jednocześnie doszliśmy do szczytu. Wysunął się i poszedł się umyć, a ja chwilę leżałam, głęboko oddychając. Następny odważył się Włodek. Popatrzył na mnie i stwierdził, czasami kiedy się uczyliśmy widziałem, że jesteście wobec siebie swobodni, ale że aż tak, nie przypuszczałem i biorąc mnie za rękę pociągnął na swoje łóżko. Ułożyłam się na plecach, rozchyliłam szeroko nogi i od razu było widać, że ma on w tym zakresie pewne doświadczenie.
Wszedł mocno i opierając się rękoma nade mną wbijał się, jakby chciał przebić mnie na wylot. Ja jeszcze dobrze nie ochłonęłam po poprzednim zbliżeniu, a już narastało następne. Rozsuwałam nogi jak najszerzej, aby mógł wejść we mnie jak najgłębiej, a on systematycznie wchodził we mnie, wypełniając mnie do końca. No i na efekty nie trzeba było czekać zbyt długo. Poczułam, jak zaczyna dochodzić do szczytu. On to też czuł, bo na jego twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia, wykonał jeszcze dwa mocne pchnięcia i poczułam wytrysk.
Oboje osiągnęliśmy odpowiedni poziom zadowolenia. Wysunął się ze mnie i widziałam, jak idąc do łazienki wziął ze sobą piwo. Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki, pytając Zenka, nad czym się zastanawia. Popatrzył na mnie, stwierdzając, że się nie zastanawia, tylko nie może się doczekać, kiedy już będzie ze mną. W tym momencie podałam mu rękę i poszliśmy na mój tapczan. Ułożyłam się równo, dając mu możliwość swobodnego wejścia. Tutaj widać było najprawdopodobniej studenckie doświadczenie, bo poprosił mnie, abym otworzyła "drzwiczki", a kiedy już rączkami rozciągnęłam ją poczułam, jak z pewnym dostojeństwem przesuwa mi się w głąb jego żołądź.
Zenek jest z nich wszystkich najstarszy i najlepiej zbudowany. Dało się to również zauważyć na jego pałce, była dłuższa i szersza, więc wypełniła mnie szczelniej. Wszedł, rozstawił nade mną swoje ramiona i zapierając się kolanami o podłoże, zaczął wolniutko wsuwać się i wysuwać. Ja już byłam na tyle podniecona, że kilka jego pierwszych ruchów spowodowało u mnie odpowiedni stopień podniecenia. Natomiast każde następne pchnięcie to już odjeżdżałam w ekstazie uniesienia.
Zenek jednak tym moim jęczeniem się nie przejmował, tylko, jak tłok w lokomotywie, wysuwał się i wbijał. Aż przyszedł również czas na niego. Zaczął szybciej oddychać, jego pchnięcia stały się krótsze, ale mocniejsze, kiedy już ja jęczałam w pełnym orgazmie, on strzelił tym swoim strumieniem namiętności. Krzyknęłam, opadł na mnie na moment, ale po chwili uniósł się i poszedł się myć. Ja zwinięta w fasolkę jeszcze dobrze pojękiwałam, czując w sobie pulsowanie mięśni.
W tym momencie do mnie dotarło, że mam do czynienia z trzema wytrawnymi "graczami" i ta gra, na którą się zdecydowałam, nie będzie taka łatwa. Ale to miało być później. Stuknęliśmy się, wznosząc toast, za miły pobyt, po czym zarządziłam, na dzisiaj już dość, jutro też jest dzień, idziemy spać. Dopiłam swoją szklankę, weszłam do swojego pokoju i położyłam się spać. Jeszcze przez chwilę, słyszałam, jak coś między sobą mówią, ale kilka godzin jazdy, trochę piwa i te przeżycia zrobiły swoje, usnęłam.
