Nago przez slumsy (inne spojrzenie)
22 stycznia 2023
10 min
Od strony slumsów.
Zapraszam do lektury i na mojego bloga z autorskimi historiami erotycznymi.
Adres znajdziecie w profilu.
Staliśmy z Mietkiem i grubym Zenkiem w bramie popijając piwo. Głównym tematem rozmowy był ostatni występ naszej dzielnicowej drużyny piłkarskiej, który skończył się wysoką porażką po bardzo słabej grze. A właściwie, to nasi prawie wcale nie grali tylko snuli się po boisku. Aż żal było patrzeć. Skończyło się 6:0!
- Nawet ja bym lepiej zagrał – stwierdził Zenek, którego jedynym sportowym osiągnięciem było zdążyć na autobus, gdy ten podjeżdżał, a do przystanku dzieliło go kilkanaście metrów.
- Mógłbyś stać w bramce – złośliwie zażartował Mietek – Zablokowałbyś ją swoim cielskiem i przynajmniej byłoby zero z tyłu.
- Ty! Weź ty się ode mnie odpie… O! Kurwa… zobaczcie – Zenek rozpoczął swoją ripostę, ale nagle przerwał i wyciągnął rękę przed siebie.
Spojrzeliśmy w tamtą stronę i nagle osłupieliśmy. Chodnikiem szła całkiem naga, młoda babka. Prawie naga, bo miała na sobie tylko szpilki i pończochy. Czyli: można powiedzieć, że nic nie miała na sobie.
- Kuźwa! Przecież ją tu zaraz skopulują! – Mietek, jak zaczarowany patrzył na zbliżającą się w naszym kierunku postać – Zerżną na wszystkie możliwe sposoby. O… Sępy już za nią podążają.
Miał na myśli grupkę młodzieży, która szła za tą nagą laską.
- Pewnie jakaś szajbnięta, albo co…
Ruszyłem w jej stronę. Przestraszyła się. Widziałem, jak po jej twarzy przebiegł cień strachu.
- Spokojnie – odezwałem się uspokajającym, mam nadzieję głosem – Nic ci nie zrobię.
- Zacier! Co ty odpierdzielasz?! – dobiegł mnie jeszcze głos Mietka.
Ściągnąłem z siebie kurtkę i stając tuż przed dziewczyną okryłem nią jej nagie i trzeba przyznać, że całkiem niezłe ciało. Chłopaki idące kilka kroków za dziewczyną zatrzymali się.
- Okej chłopaki. Koniec przedstawienia – rzuciłem w ich stronę.
- Zacier, bez jaj! – odezwał się jeden z nich – Zapowiada się niezłe dymanko. Sam widzisz jaka z niej dupa. Pewnie ma ochotę.
- To do was wróci, ale na razie idzie ze mną.
- Ej! Nie za dużo byś chciał.
- Kto mało chce, to mało dostaje – odpowiedziałem obejmując dziewczynę ramieniem i odwracając się tyłem do młodzieży.
Tuż przy mnie stali już Mietek z Zenkiem i w razie Niemca zabezpieczali tyły. Nie spodziewałem się żadnej kosy w plecy ani ciosu kamieniem, ale licho nie śpi. Spokojnym krokiem weszliśmy do bramy.
- Co ty tu robisz dziewczyno i do tego w takim stroju, a właściwie bez ubrania? – spytałem.
- Sama nie wiem – odpowiedziała
- Jesteś na haju? – postanowił dopytać Mietek.
- Nie – zaprzeczyła – przegrałam zakład.
- Wiesz jak to się mogło skończyć?
- Może lubię takie ekstremalne sytuacje? Ty nie lubisz, Zacier?
- Właściwie mam na imię Darek.
- Więc dlaczego Zacier?
- To moja ksywka…
- Kiedyś zapierdzielił wujkowi trochę zacieru i rzucił kaczkom – wtrącił Zenek – Przez dwa dni pływały w kółko i nurkowały dupami.
