Mistrz Gry, czyli nic perwersyjnego

13 października 2012

31 min

Opublikowałem to już jakiś czas temu na innym portalu.
Trochę pokręcone.

Z wikipedii:

"Mistrz gry (w skrócie GM, ang. Game Master) to organizator, narrator oraz sędzia w grach fabularnych.

Mistrz gry tworzy dla graczy przygody oraz ma pełną kontrolę nad światem; kontroluje wszystkie wydarzenia zewnętrzne oraz postacie nie sterowane przez graczy (tzw. BN - bohaterowie niezależni). Jedynie mistrz gry dysponuje pełną wiedzą na temat świata i scenariusza gry. Opisuje on innym uczestnikom zabawy to, co widzą ich postacie, oraz określa reakcję otoczenia na ich zachowanie (np. co się stanie jeśli jeden z graczy zechce otworzyć drzwi). Ma też decydujący głos przy interpretacji reguł danego systemu. Jedyną rzeczą, która nie podlega bezpośredniej kontroli przez mistrza gry, są poczynania graczy. Ich decyzje dotyczące zachowania postaci, które odgrywają, oraz poczynań i środków jakie przedsięwezmą, by osiągnąć cel. Co ważne, mistrz gry nie jest przeciwnikiem graczy, choć jego zadania obejmują stawianie wyzwań na drodze ich postaci.

Do głównych zadań mistrza gry należy: narracja; przedstawienie świata graczom, odgrywanie roli bohaterów niezależnych, orzekanie o skutkach działań bohaterów graczy".

***

Halina sama nie wiedziała jak to się stało, że znalazła się w tym miejscu. Nie wiedziała, które uczucie bierze u niej górę nad innymi: strach, ciekawość czy narastająca ekscytacja? Poprawiając sobie włosy, patrzyła na wizytówkę, którą wcisnęła w jej dłoń sąsiadka podczas ostatnich plotek. Ciągle miała w pamięci rumieniec na jej twarzy i to, jak z zaciśniętymi kolankami chichotała nie chcąc powiedzieć nic więcej.

- Co to za gówno? - usłyszała głośny wyraz sceptycyzmu Romana na widok karteczki na różowych drzwiach w poczekalni. Było na niej wydrukowane wielkimi literami: " JOWITA LUBECKA - MISTRZ GRY CERTYFIKOWANY". - No po prostu żenada!

- Ciiiii... - Halina lekko skrępowana rozglądając się wkoło starała się uciszyć męża - ktoś usłyszy... Zawsze muszę się za ciebie wstydzić - kontynuowała poprawiając mu kołnierzyk. Ciężko go było namówić na tę wizytę, ale Halina była mocno zdeterminowana, by go tu zaciągnąć. Ciągle miała w uszach słowa sąsiadki, że po tej wizycie mąż będzie na nią napalony jak cytując "pies w czasie rujki".

- A co mi tam - kontynuował Roman niezrażony nawet podnosząc głos - niech wiedzą jakie mam zda... nie. - Gdy drzwi się otworzyły, głos mu się jednak lekko załamał.

Halina tak się przejęła, że nawet nie wiedziała jak to się stało, że znalazła się w środku. Roman coś tam mamrocząc pod nosem musiał jeszcze poczekać na zewnątrz, co mu wcale nie przeszkadzało. Lekko się wzdrygnęła, gdy usłyszała za sobą odgłos zamykających się drzwi.

Spodziewała się czegoś wyszukanego, ale wystrój wnętrza był nad miarę pospolity. Prawie jak przeciętny pokój w mieszkaniu blokowiska. Na krześle obok biurka siedziała kobieta, zapewne Jowita, uśmiechając się do niej i popijając kawę. Była młodsza niż się Halina spodziewała, w każdym razie o wiele młodsza od niej, co ją nieco zakłopotało. Siedząca uśmiechała się ciepło spod swej blond fryzury do ramion. Pomimo raczej młodzieżowego, prostego i mało kobiecego ubrania - dżinsy i bluza, w którym Halina nigdy nie gustowała, czuć było w niej klasę i szyk. Siedząca, wyciągając dłoń na powitanie, zmierzyła gościa przenikliwym wzrokiem. Obserwowała obcisłą bluzeczkę Haliny, w której dekolcie wyraźnie zaznaczały się górne, odsłonięte fragmenty jej piersi. Jej wzrok na chwilę zatrzymał się na tych krągłościach wywołując zawstydzenie ich właścicielki, po czym podążył w dół, w stronę talii. Halina momentalnie wciągnęła brzuch i troszkę skrępowała się, gdyż choć jeszcze talię utrzymywała, to jej boczki były już (na szczęście tylko delikatnie) zaznaczone. Nie było to niczym dziwnym przed zbliżającą się czterdziestką. Wzrok siedzącej zszedł niżej, na brązową spódnicę do kolan podkreślającą krągłe biodra, a następnie na ciemne pończoszki opinające się na zgrabnych, ale nie za chudych łydkach, wyłaniających się z czarnych szpilek. Na końcu spojrzała jej w twarz i zawiesiła wzrok na spiętych z tyłu, kasztanowych włosach.

- Ładnie, ładnie - usłyszała Halina, co w połączeniu z błądzącym po jej ciele badawczym wzrokiem nieco ją zakłopotało. - Witaj moja słodka i usiądź - głos Jowity był przyjazny, ale w nim także czuć było ogromną klasę, której Halina czasem zazdrościła niektórym kobietom, ale która mimo to jednocześnie sprawiała, że czuła się dobrze w takim towarzystwie. To, co emanowało od jej nowej, młodszej znajomej, sprawiło, że Halina podwoiła starania, by utrzymać fason, usiadła jak mogła najsztywniej wydobywając z siebie jedynie krótkie "dziękuję."

Położyła torebkę na kolanach kurczowo się jej trzymając. Nie wiedziała czego się spodziewać i ta niepewność wywoływała u niej dodatkowe napięcie. Zastanawiała się jak poradzi sobie z swoimi blokadami, ale była gotowa na wiele.

- I co taka spięta? - Jowita uśmiechnęła się, poklepując ją po ramieniu i zaglądając do wcześniej wypełnionej ankiety - co my tu mamy... - zapatrzyła się w kartkę papieru nakładając na nos okulary. Halina nieco się zarumieniła, gdyż wiele pytań i odpowiedzi ankiety dotyczyło bardzo intymnych spraw. Czekała w napięciu na ciąg dalszy zerkając na zagłębioną w lekturze ankiety Jowitę.

- Wiem, wiem... Wszędzie ta biurokracja, też tego nie znoszę - odezwała się z pod okularów czytająca.

