Nadzieja
12 listopada 2016
15 min
Tak jak poprzednio, proszę o krytyczne uwagi i porady ;)
Tomek potarł dłońmi twarz i oczy. Od kilkugodzinnego wpatrywania się w Excela czuł piasek pod powiekami.
– Co, kawka? – siedzący przy biurku naprzeciw Grzesiek przeciągnął się aż chrupnęło.
– Kawka.
Aneks kuchenny, w którym stał automat z kawą, był ciasny. Rozgadane księgowe, okupujące go przed ich przyjściem niechętnie wyszły, robiąc im miejsce.
Tomek zmęczonym wzrokiem patrzył na strugę ciemnego płynu, napełniającą mu kubek.
– Ja pierdolę, niech już się skończy to raportowanie – jęknął.
Grzesiek mruknął potakująco, pociągając łyk kawy. Skrzywił się niemiłosiernie.
– Co za gówno, nie mieli zmienić firmy od automatów?
Tomek wziął swój kubek i spojrzał krytycznie na dziwną pianę unoszącą się na powierzchni.
– Cięcie kosztów panie. Poczekaj jak przyjdzie do podwyżek.
– A panowie znowu o pieniądzach? – w drzwiach stanęła Justyna z zakupów – Dżentelmeni podobno o tym nie rozmawiają.
– My nie żentelmany, my jebaki – wyszczerzył zęby Grzesiek, odsuwając się pod ścianę i robiąc jej dojście do automatu.
Blondynka spojrzała na niego pogardliwie i wydęła ciemnowiśniowe usta.
– Struganie wafla to nie jebanie, marynarzu.
Przechodząc pomiędzy nimi, otarła się o Tomka. Ten skrzywił się niechętnie, dodatkowo zirytowało go porozumiewawcze mruganie kolegi.
Justyna wybrała przycisk latte. Automat zamruczał i zaczął napełniać tekturowy kubek.
– Co tam chłopaki, raporty gotowe? Pewnie tak, skoro sobie tak tu stoicie i gaworzycie.
Tomasz milczał patrząc w swój kubek, za to jego kolega rozgadał się, relacjonując liczne przeszkody, jakie rzuca przed nimi życie i korporacyjna rzeczywistość.
Justyna, zupełnie niezainteresowana jego opowieścią nie spuszczała wzroku z Tomka. Kiedy automat pisnął, sięgnęła po kawę.
Nawet jej 180 centymetrów wzrostu nie usprawiedliwiało tak niskiego pochylenia się. Grzegorz stracił wątek patrząc na wypięty, niezbyt duży, ale zaokrąglony tyłek, ciasno opięty szarą spódnicą.
– No dobra, jebaki – Justyna przerwała nagle zapadłą ciszę – Niektórzy muszą wracać do pracy.
Przy mijaniu ich ponownie otarła się o Tomka i wyszła, pozostawiając mocną woń perfum.
Grzegorz poczekał aż stukot szpilek oddali się i pochylił się w stronę kolegi.
– Ty, ale ona nie odpuszcza, musiałeś jej zdrowo dogodzić!
Tomek ponuro pociągnął łyk kawy. To nie było jego najlepsze wspomnienie.
Alkohol zbliża ludzi, a na integracji było go mnóstwo. Po którymś kieliszku wpatrzone w niego, roziskrzone oczy Justyny wydały mu się najpiękniejszymi lazurowymi jeziorami jakie widział.
Kiedy zaciągnęła go do swojego pokoju, spodziewał się najgorętszej nocy w swoim życiu. Jednak, mimo wspaniałego ciała, w łóżku dziewczyna była taka, jak w pracy – egoistyczna i skupiona na sobie.
Nie zamierzał nigdy tego powtarzać, jednak, mimo iż uzgodnili, że był to jednorazowy wyskok Justyna najwyraźniej liczyła na następne razy.
Zmilczał uwagę kolegi i skinieniem wskazał drzwi. Grzegorz jęknął, jednak poczłapał za nim.
W korytarzu minęła ich dziewczyna, pchająca wózek z mopem i środkami czystości. Uśmiechnęła się do Tomka a on, również z uśmiechem skinął jej głową.
– Dzień dobry pani Gosiu!
Odruchowo obejrzał się za nią, wywołując kpiący uśmiech kolegi.
Wrócili do biurek i pogrążyli się znów w świecie liczb, tabelek i wykresów słupkowych.