- To było dawno temu – wyjaśniłem – Nieźle się bawicie w wyższych sferach.
- A skąd wiesz, że jestem z wyższych sfer?
- To widać na pierwszy rzut oka. Może nie po ubraniu, ale ta fryzura i makijaż mówi wyraźnie, że raczej nie jadasz kaszanki na śniadanie tylko kawior.
- Nieważne. Pomożecie mi się stąd wydostać?
- A czeka ktoś na ciebie na końcu ulicy?
- Chyba tak
- Mamy cię eskortować aż do twoich znajomych?
- Gdybyście mogli.
- W sumie możemy – Mieczysław i Zenek zgodzili się chętnie.
- Jasne. Chodźmy – zdecydowałem.
Powoli ruszyliśmy przed siebie.
Wieść o nagiej dziewczynie na naszej ulicy roznosiła się lotem błyskawicy. Chyba wszyscy już o tym wiedzieli, bo w oknach sterczało całe mnóstwo gapiów a i okoliczne bramy także były pełne ciekawskich.
- Stanowimy niezłe widowisko – stwierdził Mietek.
- Chyba nigdy w życiu nie byłeś aż tak popularny – zarechotał Zenek
Ja patrzyłem “kątem oka” na nieznajomą. Kurde. Naprawdę niezła laska. Taka warta grzechu. Chętnie bym ją bzyknął… Zaliczyć taką paniusię, to dopiero byłoby coś.
Stanęliśmy na rogu. Rozglądałem się za samochodem lub jakimś innym środkiem lokomocji, którym mogłaby się ewakuować nieznajoma i naga dziewczyna. Kurde… nawet nie wiem jak ma na imię? Dotąd o to nie spytałem, ale sytuacja była tak zwariowana, że mogłem się zakręcić.
- Jak masz na imię? – spytałem.
- Marta – odpowiedziała.
- A to jest Mieczysław i Zenon – przedstawiłem swoje koleżeństwo – Mnie już znasz. Jestem Darek, ksywa Zacier.
- Bardzo mi miło.
Na ulicy nie było żadnego ruchu. Czekaliśmy już dobre dziesięć minut i nadal nic. Marta zaczęła się trochę niepokoić.
- No, co jest? – spytała retorycznie – Chyba mnie nie wystawili do wiatru.
- Fajnych masz znajomych – z przekąsem stwierdził Zenek.
- Nawet mi nie mów – Marta aż się wzdrygnęła.
- Będzie dobrze – pocieszyłem ją.
- A jeśli nie?
- To wtedy będziemy się martwić.
- Ale się wrąbałam…
- Jest ryzyko, jest zabawa – uśmiechnąłem się.
Mijały kolejne minuty, a samochód Marty wciąż się nie pojawiał.
- Masz telefon? – spytała mnie Marta.
- W wewnętrznej kieszeni kurtki – odpowiedziałem.
Wykręciła numer, ale nikt po drugiej stronie się nie zgłaszał. Wykręciła numer ponownie i znowu to samo.
- Kur… – chciała szpetnie zakląć, ale przerwała w pół słowa – Nikt się nie zgłasza, a ja nie mam nawet portfela, żeby zamówić taksówkę. Pożyczyłbyś mi?
- Ja chętnie ci pożyczę zdrowia, szczęścia i pomyślności i tak dalej – roześmiał się Mietek.
- Chyba nie pojedziesz taksówką całkiem nago…
- A niby jak?
Olśniła mnie pewna myśl.
- Pójdziemy do mnie i dam ci jakieś swoje ciuchy.
- Naprawdę?! – zdziwiła się szczerze.
- Naprawdę. Przecież nie puszczę cię gołą w miasto, bo jeszcze złapiesz jakiegoś wilka lub coś jeszcze gorszego.
- Dziękuję – odpowiedziała całując mnie w policzek.
Poszliśmy w stronę mojego mieszkania.
