Miłość to tylko obietnica (I)
8 października 2020
Miłość to tylko obietnica
25 min
- A najbardziej w życiu to nie cierpię swojej teściowej – powiedziała Karolina, a ryk wydobywający się z gardeł kobiet siedzących przy tym samy stoliku co ona, potwierdzał jej wypowiedź.
- Normalnie wpierdala się w całe nasze życie – kontynuowała Karolina – a ten mój cały mąż zawsze chce iść za swoją mamusią.
- No to musisz go w porę hamować – powiedziała kobieta siedząca po mojej prawej stronie – musi wiedzieć, że po ślubie jego mamusia zeszła na drugi plan.
- No, albo nawet na trzeci – dodała dziewczyna siedząca po lewej stronie.
Teraz cała nasza piątka roześmiała się głośno.
Jak co dwa tygodnie siedziałyśmy w knajpie, w samym centrum miasta. Znałyśmy się już w liceum i od tamtych czasów wszystkie utrzymywałyśmy ze sobą kontakt. Teraz każda z nas była już po trzydziestce i miała w miarę uporządkowane życie. W dni powszednie praca zawodowa pochłaniała nas bez reszty, ale w weekendy często udawało się organizować spotkania, których głównymi tematami były nasze teściowe i seks.
- Olga, a twoja teściowa bardzo się wpierdala w wasze życie? – spytała mnie Karolina.
Podniosłam na nią wzrok i przeczesałam dłonią swoje długie kruczoczarne włosy.
- No wiesz – zaczęłam – normalnie, wszędzie jej pełno. Jakby mogła, to siedziała by w naszej sypialni i patrzała jak się bzykamy.
Moja odpowiedź znów przyczyniła się do zwiększenia natężenia dźwięku w pomieszczeniu, w którym siedziałyśmy.
- Nie no, żartuję – powiedziałam jeszcze chichocząc – Danka nie jest zła. Może dlatego, że widzę ją raz na pół roku.
Śmiech znów wypełnił bębenki naszych uszu.
Głównie to właśnie tak wyglądały nasze spotkania. Z boku, szczególnie w oczach facetów mogło to wyglądać głupio i dziwnie. Pięć dorosłych kobiet śmiejących się po każdym wypowiedzianym zdaniu – dla niektórych żenada, ale to był nasz sposób odpoczynku. Jak już mówiłam, wszystkie byłyśmy po trzydziestce, ale w różnym wieku. Jednak żadna z nas nie miała mniej niż trzydzieści dwa lata. Ja liczyłam już sobie trzydzieści cztery i od zawsze byłam tą starszą, jakby te dwa lata robiły jakąś różnicę. W oczach nastolatek pewnie byłyśmy już starymi babami, ale nas to zupełnie nie obchodziło, a mnie w szczególności.
Nie chcę się chwalić, ale mam idealną figurę i jestem ładna. Przynajmniej tak mówi, a raczej mówił mój mąż. Jak na kobietę to jestem dość wysoka, 175 centymetrów wzrostu, lśniące czarne włosy i wyrzeźbiony tyłeczek. To ostatnie to efekt ciągłych ćwiczeń i biegania. Lubię o siebie dbać. Jestem w dobrej sytuacji, bo mam na to wszystko czas. Gdybym pracowała w jakiejś idiotycznej fabryce, w systemie trzyzmianowym, to po ośmiu godzinach fizycznej harówki jedyne czego bym pragnęła to położyć się spać i nie myśleć o niczym.
Można powiedzieć, że jestem zdolna i inteligentna. Szkołę średnią i studia skończyłam ze świetnymi ocenami. Wszyscy mówią, że w dzisiejszych czasach by dostać dobrą pracę, trzeba mieć plecy i znajomości. Nie jest to do końca prawda. Ja jestem przykładem tego, że ambicja i konsekwentne dążenie do celu jest najlepszą siłą napędową.
Po studiach dostałam pracę w banku, oczywiście na najniższym szczeblu, gdzie musiałam użerać się w głupimi klientami, którzy sami nie wiedzą czego chcą. Jednak sumienna praca i moje aspiracje przyczyniły się do kolejnych, stopniowych awansów. W obecnym momencie jestem prawie na szczycie, a na drzwiach do mojego gabinetu wisi tabliczka z napisem „Dyrektor finansowy”. Pamiętam jaka byłam z siebie dumna, gdy pierwszy raz mogłam to przeczytać.
Żeby realizować swoje marzenia potrzebna jest przede wszystkim ambicja, a później talent, wiedza i na końcu trochę szczęścia. Mężczyzn gubi ambicja, oni zawsze chcą tego o czym wiedzą, że to nieosiągalne, a nie dostrzegają tego co jest możliwe.
W momencie gdy szklanki stojące przed nami były już puste, wstałam i powiedziałam:
- Pójdę zamówić następną kolejkę, teraz moja kolej.
