Lokator
25 stycznia 2014
17 min
Po cichu otworzyła drzwi i wstawiła walizkę do środka. Było grubo po północy, gdy dotarła do mieszkania. Starała zachowywać się jak najciszej aby nie obudzić nikogo z lokatorów. Jej oczy powoli przyzwyczajały się do mroku, lekko rozświetlonego mdłym światłem latarni ulicznych. Zerknęła do salonu i zauważyła, że na kanapie leży koc. Ucieszyła się, że nie będzie musiała nikogo budzić rozkładaniem łóżka. Wyjęła z walizki kosmetyczkę i na palcach wślizgnęła się do łazienki. Była zmęczona po kilkugodzinnej podróży. Jak zwykle miała niebywałe szczęście do opóźnień pociągów, więc jej eskapada wydłużyła się o kilka godzin przyprawiając prawie o obłęd. Z westchnieniem opadła na kanapę, naciągnęła koc po czubek głowy i zasnęła.
Poranek przywitał ją ciepłymi promieniami słońca, przeciągnęła się jak kot siadając na kanapie. Wzrok mimowolnie skierował się w stronę ekspresu. Tak, kawa jest dobrym pomysłem, pomyślała związując w koczek miedziane włosy.
Kawa parowała w kubku, bułka z dżemem powoli znikała z talerza, radio cicho grało w tle, a ona siedząc przy stole sprawdzała wiadomości na swojej skrzynce. Dowiedziała się, że lokatorzy wyjechali na weekend do domu i że znaleźli nową osobę do mieszkania, ale nie mają pojęcia czy zostaje na weekend czy wyjeżdża.
- OK. - Mruknęła do siebie i sięgnęła po papierosa. - Trzeba będzie wydrukować umowę i podpisać. Ale na razie... - Jej palce zwinnie przebiegły po klawiaturze pisząc słowa: Przybyłam! Co polecacie na weekend?! Kliknęła opublikuj i sięgnęła po popielniczkę. Krzesełko zakołysało się za nią i z hukiem upadło na podłogę. - To tyle z zachowywania się cicho. - parsknęła.
Usłyszała za sobą odgłos otwieranych drzwi, w duchu modliła się żeby nowym lokatorem była dziewczyna.
- Co do cholery...?! - mamrotał sennie Kamil wpadając do salonu. Jego wzrok nagle zatrzymał się na wypiętych w jego stronę kobiecych pośladkach zakrytych tylko koronką czarnych bokserek. - Marta do cholery jak masz już ochotę rozpieprzać wszystko z rana, to chociaż byś się ubrała!
Dziewczyna wyprostowała się, wtedy dostrzegł, że to nie jego współlokatorka, chyba że jakimś cudem w nocy zmieniła kolor włosów. Zobaczył jak odkłada papierosa do popielniczki i powoli odwraca się w jego stronę. Niebieskie oczy popatrzyły na niego wesoło, a kształtne różowe usta wygięły się w przyjaznym uśmiechu.
- Ja wcale nie wyglądam jak Marta. - rozbawiona puściła oko do mężczyzny stojącego po środku salonu.
- Kim pani jest i jak do cholery weszła do mieszkania, bo nie przypominam sobie abym był w takim stanie, że...
Zaczęła śmiać się coraz głośniej wyraźnie rozbawiona cała sytuacją.
- Że mnie pan zaprosił do siebie? - ciągnęła dalej.
Kamil zlustrował ją baczniej. Stała przed nim w koszulce sięgającej do połowy uda, apetycznie opinającej się na kształtnych pełnych piersiach. Dziewczyna nie zrażona tym taksowaniem usiadła na krześle wybrała kilka papierów leżących na stole, ułożyła w dwie równe kupki, zaciągnęła się papierosem nadal śmiejąc się pod nosem.
- Zrobiłam kawę i w sumie dobrze, że się Pan obudził będziemy mieli szybciej formalności z głowy. Jestem Oliwia, jestem...