W czwartek obudziłam się rano zupełnie bez problemów. Chłopcy trochę oporniej, ale na dziewiątą, na śniadanie się zwlekli. Przy śniadaniu powiedziałam im, że dzisiaj, jako wprawkę, mamy mały spacer na Maciejową, schodzimy z niej, jedziemy na baseny, wracamy na kolację i odpoczywamy. Żadnych sprzeciwów nie zgłosili, rzeczywiście swobodnie przespacerowaliśmy się do schroniska na Maciejowej, tam wypiliśmy po piwku, wróciliśmy do domu, wzięliśmy ręczniki i inne akcesoria, w samochód i na kąpielisko Meander Park.
Jest to nowoczesne kąpielisko termalne w Oravicach, w skład którego wchodzą:
- większy basen relaksacyjny z wodą geotermalną oczyszczoną od żelaza, różne atrakcje: ławki do masażu, podgrzewane leżaki, natryski, działa wodne.
Temperatura wody osiąga 35-36°C.
- mniejszy basen relaksacyjny z wodą geotermalną bezpośrednio ze źródła. Temperatura wody wynosi 36-37°C.
- baseny Whirpool
- masaże wodne
Oravice to mała miejscowość leżąca niedaleko od granicy z Polską (Chochołów - Sucha Hora) 6 km na południe od Witanowej, 5 km od przejścia granicznego.
Wczoraj byliśmy na basenach i nie mieliśmy zbyt dużo czasu na kąpiel. W czwartek byliśmy w Parku Wodnym i mając więcej czasu mogliśmy też dłużej cieszyć się urokiem tych kąpieli. Ale z racji wysokich temperatur nie da się w nich zbyt długo przebywać, więc po odpowiednim czasie zwinęliśmy się i do domu. Po drodze granica i "Poprawiny", następna porcja zakupów. W domu posiłek, po której wszyscy wypiwszy piwko zalegli na łóżkach.
Ale ten stan błogiej sjesty nie trwał zbyt długo. Tym razem pierwszy przyszedł do mnie Zenek. Położył się obok, a ręka jego natychmiast wylądowała na Łechtaczce. Ta czując na sobie jego palec spowodowała natychmiastowe puszczenie soków, na co on tylko czekał. Dotykał ją coraz mocniej, a ona coraz mocniej się podniecała. Ale po chwili przesunął palec dalej wsunął do Cipki. Sięgnął głęboko, dotykając Szyjki. Spowodowało to jeszcze większy stopień podniecenia, a po paru jego ruchach Cipka puściła mocny strumień swoich soków, Zenek jakby na to czekał, bo wysunął palec z Cipki, a wydobywające się z niej soki zaczął rozcierać na Brązowej Dziurce.
Kiedy była już odpowiednio zwilżona, poprosił mnie, abym odwróciła się na kolana. Za chwile on się usadowił za mną, pomagając sobie ręką, zebrał pałeczką pozostałą część soków z Cipki i tak nawilżoną przystawił mi do Brązowej Dziurki. Przez chwilę jeszcze ją zwilżał, aż lekko się odchyliwszy, wszedł z całej siły. W pierwszej chwili jęknęłam, kiedy jego główka przedzierała się przez wejście, ale po chwili nastąpił moment ulgi, weszła i zaczęła mnie wypełniać. Czułam ją bardzo głęboko w sobie, a kiedy zaczął wsuwać się i wysuwać, czułam, jak "skrobie" mnie po krzyżu. Ten stan nie trwał zbyt długo, po pewnym czasie wykonał kilka mocniejszych ruchów i poczułam, jak wlewa się we mnie ten błogi strumień namiętności.
Wysunął się, ale za nim stał Włodek, który wykorzystując, że jestem na kolanach, perfekcyjnie wsunął się do Cipki. Poczułam go bardzo głęboko w sobie. Każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno. Na efekt nie trzeba było czekać zbyt długo. Przy każdym następnym pchnięciu narastało podniecenie, jęczałam już głośno, kiedy poczułam, że dochodzi do swojego szczytu, aż pchnął mnie z całej siły i wypełnił swoimi sokami namiętności. Opadłam bez sił, leżąc głęboko oddychałam.
