Marta Shemale (I)
22 kwietnia 2025
Marta Shemale
6 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Marta okazała się być transseksualistką.
Ale zacznijmy od początku.
Miałem wtedy konkretnie 27 lat. Dwa miesiące wcześniej rozstałem się z dziewczyną po dwuletnim związku i co tu dużo mówić, czułem, że jestem w silnym dołku, tym bardziej, że moja ówczesna dziewczyna zdradziła mnie ze swoim szefem, jak się zresztą później dowiedziałem, chodziło jej tylko o kasę. Mniejsza. Znalazłem się w momencie, w którym nie do końca wiedziałem, co chcę robić, moje poczucie męskości było mocno nadszarpnięte i nie za bardzo wierzyłem, żebym mógł jeszcze kiedykolwiek wejść w intymną relację z kimkolwiek.
Ale od czego ma się kolegów. Jeden naciągnął mnie, żebym odświeżył sobie Tindera i poszedł na randkę z jakąś fajną dziewczyną. Udało mi się wprawdzie umówić dwa razy z dwiema dziewczynami, ale żadna z nich nie była w moim typie. Pierwsza okazała się być straszną gadułą i w ogóle nie pozwalała mi dojść do głosu. Druga z kolei była tak nieśmiała i chyba czułem, że nie jestem w jej typie. Tinder mi nie pomógł.
Drugi kolega, który jako jedyny z naszej paczki jeszcze chodził po klubach i wyrywał tam jakieś młode dziewczyny, podpowiedział mi, żebym poszedł w tę stronę, w żadnym razie nie próbując sobie na nowo ogarniać poważniejszego związku. “Tu chodzi teraz o Twoją pałę, wyrwij sobie młodą cipeczkę, to ci się odechce związków i zapomnisz o tamtej szmacie!” – cytuję.
Jednak próba wyrwania młodych siks skończyła się na niczym. Po prostu poczułem, że nie mam ochoty na takie rzeczy i że chyba już z tego wyrosłem. Nie minęła godzina, jak powiedziałem kumplowi, że ja idę.
– A rób jak chcesz! – powiedział, odrywając się na chwilę od jednej laski, którą właśnie wyrwał.
Kiedy wychodziłem z klubu, zaczęło akurat padać. Stanąłem na przystanku i zacząłem zamawiać Ubera, kiedy ją zauważyłem. Była niezwykła! Długie blond włosy, zgrabna figura, niebieskie oczy, elegancko ubrana, a co najbardziej się rzucało w oczy – wysoka dziewczyna, około 180 cm. Ja, który mierzę mniej więcej tyle co ona, byłem aż trochę zawstydzony, w końcu rzadko mam do czynienia z dziewczynami swojego wzrostu lub wyższymi. Wyglądała bosko, patrząc się w kierunku ulicy i ochraniając się parasolką przed deszczem. Kiedy nagle spojrzała w moim kierunku, uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłem jej uśmiech.
W końcu podjechał Uber, a będąc kompletnie oszołomiony tą dziewczyną, zacząłem zmierzać w kierunku auta, kiedy nagle zauważyłem, że ów piękność robi to samo.
– To chyba mój Uber, proszę pana! – powiedziała z lekkim rozbawieniem. Miała dość niski głos, który wydał mi się jeszcze bardziej podniecający. Zdezorientowany, spojrzawszy na dane w aplikacji, musiałem w każdym razie przyznać jej rację.
– Tak, to prawda, przepraszam.
– Nic się nie stało, wszystkiego dobrego. – odpowiedziała i wsiadła do auta.
Stałem tak jeszcze kilka minut zamurowany, aż w końcu przyjechał mój Uber, który zawiózł mnie do mojego mieszkania.
Minęło kilka kolejnych tygodni, podczas których co jakiś czas przypominałem sobie o pięknej dziewczynie, którą widziałem na przystanku. Pewnego dnia, kiedy wracałem wieczorem z pracy, zobaczyłem, że w moim bloku trwa przeprowadzka, o czym świadczyły auta firmy przewożącej meble. Kiedy pojechałem windą na swoje piętro, zaskoczony zobaczyłem, że przeprowadzka trwa w mieszkaniu obok. Zainteresowany tym, kogo będę miał za swojego sąsiada, zerknąłem delikatnie w głąb wejścia do mieszkania, w którym trwała przeprowadzka, po czym nagle ją zobaczyłem. To była ona, ta sama piękność, którą spotkałem na przystanku! Miała na sobie kwiecistą sukienkę i wyciętym dekoltem.
Praktycznie od razu mnie zauważyła i uśmiechając się tak, jakbyśmy się już znali, podeszła do mnie na klatkę:
– Co za zbieg okoliczności, pan tutaj mieszka? – zapytała. Nie była raczej starsza ode mnie, ale zachowywała się bardzo kulturalnie. I ten niski, altowy głos, sprawiał, że zapominałem o wszystkim dookoła.
– Tak, mieszkam tu już od trzech lat, Marek jestem, bardzo mi miło! – przedstawiłem się, będąc niezwykle ciekawym, jak nazywa się moja nowa, wspaniała sąsiadka.
– Bardzo mi miło, mam na imię Marta – powiedziała. – Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem mieszkało.
