Lekcja angielskiego
10 października 2003
5 min
Pani C. miała około trzydziestu lat i była moją nauczycielką języka angielskiego. Była całkiem ładna. Nie za wysoka, nie za niska. Bardzo łatwo nawiązywała kontakt z uczniami. Jak się dalej okaże ze mną nawiązała kontakt szczególny. Kontakt intymny.
Miała kręcone, brązowe włosy, sięgające prawie do ramion. To, co zasługiwało na szczególną uwagę to jej duże, niebieskie oczy, które zalotnie wodziły za męską częścią mojej klasy.
Tego jak znalazłem się w jej małym mieszkanku dokładnie nie pamiętam. Czy to wszystko przydarzyło mi się naprawdę czy może wszystko sobie wyśniłem. Nie pamiętam.
C. była kobietą szczególną. Nigdy nie ubierała się w sukienki czy krótkie spódniczki. Na co dzień widywaliśmy ją jak zwykle w swoich niebieskich dżinsach, szaroburych swetrach i czarnych glanach, co u nauczycielek było wyjątkiem. Nie była jednak zwykłą nauczycielką. Była nauczycielką, która wprowadziła mnie do dzikiego ogrodu rozkoszy.
Nie pamiętam dokładnie jak znalazłem się w jej małym pokoiku. Jak do tego doszło, że nasze usta splotły się po raz pierwszy w miłosnym pocałunku. Jak niespodziewanie nagleni rządzą zrzucaliśmy resztki swojego odzienia. A może jednak coś pamiętam. Pamiętam jak klęczałem przed nią. Jak pod ciemnoniebieskimi dżinsami zapinanymi na szpaler małych guziczków znajdowały się jej czarne, koronkowe stringi. Jak piękna czerń bielizny mile kontrastowała z jej bladym ciałem. Zbliżywszy mój wszędobylski nos do jej łona potarłem nim o materiał majteczek. C. odchyliła głowę i zmrużyła swoje piękne oczy. Zsunąłem ramiączka majteczek i nie mogłem powstrzymać się od zanurzenia w gęstwinie jej futerka.
Pod czarnym, dobrze dopasowanym golfem kryło się coś jeszcze bardziej ciekawego. Uniosłem go do góry i ujrzałem widok niesamowity. Oniemiały patrzyłem na spowite w czerń jej duże balony. C. rozpięła delikatnie staniczek, z którego wyskoczyły jedna za drugą jej kształtne piersi. Jasne i pełne. Wydobyte z niewoli kołysały się przez chwilę niczym dwa podbijane baloniki. C. objęła oburącz moją głowę i przytuliła ją do tego "siedliska pożądania", jakim niewątpliwie były jej kształtne cycuszki. Pachniała niebem.
C. szybko odwróciła się na pięcie i frywolnym krokiem, parodiując przy tym chód idealnych modelek ruszyła w stronę łóżka. Jej blade, nieco płaskie pośladki lekko drgały w rytm melodii, którą zaczęła nucić pod nosem. Niczym najszybszy z szybkich sprinterów wystartowałem za nią i jeszcze za nim zdążyła dotrzeć do łóżka dopadłem ją w pół i uniosłem wysoko w górę.
Kazała mi się położyć na plecach, a sama usiadła na wysokości moich bioder. Pieściła mój nagi tors i jednocześnie starała się zaglądnąć w niezmierzoną głębię moich oczu.
- Musisz być delikatnych, dla swoich kobiet - powiedziała bardzo przekonująco.
