Łukasz
2 stycznia 2011
7 min
Mam na imię Łukasz i jestem dwudziestosześcioletnim absolwentem wydziału prawa, a od niedawna pracownikiem jednej z najznamienitszych firm konsultingowych w Polsce. Mam blisko 180cm, jestem szczupły, ale fajnie zbudowanym dzięki treningom karate od 12 roku życia facetem. Ciemne włosy postawione na piankę, lekko owłosiony na klatce, ale od pasa w dół to już mocno... Zadbany, może nawet przesadnie, ale życie w wielkim mieście wymaga stylu. Na co dzień sportowa marynarka, koszula, ciemne jeansy i klasyczne, wąskie czuby. Orientacja - 100% hetero. W związkach miałem i wysokie wzloty i bolesne upadki, ale wszystko w tzw. normie.
Był upalny majowy dzień. Jeden z tych pierwszych, które tak nakręcają nasze hormony i sprawiają, że wszystko kręci w okół jednego - seksu. Na wieczór byliśmy umówieni z kumplami na kawalerskie Michała. Tracił wolność dla Gosi, niskiej blondynki mocno przy kości. I z naprawdę wielkimi cyckami, jeśli wiecie o czym mówię. Michał twierdził, że połączyła ich miłość, my zaś, że połączyła chyba miłość meksykańska. Niezależnie od tego, oboje byli szczęśliwi, a ich święto miało odbyć się już za tydzień.
Z powodu szeregu nieporozumień natury organizacyjnej na dzisiejszy wieczór nie było planu. W takiej sytuacji nie było innej możliwości jak uznać, że to właśnie najlepszy plan. Spotkanie naszej paczki o 20:00 przy rynku. Założyłem czarną, jedwabną, pasowaną marynarkę Cerutti, śnieżnobiałą koszulę ze spinkami, czarne jeansy i lakierki imitujące skórę krokodyla. Zanim wszyscy dotarli zdążyliśmy z Michałem usiąść pod pierwszym z brzegu parasolem i obalić po dwa zimniuteńkie piwa z beczki, komentując roznegliżowane na maksa kobiety, eksponujące swoje wdzięki na całym rynku i we wszystkich okolicznych knajpach.
Około 21:00 w komplecie ruszyliśmy po klubach. Jak sfora wygłodniałych wilków wpadaliśmy do kolejnych dyskotek, najpierw uderzając do wodopoju, by po kilku głębszych rozpoznać dostępny na miejscu towar. A było z czego wybierać, uwierzcie. Małolatki w miniówach ledwo zakrywających majtki (jeśli w ogóle je miały), z dekoltami takimi, że nawet cycki narzeczonej Michała musiały ustąpić pola. Obok rasowe clubberki. Wylansowane i zdystansowane do reszty towarzystwa, kipiące seksem i czujnie wypatrujące ogiera na dzisiejszą noc. Nie żałowaliśmy ani sobie, ani im. Obracaliśmy wszystkie po kolei. Może i z różnym skutkiem, ale po takiej ilości alkoholu byliśmy niewzruszeni na porażki, za to bardzo napaleni na sukces.
Musieliśmy się jednak pilnować, bo to był wieczór Michała i nie wypadało zniknąć nagle z
jakąś nastką. Po północy mieliśmy już bardzo mocno w czubie. Trochę znudzeni już monotonią klubowych imprez jednogłośnie uznaliśmy, że wieczór kawalerski bez striptizu to blamaż. Michał niby się opierał, ale i tak każdy wiedział, że ma na to ochotę. Nie trzeba nam było już niczego więcej. Nasza sfora wpadła do najlepszego w mieście go-go. Styl ten co wszędzie, burdelowy neon, na bramce ponury kark w za małej marynarce, w holu automat do kondomów, ale w środku... Słowo Wam daję - najpiękniejsze dziewczyny jakie widział świat... zajęliśmy kanapy blisko sceny i od razu trzy kobiety anioły w czarnej koronkowej bieliźnie usiadły między nami. Jak tylko dowiedziały się, że to wieczór kawalerski zaczęły nas nakręcać na alkohol. Zamówiliśmy dwie 0.7 Wyborowej Esqusit, bo jakby to wyglądało. Dziewczyny od razu się ożywiły, a dwie z nich zaczęły szeptać Michałowi do ucha co chciałyby dla niego zrobić.
Nam została jedna, którą Bartek wziął na kolana i rozpoczął negocjacje dotyczące prywatnego występu. Ja byłem już mocno odurzony, ale nie pijany, a atmosfera dzisiejszego wieczoru mocno mnie nakręciła. Do tego te śliczne laseczki w samej bieliźnie (a te na scenie bez) kręcące pięknym dupciami i cyckami tuż przed moim nosem...
Potrzebowałem przerwy. Ruszyłem za potrzebą w stronę bladego neonu "Toilet" w rogu sali. Było w niej coś fajnego, czarne kafelki, srebrne pisuary i srebrne kabiny. Stanąłem przy pisuarze, gdy weszło dwóch facetów. Pierwszy maksimum 20 lat, wysoki, chudy, w koszuli i jeansach podszedł do pisuaru po mojej lewej, drugi, starszy ode mnie o parę lat, niższy, wymuskany, w czarnym garniturze i czarnej koszuli, dalej po lewej.