- Jakoś się przyzwyczaiłam - wtrąciła Halina, po czym dodała z uśmiechem - pracuję w urzędzie miejskim, tam to dopiero papierów.

- Naprawdę? - Jowita zapytała z lekkim zaskoczeniem i zainteresowaniem - Ja też rok po studiach pracowałam jako urzędnik.

Wspólne doświadczenia trochę rozluźniły atmosferę. Okazało się, że obie panie zajmowały się dość podobnymi sprawami i teraz z radością wspominały klientów... tzn. petentów, ich bombonierki, kwiaty i wdzięczenie się za przyśpieszanie różnych spraw. Halina, jako bardziej doświadczona, wyjaśniła przeglądającej w tym czasie ankietę Jowicie parę niuansów, dotyczących jej byłej pracy, które ją gnębiły i podzieliła się swoimi sprytnymi sposobami, dzięki którym nie pozwalała sobie wchodzić na głowę. Poczuła się przez to pewnie i całkowicie rozluźniona. Weszły na grunt, w którym jej kompetencje były duże, więc rozgadała się niemal nie dopuszczając Jowity do głosu. Ta, choć dużo nie mówiła, zajęta ankietą, to Halina czuła w jej nielicznych wypowiedziach tę elokwencję, która choć budziła u niej zazdrość, ale także szacunek, więc tym lepiej poczuła się mając taką słuchaczkę. Tak sobie plotkowały i gdy Halina już całkiem się rozgadała przedkładając swoje mądrości młodszej koleżance, Jowita doszła do końca ankiety. W tym momencie odłożyła ją, obróciła się w jej stronę i kładąc sobie palec na policzku z uśmiechem przerwała monolog podkręconej Haliny.

- No dobrze... To teraz moja droga ściągnij spódnicę i majtki.

W pokoju zapanowała cisza... Halina nie za bardzo mogła wykrztusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Udało się jej wydobyć jedynie:

- Ale... jak... tu tak???

Jowita tylko uśmiechnęła się.

- No przecież nie tak. Nie siedząc. Na stojąco - odparła. - Przecież trzeba cię przygotować i przebrać. Pończochy też ściągnij.

Halina choć z wahaniem, ale wstała powoli. Nie chciała przecież wyjść na jakąś nierozgarniętą. Doszła do tego momentu i wiedziała, że będzie musiała w jakiś sposób poddać się poleceniom specjalistki. Choć czuła, że wszystko nagle zaczęło dziać się jakoś szybko, za szybko, to zaczęła powoli rozpinać spódnicę. Dodatkowo nie pomagało jej wcale to, że Jowita przyglądała się jej z zainteresowaniem, głaszcząc się palcem po policzku. Jej sukienka opadła na ziemię. Nieco obawiała się o swój wygląd, gdyż jej biodra były już nieco szersze niż niegdyś.

- Mniamuśnie - powiedziała Jowita - jak ja uwielbiam dojrzalsze kobiety. - Objęła wzrokiem krągłości, a w jej oczach pojawiło się coś jakby rozmarzenie. Po czym skupiła go na koronkowych majtkach Haliny, spod których prześwitywały włoski jej futerka. - Mmmmm. No i takie z włoskami... uwielbiam - dorzuciła.

Halina była lekko zdezorientowana. Jeszcze rano załatwiała w pracy masę różnych nudnych spraw z klientami, przerzucała tony papierów, miała małe stracie z koleżanką, a teraz miała ściągnąć majtki przed nieznajomą młodszą, dla niej niemal siksą i jeszcze słuchać jej poleceń. Ta myśl z jednej strony ją złościła, z drugiej nagle spowodowała takie przyjemne mrowienie, któremu coraz bardziej nie mogła się oprzeć. Sama była ciekawa, jak to będzie bez tych majtek przed Jowitą pokazując jej swoje tajne futerko, o którym ona musiała wspomnieć, że uwielbia... Ale osuwając majtki razem z pończochami na dół, zasłaniała szparkę jak mogła drugą ręką. Uwalniając się z dolnej części garderoby wyciągnęła stópki ze swoich szpilek. Ale gdy już była całkiem naga na dole, wskoczyła w butki z powrotem, gdyż tak jej przyszło na myśl, że się będzie w nich lepiej prezentowała. Wywołało to uśmiech na twarzy Jowity.

Halina nieśmiało wyprostowała się do pionu i mocno zaciskając uda, z dłonią okrywającą muszelkę spojrzała na Jowitę.

- I jak się czujesz, Halinko? - zapytała uśmiechem siedząca, spoglądając to na jej twarz, to błądząc wzrokiem po gładkiej, jasnej skórze jej odsłoniętych dolnych krągłości.

- Dziękuje, dobrze - odpowiedziała nie wiedząc dokładnie, co się z nią dzieje. Pierwszy raz w życiu czuła się tak stojąc przed inną kobietą. To, że była prawie naga, a Jowita bezceremonialnie sobie ją ogląda było dla niej uczuciem zupełnie nowym, nieznanym i... tak wciągającym, że aż bała się do tego przyznać sama przed sobą. Zasłaniając się dłonią wyczuła palcem delikatność swojej nagiej muszelki, co jeszcze bardziej uzmysłowiło jej sytuację. Potęgowane to było dodatkowo chłodem powietrza, który czuła na swoich odkrytych pośladkach. - To w co się mam ubrać?

- Oj, teraz jest w sam raz - Jowita zaśmiała się, ale tak pieszczotliwie.

- To tak mam tu z gołym tyłkiem być?!

- Tak właśnie. Bluzeczkę zostaw, bo przyda się później i wiesz co...? Teraz na dodatek spełnisz kilka moich poleceń.

Halina zrobiła lekko zaskoczoną, a następnie nadąsaną minę, jakby czekając na wyjaśnienie, ale usłyszała jedynie:

- Podskocz, trzeba cię najpierw ułożyć przed grą. - Po chwili dodała - tak trzeba.

Halina chwilkę zastanawiała się, co zrobić, jakby walcząc ze sobą czy posłuchać młodej. Z jednej strony wydawało się jej, że to nie tak i pojawiał się w niej wewnętrzny bunt, z drugiej była ta niepewność, że może jednak tak trzeba?

- Oj, wiesz, że podskoczysz - kontynuowała Jowita z uśmiechem - Twoja ankieta mówi o tobie więcej niż myślisz.