Otworzyłem drzwi mieszkania i przepuściłem Martę przed sobą. Weszliśmy do dużego pokoju szumnie nazywanego przeze mnie: salonem.
- Ładnie mieszkasz – stwierdziła Marta rozglądając się dookoła – Czysto tu i schludnie.
- Myślałaś, że wszyscy mieszkamy tutaj w zaniedbanych melinach?
- Sądząc po otoczeniu, to można tak wnioskować.
- Może i można, ale nie jest tu tak źle. Dzielnica nie jest zbyt ciekawa. Zresztą sama widziałaś, ale można przywyknąć. To jest mieszkanie mojej babci, wychowywałem się tutaj przez większość życia a po jej śmierci odziedziczyłem to mieszkanie. Myślałem nawet, żeby je sprzedać, ale jednak nie. Spodobało mi się i zostałem tutaj. Tu mnie wszyscy znają i ja ich wszystkich znam, więc wszystko jest w porządku – zebrało mi się chyba trochę na wynurzenia – Zaczekaj. Znajdę ci jakieś ciuchy.
Skierowałem się w stronę staromodnej komody pamiętającej dawne czasy i otworzyłem jedną z szuflad.
- Mogę się u ciebie wykąpać? Czuję się trochę nieświeżo. Spocona i w ogóle.
- Proszę bardzo. Czyste ręczniki są w szafce naprzeciwko wanny.
- Dzięki – powiedziała odwracając się i ściągnęła moją kurtkę wieszając ją na oparciu fotela.
Naprawdę świetna i bardzo zgrabna laska. Jej pupa była wspaniale uformowana w kształcie gruszki. Było na czym zawiesić wzrok. Po chwili dobiegł mnie szum napuszczanej do wanny wody. Przygotowałem ciuchy dla Marty. Po kilku minutach wyszła z łazienki owinięta w pasie moim ręcznikiem. Góra nie została przysłonięta materiałem, więc mogłem zobaczyć jej piersi. W sztucznym świetle wyglądały równie pięknie, jak na zewnątrz.
Ty się sama chyba prosisz o gwałt– pomyślałem. Dobrze, że nie jestem porywczy, bo pewnie dawno rzuciłbym się na nią i dokonał czynu nierządnego.
Marta usiadła na kanapie tuż obok przygotowanych dla niej ubrań. Nie miała jednak zamiaru ubierać się. Siedziała bez ruchu z dłońmi opartymi na kolanach.
- Coś się stało? – spytałem.
- Nie, nic… Zastanawiam się, jak mogę ci się odwdzięczyć za to, co zrobiłeś.
- Nic takiego nie zrobiłem przecież.
- Zrobiłeś, zrobiłeś… pomogłeś mi.
- To nie jest nic wielkiego.
- Dla mnie tak.
- Okej. W takim razie któregoś dnia umówimy się na dobrą kawę. Ty płacisz – uśmiechnąłem się.
- Znam lepszy sposób. Tu i teraz.
Mówiąc to wstała i odwinęła ręcznik. Widziałem ją całkiem nago. Nie po raz pierwszy dzisiaj, ale po raz pierwszy jej nagość wzbudziła we mnie podniecenie. Wcześniej nawet o tym nie myślałem, ale teraz tak. Cała sytuacja była nadal zwariowana i wprost nie do uwierzenia lecz teraz nieco spokojniejsza i intymniejsza.
Marta zarzuciła mi ręce na szyję. Zaczęliśmy się całować, a po chwili jakby uderzył w nas piorun. Zacząłem się szybko rozbierać i nadzy opadliśmy na kanapę wciąż całując się i pieszcząc.
