Lizaczek
5 grudnia 2022
11 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Budzę się gwałtownie i uświadamiam sobie, że zasnęłam przy romansidle, które jednak już dawno się skończyło. Jest już dobrze po drugiej w nocy, a słyszę, jak wciąż stukasz w klawisze klawiatury. Pracujesz przy komputerze od dwudziestej, a obiecałeś, że skończysz za kilka minut. Czekałam cierpliwie, minuty zamieniały się w godziny, w końcu przegiąłeś.
Zakładam białe szpilki, wstaję, wygładzam sukienkę na biodrach i nogach. Wchodzę do sypialni, gdzie w kącie stoi komputer. Siedzisz w swoim wielkim, czarnym, fotelu na kółkach. Dzięki nim możesz w każdej chwili podjechać po książki. Mam w nosie, że gonią cię terminy. Jestem już zmęczona czekaniem na ciebie, doskonale wiem, jak zwrócić twoją uwagę.
Podchodzę do ciebie od tyłu i zaczynam ci masować ramiona, pochylam się, całując cię w kark. Zauważam, że już nie pracujesz nad swoją książką, tylko przeglądasz sieć. Czuję wzbierającą we mnie złość. Wślizguję się między ciebie a komputer.
- Nie wiem, co tam widzisz takiego ciekawego, ale teraz czas na mnie – oświadczam, wyłączając mu monitor.
- Nie możesz tak po prostu wchodzić i przeszkadzać mi w pracy – protestujesz.
- Właśnie, że mogę – odpowiadam. – Mogę robić, co chcę.
- Byłam bardzo cierpliwa, a teraz będziesz robił, to czego ja zechcę – oświadczam, całując cię w usta, jednocześnie chwytam złoty, jedwabny szal i przywiązując ci nadgarstki do poręczy fotela.
Kiwasz głową, zgadzając się na moje warunki. Przywiązuję ci nogi do krzesła kolejnym szalem. Walczysz chwilę, w końcu zauważasz, że obserwuję cię, ssąc wiśniowego lizaka. Mamroczesz coś pod nosem, gdy mrugam zalotnie.
Pocieram lizakiem język, po czym całuję cię głęboko. Daję ci przedsmak tego, co się za chwilę wydarzy.
Wstaję.
- Patrz uważnie – instruuję.
Widzę, jak otwierasz szeroko oczy, gdy kusząco chwytam rąbek swojej białej sukienki, jednocześnie wkładam lizaka do ust. Powoli unoszę sukienkę, centymetr po centymetrze. Materiał seksownie sunie po moim ciele, odkrywając coraz więcej przed twoim pełnym pożądania spojrzeniem. W końcu ściągam ją przez głowę i rzucam ponad twoim ramieniem na podłogę. Walczysz z krępującymi cię więzami, ale kręcę głową, każąc ci się nie ruszać. Staję przed tobą, odziana jedynie w różowy koronkowy biustonosz, majteczki i szpilki. Nachylam się do ciebie.
- Potrzymaj go dla mnie – rozkazuję ci, wysuwając lizaka, przekazuję go w twe usta. Patrzę ci w oczy, opieram się o biurko. Odpinam stanik, ma zapięcie z przodu, pozwalam lekko rozchylić się miseczkom, jednak wciąż jedną dłonią przytrzymuję je na miejscu. Chcę by, jeszcze przez chwilę okrywały moje obfite piersi. Nie odrywając wzroku od ciebie, przesuwam palcami od brody po odsłonięty przed chwilą dekolt.
Sięgam ku twym ustom i wyciągam z nich lizaka.
- Zwilż je – mówię, wsuwając w twe gorące usta dwa palce.
Posłusznie ssiesz je, czuję na nich twój język. Gdy są już porządnie nawilżone, wyciągam je, potakuję z aprobatą i z powrotem wkładam lizaka w twe spragnione usta. Mokrymi palcami powoli kreślę wilgotny ślad między swoimi piersiami. Opuszczam ramiączka stanika i wysuwam z niego lewą pierś. Mokrym palcem okrążam sutek i brodawkę, szczypię ją i pojękuję cichutko. Teraz czas na prawą pierś. Uwalniam ją. Piersi kołyszą się przed twymi oczami, gdy zrzucam stanik na podłogę. Teraz okrążam palcami prawą brodawkę, szczypię sutek, unoszę go ku górze i liżę. Słyszę, jak jęczysz i zauważam, że w twoich spodniach rysuje się spora górka. Sutki mi różowieją i twardnieją, gdy bawię się nimi, cały czas znajduję się tuż poza twoim zasięgiem. Wokół nas w powietrzu unosi się pożądanie.
- Chcę go teraz – oznajmiam ci ochrypłym z podniecenia głosem. Nachylam się nad tobą i wyciągam ci z ust lizaka.
