Mazurska gorączka (I)
29 kwietnia 2016
51 min
- Ile jeszcze będziemy stać w tym cholernym korku?! – zadałem retoryczne pytanie siedzącej obok Marcie. – Jedziemy już cztery godziny, a nie minęliśmy jeszcze nawet Warszawy.
- Kochanie wyluzuj. Przecież wiesz, że nic nie można poradzić – głosem Marty przemówił rozsądek.
Fakt, nic nie można poradzić. Tylko stać i czekać. Dobrze, że mamy klimatyzację – przemknęło mi przez głowę. Powietrze za oknem falowało od upału. Do zwężenia na drodze spowodowanego robotami mieliśmy jeszcze chyba z dwieście metrów. Już dostrzegałem postać znudzonego robotnika kierującego ruchem. Cała moja nienawiść i zapewne nienawiść jeszcze kilkuset kierowców zmierzała w jego stronę. W stronę tej strasznej postaci w pomarańczowej kamizelce.
O znowu! Znowu puścili tyle samochodów z drugiej strony – wmawiałem sobie. A u nas tylko kilka. Co jest do cholery? – snułem mroczne wizje. Przypomniałem sobie od razu scenę z filmu „Upadek”, gdy Michael Douglas po prostu pozostawił puste auto w korku rozpoczynając swój destrukcyjny marsz przez miasto . Zaraz potem drugą, gdy celował z granatnika w robotników drogowych. Oooo tak! Z granatnika – poniosła mnie fantazja. Może chociaż kałach - marzyłem. W gruncie rzeczy wiedziałem, że moje pretensje do postaci w pomarańczowej kamizelce są nieuzasadnione. On miał tam gorzej niż ja. Cały dzień na słońcu i te nienawistne spojrzenia, którymi obdarzali go wszyscy, bez wyjątku, przejeżdżający kierowcy. Niestety, w czerwcu sezon na remonty dróg jest w pełni – pomyślałem. Zimą nie będzie korków. No tak, ale będzie ślisko i też nie pojedziesz. Co to kurwa za kraj?! – zdołowałem się w myślach. Jakbyś nie kombinował – nie pojedziesz. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Spojrzałem w lusterko. Mina kierowcy w samochodzie za mną mówiła wszystko.
- Nooooo jedź baranie! – wyczytałem z ruchu warg. Przede mną wytworzyła się kilkunastometrowa pustka. Nasz dręczyciel w pomarańczowej kamizelce machnął lizakiem i przysiadł na napoczętej palecie kostki czy czegoś w tym guście. Natarczywość klaksonu wyrwała z zawieszenia także Martę.
Poczułem miękkość jej dłoni na mojej, kurczowo zaciskającej się na lewarku zmiany biegów.
- Grześ, naprawdę, nerwy nic tu nie zmienią. Zobacz, już dojeżdżamy do zwężenia. Zaraz pojedziemy.
Spojrzałem na Martę. Wyglądała pięknie. Drobna, czterdziestoletnia blondynka o dziewczęcej twarzyczce. Ubrana w krótkie bojówki za kolana i koszulkę z nadrukiem o treści „sexy”, przez której materiał zaznaczały się delikatnie brodawki jej drobnych, jędrnych piersi. Marta miała jedną, zabawną i podniecającą zasadę. Na wakacjach, gdy wyjeżdżaliśmy sami, nie nosiła stanika. Dlaczego? Tego nie wie nikt.
- Po prostu dlatego, że są wakacje!!! – śmiała się perliście zawsze gdy pytałem.
Czasem mnie to irytowało, szczególnie kiedy widziałem pożądliwe spojrzenia innych mężczyzn, ale dawało mi też pozytywnego kopa. Nie mogłem oderwać od niej wzroku i zawsze miałem ochotę na seks. Dziś, w tej śmiesznej koszulce, i z włosami spiętymi w dwie kitki po bokach wyglądała jak jakaś rozwydrzona lolitka, a nie szacowna mamuśka. Mamuśka dwójki prawie dorosłych nastolatków, które nie miały ochoty wyjeżdżać z nami w czerwcu. Zresztą, trwał jeszcze rok szkolny, a nam należał się tydzień we dwoje.
Nie wyobrażam sobie jak zatrzymamy się na jakiejś stacji benzynowej – od razu przyszło mi do głowy. Jak ona wejdzie do klimatyzowanego pomieszczenia, to wszyscy faceci zwariują. Oczami wyobraźni widziałem już, jak brodawki sztywnieją i coraz wyraźniej zaznaczają się pod napisem „sexy”.
Jedź chłopie, a nie myśl o głupotach! – skarciłem się w myślach, w ostatniej chwili wciskając pedał hamulca. Zaraz wjedziesz komuś w kufer i będzie po urlopie!
Pomysł wyjazdu na krótki urlop pojawił się dość niespodziewanie. Jakiś czas temu okazało się, że znajomi naszych znajomych są właścicielami całkiem komfortowego domu wakacyjnego w Mikołajkach. Mikołajki, perła Mazur. Jako, że sezon jeszcze nie ruszył w pełni, a mieli tygodniowe okienko w wynajmie, zgodzili się wynająć znajomym ze sporym rabatem. Niestety, znajomym wyskoczyły dość nieprzewidziane okoliczności i pewnego dnia, mój kumpel Jurek zapytał czy nie chcielibyśmy wybrać się za nich.
- Szkoda żeby rezerwacja przepadła, a wstyd nam teraz prosić o zwrot zaliczki. Do wyjazdu dwa tygodnie - namawiał.
U nas z urlopem nie było problemu. Obydwoje mieszkamy i pracujemy we Wrocławiu. Ja prowadzę niewielką firmę informatyczną, a żona pracuje jako specjalista w Urzędzie Marszałkowskim. Długo się nie zastanawialiśmy. Co prawda, mieliśmy już plany na dłuższy urlop w Chorwacji, gdzie zwykle jeździmy we sierpniu. Uznaliśmy jednak, że na dodatkowy tydzień, zwłaszcza z rabatem, zwłaszcza na Mazurach, gdzie nigdy wcześniej nie byliśmy, możemy sobie pozwolić.
Tylko te cholerne roboty drogowe! – przeżywałem nieustającą traumę. Nawigacja podpowiadała mi, że jeszcze jakieś cztery godziny jazdy. O ile oczywiście nie zaliczymy kolejnego spotkania z panem z pomarańczowej kamizelce – katowałem się dalej.
Na szczęście nie zaliczyliśmy. Po drodze, oczywiście spełniły się moje przewidywania dotyczące wizyty na stacji benzynowej. Gdy Marta wyszła z toalety, wydawało się, że jest topless. W pomieszczeniu było chłodno, a brodawki natychmiast osiągnęły wielkość pokręteł od starego radia. Patrzyłem z zazdrością i satysfakcją jednocześnie, jak kilku kierowców ciężarówek, pijących kawę przy niewielkim barku, pokazuje ją sobie wzrokiem i wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Co za kokieta – pomyślałem od razu. Samej z domu nie wypuszczaj! – zakończyłem rozważania wsiadając do samochodu.
Do Mikołajek dotarliśmy koło osiemnastej. Ludzi nie było jeszcze dużo. Do wakacji dwa tygodnie. Fajnie, że w końcu jesteśmy! – od razu nabrałem optymizmu. Nasz domek okazał się być położony na samym skraju miejscowości. Mieliśmy trochę daleko do centrum, ale za to blisko do lasku, który praktycznie graniczył z działką, odgradzając ją od jeziora. Sąsiednie posesje były oddzielone dość bujnymi żywopłotami, a na tyłach domu znajdowało się bardzo przytulne podwórko, graniczące, jak już wspominałem, z lasem. W ogrodzeniu znajdowała się furtka, dzięki czemu można było zrobić sobie skrót do jeziora.
- Rewelacja! – zarządziła Marta
Dość szybko rozpakowaliśmy walizki i nie chcąc marnować ani godziny urlopu wyruszyliśmy zwiedzić teren. Pospacerowaliśmy po nabrzeżu, pooglądaliśmy eleganckie jachty i hotele. Napięcie związane z męczącą podróżą szybko przeszło do historii. Zwłaszcza po smacznej rybce na kolację, którą zakropiliśmy dużym piwem. Nie wiem nawet kiedy zrobiła się dwudziesta trzecia. Byliśmy zmęczeni jak cholera. Praktycznie od razu po powrocie do domu poszliśmy spać. Całą drogę obiecywałem sobie, że jak tylko znajdziemy się w na miejscu, to pójdziemy do łóżka. Kusiła mnie tymi brodawkami i większość dnia miałem brudne myśli, przeplatane oczywiście nienawiścią do drogowców. Jednak nic z tego. Pół godziny po powrocie do domu spaliśmy w najlepsze.
Muszę tu wspomnieć, że jak na małżeństwo z szesnastoletnim stażem, nasze życie erotyczne uważam za całkiem udane. Nie ma w nim może wielkich wzlotów, ale nie odnotowaliśmy też upadków. Pewnie spora w tym zasługa Marty, która ma naturę kokietki. Wie jak wzbudzić we mnie pożądanie. Wie też jak wzbudzić zazdrość, szczególnie gdy prowokuje mnie swoimi niewinnymi flirtami na różnych spotkaniach towarzyskich, czy imprezach. Zdecydowanie, Marta jest flirciarą, ale mam do niej pełne zaufanie. Takie gierki zawsze kończą się tym, że lądujemy w łóżku, napaleni bardziej niż zwykle. Sporo też fantazjujemy, szczególnie gdy zdarzy nam się obejrzeć jakiegoś pornosa. Marta bardzo lubi się drażnić ze mną, szepcząc mi do ucha sprośności typu – kochanie, a wyobrażasz sobie mnie jak robię takie rzeczy z tym przystojniakiem?
Oczywiście, są to tylko fantazje, które jednak doprowadzają mnie do wrzenia, dzięki czemu za każdym razem odkrywam na nowo jak bardzo kocham i pożądam Martę. Dodatkowo, moja żonka posiadła talent przeistaczania się z eleganckiej pani urzędnik w nienagannym kostiumie, pod którym znajdowała się równie nienaganna, aczkolwiek seksowna bielizna, w nastolatkę, w powyciąganej koszulce i bojówkach. Nie musze dodawać, że każde jej wcielenie wygląda bosko.
