Ilustracja: Ben White

Kto mi zrobi dziecko? (II)

1 lipca 2020

Opowiadanie z serii:
Kto mi zrobi dziecko?

17 min

Zdaję sobie sprawę, że temat jest dość nietypowy... dlatego bardzo proszę o komentarze :)

Mateusz, mimo codziennego pisania z Martą, a nawet rozmowy na skype, do końca nie wierzył, że taka seksowna i elegancka kobieta, rzeczywiście tak po prostu zechce pójść z nim do łóżka. Że będzie mógł ją pieprzyć do woli. Nie mógł się doczekać upragnionego weekendu.

A jednak umówiła się z nim! Był arcyszczęśliwy. Jak na skrzydłach, biegł, frunął na spotkanie.

Kobieta wynajęła apartamencik w Lublinie i umówiła się z chłopakiem w Szewcu – znanej, lubelskiej restauracji na Starym Mieście. Drżała jej ręka, kiedy podawała ją na powitanie. Mateuszowi zaś zabrakło języka w gębie. Łatwo było pisać nawet świństewka, ale co innego rozmawiać z dojrzałą kobietą z krwi i kości. Do tego z prawdziwą damą.  
Marta miała na sobie czarną minispódniczkę i czarne kozaczki. Na nogach lśniły jasne, beżowe nylony. Był przekonany, że to pończochy.  
- Zatem zapraszam na kolację – kobieta pokazała dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.  
Teraz dopiero zdała sobie sprawę, że osiemnastolatek, to tak naprawdę szczyl, że przy dobrych układach prawie mogłaby być jego matką… Do tego, widzi go po raz pierwszy w życiu, a on i tak tyle o niej wie… Wie? Widział jej nagie piersi i cipkę. Krępowało ją to teraz jak diabli i dlatego przy kolacji nawet kieliszek wina nie rozwiązał dostatecznie języka.  
- Mogę wiedzieć jaki wykonujesz zawód?  – zapytał młodzian.
- Jestem nauczycielką… historii… – powiedziała cicho, starając się ukryć zmieszanie.  
- Wow! Ale jaja!
- Czyżby kręciło cię to, że belferka już niedługo pójdzie z tobą do łóżka?
„No tak! Teraz to już mi zupełnie nikt nie uwierzy, jak powiem że wydupczyłem nauczycielkę i do tego zlałem się do jej cipki… i to jeszcze, na jej własną prośbę. Gdybym się pochwalil kumplom, tylko by mieli ze mnie bekę!”  
- Nooo taak… do łóżka… z panią profesor… kogo by nie kręciło…

Marta, jakby czytała w myślach chłopca. “Przecież to jasne. Będzie chciał się pochwalić kumplom, że zaliczył nauczycielkę. Czy powie im o celu naszego spotkania? Może… Czy nie będzie się puszył jak paw? Nie często przecież takiemu gówniarzowi udaje się przelecieć belferkę. A już zwłaszcza, jak ci smarkacze czasem mówią – zalać jej foremkę...”

Ku jej zaskoczeniu, podnieciła ją ta myśl.

- Nad czym się zamyśliłaś?

- A… nic takiego… A ty o czym myślisz?

- Zastanawiam się, czy masz  na sobie pończoszki?

- Ooo! Przyznam się, że to ekscytujące, gdy tak mężczyźni zastanawiają się, czy założyłam pończochy! I oczywiście nie są w stanie tego sprawdzić – uśmiechnęła się – a ty jak myślisz?

- Myślę, że tak… Zgadłem?

- Może… może… – Pokazała zęby w uśmiechu, kokieteryjnie nawijając włosy na palec. – Skąd taka dedukcja?

- No przecież mówiłaś, że lubisz chodzić w pończochach. Nawet do pracy. Teraz już wiem jaka to praca…

- To prawda. – Kobieta nie przestawała się uśmiechać. – Tym razem założyłam je na randkę. I to przecież… wyjątkową randkę.

Chłopak był w siódmym niebie. “Kurwa! Rzeczywiście jestem z nią na randce! I to takiej, która programowo ma się skończyć w łóżku! Ma się skończyć obowiązkowym dymankiem!”

- Ech… Naprawdę potrafisz nakręcić. Chciałbym już zobaczyć te pończochy! A w jakim kolorze masz bieliznę?

