Malowany kurier
4 sierpnia 2011
16 min
Było już kilka minut po godzinie dwudziestej, gdy z zielonego fiata punto wysiadł jedyny o tej porze pracujący kurier pocztowy. Tym razem miał dostarczyć telegram, który pojawił się na poczcie na kilka minut przed zamknięciem urzędu.
Stanął przed metalowym płotem okalającym średniej wielkości domek jednorodzinny. Ponieważ furtka była zamknięta, użył dzwonka lecz w ciągu kilku sekund nikt z domowników nie zareagował. Jasno oświetlony pokój na parterze zdradzał obecność kogokolwiek, więc ponownie zadzwonił. Po chwili otworzyło się okno, przez które wyjrzała tajemnicza głowa, owinięta ręcznikiem udającym turban.
- Dobry wieczór, poczta, telegram - przywitał się grzecznie jak nakazywały procedury pocztowe.
- Dobry wieczór - odpowiedziała kobiecym głosem głowa - Czy mógłby pan wejść od strony podwórka? Brama jest otwarta, wystarczy ją pchnąć.
Uchylił wrota bramy, wszedł na teren posesji, kierując się na jej tyły. Wszystkie domy w okolicy wyglądały bardzo podobnie, więc nie poczuł się zaskoczony widokiem tarasu. Podszedł do schodków i w tym samym momencie otworzyły się drzwi prowadzące z budynku na taras, w których stanęła średniej wielkości osóbka ubrana w znajomy turban na głowie oraz biały szlafrok.
- Przepraszam że pana nie wpuściłam od strony frontowej, ale moi rodzice zabrali wszystkie klucze i stąd to całe zamieszanie - Kobieta wydawała się nieco zakłopotana sytuacją - Proszę wejść po schodkach na taras.
- Nic nie szkodzi - odrzekł, pokonując kilka stromych stopni - Mam telegram dla pani...
- Edyta Pawelska - przerwała mu domowniczka - Mam urodziny, a to już dzisiaj trzeci telegram. Pana zmiennik był u mnie dwa razy - Uśmiechnęła się słodko, wyciągając przed siebie rękę.
- O, więc życzę wszystkiego najlepszego - Podał jej telegram i małą karteczkę oraz długopis - Proszę tu podpisać.
Kiedy kobieta dokonała formalności, schowała telegram do kieszeni szlafroka i rzekła:
- Mój starszy brat też ma dzisiaj urodziny, więc rodzinka pojechała do niego, a u mnie impreza odbędzie się dopiero jutro. To już taka nasza stara tradycja.
- A pani nie pojechała do brata? Dlaczego?
- Brat ma małe mieszkanie, więc wysłałam swoją delegację - uśmiechnęła się - Złożyłam mu życzenia przez telefon a jutro i tak się zobaczymy, kiedy przyjedzie do mnie na imprezę.
Domowniczka spojrzała na kuriera, po czym spytała:
- My tu sobie gadu gadu, a pan pewnie się śpieszy?
- Mam dużo czasu. Właściwie powinienem już być w drodze do domu, tylko ten telegram przyszedł trochę późno.
- Więc jest pan po pracy, panie... - tu zawiesiła na chwilę swój głos, oczekując podpowiedzi.
- Mirek jestem. Rzeczywiście już mam wolne.
- Wie pan co? Trochę mi smutno tak siedzieć samej w domu, więc mam nadzieję, że skusi się pan na kawę z ciastkiem - Spojrzała na niego figlarnym wzrokiem - Co panu szkodzi? Pan ma wolne, a ja nie mam towarzystwa. Nie ma pan nic do stracenia.
Mirek trochę zaskoczony propozycją westchnął głęboko i kiedy w głowie szukał odpowiedniej wymówki, aby się wymigać od kawy z ciasteczkiem, kobieta chwyciła go za rękę, nie pozwalając dojść do głosu:
- Dziękuję, że się pan zgodził. Wejdźmy zatem do środka.
Trochę ociągając się przekroczył próg drzwi tarasowych, po czym wedle życzenia pani gospodyni, poczuł się jak u siebie w domu, czyli usiadł w skórzanym fotelu, podobnym do tego, który miał w swoim pokoju. Kobieta tymczasem poszła do kuchni z której przyniosła kawę, półmisek z ciastkami oraz komplet talerzyków ze sztućcami. Postawiła wszystko na niskim stoliku, znajdującym się przy kanapie, na której usiadła, po czym zwróciła się do gościa:
- Proszę się częstować, ale będzie pan musiał usiąść obok mnie, bo ten fotel jest trochę niewygodny podczas jedzenia.