W tym momencie wyłączyłem racjonalne myślenie i poddałem się płynącemu nurtowi. Czułem, że nie będę narzekał, że to nie jest błąd. To było niezwykłe zrządzenie losu. Są przecież rzeczy na niebie i ziemi, o których się nie śniło nawet filozofom. Ta właśnie do takich należała. Nie mogłem wypuścić jej z rąk. Tej chwili
Marta okazała się być bardzo namiętną kochanką. To ona w w pierwszym momencie grała pierwsze skrzypce i narzucała tempo. Ona była aktywniejsza. Ja powoli zacząłem dochodzić do głosu.
Wplotłem palce we włosy Marty, gdy ona robiła mi wystrzałową laskę. Robiła ją nieźle. W klasyfikacji do 10 punktów dałbym jej 9, albo nawet 9,5. Tylko dlatego, że robiła to dosyć zachłannie i szybko. Zupełnie tak, jakby była tego spragniona albo chciała mieć jak najszybciej za sobą. Było jednak nieźle.
Wreszcie położyła się na kanapie i rozłożyła szeroko nogi. Jej myszka była świeża i pachnąca po kąpieli. Przywarłem do niej wargami i zacząłem robić minetę. W odróżnieniu od Marty robiłem to dużo wolniej. Smakowałem i rozkoszowałem się tym, co z niej wypływało. Cipka była bardzo wilgna. Wreszcie w nią wszedłem swoim sterczącym penisem. Wchodził w nią bez żadnego trudu aż po same jądra.
To było niesamowite!
Kiedy miałem dochodzić wysunąłem się z jej szparki i wytrysnąłem na brzuch Marty. Ona drżała i wciąż jęczała z rozkoszy. Najwidoczniej jeszcze nie doszła do końca, więc kontynuowałem zabawę palcem. Chciałem aby także i ona zaznała pełnię szczęścia. Gdy to się wreszcie stało Marta wyprężyła się i opadła na kanapę. Ja położyłem się na niej i całowałem jej twarz.
Nasz numerek zaliczyłbym do bardzo szybkich i intensywnych, zupełnie nie w moim stylu. Lubię bowiem przeciągać ile tylko się da magiczną chwilę współżycie. Nie da się jednak ukryć, że było wspaniale. Marta powoli dochodziła do siebie i wynurzała się z głębi rozkoszy. Powoli wychodziła na suchy brzeg.
- To było niesamowite – wyszeptałem do jej ucha.
Leżeliśmy wtuleni w siebie już spokojni i zrelaksowani. Minął erotyczny szał. Ciekawe czy Marta będzie miała jakieś wyrzuty albo kaca moralnego? To było bardzo możliwe. Te chwile na ulicy oraz te spędzone ze mną mogły być przecież jakimś Impulsem, który nieoczekiwanie się pojawił, a kiedy zniknie odczucia mogą być zdecydowanie inne. No, ale cóż… Mleko się rozlało.
- Cieszę się – odpowiedziała – Mnie też było wspaniale.
Może więc nie będzie tak źle?
- Powiesz mi co robiłaś nago na ulicy?
- Nie – pokręciła przecząco głową – I nie pytaj mnie więcej o to.
- Jak sobie życzysz, ale chciałbym wiedzieć.
- Uznaj to za szaleństwo rozkapryszonej panini z dobrego domu, która bardzo chciała przeżyć coś niezwykłego, czego w swoim świecie nigdy nie doświadczy.
- O ile pamiętam, to wspominałaś coś o przegranym zakładzie.
- Mhm… – przytaknęła – Zajmij się mną jeszcze raz. Bardzo tego chcę.
Z wielką przyjemnością zanurzyłem się więc ponownie w tą rozkoszną toń. I znowu było, jak w bajce. Niesamowicie zmysłowo…
Rano wypiliśmy tylko kawę. Marta ubrała się w moje ciuchy, zadzwoniła po taksówkę i wyszła. Dwa dni później kurier dostarczył mi paczkę z ubraniem. Na wierzchu znalazłem czek na 10 000 złotych oraz blankiecik z napisanym jednym słowem: dziękuję i enigmatyczny podpis: “M”.
Jak Ci się podobało?