Kiedy wyszłam z łazienki, mój Krzysio pokazywał mi, że leży i czeka, kiedy jego pałeczka znajdzie się w mojej Cipce. Nie czekał długo, zwinnie na nim usiadłam, byłam już lekko rozluźniona, a pomimo to bardzo dobrze czułam go w sobie. Znowu tak, jak przed egzaminem, chwycił mnie za Piersi i lekko ściskając Brodawki, mocno unosił biodra. Podskakiwałam jak piłeczka, a za każdym takim podskokiem narastało we mnie podniecenie, potwierdzane coraz to głośniejszym pojękiwaniem. Aż przyszedł moment, chwycił mnie za biodra, ja wyrzuciłam ręce za głowę i zaczął się galop, zakończony moim głośnym jękiem osiągniętego orgazmu podczas jego wytrysku.
Opadłam na niego, ale kiedy podniosłam głowę, ujrzałam jego mocno śmiejące się oczy. Wiedziałam, że jest zadowolony. Zsunęłam się i poszłam się umyć. Wróciłam do pokoju, chcąc napić się piwa. Przy stole siedzieliśmy w czwórkę, Zenek zaczął opowiadać dowcipy. Spokojnie mijał czas relaksu, ale kiedy została zakończona następna kolejka piwa, Krzysio dał mi znać, że idziemy do mojego pokoju. Wychodząc z łazienki nawet nie zauważyłam, że jego drzwi są domknięte.
Teraz wchodząc spojrzałam, że mój tapczan jest odsunięty od ściany tak i można podejść do niego z obu stron. Spojrzałam na Krzysia, a on tylko dał mi znać głową, abym się położyła, po czym Krzysio stanął przy mojej Twarzy, Włodek z drugiej strony przy Piersiach, a Zenek po tej samej stronie co Krzysio, ale na wysokości bioder. Kiedy już tak leżałam, w pewnym momencie można powiedzieć, zaczął się na mnie atak. Pierwszy zaatakował Włodek, chwytając jedną Pierś w ręce, drugą w usta, drażniąc językiem Brodawkę. Jest to bardzo miłe. Drugi zaczął Zenek, wsuwając mi palce w Cipkę. Po chwili poczułam, jak pieści Łechtaczkę. Będąc już mocno podniecona jęknęłam. Wówczas Krzysio dostawił mi do ust swoją pałeczkę. Chwyciłam ją łapczywie i wsunęłam głęboko w usta.
No i zaczęła się jazda. Krzysio, już dosyć sztywna pałeczkę wsuwał i wysuwał mi do ust, zaczęła ona wchodzić coraz głębiej, Włodek mocno "pracował" na Brodawce w ustach, drugą ręką mocno ściskając cała Pierś, a w szczególności Brodawkę, Zenek już wsunął palec w Cipkę, drażniąc nim szyjkę. Przecież coś takiego postawiło by na nogi umarłego. Więc w pewnym momencie zaczęłam kręcić się na wszystkie strony, ale oni nie ustępowali.
Aż przyszedł moment, w którym oni też już byli odpowiednio podnieceni, puścili mnie, Zenek sięgnął przygotowany obok ręcznik, podłożył mi pod biodra, klęknął za Cipką i mocno wszedł we mnie. Poczułam go wspaniale, po chwili rozległy się odgłosy obijanych o siebie bioder. Ale pozostali nie próżnowali, tylko się zamienili. Włodek podał mi do ust swoją pałkę, a Krzyś zajął się, na swój sposób Piersiami. Efekt był piorunujący, błyskawicznie doszłam do orgazmu i głośno jęcząc przyjęłam jego strzał.
Ale w tym momencie okazało się, że oni nie mają ochoty wypuszczać mnie z rąk. Pomogli mi wstać i razem poszliśmy do łazienki, pomogli mi się umyć i prawie mokrą zaprowadzili na łóżko, pokazując, że mam być na kolanach. Teraz wszedł we mnie Krzysio, a Zenek szczypał mi Piersi. Praktycznie natychmiast zaczęło narastać we mnie podniecenie i po odpowiedniej ilości mocnych pchnięć poczułam, że w nim też narasta podniecenie, zakończone mocnym strzałem.