- Właścicielka mieszkania. - dokończył za nią.
- Bingo! Pewnie myślałeś o mnie jak o leciwej starowince?
- Trochę...
- Tak, teraz to trochę, jak już obejrzałeś mój wypięty tyłek i połowiczny negliż. - wybuchnęła ponownie śmiechem. - To jak masz na imię?
- Kamil.
- Ładnie. To teraz ty mi trochę o sobie opowiesz, a potem podpiszesz kilka kartek i wtedy zobaczymy co dalej.
- Wie Pani... - zaczął.
- Oliwia. - Poprawiła go.
Dobra mina do złej gry. Uśmiechała się jak idiotka siedząc przed nim w piżamie, chociaż patrząc po Kamilu mogłaby siedzieć przy nim i nago, nawet może chętnie by to zrobiła. Musiała przyznać, ze nowy lokator był przystojny, bardzo przystojny. Ciemne włosy lekko opadały mu na czoło, oczy co chwile rozświetlały się zielonymi iskierkami śmiechu i te usta... Oliwka nie miesza się interesów z przyjemnością! - zganiła się w myślach.
- Długo już tu jesteś, znaczy w mieście? - zapytała.
- Jakiś miesiąc, dostałem prace w firmie, w której pracuje chłopak Marty.
- Ach... to tak wyglądał casting na współlokatora. - uśmiechnęła się do niego znad kubka z kawą.
- A ty? Czemu już tu nie mieszkasz to ładne mieszkanie.
- Dostałam kontrakt i musiałam się przeprowadzić, zresztą kontrakt niedługo się kończy ale nie chce wracać do tego mieszkania, a wam to raczej na rękę. - skwitowała.
- Czemu nie chcesz wrócić?
- Powiedzmy, ze mam więcej złych wspomnień z nim związanych niż dobrych. Ale nie będę cie tym zanudzać. A teraz jako, że jestem tylko kobietą muszę iść napaść na kilka sklepów i przyprawić swoją kartę o zawał.
- Aż tak źle chyba nie będzie. - Kamil podłapał jej żartobliwy ton.
- Mam kolacje „ą ę” z klientami, więc zawał zapewne będzie tylko nie wiem czy przy rachunku w sklepie, czy przy negocjacjach.
Gdy wróciła mieszkanie było puste, podpisane dokumenty leżały obok jej laptopa. Rzuciła torby na kanapę. Musiała się pospieszyć niedługo musiała wychodzić na kolacje.
Złapała kosmetyczkę i zniknęła w łazience. Biorąc prysznic zastanawiała się co ją podkusiło żeby kupić nowy komplet bielizny, miała ich wystarczająco dużo. Jestem próżną zakupoholiczką - stwierdziła po chwili i spłukała szampon z włosów.
Makijaż zajął jej sporo czasu, ale była zadowolona z efektu. Ułożyła włosy tak by falami opadały jej na plecy. Korzystając z tego, że jest sama włączyła głośniej muzykę, zrzuciła ręcznik i nucąc pod nosem włożyła bieliznę, może i nie będzie miała się komu w niej pokazać ale przynajmniej poczuje się bardziej pewna siebie. Oparła stopę o poduszkę kanapy i zaczęła wciągać druga czarna pończochę. Wyczuła, ze ktoś ją obserwuje. Odwróciła głowę w stronę drzwi. W progu stał osłupiały Kamil. Oliwia szybko złapała ręcznik i zakryła się nim.
- Przepraszam, przywykłam do tego, że mieszkam sama. - Wyznała czerwieniejąc jak burak.
Kamil bez słowa zniknął w swoim pokoju. Nie zdążyła nawet spytać jak długo tam stał, ale sądząc po jego minie chyba wystarczająco. - Niepoprawna idiotka! - syknęła pod nosem.
Oliwia szybko dokończyła się ubierać złapała płaszcz i torebkę, wybiegła z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi.