Marta uśmiechnęła się i zrazu nie odpowiadała na pytanie. Wiedziała, jaki to da efekt. Każda sekunda milczenia, wzmagała ciekawość chłopca.

- Więc… mam na sobie czarny biustonosz… i… podobnie czarny pas do pończoch. Natomiast majteczki… są fioletowe.

Sprawiało jej przyjemność wyliczanie elementów seksownej odzieży. Uśmiechała się przy tym kusząco, wyobrażając sobie, co dzieje się w umyśle chłopca.

- Jezu! Już chciałbym to zobaczyć! Wszystko to pewnie, jak znam twoje upodobania, koronkowe?

- Owszem… rzeczywiście… z koronki… nawet nie wiesz, jak bardzo misternej. Do tego transparentnej, czyli… prześwitującej! – Uśmiechała się wdzięcznie.

- Rany… Nie mogę się doczekać! Czy… pójdziemy od razu do pokoju? Chciałbym już zobaczyć na tobie tę bieliznę – wybąkał Mateusz.  
- Wiesz co… nie… Przepraszam… krępuję się… nie mogłabym tak od razu… przejdźmy się gdzieś na spacer. Poznajmy się nieco na żywo…  
W chłopcu ścierały się dwa żywioły, jeden krzyczał: „Teraz! Natychmiast! Zaciągnij ją do wyra!” Drugi podzielał zdanie Marty.  
Kobiecie także buzowały w głowie różne myśli.  
„Kurcze… a więc już niedługo pójdę do łóżka z tym młokosem… W zasadzie nieznajomy chłopak będzie mnie mógł brać, jak tylko będzie chciał… Wejdzie we mnie… Delikatnie? A może bardzo niedelikatnie! Poczuję w sobie jego młodego twardego bolca! Będzie mnie pieprzył… Zapewne ostro pieprzył! Będę czuła w sobie jego ruchy. Młodzieńcze ruchy! No i… przecież spuści się w mojej cipce…”  
Takie myśli zrazu krępowały ją, ale również… rozogniały.  


Spacerowali po Krakowskim Przedmieściu, pod rękę. Ale nawet to krępowało Martę. Zdawało jej się, że śledzą ją dopytujące spojrzenia. Gdy szli już po Placu Litewskim, kobieta nieco oswoiła się, wreszcie poprosiła:
- Obejmij mnie.  
Mateuszowi serce biło jak szalone. “Oto mogę prowadzać się i przytulać z taką damulką! Nauczycielką! Kumple zzielenieliby z zazdrości! Jaka szkoda, że nas nie widzą.”

- Przyjemnie mi czuć twoje ramiona… – Marta chciała dodać chłopakowi animuszu.

Cel osiągnęła perfekcyjnie. Dumny kawaler szedł z uniesioną do góry głową. Początkowo obejmował kobietę bardzo delikatnie. Wreszcie zdobył się na to, by ścisnąć mocniej. Szalenie go korciło, by chwycić za pośladek. Na to jednak nie miał śmiałości, za to zdobył się na odwagę w innym obszarze.  
- Mogę cię pocałować?  