Chciałam się ruszyć, ale mi nie pozwolili, a Włodek już po chwili był za mną. Przesunął delikatnie ręką po całej Cipce, zbierając wszystkie soki namiętności i przeciągnął ją aż do Brązowej Dziurki. Po chwili poczułam, jak dostawia do niej swoją pałkę. Nie było go obok mnie moment wcześniej, bo poszedł się nasmarować, więc teraz dosyć płynnie we mnie wszedł i poczułam, jak wypełnia mnie mocno. Chwycił za biodra i rozpoczął swój taniec wypełniania mnie, aż doszedł do szczytu i poczułam wypływający strumień.
Wysunął się, a ja na razie odpoczywałam. Dopijając piwo stwierdziłam - na dzisiaj koniec. Nawet nie protestowali, posiedzieliśmy jeszcze chwilę omawiając jutrzejszy dzień i ja poszłam spać. Oni chyba jeszcze gadali, ale mnie to już nie interesowało.
Obudziłam się rano, był piątek. Na ten dzień zaplanowałam dłuższą wycieczkę, więc od razu wzięłam się za budzenie moich chłopców. Okazało się, że nie jest tak źle, zeszli na śniadanie już praktycznie ubrani do wyjścia. Wzięliśmy trochę prowiantu, plecaki z kurtkami i w drogę. Najpierw na dworzec autobusowy, autobusem w kierunku Krakowa do przystanku Naprawa, a dalej już pieszo. Około 2 godzin do ślicznego Schroniska Była PTTK im. St. Duninborkowskiego.
Niewielki, charakterystyczny budynek schroniska na Luboniu Wlk. przypomina nieco "chatkę na kurzej stopce". Na kamiennej podmurówce na planie niedużego kwadratu stoi stosunkowo wysoka piętrowa budowla ze strzelistym ostrosłupowym dachem i mansardowymi okienkami - wyższa niż szersza. W pomieszczeniu na parterze mieści się niewielka jadalnia - świetlica, recepcja i bufet.
Siadamy i odpoczywamy. Drugie śniadanie przyniesione z sobą i piwko z bufetu. Po godzinnym odpoczynku zielonym szlakiem schodzimy w kierunku Rabki, gdzie docieramy po następnych dwóch godzinach. Moi turyści sprawili się dobrze, żaden sobie nie poobcierał nóg, więc w samochód i na baseny. Po powrocie obżarstwo i sjesta.
Ale po sjeście - no właśnie, widzę, że już ich bierze. Wobec powyższego wkroczyłam do akcji wyjaśniając - jutro jest bardzo intensywny dzień, musimy wcześnie wstać, więc dzisiaj bez żadnych wyskoków, po piwie i idziemy spać.
Na sobotę wymyśliłam im spacer na Turbacz, ale z odwrotnej strony. Trzeba jechać do Nowego Targu, stamtąd około 3,5 godziny na Turbacz i powrót przez Stary Wierch i Maciejowi do Rabki, następne około 3,5 godziny.
I tak też było, pobudka o piątej, parę minut po szóstej był autobus do Nowego Targu, tam miejskim do Kowańca i dalej żółtym szlakiem, przez Kaplicę Papieską na Turbacz. Pogoda nam sprzyjała, bez problemów dotarliśmy do schroniska, tam posiłek i odpoczynek. Dalej już przez Obidowiec i Maciejowi do Rabki. Na Maciejowej znowu postój i piwko. Do domu dotarliśmy parę minut po ósmej wieczorem. Okazało się, że mój pomysł był dobry, a ponieważ sprzyjała nam pogoda, chłopcy ładnie się opalili, więc byli w bardzo dobrych nastrojach.
Czekająca na nas kolacja została pochłonięta migiem, zostały wypite następne piwa, po czym Zenek po umyciu się stwierdził, że jeśli go nie wysmaruję, to ta opalenizna nie będzie się trzymała. Ja stwierdziłam, że kto tu kogo powinien smarować, na co Zenek ripostując, stwierdził, że oczywiście oni mnie też i to do samej północy. Było to przypomnienie mi mojej propozycji z czwartku. Uśmiechnęłam się i poszłam się umyć. Wcale nie ukrywałam swoich chęci. Miałam chęć odbyć możliwie dużą ilość zbliżeń, jaka w tym czasie będzie możliwa.
