Kuzynka Alicja
8 listopada 2017
30 min
Wyjaśniwszy tę istotną kwestię, chciałbym zaprosić do przeczytania drugiego już opowiadania mojego autorstwa. Tym razem zdecydowałem się uczynić narratorem głównego bohatera. Mam nadzieję, że wyszło dobrze.
Życzę przyjemnej lektury!
- Jutro wcześnie wyjeżdżamy, więc nie będę cię budzić. Wypoczywaj i jedz dużo, w lodówce masz obiady na trzy dni. Jakby co, jestem cały czas pod telefonem.
Zrezygnowany podniosłem wzrok znad książki i z trudem zdobyłem się na uśmiech.
- W porządku mamo, bawcie się dobrze i uważajcie na siebie.
Matka uśmiechnęła się współczująco. - Dobranoc kochanie, miłych snów - powiedziała i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Wkrótce w mieszkaniu zapadła cisza, wszyscy chcieli porządnie wypocząć przed jutrzejszą wycieczką.
Chyba nie mogłem wybrać sobie gorszego momentu na chorowanie. Byłem na pierwszym roku studiów i nie widziałem się z rodziną od dłuższego czasu, dlatego bardzo cieszyłem się na nasz wspólny wyjazd. Niestety, zaraz po przyjeździe do domu wylądowałem w łóżku z wysoką gorączką. Moje niezadowolenie pogłębiał jeszcze fakt, że poza rodzicami i rodzeństwem, na wycieczkę jechała również moja kuzynka Alicja. Chociaż nie było między nami pokrewieństwa (po przedwczesnej śmierci dziadka babcia ponownie wyszła za mąż za mężczyznę, który miał już córkę), łączyły nas bardzo bliskie relacje. Przyjaźniliśmy się od małego i właściwie wychowywaliśmy się razem, zatem byliśmy dla siebie niczym brat i siostra. Alicja przyjechała do nas dziś po południu, a po wycieczce wracała prosto do domu. Było mi cholernie przykro, przez dłuższy czas zapewne nie będę miał okazji, żeby znów się z nią zobaczyć.
No cóż, pozostaje mi jedynie cieszyć się z tego, co mam - pomyślałem, sięgając po stojącą obok łóżka butelkę nalewki wiśniowej. Mama przyniosła mi ją w celach leczniczych i w takich też zamierzałem ją wykorzystać, żeby wyleczyć smutki.
Czytanie po alkoholu jest doświadczeniem zaskakująco przyjemnym. Oczywiście nie mam tu na myśli sięgania po książkę zaraz po powrocie z imprezy, bo jest to raczej ostatnia rzecz, jaka mogłaby przyjść komuś do głowy, jednak kiedy leżało się w łóżku zmożonym chorobą, to odrobinka czegoś mocniejszego potrafiła znacząco uprzyjemnić lekturę. Tak więc popijając wyśmienity trunek, zagłębiłem się w porywającą historię o facecie latającym na smoku.
Nalewka nie należała do najsłabszych, co w połączeniu z moim stanem spowodowało, że całkiem szybko przyjemnie zaszumiało mi w głowie. Po opróżnieniu około jednej trzeciej zawartości butelki, litery zaczęły rozmazywać mi się przed oczyma i poczułem, że robię się senny. Dotarłem właśnie do momentu, gdy główny bohater wyzwał na pojedynek przyjaciela, który niegdyś go zdradził i chyba przysnąłem na chwilę, kiedy do moich uszu dobiegł cichy odgłos pukania. Poderwałem głowę i rozejrzałem się dookoła nieprzytomnym wzrokiem. Nie byłem pewien nie tylko czy to do mojego pokoju ktoś pukał, ale też czy dźwięk ten po prostu mi się nie przyśnił. Pukanie powtórzyło się, tym razem głośniej i już miałem powiedzieć proszę, kiedy drzwi otworzyły się i do środka zajrzała Alicja.
- Przepraszam, myślałam, że zasnąłeś przy zapalonym świetle - powiedziała szeptem. - Mogę wejść?
- Jasne - odparłem, lekko zachrypniętym głosem.
Dziewczyna weszła do pokoju, zbliżyła się do łóżka i usiadła obok mnie. Patrzyłem na nią nieobecnym spojrzeniem, otumaniony snem i alkoholem.
- Biedaku - powiedziała współczująco, gładząc moją spoczywającą na kołdrze dłoń. - Chciałam jeszcze się z tobą zobaczyć, zanim wyjedziemy.
Skinąłem głową, uśmiechając się do niej z wdzięcznością.
Przymknąłem powieki, nie bardzo miałem siły na rozmowę, ale cieszyłem się, że przyszła dotrzymać mi towarzystwa. Chyba to zrozumiała, bo nie czekając, aż coś odpowiem, zaczęła mówić dalej.
- Pewnie będziesz się tu strasznie nudził samemu, chociaż wygląda na to, że znalazłeś sposób, żeby sobie z tym poradzić. - Sięgnęła po stojącą na podłodze butelkę z nalewką i pociągnęła z niej spory łyk.
- Fuj, ale mocne! Jak ty możesz to pić? - zapytała krzywiąc twarz.
Cała ona, nigdy nie miała mocnej głowy do alkoholu.
- Stęskniłam się za tobą, wiesz? - kontynuowała. - Mam ci tyle do opowiedzenia.
Przez dłuższą chwilę prowadziliśmy konwersację, podczas której dziewczyna relacjonowała mi różne wydarzenia, jakie zaszły w jej życiu od naszego ostatniego spotkania, a ja od czasu do czasu kiwałem głową, albo pomrukiwałem twierdząco. Mimo, że określiła moją nalewkę jako niezdatną do picia, nie żałowała jej sobie i już wkrótce na jej policzkach wykwitły rumieńce.
Przyjemnie się tak leżało, słuchając miłego i dobrze znanego głosu przyjaciółki, jednak po krótkim czasie zmęczenie znów wzięło górę. Wypowiadane przez Alicję słowa zaczęły tracić sens i dobiegały do mnie jakby z oddali.
- Pewnie chciałbyś, żebym przestała cię już zanudzać i pozwoliła pójść spać. - powiedziała, bez wyrzutu w głosie.
