Nagi instynkt
19 lutego 2013
11 min
Byłem wściekły. Musiałem dużo wcześniej iść do pracy, bo czekała mnie rada nadzorcza a dokumenty przygotowała mi księgowość dopiero późno w nocy. Aby je choć przejrzeć wstałem bardzo wcześnie, czego nienawidzę i już w pół do siódmej podjechałem pod biurowiec naszej firmy giełdowej, gdzie byłem od niedawna wiceprezesem. Drzemiący w najlepsze ochroniarz w holu zerwał się jak oparzony gdy trzasnąłem drzwiami i wykrztusił:
- Dzień dobry... panie prezesie!
- Dla kogo dobry, to się jeszcze okaże - odburknąłem robiąc groźną minę.
- Daj klucze.
- Klucze są w gabinecie, jest tam sprzątaczka...
Po gabinecie krzątała się rzeczywiście sprzątaczka, nie byłem z tego zadowolony.
- Dlaczego teraz właśnie pani sprząta?? Nie było czasu wczoraj??
- Oj!, bardzo przepraszam panie prezesie, ale wczoraj nie mogłam a kierowniczka powiedziała, że pan przychodzi o 8 rano więc myślałam, że zdążę - jest dopiero w pół do siódmej - tłumaczyła się mocno przerażona. Szybciutko się uwinę i znikam - zapewniała.
- Dobrze, już dobrze - burknąłem i zabrałem się za przeglądanie dokumentów.
Sprzątaczka pilnie pracowała froterując parkiet tuż przed moim biurkiem więc mimo woli podniosłem wzrok i przyjrzałem się jej bliżej. Była to kobieta na pierwszy rzut oka przeciętnej urody, obfitych kształtów, tak gdzieś koło czterdziestki - taka jakie mijamy setkami na ulicach każdego dnia. Ubrana była w ciemno - granatowy fartuch roboczy, krótki i opinający jej pełne kształty.
Sam nie wiem jakim wiedziony impulsem zacząłem ją obserwować dyskretnie z nad rozłożonych na biurku papierów.
Najpierw zwróciłem uwagę na jej duży tyłek, gdy poruszała froterką, lekko zgięta - pośladki drgały rytmicznie - widać było, że pod spodem ma tylko bieliznę. Kiedy nagle uklękła do mnie tyłem aby coś tam doczyścić na parkiecie kusy fartuch odsłonił wysoko jej pełne, białe uda i udało mi się dojrzeć gęsty, czarny zarost u ich zbiegu przebijający przez jej białe, bawełniane majtki. Niespodziewanie poczułem nagłą silną erekcję i nie mogłem już oderwać oczu od tej kobiety, która jakby czytając w moich myślach zmieniła kierunek i klęczała teraz przodem do mnie. Jej ogromne piersi wylewały się z rozpięcia fartucha i dostojnie kolebały się w rytm posuwistych ruchów jej rąk. Nagle zostałem przyłapany jak sztubak, że ją podglądam, nasze oczy się spotkały a ona uśmiechnęła się i jakby mrugnęła do mnie. Już wiedziałem, co mnie tak w niej brało - to był ten niewinnie kurewski uśmiech! Wreszcie wstała, spojrzała jakby z zadowoleniem na swe dzieło i zaczęła pucować blat wielkiego stołu konferencyjnego stojącego na środku gabinetu. W pewnej chwili pragnąc sięgnąć jak najdalej prawie się położyła na stole tyłem do mnie odsłaniając prawie całkiem swą rozłożystą dupę. To już było ponad moje siły, erekcja stała się już wręcz bolesna, czułem, że jak zaraz jej nie zerżnę to padnę na atak serca lub apopleksję. Zerwałem się i jednym susem byłem już tuż za nią przyciskając ją do krawędzi blatu a dłońmi obejmując jej piersi jakby dla pewności, że mi się zdobycz nie wymknie... Drgnęła jak klacz zdzielona ostrogą i cicho krzyknęła:
- Co pan robi prezesie!
- Cicho - warknąłem przez ściśnięte zęby.
Znieruchomiała i umilkła posłusznie. Jedną dłonią dalej ugniatałem jej wielkie balony a drugą przeciskałem się w kierunku jej krocza. Nie mogłem sobie jakoś poradzić z majtkami więc zniecierpliwiony szarpnąłem silniej i chyba je rozerwałem.