Posłusznie spełnił prośbę, a siadając obok gospodyni poczuł się bardzo nieswojo, jakby przeczuwając, że stanie się coś złego. Postanowił jednak się przełamać, wziął więc do ręki łyżeczkę i zaczął konsumować czekoladowe ciastko z kremem, popijając od czasu do czasu kawą z mlekiem, której od zawsze był wielbicielem.
- Przepraszam za ten strój, ale niedawno wyszłam z kąpieli i muszę poczekać aż włosy wchłoną odżywkę - lekko się na twarzy zarumieniła.
- Nic nie szkodzi. Mam siostrę, więc zdążyłem poznać babskie obyczaje.
Minęło kilka minut, podczas których rozmowa rozwinęła się błyskawicznie, osiągając bardzo wysoki poziom kulturalny. Okazało się, że Edyta jest w wieku Mirka, czyli skończyła 24 lata, a jej obsesyjne zainteresowania malarstwem udzieliły się całej rodzinie, która z dnia na dzień wiesza na ścianach domu obrazy różnych, średnio sławnych artystów.
- Ten w kącie mi się podoba - Mirek zauważył niewielki portret starca z długą brodą, wszystko rysowane węglem.
- Dziękuję. Sama go rysowałam - Uśmiechnęła się Edyta
- Wow, no to ma pani...
- Mówmy sobie po imieniu - przerwała gospodyni - Chodzi o talent?
- Właśnie... Edyto. Masz talent.
- Od dziecka dziadek mnie wszystkiego uczył - Tu wskazała palcem na portret starca - Zanim umarł, zdążyłam go jeszcze narysować. Pamiętam jak przez cały dzień namawiałam go, aby zechciał pozować, ale w końcu się zgodził, bo byłam jego ukochaną wnuczką.
- He he. Chyba nie tak łatwo jest być modelem. Trzeba wysiedzieć sporo czasu nieruchomo, a to musi być okropnie nudne - Mirek dobrze wiedział na czym polega pozowanie, bo kiedyś obejrzał pewien program w telewizji, poświęcony temu tematowi.
- Dlatego od tamtego czasu maluję przyrodę i różne przedmioty, kopiuję cudze portrety, ale jednak czegoś mi brak - Edyta trochę posmutniała na twarzy - Dolać Ci jeszcze kawy?
- Poproszę odrobinkę.
- Wiesz co? Może chciałbyś zobaczyć moją pracownię? - Nie czekając na odpowiedź, w jednej chwili wstała z kanapy i podeszła do schodków prowadzących na piętro - No chodź, koniecznie musisz to zobaczyć. Założę się, że jeszcze nigdy nie widziałeś na własne oczy pracowni artysty.
Oboje weszli na piętro, minęli kilka drzwi, po czym zatrzymali się na samym końcu korytarza, tuż przy drzwiach z tabliczką "pracownia".
- To tu - Wyjaśniła kobieta, otwierając powoli drzwi, jakby obawiała się, że coś się zaraz na nią rzuci - Poczekaj momencik, aż zapalę światło. Jakiś inteligentny inaczej zapomniał, że włącznik powinien być przy drzwiach i zamontował go na bocznej ścianie... OK, już możesz wejść.
Pokoik nie był duży, chyba od lat niemalowany. O ściany oparte były obrazy o różnorakiej tematyce, w kącie stała szafka z szufladami, na której ktoś pozostawił paletę malarską, a pośrodku pomieszczenia dumnie wznosiła się malarska sztaluga, wykonana z dębowego drewna.
- No i jak ci się podoba? - spytała Edyta.
- Naprawdę robi wrażenie - odpowiedział Mirek - Często tu bywasz?
Kobieta zastanowiła się przez chwilę, po czym stwierdziła:
- Właściwie sama nie wiem. Czasem nie ma mnie tu przez pół roku, a później siedzę tu dniami i nocami, więc nie widzę żadnej regularności. Ostatnio byłam tu wczoraj, stąd ta sztaluga i narzędzia przygotowane do pracy.
- Ale płótno jest czyste - zauważył kurier.