Halina wcale nie uważała, że ankieta tak o niej mówiła. Przecież była zwykła kobietą zajmującą się domem, dziećmi, chodzącą na wywiadówki, na zakupy. Prasującą koszule mężowi i często obgadującą z sąsiadką tę puszczalską z pierwszego piętra. A teraz miała z gołym tyłkiem podskoczyć, żeby spełnić rozkaz jakiejś blondynki? Pomyślała nawet, że jak podskoczy, to jej biust będzie mocno podrygiwał i będzie wyglądała tym zabawniej przed Jowitą. I nagle tak jej się pomyślało, że nigdy nie miała okazji tak zrobić i poczuć jak to jest i pewno nigdy więcej nie będzie. Czuła dłonią swoją szparkę, jak na samą myśl o podporządkowaniu się przechodzą ją tam takie przyjemne ciarki . Zrobiła tylko nadąsaną minkę i... podskoczyła.

- Ładnie, ładnie - usłyszała - to jeszcze raz i jeszcze raz, fajnie ci cycki podskakują! - Słuchając podskoczyła raz i drugi, a jej biust podrygiwał razem z nią do góry i w dół, co wywoływało rozbawienie u Jowity. Coraz bardziej nie mogła uwierzyć w sytuację, że prawie goła podskakuje podrygując cyckami dla czyjeś przyjemności. Gdy usłyszała komendę stop, poczuła się już prawie całkiem... "ułożona". Najdziwniejsze i wywołujące odrobinę złości na siebie, było dla nie to, że tam na dole stała się... wilgotna. Poczuła coś, czego nigdy nie doświadczała i czego by się po sobie nie spodziewała. Przez chwilę była daleko od swych obowiązków, prania, odkurzania i gdzieś tam podświadomie chciała, by trwało to jak najdłużej. Stanęła ciągle zasłaniając się i czekając na dalsze rozkazy. Jowita nie odzywała się wcale tylko uśmiechając się oglądała ją jak swoją zabawkę.

Nastała cisza. Myśli Haliny miotały się w jej głowie uderzając o siebie nawzajem. Cisza stawała bardziej i bardziej natarczywa. Już wolałaby dostać kolejne polecenie niż dłużej to znosić. Ale miała coraz większą świadomość, czego chce Jowita i co jej sprawi przyjemność. Jej pewny siebie uśmiech mówił wszystko. Halina wolałaby dostać polecenie i oddalić odpowiedzialność za to, co będzie od siebie... jednak przez złośliwość Jowity, która i tak wiedziała, że wygra, jedyne, co mogła usłyszeć, to odgłosy przejeżdżających czasem samochodów za oknem. Po chwili coraz bardziej zarumieniona spuszczając wzrok odsłoniła swoje futerko. Kępki włosków jakby niedbale poczochrane odsłoniły się przed Jowitą, która wzrokiem analizowała każdy fragment jej muszelki.

- I za to uwielbiam tę robotę - powiedziała patrząc to na jej nieosłoniętą niczym kępkę, to na brązowe oczy - wygląda bardzo... zapraszająco - uśmiechnęła się widząc jak Halina zawstydzona na te słowa opuszcza wzrok i czeka w napięciu na to co zamierza zrobić Jowita - może wyciągnę grzebień? - zażartowała, co spowodowało wysyp rumieńców na twarzy Haliny. Powoli zaczęła otwierać szufladę obserwując jak jej oddech lekko przyśpiesza, nóżki lekko się zaciskają, ale nie śmie się osłonić. Nagle zamknęła szufladę ze śmiechem - ale dajesz się podpuszczać, słodka. - A teraz jeszcze tylko obróć się dookoła - dodała, a Halina zaczęła się niezdarnie obracać - wolniej, wolniej. O tak... - Halina obracała się powoli czując niemal fizycznie wzrok Jowity na swojej krągłej pupie ukazanej w całej okazałości, na biodrach poruszających się przy każdym stąpnięciu, a następnie ponownie na swych włoskach między udami, gdy już zakończyła obrót.

- To też część... układania mnie przed grą? - nieśmiało zapytała.

- No co ty... - troszkę rozbawiło to Jowitę - to akurat dla mojej przyjemności - Jowita nie cackała się - przecież mówiłam ci, że lubię dojrzalsze kobiety. A najbardziej posłuszne z gołymi pupami. O, właśnie takie słodkie jak ty.

U Haliny pojawiło się na krótki moment we wzroku coś jakby oburzenie. Jakby chwila złości, że w taki sposób Jowita wykorzystuje sytuację. Ale to oburzenie i te słowa wywołały u niej kolejne fale dziwnej przyjemności, której nie umiała się oprzeć.

- Ooo - usłyszała - jakiś oburzenie w oczach??? - Jowita była spokojna i przyjazna, ale bezwzględna - no to jeszcze raz obrocik dla mnie. Tylko zatrzymaj się dupcią do mnie. - Halinie podniosło się ciśnienie, ale posłusznie zaczynała się obracać. Gdy już jej pupa była skierowana w stronę Jowity, nie mogła się powstrzymać, by nie zapytać - tak dobrze?

- Świetnie, suczko. - usłyszała.

Słysząc słowo "suczka" poczuła lekkie upokorzenie, co jedynie spotęgowało ciarki, jakie przechodziły jej ciało. Czuła wzrok Jowity na swojej pupie, jak w niemal wnika między jej pośladki. Zastanawiała się czy tam także wygląda teraz... "zapraszająco"? Myśli te sprawiały, że pomimo wstydu czuła w szparce coraz więcej wilgoci.

- Takie lubię - usłyszała, a dłoń Jowity uścisnęła jej pośladek - miękkie i pełne. - Po czym poczuła lekkiego klapsa. Już chciała zaprotestować, ale nie potrafiła. Chwilę tak "znosiła" miętolenie jej tyłka, a po chwili nie wytrzymała i lekko się pochyliła, rozsuwając lekko uda, ukazując Jowicie więcej szczeliny między pośladkami prowadzącej do kępki włosków łonowych w dole. Nie chciała się już bronić - czuła, że tak czy siak spełniłaby każde polecenie, nawet gdyby kazała jej się rozkraczyć, czołgać i robić cokolwiek, co by ją rozbawiło lub sprawiło przyjemność.

- Spokojnie - Jowita oparła się wygodnie - lubię nadgorliwość suczek, ale mamy tu coś jeszcze do zrobienia. - Po czym przekręciła się na krześle i zaczęła robić dopiski pod ankietą. Coś tam pisała, a Halina stała tak z lekko wypięta do niej pupą. Całkiem zapomniała o świecie i mężu czekającym za drzwiami. Chciała tak stać wypięta do Jowity, a nawet bardziej się wypiąć, gdyby ta jej kazała. Dostawała jednak tylko czasem małą nagrodę, gdy Jowita na chwilę przerywała pisanie i spoglądała na jej nagie pośladki głaszcząc je i mówiąc - dobra suczka. - Choć powodowało to u niej rumieńce wstydu, było jej wtedy tak słodko.