Podeszłam do barmana i złożyłam zamówienie. Oparłam przedramiona na blacie i rozejrzałam się po sali. Zauważyłam, że przygląda mi się grupka podpitych chłopaków – na oko studentów - jeden nawet puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami i westchnęłam. Co to za tani chwyt – pomyślałam i udając zażenowanie odwróciłam się tyłem do grupy młodych mężczyzn. Niby nieświadomie, lekko wypięłam tyłek odziany w ciasną spódniczkę. Ten widok na pewno był kuszący – tak to ja, najskromniejsza kobieta w mieście.
Usłyszałam, że jeden chłopak cicho zagwizdał, ale ja tylko rzuciłam mu pogardliwe spojrzenie i odeszłam od baru niosąc kolorowe, obrzydliwie słodkie drinki.
Nasze spotkania nigdy nie należały do takich, na których pijane laski chodzą po mieście od jednego krawężnika do drugiego i sikają po krzakach. Ale po wypiciu kolejnej porcji tych paskudnych drinków porzuciłyśmy inne tematy i skupiłyśmy się tylko na jednym, oczywiście na seksie.
Zrobiło się trochę późno, a w knajpie ubyło ludzi, więc dziewczyny zaczęły wymieniać się swoimi ostatnimi doświadczeniami łóżkowymi. Wtedy uśmiech zniknął z mojej twarzy i w jego miejscu pojawiło się przygnębienie. Zastanawiałam się kiedy ostatni raz kochałam się z mężem. Może mi nie uwierzycie, ale nie byłam w stanie sobie tego przypomnieć. Mężczyźni uważają, że kobiety chcą być obsypywane biżuterią i innego rodzaju cackami. Jest to jakaś część prawdy, bo każda to lubi, ja też. Ale jeśli przestaniesz bzykać swoją kobietę, jeśli przestaniesz jej pożądać, to już robi się grubo. Każda z nas wie, że seks pozwala rozwiązać prawie wszystkie problemy, a brak seksu nie pozwala rozwiązać żadnego.
Przecież kiedyś było tak cudownie, w pierwszych miesiącach naszego związku mogliśmy z siebie nie schodzić. Wszystko kręciło się w około seksu. Tylko odliczaliśmy czas od jednego numerka do drugiego. Tak, robiliśmy to wszędzie i o każdej porze.
Nagle przestałam słuchać tego co mówią przyjaciółki i głębiej zatopiłam się we wspomnieniach.
Moje myśli popłynęły daleko w przeszłość, aż do wieczora, w którym zrobiliśmy to po raz pierwszy. Było to jeszcze za czasów studenckich. Za moich czasów studenckich, bo mój – wtedy jeszcze chłopak – o imieniu Adam, był już magistrem ekonomii. Adam wynajmował małą kawalerkę i razem z przyjacielem przygotowywał się do utworzenia własnego biznesu.
Ta noc, którą u niego spędziłam wryła się bardzo głęboko w moją pamięć.
Nawet wtedy, siedząc w sobotni wieczór, w barze z przyjaciółkami, miałam przed oczami widok jego sylwetki pochylającej się nad blatem kuchennym. Adam jest przystojnym, wysokim facetem o szczupłej budowie ciała. Przypomina biegacza, który pokonuje długie dystanse. Jest raczej wąski w barkach, ma niewielki zarost na twarzy i reszcie ciała. Jego szczupłe dłonie i długie palce zawsze bardzo mnie kręciły. Ale najlepszy był uśmiech, naprawdę był taki cudowny. Przysięgam, to dlatego za niego wyszłam, z powodu tego uśmiechu. Nie można było mu się oprzeć. Człowiek był bez szans.
Więc kiedy tamtej nocy, przy blacie kuchennym odwrócił się do mnie i obdarował mnie tym uśmiechem to zrozumiałam, że dziś oddam mu swoje ciało.