Ranek przywitał nas świergotem ptaków za oknem. Rześcy i wypoczęci rozpoczynaliśmy pierwszy dzień naszych wakacji. Podczas, gdy Marta krzątała się porządkując te rzeczy, których nie zdążyliśmy rozpakować wieczorem, ja w podskokach pobiegłem do sklepu po jakieś zaopatrzenie. Porządne śniadanko to podstawa – postanowiłem. Nie zapomniałem również o rozweselaczach. W koszyku znalazło się wino i kilka piw. W końcu jesteśmy na wakacjach! – usprawiedliwiłem się, dokładając jeszcze jeden sześciopak. Na wszelki wypadek.
- Śniadanie jemy w ogrodzie. Na werandzie jest stół i krzesła. Tam jest fantastycznie – zawołała Marta, gdy tylko wróciłem z zakupami.
Przygotowanie śniadania zajęło nam chwilę, po której delektowaliśmy się posiłkiem i poranną kawą w zaciszu ogrodu. Ciszę przerywało tylko świergolenie ptaków, które buszowały w drzewach pokrytych bujną, czerwcową zielenią. Mógłbym tak siedzieć godzinami. Słoneczko zaczynało powoli przygrzewać. Dziesiąta – spojrzałem na zegarek. Chyba jeszcze za wcześnie na browarka – skarciłem się w myślach. Za to na pewno nie jest za wcześnie na poranny seks – na mojej twarzy pojawił się lekko lubieżny uśmiech.
Spojrzałem na Martę. Wyciągnęła się w fotelu. Zamknęła oczy eksponując twarz na pierwsze promienie słońca. Ubrana w kolejną koszulkę z nadrukiem i króciutkie szorty kusiła kobiecością. Po cichu zakradłem się od tyły i delikatnie, bardzo powoli dotknąłem palcami zarysowanych przez materiał brodawek. Marta zadrżała. Cofnąłem dłonie.
- Zaskoczyłeś mnie – powiedziała leniwym głosem nie otwierając oczu. – Nie przerywaj skoro zacząłeś.
Moje ręce zaczęły wędrówkę po ciele. Masowałem jędrne piersi przez bawełnę koszulki, poświęcając odpowiednio dużo uwagi sutkom, które były bardzo czułe, i stanowiły klucz do podniecenia mojej blondyneczki.
- Mmmmmmmmm – zamruczała. – Rób tak dalej, proszę.
Pieściłem coraz intensywniej, nachylając się nad jaj drobnym ciałem, gdy moja druga ręka powędrowała między uda. Bardzo gorące uda.
- Taaaaaak, zobacz jaka jestem rozpalona – kusiła seksowna lolitka. Patrzyłem na jej zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, kitki związane różowymi gumkami i nie wytrzymałem.
- Mam nadzieję, że mnie za to nie zamkną. Nie wyglądasz nawet na szesnaście lat – zażartowałem.
- Tatuśku nie dramatyzuj, chcesz zobaczyć dowód osobisty? – odpowiedziała Marta przyciągając moje usta do swoich.
Jak to dobrze, że mamy taki dyskretny ogród. Dzięki Jurek! – wspomniałem kumpla. Ogarnęła mnie wilgoć jej ust.
- Taaaaaak, mocniej, mocniej – dobiegł mnie zmysłowy, kobiecy głos.
Przez chwilę nie rozumiałem co się dzieje. Nasze usta były złączone w pocałunku.
- O tak, pieprz mnie! – głos był coraz bardziej wyraźny i dodatkowo zaakcentowany rytmicznym pojękiwaniem.
Co do cholery? – oburzyłem się w myślach. Ktoś nas podgląda, przedrzeźnia? Zaraz się policzymy.
Marta też zamarła. Z żalem puściłem jej nabrzmiałe piersi i zacząłem nasłuchiwać. Z drugiego końca, sporego ogrodu dobiegały ewidentne odgłosy seksu i jakieś inne głosy, które w tym momencie jeszcze nie miały dla mnie sensu. Na samym końcu, w narożniku blisko lasu i ogrodzenia sąsiedniej posesji, odizolowana od reszty ogrodu żywopłotem, znajdowała się spora altana. To tam najwyraźniej coś się działo.
Spojrzeliśmy z Martą na siebie. Przyłożyła palec do ust i skinęła głową. Po cichu zakradliśmy się w miejsce, z którego słychać było te porno dźwięki. Tak sobie pomyślałem słysząc znowu:
- Oh, oh, oh, mocniej, mocniej!!! - zaakcentowane coraz wyraźniej słyszalnymi klaśnięciami ciała o ciało.
Tam się ktoś bzyka. W naszym ogrodzie. Zżerała nas ciekawość, a ja dodatkowo poczułem się oburzony naruszeniem naszej prywatności. Coś takiego! Pierwszy dzień wakacji. Ptaszki, zieleń, sielanka i nagle... czar prysł.
Gdy na palcach zakradliśmy się do żywopłotu, ostrożnie wysunęliśmy głowy aby sprawdzić co się dzieje. Altana była dość duża. Obok stał murowany grill, a wewnątrz altany stół i drewniane ławy. Ot, spokojny zakątek żeby można było imprezować do późna, jednocześnie nikomu nie przeszkadzając. Ten sielankowy krajobraz burzyła cycata brunetka stojąca w trochę groteskowej pozie. Jedna noga na ziemi, a druga uniesiona mocno do góry, podparta o ławę. Sytuację wykorzystywał blondyn o wyglądzie macho, który bez wytchnienia posuwał ją od tyłu. O razu zwróciłem uwagę na nienaturalnie długie szpilki oraz wieczorową bieliznę, w którą odziana była brunetka. Wszystko to było co najmniej dziwne. Jeszcze dziwniejszy widok stanowił młodzieniec z kamerą na ramieniu, który filmował całą scenę, oraz drugi, który dwoił się i troił przesuwając sporą blendę, aby doświetlić uprawiającą seks parkę światłem słonecznym.
- No z życiem, z życiem, to nie kółko różańcowe – usłyszałem męski głos. – To ma wyglądać namiętnie, a nie jak zabawa z gumową lalą!!!
- Oooh, ooooh, - nasiliła pojękiwania brunetka.
- Taaaak, dajcie z siebie wszystko. Więcej namiętności! Więcej! – ekscytował się głos.
- Zaraz dojdę! - ostrzegł blondyn nie zwalniając tempa.
- Pewnie, wiecie co robić! - odparł głos
Blondyn jednym ruchem wyszedł z brunetki, która natychmiast opadła na kolana z otwartymi ustami. Po kilku sekundach jej twarz udekorowana była obfitym wytryskiem blond przystojniaka. Na scenę wykonał zbliżenie drugi kamerzysta, który wyłonił się nie wiadomo skąd.
- Dobrze. Jeszcze chwila. No rozmaż trochę! Z kim ja pracuję? – skarżył się głos
Brunetka z wyraźnie udawaną namiętnością rozmazywała członkiem efekt pracy blondyna po swojej twarzy siląc się na sztuczny uśmiech.
- Dobra cięcie. Może być, ale daleko od ideału. – zarządził głos.
Pojawiła się jeszcze jedna postać. Dwudziestokilkuletnia, szczupła londynka, która podała parce ręczniki, aby mogli zetrzeć z siebie owoce „miłości”.
W końcu nie wytrzymałem.
- Co się do cholery wyprawia w naszym ogrodzie?! - zadałem pytanie oskarżycielskim tonem, starając się jednocześnie przyjąć wyglądającą groźnie pozę, co nie bardzo mi wychodziło, gdyż na twarzy miałem wypieki spowodowane obejrzaną przed chwilą sceną, a moje szorty rozpychał sztywniejący członek. U mojego boku zajęła miejsce lolitka, również z wypiekami i wyraźną erekcją sutków. Połączyliśmy siły serwując wycierającej twarz brunetce groźne spojrzenie.
Widać podziałało, bo wszyscy zamarli przerywając krzątaninę. Brunetka wpatrywała się w nas rozszerzonymi źrenicami i odruchowo zakryła się ręcznikiem. Z jej podbródka, powoli, skapywało nasienie blondyna.
Dziwne – pomyślałem. Przed chwilą miała kamerę niemal w cipie, a teraz się zakrywa jakby ktoś znienacka nakrył ją nago pod prysznicem. Zastanawiająca jest natura ludzka – podsumowałem.
- Bardzo, bardzo państwa przepraszam! - zawołał głos, który w końcu zmaterializował się w postaci sympatycznego, na oko trzydziestokilkuletniego faceta. Sympatyczna twarz, burza słomianych włosów, kilkudniowy, trochę niechlujny zarost. Wyglądał jak my. Szorty, koszulka, klapki – słowem towarzystwo dobrane perfekcyjnie. No może brunetka nie pasuje, w tym pasie, pończochach i szpilach – dodałem z przekąsem w myślach.
- Naprawdę przepraszam, myśleliśmy, że nikogo nie ma. Strasznie mi głupio. Zmykajcie szybko – pogonił ekipę, która żwawo zniknęła w przerwie żywopłotu pomiędzy posesjami. Zakręcony blondyn tymczasem kontynuował usprawiedliwienia.
- Wiecie państwo, my mamy wynajęty dom obok. Kręcimy filmy... yyyy... dla dorosłych – dodał jakbyśmy nie byli w stanie sami się domyślić. - Ta altanka pasowała nam do planu, a że jest przejście, to, tak jakoś wyszło – spuścił oczy. – Naprawdę, nie będziemy więcej niepokoić. Tylko proszę o nie wzywanie policji. Jesteśmy tu od tygodnia i już mieliśmy dwa najścia inspirowane przez jakichś obrońców moralności, a dziewczyny, to boją się do sklepu wyjść – winowajca zalewał nas potokiem usprawiedliwień.
- Spokojnie, spokojnie – rozładowała napięcie Marta – nikt nie wzywa policji. – Po prostu jesteśmy zaskoczeni. Nie co dzień człowiek ogląda porno na żywo przy śniadaniu! Szkoda, że przyszliśmy tak późno – dodała z filuternym uśmieszkiem.
A to diablica, już kusi – pomyślałem. Nie wypadało mi już dłużej robić groźnej miny.
- Bardzo przepraszam, naprawdę! To się więcej nie powtórzy – kontynuował zmieszany gość.
- Ależ proszę bardzo –roześmiała się Marta nie pytając mnie o zdanie – kręćcie sobie! Tylko dajcie znać wcześniej żebyśmy zdążyli przynieść krzesła, piwo i chipsy.
W sumie, nie byliśmy jakoś szczególnie pruderyjni. Sytuacja nas całkowicie zaskoczyła, stąd początkowe zdenerwowanie. Gdy zobaczyliśmy co się wyprawia, zaczęło to być nawet podniecające. W międzyczasie, nasz rozmówca, cały czas zapewniając o dobrych intencjach, powoli zniknął w zieleni żywopłotu. Zostaliśmy sami.