W końcu Jowita zakończyła tę pisaninę.

- No dobrze, to do rzeczy. - powiedziała, jakby całkowicie straciła zainteresowanie Haliną - ogarnijmy jeszcze te papiery ze stołu. Zawsze mam problem z utrzymaniem tu ładu - Halina ociągając się, niepewnie odwróciła się nie za bardzo potrafiąc odnaleźć się w sytuacji. Ale jakoś we dwie zagarnęły dokumentację, powkładały do koperty i pospinały. W międzyczasie nieco opadło w Halinie ciśnienie, choć cały czas czuła się tak przyjemnie nagusio. - Jeszcze tylko wyciągnę ankietę męża. No, a teraz idź tam do kąta stań. - Halina znowu poczuła lekki wstyd tego, jak spełnia rozkazy młodej, ale posłusznie podążyła do kąta - no i odwróć się tu - oczywiście odwróciła się, gdy to usłyszała.

- A dlaczego mam w tym kącie stać? - zapytała.

- No przecież teraz muszę pogadać z twoim mężem. Oj, co taka jesteś?

Dopiero w tym momencie świadomość sytuacji w pełni wróciła do Haliny. Przecież tam jej mąż, niczego nie podejrzewając siedział i pewno marudził pod nosem, że tu się dał zaciągnąć i na dodatek, że musi tyle czekać. I jakoś nie mogła sobie wyobrazić sytuacji, w której wchodzi tutaj, a ona stoi sobie tak ubrana... tzn. rozebrana w kącie. W tym momencie musiała zaoponować:

- Ale jak to tak... przecież...

Jowita ucięła jej jednym zdaniem:

- Spokój tam. Miałaś być dobrą suczką.

Halina tylko zacisnęła zęby i zrezygnowana w zawstydzonej pozie oparła się o ścianę czekając w napięciu na to, co się wydarzy.

Jowita podeszła do drzwi, otwarła je rzucając jedynie - proszę - wracając jednocześnie na swoje krzesło. W otwartych drzwiach pojawił się Roman. Nie zauważył z początku stojącej w kącie swojej żony. Szedł do stolika Jowity z miną pełną sceptycyzmu mówiąc:

- Wie pani co, tak szczerze, to ja prosty chłop jestem i nie wierzę w tego typu szopki. Nie wiem jak dałem się tu zaciągnąć... I co tu będziemy, jakieś bzdurne opowiastki uskuteczniać? Hehehe... - gdy siadał jego śmiech jakby się załamał, gdy zobaczył w kącie Halinę jedynie w bluzeczce i szpilkach, jak stoi lekko jakby oszołomiona zaciskając uda. Oczywiście jego wzrok na chwilę spoczął na czubkach jej nagiej kępki, wyłaniających się z nad lekko uniesionego, skierowanego ku środkowi, uda. Dało się odczuć jak unika jego wzroku, ale jakby jej na złość, w jego oczach pojawiło się nagle coś na kształt zainteresowania. Tyle razy przecież widział swoja żonę nagą. Ale... nie na golasa u kogoś. A nawet jak była naga, to w łóżku albo w wannie. Jego chwilową zadumę przerwał głos Jowity.

- Co tu będziemy uskuteczniać? A... w sumie... nic perwersyjnego. Niech się pan nie boi, nie będzie żadnych knebli, skórzanych strojów czy innych bzdur. - Po czym jej wzrok skierował się na Halinkę - a ty co tak boczkiem? Tak bardziej cipeczką do nas, wyprostuj się! - Halina z wahaniem, podwójnie zawstydzona przez obecność męża wyprostowała się opuszczając dłonie wzdłuż bioder. Jej trójkącik wyglądał tak uroczo i bezbronnie. - No bardziej wystaw szparkę, ładną masz, nie wstydź się Halinko. - Halina jakby walcząc ze sobą wystawiła biodra do przodu wypinając swą szparkę, ale jej gładkie uda cały czas mocno zaciśnięte.

- Ufff... - wysapał jedynie jej mąż który, przez chwilę jakby chciał odnaleźć się w sytuacji, ale coś na kształt delikatnego uśmiechu na jego twarzy pokazywało, że mu się spodobało to, jak jego żona jest pod posłuszna w połączeniu z jej bezbronnym wyglądem.

- To takie rzeczy się tu dzieją... - powiedział do Jowity, ale jego wzrok co chwilę wędrował w stronę wystawionej na pokaz żony. Jak nigdy cudownie prezentowały się w tej pozie jej jasne kolanka, zgrabne, ale pełne uda, na których jej skóra im wyżej, tym była delikatniejsza, a w miejscu, gdzie zaczynały się biodra tak miło odsłonięte dla oka, była niemal jak z jedwabiu. No i oczywiście cudowna kępka, której Halina nie odważyła się zasłaniać, mimo że jej dłonie na biodrach jakby chciały to zrobić lekko przesuwając się do środka. - Całkiem przyjemnie...

- A jakie przyjemne było, gdy pana żona grzecznie wystawiała pupę... - Słowa Jowity spowodowały ponowne rumieńce u Haliny. - Ale przyjemności zostawimy na później. - Zmieniła ton widząc jak Roman myśli o żonie wystawiającej grzecznie pupę - na razie to mamy formalności, widzę, że bardzo pan nagryzmolił w tej ankiecie. Co tu jest napisane? Bo nie mogę rozczytać. Roman trochę niezadowolony wgłębił się w papiery. Też nie za bardzo wiedział co tam nagryzmolił, a poza tym cały czas jego wzrok odrywał się w kierunku nagości żony. - Ale proszę się tu skupić na chwilę, to ważne - strofowała go jakby zniecierpliwiona Jowita.

- Chyba tu jest napisane nosić albo wznosić. O właśnie, wznosić - w końcu po dłuższym wpatrzeniu rozczytał. Momentalnie znowu jego wzrok powędrował przez lewe ramię do żony, a był on taki lubieżny, że ta aż się lekko skuliła. Dostrzegła to oczywiście Jowita.

- Panie Romanie, już nie mam siły. Niech pan doprowadzić suczkę do porządku. Już nie mam siły uczyć, jaką ma mieć postawę.