I kiedy tak oddawaliśmy się tym podstawowym czynnościom, zrobiłem mimowolnie coś, co robi tak naprawdę większość facetów. I to na trzeźwo. Spojrzałem na sprzęt gościa po prawej. Może to wypity alkohol w moich żyłach, albo reakcja na te cudne laski na sali w jego głowie, ale uwierzcie - jego kutas był olbrzymi. Nigdy nie miałem się czego wstydzić, ale on miał pytona. I to sprawiło, że zatrzymałem wzrok na jego kutasie dłużej niż to wypada. On to zauważył i spojrzał na mnie uśmiechając się zawadiacko. Nie potrafię Wam wytłumaczyć co we mnie wtedy wstąpiło. Alkohol, podnieta, myśli, które czasem ma każdy facet o kutasach swoich kumpli. Nie wiem. Ale nagle ledwie słyszalnie szepnąłem - obciągnąć Ci...?
Mnie zamurowało. Jego bynajmniej... Strzepnął swojego fiuta, podciągnął spodnie, obrócił się i wszedł do kabiny za naszymi plecami. Nie zamknął drzwi. A we mnie trwała burza. Co ja zrobiłem? Co mi strzeliło do głowy? O co chodzi? Ale wiedziałem o co chodzi, dlatego podciągnąłem spodnie w wszedłem do tej samej kabiny. Stał w środku z rozpiętymi portkami i koszulą... Musiałem przejść obok żeby się zmieścić. Poczułem jego zapach. Potu, alkoholu i napalonego samca... Zamknął kabinę, a ja usiadłem na zatkniętym sedesie i... okazało się, że srebrne drzwi od kabiny to lustro weneckie! Widzieliśmy dokładnie co dzieje się na zewnątrz, a nikt nie widział nas.
Poczułem, że mi staje. Chłopak podszedł do mnie, uśmiechnął się i wyszeptał - Chyba się nie rozmyśliłeś? Co mogłem zrobić. Sytuacja była podbramkowa. Powiedziałem obcemu facetowi, że zrobię mu loda. W kiblu, w klubie go-go, podczas, gdy kilkanaście metrów dalej, moja wiara zabawia się z panienkami! Tymczasem on stanął przede mną, opuścił spodnie, ściągnął śnieżnobiałe bokserki i podstawił pod twarz wielgachnego kutasa. Ssij! - powiedział głośnym i stanowczym tonem, aż mnie ciarki przeszły. Ale poczułem jak mój fiut obudził się w majtkach podkręcony całą sytuacją. W sumie nie wyglądało to źle. Fajny chłopak, stoi przede mną z zajebistym kawałkiem mięsa i chce żebym mu zrobił to, co dotychczas robiły mi tylko dziewczyny...
Jedną ręką wziąłem w rękę jego nabrzmiałego chuja, a drugą objąłem jego jądra. Były wielkie i chyba od dawna nie opróżniane... Zacząłem walić mu konia i masować jajka. Na początku mruknął z zadowolenia, ale zaraz powtórzył - SSIJ! Nie powiem, podjarała mnie cała ta sytuacja. Zassałem mu chuja najmocniej jak mogłem. Ssałem i miętoliłem językiem jego wielkiego kutasa jednocześnie masując mu jajka. O TAK - szepnął. A ja w ustach poczułem smak jego moczu zmieszanego z... jego spermą obficie wyciekającą z kutasa i zwiastującą obfity koniec... Obrabiałem mu pałę tak jak najlepiej umiałem, ale on się tak podniecił, że zaczął mnie jebać w usta. Siedział na kiblu, a on stojąc przede mną ze spuszczonymi portkami ruchał mnie w usta!!!
Myślałem że się uduszę jak trzymał mnie za włosy i posuwał. Wtem, do kibla weszło napranych totalnie trzech wesołków i zaczęli lać. Widziałem ich przez szklane drzwi podczas, gdy gość jebał mnie tak, jak ja nigdy żadnej laski! Nie miałem wyjścia tylko zrobić mu dobrze, więc masowałem włochate jajka i mocno zaciskałem usta na jego pałce rozdziewiczającej moje gardło. I nagle stało się - on zawył cichutko i wcisnął mi kutasa po same jaja, a ja poczułem jak usta wypełnia mi gorąca fala jego spermy. Było jej tyle, że nie mogłem jej pomieścić razem z jego kutasem, ale na szczęście cofnął się trochę targany konwulsjami i dalej strzelał mi w gębę swoimi plemnikami.
Nigdy w życiu nie czułem takiego spełnienia... Mój kutas był napalony do granic możliwości. Oblizałem mu go całego i kilkoma szybkimi ruchami wypolerowałem na błysk. Uśmiechnął się i... spoliczkował mnie swoim chujem raz w lewy policzek raz w prawy! Podciągnął spodnie, położył palec na ustach i wskazał na wesołą gromadkę przy pisuarach.
Odwrócił się i wyszedł z kabiny, zostawiając mnie całkowicie roztrzęsionego, napalonego, wyjebanego w usta i - czego jeszcze nie wiedziałem - z resztkami spermy na twarzy. Wciąż siedząc oparłem się głową o ścianę, próbując dojść do siebie. Wtem, jeden z tej trójki, obracając się od pisuaru, zobaczył mnie w otwartych drzwiach. Odruchowo przejechałam dłonią po ustach, żeby sprawdzić, czy nic nie zostało i poczułem chropowatą zaschniętą masę w okół ust... Zmroziło mnie przerażenie. On tylko uśmiechnął się do mnie, wszedł do kabiny i ledwie
szeptem zawołał - Chłopaki...
To mój debiut - podobał się? lukasz.wa26@gmail.com
Jak Ci się podobało?