Mój mózg potrzebował kilku sekund na reakcję. Otworzyłem oczy i wciągnąłem gwałtownie powietrze jak ktoś nagle wyrwany ze snu.
- Nie, nie, opowiadaj dalej.
- Daj spokój, przecież widzę, że mi tu zasypiasz - powiedziała. - Jesteś chory i musisz odpoczywać.
Oczywiście miała rację, a ja nie miałem siły się z nią spierać.
- Szkoda, że ten wyjazd nam się nie udał - westchnąłem tylko ze smutkiem.
- Nie martw się. - Dziewczyna pochyliła się nade mną i czule odgarnęła włosy z mojego czoła, jakby chcąc dodać mi otuchy. - Na pewno niedługo znowu uda nam się spotkać.
Jej twarz znajdowała się bardzo blisko mojej twarzy, na tyle blisko, że byłbym w stanie policzyć piegi na jej małym, lekko zadartym nosie. Jej policzki płonęły rumieńcem, a zielone oczy szkliły się lekko, zapewne z powodu wypitego alkoholu. Otępiony snem z zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, jak bardzo ładna jest Alicja. Oczywiście doskonale wiedziałem, jak wygląda, ale dzisiaj chyba po raz pierwszy w życiu spojrzałem na nią tak, jak mężczyzna patrzy na kobietę.
- Dobranoc - powiedziała po chwili milczenia. Zabrała dłoń z moich włosów i wstała z łóżka.
- Dobranoc - odparłem, zamykając oczy. Spodziewałem się usłyszeć ciche, oddalające się kroki i skrzypnięcie zamykanych drzwi, jednak nic takiego nie nastąpiło. Przez chwilę w pokoju panowała kompletna cisza, aż nagle, bez żadnego ostrzeżenia poczułem dotyk ciepłych warg na swoich ustach. Mimo niedowierzania i kompletnego zaskoczenia powodowany jakimś wewnętrznym odruchem oddałem pocałunek. Trwaliśmy tak przez kilka zdających się ciągnąć w nieskończoność uderzeń serca, po których dziewczyna rozdzieliła nasze usta, równie niespodziewanie, jak je złączyła i nie mówiąc już ani słowa uciekła z pokoju.
Leżałem na łóżku i patrzałem w sufit, nie będąc pewnym czy to, co przed chwilą się wydarzyło było snem, czy rzeczywistością. Mój mózg, który już wcześniej pracował na najniższych obrotach, teraz całkowicie odmówił współpracy. Wszelkie myśli utonęły w ogarniającym mnie morzu zmęczenia, nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.
Tego ranka obudziłem się z nad wyraz dobrym samopoczuciem, gorączka już mi przeszła a wypity wczoraj alkohol jakoś o sobie nie przypominał. Spojrzałem na zegar, zbliżała się godzina jedenasta. Nie będąc jeszcze głodnym, postanowiłem darować sobie na razie i tak już spóźnione śniadanie i sięgnąłem po książkę.
Prawdopodobnie zasnąłem wczoraj w trakcie lektury, bo za nic w świecie nie potrafiłem powiedzieć, w którym miejscu skończyłem czytać. Gdy wytężyłem pamięć, przypomniałem sobie jedynie to, że w nocy odwiedziła mnie Alicja. Nie wiedziałem jednak po co przyszła ani o czym rozmawialiśmy. Ogólnie niewiele pamiętałem z tego wieczoru, co nie było chyba niczym dziwnym, zważywszy na stan, w jakim się znajdowałem.
Odpuściwszy sobie z góry skazane na porażkę próby wyciągnięcia z mózgu jakichkolwiek przydatnych informacji, cofnąłem się na początek rozdziału i ponownie zagłębiłem w historię o facecie latającym na smoku.
Dotarłem właśnie do momentu, gdy główny bohater wyzwał na pojedynek przyjaciela, który niegdyś go zdradził, kiedy do moich uszu dobiegł cichy odgłos pukania.
- Proszę - powiedziałem zdziwiony. Poza mną w domu nie powinno być nikogo.
Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła Alicja.
Dzień dobry! - przywitała mnie z promiennym uśmiechem na twarzy. - Myślałam już, że nie obudzisz się przed południem. Jak tam samopoczucie?
- Dzień dobry. - odparłem.
Słyszeliście kiedyś o deja vu?
- Samopoczucie w porządku, dużo lepiej niż wczoraj. - zawiesiłem na chwilę głos. - To nie tak, że nie cieszę się na twój widok, ale nie powinnaś być przypadkiem na jakiejś wycieczce?
- Powinnam - odpowiedziała wesoło. - Ale stwierdziłam, że nie mogę zostawić mojego ulubionego kuzyna w potrzebie i postanowiłam zostać. Twoi rodzice nie mieli nic przeciwko.
Jej słowa uradowały mnie, ale i sprawiły, że poczułem się trochę winny, nie chciałem, żeby musiała rezygnować z wycieczki z mojego powodu. Usłyszawszy moje obiekcje, dziewczyna pokręciła głową.
- No wiesz, twoi starsi to zdecydowanie nie moje pokolenie, a twoje rodzeństwo to jeszcze dzieciaki. Jeśli ty nie jechałeś to i ja nie miałam po co.
- Skoro tak stawiasz sprawę - odparłem nieco uspokojony. - Obawiam się tylko, że ja również mogę nie być dziś najbardziej interesującym towarzystwem. Możemy co najwyżej włączyć sobie jakiś film albo popykać w warcaby.
- Warcaby brzmią nieźle - powiedziała powoli, jakby udając, że poważnie bierze tę opcję pod uwagę. - Mam jednak inną propozycję. Co byś powiedział na śniadanie do łóżka?
- Naprawdę? - zapytałem mile zaskoczony. - Tak kuszącej oferty z pewnością bym nie odmówił, tylko nie wiem, co ja miałbym zrobić dla ciebie w zamian?
-Nic! Mówiłam przecież, że chcę zaopiekować się moim chorym kuzynem. Po prostu poleż tu sobie spokojnie, a ja za chwilkę wrócę.
Po tych słowach obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju.
Wkrótce z kuchni dobiegł brzęk naczyń i przyjemny zapach smażonych jajek. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, naprawdę dostanę zaraz śniadanie do łóżka.