- Dokończ co zacząłeś – wyszeptała Marta, muskając czubkiem języka moje ucho i napierając na mnie swoim drobnym ciałkiem.
- Tu, teraz? – wydukałem
- Pewnie, zróbmy to tu, na tym stole – skinęła wskazując głową stół w altanie, na którym kilka minut temu wspierała się posuwana mocno brunetka.
- A jak nas ktoś zobaczy, usłyszy? – zaniepokoiłem się.
- I co z tego? Mam to gdzieś – odparła Marta z błyskiem w oku, pakując dłoń w moje szorty. Jej mała, drapieżna rączka potrafiła zdziałać cuda. Musiała być mocno podekscytowana, bo bardzo szybko uwolniła moją męskość z szortów i kucnęła. Nie droczyła się ze mną, jak miała w zwyczaju. Zdecydowanym ruchem chwyciła wargami czubek penisa, który zaczął rosnąć w zwinnych usteczkach. Co chwilę zerkała do góry, świdrując mnie spojrzeniem i przewracając rozkosznie oczami. Jak mała dziewczynka z lizakiem – pomyślałem patrząc na dwa kucyki.
Chwyciłem za te blond ogonki i zacząłem zdecydowanie posuwać te słodkie usta. Dziewczynka była niegrzeczna, więc ma co chciała. Marta jednak nie chciała kontynuować zabawy. Uwolniła się od moich rąk i oparła o stół kręcąc zapraszająco małym tyłeczkiem. Nie mogłem tego zignorować. Zdecydowanym ruchem pozbawiłem ją szortów. Obróciła twarz w moją stronę i z miną niewiniątka podniosła prawą nogę opierając ją na drewnianej ławie. Zupełnie jak brunetka kilka minut temu.
Podziałało to na mnie mobilizująco. Jej szparka rozwarła się zapraszająco. Dostrzegłem wilgoć między różowymi płatkami. Pochyliłem się, sięgnąłem językiem.
- Nie, nie chcę. Pieprz mnie teraz. Ostro – opuściła głowę, wypinając tyłeczek najwyżej jak potrafiła.
Skoro ma być ostro, to niech będzie – pomyślałem spluwając na dłoń. Nawilżyłem porządnie członka i kilka razy potarłem nim o wejście do gorącej pochwy.
- Pieprz mnie. Nie drocz się – wysyczała Marta.
Pchnąłem mocno. Wszedłem w nią do samego końca. Szybko złapałem rytm i gdyby za żywopłotem znajdowały się osoby postronne, to po chwili słyszałyby dźwięki podobne, jak te, które nas zwabiły w to miejsce.
Oh, oh, oh – pojękiwała Marta w rytm moich zdecydowanych uderzeń.
- Aaaa!!! – krzyknęła cicho gdy dałem jej klapsa. Na tyłku pojawiła się czerwona plama.
- Aaaa!!! – teraz z drugiej strony.
- Ty brutalu, tak nie traktuje się dam – wysapała na przemian z pojękiwaniem.
- Dam może i nie, ale napalone, rozwydrzone lolitki owszem – odpowiedziałem wymierzając jej kolejnego klapsa. - Wyżej z tą dupą! – warknąłem.
Posłuchała. Wypięła się najmocniej jak mogła. Ja posuwałem mocno, co jakiś czas wymierzając klapsy. Gdy poczułem zbliżający się pociąg pospieszny straciłem resztki dobrych manier. Chwyciłem rękami za te dwa rozkoszne kucyki i pociągnąłem do siebie, jednocześnie dobijając z całej siły moje podbrzusze do jej dupki. Marta sapała coraz szybciej i mocniej. Poczułem skurcze pochwy co chwilę oplatające moją męskość. Dochodziła. Ja też byłem na krawędzi. Z niekontrolowanym jękiem przyciągnąłem jej głowę do siebie za włosy. Wygięła się w łuk. Nasze usta spotkały się w szalonym tańcu warg, zębów, języków. Oboje osiągnęliśmy szczyt prawie jednocześnie, co nie zdarzyło nam się od lat.
Jeszcze chwilę dyszeliśmy w swoje rozwarte i wilgotne usta. Jej niebieskie oczy płonęły niespotykanym żarem. Powoli, celebrując chwilę, wysunąłem swoją lśniącą od soków, opadającą włócznię z gorącego gniazda grzechu. Kątem oka dostrzegłem jak po jej udzie zaczyna spływać połyskująca, biaława strużka.
- Dobrze brutalu. Dogodziłeś mi dziś jak dawno nie było – pochwaliła zakładając szorty. Kucnęła jeszcze i porządnie wyssała ostanie krople zbierające się na czubku penisa. Zaskoczyła mnie. Nie robiła wcześniej takich rzeczy. W ogóle nie przepadała za smakiem spermy, chociaż nigdy nie odmawiała gdy miałem ochotę skończyć w jej drapieżnych ustach. Wiedziała, że ja to lubię. W końcu ja nieraz doprowadzałem ją do orgazmu językiem. Kilka razy nawet po tym jak kochaliśmy się, co było dla mnie szczególnie trudne, gdyż jak większość samców traciłem ochotę na seks zaraz po wytrysku i ociekająca spermą cipka nie była w takim momencie obiektem mojego największego pożądania. Jednak nigdy nie odmawiałem, bo uważałem, że orgazm obojga kochanków, to podstawa udanego seksu. Tym bardziej byłem szczęśliwy, że dziś udało nam się finiszować niemal razem. Czyżby ta scenka tak nas pobudziła? Może – zastanawiałem się. Na żywo to co innego niż na ekranie komputera, czy telewizora. Trochę jednak zaniepokoiła mnie lekkomyślność Marty w kwestii seksu, w miejscu, w pewnym sensie publicznym. Przecież oni mogli nas podglądać, a nawet filmować! – dopadła mnie myśl. Taki film mógłby potem narobić sporo kłopotów. Trudno. Co było, to było. Na przyszłość muszę bardziej nad tym panować – podsumowałem moje przemyślenia.
Po szybkim prysznicu spędziliśmy dzień na szwendaniu się po miasteczku. Na wszelki wypadek wzięliśmy ręczniki, a Marta ubrała strój kąpielowy. Woda w jeziorze nie była jeszcze zbyt ciepła, chociaż dało się dostrzec kilka osób, którym to najwyraźniej nie przeszkadzało. Po wyjątkowo chłodnym maju, czerwiec okazał się być bardzo upalny, co na pewno zachęcało do kąpieli. Kilka godzin pobyczyliśmy się na plaży. Zaliczyliśmy nawet krótkie wejście do wody. Po obiedzie udaliśmy się do domu. Trzeba było zrzucić ciuchy plażowe. Zastanawialiśmy się właśnie jak spędzić wieczór. Rozważaliśmy jakieś tańce, chociaż nie działo się jeszcze zbyt wiele, a w lokalach było pustawo, co nie napawało optymizmem. Dyskoteka ma sens kiedy jest trochę ludzi.
Około godziny osiemnastej, zupełnie niespodziewanie, jakby w odpowiedzi na nasze dylematy, rozległ się dźwięk dzwonka. Byliśmy kompletnie zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się żadnych gości, tym bardziej, że nikogo w miasteczku nie znaliśmy. Jakie było moje zdziwienie, gdy przy furtce zobaczyłem tego samego rozczochranego blondyna, który tak wylewnie usprawiedliwiał poranne najście „porno ekipy” na naszą posesję. Towarzyszył mu jeden z kamerzystów. Wyglądał na równie wyluzowanego. Dla odmiany szatyn z długimi włosami spiętymi w kucyk. Wizerunku dopełniała koszulka jakiegoś metalowego zespołu, którego nazwa, pisana mieszaniną gotyku z nie wiadomo czym, była nie do odczytania dla zwykłego śmiertelnika.
Z kompletnie zaskoczoną miną podszedłem do furtki. Swoją drogą – mają tupet tak nachodzić obcych ludzi, którzy chcą odpocząć na zasłużonym urlopie.
- W czym mogę pomóc – zapytałem trochę sztywno, otwierając furtkę.
- Pomyślałem, yyyy... pomyśleliśmy z kolegą, że poranne przeprosiny to za mało. Naraziliśmy państwa na widok, który może nie koniecznie mieliście ochotę oglądać. Proszę więc przyjąć ten niewielki upominek – powiedział nieśmiało wysuwając w moją stronę rękę z torbą. Dostrzegłem w niej butelkę whisky, jakieś wino i kopertę.
- Co to takiego? Dajcie panowie spokój. W końcu nic się nie stało. Nie chcemy żadnych pieniędzy! – oburzyłem się.
- Ależ to nie pieniądze – uśmiechnął się nieśmiało blondyn – to karnet na SPA do Gołębiewskiego. – Żona będzie zadowolona, a i pan skorzysta – dodał.
- Kochanie z kim tam rozmawiasz? – z domu wyszła Marta. – Oooo, to ci mili panowie filmowcy – puściła oko w naszą stronę.
- Dlaczego rozmawiacie tak w drzwiach. Grześ gdzie twoje maniery?
Postawiony w takiej sytuacji nie miałem innego wyjścia jak tylko otworzyć furtkę szerzej.
- Nie, nie chcemy niepokoić, naprawdę – coś tam mętnie mamrotał blondyn.
- Panowie, bez przesady, i tak nie mamy nic do roboty. Jeśli mamy porozmawiać, to wejdźmy do środka – całkowicie przejęła ster Marta.
Taka właśnie była. Szybko poddawała się nastrojowi chwili i już! Decyzja podjęta.
Całą czwórką udaliśmy się na tył domu, gdzie stał stolik, przy którym rano jedliśmy śniadanie.
- Może dopełnijmy formalności - moja żona pamiętała o wszystkim – Marta jestem! A to mój mąż, Grzegorz.
- Mariusz – wyciągnął dłoń blondyn – a to Wojtek – skierował spojrzenie na długowłosego młodzieńca.
Po wymianie uprzejmości usiedliśmy przy stoliku. Marta oczywiście zaproponowała piwo, jakby miała ochotę na dłuższe spotkanie towarzyskie. Ja byłem sceptyczny. Prawdę mówiąc wolałbym wyjść gdzieś potańczyć, a potem się kochać. Tak po prostu.
Wyjaśniłem mojej żonie, że panowie przyszli jeszcze raz przeprosić za poranne zamieszanie. Na dowód wyjąłem z torby wino i whisky, oraz kopertę z logiem hotelu.