Więc owinięta w ręcznik położyłam się na łóżku i patrząc na Zenka podałam mu balsam do ciała. Rozprowadził go sobie trochę po ręku zaczął mnie całą kremować. Kiedy odwróciłam się na plecy jego ręce zaczęły mnie kremować od ramion, schodząc coraz niżej, a kiedy był na wysokości wzgórka łonowego, jego palec płynnie wsunął się w Cipkę, szybko znajdując Łechtaczkę. To jego dotykanie mnie spowodowało, że Cipka była już gotowa na jego przyjęcie, a wyczuwając to natychmiast zmienił pozycje, wchodząc we mnie. Czułam go bardzo dobrze, pochylił się nade mną i wykonując mocne ruchy wchodził we mnie systematycznie. Już po kilku jego ruchach byłam podniecona, a teraz to podniecenie narastało wyjątkowo szybko, jęczałam już głośno, kiedy on zaczął też dochodzić do swojego szczytu. Poczułam wytrysk i mnie też skurczyły się mięśnie w pełnej rozkoszy. Tak zaczął się ten wieczór.
Kiedy ja się pieściłam z Zenkiem, Krzyś już czekał. Nie dał mi się nawet wytrzeć, tylko poprosił, abym wystawiła Pupę na kolanach. Tę pozycje lubię szczególnie, więc szybko wypięłam Pupę, a on mocno wszedł we mnie. Chwycił za biodra i rozpoczął swój szybki taniec. Ja jeszcze mocno podniecona poprzednim zbliżeniem, od razu zaczęłam jęczeć, już czułam skurcze mięsni, za nim on we mnie strzelił. Ale i na niego przyszedł czas, doskonale czułam jego wytrysk, mocno jęcząc, kiedy mnie wypełniał.
Następny przyszedł Włodek, rozłożyłam się szeroko i po chwili już go miałam w sobie. Ta sztafeta powodowała, że ja byłam jeszcze mocno podniecona, kiedy on już mnie wypełniał. Więc czując jego pchnięcia jęczałam bardzo głośno, czując jak kurczą się mięśnie podbrzusza. Będąc mocno nade mną pochylonym, wbił się we mnie kilka razy bardzo mocno, wypełniając mnie swoimi sokami namiętności.
Poszła pierwsza seria, myślałam, że będę miała chwilę oddechu. Ale nic z tego. Wychodząc z łazienki spojrzałam, a tam na krześle siedzi Zenek z rozsuniętymi nogami, rękoma ćwicząc swoją pałkę. Podeszłam do stołu, wypiłam kilka łyków piwa i pochyliłam się nad nim, aby się nie męczył. Opierając ręce o jego biodra spokojnie wzięłam w usta jego już trochę sztywną pałeczkę i zaczęłam ją pieścić. To wysunęłam, oblizując żołądź, to wsuwałam ją sobie w usta. Lubię to i sprawiało mi to przyjemność. Ale Krzyś też nie chciał próżnować, ukląkł za mną i zaczął pieścić Cipkę. Najpierw leciutko dotykał paluszkiem Łechtaczki, a kiedy Cipka zaczęła ronić krople soku namiętności, wsunął w nią palec, sięgając szyjki. Podnieciło mnie to bardzo mocno, Cipka puszczała coraz więcej soków, a pałeczka Zenka rosła mi w ustach.