Nie minęło dużo czasu, gdy dziewczyna wróciła, niosąc tacę z gorącą herbatą, kanapkami i moją ulubioną lekko ściętą jajecznicą na kiełbasie i cebuli.
- Smacznego! - powiedziała, stawiając posiłek na szafce przy łóżku.
- Dzięki - odparłem czując, jak burczy mi w brzuchu, chyba jednak byłem głodny.
W trakcie, gdy ja zajęty byłem napełnianiem żołądka, dziewczyna bez słowa zabrała się za robienie w pokoju porządków. Podczas dwóch dni mojej choroby zebrała się tu zdumiewająca ilość pustych kubków po herbacie, brudnych ubrań i zużytych papierowych chusteczek, które jakimś cudem nigdy nie chciały dolecieć do kosza na śmieci.
Jedząc, ukradkiem obserwowałem jej krzątaninę. Jakby na przekór sypiącemu za oknem śniegowi Alicja włożyła dziś na siebie białą, zwiewną sukienkę, przywodzącą na myśl wspomnienie wiosny. Długie czarne włosy związane miała w warkocz powiewający za jej plecami, gdy zgrabnie i lekko przemierzała pokój. Jej smukła sylwetka skojarzyła mi się ze Złotą Jagodą Tolkiena (z tą tylko różnicą, że kolor włosów Złotej Jagody był oczywiście złoty).
Zbierając z podłogi chusteczki, kuzynka rzuciła mi pełne dezaprobaty spojrzenie i przestawiła kosz na śmieci tak, że teraz mogłem do niego sięgnąć bez konieczności wstawania z łóżka. Zabawne, że czasem inni od razu dostrzegają, oczywiste wydawałoby się rozwiązania, podczas gdy nam samym one umykają.
Popiłem ostatni kęs chleba resztką herbaty i odstawiłem pusty kubek.
- I jak, smakowało? - zapytała Alicja, biorąc do ręki tacę z brudnymi naczyniami.
- O tak, było przepyszne! - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Dziękuję, za śniadanko i za pokój. Chyba muszę zacząć częściej chorować, zazdroszczę kolesiowi, którego poślubisz.
Mój komplement musiał trafić w czuły punkt, bo dziewczyna spuściła wzrok zawstydzona i uśmiechnęła się do podłogi, szybko jednak odzyskała fason.
- Tylko mi się tu nie przyzwyczajaj, to była jednorazowa uprzejmość z mojej strony - powiedziała, żartobliwie grożąc mi palcem. - Idę pozmywać naczynia a ty w międzyczasie mógłbyś ogarnąć nam jakiś ciekawy film.
Okej, znajdę nam coś fajnego - odparłem.
Chyba miałem parę dobrych filmów na laptopie.
- Tylko niech to nie będzie jakaś bezsensowna jatka - zastrzegła, zatrzymując się w progu. - Ma być coś z fabułą.
Przez chwilę leżałem na łóżku, uśmiechając się do własnych myśli, dzisiejszy dzień zapowiadał się dużo przyjemniej, niż oczekiwałem. Właściwie to mógłbym zupełnie się zrelaksować i cieszyć się towarzystwem kuzynki, gdyby nie jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju. Dostrzegłem to tylko dlatego, że bardzo dobrze znałem Alicję i szczerze mówiąc, nie byłem nawet pewny, czy po prostu sobie tego nie wmawiam, ale wydawało mi się, że coś trapi dziewczynę. Choć dobrze to ukrywała, to pod maską jej zwyczajnych zachowań byłem w stanie wyczuć delikatne, ledwo dostrzegalne napięcie. Jak dotąd ograniczyłem się tylko do obserwacji w celu potwierdzenia moich domysłów, lecz czułem się w obowiązku zrobić z tym coś więcej. Nie chciałem być wścibski, jednak bądź co bądź była jedną z najbliższych mi osób. Po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, że dam jej jeszcze szansę by samemu poruszyła ten temat, zanim zacznę ją wypytywać.
Siedzieliśmy obok siebie i trzymając laptop na kolanach, oglądaliśmy film, który wbrew bezpodstawnym obawom Alicji nie był wcale głupią jatką bez fabuły. Sposób, w jaki opowiadane były losy postaci, naprawdę bardzo mi się podobał i śmiało mógłbym uznać go za wyśmienitą produkcję, gdyby nie jedna z głównych bohaterek. Była ona aż do przesady infantylna, co na dłuższą metę stawało się niezmiernie irytujące.
W stojącej przy łóżku butelce została jeszcze ponad połowa nalewki, więc uznaliśmy z Alicją, że nieco umilimy sobie oglądanie. Mimo awersji do mocnych trunków dziewczyna niemal dotrzymywała mi tempa w piciu.
Po pewnym czasie, gdy fabuła filmu zwolniła na chwilę, zaczęliśmy rozmowę. Alkohol szybko rozwiązał nam języki, a poza tym my naprawdę lubiliśmy ze sobą gadać, tak więc wkrótce przestało nas interesować co dzieje się na ekranie i całą uwagę skupiliśmy na konwersacji. Tym razem to ja opowiadałem o tym, jak żyło mi się na studiach a ona głównie słuchała, od czasu do czasu wtrącając jakieś uwagi.
W pewnym momencie, kiedy po raz kolejny odniosłem wrażenie, że moją kuzynkę coś trapi, bez zastanowienia zapytałem.
- Alicja, wszystko w porządku? Wydaje mi się, że jesteś czymś zmartwiona.
- Och nie, nic mi nie jest - powiedziała i zamilkła na chwilę, po czym jakby zbierając się w sobie, podjęła dalej. - Po prostu jest mi strasznie głupio za wczoraj, przepraszam. Ja... wygłupiłam się. Czy moglibyśmy o tym zapomnieć?
Cóż, przynajmniej ze spełnieniem tej prośby nie miałem najmniejszego problemu, bo za nic nie potrafiłem sobie przypomnieć, o czym mogła mówić. Uraziła mnie jakoś? A może to ja jej coś powiedziałem, a ona przesadziła z reakcją? Nie miałem pojęcia i już chciałem rozbrajająco przyznać się do niewiedzy, ale zobaczyłem jak poważny i zmartwiony jest wyraz jej twarzy i powstrzymałem się.