Na miejsce dotarła punktualnie w myślach przeklinając idiotę, który zmusza kobiety do chodzenia w szpilkach po bruku. Po kilku minutach akrobacji z wyraźna ulga powitała posadzkę restauracji i od razu poczuła się pewniej. Podała obsłudze płaszcz i została poprowadzona do stolika, gdzie jak się okazało prawie wszyscy byli obecni. Przywitała się i nagle doznała szoku. Obok niej w garniturze, wypachniony, z idealnie zawiązanym krawatem usiadł Kamil.
- Przepraszam za spóźnienie, korki. - Rzucił zajmując miejsce.
- Wybaczamy, o ile pani Oliwia, panu wybaczy.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się leciutko znów robiąc dobrą min do złej gry.
Gdy wszyscy zaczytali się w menu Kamil pochylił się w jej kierunku i szepnął:
- Po tym, co zobaczyłem w domu, masz nade mną cholerną przewagę, bo nie mogę przestać myśleć, o tym co masz pod tą sukienką ale nie spodziewaj się taryfy ulgowej.
Oliwia znieruchomiała.
- Już cię przeprosiłam.
- Panie Kamilu, co tak między sobą szepczecie? - zaciekawił się jeden z mężczyzn.
- Polecałem pani Oliwii pstrąga. Podobno, to specjalność szefa kuchni. - odpowiedział gładko na pytanie.
Dopiero teraz Oliwia dostrzegła, że siedzą niebezpiecznie blisko siebie, a stolik znajduje się w rogu sali, klimatyczne oświetlenie bardziej pasowało do randki niż do służbowej kolacji, ale cóż to nie ona wybierała lokal.
Ogarnij się, masz negocjować umowę, to twoja praca a nie randka! - syknęła na siebie w myślach.
Dyskutowali długo o wstępnych ustaleniach. Oliwia zdobywała bazę po bazie coraz bardziej ciesząc się z wyniku rozmowy. Kamil co chwile zerkał to na jej pociągnięte czerwona szminka usta, to na piersi osłonięte gładkim materiałem sukienki, jak gdyby chciał dostrzec czarną koronkę bielizny. Gdy to robił, Oliwia pytała się go o zdanie na temat właśnie dyskutowanej sprawy, wyrywając mężczyznę z transu, następnie patrzyła mu głęboko w oczy i leciutko rozchylała usta gdy przenosiła spojrzenie na jego kształtne wargi. Kamil zaczynał wtedy nerwowo składać zdania, co chwile przepraszająco zerkając na współpracowników.
Ta diablica usiłowała wytrącić go z równowagi i świetnie jej to wychodziło. Ciekawe czy będzie tak samo profesjonalna, gdy role się odwrócą i to on zacznie rozpraszać jej uwagę. Nie mógł pozbyć się z głowy wizji jej ud obleczonych materiałem pończoch zwieńczonym pasem koronki i bioder zakrytych czarną, haftowaną siateczką majtek.
Zbliżali się prawie do końca gdy Kamil zwrócił się ciałem w jej kierunku i poprosił żeby wyjaśniła mu ostatni dyskutowany punkt. Potok słów zaczął płynąc z ust Oliwii, gdy nagle poczuła na kolanie dłoń Kamila, która bezceremonialnie zaczęła przesuwać się w górę jej uda. Mówiła dalej nie zmieniając tonu. Dotarł do materiału sukienki, wsunął pod nią dłoń wyczuł ciepłą, gładką skórę. Oliwia nie dała nic po sobie poznać, chociaż czuła jak unoszą jej się włoski na karku.
- Tak więc, skoro kolacja oraz wszystkie poważne rozmowy są za nami. - Zaczął przełożony Kamila. - Proponuje udać się na drinka do klubu i to uczcić, co pani na to Oliwio?
- Niestety muszę Panów opuścić jutro z samego rana mam pociąg. - skłamała.