Martę ucieszyła ta propozycja. “Całować się z tym młodzianem… ja dojrzała baba… na oczach ludzi...”
- Nie teraz… nie w miejscu publicznym. Jeszcze mnie pocałujesz.  
Jednak kiedy znaleźli się w ustronniejszym miejscu, osłoniętym drzewami, nieco poza widokiem, chłopak stał się śmielszy. Bez pytania przyciągnął Martę do siebie i jakby chcąc pokazać, kto tu rządzi, przywarł do jej ust.  
Nauczycielkę podnieciła stanowczość młodzieńca. Oddawała mu swe usta, choć jakby nieśmiało. Z jednej strony bała się, że ktoś kto ewentualnie ją rozpozna, zobaczy ją na randce z tyle młodszym chłopakiem, jednak z drugiej strony, kręciło ją to jeszcze bardziej.  Przymykała oczy, oddając swoje usta.
Przeszli się do Ogrodu Saskiego. Tam łatwiej o intymność. Chłopak jeszcze raz przyciągnął Martę mocno do siebie. Tym razem do jej ust wtargnął język chłopca. Prężny, natarczywy. Naparł na języczek kobiety i lizał go bez wytchnienia. Nauczycielka traciła dech. Jednocześnie dłoń rozochoconego młodziana znalazła się na pupie Marty. Bardzo jej się to spodobało. Odwzajemniała ruchy języka. Podniecała ją harda ręka buszująca po tyłku. Wreszcie mu przerwała.  
- Usiądźmy na tej ławeczce. Jest ukryta przed wzrokiem przechodniów.
Mateusz najchętniej wcale by się nie chował. A niech mu wszyscy zazdroszczą! Niech widzą jaką elegancką laskę obściskuje.  
Gdy siedli, natychmiast położył dłoń na kolanie nauczycielki.  
- Masz piękne nogi! Dobrze, że założyłaś tę seksowną mini. Pewnie faceci pękają z zazdrości!  
- Dziękuję – uśmiechnęła się Marta.
Zaczął gładzić uda.  
- Zgrabne i długie te nóżki!  
„Jezu! Jak bardzo chcę się znaleźć między tymi nóżętami! Ale przecież… Jeszcze dziś się przede mną rozłożą! Ależ ze mnie szczęściarz.”  
Masował uda wytrwale, wreszcie zagłębił się pod spódnicę.  
- Jezu! Jak to cudownie, że jesteś w pończochach… 
- To miło, że je lubisz… – uśmiechała się, łopocząc rzęsami.
- Boże! Lubię?! Ja szaleję za widokiem kobiet w nylonach! Czy mogę trochę podwinąć spódniczkę?  
- Ale tylko trochę… Ludzie tu chodzą. W pokoju pozwolę ci na więcej.  Na dużo więcej…
- Kuźwa! Jak ja nie mogę się doczekać!  
Odsunął materiał na tyle, żeby móc podziwiać śliczny wzorek koronki wieńczącej pończochy.  
- Są boskie! Kurwa! Oszaleję!  
- Dziękuję. Jak się zapewne domyślasz, założyłam je specjalnie z myślą o tobie. – Patrzyła mu prosto w oczy, nie przestając łopotać rzęsami. – To moje najlepsze pończochy. Kupiłam je we Włoszech.
Gładził dłonią, sprawdzał wypukłość koronki, jakby nie mógł się nią nacieszyć.  Wreszcie podwinął spódnicę wyżej, aby zobaczyć całe manszety, wyraźnie kontrastujące z bielą ciała.

- Nie… proszę, co robisz?! – wyrzut Marty nie brzmiał przekonująco. Kobieta najwyraźniej była podniecona ekspansywnym zachowaniem młodzieńca. – Zbyt wysoko podciągnąłeś mi spódnicę…

A to go rozzuchwaliło.
Nie pytając o zgodę, przełamując delikatny opór Marty, która chwyciła się za miniówkę i próbowała ją trzymać, wsunął dłoń głębiej i dotknął nagiego ciała oniemiałej nauczycielki. Wydawało jej się, że wszyscy wokół wpatrują się właśnie w nią.
- Proszę, zabierz rękę spod mojej kiecki… Krępuję się jeszcze.  

- Majtki też masz koronkowe? – Zapytał zawadiacko, lecz nie czekając na odpowiedź, podciągnął spódnicę jeszcze wyżej. Oczywiście miał rację. Złączenie ud wieńczyła koronka.

Spąsowiała Marta natychmiast chwyciła za kieckę i ją obciągnęła.

- Jak możesz! Patrzą na nas… ależ najem się wstydu…

Wtedy Mateusz niby odpuścił, ale swe zainteresowanie przekierował w inne miejsce. Kolejny raz zabrał się za całowanie. Jednak znacznie odważniejsze. Tym razem jedną dłonią przyciągał głowę kobiety, drugą położył na piersi.  
- Ale masz duże! – wyszeptał.  

Martę przeszedł dreszcz. Tym bardziej, gdy rozochocony młodzian począł dotykać przez materiał bluzki raz jedną, raz drugą półkulę.

- Achh… ach… jesteś szybki… – wzdychała cichutko.  

Mateusz zrazu dotykał nieśmiało, z czasem coraz bardziej się rozkręcał i pieścił je intensywniej.  

- Ach… jesteś bardzo odważny…

Słowa nauczycielki zdopingowały go, począł ściskać biust mocniej.