- Nie masz za co przepraszać - powiedziałem, decydując się na improwizację. - Przecież nigdy nie obraziłbym się na moją ukochaną kuzynkę.
Poklepałem ją lekko po głowie. Alicja spuściła wzrok i nieśmiało nachyliła się w moją stronę. Objąłem ją, wiedząc, że tego właśnie oczekuje. Poczułem ciężar napierających na mnie piersi, ale natychmiast wyrzuciłem je z myśl, może to dziwne, ale czułbym się źle, skupiając uwagę na biuście dziewczyny w takim momencie. Jej drżące ciało wydawało mi się niezwykle delikatne, uniosłem lekko podbródek, nie chcąc opierać go na czubku jej głowy i czule pogłaskałem ją po plecach. Oby tylko nie zaczęła płakać, czułem się strasznie niezręcznie, kiedy płakały w takich momentach.
- Cholera - powiedziała niespodziewanie Alicja i popchnęła mnie na łóżko. Upadłem, bardziej dlatego, że mnie zaskoczyła niż z powodu faktycznej siły jej pchnięcia. Pijana, czy niespełna rozumu? Czułem się znacznie lepiej niż wczoraj i wypita nalewka sprawiła jedynie, że trochę się rozgrzałem, tak więc z nią też nie powinno być aż tak źle. Spojrzałem na dziewczynę pytająco. Na jej zarumienionej twarzy malowało się zdecydowanie i zawziętość, zupełnie różne od niepewność, którą widziałem na niej chwilę temu.
- Wiem, że przed sekundą cię przeprosiłam i kazałam ci o wszystkim zapomnieć, ale nie potrafię oszukiwać samej siebie - powiedziała, z trudem dobierając słowa. - Byłeś dla mnie taki miły, a ja właśnie to lubię w tobie najbardziej.
Pochyliła głowę, a ja zrozumiałem, co zamierza zrobić. Na początku zupełnie spanikowałem i chciałem ją odepchnąć, ale nie byłem w stanie zdobyć się na to, by tak ją potraktować. Nim zdążyłem pomyśleć o innym sposobie powstrzymania jej, usta dziewczyny dotknęły moich ust.
Pocałunek z Alicją był doznaniem, tak niesamowicie podniecającym, że w kilka sekund zapomniałem a próbach jakiegokolwiek oporu i całą uwagę skupiłem na leżącej na mnie dziewczynie. Pożądanie ogarnęło mnie niczym pożar, objąłem kuzynkę i nie rozłączając naszych ust, przeturlałem się na bok, pociągając ją, za sobą, tak, że teraz to ja znajdowałem się na górze. Zapragnąłem jej, tak rozpaczliwie, jak chyba jeszcze nigdy nie niczego w moim życiu. Chciałem przywrzeć do niej całym ciałem, poczuć ją jeszcze mocniej i jeszcze intensywniej. Lewą dłonią odnalazłem jej dłoń i chwyciłem ją, przeplatając ze sobą nasze palce. Alicja westchnęła. Wsunąłem język pomiędzy jej wargi, a ona w odpowiedzi wysunęła swój. Obydwojgu nam brakowało doświadczenia, ale z nawiązką nadrabialiśmy to zapałem. Prawą rękę Alicja położyła mi za głową i naparła na nią, jakby chcąc w ten sposób pogłębić nasz pocałunek. Jej nogi oplotły mnie w biodrach, jeszcze ciaśniej przyciskając do siebie nasze ciała. O Boże! To odurzało mocniej niż alkohol, mocniej niż najtwardsze narkotyki (których po prawdzie nigdy nie próbowałem). Choć było to już fizycznie niemożliwe, to pragnęliśmy zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej, poczuć siebie nawzajem jeszcze mocniej.
Nie wiem jak długo trwało, nim w końcu przestaliśmy się całować, lecz gdy to nastąpiło, oboje dyszeliśmy ciężko, jakbyśmy stoczyli ze sobą zapaśniczą walkę. Zresztą, to co robiliśmy przed chwilą, było tak intensywne, że oglądane z boku rzeczywiście mogło przypominać zapasy.
- Alicja - powiedziałem z twarzą tuż przy jej twarzy. - Czy chcesz... czy chcesz kontynuować?
- Masz na myśli seks? - zapytała i natychmiast uniosła rękę do ust jakby przestraszona słowem, którego użyła.
Skinąłem głową.
- Chcę - odparła, patrząc w bok z lekką niepewnością. - Tylko że...
- To twój pierwszy raz prawda - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem. - Nie martw się, ja też nigdy tego nie robiłem.
To chyba dobrze - powiedziała nieśmiało. - Zawsze wyobrażałam sobie, że zrobię to z kimś takim jak ty.
Mało brakowało, a z głośnym westchnieniem złapałbym się za serce, nie wiem, czy zrobiła to celowo, ale trafiła dokładnie w mój czuły punkt.
- Tylko bądź dla mnie miły, dobrze?
Bum! Kolejna strzała amora utkwiła prosto w mojej piersi. Jezu, jeśli ona nie przestanie mówić takich rzeczy, to zaraz zejdę na zawał.
Dobrze, no to zaczynajmy - powiedziałem, nie bardzo właściwie wiedząc, od czego zacząć.
Alicja przejęła inicjatywę. Odsunęła mnie delikatnie i usiadła na brzegu łóżka odwrócona do mnie plecami. Na chwilę zupełnie zgłupiałem, nie mając pojęcia, o co może jej chodzić, aż nagle w mojej głowie zaświeciła się żółta żarówka. Och tak, sukienka!
Wcześniejsze podniecenie zostało przyćmione przez jeszcze silniejsze uczucie zdenerwowania. Miałem zupełną pustkę w głowie, gdy drżącymi dłońmi próbowałem rozpiąć zamek jej ubrania. Całe szczęście, byłem jedną z tych osób, które w stresujących sytuacjach raczej zaczynają myśleć logicznie aniżeli panikować. Przede wszystkim powinienem być miły i delikatny, to na pewno - pomyślałem.
Wziąłem głęboki oddech i zacisnąłem pięści, by uspokoić drżenie rąk, po czym jednym płynnym ruchem rozpiąłem jej sukienkę i chwytając ją od dołu i podciągnąłem w górę tułowia dziewczyny.