Znaczę się ciemno-czerwonym śladem, mokrą ścieżką wyznaczam drogę od gardła ku falującym piersiom. Dokładnie pokrywam słodką, gęstą cieczą sutki, oba już są twarde jak skały. Lśnią teraz czerwonym, gęstym syropem.
- Jesteś w stanie je wyczyścić? – pytam cię.
Wkładam lizaka sobie do ust, pochylam się nad tobą.
- Wystaw język, ale nie ruszaj się – rozkazuję.
Przełykasz z trudem ślinę i wysuwasz język. Nachylam się bliżej do ciebie i przesuwam dekoltem po jego rozkosznie delikatnej powierzchni. Nie ruszasz się, tak jak kazałam, ale czuję, jak twój oddech przyspiesza. Gdy wypuszczasz powietrze, czuję gęsią skórkę na piersiach.
- Bardzo dobrze – chwalę cię i dodaję z radością. – Za bycie posłusznym należy ci się nagroda.
- Możesz wyczyścić mi sutek – oświadczam. Wsuwam ci swój lewy cukiereczek do spragnionych ust. Liżesz go i ssiesz chciwie, ja zaczynam pocierać sobie łechtaczkę poprzez koronkowe majtki. Czuję twardy jak kamień sutek w twoich ustach, mój oddech również przyśpiesza. Pojękuję i pocieram się coraz gwałtowniej. Zabieram sutek z twych ust, głośne pyknięcie rozlega się w pokoju. Kierują ku tobie drugiego, siadając ci okrakiem na kolanach, poocieram łechtaczką o stojącego raźnie kutasa. Jęczysz głośno, czuję, jak pode mną członek twardnieje ci jeszcze bardziej. Odchylam głowę do tyłu, wkładając cały sutek w twe usta i każę ci ssać mocniej.
Sięgam między nas i zsuwam ci spodnie z bioder, jestem zachwycona, przekonując się, że rzeczywiście jesteś już gotowy. Zastygasz w bezruchu, jednak wciąż trzymasz mojego cycka w swoich gorących ustach. Bawię się drugim sutkiem i ocieram okrytą wciąż koronkowym materiałem cipkę o twoją pałę. Teraz liżesz mnie bardzo mocno, pociągasz i podgryzasz mój sutek. Gdy zajmujesz się nim, czuję, jak ogarnia mnie podniecenie. Cała drżę.
- Nie waż się przestawać! – krzyczę.
Czuję, jak moje ciało napina się, a kolejne fale rozkoszy przeszywają mnie. Dochodzę gwałtownie, czuję jak zalewa mnie wilgoć, majtki mi nią przesiąkają. Gdy wyciągam ci z ust sutek, ocieram się wilgotną koronką o twoją twardą, drgającą pałę i schodzę z twoich kolan.
- Otwórz usta – mówię i ponownie wkładam w nie lizaka. Przyjmujesz go, ale widzę, że znów napinasz więzy.
- Naprawdę nie chcesz się jeszcze uwolnić – mówię z obietnicą w głosie.
Kiedy poprawiam więzy, widzę, że penis wciąż stoi ci na baczność, podrygując od czasu do czasu. Przyglądam się mu i zauważam na jego szczycie kropelkę spermy. Szeroki uśmiech pojawia się na mych ustach, zabieram ci lizaka i zbieram nim twój soczek. Unoszę go, tak byś mógł zobaczyć na nim kulkę twojego nektaru. Zlizuję go z lizaka i wkładam z powrotem do twoich szeroko otwartych ust.
Staję tyłem do ciebie, mam szeroko rozstawione nogi, chwytam kciukami boki majteczek. Poruszam się powoli, drażniąc się z tobą, powoli zsuwam je z bioder. Nachylam się w stronę biurka, czuję ciepłe powietrza, to twój oddech, tańczy na mych wargach sromowych. Wciąż pochylona, zrzucam z siebie mokre, różowe koronkowe majtki. Widzę, jak są przemoczone, przeszywa mnie dreszcz, gdy po wewnętrznej stronie prawego uda spływa mi soczek. Gdy bielizna leży już na ziemi, opieram się o biurko dłońmi. Masz idealny widok na moją wilgotną różową cipkę. Kręcę delikatnie biodrami, cipką tańczę ci się przed oczami. Słyszę twój proszący jęk, jednak sięgam jedynie między nogami i proszę cię o zwrot lizaka. Przechylasz głowę do przodu, tak abym mogła dosięgnąć patyka bez podnoszenia się. Czuję twój język na palcach.