- W takim razie poproszę kelnera aby zamówił pani taksówkę.
Zatrzasnęła za sobą drzwi taksówki z wyraźną ulgą. Na skórze ciągle czuła jego dotyk. Powinna strząsnąć jego dłoń, nie pozwolić na to. Zamiast tego siedziała sztywno jak idiotka. Cóż sama też nie była święta, prowokowała go praktycznie przez cały wieczór. I jeszcze ta nieznośna wilgoć, którą czuła na bieliźnie od momentu kiedy jej dotknął. Zamknęła oczy, przygryzła wargi, stanowczo musi się napić i to zaraz.
Weszła do mieszkania i zapaliła lampę. Rzuciła płaszcz na krzesło, sięgnęła po szklankę i nalała sobie whisky. Pociągnęła spory łyk, zapaliła papierosa. Włączyła muzykę by ukoić nerwy. Przymknęła oczy. Nadal czuła ciepło w miejscu, którego dotknął Kamil. Pociągnęła kolejny łyk alkoholu. Bardziej od drinka przyda mi się raczej zimny prysznic i porządne walniecie w łeb! - pomyślała sarkastycznie.
- Myślałaś, że tu się ukryjesz? - Głos Kamila wyrwał ją z zamyślenia. Dokończyła drinka, zgasiła papierosa i odwróciła się w jego stronę oblizując wargi, wciąż pokryte czerwona szminką.
- Jak widzisz nie ukrywam się.
- Wyszedłem na jąkającego się głupca, który cały wieczór nie mógł skupić się na niczym innym , tylko na tym jak wyglądasz w bieliźnie, która masz na sobie.
- Bardzo profesjonalne! - prychnęła opierając się o stół.
- Ciekawe czy na ta profesjonalną bryłę lodu, jaką byłaś na kolacji, w jakiś sposób podziałały moje słowa i dotyk. - powiedział zbliżając się do niej. Patrzyła mu prosto w oczy, gdy był zaledwie kilka centymetrów od niej wyciągnął dłoń. Oliwia zaczęła oddychać szybciej, rozchyliła usta. Kamil sięgnął po stojącą za nią butelkę i nalał sobie whisky do szklanki dziewczyny, następnie uniósł do ust i wychylił duszkiem. Uśmiechnął się pod nosem, odstawił puste naczynie. Cicho liczył na to, że Oliwia tak zareaguje, drugą opcją było to, że zwyczajnie da mu w twarz i wyrzuci z mieszkania. Złapał dziewczynę za włosy i nim zdołała zaprotestować wpił się w jej usta, druga ręką bezceremonialnie uniósł jej sukienkę i wsunął między jej uda palce.
Przez cienką koronkę poczuła jego chłodne palce, które badawczo, delikatnie ją gładzą. Już wiedział. Jego język brutalnie wdarł się do jej ust. Wysunął dłoń spomiędzy jej ud, mocniej dociskając Oliwie do blatu. Przerwał pocałunek, pobłyskujące wilgotną lepkością palce Kamila zawisły po między ich twarzami jak topór kata. Dziewczyna wpatrywała się w nie oszołomiona.
- Każdy profesjonalizm kiedyś topnieje... - powiedział niskim głosem, patrząc jej prosto w oczy. Zbliżył usta do płatka jej ucha. - Ciekawe czy smakujesz tam tak słodko jak twoje usta. - szepnął prowokująco.
Oliwie zatkało, z trudem przełknęła ślinę. Nagle Kamil odsunął się od niej, dziewczyna zaparła się dłonią o stół by złapać równowagę, poprawiła sukienkę.
Jak gdyby nigdy nic mężczyzna otworzył lodówkę i przesypał lód do pojemnika, następnie w dwóch szklankach umieścił kilka kostek i nalał im whisky. Jedną podał Oliwii, a z drugą wygodnie rozsiadł się na kanapie nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Ona również bacznie go obserwowała jakby czekając na kolejny atak.