- A co my tu mamy? – zainteresowała się Marta. – Karnet na SPA dla dwóch osób? – Naprawdę, to przesada. Nic się takiego nie stało. Taki karnet musiał kosztować parę stów.
- Nie ma o czym dyskutować. Zawiniliśmy, należą się przeprosiny. Jakbyście na przykład wezwali policję, to dopiero byłyby problemy.
- Policje, jaką policję? Załapaliśmy się na darmowe przedstawienie. Fakt, trochę z zaskoczenia, ale było bardzo ekscytująco. Macie naprawdę ciekawą pracę – spojrzała pytającym wzrokiem na Mariusza.
- Zdziwiłabyś się – odpowiedział Mariusz. – To tylko tak wygląda po zmontowaniu. W rzeczywistości to jest cholernie nudne. Powtarzane schematy, sztuczna atmosfera i sztuczne cycki.
- Zwłaszcza cycki – dorzucił Wojtek, pociągając zamaszysty łyk piwa.
Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że obydwaj panowie wlepili w tym właśnie momencie wzrok w koszulkę mojej Marty. Już się gapią – pomyślałem.
Mariusz rozgadał się na temat branży, a Marta wyraźnie zainteresowana zasypywała go gradem pytań. Atmosfera zrobiła się trochę luźniejsza. Piwo zdążyło się skończyć, a na stoliku pojawiły się szklanki do whisky i kieliszek do wina.
- Jak to jest, że im tak zawsze stoją pałki? A te orgazmy to naprawdę, czy zawsze udawane? – szczebiotała śmiejąc się co chwilę Marta. Zdecydowanie, ona była królową towarzystwa.
Po początkowym dystansie, ja też się wyluzowałem. Okazało się, że Mariusz i Wojtek, to całkiem przyjemni i inteligentni goście. Rozmowa zeszła nam do późna.
- Kurczę, pora na nas, rano kręcimy – powiedział Mariusz, rozlewając resztkę whisky do szklanek. Popatrzyłem na Martę. Jej wino było już osuszone w dwóch trzecich, co jednoznacznie wskazywało na to, że jest pijana. Moje kochanie miało raczej słabą głowę.
- Szkoda. Fajnie się rozmawia. Jeszcze tyle rzeczy mnie interesuje – zmartwiła się moja żona.
- Wiecie co, mam pomysł – odparł Mariusz. – jesteście fajnymi i bezproblemowymi ludźmi. Spędziliśmy razem miły wieczór. Jak macie ochotę, to wpadnijcie jutro do nas na plan. Zaczynamy zaraz po śniadaniu. Popatrzycie sobie jak to wygląda w praktyce. Catering i drinki wliczone w koszty – dodał ze śmiechem.
Trochę mnie zatkało. Spędzić dzień na planie filmu porno? To jakaś nowość. Przyjechaliśmy na Mazury. Moje wątpliwości rozwiała Marta.
- Poważnie?! Ale super! Na bank będziemy! – odpowiedziała bez chwili namysłu na propozycję Mariusza.
- To jesteśmy umówieni – panowie zaczęli zbierać się do wyjścia.
- Możecie skorzystać z naszego tajnego przejścia – mrugnęła porozumiewawczo Marta wymieniając pożegnalne uściski.
Czy nie za bardzo zażyła ta znajomość, jak na pierwszy dzień? - zastanowiłem się chwilę.
Trudno. I tak nie mogę nic na to poradzić. Marta była towarzyskim wulkanem energii. Do tego, jeśli coś ją zainteresowało, to na całego. Nie miała na drugie imię „umiar”. Na trzecie zresztą też nie. Ta energia była zaraźliwa, chociaż czasem mnie trochę irytowała, bo wciągała mnie w sytuacje, na które nie zawsze miałem ochotę. Tym razem było podobnie, chociaż i ja nie byłem takim świętoszkiem.
Może to nie jest taki zły pomysł? – szukałem uzasadnienia. Nie co dzień trafia się taka możliwość. Może nigdy więcej nie będziemy mieli takiej okazji. Co tam, jesteśmy na urlopie – zakończyłem rozważania.
Nasz wieczór przeciągnął się jeszcze trochę. Goście zdradzili nam nazwę wytwórni, dla której pracują. Przenieśliśmy się z powrotem do domu. Marta żwawo odpaliła laptopa i oznajmiła – zobaczmy czym panowie się zajmują!
Przez następną godzinę wyszukiwaliśmy w internecie filmy z wytwórni o banalnej nazwie „Wenus”. Nie była to bynajmniej klasa światowa. Zwykłe pornosy z prostymi dialogami typu:
„-Co robisz dziś?
- Nic
- A to świetnie. Chodźmy się bzykać.”
Pośmialiśmy się trochę, a frywolny nastrój przełożył się na drugi już dziś udany seks.
Co się dzieje? – myślałem. Jakiś porno renesans czy co? Nieważne. Ważne, że pieprzymy się jak króliki od pierwszego dnia wakacji – pomyślałem jeszcze kiedy układaliśmy się do snu.
Nie wiem czy najpierw otworzyłem oczy, czy poczułem zapach kawy. Wydawało mi się, że jest jeszcze wcześnie, ale kto to wie. Głowę miałem odrobinę ciężką po wczorajszym wieczorze. Piwo poprawione whisky zrobiło swoje. Za to Marta, pomimo wysączenia całej butelki wina wyglądała jak wcielenie dobrego samopoczucia. Krzątała się już po kuchni podśpiewując coś pod nosem. Czasem w przejściu mignęła mi jej sylwetka. Nieodłączne kitki na głowie. Krótkie szorty i dość skąpa bluzeczka na ramiączkach, pod którą, rzecz jasna, kusiły zawadiacko sterczące piersi.
- Wstawaj kochanie! Chcesz cały urlop przespać? – zawołała z kuchni. Zaraz wrzucam jajecznicę. Musimy zwalczyć tego paskudnego kaca – jej blond głowa wyjrzała z kuchni puszczając mi oko.
- Skąd w tobie tyle energii? – wysapałem gramoląc się z łóżka. – A, już wiem! Moja żonka napaliła się na pornosy na żywo. Nieprawdaż? - czochrając się po głowie dowlokłem się do pomieszczenia, z którego dobiegało coraz więcej smakowitych zapachów.
W oczach Marty płonęły wesołe ogniki. Matko, ona już jest podjarana - pomyślałem z rezygnacją, gdy spojrzałem na wyraźnie zarysowane przez koszulkę sutki. Dziś już przesadziła. Nie dość, że koszulka była mocno powycinana, to jeszcze dość obcisła. Nie pozostawiała wiele dla wyobraźni. Czy ona ma zamiar tak pójść do tego gniazda grzechu?
Pyszna jajecznica, potem kawa, poprawiły mi humor i rozegnały chmury kłębiące się w głowie. Kac minął niemal tak szybko jak śniadanie. Zadowolony przyciągnąłem Martę do siebie.
- Kotku, masz cycki na wierzchu. Czy wychodzisz w gości w tym stroju? – zażartowałem.
- Wielkie mi co! – prychnęła żartobliwie. – Tam większość ludzi będzie nago. Moje cycki nikogo nie zainteresują. Widziałeś jakie balony miała ta brunetka? – lekceważąco odparła Marta.
- No nie wiem kochanie. Na mnie twoje jędrne i prawdziwe cycusie robią milion razy większe wrażenie niż te worki silikonu – na dowód złapałem za jedną pierś i z uznaniem potrząsnąłem dłonią.
- Nie napalaj się za bardzo, bo jeszcze się spuścisz w gacie i żaden z ciebie będzie pożytek. A przecież czeka nas podniecający dzień, nieprawdaż? – przekrzywiła twarz i zrobiła minę grzecznej dziewczynki.
- Widzę, że nie ma sensu tego odwlekać. Chodźmy więc – westchnąłem z rezygnacją, gdy ruszyliśmy w stronę tajnego przejścia w żywopłocie.
Jak jakieś cholerne drzwi do krainy czarów – pomyślałem jeszcze gdy przenikaliśmy przez zieloną ścianę.
Z drugiej strony otworzył się przed nami widok rzeczywiście magiczny. Willa, wraz z przylegającym terenem robiła niesamowite wrażenie. Była olbrzymia i elegancka. Od razu zwróciłem uwagę na basen na zewnątrz oraz drugi, mniejszy, będący częścią przeszklonego ogrodu zimowego, którego szklane ściany były w tej chwili otwarte z każdej strony. Ogród zdobiły liczne klomby i ławeczki. Trawa wyglądała jak na jakimś polu golfowym. Przystrzyżona i gęsta.
Niektórzy to pożyją – pomyślałem z zachwytem. Marta wyglądała na równie zachwyconą. Nigdzie na zewnątrz nie dostrzegliśmy naszych znajomych. Podeszliśmy, trochę onieśmieleni do szeroko otwartych drzwi prowadzących z tarasu do wielkiego salonu na parterze. Dopiero gdy znaleźliśmy się na progu usłyszeliśmy pierwsze dźwięki toczącej się produkcji.
Oh, oh, oh –znajome dźwięki. Jakieś pluskanie i dyspozycje wydawane przez Mariusza.
- No weź go mocniej w rękę! Tak, dobrze Aga! Nie przerywaj! Więcej namiętności! Plizzzzzz!!! – ekscytował się głos, który teraz już umieliśmy przyporządkować do twarzy. Odgłosy dochodziły z piętra. Po cichu weszliśmy na górę. Akcja toczyła się w łazience. Przed drzwiami, tyłem do nas stała ubrana tylko w kostium kąpielowy szczupła blondynka, którą widzieliśmy poprzedniego dnia i blond przystojniak... no ten sam. Niezły tyłek - przemknęło mi przez myśl, gdy taksowałem wzrokiem blondynkę. Z zainteresowaniem śledzili akcję rozgrywającą się w łazience. Gdy dziewczyna nas dostrzegła, skinęła tylko głową i przyłożyła palec do ust. Podeszliśmy bliżej.
- Jestem Magda – przedstawiła się po cichu – Mariusz mówił, że możecie wpaść. Czujcie się jak u siebie. Akurat kręcimy scenę w jacuzzi. Postarajcie się być cicho, bo Mariusz strasznie się wkurza kiedy ktoś rozprasza aktorów. Jej kolega przedstawił się jako Rafał. Dobrze zbudowany skurczybyk, pomyślałem. Nie musze specjalnie podkreślać, że witając się z Martą, przytrzymał dłużej jej dłoń i wzrokiem zlustrował jej sylwetkę. Poczułem szpileczkę zazdrości, ale niezbyt długo, bo w końcu skoncentrowaliśmy się na tym co działo się w łazience. W łazience? To mało powiedziane. Łazienka miała chyba metraż naszego mieszkania. Nie będę się rozwodził na temat wystroju i wyposażenia. Powiem krótko. Na bogato.