- Ależ jesteś niecierpliwy… – Szeptała namiętnie. – Ty mój brutalu… wygnieciesz mi piersi…

- Od dwóch tygodni nie mogłem się tego doczekać! Że w końcu złapię za te wielkie zderzaki! Teraz nie mogę się doczekać, kiedy pójdziemy do pokoju i kiedy wyciągnę je ze stanika!  
- Cierpliwości… Jeszcze zdążysz się nad nimi poznęcać… Zrobisz z nimi, co tylko zechcesz… – Mimo, że jakby drocząc się, odpychała ręce chłopca, te i tak, jak zaczarowane, wciąż lądowały na biuście… – Poczekaj chwilkę. Zaplanowałam sobie, że jeszcze wpadnijmy do kawiarni… na lampkę wina, na lody.
- O tak! Na loda to mam wielką ochotę! 
Zaśmiała się.  
- Jesteś w gorącej wodzie kąpany. Wszystko w swoim czasie. I tak wiesz doskonale, że osiągniesz wszystko co zechcesz…  A ja zrobię, co tylko zapragniesz…

W kawiarni ciągle musiała go odpychać, bo nadmiernie przytulał się i niesfornie wsuwał ręce pod kieckę. Aż się na nich gapili.  
- To co? Już do pokoju? – niecierpliwił się nieustannie.  
- Spokojnie… mamy czas. Jeszcze nie zjadłam loda.  – Protestowała z lubością, odpychając swawolne dłonie młodziana.

Tak naprawdę to kręciło ją to nachalne zachowanie chłopca, delektowała się nim.
- W pokoju nacieszysz się lodem, aż ci się znudzi! – Mateusz odepchniętą rękę, ponownie zaborczo pakował pod spódnicę.

- Dobrze… daję słowo… – Uśmiechała się, niemal lubieżnie. – Nacieszę się lodem w pokoju… A ty też nacieszysz się różnymi słodyczami… Ile tylko zechcesz…

- Dwie bułeczki, to już bym chrupał!

- Proszę… przestań… nie łap mnie w kawiarni za cycki…

Marta nie miała wątpliwości, że dwa podejrzane typy, siedzące pod oknem, to właśnie w jej stronę pokazują palcami.

“Co za dranie! Co oni pokazują Mateuszowi?”

Nauczycielce wydało się, że jeden z mężczyzn złożył palce jednej dłoni w kółeczko, a palec wskazującym drugiej wsuwa doń i wykonuje ruchy – w tą i z powrotem.

“Co za chamskie zachowanie! Bez sensu, że zamiast wejść do porządnej kawiarni, wybrałam taką spelunę!” – pomyślała Marta, lecz w gruncie rzeczy, te lubieżne gesty bardzo ją podnieciły. “Przecież ten drań dokładnie odgadł, co się zaraz będzie działo...”

Gdy szli po schodach, Mateusz był gotów pędzić susami. Wreszcie kobieta otworzyła drzwi.  
- Tadammm! Widzisz, jakie schludne mieszkanko nam wynajęłam?!  
Apartament, w wysokim standardzie, na środku sypialni posiadał wielkie małżeńskie łoże, w saloniku sporą kanapę.  Z okna rozpościerał się malowniczy widok na podświetlony Zamek Lubelski.
Jednak na krótko zaabsorbował on uwagę Mateusza, który niemal z progu rzucił się do całowania. Równocześnie próbował rozpiąć bluzkę nauczycielki.  
Ta go jednak powstrzymała.  
- Spokojnie… powoli, nie tak od razu. Ja muszę się stopniowo oswajać. I tak niedługo będziesz mnie miał rozebraną…  
Chłopakowi  aż zaszumiało, gdy usłyszał: “będziesz mnie miał”. Przez moment zaświtała mu myśl, żeby się nie certolić, tylko rzucić kobietę na kanapę, zadrzeć jej spódnicę, zerwać majtki i natychmiast przystąpić do dzieła.  

Górę jednak wzięła rozsądkowa część natury.
- Do poniedziałku mamy dużo czasu. Zdążysz mnie posiąść na wszystkich meblach w tym apartamencie… 
Młodzieńcowi zabuzowało w głowie. Tak bardzo chciał dobierać się do niej, zobaczyć nagie piersi, cipkę.  Sugestia, że będzie mógł mieć tę cudną nauczycielkę na każdym z mebli, działała na wyobraźnię. “Wyruchać ją na łóżku… na biurku! Na krześle… na podłodze!”
- Ale… rozbierzesz się sama? Teraz? – pytał, bacznie wpatrując się w jej oczy.  
- Tak. Oczywiście, że rozbiorę się dla ciebie, ale stopniowo i powoli. – Uśmiechała się, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że takie postawienie sprawy najmocniej podnieci młodzieńca.  
“Już jest w ogródku, już wita się z gąską, ale jednak musi poczekać...”