Skoro mała profesjonalistka tak lubi gry, to z nią pogram. - zaśmiał się w myślach.
Czas mijał, a oni nie wypowiedzieli ani słowa, nie wykonali żadnego gestu. Oliwia czuła na sobie palące spojrzenie Kamila, zupełnie jakby chciał prześwietlić materiał jej ubrania.
Ostrożnie przysiadła na oparciu fotela naprzeciw mężczyzny. Wciąż wpatrywał się w nią pociemniałymi oczami, wychylił łyk alkoholu, przełknął go jakby ten miał co najmniej kolce.
- Zdejmij sukienkę, nic nie zrobię, chcę na ciebie popatrzeć - wyszeptał.
Oliwia uniosła brwi w zdziwieniu.
- To jakiś twój fetysz? - spytała ironicznie.
- Zdejmij, proszę.
Dłuższą chwile rozważała wszystkie za i przeciw. Przyrzekła sobie nie mieszać pracy z życiem prywatnym, ale z drugiej strony Kamil działał na nią jak jeszcze nikt. Wpatrywała się w niego siedzącego spokojnie ze szklaneczka whisky. Ubranego w idealny garnitur, z włosami w artystycznym nieładzie opadającymi na czoło i kark, szerokie ramiona, długie nogi. Na pewno nie spędzał całych dni za biurkiem, za dobrze na to wyglądał. Wiedziona jakimś szalonym impulsem odstawiła szklankę na stolik, wstała i odwróciła się do niego plecami. W ekranie telewizora dostrzegła grymas rozczarowania na jego twarzy. Uśmiechnęła się pod nosem, ten dzień jest wystarczająco szalony, więc czemu by nie? - myślała.
Odgarnęła włosy z pleców, odnalazła zamek sukienki i jednym płynnym ruchem rozsunęła go. Delikatnie zsunęła ją ze swoich ramion i bioder, aż opadła wokół jej stóp. Powoli odwróciła się w jego stronę. Kamil niespokojnie poruszył się na swoim miejscu, mocniej zacisnął palce na szklance. Dziewczyna lekko kołysząc biodrami podeszła do stolika, sięgnęła po szklankę nachylając się przy tym kusząco patrząc mężczyźnie prosto w oczy i znów przysiadła na oparciu fotela.
- Właśnie zgłupiałam i zaczęłam bawić się w twoja dziwną grę. - Stwierdziła unosząc napój i wypijając go jednym haustem. Zabłąkana kropla alkoholu spłynęła kącikiem jej ust, zawisła na brodzie, by po chwili opaść i zniknąć w zagłębieniu między piersiami. Kamil uważnie śledził jej drogę, jak zahipnotyzowany wstał z kanapy, podszedł do Oliwii, palcem dotknął miejsca gdzie spadła kropla.
- Miałeś trzymać ręce przy sobie. - upomniała go. - Na tym ta gra chyba miała polegać?
Sięgnął do jej szklanki chwytając w dwa palce kostkę lodu. Drugą dłoń wplątał w jej włosy i odchylił głowę tak, że szyja dziewczyny wygięła się w łuk.
- Zasady gry zależą od zachowania graczy. Oliwia popatrzyła na niego zdziwiona, nagle od płatka jej ucha, przez szyje do piersi poczuła przeszywające zimno. Zareagowała krótkim krzykiem, jej piersi pokryła gęsia skórka a sutki stwardniały i teraz dumnie sterczały pod materiałem stanika. Zsunął ją na siedzenie fotela i kleknął między nogami dziewczyny. Kostką lodu wyznaczył ślad na jej brzuchu i wnętrzu ud. Oliwia nie wiedziała już czy bardziej jest jej gorąco czy zimno, jej ciało zaczęło mimowolnie drżeć. Kamil wsunął resztki lodu pod koronkę jej majtek, tak że topniejąc spływała wprost pomiędzy jej wargi. Zsunął z siebie marynarkę i rzucił krawat za siebie. Dziewczyna drżała i oddychała szybko, zaciskając kurczowo palce na oparciach fotela.