Roman odetchnął głęboko, ale nie mógł się powstrzymać. Najpierw wydobył z siebie nieśmiało - prosto... wystaw... - Jakoś dziwnie mu było mówić tak do Haliny, ale z drugiej strony coraz bardziej rosło w nim coś, co sprawiało, że zaczynały mu pękać hamulce. - No bardziej... Cipka do góry. Tak, wypchnij ją bardziej do przodu! - To, jak z lekkim oporem posłusznie spełniała jego polecania nakręcało go jeszcze bardziej. Na twarzy Haliny widać było, że jeszcze nie wie, czy jej się ta zabawa podoba, czy nie. W zasadzie to chyba pojawiła się u niej nutka żalu do Romana. Że tak łatwo i bez oporów podchwycił tę grę. Że zamiast mieć dylematy moralne "jak może tak swoją Halinkę traktować?", on najzwyczajniej w świecie, tak po prostu, dobrze się tym bawił. Prawie bez cienia oporów. I widać było, że dopiero się rozkręca. Jowita zauważyła, jak Roman ma coraz większą ochotę, więc spokojnym, ale stanowczym głosem powiedziała.

- Pierwsza i najważniejsza zasada w tym miejscu: gość może zrobić wobec suczki tylko to, na co ja zezwolę - zawiesiła na chwilę głos. Roman spojrzał na nią wyzywająco, ale po chwili namysłu jakby przyjął wzrokiem te warunki - no dobrze - kontynuowała - to wracamy do ankiety, bo jeszcze tu mam problem.

Kontynuowali jeszcze z paroma wyrazami. A nieponaglany Roman sam już pilnował, by Halina prawidłowo się eksponowała i sprawiało mu to coraz większą frajdę. A tym większa była ta frajda, im jego żona była bardziej zawstydzona, co okazywała kurczowo zaciskając uda. Choć posłusznie stała zwrócona przodem do niego tak jak jej kazał, w jej wzroku ciągle dało się zauważyć cień wyrzutu wobec niego.

- No, taką suczkę domową lubię - uśmiechnął się.

Halina trochę jakby z przyzwyczajenia chciała go zastopować w jego narastającym rozbestwieniu wobec niej.

- Roman... - jej lekko podniesiony głos miał odrobinę przywrócić go do porządku. Ale jej roznegliżowany widok, który sprawiał, że wyglądała tak bezbronnie, jeszcze bardziej rozochocił Romana. W tym momencie wtrąciła się Jowita.

- Jak mówiłam, tu panują pewne zasady. Kolejną z nich jest to, że suczka słucha się gości. A gość może nawet ukarać - mówiąc to skierowała wzrok w stronę siedzącego - proszę bardzo, panie Romanie.

Romanowi nie trzeba było powtarzać.

- Tak, tak. Słyszysz? - Spodobało mu się słowo "ukarać". Jakoś pierwsze, co mu przyszło do głowy to upokorzyć ją odrobinkę i zawstydzić i nie mógł się oprzeć swemu pragnieniu - Połóż dłonie z tyłu na głowie i tak stój.

- Roman... - wyszeptała już tylko powoli podnosząc posłusznie obie ręce. - Gdy jej dłonie dosięgły tyłu głowy, jeszcze ciszej wyszeptała - Roman, no...

Rzeczywiście wyglądała teraz podwójnie uroczo. Jej szparka była tak daleko od jej dłoni, że wyglądała na jeszcze bardziej bezbronną. W dodatku ten jej naburmuszony wzrok... Stała tak posłusznie, gdy w tym czasie Roman rozszyfrowywał ostatnie słowo ankiety nie omieszkując oczywiście co chwilę spoglądać w okolice jej odsłoniętych, krągłych bioder. Nagle Jowita jakby trochę zmieszana przerwała mu.

- Ojej, tyle siedzimy, a ja nawet kawy nie zaproponowałam - mówiąc to wskazała na leżący przed nim pełny czajnik i pustą filiżankę. Już miał po nie sięgać, gdy nagle coś mu przyszło do głowy.

- Ale przecież jest obsługa - jak widać czuł się coraz lepiej w swojej roli.

- Tak, racja - podchwyciła Jowita, uśmiechnęła się w stronę Halinki - słodka, będziesz tak miła? - po czym ponownie zwrócił się w stronę Romana - poza tym... Myślę, że jej skarby, które tak skrzętnie stara się ukrywać, o wiele lepie zaprezentują się w ruchu i z bliższej odległości - dodała ucieszona spoglądając zapraszająco na Halinę. Ta, trzymając dłonie ciągle na głowie, jakby nie wiedząc czy może je opuścić, z wzrokiem pełnym wyrzutu wobec Romana ruszyła powoli do stolika. Ten wpatrywał się jak zahipnotyzowany w jej kołyszące się biodra i szparkę pomiędzy poruszającymi się w chodzie udami, której nijak nie może zakryć. Przyjemne było obserwowanie jej nadąsanej wobec jego miny, mając jednocześnie świadomość, że ją denerwuje to, jaką frajdę mu sprawia swoim widokiem.

- Ale nie wolno dotykać - po tych słowach Jowity pojawił się na twarzy Haliny cień satysfakcji i tym bardziej zachęcająco pokręciła biodrami, by wkurzyć Romana i stanęła bokiem blisko niego przy stoliku, tak, że jego oczy wpatrzone w jej nagie nogi i profil pupy, mało nie wyszły mu z orbit. Miał ją tak blisko, czuł jej zapach, niemal rozróżniał każdy włosek jej futerka. A ona, by jeszcze bardziej go poddenerwować, przybliżyła się. Dostrzegła tę złośliwość Jowita i postanowiła odrobinę sprowadzić ją na ziemię. Gdy ta sięgała po czajnik, a jej mąż zjadał ją wzrokiem, rzuciła:

- Chwileczkę moja droga, co to za maniery? A gdzie pytanie, czy czarna czy biała? I co z rękami? - Po czym dorzuciła uprzedzając sytuację - tylko w najgrzeczniejszy sposób jak potrafisz, bo Roman będzie cię mógł bardziej ukarać.

Halinka chcąc nie chcąc, pomimo oporów przed robieniem temu zdrajcy przyjemności, ale wiedząc, że może być gorzej, stanęła przed Romanem wyprostowana z dłońmi na głowie i uprzejmie zapytała:

- Biała czy czarna?

Roman patrząc na wnętrza jej ud pod kępką, która była tak blisko, że widział niemal, co się kryje pod jej włoskami i z coraz cięższym oddechem wydobył z siebie:

- Czarna, oczywiście - a gdy mu posłusznie nalewała, jego dłoń bezwiednie zbliżała się po krawędzi stołu coraz bliżej jej gładkiego uda. Znowu pojawił się w jej wzroku cień satysfakcji spowodowany wiedzą, że nie może jej dotknąć, ale Jowita szybko ponownie sprowadziła ją na ziemię.