Centralny plan wypełniała wysoka, krótko ścięta, długonoga blondynka z (jakby inaczej?!) sztucznymi cyckami dumnie sterczącymi w powietrzu. Blondynka w pozycji na czworaka, robiła właśnie loda dobrze (jakby inaczej?!) zbudowanemu brunetowi stojącemu w jacuzzi. Od tyłu posuwał ją drugi dobrze zbudowany brunet. Dookoła kręcili się kamerzyści, oświetleniowiec z lampą w dłoni, a na taborecie, niczym Napoleon wydający rozkazy swoim generałom rozsiadł się Mariusz. Nastrój generowały bulgoczące bąbelki.
- Robert błagam. Posuwasz dziewczynę a nie manekina. Więcej życia. Aga – to do blondynki – czy dwa fiuty nie robią na tobie wrażenia? Ludzie mają przy tym walić konia, a nie zasypiać!!! – denerwował się Napoleon w klapkach.
- Czy to nie przeszkadza, że on ciągle coś mówi? – zapytała szeptem Marta.
- Nieee – odparła niedbale Magda – i tak to się potem montuje i podkłada głos od nowa. Naprawdę rzadko trafiają się tacy aktorzy, których można nagrać z dźwiękiem, bez poprawek – wyjaśniała.
- Dlatego to potem jest takie drętwe – skwitowała po cichu Marta.
Tymczasem jednak akcja nabierała tempa. Panowie dyszeli coraz wyraźniej, a blondynka jęczała wniebogłosy, jakby ją ze skóry obdzierali.
- Oooooooo!!! – wydał z siebie westchnięcie brunet posuwający blondynę w usta.
- Dochodzę maleńka. Szykuj się – kontynuował.
Blondyna w odpowiedzi posłusznie otworzyła usta i wysunęła zgrabny języczek, który za chwilę został polukrowany spermą bruneta. Facet z tyłu również odskoczył nagle i za chwilę na języku blondynki wylądowała druga salwa śmietanki.
Wtedy wkroczyła Magda z ręcznikami. Obserwowałem twarz Marty, na której pojawiły się wypieki. Jej brodawki jak barometr zasygnalizowały podniecenie. Nie będę ukrywał - w moich szortach również zaczynało uwierać, z czym starałem się walczyć. Z pewnym podziwem obserwowałem towarzystwo obsługujące plan. Wyglądali jak robotnicy przy taśmie. Żadnych emocji. Może to rzeczywiście jest nudna praca? – przemknęło mi przez głowę.
- O, jesteście! Super! Dzięki za miły wieczór! – zawołał Mariusz. Ten również sprawiał wrażenie wulkanu energii.
- Poznajcie Agnieszkę, Roberta i Tomka.
Pomachaliśmy aktorom wycierającym się ręcznikami.
- Wojtka poznaliście wczoraj. Ten z lampą to Bartek, a drugą kamerę dzierży Michał. Widzę, że Magdę i Rafała już znacie. Gdzieś jeszcze powinna być Lena. To ta brunetka, którą widzieliście wczoraj. Pozostają Sławek i Kaśka, którzy chyba wyskoczyli na miasto. To cała wesoła gromadka – przedstawił wszystkich Mariusz.
- Właśnie kręcimy dwa filmy jednocześnie. Zmieniają się tylko konfiguracje i pomieszczenia. Panowie muszą dojść teraz do siebie. Agnieszka nie ma tego komfortu, bo za chwile mamy jeszcze scenę z Rafałem w sypialni – kontynuował opowieść. – Rafał gotowy?
Tak jest szefie! – Rafał z zadowoloną miną złapał się za krocze. – Dla Agi zawsze jestem gotowy.
Towarzystwo wybuchło śmiechem.
- Proszę państwa , to Marta i Grzegorz, nasi sąsiedzi i goście specjalni. Mogą zaglądać w każdy zakamarek –mrugnął porozumiewawczo w naszą stronę.
- A przy okazji... Marta świetnie wyglądasz. Jakbyś była w pracy, a nie w gościach – dodał Mariusz.
Marta zaczerwieniła się, a jej sutki, rozciągające teraz wyzywająco bawełnę koszulki, jeszcze się powiększyły. Panowie z dość lubieżnymi minami zaczęli gapić się na jej biust, co wywołało u mnie pewien dyskomfort. Szpilki zazdrości kłuły coraz mocniej. Pierwszy raz znaleźliśmy się w sytuacji kiedy otaczali nas nadzy ludzie uprawiający seks i jawnie, bez skrępowania na ten temat rozmawiający. Musze przyznać, że oprócz zazdrości do głosu dochodziło coraz większe podniecenie i niezdrowa ciekawość. Gdzieś tam, w zakamarkach wyobraźni pojawiał się widok mojej lolitki, z tymi dziewczęcymi kucykami, posuwanej z dwóch stron przez dobrze obdarzonych, umięśnionych brunetów. Odpędzałem od siebie te wizje, ale one wracały. Z każdym powrotem powodując większą sztywność mojego członka. Próbowałem niezdarnie i dyskretnie ułożyć go tak, aby nie wypychał za bardzo luźnych szortów.
- Nie krępuj się, tu nikogo to nie gorszy – roześmiała się Magda widząc moje nieudolne zabiegi.
Marta natychmiast wykorzystała sytuację i ręcznie skontrolowała stan mojego krocza.
- Miiiisiu, tobie też się podoba jak widzę – powiedziała przysuwając usta do mojego ucha. – Podnieca cię jak te dzikusy gapią się na twoją żonę. Przyznaj się? – wyszeptała.
- Eeee, chyba tak – wydukałem cicho słabym głosem. – Trochę wkurza, ale też podnieca.
- Daj całusa zazdrośniku – nasze usta złączyły się w krótkim, gwałtownym pocałunku.
Gdy my przekomarzaliśmy się, towarzystwo przeniosło kamery i oświetlenie do sypialni. Dołączyliśmy szybko żeby nie tracić nic z akcji. Uczynna Magda przyniosła nam po drinku i zasugerowała, że jeśli mamy na cokolwiek ochotę, to przy salonie jest dobrze zaopatrzony bar.
- Takie drobne korzyści z pracy w branży artystycznej – puściła do mnie oko.
Fajna dupa – pomyślałem po samczemu. Trochę przypominała mi Martę. Drobna, szczupła, rozgadana. Wyglądała na inteligentną. Ciekawe co ją pokierowało do branży porno? Może jeszcze będzie okazja zapytać.
Do kręcenia sceny w sypialni wszystko było już przygotowane. Agnieszka oddaliła się z Magdą, która pełniła funkcję charakteryzatorki i człowieka od wszystkiego. Po kilkunastu minutach wróciły. Agnieszka prezentowała się świetnie w czarnej bieliźnie i nieodłącznych szpilkach. Wtedy wkroczył Rafał. Był już nagi. Wyglądał jak młody bóg. Wysoki i umięśniony. Blond włosy i mydlane spojrzenie.
Nie tracą czasu, cholera – pomyślałem podekscytowany.
- Mmm, co za sprzęt – usłyszałem szept Marty. Rafał chyba też usłyszał, bo spojrzał wzrokiem amanta na moją żonę, a jego penis wyraźnie drgnął. Był na wpół uniesiony do góry. Widać było bez trudu jak na jego powierzchni nabrzmiewają grube żyły. Powoli, masywna główka wysunęła się spod napletka. Puścił w kierunku mojej żony całusa w powietrze. Odwdzięczyła mu się tym samym.
Spoglądałem z niedowierzaniem. Flirtują sobie gołąbeczki - oburzyłem się. O ile Rafał mógł sobie na to pozwolić, to Marta była jednak ze mną. Cholera – pije już drugiego drinka – zauważyłem. To ją pewnie tak ośmieliło. Ja chyba też się napiję – podsumowałem rozmyślania i udałem się szybko do dobrze zaopatrzonego baru. Targały mną pewne rozterki. Obracaliśmy się w towarzystwie nagich kobiet i mężczyzn z widoczną erekcją. Co prawda, oni byli, jakby to ująć, w pracy, ale wyraźnie było widać, że Marta wpadła im w oko, co wywoływało u mnie niezdrowe podniecenie kłócące się z zazdrością. W sumie nic dziwnego. Dziewczyny z planu były atrakcyjne i młode, ale Marta przy nich to inna liga. Żadnego silikonu ani botoksu. Dodatkowo, ten jej dziewczęcy, zniewalający uśmiech i spojrzenie niewiniątka. O tak, Marta, jeśli chciała, to potrafiła zakręcić facetowi w głowie. Chyba tylko Magda mogła się z nią równać. Była sporo młodsza. Wyglądała na dwadzieścia pięć, maksymalnie 30 lat. Również szczupła. Również drobna i z wyraźnie naturalnymi piersiami w rozmiarze B. Gadulstwem dorównywała Marcie, co też zauważyłem. Trudno, są wakacje – uspokajałem się. Jesteśmy na drugim końcu Polski. Trochę rozrabiamy, ale zaraz wrócimy do naszego miasta. Wskoczymy w oficjalne ciuchy i wrócimy do obowiązków. Poszalejmy więc trochę – dodałem w myślach patrząc na szklankę, która do połowy wypełniła się whisky z lodem. A niech tam! Dolałem więcej i udałem się na górę.
Podszedłem od tyłu do Marty, która z wypiekami na twarzy obserwowała rozgrywającą się scenę. Tym razem było namiętnie. Rafał uniesiony nad Agnieszką całował namiętnie jej usta, potem wyzwolił z koronkowego biustonosza piersi. Biustonosz zastąpiły jego pożądliwe usta. Za chwilę, los biustonosza podzieliły majteczki, a głowa Rafała znalazła się pomiędzy udami blondynki. Jej westchnięcia pozwoliły domyślić się, że Rafał zaczął całować kobiecość Agi. Scenę z intymności odarł Mariusz, który co chwile domagał się aby Agnieszka szerzej rozchyliła uda, a Rafał miał ustawić się tak, żeby kamerzysta mógł swobodnie filmować całą anatomię. No tak, przemysł porno – myślałem. Nic dla wyobraźni, wszystko pod nosem i to dosłownie. Jedyną różnicą było to, że tym razem stosunek finiszował w pozycji klasycznej.