- No tak. Miałam zamiar coś namalować, ale straciłam natchnienie i tak to już wszystko pozostało.
- He he. Więc może namalujesz mnie? - zaśmiał się Mirek - Już sobie wyobrażam jak za sto lat na aukcji pojawi się obraz zatytuowany "Mirek z Bytomia".
Kobieta tylko lekko skrzywiła się pod nosem, stanęła przy sztaludze i przez chwilę wpatrując się w swego gościa, wykonywała w myślach szybkie szkice postaci.
- Pamiętasz jak na dole powiedziałam, że chociaż maluję, to jednak czegoś mi wciąż brakuje?
- No, tak. Coś o tym wspomniałaś. A w czym problem?
- Chciałabym namalować męski akt - Powiedziała to, wyciszając głos w końcówce zdania.
- Więc zrób to. Skombinuj jakiegoś modela i namaluj go... jeśli w ogóle znajdzie się jakiś ochotnik - Mirek w uśmiechu pokazał całe swoje uzębienie, lecz po chwili na jego twarzy pojawiła się grobowa mina - Dlaczego tak na mnie patrzysz?... Eee, co to, to nie! Na mnie nie licz!
- Proszę.
- Nie! Nie nadaję się na modela! Nie chcę! Nie!
- Ale...
- Powiedziałem, nie!
- Wstydzisz się swojej nagości?
- ...
- W takim razie niech będzie równouprawnienie - Mówiąc to zdjęła z głowy ręcznik, a po chwili na podłodze obok niego pojawił się również szlafrok - I jak? Teraz pokażesz swoje ciałko?
Mirek nie wiedział co powiedzieć, bo sytuacja zaskoczyła go do granic możliwości. Nic nie mówiąc zaczął przyglądać się kobiecie, czerwieniąc się przy tym z podniecenia. A było na co popatrzeć; długowłosa blondynka, o bladej skórze i długich nogach, stała przed nim gładząc swoje średniej wielkości piersi.
- Więc jak będzie? - spytała, patrząc na niego swoimi ślicznymi niebieskimi oczami.
- Wow - tylko tyle zdołał powiedzieć zaskoczony kurier.
Edyta postanowiła wziąć sytuację w swoje ręce, podeszła do niego i chwytając za spód jego bluzy, wyszeptała do ucha:
- Bądź mężczyzną i nie rób cyrku.
Zdecydowanym ruchem ściągnęła z niego bluzę, rzucając ją na swój szlafrok i ręcznik, a po chwili to samo zrobiła z jego podkoszulką. Pogładziła dłońmi jego nagi tors, po czym wydała krótką komendę:
- Zdejmij buty.
Kiedy zaczęła rozpinać spodnie, poczuła na swej głowie męskie palce, przeczesujące lekko poskręcane włosy. To było bardzo przyjemne, lecz od przyjemności ważniejsze dla niej było namalowanie męskiego aktu, dlatego czymprędzej ściągnęła z niego spodnie, które podzieliły los pozostałej części garderoby.
- Zobaczysz - zrobiła kilka kroków do tyłu, przyglądając się przez chwilę swojemu modelowi - Teraz się wstydzisz a za kilka lat będziesz się z tego śmiać, bo to przecież nic strasznego... No dobra, teraz majtki.
- Jeszcze ci mało? Nie wystarczy to co widzisz?
- Nie marudź, tylko zrób o co proszę - Nie czekając jednak na reakcję, zbliżyła się do niego, chwyciła za brzegi bielizny i jednym, zdecydowanym ruchem ściągnęła ze swego modela niebieskie 'atlanticki' - O, tak dużo lepiej... A teraz stań tutaj, ręce połóż na biodrach,, lewą nogę trochę do przodu, głowę do góry i postaraj się trochę rozchmurzyć, bo nie chcę malować ponuraka.
- Bardzo śmieszne - odburknął - Długo to potrwa?
- Nie wiem. Jak nie będziesz sprawiać kłopotów, to uwinę się w pół godziny.
Podeszła do szafki, z jednej z szuflad wyciągnęła węgiel do rysowania, a następnie stanęła przy sztaludze i westchnęła:
- Rozmyśliłam się. Nie będę ciebie malować.
- Ufff.
- Nie będę malować bo to będzie szkic węglem. Tylko stój spokojnie - zdjęła ze sztalugi płótno, które zastąpiła deską, na której położyła dużą kartkę papieru.