Wyciągnął rękę którą ujęłam, przyciągnął mnie do siebie i chwycił za jędrne pośladki. Masował je lekko by potem mocno złapać i podnieść mnie do góry. Pocałowałam go, mocno wpychając mu język do środka. Kiedy w końcu się ode mnie oderwał to posadził mnie na blacie, a ja lekko rozchyliłam nogi. Wiem, że przez materiał jeansów nic nie zobaczył, ale oczami wyobraźni mógł dojrzeć wszystko. Wyciągnęłam rękę w stronę jego krocza i zaczęłam lekko głaskać jego męskość przez spodnie. Czułam, że już był bardzo twardy. Mruczałam cichutko, tak żeby jeszcze bardziej go nakręcić. Wystawiłam mały, zwinny języczek i oblizałam swoje czerwone, cudowne usta. Jego wzrok nie schodził z mojego krocza. Widziałam jak bardzo chciał mnie posmakować. Sięgnął ręką w stronę guzika moich spodni chcąc wreszcie je zdjąć, ale ja nie pozwoliłam mu na to. Zeskoczyłam z blatu i stanęłam przed nim. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Z szelmowskim uśmiechem zaczęłam rozpinać mu spodnie, byłam bardzo ciekawa tego widoku, więc szybko ściągnęłam mu spodnie razem z bokserkami. Zachwycona, otworzyłam szeroko oczy. Miał potężny interes i w pierwszej chwili pomyślałam przestraszona – przecież on mnie rozerwie. Był gotowy, twardy i sterczący. Miałam za sobą już niejedno łóżkowe przeżycie, ale on zrobił na mnie ogromne wrażenie. Już nie byłam w stanie nad sobą zapanować, uklękłam przed nim i bez żadnych wstępów wzięłam go do ust. Wsadziłam go głęboko, bardzo głęboko, aż do gardła. Tak bardzo go to nakręciło, że złapał mnie za głowę z tyłu i docisnął jeszcze bardziej. Zaczęłam się krztusić, więc szybko wycofałam głowę. Spojrzałam na niego niewinnym wzrokiem, na jego twarzy widziałam ogromną rozkosz, więc zwinnym języczkiem polizałam główkę jego penisa by po chwili z powrotem wziąć go do buzi. Było mu tak dobrze, że nie musiał mi w niczym pomagać. Z dużą prędkością ruszałam głową w przód i tył. Czułam, że to już długo nie potrwa, mimo to zaskoczył mnie tryskając wielką dawką spermy. Było tego tak dużo, że nie zdołałam wszystkiego połknąć. Przy drugiej salwie zadławiłam się i wyplułam na kuchenną podłogę. Spojrzałam na niego zawstydzona, ale on tylko się uśmiechnął i powiedział, że jestem cudowna.
Jak już wcześniej wspomniałam, na początku naszego związku mogliśmy to robić bez przerwy, więc piętnaście minut później leżałam na brzuchu w łóżku Adama. Wypinałam tyłeczek w jego stronę, a on właśnie wchodził we mnie po raz pierwszy. Moje początkowe obawy były uzasadnione. Adam wsadził go do samego końca, a ja krzyknęłam z bólu. Był dla mnie za duży, lub ja dla niego zbyt drobnej budowy ciała. Przeprosił mnie słodko i lekko się wycofał. Na moją prośbę robił to delikatniej i nie tak głęboko. Mój pierwszy orgazm wywołany przez niego było cudowny, starałam się tłumić dźwięki zagryzając zębami dłoń, ale i tak byłam bardzo głośna.
Stukot obcasów wyrwał mnie z zadumy, to dwie dziewczyny zbierały się już do wyjścia. Pożegnały się ze mną i z resztą całusem w policzek. Popatrzyłam na nie ze smutkiem. Wiedziałam, że za jakieś pół godziny obie wylądują w łóżkach ze swoimi facetami. Będą pożądane i zachwalane. Poczują to, czego ja nie uczułam i nie doświadczyłam od tak dawna.
Znów się zamyśliłam. Kiedy to tak naprawdę się zaczęło? Przecież jesteśmy dopiero pięć lat po ślubie – pomyślałam. Zastanawiałam się, dlaczego ludzie przestają kochać. Dlaczego coś tak pięknego jak miłość zamieniają w przyzwyczajenie? Przecież ta zamiana nie dzieje się sama, ludzie to robią. Czy chodzenie za sobą, zabieganie o siebie, fascynacja, troska, tęsknota i pożądanie, zawsze zmierzają ku oziębłości i obojętności? Dlaczego ludzie są tacy niestali w uczuciach? Przecież związek z miłości jest gwarancją bycia ze sobą już na zawsze. Dlaczego pary same sobie komplikują życie? Jak miłość może się znudzić? Coś tak fantastycznego i magicznego. Czy wina zawsze jest po jednej stronie, czy muszą zawinić oboje?
Życie jest skomplikowane. Stwierdziłam, że nie rozumie ludzi. Ale ja nigdy tak łatwo się nie poddaję. Wstając od stołu i żegnając się z przyjaciółkami, podjęłam decyzję. Będę dbała o swoje małżeństwo. Nasza miłość zawsze będzie wielka i niezniszczalna. Wiedziałam, że teraz dotarłam do punktu, w którym nie mogłam tego dłużej odkładać na później. Nie mogę być słaba przez jeszcze jeden dzień i obiecywać sobie, że jutro zacznie się inne życie.
Po wyjściu z lokalu uderzyło we mnie ciepłe powietrze letniej nocy. Obejrzałam się dookoła szukając wolnej taksówki. Żadna nie znajdowała się w zasięgu mojego wzroku, więc wyciągnęłam z torebki smartphone ‘a i odpaliłam aplikację bolta. Wprowadziłam adres zamieszkania i czekałam. Po kilku sekundach system znalazł dla mnie transport. Akceptowałam wyświetloną kwotę i dostałam informację, że moim kierowcą jest jakiś Dawid. Samochód – Ford Focus. No, cóż – pomyślałam – przyzwyczaiłam się do mojego nowego SUV-a, ale o tej porze biorę wszystko. Według aplikacji samochód miał podjechać za pięć minut, więc czekając układałam w głowie rozmowę z Adamem, którą chciałam przeprowadzić zaraz po powrocie do domu.