- Widzę, że te nóżki i gładkości nie dają ci spokoju - mówiąc do Romana objęła zaskoczoną Halinę z tyłu jedną ręką w biodrach, a drugą złapała ją pod kolanem i podniosła lekko jej udo odsłaniając jego wnętrze przed Romanem. - No śmiało, sprawdź jakie gładkie i miękkie.

Romanowi nie trzeba było powtarzać. Końce jego palców dotknęły skóry Haliny. Gładziły wnętrze jej uda delektując się każdym jego centymetrem. Od kolana, wyżej w połowie i jeszcze wyżej. Halina lekko przyśpieszyła oddech, chciała nieco zacisnąć uda, gdy palce Romana dotykały ją tak po ich wnętrzu, ale uścisk Jowity utrzymującej ją lekko otwartą był wystarczająco silny. Dłoń Romana była coraz bardziej natrętna, jednak nie wszędzie miała jeszcze dostęp. Jego palce doszły już prawie do jej kępki, a ciało Haliny zaczęły przeszywać dreszcze, które wywoływały radość Jowity. Halina czekała, aż ta zakończy tę zabawę, gdyż palce Romana były coraz bardziej nieznośne i wsuwały się coraz mocniej między jej drżące uda. Jowita natomiast postanowiła, że da jeszcze trochę radości Romanowi i rozwarła ją odrobinę bardziej, tak, że jej uda już nie stykały się, w zasadzie dając mu dostęp do wszystkich jej intymnych miejsc. Halina tylko zająknęła się i wydusiła z siebie :

- A... ale...

Jakoś nie uspokoiły jej nawet słowa Jowity:

- Tylko udo.

Nie uspokoiły tym bardziej, że Roman nie do końca je respektował i gładząc jej delikatną przestrzeń między udami i zachwycając się nią, zaczął muskać niby niechcący jej intymne włoski. Halina obserwowała to z przejęciem, jak jego palce przemykają sobie perfidnie po czubkach jej futerka. Spojrzała pytająco na Jowitę, a ta tylko z uśmiechem wpatrywała się w poczynania Romana. Ten ośmielony zaczął nawet delikatnie pociągać jej włoski, wpatrując się z szelmowskim uśmiechem to w jej muszelkę, to w oczy. Halina drżąc przy każdym takim pociągnięciu, popatrzyła znów na Jowitę wzrokiem jakby pytając: "czy on za dużo nie wyprawia?". Ale Jowita dziwnie nie reagowała i nie reagowała, przyglądając się z ciekawością jak Roman, coraz bardziej był zafascynowany słodkimi kędziorkami żony. Halina przez chwilę, z dłonią Jowity na biodrach i przytrzymywana przez nią, poczuła się naprawdę jak służąca perfidnie wystawiana przez swą panią dla swojego gościa. Nagle cała zarumieniona resztką sił odsunęła się zanim palce Romana odkryłyby jak bardzo jest tam gorąca.

- Muszę siku - skłamała.

Jowita o dziwo puściła ją, choć widać było, że przejrzała Halinę.

- O, tu - nawet wskazała jej drzwi do toalety przy pokoju.

Ale gdy ta oddalała się w wskazaną stronę, rzuciła za nią okazując swą perfidię:

- Tylko podetrzyj się, Roman sprawdzi, czy dobrze to zrobiłaś.

Roman na to tyko uśmiechnął, a Halina poczuła mrowienie na myśl jak będzie sprawdzana przez męża. Zatrzasnęła za sobą drzwi i oparła się o nie i zamykając oczy. Mijały minuty, a ona ciągle tak stała i złościło ją to, że gdy ona tak przeżywa w myślach to sprawdzanie, które ją czeka, oni jakby nigdy nic ucięli sobie jakąś wesołą pogawędkę, której odgłosy dobiegały z pokoju. W końcu ogarnęła się jakoś i podekscytowana wyszła ku swojemu przeznaczeniu.

Jowita uśmiechała się, a w oczach Romana było widać, że nie może już się doczekać spełnienia swej misji.

- No chodź tu, wystaw swą cipeczkę do sprawdzenia - jak widać nowa rola w pełni go już pochłonęła. Choć to był jej mąż, Halina czuła się niemal jak ofiara posłusznie podążająca w szpony oprawcy, który na dodatek nie ukrywał niecnych zamiarów wykorzystania sytuacji. Najbardziej denerwowała się tym, że jej pełne wilgoci, nabrzmiałe krawędzie warg zdradzą jej mocne podniecenie. Chciała mieć już ten upokarzający fragment jak najszybciej za sobą, więc szybko podeszła do siedzącego Romana i rozsunęła przed nim nieco uda. Jej mąż patrzył na nią jak zahipnotyzowany, a widok niewielkich kropelek w głębi i ich zapach przyciągał jego uwagę bardziej i bardziej. W tym momencie Jowita "dokręciła śrubę":

- Ależ moja droga, nie zmuszaj Romana, by tak wzrok nadwyrężał - powiedziała niemal rozbawiona. - No połóż grzecznie jedną śliczną nóżkę na jego krześle.

Halina mając świadomość, że w tej pozycji będzie całkiem rozwarta przed Romanem i że w pełni odsłoni swoje niemal już ociekające wnętrze, cała zadrżała. Na szczęście Jowita wybawiła ją z opresji.

- Albo poczekaj, tu jest słabe światło, a jest taka piękna pogoda, przenieśmy się na balkon i tam dokończymy - okazało się więc, że nie było to wybawienie a raczej wepchnięcie jej z deszczu od rynnę.

Jowita wstała pociągając za sobą Romana. Wychodząc z nim na balkon obserwowała jak jego spojrzenie pozostaje na żonie.

- Halinka jest tak miła, przeniesie nasze filiżanki - powiedziała głośno, sadowiąc się przy niewielkim stoliku. A Halinka z wypiekami na twarzy, mimo pewnych wewnętrznych oporów zajęła się zastawą. Zbierając ją na tacę, myślała nad kontynuacją sprawdzania jej na balkonie. Teraz dopiero pojęła, jaki był cel tego, że pozostała w bluzeczce. Balkon miał kamienną balustradę, za którą jej nagość nie będzie widoczna. A miało to znaczenie, gdyż w pewnej odległości przejeżdżały czasem auta i przechodzili przechodnie. Świadomość, że będzie sprawdzana w takich warunkach podekscytowała ją jeszcze bardziej. Wychodząc z tacą na balkon niemal słyszała bicie swego serca, a jej naga pupa wydawała się jeszcze bardziej naga w świetle słońca. Dodatkowo jej myśli zaprzątało, co by było, gdyby ci ludzie na zewnątrz wiedzieli, co dzieje się na tym balkonie. Że ona tu naga obsługuje siedzących. Dokładnie to samo dodatkowo nakręciło jej męża. Widok nagiej pupy, jej ślicznych ud, gdy rozstawia przed nimi filiżanki na stole w zestawieniu z ludźmi pędzącymi gdzieś w swoich sprawach za pobliskim płotem, kręcił go tak, jak nic do tej pory. Gdy Halina uporała się z filiżankami, Jowita łapiąc ją za nadgarstek ustawiła tyłem do balustrady przed Romanem.