Wówczas Zenek przerwał te pieszczoty, pokazując, że mam na nim usiąść. Stanęłam przed nim i unosząc się na palcach dosunęłam się do jego brzucha, a pod spodem już poczułam sterczącą pałeczkę. On chwycił mnie za biodra i po chwili już go miałam w sobie. Rozsunęłam na boki szeroko nogi, aby móc wbić się w niego jak najmocniej. Za mną stał Krzyś, który pomógł mi przejść do pozycji bardziej poziomej, a kiedy odchyliłam do tyłu głowę, na wysokości moich ust pojawiła się jego pałka. Spojrzałam na niego i widząc jego śmiejące się oczy otworzyłam usta, a on mi ja wsunął. Włodek tez nie próżnował i zajął się moimi piersiami. Zenek z Krzysiem urządzali ping pong a Włodek podtrzymywał mnie do góry za Brodawki. Myślałam, że oszaleję. Cipka była wypełniona do końca, w ustach pałeczka Krzysia też wchodziła głęboko, cos niesamowitego.
Aż przyszedł moment spełnienia na Zenka, więc puścili mnie, umyłam się, a kiedy wyszłam, Krzyś leżał na krawędzi mojego łóżka, pokazując mi sterczącą już nieźle swoją pałeczkę. Okazało się, że mam usiąść na jego biodrach, ale plecami do niego. Kiedy już miałam jego w sobie przede mną pojawił się Włodek, podając mi swoją pałeczkę do ust. Uśmiechnęłam się, ale mając swobodne ręce wzięłam jego pałeczkę w usta i znowu chłopcy zaczęli zabawę. Krzyś podrzucał mnie go góry, a Włodek nadstawiał pałkę, abym się na nią mocniej nadziewała. No i taka zabawa trwała dobra chwilę, w końcowym momencie dosyć dynamicznie, aż Krzyś doszedł do szczytu.
Jeszcze przez chwilę siedzieliśmy w takiej pozycji mocno oddychając, Włodek odsunął się, ja uniosłam się z bioder Krzysia i poszłam się umyć. Kiedy wróciłam, czekał na mnie Włodek, proponując klasyczną pozycję. Po poprzedniej gimnastyce bardzo mi to odpowiadało, szeroko rozsunęłam nóżki i po chwili już czułam w sobie jego pałkę. Pochylił się nade mną i systematycznie wbijając się oboje doszliśmy do dużego podniecenia, potwierdzonego moim głośnym jęknięciem, kiedy strzelał we mnie swoimi sokami namiętności. Tym razem już dłuższą chwilę odpoczywałam.
Kiedy wyszłam z łazienki okazało się, że chłopcy też są już trochę zmęczeni, zalegli na łóżkach, popijając piwko. Ja też położyłam się, bo nie da się ukryć, dotychczasowe pieszczoty trochę mnie zmęczyły. Nie patrzyłam na zegarek, więc nie wiem, jak długo to trwało, ale pierwszy podniósł się Zenek, przyszedł do mnie i wślizgując się do łóżka od dołu wsunął głowę między nogi. Rozsunęłam je i po chwili jego język już buszował w Cipce. To zatrzymywał się na Łechtaczce, to penetrował Dziurkę. Jak dla każdej kobiety takie pieszczoty są bardzo przyjemne i zaczęłam się mocno podniecać. On chwycił mnie za biodra i mając swobodny dostęp cały czas mnie pieścił. Cipka puściła soki namiętności, ja już mocno jęczałam podniecona, a on nie przestawał, ja już praktycznie doszłam do orgazmu, a on znowu świdruje językiem Łechtaczkę. Aż nie wytrzymałam, wyrzucając ręce daleko za siebie zaczęłam się mocno wić w bardzo dużym już stopniu podniecenia. To moje głośne jęczenie spowodowało, że przyszli pozostali, tym razem Krzyś zajął się moimi Piersiami a Włodek dał mi do ust swoją pałkę. Mając wolne ręce wzięłam ja i zaczęłam wsuwać i wysuwać, aż pouczyłam, że pęcznieje.
Podobnie, jak poprzednim razem, już nie mogłam wytrzymać. Zenek pieścił mi Cipkę, Krzyś Piersi a w ustach miałam coraz mocniejsza pałkę Włodka. Zenek z Krzysiem też się zorientowali, że ich pałeczki są już mocne, więc przerwali te pieszczoty, pokazali mi, że mam się obrócić na kolana, po czym pierwszy wszedł we mnie Włodek. Wbijał się bardzo mocno, już odpływałam w pełnej rozkoszy, kiedy mnie wypełnił.