Po chwili myśli Tomka odpłynęły i przyłapał się, że znów rozmyśla o młodziutkiej sprzątaczce. Lubił ją i do tego pociągała go, od kiedy pojawiła się w firmie. Miała kilka kilogramów za dużo, jednak jej okrągłe kształty, przeważnie opięte legginsami i obcisłymi koszulkami, wyglądały na zaskakująco jędrne. Duże, okrągłe pośladki, sterczące piersi, zaokrąglony brzuszek...
Poruszył się niespokojnie, czując nadciągającą erekcję. Odpędził głupie myśli i znów pogrążył się w pracy.
Małgosia weszła do domu, czując przepełniające ją zmęczenie. Postawiła na podłodze siatki z zakupami, powiesiła kurtkę i weszła do pokoju.
Siedzący w fotelu mąż nie zareagował na jej wejście, nie odrywał wzroku od telewizora. Była pewna, że siedzi tak od powrotu z pracy, przez kilka godzin nie przyszło mu nawet do głowy, że mógłby zrobić coś pożytecznego.
– Cześć kochanie! – pogoda w głosie Małgosi nawet jej wydała się sztuczna.
– Mhm – odmruknął nie patrząc na nią.
Czując znajomy ucisk w sercu poszła do kuchni wypakować zakupy. Położyła torby na stole i usiadła ciężko na krześle. Zamyślona niewidzącym wzrokiem przesuwała po podniszczonych szafkach.
Nie miała ochoty wracać do pokoju, przebywać w obecności chłodnego męża.
Przez cztery lata ich małżeństwa miłość wygasła do zimnego pogorzeliska, małżonkowie stopniowo zmienili się we współlokatorów.
Małgosia nabrała przekonania, że mąż ma kogoś. Kiedyś nie mógł oderwać od niej rąk, teraz niemal przestał jej dotykać a częstotliwość ich zbliżeń stopniowo spadła do szybkiego, mechanicznego aktu raz na kilka tygodni, później mąż zupełnie stracił zainteresowanie jej ciałem. Do rozmów o dziecku już nawet nie wracała.
Mimo to nie chciała się poddać, wciąż próbując ratować ich związek mimo ciągłego odtrącania jej wyciągniętej dłoni.
Wieczorem wzięła paczuszkę z ukrytym przed mężem dzisiejszym zakupem i poszła do łazienki.
Rozgrzana prysznicem rozwinęła drżącymi palcami delikatną koronkę i przyłożyła do swojego ciała. Spojrzała w zamyśleniu na siebie w lustrze i przesunęła dłonią po podbrzuszu.
Z wahaniem sięgnęła po maszynkę do golenia
– Kochanie – szepnęła miękko wchodząc do sypialni.
Mąż patrzył bez słowa na jej okrągłe kształty, okryte koronkową koszulką. Była tak prześwitująca, że wyraźnie widać przez nią było gładko wygolone łono.
Małgosia położyła się obok i położyła mu ręce na ramionach. Kiedy spróbowała go pocałować, odwrócił z niechęcią głowę.
– Daj spokój, mam na szóstą do roboty.
Odwrócił się do ściany i nakrył kołdrą po uszy.
Małgosia zerwała się z łóżka i wybiegła z pokoju tłumiąc szloch. Usiadła na krześle i rozpłakała się.
Tomek od rana miał zły dzień. Zdążył już odbyć nieprzyjemną rozmowę z szefem, pokłócić się z działem finansów na temat realizacji budżetu i na deser wysłuchać pogróżek byłej żony, straszącej go adwokatem.
Zaciskając wściekle szczęki walił w klawisze laptopa jak w maszynę do pisania. Grzesiek, widząc jego nastrój powstrzymał się od dowcipkowania.
Tomek gwałtownie wstał.
– Idę do kibla – rzucił.
Grzesiek kiwnął tylko głową.
W rzeczywistości mężczyzna wyszedł przed firmę, w nadziei, że świeże powietrze zdoła dokonać tego, czego nie udało się tabletkom – odgoni paskudny ból głowy.
Postał chwilę, póki zimny wiatr nie zmusił go do powrotu do wnętrza.
Wracał do biura jak mógł najwolniej, jednak zapomniał o złym humorze, widząc znajomą postać młodej sprzątaczki.