Przesuwam lizakiem po swoich nabrzmiałych wargach sromowych i lewym pośladku. Odkopuję majtki na bok i powoli podnoszę się, obracam się ponownie ku tobie, opieram się pupą o biurko. Odsuwam komputer i stopami przysuwam twój fotel ku sobie. Kiedy mam cię tak blisko biurka, jak to tylko możliwe, układam stopy po obu stronach twoich ud i odchylam się do tyłu.
- Masz dobry widok? – pytam, mrugając.
- Wspaniały – odpowiadasz.
Ponownie wprowadzam do akcji lizaka. Przesuwam go po łonie i wilgotnych wargach sromowych. Bawię się nim po wewnętrznej stronie ud, zostawiając tam kilka słodkich, czerwonych pocałunków, po czym sięgam drugą dłonią i otwieram szeroko nabrzmiałe wargi. Przesuwam lizakiem po podnieconej do granic możliwości cipce. W tym czasie twój penis drga niecierpliwie przede mną. Smaruję obficie pyszną słodkością wewnętrzne wargi i łechtaczkę. Drżąc, odciągam lepki kapturek i wcieram słodki nektar w pulsującą kulkę, aż przypomina wiśniową galaretkę. Słyszę, jak nasze jęki się mieszają. Cała drżę podniecona swoimi działaniami.
Wsuwam lizaka głębiej, pocierając nim wewnętrzne wargi sromowe i wejście do pulsującego tunelu.
- Myślę, że tutaj muszę być dokładniejsza – mówię, wsuwając lizaka do szparki i przekręcając go.
Zaczynam rżnąć się tym słodkim dildem, podnosząc i opuszczając biodra w zgodnym rytmie z kijkiem lizaka. Pojękujesz i zauważam, że twoja ręka wyślizgnęła się z więzów, ale trzymasz ją posłusznie na miejscu.
- Widzę to – ostrzegam. – Nie każ mi przerywać.
Kiwasz głową, zgadzając się na moje warunki. Przecież nie zamierzasz kończyć tego pokazu, mogę więc spokojnie kontynuować, a ty masz szansę dalej cieszyć się widokiem.
Rżnę się okrągłą główką lizaka coraz głębiej i głębiej. Ponownie zaczynam jęczeć i drżeć. Oboje widzimy, jak wiśniowy sok spływa mi po nodze. Zaczynam dochodzić, ale się powstrzymuję. Jeszcze nie teraz.
- Chciałbyś spróbować? – pytam cię, wyciągając lizaka.
Pochylam się, Przesuwam ci po ustach lizakiem, pokrywając je moimi sokami i lepkim syropem. Całuję cię namiętnie.
- Przepyszne! – wykrzykuję, odchylając się ponownie.
Przyciągam cię jeszcze bliżej. Odsuwam komputer jeszcze dalej i siadam na stole.
- Myślisz, że możesz posprzątać ten bałagan? – pytam.
- Wystaw język – proszę.
Unoszę biodra, umożliwiając ci sięgnięcie ustami do łechtaczki. Dotykasz językiem moją słodką fasolkę. Jest wspaniale, nie upominam cię ani nie powstrzymuję, wychylam się bardziej, dając ci jeszcze lepszy dostęp do siebie. Ssiesz mnie. Jęczę namiętnie. Otwieram palcami wargi sromowe, pozwalając ci zlizywać słodką polewę, którą dla ciebie przygotowałam.
- Nie zapomnij o środeczku – instruuję cię.
Drażnisz moją szperkę, liżąc ją wzdłuż od góry, do dołu. Następnie zagłębiasz się delikatnie, drażniąc łechtaczkę. W końcu czuję jak twój ciepły, mokry język wchodzi we mnie. Cipka mi pulsuje i zaciska się wokół niego, coraz większe ilości mojego słodkiego nektaru zalewają twe usta. Przyglądam się tobie zachwycona widokiem twojej twarzy zagłębionej między moimi nogami i przyjemnościami, jakich mi dostarczasz w ten sposób.
Zaczynam ponownie dochodzić, chwytam cię za włosy i przybliżam biodra się biodrami ku tobie. Jęczę i drżę, spadając prawie ze stołu. Odpycham cię, próbuję się uspokoić. Kiedy wyrównuję oddech, odsuwam twoje krzesło i odchylam się, opierając łokcie na biurku, nogi mam szeroko rozłożone. Wyjmuję lizaka z ust i przesuwam nim po skórze między cipką a brązową dziurką. Sięgam do tyłu i rozchylam prawy pośladek, otwieram odrobinę szparkę, przesuwam po niej lizakiem, zostawiając czerwony ślad przy wejściu do swojej bezwstydnej jamki. Drżę, gdy okrągła główka lizaka przesuwa się po dziurce, wwiercam go nieco. Naciskam mocniej, ale uświadamiam sobie, że nie sięgnę tam, by wejść w nią. Mam za krótkie ręce.