– Razem? – zapytałem nieco rozbawiony.
– To znaczy obok siebie. – Z lekkim rozbawieniem poprawiła się.
Była jednak troszkę ode mnie wyższa, jak zauważyłem, jednak jej ciało było bardzo smukłe, w przeciwieństwie do mojego, barczystego wyglądu.
– Czy mogę coś dla Ciebie zrobić, Marto? – zapytałem z grzeczności, ale i chęci utrzymania kontaktu.
– Wiesz, męskie sprawy ogarniają teraz mi panowie od przeprowadzki, ale gdybym potrzebowała męskiej dłoni, to chętnie się do Ciebie zgłoszę – odpowiedziała, niespodziewanie puszczając mi oko.
– W porządku, w takim razie miłego mieszkania – odpowiedziałem. – W razie jakby ci czegoś brakowało, to mogę coś ci pożyczyć – dodałem.
– Dziękuję Marku, to bardzo miłe! – powiedziała do mnie z takim uśmiechem, że gdy tylko wszedłem do domu i zamknąłem się od środka, wiedziałem, że muszę sobie zrobić dobrze, żeby rozładować napięcie.
Wskoczyłem zaraz do łóżka, żeby złapać się za penisa i zacząć trzepać. Nie minęło kilka minut, a ja, wyobrażając sobie, że całuję piękną Martę po szyi, zanurzam się rękami w kierunku Jej biustu, następnie majtek i że masuję jej cipkę, już prawie doszedłem, kiedy usłyszałem pukanie.
Kurwa, to pewnie ona – pomyślałem. Nie myliłem się, to była Marta. Ubrawszy się szybko, otworzyłem drzwi.
– Wybacz sąsiedzie, że przeszkadzam – zaczęła, a ja zauważyłem, że ma ze sobą ręcznik, płyny do kąpieli i jakieś ubrania – ale okazało się, że w moim pionie w ogóle nie ma dostępu do wody, a ja chciałam się wykąpać. Czy mogłabym to zrobić u ciebie? – zapytała.
Mnie zamurowało, ale po chwili odpowiedziałem, że jak najbardziej.
Napuściłem Marcie ciepłej wody do wanny i dolałem płynu relaksacyjnego, który sam stosuję, kiedy chcę przeżyć przyjemne chwile w wannie.
– Proszę, skorzystaj z mojej łazienki, ile tylko potrzebujesz – powiedziałem.
– Dziękuję – odpowiedziała, a ja zauważyłem, że zalotnie na mnie spojrzała, po czym zamknęła drzwi.
Kurwa, mam u siebie w łazience zajebistą laskę, która właśnie bierze kąpiel i o której marzę od kilku tygodni. – pomyślałem. Nie wiedziałem, co robić, bo oczywiście bardzo chciałem ją zdobyć, jeszcze do tego byłem totalnie napalony bo nieukończonym trzepaniu kapucyna, ale z drugiej strony nie chciałem niczego spieprzyć.
– Marku? – Usłyszałem nagle zza drzwi łazienki. – Czy mogę cię o coś prosić?
Mnie zamurowało.
– Tak, coś potrzebujesz? – zapytałem.
– Tak, wiesz co, nie wzięłam niestety swojej bielizny, ja wiem, że to może niegrzeczne, ale czy mógłbyś mi pożyczyć jakieś majtki?
To mnie zszokowało, ale nie wiedząc, co z tym zrobić, powiedziałem, że w porządku.
Znalazłem najlepsze majtki, jakie w ogóle miałem w szufladzie z bielizną i uchyliwszy lekko drzwi, rzuciłem jej na podłogę, walcząc z tym, żeby nie zajrzeć do środka.
– Dziękuję ci – odpowiedziała.
Zaczekałem jeszcze kilka minut, po czym drzwi się otworzyły.
Marta ubrana była w bardzo seksowną i przewiewną koszulę nocną, a pod spodem miała jeszcze biustonosz i moje majtki. Wyglądała pięknie, chociaż coś mi nie pasowało.
Moje męskie majtki przylegały jakoś ściśle do jej ciała, zupełnie nie dostrzegałem pustej przestrzeni, którą powinna mieć jako kobieta. Widziałem to tylko przez chwilę, bo zakryła się jeszcze po chwili ręcznikiem.
– Bardzo ci dziękuję, Marku. To ja wracam do siebie. Jakbyś potrzebował może czyjejś uwagi lub gdybym mogła ci się w jakiś sposób odwdzięczyć, to daj proszę znać.
– Oczywiście, Marto, wszystkiego dobrego – odpowiedziałem.
Wyszła.
Ja, będąc chyba jeszcze w lekkim szoku związanym z faktem, że piękność, o której myślałem tygodniami, będzie teraz moją sąsiadką, ba, że kąpała się w mojej wannie, byłem równocześnie przekonany co do tego, że chcę Ją zdobyć. To było po prostu zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Byłem tak napalony, że nawet nie myślałem o tym dziwnym wybrzuszeniu, które odznaczało się z jej majtek, kompletnie bagatelizując sprawę. Nie wiedziałem, że odmieni to tak wiele w moim życiu.
Koniec części pierwszej.
Jak Ci się podobało?