Postanowiłam powiedzieć mu wszystko to, co leży mi na sercu, nie będę niczego ukrywała. Wiem, że szczerość jest dobra, ale może ona też krzywdzić. Dorastając, nauczyłam się, że nie należy przesadzać ze szczerością, że czasami lepiej skłamać, niż kłuć prawdą w oczy. Jednak w życiu nie zawsze powinniśmy kierować się tym, co podpowiada nam rozum.
Nie będę owijała w bawełnę, powiem po prostu czego od niego oczekuję.
W sekundę po podjęciu tej decyzji pod chodnik podjechał zielony Ford Focus. Podeszłam bliżej i otworzyłam drzwi pojazdu. Nie wiem dlaczego, ale w taksówkach zawsze siadam na miejscu pasażera z przodu, nigdy na tylnym siedzeniu.
- Dobry wieczór – powiedziałam uprzejmie.
- Dobry wieczór – odpowiedział męski, niski głos.
Kierowca miał wyświetlony cel podróży na swoim urządzeniu więc nie musiałam nic więcej mówić. I dobrze – pomyślałam. Zawsze staram się nie wdawać w rozmowę z kierowcami taksówek. Nie wiedząc czemu, wtedy zrobiłam wyjątek. Może to alkohol tak na mnie zadziałał, albo przyjemny zapach perfum unoszących się w pojeździe.
- Dużo kursów dzisiejszego wieczoru? – spytałam
- Sporo, jak w każdy sobotni wieczór – odpowiedział automatycznie facet. Pewnie każdy pasażer o to pyta, chcąc nawiązać dialog – pomyślałam.
Spojrzałam w bok, krajobraz za szybą lekko się rozmazywał. Doszłam do wniosku, że jest to skutek wypitych drinków. Chyba dzisiaj trochę przesadziłam – pomyślałam.
W pewnym momencie poczułam na sobie spojrzenie kierowcy. Odwróciłam głowę w jego stronę, a on szybko uciekł spojrzeniem przed siebie. Właśnie czekaliśmy na skrzyżowaniu aż zaświeci się zielone światło. Lekko uniosłam brwi, złączyłam – chyba zbyt rozchylone – uda i obciągnęłam nieco podwiniętą spódniczkę. Sygnalizator zmienił światło na zielone, kierowca chrząknął odrobinę zmieszany i ruszył prosto.
Kilkanaście sekund jechaliśmy w ciszy, gdy facet nagle zapytał:
- Udany wieczór?
- Słucham? – spytałam zdziwiona.
- Pytałem czy miała pani udany wieczór.
- A co to pana obchodzi? – odpowiedziałam zbyt ostro.
- Przepraszam, chciałem tylko jakoś podtrzymać rozmowę – odpowiedział nie patrząc na mnie.
Nagle zrobiło mi się trochę głupio. Dlaczego na niego tak naskoczyłaś?! – sama siebie skarciłam w duchu – przecież on tylko dba o dobrą atmosferę podczas tej krótkiej podróży. On, właściwie to jak miał na imię? Starałam sobie to przypomnieć.
- Proszę się na mnie nie gniewać, naprawdę nie miałem złych zamiarów.
- Nie, to ja pana przepraszam. Po prostu, rzadko kiedy wdaje się w rozmowy z nieznajomymi. – odpowiedziałam i spojrzałam na niego.
Dawid. Tak, na pewno ma na imię Dawid.
Przyjrzałam się dokładniej jego profilowi. Z boku głowy miał krótko przystrzyżone włosy, u góry dłuższe, lekko zaczesane na bok. Był dobrze zbudowany. Ciemny T-shirt ciasno opinał jego ramiona i bicepsy. Dużo czasu spędza na siłowni – pomyślałam. Nagle starałam sobie przypomnieć ile razy proponowałam Adamowi wyjście ze mną do klubu fitness, ale on zawsze znajdował jakąś wymówkę.
- Mąż nie będzie zły o to, że tak późno pani wraca? – spytał Dawid i uśmiechnął się do mnie przyłapując na lustrowaniu swojego wyglądu.
Zaskoczona otworzyłam oczy. Skąd on wie, że jestem mężatką?
Wciąż nie odpowiadałam, a Dawid jakby czytając w moich myślach spojrzał na moją prawą dłoń.
Ty głupia – pomyślałam i o mało nie stuknęłam się w czoło – przecież mam na palcu obrączkę. Zdecydowanie za dużo dzisiaj wypiłam.
- To tak, obrączka – w końcu powiedziałam i podniosłam rękę lekko nią kręcąc.