- No dobrze. To daj sprawdzić Romanowi, czy dobrze się podtarłaś.

Halina mimo wewnętrznych oporów posłusznie położyła stopę na krześle Romana unosząc jedno kolano do góry. Tak jak wcześniej myślała sprawiło to, że jej szparka rozwarła się przed nim, a jej mokre wnętrze było widoczne, pomimo otaczających je włosków. Tkwiła w tej pozycji obserwując wpatrzone w nią oczy Romana i Jowity. Stała tak przed nimi, bez żadnych tajemnic i im bardziej wstydziła się swojego podniecenia, tym bardziej było ono widoczne. Doprowadzało ją to do pasji, a odgłosy dobiegające z ulicy podczas tych upokarzających oględzin potęgowały jej doznania. Jakby tego jeszcze było, mało usłyszała głos Jowity, która wskazała na jej szparkę i zwróciła się w stronę Romana:

- Widzisz tę wilgoć? To nie wilgoć, to potop - mówiła to jakby z rozbawieniem - widziałeś kiedyś tyle?

Halina nie zniosła tego i opuściła udo, zawstydzona. Jowita zareagowała od razu stając obok Haliny i obejmując ją.

- Ale się wstydliwa zrobiła - po czym zwróciła się do Romana - za chwilę za nieposłuszeństwo weźmiesz ją do zerżnięcia - o było to, co teraz najbardziej zagrało w uszach Romanowi. O niczym innym w tym momencie nie marzył. Halinie także słowo "zerżnięcie jej" ciągle brzmiało w uszach. Niemal zasłabła w ramionach Jowity na samą myśl. Ale Jowita jeszcze nie odpuszczała. Gładząc Halinę po ramieniu spytała Romana:

- Chcesz ją rżnąć tak czy na golasa? - Zaraz pokażę ci jej ciało - mówiąc to zaczęła rozpinać bluzeczkę Haliny, podczas gdy ta dziękowała opatrzności, że stoją tyłem do ulicy. Niemal słaniając się na nogach nie protestowała przed tym rozpinaniem. Nagle spod jej bluzeczki wyskoczyła podrygując na boki jedna jędrna kształtna pierś. Sterczący sutek przy kuł uwagę obecnych i Jowita obserwując go z zaciekawieniem kontynuowała rozpinanie do samego końca, aż mogła rozsunąć jej bluzkę na boki. Dało się zauważyć jak nie może się doczekać kiedy obie piersi ukażą się nagie w całej okazałości. W końcu Halina stanęła obnażona całkiem przed Romanem, który pożerał wzrokiem każdy fragment jej odsłoniętego ciała.

- Popatrz jakie wspaniałości tu ukrywała! No, jeszcze nóżkę na chwilkę na krzesełko, żeby Roman miał lepszy ogląd sytuacji - Halina słysząc słowa Jowity, nie ociągając się położyła nóżkę na krześle, unosząc ją i odsłaniając się już całkowicie przed Romanem, poczuła dłoń Jowity jak podnosi jedną jej pierś do góry - czyż nie są cudowne? Dłonie Romana też lekko uniosły się w stronę ciała Haliny spoczywając na jej biodrze i kierując się w stronę brzucha.

- Zerżnę ją na golasa - tylko tyle mądrego był w stanie powiedzieć.

A Jowita nie mogła oderwać dłoni od jej piersi. Szeptała tylko:

- Cudowne, cudowne - i uśmiechając się dodała - wiem, że to nie profesjonalne, ale sobie nie odmówię - po czym złapała Halinę za sutek i pociągnęła lekko go z nieukrywaną radością wywołując u niej pojedynczy jęk. Bawiła się nim przez chwilę zainteresowaniem obserwując jej reakcje. Gdy dołączył do tej zabawy Roman zajmując się drugim sutkiem i gdy poczuła konwulsje przeszywające ciało Haliny jakby z lekkim żalem, odsunęła się.

- No to weź ją do tego pokoju do rżnięcia.

Romanowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pociągnął za sobą Halinę, zdzierając z niej bluzeczkę, gdy już byli w środku. Jowita przez firany obserwowała jak wyładowuje na niej swe żądze kładąc ją na stole, obmacując całą bezceremonialnie i zachłannie. Jak ją przekręca, tak by dostać się dłońmi i ustami do każdego fragmentu jej nagiego ciała. Jak nie ma tego dosyć i dosyć. A naprawdę sobie pozwalał: obracał ją na brzuch, łapiąc za tyłek, a następnie bezczelnie rozszerzając jej pośladki i (pomimo jej wyrywania się) wtykając między nie palce, by po chwili przekręcić ją z powrotem na plecy i zająć się ustami jej brzuchem i piersiami. Nie zważał na to, czy protestuje czy nie. Po prostu trzymał jej dłonie mocnym uściskiem nad głową, a drugą dłonią i ustami miętosił jej sutki. Traktował ją niemal jak rzecz, a ona wiła się w jego ramionach. Nie mógł jednak już dłużej czekać. Przekręcił ją na stole i sprawnymi ruchami ułożył ją sobie wypiętą i nawet nie ściągając spodni, a jedynie je rozpinając wyciągnął swojego nabrzmiałego, chcącego jej penisa. Choć Halina nieco ze strachem w oczach patrzyła na niego, myśląc jak to wszystko szybko się dzieje, on absolutnie się tym nie przejmował. Po prostu celował swoim penisem w nią chcąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Trochę zirytowany, że nie może od razu wcelować, nie zważając na szamotanie się żony, gdy w końcu trafił w to miejsce, jednym ruchem wszedł w nią głęboko. Jowita obserwowała zza firanki wyraz jej twarzy jak niemal odlatuje przy tym pchnięciu i każdym kolejnym. Gdy była tak nadziewana i nadziewana, ich spojrzenia na chwilę się spotkały. Przyjemne było oglądać ten błogostan w jej oczach, a w jej oczach przesłoniętych częściowo na wpół zamkniętymi powiekami, na ułamek sekundy, dostrzegła coś w rodzaju... wdzięczności(?) przerwanej konwulsjami po kolejnym pchnięciu. Halina chyba dostrzegła, że obserwowanie jej reakcji sprawie Jowicie przyjemność i podtrzymywała kontakt wzrokowy. Nie wiadomo dlaczego ta świadomość bycia rżniętą i obserwowaną dostarczała jej dodatkowych emocji. Jeszcze bardziej wypięła się w stronę Romana, który zapamiętale brał ją trzymając jej nagie biodra mocno w dłoniach. Gdy poczuła w sobie jego wystrzał, sama poleciała gdzieś prawie do nieba.