Spojrzała na niego, starając się zapamiętać jak największą ilość szczegółów; krótkie blond włosy, ostre rysy twarzy, lekki zarost i usta, które z pewnością pocałowały niejedną kobietę. Przyłożyła końcówkę węgla do kartki i zaczęła swoje myśli przenosić na papier. Tymczasem Mirek starał się pozbierać swoje myśli, zastanawiając się nad sensem tego co właśnie robi, lecz widząc przed sobą nagie ciało blondynki, dał się ponieść wyobraźni. Zaczął sobie wyobrażać Edytę, biegającą nago po łące pełnej kwiatów, która po chwili staje na brzegu pobliskiego jeziorka aby powoli zanurzyć swe ciało w jego głębinach. A on ukryty w wysokich zaroślach może niezauważenie podziwiać ten piękny, erotyczny widok, który mógłby trwać i trwać, prawie w nieskończoność. A jego wymarzona Edyta ponownie wychodzi na brzeg, kładzie się na piasku, zamyka oczy i zaczyna pieścić swoje śliczne piersi, najpierw jedną, a następnie drugą. Kiedy jedna ręka dotyka górnych części ciała, druga gładzi uda, brzuch, czasem pośladki, aby w końcu zanurzyć się pomiędzy nogami, gdzie ukrywa się malutka lecz jakże czuła łechtaczka, łaknąca dotyku. Piękne jest jej ciało, a kropelki wody, tańczące na opalonej skórze jeszcze bardziej potęgują ten erotyczny widok.
Kiedy Mirek zajęty był fantazjowaniem, Edyta zdążyła już naszkicować jego głowę, doskonale oddając każdą, nawet najdrobniejszą rysę twarzy. Po tym przystąpiła do szkicowania szerokiej klatki piersiowej, mocnych ramion, rąk i dłoni o długich palcach, które w pracy kuriera przydawały się do pakowania przesyłek. Co pewien czas zerkała na swojego modela, upewniając się, że nie pomija żadnego detalu. Nagle na chwilę zastygła w bezruchu, a po chwili podeszła do niego, częstując go lekkim kuksańcem.
- Z tobą się nie da pracować! - wykrzyknęła
- Nie wiem o co ci chodzi? - Mirek poczuł się zdezorientowany oskarżeniem.
- O co? To sobie popatrz w dół, to się dowiesz o co mi chodzi - blondynka wydawała się być zrezygnowana - Jak ja mam narysować akt faceta ze stojącą pałą?! Widziałeś kiedyś gdzieś taki?
- Yyyy, a co ja mam na to poradzić, że się podnieciłem? - młodego kuriera zaczęła ta sytuacja bawić - Stoisz tu nago, kilka kroków przede mną, a ja mam udawać jakiś głaz, nie zwracając na to uwagi? He, he, jestem facetem i nic na to nie poradzisz.
Blondynka usiadła na swym szlafroku, który nadal leżał na podłodze, podkuliła nogi, obejmując je rękoma i na chwilę pogrążyła się w rozmyślaniu. Wydawać by się mogło, że w swoich myślach toczyła jakąś wewnętrzną bitwę, sama przeciwko sobie, próbując rozważyć w ciągu każdej sekundy jak największą ilość możliwych rozwiązań. Gdy skończyła, wstała z podłogi, zbliżyła się do Mirka i rzekła:
- Może jako facet rzeczywiście nic na to nie poradzisz, ale ja jestem kobietą i chyba wiem jak cię... wyleczyć - wymawiając ostatni wyraz, chwyciła członek swoją dłonią i zaczęła się nim bawić, poruszając powoli ręką w górę i w dół - Podoba ci się to, co robię?
Ale Mirek nic nie odpowiedział, po pierwsze dlatego, że po raz kolejny poczuł się zaskoczony, a po drugie, takiego uczucia już dawno nie zaznał, więc postanowił nacieszyć się przyjemnością. Edyta wciąż stojąc naprzeciw niego, poczuła jak bardzo gorący oddech potrafią wyprodukować płuca podnieconego mężczyzny, którego gruby i twardy członek wciąż pulsuje w jej dłoni.
- Długo tak wytrzymasz? - droczyła się z nim, przyśpieszając tempo - Edytka dobrze wie, jak dogodzić mężczyźnie. Zrób to dla mnie, misiu. Wytryśnij dla mnie swoimi sokami.