- Zaraz dojdę – ostrzegł Rafał
- Oh, oh, oh!!! – kwestia Agnieszki była stosunkowo łatwa do zapamiętania.
- Finiszuj w niej! To ma być namiętna scena! - zakomenderował Napoleon.
Byłem zaskoczony. W pornografii wytrysk na twarz wydawał mi się czymś obowiązkowym i nieodzownym. Jak sztuczne cycki.
Rafał tymczasem wczuwał się w rolę. Zatkał Agnieszce usta pocałunkiem, dzięki czemu przestała emitować te sztuczne jęki. Pewnie później je dograją – domyśliłem się. Naszła mnie refleksja – jak to jest, że wszystkie te aktorki cały czas jęczą. Nieważne czy się całują, czy robią loda, czy połykają spermę. Cały czas jęczą. Uśmiechnąłem się tylko, jakbym odkrył jakiś ważny dla ludzkości sekret. Obserwowałem muskularne pośladki Rafała, który wbijał swojego sporego fiuta w Agnieszkę ostatnimi, mocnymi ruchami. Spomiędzy jej różowych warg zaczęła wypływać biała sperma. Do tego momentu scena nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Jednak ten widok pośladków wbijających sztywny pal w różową kobiecość Agnieszki, oraz pojawiające się owoce tych pchnięć podziałały stymulująco na moją wyobraźnię. Poczułem znowu jak na moich szortach kształtuje się namiot. Lekko docisnąłem krocze do tyłka Marty. Poczuła co się dzieje i jej słodkie bułeczki wyszły mi naprzeciw.
- Zachowuj się wariacie – szepnęła odwracając pokrytą wypiekami twarz w moją stronę. Puściła oczko. Myślałem, że jej piersi za chwilę rozerwą koszulkę.
- Ty też się zachowuj kocico. Jeszcze chwila i owiniesz wokół palca wszystkich facetów na planie - szeptałem lubieżnie do ucha, napierając członkiem na rowek pomiędzy jej pośladkami.
- Odezwał się świętoszek, który robi maślane oczy na widok Magdy – odgryzła się po cichu Marta. Nie na tyle jednak cicho aby Magda nie dosłyszała. Musiała zrobić to celowo. Ta mała diablica celowo podkręcała atmosferę.
Spojrzałem na Magdę. Odwzajemniła spojrzenie, jednocześnie przygryzając seksownie dolną wargę.
- Magda ręczniki!!! Gdzie te cholerne ręczniki? – przerwał nam flirt Mariusz. Cholerny Napoleon. Zepsuł mi taką zabójczą wymianę spojrzeń.
Rafał dysząc ciężko wycierał ręcznikiem spocone ciało. Miałem wrażenie, że robi wszystko żeby znajdować się w tym czasie przodem do Marty. Jego fujara błyszczała teraz dumnie między nogami, ociekając wilgocią. Na końcu iskrzyła się rosnąca kropla spermy, którą aktor niedbale starł ręcznikiem.
- No pięknie! Na dziś mamy jeszcze tylko scenę z Kaśką i Sławkiem, ale to w garażu – obwieszczał plany Mariusz. - Potem jakiś lunch i możemy zrobić sobie party – dodał ku uciesze towarzystwa.
- Oczywiście zostajecie – zakomenderował głosem nie znoszącym sprzeciwu. – Jutro ostatni dzień zdjęć i wyjeżdżamy. Zdążycie sobie odpocząć we dwoje. Dodam jeszcze, że jutro mamy dzień specjalny. Kręcimy rzeczy, których jeszcze nie robiliśmy . Będzie wam się podobać !
Co mieliśmy zrobić? Marta była już trochę pijana i strasznie podochocona. Szczebiotała radośnie z Magdą, która najwyraźniej przypadła jej do gustu. Co chwilę wybuchały śmiechem. Dziwnym trafem zwykle wtedy, gdy spoglądały w moją stronę.
Popołudniowa scena w garażu zleciała dość szybko i nie odbiegała znacząco od pornograficznej sztampy. Kaśka okazała się lekko zaokrągloną brunetką o bujnych piersiach, a Sławek wyglądał jak chodząca reklama siłowni. Barczysty, krótko ostrzyżony i solidnie obdarzony. Cóż, w tej branży „obdarzony” było chyba podstawowym argumentem w liście motywacyjnym. My w tym czasie raczyliśmy się drinkami i poznawaliśmy bliżej towarzystwo. Wszyscy okazali się bardzo sympatyczni i wygadani. Było coraz więcej śmiechu. Nie rozmawialiśmy specjalnie o tym, kto i dlaczego podjął pracę w porno, chociaż byłem ciekaw. Aktorzy nie wyglądali na prostaków spod przysłowiowej budki z piwem. Marta zaś była w swoim żywiole. Siedziały na brzegu basenu, mocząc nogi i rozmawiając w czteroosobowym gronie, do którego dołączyła jeszcze Kaśka. Co chwile dochodziły stamtąd salwy śmiechu. Miałem nieodparte wrażenie, że nas obgadują, bo co chwilę, któraś z dziewczyn odwracała się w naszą stronę.
- Oj ta Marta! Żywe srebro – skomentował Mariusz, który też już odprężał się drinkiem po pracowitym dniu.
- Świetna jest! Zazdroszczę takiego skarbu – zawtórował mu Rafał.
- Widzę, że komuś tu podoba się moja żonka – wypaliłem ośmielony kolejnym, pokaźnym drinkiem.
- Żebyś wiedział stary, żebyś wiedział – Rafał poklepał mnie po plecach jak starego kumpla. – Ty za to ślinisz się do naszej Magdy. Uważaj to niezła kokieta. Uwiedzie, a potem zostawi z niczym. To jej styl! – śmiał się Rafał.
- Nie żartuj sobie. Atmosfera jest frywolna, ale jestem tu przecież z żoną – przypomniałem mu żartobliwie grożąc palcem.
- Jasne! - wtrącił Mariusz. – Komu przynieść drinka?
Takie wesołe pogaduchy trwały w najlepsze przez kolejna godzinę, gdy nagle grupka pań wstała i przemieściła się w stronę mniejszego basenu w zimowym ogrodzie. Przypatrywałem się temu z zainteresowaniem.
- Robimy bąbelki!!! – usłyszałem podniesiony głos, bodajże Agnieszki.
Cała impreza zaczęła zmierzać w tamtym kierunku, więc nie pozostało mi nic innego jak dołączyć. Okazało się, że mniejszy basen mógł również pełnić funkcję olbrzymiego jacuzzi. Dodatkowo, woda była podświetlana. Po włączeniu wszystkich efektów, miałem wrażenie jakbym patrzył na jakiś kolorowy kocioł, w którym wrze magiczna mikstura. Atmosferę podkręciła Magda.
- Wskakujemy?! – oznajmiła spoglądając pytająco na pozostałe dziewczyny.
Moja Marta nieśmiało podniosła rękę do góry. Wszystkie panie spojrzały na nią.
- Ja nie wzięłam stroju. Muszę się wrócić do domu.
- A kto tu mówi o kąpieli w stroju?! – roześmiała się Magda, a na potwierdzenie tych słów jej bikini w kilku szybkich ruchach powędrowało na stojący obok basenu leżak.
- No to na bombę!!! – zawołała rozochocona i z pluskiem wskoczyła w kolorową kipiel. Przez chwilę widziałem jej nagie ciało. Wyglądała obłędnie seksownie. Piersi, odrobinę większe niż u mojej żony, gładko ogolona myszka. Była świetna.
Pozostałe panie równie ochoczo pozbywały się ciuszków, tylko moja Marta stała trochę speszona.
Zauważyłem, że panowie z zainteresowaniem przyglądają się scenie. Pewnie obstawiają, czy się rozbierze. Ja ani przez chwilę nie wątpiłem, że się nie rozbierze. W końcu to mężatka, matka dwojga dzieci – utwierdzałem się w tej pewności.
Byłem w błędzie. Z wyrazem kompletnego zaskoczenia na twarzy obserwowałem jak Marta zdejmuje koszulkę. Jej małe, jędrne piersi zawadiacko wyskoczyły spod bawełny. Po chwili wahania, na leżak powędrowały również szorty. Moja słodka, niewinna żona stała nago na brzegu basenu.
- No wskakuj!!! – zachęcały ją pozostałe dziewczyny chichocząc bez przerwy.
Wskoczyła. Odnotowałem jeszcze, jak Rafał mówi do Roberta – ale ciało, sama słodycz.
Po chwili panowie również zaczęli zrzucać ciuchy i na golasa wskakiwać do basenu. Ktoś przysunął bliżej wózek z alkoholem i całe towarzystwo rozpoczęło basen party. Teraz ja wyglądałem jak ostatni ćwok, stojąc z drinkiem w ręku i zastanawiając się co począć. Miałem Marcie trochę za złe, że bez uzgodnienia zrobiła coś tak głupiego. Z drugiej strony, świadomość, że tam pod mieniącą się kolorami, spienioną wodą, znajduje się tyle nagich ciał, w tym wdzięki mojej żony, wywołała u mnie natychmiastową erekcję.
- Kochanie nie stój tak! – dobiegło mnie wołanie Marty.
- Śmiało! – zawtórowała jej Magda.
Na szczęście wypiłem już trochę i moje poczucie wstydu powoli zostało wyparte przez lekkomyślność. A co tam, pierniczę! - pomyślałem krótko i pozbyłem się koszulki. Większy kłopot miałem z szortami, bo pod nimi czaił się pokaźny wzwód. Starałem zrobić się to szybko, ale jestem pewny, że Marta z Magdą odnotowały mojego sterczącego penisa. Gdy znalazłem się w wodzie zauważyłem, że szepczą sobie coś do ucha i chichotają bez przerwy. Ja poczułem się bezpieczny pod płaszczykiem piany, bąbelków i migających kolorów, które maskowały skutecznie to, co działo się pod wodą. Po chwili, Marta zostawiła na moment nową koleżankę i dołączyła do mnie.
- Ejże kochanie, widzę, że rajcuje ciebie ta impreza. To ja na ciebie tak działam, czy może Magda? – śmiała mi się do ucha.
- Kochanie nie pesz mnie. Wiesz, że ty jesteś moja seks bombą. Magda jest bardzo atrakcyjna, ale to nie jest powód żebym się podniecał – odparłem niepewnie.
- Poza tym, co ci strzeliło do głowy żeby rozbierać się do naga przy tych wszystkich ludziach. Może oni nawykli do nagości, ale w końcu my jesteśmy małżeństwem – tłumaczyłem.