Dawid spojrzał mi w oczy i uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu. Starałam się jak mogłam, żeby nie odwzajemnić uśmiechu, ale moje usta same się uśmiechnęły ukazując śnieżnobiałe zęby. Po chwili pochyliłam głowę i zasłoniłam twarz lewą dłonią. Czułam, że się czerwienię. Boże, co się ze mną dzieje? – pomyślałam – Zachowuje się jak jakaś głupia nastolatka.
W samochodzie nagle zrobiło się bardzo gorąco.
- Mogę lekko uchylić okno? – zapytałam.
- Pewnie. Niestety moje autko nie posiada klimatyzacji – odpowiedział śmiejąc się.
Lekko opuściłam szybę i poczułam jak powiew świeżego powietrza przynosi ukojenie. Przymrużyłam oczy i odchyliłam głowę na oparciu.
Jechaliśmy tak przez kilka minut, aż usłyszałam ciche przekleństwo i poczułam jak samochód zatrzymuje się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam sznur samochodów ciągnący się przed nami.
- Korek – powiedział Dawid ze zniechęceniem i spojrzał we wszystkie lusterka. Znajdowaliśmy się w wąskiej jednokierunkowej uliczce. – Niech to szlag, nawet nie mam jak zawrócić.
Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam kolejne zatrzymujące się samochody.
Odwróciłam się z powrotem i powiedziałam nie patrząc na niego:
- Chyba jakiś wypadek.
- Na to wychodzi – odpowiedział i mocno uderzył obiema rękoma w kierownicę.
- Mam nadzieje, że nie doliczysz mi dodatkowych kosztów za tę zwłokę – powiedziałam z uśmiechem.
Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że zwróciłam się do niego na „ty”. Zacisnęłam mocno zęby czując, że głupio postąpiłam.
Dawid nie poczuł się nieswojo bo zaraz odpowiedział:
- Ja mam nadzieje, że twój mąż nie wpadnie w szał gdy wrócisz tak późno.
Roześmiałam się głośno, a na twarzy Dawida pojawił się wyraz zadowolenia. Widocznie dla niego sukcesem było rozśmieszenie mnie.
I znów nie wiem czy to alkohol, czy jego przystojny wygląd sprawił, że wyciągnęłam dłoń mówiąc:
- Olga.
Bez wahania, pewnie uścisnął moją dłoń i odpowiedział:
- Dawid.
No jasne, że Dawid – przytaknęłam sama w myślach.
Miał ciepłą i silną dłoń. Jego skóra była bardzo przyjemna w dotyku. Zorientowałam się, że zbyt długo tkwimy w tej pozycji, więc lekko ale zdecydowanie wysunęłam rękę z jego chwytu.
Spojrzałam przez przednią szybę, lecz auta stojące przed nami nie poruszyły się ani o centymetr.
Nastąpiła krępująca cisza. To było do mnie niepodobne, naprawdę. Na co dzień, w pracy mam masę różnych spotkań. Zawsze otwarcie i bez skrępowania prowadzę rozmowę, nawet z ludźmi których widzę po raz pierwszy w życiu. A teraz jakby ktoś mi odciął język. Wszystko co chciałam powiedzieć wydawało mi się głupie i nie na miejscu. Co się ze mną dzieje? Przecież to jest tylko taksówkarz.
Czułam, że mam wypieki na policzkach i wiedziałam, że Dawid na pewno to zauważył. Spojrzałam na niego wzrokiem zauroczonej nastolatki.
Boże, jaki on jest przystojny.
Zatopiłam spojrzenie w jego niebieskich oczach. Tak mnie wciągnęły, że nie mogłam odwrócić wzroku. Było w nich coś niesamowitego, coś czego nie potrafiłam opisać słowami.
Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale dalej nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. W końcu odwróciłam głowę. Jezu, co za idiotka. Było mi tak bardzo wstyd, że najchętniej otworzyłabym drzwi samochodu i uciekła daleko stąd.
Dawid ukrócił moje męki pytając:
- Powiesz mi gdzie pracujesz, czym się zajmujesz?
Nareszcie odzyskałam głos.
- Pracuje w banku, jestem dyrektorem finansowym – powiedziałam nieco zbyt oficjalnym tonem.
Tylko kiwnął lekko głową.
- A ty, zajmujesz się czymś oprócz tego? – zapytałam rozchylając ramiona.
- Tak, bolt to tylko dodatkowe zajęcie.
- To czym zajmujesz się na co dzień?
Znowu się uśmiechnął.
- Moja praca to nic w porównaniu z twoją. W tygodniu zajmuję się stolarką.
Zaskoczona uniosłam jedną brew.
- To znaczy, że robisz…
- Meble – dokończył za mnie Dawid.
Kiwnęłam głową udając uznanie.
- Można na tym coś zarobić? – spytałam i dopiero po chwili zrozumiałam jak idiotyczne było to pytanie. Myślałam, że spale się ze wstydu, jak mogłam zapytać o coś tak głupiego. To wszystko przez ten mój zakuty łeb, w którym są tylko dwie rubryki. Zyski i straty, a na samym dole bilans. – Boże, przepraszam cię, to było strasznie głupie pytanie. Chyba za dużo dzisiaj wypiłam.