Tym razem chłopcy nie odpuścili. Zaraz jego miejsce zajął Krzyś, nie dając mi chwili oddechu. Wszedł i natychmiast zaczął bardzo mocno się we mnie wbijać. Kiedy on dochodził do szczytu, ja bardzo głośno jęczałam, czując, jak przychodzą do mnie orgazm za orgazmem. Krzyś wypełnił mnie, a jego miejsce zajął Zenek. Ten to ma wprawę, od razu chwycił za biodra i już po chwili słychać było odgłos odbijanych od siebie ciał. Ja podpierając się na łokciach biłam w tapczan rękoma z całych sił, potwierdzając ten stan obłędnego uniesienia. Ale Zenka też dopadł jego szczyt, wstrzelił się we mnie, również głośno jęcząc.
Wysunął się, a ja padłam bez sił. Przez dłuższą chwilę leżałam bez ruchu. Myjąc się stwierdziłam, że Cipka jest już mocno sfatygowana i czuję mocno całe podbrzusze. Ale nie wiedziałam, która jest godzina. Kiedy wyszłam, biorąc swoją szklankę piwa, spojrzałam na zegarek. Szczęśliwie, było tylko pół godziny do północy, więc wiadomym było, że już mam ich z głowy, bo oni też byli już zmęczeni. Ale nie przewidziałam wszystkiego do końca.
Obowiązującym trunkiem było piwo, co daje określone konsekwencje. Widząc mnie, że już jestem odprężona, Zenek stwierdził, patrzysz na zegarek, że już blisko północ. Nie zaprzeczyłam, ale on dalej, dobrze, ale jesteś nasza do północy, więc teraz chodź z nami. Patrzę, a on prowadzi mnie do łazienki, wprowadził do kabiny natryskowej, mówiąc klęknij.
Kiedy już uklękłam, każdy z nich chwycił swoja pałkę, a Zenek mówiąc, czekaliśmy na ten moment cały wieczór, puścili na mnie trzy strumienie swojego złotego płynu. Ja lubię pissing, więc się tylko uśmiechnęłam, wypięłam Piersi do przodu, czując jak mi je omywają. Ale zasobność ich zbiorników się skończyła, wyszli, a ja mogłam się spokojnie umyć.
Wyszłam uśmiechnięta, wzięłam szklankę z piwem i stwierdziłam, północ na miejskim zegarze, koniec zabawy. Teraz już spać, bo jutro też jest dzień. Zenek, dziękując mi za to spotkanie, nieśmiało spytał, czy w przyszłości przewiduję takie wycieczki w góry. Stwierdziłam, że niewykluczone, być może jak Krzyś i Włodek zrobią magistrów, a być może wcześniej i poszłam spać.
Dalej już wszystko potoczyło się bez żadnych problemów. Niedzielę rano zjedliśmy śniadanie, pojechaliśmy na Oravice wykąpać się, na przejściu w Chyżne zrobiliśmy odpowiednio duże zakupy i wróciliśmy do domu. Rozwiozłam ich po domach, bo każdy miał odpowiednią torbę zakupów, przyjechałam do siebie, też się rozpakowałam, wykąpałam, zrobiłam małego drinka i zaczęłam się bawić w księgową. Zliczyłam wszystkie wydatki.
Miałam satysfakcję z formy nagrody, jaką otrzymał Krzyś za zakończone studia licencjackie, miałam satysfakcję, bo praktycznie całą kwotę, którą otrzymałam po "Trzepaniu Cipek" wydałam na zapłacenie za pobyt, kąpiele na Słowacji i przywiezione stamtąd piwo, wódki, koniaki i masę słodyczy. Miałam satysfakcję, że pozbyłam się tych pieniędzy, ale miałam też satysfakcję ze spędzonego czasu w górach oraz wieczorów z moimi trzema "Budrysami". Czy będzie ciąg dalszy? Niewykluczone.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
Jak Ci się podobało?