- To, że jesteśmy małżeństwem zabiera nam prawo do odrobiny szaleństwa? - zapytała Marta łapiąc mnie jednocześnie za sterczącego w wodzie członka. – Widzę, że ktoś tu jest niezłym hipokrytą – dodała. Na górze moralizuje, a na dole by coś bzyknął.
Marta była już trochę podpita, ja zresztą też. Zważywszy na okoliczności, nie byłem w stanie zbić jej argumentów. Spojrzałem jej tylko w oczy i powiedziałem :
- Dobrze, zanim znowu zrobisz coś głupiego, to proszę skonsultuj to ze mną.
Spojrzała mi przenikliwie w oczy.
- A więc obiecuję, że zanim znowu zrobię coś głupiego, skonsultuję to z tobą.
Powiedziała zanim zamiast jeśli. Powinienem zwrócić na to wcześniej uwagę, a tymczasem wziąłem jej obietnicę za dobrą monetę.
- Zrobiłaś niemałe wrażenie na męskiej części ekipy. Szczególnie Rafał ociekał miodem, gdy komentował twój występ.
- Doprawdy? Przystojniak z niego, nie zaprzeczę – zmysłowym głosem wyszeptała mi do ucha, mocniej zaciskając dłoń na penisie.
- A wiesz co się będzie działo jutro? – spojrzała mi w oczy konfidencjonalnie, jakby miała zamiar zdradzić mi kto naprawdę zabił Kennediego.
- Coś Mariusz wspominał o niespodziance – odparłem lekceważąco. –W końcu jaka to może być niespodzianka? Będą się więcej pieprzyć? – zaśmiałem się z własnego żartu.
- A żebyś wiedział, że więcej – tryumfalnie obwieściła Marta.
Nachyliła się bliżej i wyszeptała:
- Jutro przyjeżdża trzech nowych aktorów. Z Francji. Będą kręcić scenę o tematyce cuckold. O bardzo niegrzecznej żonie, której mąż zorganizował gangbang – kontynuowała.
Widzę, że moja ślubna całkiem biegle porusza się w tematyce. Jakby siedziała w branży od lat. Nie wiem czy mi się to podoba – cały czas miałem wątpliwości.
- Smaczku sytuacji dodaje fakt, że faceci są... czarni – kontynuowała lubieżnym szeptem. – Ponoć są też bardzo sowicie obdarzeni – dodała z wyraźnie maślanymi oczami.
Obdarzeni, a to ci niespodzianka – skwitowałem sarkastycznie w myślach.
Ona chyba się trochę zatraciła – pomyślałem czując jak dłoń Marty zaczęła masturbować mojego członka pod wodą. Mnie też naszły lubieżne myśli. Cuckold – myślałem o tym kilka razy. Może nie w kontekście naszego związku, ale myśl o żonie pieprzącej się za zgodą męża z innymi facetami była sama w sobie tak perwersyjna, że potrafiłem stworzyć w wyobraźni obraz mojej Marty robiącej coś takiego. Szybko odpędzałem od siebie te wizje, ale przyznam, że były dość podniecające. Nie wiedziałem tylko, że czarni faceci z wielkimi fiutami interesują moją żonę.
- Oczywiście, przyjdziemy popatrzeć! – kategorycznie stwierdziła moja napalona kocica.
- Dość już kochanie, bo zaraz spuszczę się do basenu – wyszeptałem jej do ucha. – Oczywiście, przyjdziemy.
- Super, a teraz zróbmy coś głupiego – puściła mojego penisa i obdarzyła szczerym uśmiechem zbliżającą się do nas Magdę. Byłbym gotów przysiąc, że porozumiewawczo puściła do niej oko. Znowu zbagatelizowałem coś, na co powinienem zwrócić większą uwagę. Zróbmy coś głupiego – powiedziała. Zignorowałem to. Być może dlatego, że o moją nogę otarła się w tym momencie noga Magdy. Wyobraziłem sobie jej nagość pod płaszczykiem kolorowej wody.
- Zostawiam was na moment gołąbeczki – zaskoczyła mnie Marta. – Bądźcie grzeczni – dodała, puszczając oko, tym razem do mnie.
O co tu chodzi? – zastanawiałem się intensywnie. Gdzie ona idzie i dlaczego zostawia mnie z Magdą?
Zupełnie mnie nie zaskoczyło, że Marta, niby przypadkiem dała się zagadnąć Rafałowi, a po krótkiej chwili gawędzili już jak starzy znajomi.
Poczułem na swoim udzie dłoń. Zamarłem. To mogła być tylko dłoń Magdy. Ku mojemu podniecającemu przerażeniu, jej zwinne palce znalazły się po chwili na mojej męskości. Tkwiłem w bezruchu.
- Mmmm – zamruczał zmysłowy głos do mojego ucha. – Co my tu mamy?
Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Magda obróciła się do mnie przodem, złapała mnie za szyję i oplotła nogami. Poczułem jak mój sterczący członek opiera się o aksamitną gładkość. Spojrzała mi w oczy i przysunęła usta do mojego ucha. Kompletnie nie wiedziałem jak się zachować. Spojrzałem na Martę. Zajęta była flirtowaniem z Rafałem, ale co chwilę ukradkowo spoglądała w naszą stronę. Ona wiedziała – pomyślałem – co one knują?
- Widzę, że jesteś ciekaw co tam się wyprawia? Powiem ci ogierze – wyszeptała Magda dociskając swoją kobiecość do mojej męskości. Myślałem, że zaraz zwariuję.
- Twoja słodka żonka dziś wieczorem przeleci Rafała, albo nawet Rafał ją – kontynuowała zmysłowy szept Magda.
- Cooooooo!!! – krzyknąłem cicho, o mało nie strącając Magdy z przyjemniej dla mnie pozycji.- I ty mi to tak po prostu mówisz? – dodałem wzburzonym głosem.
- Owszem, dodam jeszcze, że sama ją namawiałam - jej oczy lśniły wpatrując się w moje.
- Ale jak, jak mogłaś? O co tu chodzi? – dukałem nieskładnie, czując się całkiem zagubiony.
- Namawiałam ją, ale ona nigdy by się na to nie zgodziła. Chociaż nie ukrywała, że Rafał jej się spodobał – dręczyła mnie Magda. – Nie zgodziłaby się gdybym jej czegoś nie obiecała – dostrzegłem błysk w jej oku.
- Co masz na myśli? –byłem wzburzony i jednocześnie zaintrygowany.
- Obiecałam jej, że ja przelecę ciebie, albo ty mnie. Jak wolisz? – zakończyła wpijając swoje drapieżne usteczka w moje wargi.
Odjechałem kompletnie. Tam obok, moja słodka żona coraz bardziej przywiera ciałem do aktora porno o aparycji nordyckiego herosa, a mnie uwodzi młodsza o dobre piętnaście lat kocica, która najwyraźniej wie czego chce. Jej usta wysysały ze mnie resztki oporu i wątpliwości. Zrozumiałem, że to chyba musi się stać. Wiedziałem, że już nie zatrzymam tego koła przeznaczenia. Nie starczy mi sił, a moje morale upada coraz bardziej pod pożądliwymi ruchami wampirzycy Magdy.
Spojrzałem jeszcze raz na Martę. Obserwowała nas. Miałem wrażenie, że jej dłoń wykonuje jakieś ruchy pod wodą. Nawet nie chciałem myśleć jakie to ruchy. Pozostali uczestnicy imprezy starali się nie widzieć tego co się dzieje. Czasem ktoś rzucił ukradkowe spojrzenie, ale bardzo dyskretnie. Wszyscy zdawali się być pochłonięci rozmową w grupkach. Czasem dobiegł mnie śmiech, czy dźwięk zderzających się szklanek. Nasza czwórka zdawała się znajdować w innym uniwersum. W innym wymiarze. Tylko my.
Nasze spojrzenia z Martą zderzyły się. Magda natarczywie próbowała wtargnąć językiem do moich ust. W oczach żony dostrzegłem przyzwolenie. Po raz kolejny przegrałem z własnym pożądaniem. Marta tymczasem, utrzymując kontakt wzrokowy póki było to możliwe zajęła wobec Rafała taką pozycję jak Magda. Ich usta spotkały się. Wyobraziłem sobie jego wielkiego, żylastego kutasa, na którym spoczywa teraz zapewne drobna, różowa i delikatna kobiecość mojej Marty. Zacząłem się chyba trząść z emocji.
- Widzę, że to wszystko działa na ciebie niesamowicie. Poddaj się nastrojowi. Żyj chwilą – jej usta namawiając mnie do upadku błądziły po mojej szyi.
- Zresztą, mam pomysł! – powiedziała nagle. – Chodźmy!
Zeskoczyła z mojego kutasa, który w międzyczasie bardzo przyjemnie usadowił się przy wejściu do pochwy, jakby czekając na chwilowy brak czujności przeciwnika aby wedrzeć się, zdobyć jej twierdzę.
Magda chwyciła mnie za męskość i pociągnęła w stronę Marty i Rafała, którzy byli bardzo mocno zajęci sobą. Moja żonka była chyba zaskoczona kiedy nagle usłyszała szept Magdy prosto do ucha. Po chwili pokiwała głową i zaczęła szeptać coś w ucho Rafałowi. Magda pociągnęła mnie znowu za członka w stronę schodków. Wyszliśmy z basenu i od razu poczułem chłód wieczorny chłód. Moja seksowna przewodniczka wyciągnęła szybko, ze stojącego obok kosza, dwa frotowe szlafroki, które przyjemnie wchłonęły wilgoć i odizolowały nasze ciała od lekkiego wiaterku.
Dokąd ona mnie ciągnie? – dociekałem. Co tam szeptała Marcie?
Szybko zrozumiałem. Za chwilę znaleźliśmy się w sypialni. Tej samej gdzie dziś Rafał tak seksownie zajmował się Agnieszką. Od razu przypomniałem sobie tą scenę. Nasze szlafroki opadły na podłogę. W sypialni panował półmrok. Na zewnątrz było jeszcze jasno, jak to w czerwcu koło dziewiętnastej, ale przez zasłony wpadała tylko niewielka ilość światła. Magda w tej scenerii prezentowała się wyśmienicie. Drobna, zabójczo atrakcyjna, a przy tym niemalże niewinna, kiedy tak spoglądała na mnie swoimi dużymi oczami. Nasze usta znowu złączyły się w pocałunku, który kontynuowaliśmy opadając na łóżko. Zatraciłem się w niej bez reszty. Moje usta jak szalona pragnęły pieścić i całować każdy zakamarek tego młodego, gorącego i sprężystego ciała. Gdy z szaleństwem w oczach próbowałem pochłonąć w usta jej całe piersi, poczułem, że materac ugina się pod czyimś ciężarem. Spojrzałem kątem oka.