- Poczekaj, pomogę ci - szepnęła usłużnie.
- Cicho.
Wreszcie zmacałem jej cipę, była duża, wypukła i bardzo, bardzo mokra. Ta suka też się podnieciła jak ją podglądałem - pomyślałem i wsadziłem jej od razu 3 palce w piczkę aż sapnęła z jękiem. Nie było co tam długo marudzić była gotowa jak panna do ślubu!
Puściłem jej piersi i szybko opuszczając spodnie wyciągnąłem mojego naprężonego do granic kutasa - takiej erekcji jeszcze chyba nie miałem. Odsunąłem się nieco w tył a kobieta widać doświadczona sama rozszerzyła nogi lekko je uginając - cipka się rozwarła i ukazując swe ciemno-czerwone wnętrze zapraszała do środka.
Jednym pchnięciem byłem w jej gorącym, wilgotnym wnętrzu i zacząłem ją posuwać. Już pierwsze trzy sztychy pokazały z kim mam do czynienia. Kobieta posłusznie nic nie mówiła, ale współpracowała ze mną idealnie dostosowując się do mojego rytmu. W idealnej prawie ciszy słychać było tylko moje posapywania, jej cichutkie jęki i głośne klaśnięcia moich jąder o jej rozwarte, pulchne pośladki. Byłem tak nabuzowany, że nie mogło to trwać dłużej, poczułem nieopisaną rozkosz i trysnąłem wszystkim, co miałem w jej pulsującą pochwę! Tak wspaniałego orgazmu chyba nigdy jeszcze nie miałem, chwilę jeszcze obejmowałem jej gorące miękkie piersi a ona szepnęła:
- Ulżyło ci nieco prezesie, prawda?
Powoli wysunąłem się z niej i dysząc usiadłem za biurkiem.
Z uśmiechem zadowolenia otrząsnęła się jak kwoka, gdy zejdzie z niej kogut i zaczęła przywracać garderobę do porządku.
Podniosła podarte majtki i siedząc na brzegu stołu konferencyjnego szeroko rozłożyła nogi i spokojnie wycierała nimi cieknący obficie śluz i moją spermę z jej rozwartej jeszcze cipki.
Nie wiedziałem co podziwiać - jej oczywisty bezwstyd czy naturalność czynności.
Odezwała się pierwsza:
- Ale prezes był napalony, no, no - prawdziwy kogut - młoda żonka nie wystarcza, co? - zaczepiła nieco bezczelnie.
- Ale zaganiacz całkiem w porządku tylko dla mnie trochę za szybko skończył!
- Chciałem właśnie jakoś panią przeprosić za to co zrobiłem, coś mnie opętało - może bym panią wynagrodził - proszę powiedzieć tylko... ile??
Sięgnąłem po portfel - 500 złotych powinno wystarczyć za zniszczoną bieliznę i tak w ogóle - powiedziałem niepewnie.
- Dlaczego pan chce mnie podwójnie obrazić, może jestem biedną sprzątaczką, ale swój honor mam - najpierw pieprzy mnie pan bez pytania a potem jeszcze proponuje pieniądze?? Kurwą nie jestem - jakbym panu nie chciała dać dupy, to by mnie pan nie zmusił!! Miałam ochotę to dałam - i tyle. A majtki - mała strata - były stare, a takie nowe na straganie są za 3 złote - zaśmiała się coraz bardziej swobodna.
- Przepraszam, ja tak w dobrej intencji a forsa się pani przyda - tym bardziej, że to z mojego funduszu... reprezentacyjnego. Śmiało, niech pani bierze - wsunąłem jej szybko do kieszeni fartucha.
- Fajnie być takim prezesem - zaśmiała się, jeszcze mu za popierdółki płacą - to nastały czasy!
- Jak pani na imię? - zagadnąłem chcąc zmienić nieco drażliwy temat.
- Elegant się znalazł, zaśmiała się lekko uspokojona - taka kasa za jedno krótkie i miłe pierdolenie.
- Najpierw taki dupczy a potem pyta - kogo - jestem Stefania, krótko Stefa.
- A ja Jacek.
