Na balu
29 kwietnia 2009
4 min
Znam ten zamek dobrze. Bywam tu często w różnych sprawach, ale Sala Balowa rzadko wygląda tak, jak dziś, na balu kostiumowym. Rozświetlona blaskiem kryształowych żyrandoli, wypełniona brzmieniem muzyki, trzaskami drwa w kominku i szelestem starych sukni opinających ciała kobiet, kołyszących się w tańcu. Jesteś wśród nich, choć nigdy wcześniej Cię tu nie widziałem. I Ty masz na sobie dawną, barokową suknię, z obcisłym, wiązanym gorsetem i głębokim dekoltem odsłaniającym znaczną część Twoich piersi. Przyjęłaś bez słowa moje zaproszenie i teraz tańczymy ze sobą, a Ty z pewnością dostrzegasz mój wzrok prześlizgujący się po tych rozkosznych półkulach, czego nie staram się ukrywać... Nie protestujesz, widzę, że lubisz, gdy mężczyzna tak na Ciebie patrzy, lubisz czuć swój powab i kuszący czar...
Po zakończonym tańcu biorę Cię bez słowa za rękę i patrząc w oczy ruszam w kierunku drzwi. Nie opierasz się, idąc za mną. Opuszczamy Salę Balową i prowadzę Cię długim, pustym korytarzem do odległego, znanego mi pokoju. Jest tu wielkie łoże z baldachimem, puszysty dywan, kominek... I ogromne, wiszące na ścianie zwierciadło, przed którym stoi niewielki, marmurowy stolik. Wiodę Cię przed nie, po czym staję za Tobą i wciąż milcząc obejmuję w pasie. Moje dłonie zaczynają wędrówkę... Błądzą po Twoim ciele, włosach, twarzy, zatrzymując się wreszcie na piersiach. Zaczynam je masować, unosić, gładzić, najpierw lekko, następnie coraz mocniej, zdecydowanie. Poddajesz się bezwolnie, odchylając nieco głowę i mrużąc oczy, obserwując w lustrze nasze odbicia spod przymkniętych powiek...
Co pewien czas rozwiązuję sznureczki gorsetu, odsłaniając coraz bardziej piersi. Muskam palcami nagie ciało, przesuwam palcem po rowku pomiędzy półkulami, by po chwili znów złapać je mocno, ściskać, macać... Wreszcie odsuwam się nieco i popycham Cię lekko, tak, byś oparła się na stoliku. Teraz Twoje piersi wychylają się z dekoltu. Kilkoma ruchami rozwiązuję gorset do końca i uwalniam je całkowicie. Pochylasz się jeszcze mocniej, napięte już sutki muskają chłodny, marmurowy blat stolika, co wywołuje na Twoim ciele dreszcz rozkoszy... Staję za Tobą, pochylam się, chwytając palcami krawędź sukni i zdecydowanym ruchem unoszę ją, zarzucając Ci ją na plecy. Ach... Co za widok... Nogi opięte czarnymi pończochami na pasku, a wyżej nagi, wypięty, gładki tyłek, przecięty rozkosznym rowkiem, skierowanym ku wyraźnie zarysowanej miękkiej szparze... Zagryzam wargi i rozpinam spodnie...
Widzisz dokładnie w lustrze, jak wyjmuję na zewnątrz twardego już członka i masuję go rytmicznie dłonią. Podchodzę do Ciebie i kilka razy powoli przesuwam nim pomiędzy pośladkami w górę i w dół, drażniąc zwłaszcza ciasny, wąski otwór... Widzę jak rozchylasz usta, oddychasz szybciej... Mruczę cicho, i wreszcie po dłuższej chwili bez wahania wbijam pałę w Twoją już mokrą i śliską cipkę... Wjeżdżam w nią głęboko, po same jaja i natychmiast zaczynam posuwać Cię szybko, mocno, gwałtownie...
W tym momencie pęka cisza i wreszcie słyszę Twój głos... Wydajesz gardłowy okrzyk i jęczysz: - O tak, tak... Wal mnie dziko...
Mój twardy członek z rozkoszą spełnia Twoje życzenie. Trzymam Cię mocno za biodra, podtrzymując suknię i rytmicznie pcham obijając rytmicznie Twój tyłek. Wbijam się szybko, mocno... Obserwujesz całą scenę w lustrze, widząc, jak jesteś dziko atakowana, tak, że pod wpływem pchnięć cała aż trzęsiesz się wypięta przy stoliku.
- Aaach... Taak... Głęboko... Zruchaj mnie... - jęczysz i pokrzykujesz.
- Wiesz, że to uwielbiam... - Kocham ruchać... Moja nieznajoma damo...
Mówiąc to obejmuję Cię od dołu za piersi, macam je łapczywie, szczypię sutki...
- Mmaach.. taaak... Cudownie... - jęczysz.
Poświęcając teraz całą uwagę Twoim piersiom wstrzymuję ruch bioder, a Ty przejmujesz inicjatywę. Wiercisz tyłkiem, kołyszesz i trzęsiesz, nadziewając się na mojego członka na wszelkie sposoby. Wykorzystujesz go jak twardy, gorący, wygięty wibrator... Krzyczysz coraz głośniej, zaciskasz dłonie na blacie stolika...
- Taak.. Moja szpara... Taaak!!
Czuję jak ogarniają Cię spazmy. Twoją pochwą wstrząsają skurcze, czuję, jak rytmicznie zaciska się na mojej maczudze, a ja wykorzystując to uderzam jeszcze mocniej i po chwili z dzikim okrzykiem spuszczam się w Tobie zalewając norę strumieniami gorącej spermy... Jeszcze, jeszcze... Ależ jej jest... Czujesz lepkie strużki spływające z cipki po udach, plamiące pończochy... Opadam na Ciebie oddychając ciężko. Pachniemy seksem, rozkoszą, spełnieniem...
Kilkanaście minut później, siedząc za zastawionym stołem w Sali Balowej, wyławiam wzrokiem Twą postać wśród poruszających się w rytm muzyki par. Znów tańczysz, tym razem z innym mężczyzną. Chyba tylko ja dostrzegam, że suknia jest nieco pomięta, a gorset nieznacznie nierówno związany. Mężczyzna prowadzi Cię w tańcu, podtrzymując w talii. Zastanawiam się, czy przechodzi mu przez głowę choćby myśl, że gdyby zsunął dłoń niżej, dzieliłaby ją od Twoich pośladków tylko tkanina sukni... Muzyka nie przestaje grać, a Ty tańczysz, tańczysz, tańczysz...
Jak Ci się podobało?