- Pamiętaj, liczy się nie tylko to co dajesz, ale też to co dasz kobiecie od siebie. - Onieśmielony całą sytuacją nerwowo przytaknąłem i nachyliłem się żeby pocałować moją nauczycielkę. Po długim i namiętnym pocałunku C. pozwoliła mi wreszcie zajrzeć w głąb jej tajemniczego ogrodu. Położyła się na plecach i szeroko rozłożyła nogi. Z zapałem godnym profesjonalisty oraz bez żadnego doświadczenia w oralnym dziele, przywarłem do jej owłosionego łona. Odchyliłem kłębuszki jej włosów łonowych i delikatnie zanurzyłem w niej mój wścibski języczek. Jej głowa gwałtownie opadła na łóżko, a ręce wplotły się w moje włosy. Tak, to sprawiało jej niekłamaną przyjemność. Pomruk jaki wydawała przypominał mi trochę mruczenie zadowolonego z głaskania kota. Mój język bardzo delikatnie drażnił jej wnętrze. Nie miałem pojęcia czy sprawdzam się w tej nowej roli, więc wszystko starałem się robić jak najsubtelniej. Nie mogłem pozwolić sobie na oblanie tak ważnego, bo przecież pierwszego egzaminu. Pod uciskiem mojego języka C. zaczęła wić się jak wąż. Teraz byłem pewien, że sprawy mają się dobrze. Moja słodka nauczycielka szczytowała. Szczytowała za moją sprawą. Na pytanie: "Kto by w to uwierzył?" - zadane jeszcze tydzień temu, odpowiedziałbym zdecydowanie - nikt.
Gdy panna C. rozpalona do temperatury znacznie przekraczającej temperaturę zdrowego człowieka zdecydowała się dać odpocząć mojemu biednemu językowi. Wyraz zadowolenia nie schodził z mojej twarzy. Przytuliła się do mnie i pogłaskała po policzku. Uśmiechnęła się i powiedziała:
- Masz naprawdę zawrotny języczek. Nie mam pojęcia dlaczego tak rzadko udzielasz się na zajęciach.
Chciałem naprawdę jej coś odpowiedzieć, ale jak mówi przysłowie: zapomniałem języka w gębie.
Oblany czerwonym rumieńcem położyłem się na plecach i czekałem na dalsze. Moja nauczycielka nie próżnowała. Wiedziała, że mnie też się coś od niej należy. Ponownie usiadła na moich biodrach, uniosła nieco pupę i ręką nakierowała mojego gotowego na wszystko, ognistego rumaka na właściwą drogę. Jej karminowe, rozchylone wargi sromowe przyjęły do wnętrza sam czubek mojego oręża. To ona decydowała jak głęboko mnie wpuści do siebie. W tej chwili byłem zaledwie w "przedpokoju". Jej tułów zręcznie kręcił się dookoła jednej osi, osi, którą była zanurzona w niej główka mojego penisa. Przypominało to trochę wzniecanie ognia. Jednak zamiast oczekiwanego ognia moim oczom ukazywały się płynące strużki naturalnych soków. Gdy C. zdecydowała już, że jest gotowa wpuścić mnie całego do środka, opuściła się w dół i niczym spieszący do pożaru strażak zjeżdżający po lśniącej róże osunęła się w dół. Moje ciało dotąd wyprostowane wygięło się w pałąk. Moje usta zetknęły się z boskimi piersiami i nie chciały wracać gdzie indziej. C. z uśmiechem na ustach pokiwała palcem i pchnęła mnie z powrotem na łóżko.
Sama złapała się za kostki i swoimi kształtnymi biodrami zaczęła kręcić niewielkie koła. Poczułem, że zaraz oszaleję. Oszaleję ze szczęścia. Pulsująca przyjemność rozlewała się po moim całym ciele. C. podskakiwała na mnie jak piłeczka pingpongowa. Finał nadszedł dla mnie szybko. Zdecydowanie zbyt szybko. Wystrzeliłem i wypełniłem ją życiodajnym nasieniem. C. wstała, uśmiechnęła się i szybko potruchtała do łazienki. Leżałem jeszcze przez chwilę sam na łóżku. Z łazienki dochodził głośny szum prysznica. Korzystając z nieobecności właścicielki szybko pozbierałem swoje ubrania i po cichu wyszedłem. Nie miałem odwagi porozmawiać z nią o tym co przed chwilą zaszło.
Jak Ci się podobało?