- Dla mnie wystarczy - prezes - jeszcze bym gdzieś chlapnęła i nieszczęście gotowe.
- Co mógłbym jeszcze dla pani zrobić?
- Nie chciałabym być namolna, ale pracuję tu już prawie 24 lata i zarabiam na rękę nieco ponad 800 złotych.
- Tylko tyle? - zdziwiłem się.
- Tak, można łatwo sprawdzić.
- Dobrze, załatwię to - ale dopiero po 8.
Spojrzałem na duży zegar - było dopiero kwadrans po siódmej.
- Naprawdę? - prawie krzyknęła uradowana, zrobię wszystko dla pana, a nawet więcej.
Poczułem nagle, że nadal jej pragnę a mój kutas znów szybko nabrzmiewa.
- Mamy jeszcze troszeczkę czasu - powiedziałem patrząc na nią wymownie - sekretarka przychodzi dopiero za 40 minut.
Nie dała sobie tego dwa razy powtarzać i w sekundę klęczała przede mną obciągając fachowo mego ptaka, chwilę possała a potem wsadziła go między swe białe, miękkie balony piersi i wprawnie go masowała.
- Stara, cwana suczka - pomyślałem - ale będzie mi z ręki jadła.
Gdy uznała, że kutas jest wystarczająco twardy położyła się na wznak na skraju konferencyjnego stołu szeroko rozrzucając uda.
- Chodź, ale nie spiesz się tak jak za pierwszym razem, też chcę dojść.
Jej cipa była mokra i gorąca jak poprzednio i od razu pochłonęła mego chuja aż po same jądra. Wydawała się być bez dna, ale Stefa umiejętnie zarzuciła nogi na me ramiona i mocno ścisnęła udami jednocześnie pracując mocno biodrami - w górę i w dół nadając rytm moim coraz mocniejszym pchnięciom.
Stół ostrzegawczo skrzypiał, ale nic już nie było dla mnie ważne tylko ta rytmiczna jazda aż do wytrysku. Tym razem zgodnie dążyliśmy do celu - gdy poczułem silne skurcze jej pochwy i gorąco jej śluzu jeszcze przyspieszyłem i wreszcie trysnąłem w jej wnętrze. Zdyszany opadłem na jej pulchne piersi i na chwilę znieruchomiałem.
- Teraz było "supereczek" jak mawia nasz wikary - odezwała się pierwsza, radośnie wysuwając się z pode mnie - dogodziłeś mi jak się patrzy!!
Z niepokojem spojrzałem na zegar - mamy 10 minut - pospieszmy się -zakomenderowałem.
- Posprzątaj, co się jeszcze da i otwórz okno, bo zaduch! W gabinecie czuć było zapach jej potu i mojej spermy zmieszanej ze śluzem.
Poszedłem do małej łazienki na zapleczu gabinetu i szybko umyłem się, zmieniłem koszulę i poprawiłem ubranie.
- Jak to dobrze, że w czasie remontu 3 miesiące temu kazałem zrobić ten przybytek - ładnie bym teraz wyglądał - pomyślałem.
Gdy wróciłem i usiadłem za biurkiem wszystko w gabinecie już wróciło do normy.
Stefa zawzięcie jeszcze polerowała skraj stołu z resztek zaschniętej spermy.
Zadzwonił telefon - przełączyłem na głośno mówiący aby Stefa wszystko słyszała.
- Mówi Basia, jestem już panie prezesie - czy są jakieś polecenia jeszcze przed radą?
- Tak, poproszę mocną kawę i połączyć mnie z działem płac.
- Zgłaszają się płace - panie prezesie.
- Pani Moniko - jest u mnie teraz nasza sprzątaczka Stefania, chwileczkę - jak pani nazwisko spytałem stojącej obok Stefy.
- Piechota - Stefania Piechota.
- Słyszała pani, tak znam ją.
- Proszę wystawić dla niej przeszeregowanie na brygadzistkę ze średnią z widełek.
- Ale, panie prezesie...
- Żadne, ale - dziękuję i... położyłem słuchawkę.
- Przyjdź, jutro rano tak jak dziś i klepnąłem ją w wypięty, obfity zadek.
- Chciałam podziękować.
- Jutro podziękujesz jak dostaniesz na papierze.
- Zaraz mam naradę - zakończyłem sięgając po papiery.