- Chciałeś patrzeć, więc patrz! - szepnęła z błyskiem w oczach, sprawnie zdjęła biustonosz uwalniając piersi i odrzuciła go na bok. Grał z nią i oboje wiedzieli gdzie ta gra już może tylko zaprowadzić.
- Teraz ty zmieniasz zasady gry - powiedział schrypniętym głosem.
Oliwia wypięła dumnie piersi do przodu piersi i prowokacyjnie zwilżyła językiem usta.
- Szach - oznajmiła. - Powiem też mat!
Kamil oblizał spierzchnięte usta wpatrując się w dwie kremowe półkule o małych stwardniałych, różowych brodawkach. Nagle złapał je w obie dłonie i łapczywie polizał językiem czubek jednej piersi. Objął brodawkę ustami liżąc ją i przygryzając co chwile. Oliwia jęknęła i wygięła plecy w łuk. Przesunął usta na jej szyje i po chwili wpił się w jej wargi.
Szybko rozpinał guziki koszuli i rzucił ją obok. Cofnął się na moment chwytając materiał jej majtek i zsuwając je z jej bioder. Rozsunął szeroko uda dziewczyny i patrzył łapczywie na ich wilgotne wnętrze.
- Dotknij mnie. - Jęknęła nie mogąc znieść już oczekiwania. Przyciągnął ją do siebie, językiem znowu wtargnął do jej ust. Zamruczała zarzucając ręce na ramiona Kamila i przyciągając go bliżej. Oplotła jego biodra nogami a piersiami przywarła do torsu mężczyzny ocierając się o niego jak kotka w rui. - W tym co robimy nie ma za grosz logiki. - szepnęła przygryzając płatek jego ucha.
- Wiem, ale już nie potrafię przestać... - wymruczał liżąc jej nabrzmiałe piersi. Jego język schodził coraz niżej, gdy zatrzymał się przy złączeniu ud, Oliwia niecierpliwie poruszyła biodrami. Kamil pewnie rozszerzył dłońmi jej nogi i mocno przytrzymał by po chwili wpić się w jeszcze chłodne od lodu wnętrze. Jego gorący język omiatający łechtaczkę spowodował, że dziewczyna poruszyła się niespokojnie a z jej ust wydobył się krzyk. Zacisnęła powieki i kurczowo chwyciła się oparcia fotela.
Czuł jak jej soki oblepiają mu usta, jak spływają po brodzie. Trzymał ją mocno by mu się nie wyrwała, wpijał się językiem w jej pochwę, drażnił twarda łechtaczkę, przyprawiając dziewczynę o drżenie. Oliwia wplotła dłonie w jego włosy i mocniej docisnęła go do swoich bioder. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Uniósł się patrząc na jej zaróżowione policzki i piersi poruszające się pod wpływem szybkiego oddechu.
- Wybacz kotku ale ja już nie wytrzymam. - sięgnął do paska spodni i z brzękiem rozpiął go. Oliwia obserwowała go spod półprzymkniętych powiek. Uwielbiała ten widok, gdy rozpalony, podniecony facet rozpina pasek i zsuwa spodnie pomiędzy jej rozłożonymi nogami. Ubranie Kamila powędrowało na bok i teraz klęczał przed nią ukazując wreszcie jak bardzo jest podniecony. Chwycił siedząca przed nim Oliwie i powoli opuścił jej biodra na swojego penisa. Czuł jej mokre gorąco każdym centymetrem. Z ust wydobył mu się ochrypły jęk. Dziewczyna przygryzła wargi odrzucając głowę do tyłu i niecierpliwie poruszyła biodrami.
- Mat - szepnął jej do ucha.