– Dzień dobry, pani Gosiu! Jak się dzisiaj... – przerwał, widząc jej podpuchnięte, zaczerwienione oczy. Oczy kobiety, która długo płakała.
– Dzień dobry panu – dziewczyna uśmiechnęła się z przymusem.
Tomek zastąpił jej drogę.
– Co się stało, ktoś robił pani jakieś przykrości? – zaczął się wewnętrznie gotować. Te nadęte kutafony myślą, że mogą po niej jeździć tylko dlatego, że to sprzątaczka, zarozumiałe korpozjeby!
Nie zastanowił się nawet, dlaczego tak przejął go los na dobrą sprawę mu obcej dziewczyny.
– Nie panie Tomku, to nic, takie tam osobiste problemy – jej uśmiech był bladziutki.
– Proszę się nie smucić, na pewno wkrótce będzie lepiej – mówił takie banały, nie bardzo wiedząc, co jeszcze może jej powiedzieć – Jakby pani chciała porozmawiać, albo gdybym mógł w czymś pomóc, wie pani gdzie mnie szukać.
Odruchowo pogładził dziewczynę po ramieniu. Kiedy drgnęła pod jego dotykiem, uświadomił sobie jak niestosownie poufały był to gest. Jednak przez kilka sekund nie mógł się zmusić, żeby zabrać dłoń z tego ciepłego, miękkiego ramienia.
Małgosia poczerwieniała, ale nie odsunęła się. Jego dotyk zaskoczył ją, jednak było to nieoczekiwanie przyjemne. Kiedy ją puścił, poczuła króciutkie ukłucie rozczarowania.
Spłoszona chwyciła swój wózek.
– Ja muszę już lecieć, dopiero zaczynam zmianę. Do widzenia, panie Tomku! – ruszyła szybkim krokiem.
Tomek też ruszył w stronę swojego pokoju. Kiedy obejrzał się za nią, zobaczył, że ona też na niego patrzy. Oboje gwałtownie odwrócili głowy.
Kiedy wieczorem Małgosia wróciła do domu, mąż jak zwykle siedział przed telewizorem. Jak zwykle nie zrobił nic w domu. I jak zwykle nie poświecił jej żadnej uwagi.
Zacisnęła usta.
– Jesteś głodny? – zapytała oschle.
– Nie, na mieście zjadłem – nie odwrócił wzroku od telewizora.
Bez słowa poszła do kuchni. Wypakowała zakupy, podgrzała sobie zupę i zjadła bez apetytu.
Poszła do łazienki, jednak zamiast jak zwykle wziąć szybki prysznic, napełniła wodą wannę.
Leżąc w pachnącej mimozami pianie czuła, jak powoli opada z niej napięcie.
Zamknęła oczy, próbując jak najbardziej się zrelaksować, a wtedy pod powiekami pojawił jej się obraz mężczyzny z biura.
Lubiła go. Mimo, że była tylko sprzątaczką, zawsze był dla niej miły, co niestety nie było zbyt powszechne w tej firmie.
Zagadywał ją, często przystawał i parę minut rozmawiali o jakiś głupotach. Potrafił ją rozśmieszyć, co zawsze ceniła u mężczyzn. Fajny.
Jednak dzisiejszy dotyk, w połączeniu z wściekłością na męża pobudził w niej dotychczas tłumione uczucia. Wiedziała, że nie powinna patrzeć na niego w ten sposób, była przecież mężatką, jednak kiedy jej dotknął, poczuła niespodziewany, mocny dreszcz podniecenia.
Nie była naiwna, widziała, że ona też na niego działa, choć nie rozumiała dlaczego. Od sprzątających koleżanek słyszała plotki, że coś go kiedyś łączyło z tą wysoką, piękną blondynką, do której śliniło się wielu mężczyźni w firmie. Jednak kiedy zobaczyła ich razem, od razu widziała, że cokolwiek to było, z jego strony było skończone.
Skończone czy nie, jak ktoś, kto miał taką piękność może zwrócić uwagę na taką przeciętną grubaskę?
Raz jeszcze przypomniała sobie jego dotyk. Wyobraziła sobie, że dotyka jej, przyciąga do siebie, zaczyna całować...
Jej dłoń przesunęła się na pokrytą pianą pierś i zaczęła ją gładzić, delikatnie drażniąc sutek.
Całuje ją i zaczyna pieścić jej ciało, plecy, pośladki...