- Alicja, czy możesz? - zapytałem, bo kuzynka siedziała jak skamieniała, raczej nie ułatwiając mi zadania.
- Och, tak - odparła i uniosła ręce, pomagając mi ściągnąć z siebie ubranie.
Pod spodem nie miała nic oprócz równie białych, jak sukienka majtek. Przysunąłem się do niej i położyłem dłoń na jej plecach, pod gładką skórą czułem napięte, lekko drżące mięśnie. Alicja odwróciła się w moją stronę, uśmiechając się nieśmiało. Miała lekko przygarbione ramiona i ręce skrzyżowane na piersiach, w taki sposób jakby nie była pewna, czy chce je zasłonić, czy nie. Również się uśmiechnąłem i mrugnąłem do niej. Mój gest chyba ją rozbawił, bo parsknęła cicho, zasłaniając usta. Zaskoczyło mnie, że zupełnie nie potrafiłem przewidzieć jej reakcji, jak dotąd myślałem, że wiem o niej absolutnie wszystko, ale wyglądało na to, że ten aspekt naszych osobowości będziemy musieli poznawać od zera.
Co dalej? Myślałem gorączkowo. Chyba powinienem zacząć ją dotykać, tylko gdzie? Od razu złapać za cycki? To chyba nie był najlepszy pomysł. Słyszałem, że dla wielu dziewczyn pierwszy mógł być doznaniem zarówno bolesnym, jak i przyjemnym, dlatego do konkretów należało przechodzić powoli, pamiętając by uprzednio odpowiednio „rozgrzać” partnerkę.
Lewą dłonią zacząłem gładzić jej plecy, zaś prawą położyłem na jej biodrze i delikatnie przesuwałem palcami po jej boku. Wzdrygnęła się lekko, jednak nie zaoponowała. Może i nie były to najbardziej wyszukane pieszczoty, ale po chwili poczułem, jak napięte mięśnie dziewczyny się rozluźniają, tak więc chyba jej się podobało. Przysunęła się nieco bliżej mnie, tak że teraz siedząc do siebie bokiem, stykaliśmy się udami i uniosła głowę, by spojrzeć mi w oczy.
Pocałowaliśmy się, tym razem powoli i bez języczków, rozkoszując się dotykiem naszych ust. Rozładowało to nieco napięcie i sprawiło, że znów zapragnąłem dotykać ciała dziewczyny. Przesunąłem prawą dłoń pod jej przedramieniem, zmierzając w kierunku biustu. Chciałem ścisnąć jej cycki z całych sił tak, żeby aż zapiszczała, ale jeszcze bardziej chciałem sprawić, by czuła się ze mną komfortowo i przyjemnie. Zacząłem pieścić jej pierś od dołu, powoli i delikatnie i wkrótce zostałem nagrodzony westchnieniem czystej, niezmąconej niczym rozkoszy. Stopniowo przesuwałem palce coraz wyżej, zaciskając je na jędrnym ciele i pocierając kciukiem aureolę wokół sutka, by w końcu dotknąć samej jagódki. Podniecenie ogarniało mnie coraz bardziej i chyba to samo można było powiedzieć o Alicji. Dziewczyna zabrała dłonie ze swojego biustu i chwyciła moją koszulkę, podciągając ją do góry. No tak, to trochę nie fair, że tylko ona jest rozebrana. Szybkim ruchem zdjąłem siebie górną część ubrania i spojrzałem na Alicję, chcąc czym prędzej powrócić do przerwanej przed chwilą czynności.
Gdy moje oczy zawędrowały w okolice jej piersi, naszła mnie trochę szalona myśl, którą bez zastanowienia zrealizowałem. Chwyciłem dziewczynę w ramiona i posadziłem ją sobie na kolanach.
- Ej, wariacie - krzyknęła zaskoczona.
Pochyliłem się i złapawszy jej sutek wargami, złożyłem na nim długi ssący pocałunek.
- Nie! Nie rób tak, nie wolno! - wołała, na przemian piszcząc i chichocząc. Położyła dłonie na mojej głowie i próbowała mnie odepchnąć, jednak nie wkładała w to niemal żadnej siły, jakby był to jedynie symboliczny gest. Jej nieznaczny opór sprawił, że podnieciłem się jeszcze mocniej. Pocierałem językiem jej twardą jagódkę, która pod wpływem moich pieszczot stawała się coraz cieplejsza i miększa.
- Przestań, to łaskocze - mówiła w przerwach pomiędzy westchnieniami, nie zdając sobie chyba sprawy, że przestała próbować mnie odepchnąć i teraz obejmowała mnie, wciskając moją twarz jeszcze głębiej w swój biust.
- Nie ssij mnie tam, nie jestem twoją mamusią!
Ostatnie zdanie rozbawiło mnie do tego stopnia, że nie wytrzymałem i parsknąłem w jej pierś.
- No w końcu przestałeś - powiedziała, oddychając głęboko. - Nie rób mi takich rzeczy bez ostrze... aaa!
Nie dając jej dokończyć zdania, przesunąłem twarz do drugiej piersi i ponownie wziąłem jej sutek w usta. Wkrótce protesty dziewczyny całkowicie umilkły zastąpione przez jęki i westchnienia.
Nacieszywszy się jej biustem do woli, uniosłem głowę. Widząc wyraz rozkoszy na jej twarzy, uśmiechnąłem się z zadowoleniem.
- Och, to było... świetne - powiedziała, łapiąc oddech. - Nie wiem, czemu się tak cieszysz - dodała, widząc moją minę. - I tak jesteś niedobry!
- Niedobry!? Przecież przed chwilą powiedziałaś, że było fajnie.
- Bo było - mrugnęła do mnie wesoło i pokazała mi język.
- No dobrze - westchnąłem rozbawiony. - mogę chociaż pocałować cię na przeprosiny?
- Nawet musisz.
Przepraszałem ją ochoczo i entuzjastycznie, a ona bardzo chętnie przyjmowała moje przeprosiny. Objęła mnie dłońmi za plecami i poczułem, jak jej biust naciska na moją klatkę piersiową. Udo dziewczyny dotykało mojego penisa, ocierając się o niego przy każdym, nawet najmniejszym ruchu.