A więc to tak! Tak to sobie wymyśliły!
Obok leżał Rafał, a nad nim czaiła się Marta, pieszcząc jego ciało, tak jak ja Magdy. Miałem wrażenie, że jest jeszcze bardziej dzika i napalona niż ja. Moje głodne usta wędrowały coraz niżej, aż zbliżyły się do gniazda wilgoci i ciepła otoczonego aksamitem warg sromowych. Zatopiłem się w tej wilgoci bez reszty.
- Aaaaahhhh!!! – westchnęła Magda, gdy mój język znalazł drogę do sztywniejącego guziczka.
- Aaaaahhhh!!! - westchnął Rafał, gdy drobne usta Marty oplotły wargami jego męskość.
W tym momencie sam już nie wiedziałem, czy bardziej działa na mnie pulsująca wilgocią, gładka szparka zapraszająca moje usta do pieszczot, czy podglądany ukradkiem widok mojej ślicznej Marty, której język tańczył zmysłowo wokół żylastego, wielkiego członka. Magda nie dała mi jednak zbyt długo odrywać uwagi od jej kwiatuszka, który coraz silniejszymi ruchami bioder napierał na moje pożądliwe wargi.
- Taaaak, mocniej, liż, pieść, błaaaagam rób mocniej!!! – jęczała zmysłowo.
W ślad za językiem powędrował palec, po chwili dwa. Łechtaczka podrygiwała w rytm natarczywych ruchów języka, a palce rozpoczęły wędrówkę w głąb ciasnej i gorącej kobiecości Magdy. Zapadłem się w jej smaku i zapachu, które igrały z moimi zmysłami.
Ukradkowe spojrzenie. Żylasta kolumna znikała raz pomiędzy udami Marty, która pojękując ujeżdżała Rafała. Jego dłonie miętosiły zawzięcie piersi. Ja pierniczę, zabronię jej kiedyś nosić te kucyki – pomyślałem przez chwilę patrząc na dziewczęcą figurę mojej żony, która z takim apetytem pochłaniała męskość blond ogiera.
Wzgórek łonowy Magdy wręcz boleśnie przywarł do moich ust. Na moich palcach posuwających się tam i z powrotem zacisnęły się ciasno mięśnie. Mój język wibrował już chyba z częstotliwością nieosiągalną dla nowoczesnego sprzętu audio.
Aaaaaaaaaaaaaaa!!! – rozległ się przeciągły jęk, a uda Magdy zaczęły miażdżyć moją głowę. Całym jej ciałem wstrząsały gwałtowne skurcze niepohamowanej rozkoszy.
Wstrząsy jeszcze dobrze nie przebrzmiały gdy poczułem jak jej dłoń ciągnie mnie za włosy do góry. Nie miałem szans nic zrobić. Usta Magdy łapczywie przywarły do moich, jeszcze umazanych jej kobiecością.
- Pieprz mnie – wysapała gdy pulsująca żarem cipka podrygiwała w poszukiwaniu mojej męskości.
Szybko ją dopadła. Wbiłem się w nią bez pomocy rąk. Widoki przed oczami rozmywały mi się w czerwone plamy. Obok wirowała postać Marty. Słyszałem mokre mlaskanie jej cipki, gdy opadała na lśniącego od soków kutasa. Magda swoimi łapczywymi ustami usilnie walczyła o moją uwagę. Chciała mnie tylko dla siebie. Drapieżne dłonie wbiły się w moje pośladki, dociskając je do gorących wrót rozkoszy. Byłem teraz jak zwierzę. Gdybym mógł, wbiłbym się cały w ten tunel rozkoszy. Podniecenie magazynowane prze większość dnia domagało się erupcji, która musiała nastąpić nieuchronnie.
Magda widząc zbliżające się oznaki mojego orgazmu zaplotła zwoje zgrabne nogi na moim ciele, które było teraz jednością z jej ciałem. Przed oczami zobaczyłem czarną plamę, która po chwili rozbłysła tysiącem słońc. Wydając z siebie zwierzęcy jęk uwolniłem eliksir spełnienia, który niepowstrzymaną falą wdarł się w zakamarki kobiecości Magdy. Nie myślałem w tej chwili o Marcie. Miałem też w nosie czy Magda się zabezpiecza. Byłem teraz stuprocentowym samcem, który posiadł na własność oddaną samicę aby dać jej rozkosz, aby ją... zapłodnić. Wraz z ostatnimi pchnięciami wracała do mnie świadomość. Opadłem zdyszany na gorące, spocone ciało Magdy. Pachniała podnieceniem i spełnieniem. Przytuliła mnie mocno.
-Dziękuję, dziękuję za rozkosz – wyszeptała mi do ucha. – Nikt, nigdy nie kochał mnie w taki sposób. Z takim oddaniem i pożądaniem. Nasze usta jeszcze raz zatańczyły miłosny taniec.
Delikatnie zamieniliśmy się miejscami. Teraz ja leżałem na plecach, a Magda przytuliła się do mnie wspierając głowę na mojej piersi. Jej dłoń delikatnie i leniwie zabawiała się penisem, który wiotczał coraz bardziej, gdy uchodziło podniecenie. Mogłem wreszcie skupić uwagę na Marcie. Marcie, która klęczała teraz na czworaka, a umięśniony ogier cwałował za jej plecami. Mocarnymi łapami, które nie pozwalały jej uniknąć uderzeń dawał jej maksimum rozkoszy. Magda wyciągnęła dłoń i wykonała przywołujący gest. Obydwoje zrozumieli.
Marta przysunęła się bliżej nas, w ślad za nią jej kochanek. Leżałem teraz, a z góry błyszczały oczy mojej żony. Jej lekko rozchylone usta dyszały pożądaniem w rytm pchnięć Rafała. Palce Magdy delikatnie, bardzo delikatnie, zaczęły trącać podskakujące brodawki piersi. Patrzyłem jej w oczy. Jej spojrzenie wydawało się nieobecne. Pojękiwała. Najpierw cicho, a potem coraz głośniej i częściej. Zwinne palce Magdy zabawiały się sztywnymi brodawkami. Obserwowałem jak policzki i dekolt mojej żony pokrywają się czerwienią. Oznaka nieuchronnie nadchodzącego orgazmu.
Aaaaaa!!! – zajęczała Marta. Rafał jeszcze zintensyfikował swój tryumfalny cwał. Magda chwyciła za kucyk i pociągnęła twarz dochodzącej do orgazmu piękności w moją stronę. Nasze gorące usta spotkały się. Moje już spełnione i dochodzące do siebie, jej pełne nabrzmiewającej rozkoszy, smakujące innym mężczyzną. Palce Marty znalazły moją dłoń. Zaciskały się coraz mocniej. Jej język wirował coraz szybciej i szybciej.
Moja żona dochodziła do orgazmu na moich oczach, dzięki potężnemu kutasowi wbijającemu się rytmicznie w jej wnętrze, a ja trzymam ją za rękę. Czyste szaleństwo! – pomyślałem. Nasze usta zostały gwałtownie rozdzielone gdy Marta z głośnym jękiem wygięła się do tyłu. Jej drobnym ciałem wstrząsnął spazm rozkoszy. Sytuację wykorzystał Rafał, który patrząc mi w oczy zachłannie obrócił głowę Marty i szukał językiem jej warg. Gdy je znalazł, przyspieszył tempo jeszcze bardziej i za chwilę ich jęki zlały się w jedno zwierzęce wycie. Pchnięcia stały się niekontrolowane, pojedyncze, gwałtowne. Rafał dochodził w mojej żonie, a ona razem z nim. Z dziwnym uczuciem dostrzegłem jak spomiędzy jej nóg, na łóżko zaczyna kapać nasienie zmieszane z jej sokami. Rafał wykonywał ostatnie pchnięcia, a ciało Marty wstrząsane miłosnymi drgawkami opadło na mnie.
Niezawodna Magda widząc to powoli odsunęła się na bok. Jej usta złożyły się jak do pocałunku, który pomknął w moją stronę wraz z uśmiechem.
- Dzięki – szeptały bezgłośnie jej usta.
- Dzięki – równie cicho odpowiedziały moje.
Magda skinęła głową na Rafała. Powoli, nie chcąc burzyć nastroju wysunął swoją spełnioną męskość z Marty i obydwoje po cichu wyszli z sypialni. Zostaliśmy sami.
- Dziękuję, dziękuję za ten wieczór – wyszeptała Marta.
Już druga kobieta mi dziś dziękuje – pomyślałem.
- Ja tobie też dziękuję. Również przeżyłem coś niesamowitego, dzięki tobie i... Magdzie – odpowiedziałem z pewnym poczuciem winy w głosie.
- Nie czuj się winny. Ja też dałam się ponieść. Obydwoje nabroiliśmy i mam nadzieję, że dobrze nam to zrobi. Całe szczęście, że jutro ostatni dzień tej cholernej pornografii, chociaż przyznam, że polubiłam tych ludzi. Szczególnie niektórych – dodała skwapliwie.
- Ty też nie pogniewałbyś się na dłuższą znajomość z Magdą? - szybko zmieniła obiekt rozmowy, bo po jej wcześniejszych słowach od razu pomyślałem o Rafale.
- Nie zaprzeczam, że Magda to kocica z piekła rodem – zaśmiałem się. – Dogodziła mi bardzo, a jak wiesz owoc zakazany smakuje podwójnie. – Ty chyba też nie czujesz się niezaspokojona?
- Oj tak. Nie wiem jak dowlokę się do domu – odparła Marta.
- Wiesz, nie musimy tu jutro zaglądać? Nie czujesz się zmęczona?
- Oszalałeś? Chcesz odpuścić taką gratkę? Czarny gangbang? Ja chce popatrzeć – uparła się Marta.
– Poza tym, nie chcę tam już dziś wracać. Czułabym się niezręcznie. A z drugiej strony, wypada się pożegnać. Trzeba przyznać, że ugościli nas z rozmachem - zakończyła temat.
Przemknęliśmy cichcem, jak białe zjawy w frotowych szlafrokach. Wciąż było jasno, ale wesoła kompania zajęta sobą nie zauważyła nawet jak wymknęliśmy się z krainy czarów przez nasze tajne przejście. Myślę, że Magda i Rafał nie będą mieli żalu – pomyślałem oglądając się za siebie ostatni raz.
Ciąg dalszy nastąpi.
Jak Ci się podobało?