Dawid podszedł do tego na luzie, zaśmiał się i powiedział:
- Na kilometr widać, że studiowałaś ekonomię.
- Masz rację, to znowu moje zboczenie zawodowe dało o sobie znać.
Znowu się roześmiał, a ja doszłam do wniosku, że przez resztę nocy mogłabym słuchać tego śmiechu.
- Może cię to zdziwi, ale taki stolarz jak ja może nieźle zarobić. Sam projektuję meble i robię je tylko na zamówienie.
- To nieźle, chyba musisz mi dać swoją wizytówkę. Przyda się gdy będę robiła remont.
Podskoczyłam gwałtownie słysząc głośny dźwięk klaksonu. Obydwoje spojrzeliśmy przez tylną szybę. To samochód stojący za nami trąbił. Potem przenieśliśmy spojrzenie przed siebie i zauważyliśmy auta jadące przed nami.
- No, w końcu – powiedział Dawid. Wrzucił jedynkę i ruszył do przodu.
Gdy byliśmy już niedaleko mojego mieszkania to pomyślałam, że nie miałabym nic przeciwko temu żeby zatrzymał nas jeszcze jeden korek. Chyba mi odbija.
Spostrzegłam, że moja spódniczka znowu podwinęła się niebezpiecznie wysoko. Jednak tym razem nie poprawiłam jej, a nawet przeciwnie, lekko poruszyłam się w fotelu co spowodowało, że podniosła się jeszcze wyżej. W tym momencie ledwo zakrywała bieliznę. Kątem oka widziałam, że Dawid ukradkiem spogląda na moje opalone nogi. Z tej pozycji nic więcej nie mógł ujrzeć, ale gdyby lekko pochylił się do przodu to zobaczyłby skrawek moich stringów.
- Już dojeżdżamy – nagle powiedziałam.
Dawid szybko odwrócił głowę w drugą stronę, przeczesał włosy prawą dłonią i odpowiedział:
- No tak, właśnie widzę na nawigacji.
I rzeczywiście trzydzieści sekund później zatrzymaliśmy się pod trzykondygnacyjnym budynkiem, który stał przy słabo oświetlonej uliczce.
- Przyjemna okolica – stwierdził Dawid – W tym budynku są chyba same apartamenty.
- Masz rację. A jeden z nich należy do mnie – zaśmiałam się i zaraz poprawiłam – Do mnie i do mojego męża.
Nagle dziwny grymas przeszedł przez jego twarz.
Znowu nastąpiła cisza. Widziałam jak Dawid bardzo stara się nie patrzeć na moją podwiniętą spódniczkę, jednak wcale mu to nie wychodziło. Bardzo mi się to spodobało, już tak dawno nie czułam na sobie takiego spojrzenia. Kącik moich ust znowu uniósł się w nieśmiałym uśmiechu.
- Dziękuję za podwózkę – powiedziałam.
- Proszę – wyjąkał.
- Pewnie jeszcze kiedyś na siebie trafimy. Często korzystam z bolta.
- Jestem tego pewien.
Patrząc na niego przygryzłam dolną wargę i powiedziałam:
- To dobranoc.
Sięgnęłam do klamki na drzwiach i już chciałam je otworzyć gdy zatrzymał mnie głos Dawida.
- Zaczekaj.
Zastygłam w bezruchu. Tak, proszę nie pozwól mi teraz stąd wychodzić – pomyślałam.
- O co chodzi? – zapytałam.
- Mogę cię o coś zapytać?
- No pytaj – rzuciłam szybko, udając niezainteresowanie.
- Jesteś szczęśliwa? Kochasz go?
Myślałam, że się przesłyszałam. W pierwszej chwili chciałam go uderzyć w twarz. Kim on był i co sobie myślał zadając mi takie pytanie? Przecież znam go dopiero kilkanaście minut, a on wyjeżdża z czymś takim. Jednak sekundę później złość ze mnie wyparowała. Łzy naszły mi do oczu. Trafił tym pytaniem w samo sedno. Miałam wielką ochotę rozpłakać się, ciężko szlochać i zanosić się łzami. Chciałam żeby Dawid objął mnie tymi swoimi silnymi, umięśnionymi ramionami. Tak bardzo brakowało mi czułości i miłości, że miałam ochotę głośno to wykrzyczeć. Niech w końcu cały świat się dowie jaka jestem nieszczęśliwa.
Dawid zrozumiał, że sprawił mi ból tym pytaniem. Położył mi dłoń na ramieniu i powiedział:
- Przepraszam, nie powinienem o to pytać.