Przesunąłem dłonią w dół po jej nagim ciele i włożyłem ją pomiędzy jej nogi. W pierwszym momencie zacisnęła je, lecz już po chwili ponownie rozluźniła, pozwalając mi do woli cieszyć się dotykiem jej delikatnego ciała. Pieszcząc jej skórę, powoli przesuwałem się coraz wyżej, aż w końcu dotarłem do jej majtek i wsunąłem w nie rękę. Czułem, jakby serce miało zaraz wyrwać mi się z piersi, za chwilę po raz pierwszy dotknę dziewczynę w tym miejscu.
Była tam miękka, wilgotna i gorąca. Wydawała się tak delikatna, że bałem się wykonać gwałtowniejszy ruch, by nie sprawić dziewczynie bólu. Chciałem ją delikatnie pieścić, bez pośpiechu odkrywając wszystkie jej sekrety i tajemnice, których tak bardzo pożądałem. Jednocześnie, jakaś część mnie pragnęła jednym szybkim ruchem zerwać okrywającą Alicję bieliznę i przycisnąwszy ją do łóżka, wziąć sobie wszystko, co miała mi do zaoferowania.
Cholera, zawsze miałem się za osobę opanowaną, a jednak teraz zalewała mnie istna powódź sprzecznych myśli i emocji. Czułem się, jakbym zaraz miał dostać okresu. Czy tak właśnie jest za pierwszym razem?
Ponownie objąłem dziewczyną, położyłem ją na łóżku i trzęsącymi się rękoma zacząłem ściągać z niej majtki, pomogła mi, wydostając z nich najpierw pierwszą, potem drugą nogę. Odłożywszy jej bieliznę na bok, szybko pozbyłem się również własnej i pochyliłem się nad kuzynką, ustawiając się w pozycji „na misjonarza”.
Nie mogłem się powstrzymać, by nie spojrzeć pomiędzy jej nogi. Mój penis drgnął. Wydawała się taka słodka i niewinna, a zarazem niezwykle podniecająca. Świadomość, że za chwilę znajdę się w niej, przyprawiała mnie o zawroty głowy. Podniosłem wzrok na Alicje, nie zdziwił mnie fakt, że ona również wpatrywała się w moje krocze, zapewne jej głowę wypełniały teraz myśli podobne do moich. Zorientowawszy się, że gapi się na mojego penisa, podczas gdy ja gapię się na nią, dziewczyna zaczerwieniła się po uszy i spojrzała najpierw w bok, a po chwili z powrotem na mnie. Na jej twarzy malowało się podniecenie przemieszane ze zdenerwowaniem i delikatnym lekiem. Przełknąłem ślinę i spróbowałem się uśmiechnąć, z kiepskim rezultatem.
- Tobie też serce tak wali? - zapytała cicho, jakby nie swoim głosem.
- Och tak, jak strasznie - odparłem i ze zdziwieniem zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem zdenerwowany. W mojej głowie w zastraszającym tempie zaczęły mnożyć się kompletnie irracjonalne wątpliwości. A co jeśli nam nie wyjdzie? Jeśli jej się nie spodoba? Albo mnie...
- Debilu - odezwał się głos gdzieś z tyłu mojej głowy. - Jesteś sam na sam w pokoju z dziewczyną, która jest dla ciebie najbliższą osobą na świecie, z dziewczyną, która chce ci zrobić dobrze i której ty chcesz zrobić dobrze, musielibyście być upośledzeni, żeby coś poszło nie tak.
Wypuściłem powoli powietrze, uspokajając się. Głos z tyłu głowy wydawał się mówić z sensem.
- Alicja - powiedziałem, dotykając przedramienia kuzynki.
- hmm?
- Pomyślałem sobie właśnie, że chyba nie ma sensu się denerwować... tak długo, jak się kochamy i oboje chcemy to zrobić, to nie ma niczego, z czym nie dalibyśmy sobie rady. Na pewno będzie nam razem cudownie.
Powiedziałem to, bez żadnego zastanowienia, po prostu wyrzucając z siebie to, co leżało mi na sercu i zdałem sobie sprawę, że dziewczyna nie do końca może rozumieć, o co mi chodzi. Coś drgnęło w oczach Alicji, a potem jej twarz rozpromienił przepiękny uśmiech, niczym słońce wyłaniające się niespodziewanie zza gęstych burzowych chmur.
- Boże, jak ja kocham te twoje romantyczne teksty - roześmiała się, czystym radosnym śmiechem, który sprawił, że i ja poczułem się lepiej.
- Myślę, że masz rację. Skoro mowa o naszej dwójce, to chyba nie może nie być najwspanialszy pierwszy raz na świecie - powiedziała, chwytając mnie za rękę. - Cieszę się, że to powiedziałeś... i że jesteś tu, ze mną.
Ulga, jaką w tym momencie poczułem była wprost nie do opisania. Wszystkie moje obawy po prostu zniknęły, pozostawiając mnie w nastroju błogiej radości, radości, że Alicja jest tu, razem ze mną. Chciałem odpowiedzieć jej coś pięknego i wzniosłego, ale nie mogłem znaleźć odpowiednich słów i zrozumiałem, że nie pozostało już nic więcej do dodania.
- Ja też się cieszę - powiedziałem tylko, zawierając w tych słowach całe moje uczucie.
Skoro powiedzieliśmy już sobie wszystko, co było do powiedzenia, uznałem, że najwyższy czas przejść do konkretów. Właśnie miałem zapytać dziewczynę, czy jest gotowa, kiedy niespodziewanie przypomniałem sobie o czymś, co zmroziło mi krew w żyłach. Zdarzyło wam się kiedyś pojechać na drugi koniec kraju, na koncert ulubionego zespołu, tylko po to, by na miejscu zorientować się, że bilety zostawiliście w domu?
- Alicja, nie masz gumki prawda? - zapytałem, domyślając się odpowiedzi.
Dziewczyna pokręciła głową, jednak nie wydawała się zaskoczona, wyglądało na to, że już wcześniej przemyślała sobie ten problem.
- Dzisiaj chyba powinno być bezpiecznie - powiedziała niepewnie. - A poza tym nie chcę teraz przestawać.