Patrzę między nogami i mówię do ciebie.
- Potrzebuję tu nieco pomocy. Dasz radę wykonywać moje polecenia i wypieprzyć mnie mi dupę lizaczkiem, jeśli cię rozwiążę? – pytam.
- Jasne – odpowiadasz bez wahania.
Wydaje mi się, że widzę psotnego ognika w twoich oczach, gdy rozwiązuję cię. Najpierw kostki, potem nadgarstki. Ignorując swoje przeczucia, wchodzę na łóżko, klękam na stosie poduszek z pośladkami wystawionymi wysoko w powietrzu.
- Użyj lizaka na mojej dupie – instruuję cię.
Czuję, jak łóżko się rusza, gdy ustawiasz się za mną. Podskakuję zaskoczona, gdy chwytasz mój lewy nadgarstek i przywiązujesz do lewej kostki.
- Nie tak się umawialiśmy! – krzyczę i próbuję uciec prawym nadgarstkiem, kiedy po niego sięgasz. Ty jednak tylko się śmiejesz i szybko chwytasz moją rękę, przywiązując ją do wolnej kostki.
- Co my tu mamy? – uśmiechasz się. Rozszerzasz kule mojej dupy, pchasz mnie na poduszki.
- Teraz moja kolej – mówisz. Śmiejesz się.
Drżę.
Plujesz na moją brązową szparkę. Czując to, znów podskakuję. Następnie czuję, jak przesuwasz po niej lizakiem.
- Prosiłaś mnie, bym cię tym zerżnął, prawda? – pytasz retorycznie. Wciskasz lizaka w szparę, podskakuję kolejny raz.
Pochylasz się, przytrzymujesz mnie.
- No to dostaniesz to, czego tak pragniesz. Nie ruszaj się, nie chcę cię zranić.
Trzymając mnie, wciskasz śliskiego lizaka w moją ciasną dziurkę.
- Odpręż się – rozkazujesz.
Naprawdę bardzo się staram rozluźnić, nie daję jednak rady, nie tego się spodziewałam.
Naciskasz ponownie, ale nie możesz pokonać ciasnego wejścia. Moja dupa opiera się okrągłemu najeźdźcy.
KLAPS
Wpierw słyszę dźwięk, a dopiero po chwili czuję bolesne ukłucie w lewym pośladku. Zaciskam mocno pośladki wokół lizaka, ale zaraz instynktownie odpuszczam. Czuję, jak lizak w końcu wślizguje się do mojej dziurki, wręcz zasysa go. Czekasz chwilę, podziwiając żądło, które wystaje mi z dupy. Moja szpara drży i rozciąga się, dostosowując się do tego niespodziewanego gościa. Po chwili zaczynasz wpychać lizaka głębiej. Ja unoszę biodra, żeby ci pomóc. Ogarnia mnie niesamowite podniecenie, krzyczę, gdy odsuwasz się, błagając cię o jeszcze. Mruczysz, a twój język wślizguje się między moje wargi sromowe i wchodzi mi do cipki, w tym samym czasie wsuwasz lizaka głęboko. Biodra mi drżą, gdy liżesz moją mokrą szparę w zgodnym rytmie z ruchaniem mnie w dupę. Dostaję szału. Przekraczam wszelkie granice.
Nogi mi się trzęsą, czuję, jak gorąco rozchodzi się po moim ciele. Nadchodzi orgazm. Ogromny jak trzęsienie ziemi.
- Rżnij mnie! – drę się, unosząc biodra ku spotkaniu z lizakiem.
- Proszę, włóż we mnie swojego kutasa – błagam go. – Chcę dojść na nim.
Czuję, jak się odsuwasz, by jednak po chwili poczuć główkę twojego kutasa ustawiającego się przy wejściu we mnie.
- TERAZ! – krzyczę.
Jednym szybkim ruchem wchodzisz we mnie do końca, tak głęboko, że nie sposób stwierdzić, gdzie zaczyna się jedno z nas, a kończy drugie.
Pozostawiasz jednak cały czas lizaka w mojej dupie. Patyczek wystający z mojej dziury krąży jak biała flaga kapitulacji, gdy trzymasz mnie za biodra i wchodzisz we mnie raz po raz. Głowa i ramiona mam ułożone płasko na łóżku, jedynie tyłek mam wysoko uniesiony ku tobie. W końcu przeszywa mnie orgazm. Moje spazmy rozkoszy nie są ci obojętne. Słyszę, jak krzyczysz i czuję, jak eksplodujesz, wlewając we mnie swój sok. Tuż po tym, świat ciemnieje.
Cóż za wspaniała śmierć! W końcu doprowadziłeś mnie do tego stanu, o którym tak wielu mówi, ale niewielu go doświadcza.
Jak Ci się podobało?