Rada minęła dosyć gładko, wszystkie moje propozycje zmian zostały zaakceptowane jednogłośnie.
W domu pusto, bo żona z synkiem była od tygodnia nad morzem, ja niestety po niedawnym awansie musiałem tkwić w mieście.
Bałagan miałem już nieziemski, nie chciało mi się sprzątać, wziąłem butelczynę whisky i siedząc w fotelu sączyłem kolejną szklaneczkę rozmyślając o tym co się stało rano. Najlepsze było to, że gdy tylko pomyślałem o tej prostej kobiecinie Stefie od razu poczułem znowu prawie zwierzęce pożądanie i potężny wzwód.
- To się chyba nadaje do psychoanalityka - pomyślałem nieco rozbawiony, ale i zaniepokojony.
Spałem źle, śniły mi się grube uda i wielkie białe piersi Stefanii jak jakiemuś gówniarzowi.
Zerwałem się jeszcze wcześniej niż poprzedniego dnia i pojechałem do pracy licząc, że ona już tam będzie. Nie przeliczyłem się - była.
Rzuciłem teczkę na biurko i chwyciłem ją bez ceregieli za piersi od tyłu przyciskając się do jej pośladków.
- Ale prezes nadal napalony - zaśmiała się cicho.
- Chodź do łazienki - syknąłem jej do ucha.
Bez zbędnych słów zrzuciłem pęk grubych ręczników na podłogę łazienki - zerwałem z siebie marynarkę i zdjąłem spodnie wraz ze slipami. Stefa stała nieruchomo i patrzyła wyraźnie zdumiona.
- Co tak stoisz, chcesz żebym znowu coś na tobie porozrywał??
- Spokojnie, nie mam nic pod fartuchem - jeden ruch i już stała przede mną zupełnie naga.
- Jak chcesz? - spytała rzeczowo.
- Połóż się na wznak.
- Chcesz tak po bożemu - zaszczebiotała.
- Mamy trochę czasu więc najpierw cię wyliżę - powiedziałem rozkładając szeroko jej uda.
- Może lepiej nie, rano się nie myłam i jestem spocona.
- Nic nie szkodzi, lubię smaki naturalne - pochyliłem się i palcami rozgarnąłem obfite uwłosienie, ciemno - czerwone wargi były wilgotne od śluzu, cipka rozwarta a u jej szczytu wyglądała duża pobudzona już łechtaczka.
Polizałem delikatnie i posmakowałem - to było TO - jak mówią Włosi "odore di femina" - naturalny zapach pobudzonej kobiety. Moja żona Nina nie lubiła tej pieszczoty, a jeśli już mi pozwalała, to przedtem tak ją myła, namaszczała i perfumowała, że była bez smaku jak hamburger.
Teraz mogłem sobie poużywać do woli, językiem, wargami i wreszcie palcami wyobracałem ją na wszystkie strony, a Stefa tylko pojękiwała z aprobatą.
- Tak, tak, mocniej, nie przerywaj...
Aż wreszcie zadrżała i spuściła się obficie - naprawdę miała duży wytrysk - całe usta i twarz miałem zalaną jakimś przezroczystym lepkim nieco śluzem. Słyszałem o czymś takim, ale pierwszy raz miała to moja partnerka. Amerykanie nazywają to "squirt".
Wytarliśmy się ręcznikami i zamieniliśmy się miejscami. Ja położyłem się na plecach a Stefa najpierw postawiła ustami mego kutasa do pionu a następnie dosiadła go "na jeźdźca" i pogalopowaliśmy zgodnie.
Pieprzyła się rewelacyjnie, w lot odgadywała moje pragnienia, zwalniała i przyspieszała, kiedy trzeba, pracowała biodrami to znów mięśniami pochwy, krótko mówiąc nie miałem jeszcze nigdy takiej kobiety choć, nie chwaląc się w wieku 30 lat miałem ich na rozkładzie przynajmniej pięćdziesiąt - nie liczyłem.
Gdy skończyliśmy i umyliśmy się, dochodziło w pół do ósmej.
- Nasze igraszki trwały prawie półtorej godziny - stwierdziłem - bierzmy się do roboty, ty za sprzątanie, ja za papiery.
A jutro znowu...
Jak Ci się podobało?