Monika i Karol (I) - Katharsis
30 grudnia 2012
6 min
- Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę! – krzyczała żona na męża, trzaskając drzwiami lodówki.
- Ale Moniczko nie martw się wszystko załatwię, pójdziemy na jakąś ekstra imprezkę - bronił się.
- He..., ciekawe! – zaśmiała się ironicznie i zaczęła kroić marchewkę. Patrzył jak z hukiem wali nożem o deskę. - Od roku wiedziałeś, że jutro są andrzejki, miałeś tyle czasu i nic nie wymyśliłeś. Wiedziałam, że tak będzie! Pewnie wylądujemy na jakiejś domówce. Wiesz, że tego nie znoszę! – ciachnęła ostatni raz i odwróciła się do niego. Zawahał się, bo nóż trzymała w takim uścisku jakby chciała go dźgnąć.
- Oh, nie histeryzuj. – powiedział przestraszony - Na pewno są jeszcze gdzieś wolne miejsca dla dwóch osób – oparł się o lodówkę i szukał jakiegoś sensownego wyjścia.
- Jak zwykle dla dwóch! – odepchnęła męża otwierając drzwi – Karol, nie mógłbyś, choć raz o mnie pomyśleć. Przecież wiesz, że na imprezach lubię towarzystwo...
- ... to może odwiedzimy Krzyśka – przerwał jej, ale od razu pożałował. Obserwował jak zaczyna się złościć, ale nie przejmowałem się tym.
- Kiedy wpada w szał jest taka zadziorna i seksowna – myślał. Przyspieszony oddech uwydatnił jaj dumnie sterczące piersi i płaski brzuszek a jędrny tyłeczek opięty tylko cienkim materiałem leginsów wabił dłonie.
- Boże! Jaki ty głupi jesteś! – wyrwała go z zamyślenia – Nie znoszę tego kretyna. Zawsze musi być najmądrzejszy i ślini się na mój widok. Męski szowinista!
- Gdybyś nie była moją żoną też bym się ślinił na twój widok – palnął bezmyślnie i w tym samym momencie dostał w łeb porem, który Monika chciała pokroić – To znaczy nie, że żoną... znaczy na twój widok tak, ale nie..., że nie wypada i... - stał jak wryty i próbował wybrnąć
- Nie podobam Ci się? Mogłeś się ze mną nie żenić tylko bzykać, co ci się podoba! – krzyknęła, rzuciła porem w Karola i odwróciła się w stronę wyjścia. Wkurzyła go jej histeria.
- Rzadko się kłócimy a już na pewno nie o takie pierdoły – stwierdził, bo wytrąciła go całkiem z równowagi i postanowił, że musi coś natychmiast zrobić. Nigdy nie był agresywny wobec żony. Wręcz przeciwnie, zawsze łagodził wszelkie spory, płaszczył się przed nią. Tym razem było inaczej. Pod wpływem impulsu wezbrała w nim cała złość i upokorzenia minionych lat. Złapał ją za ręce i pchnął na blat cały czas trzymając. Zaczęła się wyrywać, więc przylgną do niej całym ciałem, siłował się z własną żoną, ściskał jej nadgarstki. Serce zaczęło mu szybciej bić.
- Co ja robię? To już koniec – pomyślał. – Ojciec Moniki zawsze powtarzał, że jeśli kiedykolwiek podniosę rękę na żonę to mnie zabije. – Wpadł w panikę i postanowił postawić wszystko na jedną kartę. – Chuj, skoro i tak mam przesrane, to sobie użyje. Zawsze musiałem być delikatny żeby Monia nie wpadała w tą "swoją" histerię. Seks rzadko, bo albo "boli głowa" albo nie ma nastroju a jeśli już to z delikatną i baaaardzo długą grą wstępną. Uznałem, że teraz będzie inaczej. - Jedną ręką złapał ją za włosy i zaczął na siłę całować. Ona coś mamrotała i szarpała się z nim. Nie miała szans. Karol jest postawnym dobrze zbudowanym facetem. Jego fujara stała już na baczność, więc zaczął napierać biodrami na jej wzgórek łonowy. Drugą rękę także puścił. Zaczęła go bić po głowie i plecach.
- Co on sobie, skurwiel myśli. Z nami koniec. Dzisiaj mnie zgwałci, jutro pobije... Muszę się jakoś wyrwać – kombinowała a Karol ani myślał ją puścić. Wsunął dłoń za materiał leginsów na tyłek. Ugniatał jej pośladek nadając ruchom miarowy rytm. Uścisk dłoni zamieniał się z wolna w masaż głowy to, co Monika uwielbiała najbardziej. Powoli odpuszczała.