Mirek był bardzo podniecony, chłonął przyjemność, którą otrzymywał od blondynki, lecz jednocześnie zapragnął dać jej coś w zamian. Kiedy Edyta zabawiała się jego klejnotami, on w tym czasie zaczął gładzić dłońmi jej piersi, których twarde koniuszki stały sztywno niczym szpileczki. Wzdrygnęła się lecz nie zaprotestowała. Jego sprawne i delikatne dłonie sprawiały jej wielką przyjemność, której dawno nie zaznała u żadnego mężczyzny. Czuła się coraz bardziej podniecona, jej oddech stał się gorący i nierównomierny, a ruchy dłoni, wciąż pieszczącej członek kochanka, straciły na regularności, zyskując jednak na sile i dynamice. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i bez chwili wahania pogrążyli w namiętnym pocałunku. Ich języki spotkały się w połowie drogi, starając się dostać do cudzych ust. Każdy z pocałunków trwał bardzo długo, jakby próbowali pobić w tej dziedzinie rekord i tylko na chwilę je przerywali aby zaczerpnąć powietrza. Nagle dłonie Mirka spoczęły na jej pośladkach, gładząc i poznając ich kształt. A kiedy już rozpoznał okolicę, chwilę czasu poświęcił jej udom, by za chwilę przeczesać włoski na jej łonie. Nakręcał je na palec i wytyczał niewidzialne ścieżki, momentami zapędzając się w wilgotną szczelinkę, ale błyskawicznie powracał w znajome okolice. Edyta poczuła jak z sekundy na sekundę wilgotnieje, a zabawy kochanka doprowadzają ją na szczyt szaleństwa. Przerwała pocałunek by z gardła wydobyć kilka miłosnych dźwięków. Uwolnione usta mężczyzny pokryły jej szyję serią pocałunków i długich liźnięć, a każde z nich pozostawiły na skórze widoczny wilgotny ślad. Delikatnie dmuchnął w jej ucho, co jeszcze bardziej rozbudziło zmysły kochanki, lecz nie poprzestał na tym, ssąc i liżąc brzegi jej uszu. Następnie pocałował ją w policzek i obsypując twarz pocałunkami, swoje pieszczoty skierował w stronę karku, odgarniając jednocześnie na bok jej długie włosy. Oboje byli już tak bardzo podnieceni, że stracili poczucie rzeczywistości. A Edyta chłonęła wszystkie przyjemności, które otrzymywała od swego kochanka, jednocześnie wciąż pieszcząc dłonią członka, czując jego ciepło oraz puls.
- Musisz przestać, bo nie wytrzymam dłużej - wycedził przez zęby, lecz słysząc to, Edyta uklękła przed nim i zwiększyła tempo swoich tortur.
- Właśnie o to chodzi. Ja wciąż mam zamiar naszkicować ten akt i zrobię to, choćbym cię miała trzymać w zamknięciu przez tydzień - zamruczała - Przy okazji mogę mieć z tego odrobinę przyjemności.
W jednej chwili potężny strumień gęstej cieczy wystrzelił w powietrze, częściowo lądując we włosach Edyty i na jej twarzy. Ale ona tylko się uśmiechnęła, zwolniła tempo swoich pieszczot i patrzyła jak następna fala cieczy ląduje na podłodze, a po niej kolejna i jeszcze jedna. Kiedy już było po wszystkim, wstała z podłogi, pocałowała Mirka w usta, po czym stwierdziła z lekkim uśmiechem na twarzy:
- Kurcze, niedawno umyłam głowę a teraz znowu nadaje się do mycia. Patrz co narobiłeś, ty niedobry chłopczyku.
- Sorry...
- Nie przepraszaj, tylko... lewa noga do przodu, głowa do góry, ręce na biodra, a resztę już znasz.
- O, nie. Znowu?
Stanęła przy sztaludze, zerknęła na swojego modela, po czym głośno i wyraźnie stwierdziła:
- Teraz to mogę rysować. Wszystko... leży... idealnie. To nie potrwa długo. Wytrzymasz?
- A mam wybór?
- Nie masz, mój drogi. To było pytanie retoryczne.
Zrobiła na papierze kilka kresek, które błyskawicznie ułożyły się w jedną całość. Akt w ciągu następnych kilku minut zyskał na treści, aż w końcu blondynka zrobiła krok do tyłu i wykrzyknęła:
- Rewelka! Ja to mam talent!