Druga jej dłoń wsunęła się niepewnie miedzy uda i zaczęła się miarowo poruszać.
Są w jakimś pięknym hotelu. Rozbiera ją i kładzie na łóżko. Całuje ją i dotyka, kładzie się na niej i zaczynają się kochać...
Zagryzła wargi jęcząc cichutko, kiedy jej ciałem wstrząsał orgazm.
Kolejny dzień był dla Tomka jeszcze gorszy niż poprzedni. Szaleństwo raportowania osiągnęło apogeum. Kiedy zdecydowali z Grześkiem, że koniec na dziś, za oknami dawno było już zupełnie ciemno.
– Ja pierdolę, jak to się skończy, biorę tydzień urlopu – sapnął Grzesiek, pakując laptopa do torby.
– Ta, zobaczysz jak ci stary podpisze – mruknął Tomek prostując obolałe plecy.
Mijając drzemiącego na recepcji leciwego strażnika wyszli na prawie pusty parking. Przenikliwy, lodowaty wiatr zmuszał do przyspieszenia kroku.
– Dobra, to nara.
– No do jutra.
Grzesiek odjechał już, kiedy Tomek wciąż przeszukiwał kieszenie.
– Nosz kurwa, gdzie te kluczyki...
Niechętnie zawrócił do biura.
Szybkim krokiem szedł korytarzem, kiedy usłyszał głośny stukot z jednego z biur. Ciekawy, kto jeszcze siedzi tak długo zajrzał do środka. Na wprost drzwi zobaczył wypięte w swoją stronę pośladki. Małgosia na kolanach podnosiła spod biurka rozsypane z przewróconego kubka ołówki i długopisy. Kiedy zaczerwieniona wyczołgała się spod niego, stanęła twarzą w twarz z Tomkiem.
Uświadomiła sobie, że stał gapiąc się na jej tyłek i czerwień na jej twarzy pogłębiła się.
– Dzień dobry panie Tomku.
– Chyba dobry wieczór – odparł głupkowato, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, skrępowany faktem, że dał się przyłapać.
Dziewczyna spąsowiała jeszcze bardziej. Mruknęła coś niezrozumiale i chciała wyjść z pokoju.
Tomek przytrzymał ją za ramię.
– Ja bardzo przepraszam pani Gosiu, ja tylko chciałem zobaczyć kto tu jest – tłumaczył się szybko, nie chcąc, żeby obraziła się na niego – Nie odzywałem się, bo nie chciałem pani przestraszyć...
Urwał czując, że ramię dziewczyny drży pod jego dotykiem.
Małgosia oddychała coraz szybciej. Jej kąpielowa fantazja nagle przewinęła jej się przed oczami.
Wiedziała, że powinna uwolnić się z jego uścisku i wyjść, ale nie miała siły. Oblewały ją fale ciepła. Choć się przed tym broniła, rozpaczliwie pragnęła tego mężczyzny.
Tomek też poczuł, że zwykły dotyk przekształca się w coś innego.
Nagle ta dziewczyna w tanich legginsach i przybrudzonej koszulce stała się dla niego Marilyn, Heleną, Kleopatrą, najbardziej godną pożądania kobietą na świecie.
Kiedy spojrzał w jej ciemne oczy, zobaczył odbicie tego żaru.
Instynktownie pochylił się, żeby ją pocałować. Dziewczyna uciekła ustami odwracając głowę.
– Panie Tomku, co pan robi, proszę przestać – wyszeptała oddychając ciężko.
Tomek zatrzasnął drzwi pokoju i chwycił ją w ramiona. Nie stawiała czynnego oporu, jednak cały czas protestowała szeptem.
Mężczyzna objął ją mocno i zaczął całować w szyję, jednak jej usta cały czas mu się wymykały.
– Tomek, proszę, przestań... – Była już miękka jak wosk, ale nie przestawała protestować – ja mam męża...
Tomek znieruchomiał. Spojrzał jej w oczy i spytał:
– Kochasz go?
Małgosia zamarła. Przez chwilę patrzyła mu w twarz, po czym chwyciła jego głowę i mocno wpiła się ustami w jego usta.
Zachwycony Tomek zatopił się w pocałunku, jego dłonie coraz śmielej zaczęły poznawać jej kuszące krągłości, pociągające go od dawna.
Kiedy podciągnął jej koszulkę i wsunął dłonie pod stanik, dziewczyna pokręciła głową.