- Czyżby zaczęło jej się to podobać? – przemknęło mu przez myśl i postanowił iść za ciosem. Jego ręka powędrowała z dupci niżej mijając tylną norkę, dotarła do muszelki. Środkowym palcem błądził między wargami w poszukiwaniu jej różowego guziczka, dającego tyle rozkoszy. Zadziałało! Po krótkim masażu jej cipka zrobiła się wilgotna, swoje ręce zaplotła na szyi Karola dociskając mocniej jego głowę w pocałunku.
- Dobrze, teraz mam do dyspozycji obie ręce – ucieszył się. Odpiął więc zapięcie stanika i uwolnił jej cycuszki z ucisku. Ugniatał raz jedną raz drugą pierś. I dopiero teraz otworzył oczy. Spojrzał na Monikę i zobaczył na jej twarzy ogromne pożądanie, jakiego nie widział nigdy.
- Zerżnij mnie wreszcie! – chciała mu przekazać wzrokowo. Zachęcony jej aprobatą zsunął z niej leginsy i przesunął się teraz w bok tak, że jego penis ocierał o jej prawe udo.
- Mmmm – zamruczał – w domku chodzi bez majteczek – uśmiechał się w myślach. Mając swobodny dostęp do jej muszelki wsunął kolejno jeden potem dwa palce do środeczka. Zaczął powoli, lecz po chwili jego dłoń pracowała niczym tłok silnika a Moni się bardzo podobało.
- Ah, ah, oh, oooooh – jęczała z rozkoszy. Tym razem to ona przejęła inicjatywę. Momentalnie zdarła ze niego całe ubranie i schyliła się by wziąć oręż męża pod swoją opiekę. Nigdy tego nie robiła! Więc dotykała penisa delikatnie, jakby się ucząc. Jednak nie minęła chwila i już lizała jego fujarę z takim zawzięciem jak dziecko, które chce się dolizać do napisu "Lodożerco wygrałeś!" jedząc Big Milka.
- Szybko się uczy – zauważył. Ręką miętosiła jądra a fiuta połykała w całości. Był w niebie! Szybko uprzytomnił sobie jednak, że to nie może się tak skończyć. Szarpnął Monikę za włosy i pozbawił reszty garderoby. Przyssał się do jej cudownych cycuszków, chciał ich dokładnie zakosztować. Niestety szybko musiał zmienić pozycję, bo Monika w erotycznym szale złapała go za jego męskość i z wielkim zawzięciem pocierała. Karol czuł, że eksplozja jest blisko, więc posadził ją na blacie i przykucnął do jej kwiatu a językiem spijał nektar z jej płatków. Poczuł woń rozpalonej, kobiecej żądzy, doprowadziło go to do wrzenia. Ich jęki i krzyki wypełniły cały dom, w szaleńczej ekstazie przeżywali wspólne katharsis. Czując nadchodzące tsunami Karol wstał i mocnym szybkim ruchem wbił swojego drągala w cipkę Moniczki, bezdenną, kobiecą otchłań. Zastygli w miłosnym uścisku, by chwilę później oddać się szaleńczemu galopowi. Aby nadążyć za tempem, jakie narzuciła im rozkosz Monika złapała się za drzwiczki szafki wiszącej, Karol swoimi dłońmi miętosił jej pośladki.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa – wykrzyczeli wspólnie nadchodzący orgazm. To stało się w jednej chwili. Drzwiczki, z którymi mocowała się Monika trzasnęły, wyrwały się z zawiasów i z całym impetem uderzyły Karola w głowę i plecy. Ból spotęgował jego doznania. Razem z nadchodzącym wytryskiem poczuł skurcze pochwy swojej żabci. Spazmy rozkoszy nosiły ich po całej kuchni, wrzeszczeli, obijając się to o lodówkę to o ścianę. Trwało to wieczność...
Powoli uspakajali oddechy. Zespoleni miłosną ekstazą trwali tak dobrych kilkadziesiąt minut. Poczuli, że coś w ich życiu się zmieniło. Nastała jakby pustka, czysta miłość. Nie wypowiedzieli ani jednego słowa a jakby wszystko sobie wyjaśnili. Popatrzyli sobie w oczy i zobaczyli spokój, jakiego jeszcze nigdy nie widzieli.
- Oh , Karol... - westchnęła Monika – Kocham Cię.
Jak Ci się podobało?