Dopiero gdy po dłuższej chwili doszła do siebie, spostrzegła, że Jowita ciągle patrzy w jej oczy. Była ciekawa, co takiego dostrzegła podczas gdy ona szczytowała. Trochę ją to zawstydzało, ale w dalszym ciągu dostarczało dziwnej słodyczy.

Roman leżał na niej. Oddychał głęboko i dopiero po dłuższej chwili poczuła jak się z niej powoli wysuwa.

Powoli emocje opadły i zaczęli oboje doprowadzać się do porządku. Jowita oddała Halinie jej ubranie, a ta przy lustrze poprawiła na sobie kolejne fragmenty swej garderoby. Ogólnie choć nieco zakłopotani, wszyscy byli w dobrych nastrojach, a gdy już wychodzili i Roman był na zewnątrz, Jowita zatrzymała na chwilę Halinę.

- Wiesz - powiedziała do niej z uśmiechem - jakby co... zawsze możesz wpaść. Mam ochotę... - zapanowała cisza, w czasie której Halina w oczekiwaniu patrzyła na uśmiechniętą do niej Jowitę - jeszcze cię trochę potresować. Fajne są takie kurki domowe.

Halina tylko się zarumieniła i wychodząc powiedziała tylko:

- No nie wiem.

Naprawdę nie wiedziała. Starała się nawet o tym nie myśleć, co oznaczało "potresowanie jej" przez Jowitę. A im bardziej starała się nie myśleć tym bardziej... A sąsiadkę to chyba udusi.

22,214
8.95/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.95/10 (36 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (6)

mgj1993 · 13 października 2012

0
0
Opowiadanie bardzo dobre.
Fajny wstęp i boskie rozwinięcie, ale żałuję że końcówka taka krótka.
Wiem, że zakończenia pisze się najciężej, ale próbuj, nie jest złe, ale może być dłuższe i bardziej ciekawe 😉
Podsumowując: Świetne opowiadanie, mam nadzieje, że będzie ich więcej, 9/10.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarekDopra · Autor · 13 października 2012

0
0
Ja ciągle się upieram że te 20000 to jednak to ze długo było na pierwszej stronie. Z psychologiczna prawdopodobnoscia to z góry tu zakladalem że będzie tu ciężko. I przez to może czasem trochę odpuscilem. Ale teraz jak przeczytałem to doszedłem do wniosku ze jednak można było parę zdań dodać bardziej usprawiedliwiajacych poczynania i by to dobrze wpłynęło.
Ale raczej to opowiadanie należy do tych w których koncentruje się na utrzymaniu specyficznego klimatu i wiem ze jest to odbierane tylko przez cześć osob. Czasem trochę uda mi się tego klimatu wyciagnac. I było zawsze grono chociaz niewielkie, ale za to zachwyconych czytelników. Ale gdy publikowalem na innym portalu to sumarycznie oceny były przeciętne. To opowiadanie było całkiem bez echa. Tu jestem zdziwiony ze po punktacji te nowe dobrze są przyjmowane. Może trochę się podciagnalem a Może dlatego ze mogą punktowac niezalogowani. Czyli tzw niedzielni czytelnicy. Bo zdaje sobie sprawę ze literacko to u mnie tak sobie. Raczej ma być czysta, specyficzna rozrywka. Nieskrepowana ale przemyślana fantazja.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarioLka · 16 października 2012

+1
0
sorki MarekDopra ale nawet w przypływie super dobrego nastroju w jakim teraz jestem nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to gniot naigrawający się z inteligencji czytelnika.
Nie podoba mi się przede wszystkim całkowity brak realizmu, który odbiera całkowicie przyjemność odbioru i brak konsekwencji. Najpierw długo dochodzisz (do akcji), a potem nagle szybki koniec (wystrzał).
Mnie jako kobietę wcale to nie ruszyło. Nic, a nic.
Ode mnie mierna ocena na poziomie 30-40% czyli naciągane 4/10.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarekDopra · Autor · 16 października 2012

0
0
O jak milo ze ktos kto niska ocene daje skomentowal🙂

Pisalem wyzej ze w tym nurcie moich opoiwiadan realizm byl sprawa drugorzedna. I niektorym to nie przeszkadzalo- bo wiedzieli czego mzoena u mnie sie spodziewac🙂. Ale rzeczywscie potem juz troche wiecej przykladalem do niego uwagi. I takie uwagi mi o tym przypominaja wiec dziekuje.

Natomiast jesli chodzi o prowadzenie akcji i krotki koniec to ja naleze do osob ktore czerpia przyjemnosc z drogi a nie z celu. To juz kwestia indywidualnych upodoban. Jak ktos najbardziej lubi consumanto to w moim "porawaniu" jest tego duzo i co chwile, a nawet jest dosyc "pseudorealistyczne" wiec zapraszam🙂

To tu z zalozenia nalezalo do grupy ktora sam nazwalem opowiadania infantylne. I tez znam kobiety ktorym sie podobalo. Np wrecz odwrotna opinia ze w koncu cos daleko od moralnego niepokoju, tylko prosta (ale nie banalna) rozgrzewajaca rozrywka, nie zmuszajaca do myslenia.

Jeszcze raz dzieki za krytyke... co do realizmu (przynajmniej psychologicznego) wezme sobie pod rozwage.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 17 października 2012

+1
0
Ja powiem tez krótko - Marku, stać cię na więcej! Pomysł był niegłupi, ale wykonanie dużo słabsze, poniżej twojego poziomu.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarekDopra · Autor · 17 października 2012

0
0
No jak kilka osob komus mowi ze jest koniem, to nie pozostaje nic innego niz przyjac temu komus ze jest sie koniem 🙂

Ale bez paniki. Jak mowilem jest to opowiadanie wczesniejsze. W zasadzie napisalem je z rok remu prawie po ponad 2 latach przerwy i mialo byc napisane tylko jako cos na rozgrzewke i powrot do wprawy🙂 I sam przeczytawszy teraz mialem co nieco do przyczepienia sie.

Choc pozostaje przy zdaniu ze ten typ prowadzenia opowiadania jest niszowy i w swojej niszy dociera do niektorch czytelnikow i je czuja.

Dzieki za opinie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.