„Chyba” nie brzmiała tak zachęcająco, jakbym tego pragnął. Wpadnięcie z własną, nawet niebiologiczną kuzynką byłoby, jakby to określił jeden z moich znajomych delikatnym przypałem. Ta chwila była jednak tak piękna i obydwoje znajdowaliśmy się w tak wyśmienitym nastroju, że ostatnią rzeczą, jakiej bym teraz pragnął, było gnanie do najbliższego sklepu po prezerwatywę.
- Postaram się wyciągnąć, zanim... no wiesz - zapewniłem. - Na pewno ci to nie przeszkadza?
- Czy to nie ty przed chwilą powiedziałeś, że jeśli się kochamy, to nic nie może stanąć nam na przeszkodzie? - powiedziała wesołym, uspokajającym tonem. - Dzisiaj naprawdę powinno być bezpiecznie i wszystko będzie okej, jeśli ma się rozumieć, będziesz umiał trafić tam, gdzie trzeba.
Uśmiechnęła się łobuzersko i puściła mi oczko.
- Hej!
Ostatnia uwaga dziewczyny rozbawiła mnie, ale poczułem się też troszeczkę urażony.
- Nie jestem pewien, czy mi się uda - powiedziałem. - Ale jeśli nawet nie trafię, to anal chyba ci nie przeszkadza?
Również się uśmiechnąłem i mrugnąłem do niej oczko, parodiując jej gest.
- No weź! Nie bawimy się tak! - zawołała.
- Okej, okej, nie masz się czego obawiać - powiedziałem pojednawczo.
Poczułem wdzięczność do Alicji, bo zdałem sobie sprawę, że jej ostatnia uwaga odwróciła moje myśli od problemu braku gumki i rozluźniła atmosferę. Poza tym rozmowa o trafianiu w różne dziurki sprawiła, że poczułem jeszcze silniejsze podniecenie.
Zbliżyłem się do dziewczyny, wsuwając się pomiędzy jej rozłożone nogi. Alicja zacisnęła dłonie na prześcieradle. Na jej twarzy malowała się ekscytacja, przemieszana z niecierpliwością i zdenerwowaniem.
Odtechnąłem głęboko, szykując się do wejścia w nią.
- Postaram się zrobić to powoli, ale jeśli coś będzie nie tak, to mi powiedz dobrze?
- Spokojnie, o nic się nie martwię, ufam ci. - powiedziała.
Poczułem, jakby coś ciepłego rozlewało się wewnątrz mojej piersi, te słowa znaczyły dla mnie więcej niż cokolwiek na świecie.
Chciałem widzieć jej twarz, kiedy to się stanie, dlatego prawą ręką musiałem pomóc sobie w celowaniu. Czubkiem penisa dotknąłem miękkiego, wilgotnego ciała i znalazłszy właściwe miejsce, ostrożnie wsunąłem go do środka.
Nie jestem w stanie opisać uczuć, jakie towarzyszyły mi, kiedy powoli się w nią zagłębiałem. Była dużo ciaśniejsza, niż się spodziewałem i z początku ciężko było mi się do niej wcisnąć. W momencie, gdy znalazłem się w środku, Alicja zacisnęła powieki i przygryzła wargę, wydając z siebie cichy jęk.
Z każdym centymetrem dziewczyna oddychała coraz szybciej, pojękując i wzdychając. Widziałem, że ją boli i że dzielnie stara się to znieść, ale wciąż parłem naprzód, wiedząc, że da mi znać, kiedy stanie się to nie do zniesienia. Po kilkunastu sekundach, które równie dobrze mogłyby być kilkunastoma godzinami, dotknąłem biodrami jej ciała. Alicja zamrugała i spojrzała na mnie jakby niepewna, czy już dotarłem do końca. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odpowiedziała co prawda słabym, ale szczerym uśmiechem. Rozumiejąc się bez słowa, przytuliliśmy się.
Obejmując ją mocno, chcą w ten sposób choć trochę pomóc jej znieść ból, odsunąłem biodra do tyłu i ponownie rozpocząłem mozolną wędrówkę w głąb. Gorące ciało kuzynki napierało na mojego kutasa ze wszystkich stron, było to przyjemne, ale też trochę bolało, gdy skóra z prącego naprzód penisa odciągana była do tyłu.
Zajęło to sporo czasu, lecz w końcu poczułem, że pochwa dziewczyny nieznacznie się rozluźnia, pozwalając mi zwiększyć tempo, zaś w westchnieniach Alicji oprócz bólu zaczęła również pobrzmiewać delikatna nuta rozkoszy.
Z każdą chwilą to, co robiliśmy, podobało mi się coraz bardziej. Wkrótce nabrałem wprawy i moje pchnięcia stały się płynniejsze i jeszcze szybsze. Nawet Alicja, która chyba niemal całkowicie przestała już odczuwać nieprzyjemne skutki utraty dziewictwa zaczęła lekko poruszać biodrami w tę i z powrotem.
Objęliśmy się mocniej i spróbowaliśmy się pocałować, jednak będąc w ciągłym ruchu, nie byliśmy w stanie złączyć ust dłużej niż na kilka sekund. Nasze nagie rozgrzane ciała ocierały się o siebie, tak jak uprzednio rozpaczliwej pragnąc wzajemnej bliskości, jednak tym razem pragnienie zostało było spełnione.
Bardzo szybko poczułem, że jestem już blisko i w rozpaczliwym przypływie pożądania przyspieszyłem jeszcze bardziej.
Przepraszam, nie ma mowy, żebym go teraz wyciągnął - pomyślałem i wpychając penisa najgłębiej, jak to tylko było możliwe, skończyłem w Alicji, która pisnęła zaskoczona, czując, jak wypełnia ją moje nasienie.
Opadłem na nią wycieńczony, oddychając głęboko, jakby wraz ze spermą uszła ze mnie cała energia. Jeszcze nigdy w życiu nie poczułem czegoś tak intensywnego i przyjemnego. Przez chwilę leżałem oparty na jędrnych piersiach kuzynki, nim w końcu podniosłem się, by spojrzeć jej w twarz.
Czułem się źle, z tym że mimo mojej wcześniejszej obietnicy doszedłem w środku, a chyba najbardziej dręczyła mnie świadomość, że gdybym mógł cofnąć czas, to zrobiłbym dokładnie to samo. Chciałem ją przeprosić, ale dostrzegłem, że jej twarz wcale nie jest zagniewana. Malował się na niej wyraz głębokiego uczucia i radości. Dobrze rozumiałem tę radość, cieszyła się, widząc, jak dużo przyjemności mi sprawiła.