Jego dotyk dosłownie parzył moją skórę. Poczułam ciepło rozchodzące się po całym ciele, a szczególnie w podbrzuszu. Odczułam tak ogromne pożądanie jak nigdy wcześniej. Między udami zrobiło mi się mokro. Jak to możliwe, że tak szybko zrobiłam się tam wilgotna? Poczułam się jakbym stała teraz przed nim naga i pozbawiona wstydu. Spojrzałam na niego i ujrzałam w jego oczach to samo pożądanie, wręcz uwielbienie.
- Kocham go – w końcu zdołałam odpowiedzieć.
Zabrał dłoń z mojego ramienia ale czułam, że miejsce w którym mnie dotykał nadal mnie parzy.
Odwrócił się przodem do kierownicy, spojrzał przez przednią szybę i powiedział:
- Miłość to tylko obietnica.
Uświadomiłam sobie, że nie jestem w stanie już dłużej powstrzymywać łez. Bez słowa otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z samochodu. Szybko podbiegłam do klatki.
- Olga! – zawołał za mną, ale ja już zaczynałam wbiegać po schodach.
Zatrzymałam się już na pierwszym piętrze, złapałam się za brzuch i zgięłam w pół. Z mojego gardła wydobył się głośny szloch. Nawet nie pomyślałam, że ktoś może mnie usłyszeć. Płakałam, po prostu w jednej chwili coś się we mnie stłukło i jakbym przyrosła do posadzki klatki schodowej, nie mogąc zrobić kroku do przodu.
Dopiero po dwóch minutach zdołałam się otrząsnąć. Wyciągnęłam z torebki chusteczkę i wysiąkałam nos. Potem schowałam ją z powrotem i wyjęłam małe lustereczko. Spojrzałam w nie i przestraszyłam się.
- Jesteś żałosna – powiedziałam sama do siebie.
Starłam palcem rozmazany tusz spod oczu. Nadal wyglądałam źle, ale o niebo lepiej niż przed chwilą. Wzięłam się w garść i ruszyłam na ostatnie piętro, do naszego mieszkania.
Otwierając drzwi poczułam znajomy zapach, Adam na pewno jest w domu. No pewnie, że jest – pomyślałam – przecież jest prawie środek nocy.
Nasze mieszkanie było bardzo duże, blisko sto metrów kwadratowych. Uwielbiam projektować wnętrza, więc to ja urządziłam nasze mieszkanie. W całym apartamencie dominowały kanciaste meble w czarnym i białym kolorze. Było bardzo późno, jednak zobaczyłam słabe światło wydobywające się z naszej sypialni.
Adam nie spał. Czekał na mnie.
Pomyślałam, że przecież zawsze daję sobie radę z problemami. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do sypialni.
Adam leżał na łóżku i czytał jakąś powieść. Gdy mnie zobaczył natychmiast podniósł na mnie wzrok i powiedział:
- W końcu jesteś, już późno. Zaczynałem się martwić.
- Przepraszam ale nasze spotkanie jak zawsze się przeciągnęło.
Mój głos nie brzmiał tak pewnie jakbym tego chciała. Adam wyczuł drżenie w słowach które wypowiadałam, odłożył książkę na nocny stolik i zapytał:
- Stało się coś?
- Nie, skądże. Jestem tylko troszkę zmęczona.
- Aha.
Podeszłam bliżej i usiadłam na łóżku.
Użyłam wszystkim swoich sił żeby lekko się uśmiechnąć i powiedzieć:
- Nie aż tak zmęczona.
Spojrzałam na niego chcąc zobaczyć czy domyślił się o czym mówię.
- Zaraz wrócę. Poczekasz? – to znów mój niepewny głos.
- Jasne – szybko odpowiedział.
Wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Idąc do łazienki zdałam sobie sprawę z tego, że on nawet nie zauważył, że płakałam.
Wzięłam szybki prysznic i stanęłam przed dużym lustrem. Wiem, że to bardzo narcystyczne, ale mogłam podziwiać swoją idealną figurę. Z szafki obok wyjęłam seksowną piżamkę. Szybko ją włożyłam na siebie i doszłam do wniosku, że na niektóre kostiumy kąpielowe zużywa się więcej materiału. Była to króciutka, obcisła, koronkowa bluzeczka i stringi tak skąpe, że ledwo było widać cienki paseczek między moimi pośladkami.
W drodze do sypialni wyjęłam z półki i włożyłam wysokie, dwunastocentymetrowe szpilki. Teraz efekt będzie jeszcze lepszy.
Jednak po wejściu do sypialni ogromnie się rozczarowałam.
Adam spał.
Wiedziałam, że miał bardzo mocny sen i nawet jakby udało mi się go dobudzić to nic by z tego nie było.
- Czemu jestem taka naiwna? – spytałam szeptem samą siebie – Przecież to zawsze się tak kończy.
Nie miałam już siły przebierać się po raz drugi. Zrzuciłam szpilki z moich stóp i położyłam się w łóżku. Odwróciłam się plecami do Adama i poczułam, że łzy znów nachodzą mi do oczu.