– Nie tutaj... – szepnęła.
– Jedźmy do mnie – odszepnął rozgorączkowany.
Małgosia zastanowiła się i uśmiechnęła się nieśmiało.
– A mogę mieć prośbę? Ale nie obraź się...
– Dla ciebie wszystko Gosieńko – wymruczał, gryząc ją w ucho.
– Możesz mnie zabrać do jakiegoś pięknego hotelu?
Tomek uniósł brwi, ale o nic nie pytał. Poprawił dziewczynie koszulkę i pociągnął ją na korytarz. Szybkim krokiem ruszył do wyjścia, kiedy Małgosia się zatrzymała.
– Wariacie, muszę wziąć kurtkę, bo zamarznę!
Tomek klepnął się w czoło.
– A ja muszę wrócić po kluczyki!
Małgosia śmiała się, patrząc jak biegnie korytarzem do swojego biura.
Jak tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi hotelowego pokoju, rzucili się na siebie. Powoli zbliżając się w stronę łóżka zdzierali z siebie kolejne fragmenty odzieży.
Tomek przycisnął ją do siebie i aż wstrząsnął się z rozkoszy, czując nagie piersi przyciskające się do jego ciała. Małgosia szarpała jego rozpiętą koszule, starając się zerwać ją jak najszybciej.
Padli na łóżko całując się łapczywie. Dziewczyna gorączkowo szarpała jego pasek. Mimo początkowych oporów pozbyła się już resztek wstydu. Chwyciła przez spodnie twardego penisa i aż jęknęła. Tak dawno nie była z mężczyzną.
Tomek czując jej dotyk kilkoma mocnymi ruchami zdarł z niej legginsy. Wyswobodził się z jej uścisku i pchnął na łóżko. Małgosia padła na plecy, patrząc na niego z ogniem w oczach.
Opadł obok niej i przywarł ustami do piersi. Miętosił dłońmi ich jędrną obfitość, gryzł sztywne sutki. Dziewczyna wplotła palce w jego włosy i syciła się pieszczotami, zaciskając powieki i szeroko otwierając usta.
Mężczyzna zsunął się ustami na jej okrągły brzuszek. Pieścił jego miękkość, podczas gdy jego ręce jakby nie mogły się zdecydować, czy gładzić i uciskać piersi czy fałdki brzucha.
Małgosia niecierpliwie popchnęła jego głowę w dół, miedzy swoje szeroko już rozsunięte uda, łaknąc pieszczoty w swoich najbardziej wrażliwych obszarach.
Tomek zaczął całować jej łono przez białą bawełnę majteczek. Językiem jeździł po całej długości ukrytej pod materiałem szparki, czując ciepłą wilgoć.
Podniósł się i zsunął jej nogi razem. Chwycił majtki i jednym ruchem zdarł je z dziewczyny. Ta jęknęła i znów rozsunęła nogi, w prastarym geście całkowitego oddania się mężczyźnie.
Tomek znów pochylił się nad jej łonem i poczuł, że penis jeszcze mocniej mu twardnieje, kiedy zobaczył, jak gładko jest wygolona.
Przyssał się do niej i poszukał językiem łechtaczki. Kiedy znalazł, język rozpoczął wokół niej szalony taniec.
Małgosia wygięła się w pałąk. Nie pamiętała już, kiedy czuła tak wielkie pożądanie i rozkosz. Chwyciła swoje piersi i pieściła je, zaciskając jednocześnie uda na głowie kochanka. Jednak, kiedy była już na skraju orgazmu, uciekła biodrami. Tomek zaskoczony podniósł głowę.
– Nie chcę szczytować sama, chce z Tobą, chodź tu do mnie... – wyjęczała szeptem.
Mężczyzna przysunął się do niej i ich usta znów się spotkały. Ręką odnalazł mokre wejście do jej pochwy i wsunął tam czubek penisa. Biodra dziewczyny ochoczo wysunęły się na jego spotkanie.
Nie czekając dłużej oparł się na rękach i pchnął mocno.
Czując wbijającego się w nią mężczyznę Małgosia niespodziewanie poczuła ukłucie winy, jednak jego dzikie pocałunki szybko odegnały te myśli.