- No dalej kotku, jesteś tak twardy i gorący, że zaraz ja tego nie wytrzymam! - wymruczała mu prosto w usta.
Kamil w odpowiedzi złapał w zęby jej brodawkę i lekko przygryzł, oplótł sobie jej nogi wokół bioder, dłońmi złapał ją za pośladki i nie wychodząc z dziewczyny dźwignął się na nogi. Oliwia mocniej oplotła go w pasie. Przeszli kilka kroków gdy za plecami poczuła chłód ściany. Kamil przyparł ją do niej i pchnął mocno kilka razy kryjąc twarz w zagłębieniu szyi Oliwii. Dziewczyna coraz mocniej do niego przywierała ocierając się o rozgrzane ciało mężczyzny. Opuścił jej nogi i pociągnął za sobą na łózko.
- A teraz bądź grzeczna i połóż się na brzuchu - powiedział wpychając jej pod biodra poduszkę. - Spodoba ci się kotku..
Dłonią pogładził jej plecy, lekko rozsunął nogi i wbił się w nią jednym mocnym ruchem. Krzyknęła i mocniej wypięła pośladki. Kamil wchodził w nią szybko, mocno i głęboko, każdemu jego pchnięciu towarzyszył przeciągły jęk Oliwii. Zaprał się ramionami po obu stronach głowy dziewczyny, czuła jak jego tors ociera się rytmicznie o jej plecy, a włosy na klatce piersiowej przyjemnie łaskoczą powodując dreszcze.
Odgarnął włosy z jej karku, ustami skubiąc ucho.
- Mocniej - wyjęczała podniecona do granic możliwości.
Ochryple zaśmiał jej się do ucha.
- Jak sobie pani życzy. - Jego biodra coraz mocniej zaczęły wgniatać ją w łóżko. Gdy jej jęk przechodził w jeden ciągły krzyk Kamil wpił się zębami w jej kark nie przerywając pchnięć. Oliwia syknęła z bólu. - A to kara za zrobienie ze mnie głupca, wypnij tyłek wyżej skarbie!
Klęknęła posłusznie przed nim, wystawiając się na serie mocnych szybkich pchnięć. Czuła go każdym centymetrem, każdym nerwem ciała jak bezczelnie się w niej rozpycha, jak soki wylewają się z jej pochwy, jak jego jadra obijają się o jej wargi. Jęczała jak opętana, w koniuszkach palców poczuła rodzące się mrowiące ciepło.
- Kamil, ja zaraz... - jej ochrypły głos przechodził w głośne jęki. Chłopak pociągnął ją do góry, jedną dłonią zaczął ugniatać nabrzmiałą pierś dziewczyny, a druga wsunął pomiędzy mokre od soków uda i palcem rytmicznie pocierał łechtaczkę. Ustami znów wpił się w jej kark. Z każdym pchnięciem czuł, że ciało Oliwii zaczyna coraz bardziej drżeć, oddech staje się coraz szybszy i krótszy, i wreszcie poczuł to jak jej pochwa rytmicznie, mocno zaciska się na jego wsuwającym się w nią penisie, zalewa go coraz większą ilością lepkich soków. Dziewczyna wbiła paznokcie w jego przedramiona, krzyknęła i znieruchomiała. Kamil pchnął jeszcze kilka razy i poczuł jak potężny orgazm pompuje w mokre, pulsujące wnętrze Oliwii pokaźny ładunek spermy. Jęknął ochryple i nagle wszystko się zatrzymało. Znieruchomieli na dłuższą chwile. Kamil ujął Oliwie za podbródek i odwrócił jej twarz w swoja stronę. Miała potargane włosy, opuchnięte usta i spokojne błękitne oczy.
- Jeżeli taka jest nagroda za robienie ze mnie głupca, to możesz robić go ze mnie codziennie - wyszeptał i delikatnie ją pocałował.
Jak Ci się podobało?