Po raz drugi tej nocy rozpłakałam się. Tym razem robiłam to bardzo cicho.
Ostatnie co pamiętam, to myśl, że moje wyznania miłości są nic niewarte. To jak gra w piłkę z samym sobą. Potrzebna jest druga osoba. Wzajemność.
Nie pamiętam kiedy zasnęłam, choć pamiętam, że usilnie próbowałam zapaść w sen w nadziei, że znów odnajdę tam poznanego dzisiaj mężczyznę. Zamiast tego płakałam w poduszkę, puste miejsce po sercu, które zabrał ze sobą, wypełniał ból.
Kiedy w końcu udało mi się znaleźć w objęciach morfeusza to przyśnił mi się on. Dawid.
Byliśmy razem, w jakimiś nieznanym mi ogrodzie. Dookoła nas rosły przedziwne krzewy, których nie potrafiłam nazwać. On pochylał się nade mną i właśnie zbliżał swoje usta do moich chcąc mnie pocałować. Gdy w końcu dotknęliśmy się wargami poczułam mrowienie w całym ciele. Pożądanie aż kipiało z mojego ciała. Złapałam go za silne ramiona i przylgnęłam do niego całym swoim ciałem. Nasz pocałunek był desperackim poszukiwaniem uczuć, których szukaliśmy od dawna.
Zorientowałam się, że mam na sobie lekką, zwiewną sukienkę. Okazało się to bardzo praktyczne, bo Dawid wsadził silne dłonie pod materiał, złapał mnie za pośladki i uniósł do góry. Z mojego gardła wydobył się jęk podniecenia.
Sny są niesamowite i nieracjonalne. Poczułam, że nie mam na sobie bielizny, a Dawid jakimś cudem nagle pozbył się spodni.
W momencie gdy opuścił mnie na swoją twardą męskość byłam w stanie tylko szeroko otworzyć usta. Nie widziałam go ale poczułam, że jest bardzo duży, wypełniał mnie po brzegi. Puścił mój tyłeczek i złapał za boki. Bez wysiłku podnosił mnie do góry by zaraz opuścić z powrotem na dół. Rozkosz była przeogromna. Już zapomniałam jak smakuje seks, a orgazm, który przeszył mnie parę sekund później wydawał się być pierwszym w moim życiu.
Niestety sny znikają tak samo szybko jak się pojawiają.
Gdy obudziłam się rano to zauważyłam, że miejsce obok mnie jest puste. Szybko starałam przypomnieć sobie jaki jest dzień tygodnia.
Niedziela. Dzisiaj się nie pracuje. Chyba, że ma się swoją firmę.
Adam często jeździł do pracy w weekendy, więc puste łóżko mnie nie zdziwiło.
Przetarłam dłońmi oczy i przypomniałam sobie co mi się śniło. Poczucie wstydu przygniotło mnie jak kilkutonowy kamień. Przykryłam twarz poduszką chcąc pozbyć się tych wspomnień. Leżałam tak przez kilka minut. W końcu doszłam do tego, że jest to głupota. Wstałam z łóżka i zobaczyłam w co jestem ubrana.
- Głupia idiotka – powiedziałam.
Po wyjściu z sypialni obeszłam całe mieszkanie. Adama rzeczywiście nie było w domu. Weszłam do kuchni, stanęłam przed dużym oknem i zapatrzyłam się w dal. Próbowałam wyciągnąć wnioski z przeżyć wczorajszego dnia. Jednak gdy zamykałam oczy chcąc przywołać wspomnienia nocy, to za każdym razem widziałam jego przystojną twarz i męską sylwetkę.
Zapomnę o nim, na pewno – przekonywałam samą siebie.
Wzięłam się w garść i postanowiłam pójść pobiegać. Nie zdjęłam z siebie seksownej, skąpej piżamki tylko nałożyłam na to długie, bardzo obcisłe legginsy i równie obcisłą bluzę z długim rękawem.
A niech na mnie patrzą i podziwiają – pomyślałam.
Świat jest bardzo dziwny, a życie skomplikowane. Nigdy nie wiemy co nas spotka na drodze, którą podążamy. Czy gdybym wtedy postanowiła zostać w domu to nic by się nie stało i moje życie pozostałoby takie samo? Bóg ma ciekawe poczucie humoru, nigdy nie wiemy co jeszcze dla nas przygotował.
Miłość jest ślepa, ale jeszcze bardziej zaślepia potrzeba bycia kochanym.
Gdy wyszłam z klatki i znalazłam się na świeżym powietrzu to zrozumiałam, że kiedy czegoś gorąco pragniemy, to cały wszechświat sprzyja potajemnie naszemu pragnieniu. Niby świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń ale teraz doszłam do tego, że nie jest to prawda.
Przede mną, tuż przy chodniku stał zaparkowany zielony Ford Focus, a siedział w nim niesamowicie przystojny mężczyzna.
Jak Ci się podobało?