Pracujący w niej jak tłok penis wznosił ją coraz wyżej do nieba. Mimo, że był w niej głęboko, oplotła jego biodra nogami, nieświadomie próbując wcisnąć go jeszcze głębiej. Całowała Tomka, raniąc mu paznokciami plecy, on jednak nie zwracał na to uwagi, mocno wbijając się miedzy jej pulchne uda, jedną ręką pieszcząc obfite piersi.
Przerywali pocałunki by nabrać oddechu i szeptać gorączkowe słowa.
– Gosiu, Gosieńko, tak, dobrze...
– Tak Tomeczku, mocniej, mocniej, pchaj, bierz mnie, tak...
Coraz bardziej uniesieni namiętnym seksem odrzucali resztki skrępowania, odsłaniając nagą żądzę.
– Tak, mocniej, rżnij mnie, rżnij, tak!
– Super, tak, jesteś taka ciasna, uwielbiam cię ruchać!
Czując przyspieszenie ruchów Tomka, Małgosia wyszeptała:
– Weź mnie od tyłu, lubię tak kończyć...
Tomek gwałtownymi ruchami odwrócił ją na brzuch, podkładając pod biodra wielką poduszkę.
Kiedy ponownie wbił się w nią mocno, dziewczyna wcisnęła twarz w prześcieradło, żeby stłumić głośne krzyki.
– Tak, tak, tak, mocniej, tak!
Tomek patrząc na te piękne, wielkie pośladki wymierzył jej mocnego klapsa, co wywołało jeszcze mocniejsze jęki.
Klepnął ją znów i przyspieszył pchnięcia. Sam był na krawędzi orgazmu, a jęki dziewczyny przekształcające się w wycie tylko go przyspieszały.
– Tak, tak, mocno, rżnij mnie, rżnij jak sukę! Jestem twoją suką, rżnij mnie, taaaaaaaaaaaaaaaaaach!!!
Dziewczyna wrzeszczała w prześcieradło, kiedy wstrząsał nią orgazm. Tomek zacharczał i wytrysnął w niej. Przyciskając się do jej bioder, pompował nasienie głęboko w pochwę.
Opadł zadyszany na łóżko i przyciągnął ją do siebie. Wtulona plecami w niego wciąż drżała od niedawnych przeżyć.
Powoli ich oddechy uspokajały się. Tomek obejmując dziewczynę zastanawiał się intensywnie.
– Wiesz – powiedział niepewnym głosem – ja chyba cię kocham...
Dziewczyna przycisnęła się mocniej do niego i zachichotała.
– Ty głupi, każdy facet w czasie seksu myśli, że jest strasznie zakochany, pewnie to samo mówiłeś tej blondynie.
Tomek skrzywił się.
– Nie przypominaj mi nawet. I nie, nie kochałem jej nawet przez moment. A ty...
– Dobra dobra, porozmawiamy jutro, jak ochłoniesz.
Leżeli milcząc.
– Gosia...
– Co znowu? – mruknęła sennie.
– A ty się zabezpieczasz?
Zapadła długa cisza.
– Jak zajdę w ciążę, mąż mnie zabije – wyszeptała zupełnie przebudzona.
Tomek milczał przez chwilę.
– Rozwiedź się z nim.
– Co?
– Rozwiedź się z nim, zamieszkasz ze mną.
Małgosia odwróciła się do niego i spojrzała mu w oczy.
– Ty zupełnie zwariowałeś? Po jednym seksie proponujesz mi takie coś? Jeszcze się oświadcz do kompletu.
Tomek się zaśmiał.
– Dobra, wrócimy do tego rano. Obiecaj, że się zastanowisz.
Drgnął czując jej rękę zaciskającą się na penisie i miarowymi ruchami budzącą go do życia.
– Co, znowu? Już?
Małgosia prychnęła.
– Taka propozycja, chociaż głupia, zasługuje na nagrodę.
Pochyliła się i chwyciła go mocno ustami.
Wymęczony Tomek już zasypiał, kiedy jęknęła przerażona.
– Co jest – wymruczał?
– Wyszłam sobie w środku zmiany, wyrzucą mnie z roboty... I do domu nie wróciłam na noc...
Tomek się zaśmiał.
– I gdzie ty się podziejesz z potencjalnym dzidziusiem, teraz już musisz zamieszkać u mnie.
– Ty głupi! – wtuliła się w niego.
Kiedy nadszedł świt, po raz pierwszy od dawna poczuła, że przynosi zapomnianą już nadzieję na szczęśliwą przyszłość.
Jak Ci się podobało?