Uczucie do niej zapłonęło we mnie jeszcze gorętszym płomieniem, była taka kochana, ciesząc się z mojego szczęścia.
Policzki dziewczyny były zarumienione, a w jej oczach widać było wciąż niezaspokojone pragnienie. Wiedziałem, że ona jeszcze nie doszła i było mi trochę wstyd z tego powodu. Powinniśmy byli zrobić to razem.
Nie, to przecież nie może się tak skończyć - pomyślałem. - Ona również zasługuje, by doznać tego wspaniałego uczucia. Jakim byłbym kochankiem, gdybym poprzestał tylko na zaspokojeniu siebie?
Poczułem, choć wydawało się to niemożliwe, jak w moje ciało wstępuje nowa energia, tym razem jej źródłem nie było pożądanie a uczucie do Alicji. Całym sercem chciałem dać jej przyjemność, której sam przed chwilą doświadczyłem. Chciałem? Nie, ja po prostu musiałem to zrobić!
Popatrzyłem czule na kuzynkę i chwyciłem jej dłonie, przyciskając ją do łóżka.
- Och - zawołała zaskoczona, ale i uradowana.
- Alicja, chcę żebyśmy tym razem zrobili to razem - powiedziałem, nie przejmując się kiepską kondycją tego zdania.
- Dobrze - odparła - Skoro się kochamy, to na pewno nam się uda.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Ponownie zacząłem poruszać biodrami. Z początku obawiałem się, że mój penis może nie podołać tak szybko kolejnemu wyzwaniu, ale na szczęście nie zawiódł mnie, dzielnie stając na wysokości zadania.
Natychmiast zwiększyłem tempo, za każdym razem wsuwając go na pełną głębokość, sprawiając że nasze ciała uderzały o siebie z cichym plaśnięciem.
Alicja zajęczała, splatając nogi wokół moich bioder. Zapewne dlatego, że przed chwilą doszedłem, tym razem zachowałem większą trzeźwość umysłu, co pozwalało mi lepiej skupić się na przyjemności dziewczyny. Przyglądałem się jej zarumienionej twarzy, była taka piękna z tym swoim zadartym piegowatym noskiem.
Chwilę później mój wzrok zawędrował w dół do jej jędrnych piersi, podskakujących przy każdym pchnięciu. Podobał mi się ten widok pomyślałem, czy może by nie chwycić jednej z nich, ale potrzebowałem podparcia dwóch rąk, aby utrzymać obecne tempo. Poza tym podobał mi się sposób, w jaki przyciskałem jej dłonie do łóżka, czułem się dzięki temu władczo, jakby trzymana przeze mnie dziewczyna nie mogła uciec przed rozkoszą, jaką jej dawałem, choćbym nie wiadomo ile razy chciał, doprowadzić ją do orgazmu.
Boże, skąd u mnie takie pomysły?
Przez kilka kolejnych minut kochaliśmy się namiętnie, aż w końcu westchnienia dziewczyny stały się głośniejsze i bardziej spazmatyczne. Jej ciało zacisnęło się mocniej na moim penisie. Wiedząc, że nastał właściwy moment, zamknąłem oczy, całą uwagę skupiając na tym, by dać z siebie wszystko, by sprawić, żeby ten moment był dla Alicji tak samo cudowny, jak był dla mnie.
Być może był to zwyczajny przypadek, a może faktycznie zadziałała tu potęga miłości, ale doszliśmy niemal dokładnie w tym samym momencie. Drżąc w spazmach, dziewczyna wydała z siebie serię długich, głośnych jęków, podczas gdy ja wstrzymałem oddech, wkładając wszystkie siły, jakie mi pozostały, w te kilka finalnych pchnięć.
Gdy było po wszystkim, padliśmy sobie w ramiona wycieńczeni i leżeliśmy tak bez słowa, dysząc ciężko. Jeszcze przez pewien czas przez waginę Alicji przebiegały delikatne skurcze, pieszcząc mojego penisa. Nie miałem ochoty go wyciągać, było mi dobrze wewnątrz niej. Czułem niesamowite zmęczenie, ale również szczęście i satysfakcję. Zrobiliśmy to. Przeżyliśmy ze sobą swój pierwszy raz.
Nie myślałem w tym momencie o niczym, nie czułem już ani pożądania, ani potrzeby, by zaspokoić Alicję. Byłem po prostu szczęśliwy, że mogę leżeć tu razem z nią. Chciałbym móc tak leżeć już na zawsze.
Minuty mijały, a my trwaliśmy, milcząc i nie poruszając się, aż w końcu po długim, bardzo długim czasie unieśliśmy głowy i spojrzawszy sobie w oczy, wypełniliśmy ciszę dźwiękami pocałunków.
Stałem na balkonie, oparty o balustradę, obserwując wcześnie zachodzące zimowe słońce i zastanawiając się, co właściwie czuję do Alicji. Kochałem ją, kochałem ją od zawsze, jednak czy był to ten rodzaj miłości, o jakim mówiliśmy dziś do siebie w przypływie namiętności? Nie miałem pojęcia. Zapewne czas przyniesie nam odpowiedź. Czy kiedy rozstaniemy się i wrócimy do swoich domów, pierwszą rzeczą o jakiej pomyślimy, będzie sposobności, by znowu się spotkać? A może zajmiemy się swoimi codziennymi sprawami, stopniowo zapominając o całym zdarzeniu aż w końcu, gdy ponownie się zobaczymy, jedynym co po nim pozostanie, będą rzucane sobie ukradkiem spojrzenia? Nie znałem odpowiedzi, ale wiedziałem, że nie chcę zapomnieć. Przeszedł mnie dreszcz. Był środek zimy, a ja miałem na sobie jedynie bluzę i dresy. Pora wracać do środka - pomyślałem i ucieszyłem się, wiedząc, że gdy wrócę, ona będzie na mnie czekać. Nie ważne co przyniesie przyszłość, najbliższe dni zapowiadały się nad niezwykle interesująco.
Jak Ci się podobało?