- Lubię skromnych ludzi.
- Nie wierzysz? To podejdź tu i sam zobacz.
Z samej tylko ciekawości postanowił obejrzeć nowe dzieło Edyty, a widząc je, nabrał szacunku do artystki.
- No, no. Rzeczywiście dobra jesteś. Tylko mam małe zastrzeżenie do pewnej części ciała - tu wskazał na członek węglem malowany - Nie mam takiego małego.
Edyta przytuliła się do Mirka, pocałowała w szyję i szepnęła do ucha:
- Tak? A jaki on niby jest? Wyobraź sobie, że wciąż jestem napalona i nadal mam na ciebie ochotę.
Jeszcze bardziej przycisnęła się do jego ciała, ocierając się niczym kocica. Doskonale wiedziała co robi, czego potwierdzeniem był ponownie twardniejący członek, dotykający jej ciała. Nagle poczuła jak jego ręka zsuwa się po jej brzuchu na sam dół i przez chwilę sprawdza jej wilgotność. Myślała że oszaleje, ale to nie było wszystko, co miał w planie kochanek. Poczuła jak palec powoli zanurza się w jej wnętrzu, drażniąc ścianki na sto sposobów.
- Lubisz tak?
- Yhymm.
Miała zamknięte oczy, cieszyła się przyjemnym uczuciem próbując go jeszcze bardziej spotęgować ruchami własnych bioder. Na swych piersiach znów poczuła usta kochanka, które pokrywały je setkami pocałunków, zmieniających się na chwilę w długie pociągnięcia wilgotnego języka, by w końcu spocząć na twardych i sterczących koniuszkach. Ssał je i przygryzał, zataczał wokół nich językiem okręgi i figury nieregularne. Nagle znów zaskoczył, przesuwając palec na łechtaczkę, a ona zadrżała i na momencik otworzyła oczy. Palec którym pieścił łechtaczkę, sprawiał jej tak wielką przyjemność, że z wrażenia zaczęła go drapać po plecach swymi długimi paznokciami, ale on nie zwracał na to uwagi, wciąż pieszcząc jej perełkę.
Spojrzał na podłogę, która swoim betonowym zimnem nie zachęcała do igraszek, natomiast gobelin wiszący na pobliskiej ścianie wydawał się interesującym miejscem dla kochanków. Poprowadził ją w stronę ściany i oparł o gobelin, kontynuując jeszcze przez chwilę swoje pieszczoty. Następnie rozchylił jej nogi i zdecydowanym ruchem wszedł w nią, aż po sam trzon swojej męskości. Podniósł ją lekko do góry, a ona objęła go swymi nogami w pasie i w tej pozycji zaczęli szaleńczą jazdę ku rozkoszy. Początkowo ruchy były powolne, jakby przystosowując się do nowej sytuacji, lecz z każdą chwilą nabierały na prędkości i stawały się coraz głębsze i silniejsze. Nagle zgasło światło i w jednej chwili ogarnęła ich jedna, wielka ciemność.
- Nie przejmuj się - wyszeptała - Pewnie znów przepaliła się żarówka.
Pogrążeni w ciemności, nie mogli zobaczyć swoich twarzy, lecz ich doskonale przylegające do siebie ciała przekazywały poprzez dotyk znacznie więcej emocji, niż można by przekazać za pomocą innych zmysłów. W dodatku ciemność potęguje doznania i pobudza wyobraźnię, a to jeszcze bardziej podnieca rozpalonych kochanków.
Nagle Mirek poczuł na swych plecach wbijające się w skórę paznokcie, a po chwili seria tajemniczych drgawek targnęła ciałem Edyty. Dobrze wiedział co się stało, dlatego nie przerwał tempa i wkrótce on również osiągnął szczyt rozkoszy, wypełniając jej wnętrze swoimi gorącymi sokami.
- Ufff, to było niesamowite - wyszeptała blondynka.
- Mam nadzieję, że tego aktu nie sprzedasz poczcie, bo gdyby go powiesili w publicznym miejscu to... wolę o tym nie myśleć.
- Wyluzuj się, Mirek. Dostaniesz go ode mnie w prezencie, a na razie czeka nas gorący prysznic.
Jak Ci się podobało?