- Zaraz się rozbiorę… już niedługo będziesz miał mnie nagą… ale najpierw… otwórz proszę tę butelkę wina.

Otwierał czerwone wino w takim pośpiechu, jakby uczestniczył w miestrzostwach świata na najszybsze otwarcie korka.

- Już! – Krzyknął tryumfalnie. – Nie mogę się doczekać, tego jak będziesz się rozbierać! Specjalnie dla mnie!

- Oczywiście, że specjalnie dla ciebie. – Uśmiechała się.
Bez pośpiechu rozpinała guziki bluzki, wręcz flegmatycznie. Lecz i tak, powoli,  stopniowo wyłaniał się spod niej dorodny biust opięty koronkowym, kuszącym biustonoszem. Chłopaka aż skręcało. Tak bardzo chciałby widzieć je nagie.  
- Teraz dopiero widzę jakie są wielkie! Jaki elegancki… seksowny stanik! Rozepnij go! Proszę. 
- Oczywiście. Kupiłam go specjalnie na spotkanie z tobą… i zdejmę go specjalnie dla ciebie… Ale bądź cierpliwy. Daj mi chwilkę, bo na razie jeszcze się krępuję. Wkrótce zobaczysz mój nagi biust…
Ale on nie chciał żadnego “wkrótce”! Nie chciał dawać nawet chwilki. Chciał już! Tak bardzo parł do działania. W spodniach pojawił się namiocik, co Marta zauważyła natychmiast. Podziałało to na jej wyobraźnię, bardzo ciekawa była jak wygląda męskość młodzieńca. Kucnęła przy nim i pogładziła dłonią po wybrzuszeniu.  
- Widzę, że twój żołnierzyk już rwie się do boju.
Mateusz aż otworzył usta.  

- Mogę go uwolnić?

- Taaak!  Możesz. Ale, mogę też ja zaprosić rycerzyka na światło dzienne…
Oto ta nauczycielka rozepnie jego rozporek i wyciągnie jego kuśkę na wierzch!  Marzył o tym. Śnił.
Marta powoli rozsuwała zamek. Jeszcze wolniej wsuwała rękę do rozporka, jakby delektowała się całym ceremoniałem sięgania do bokserek i wyławiania młodzieńczego penisa. Czuła jak Mateusz zadrżał, gdy dotknęła go swą dłonią.

Gdy już sterczał na zewnątrz, zachwalała go wręcz nadmiernie, żeby pobudzić ego chłopaka.  
- Boże! Jest wspaniały! Duży, taki jak powinien być… Bosko wygięty ku górze, jakby już kierował się do celu.  
- Marto… Weźmiesz go do buzi??? – Niemal błagalnie prosił.  Tak bardzo na to czekał.
- Ktoś mówił coś o lodach? – Uśmiechnęła się. – No, w końcu, chyba obiecałam.  – Powoli zbliżała pełne usta. Delikatnie cmoknęła w główkę. – W istocie, całkiem uroczy jest ten twój „grzybek”.  Oczywiście, że wezmę go do buzi. Takie berło – symbol mocarności? Z przyjemnością!
Po czym, najdelikatniej jak się dało, objęła czubek wargami i musnęła językiem.

Chłopak dygotał.

Zaczęła połykać. Lizała na całej długości. Wreszcie zaczęła ssać. Nie angażowała się jednak w to mocno, bojąc się, żeby młodzian przedwcześnie nie wytrysnął. Wszak nasienie było tu na wagę złota. A nawet życia.  
- Tak pięknie się pręży. A nie chciałbyś go ulokować w innym, ciekawym miejscu?  
Chłopak zaniemówił. „Taak” – zdawał się krzyczeć – „chcę go wsadzić w twoją cipeczkę!!!”  
Na razie jednak inne były plany kobiety. Rozpięła biustonosz i powoli, jak na striptizie, zsuwała go z piersi.  Bardzo powoli.
Mateusz wybałuszył oczy. Wreszcie mógł delektować swój wzrok tym, o czym już tyle nocy marzył. Były piękniejsze niż na zdjęciu. Wyraźne brodawki, sterczące sutki. Dorodne, kształtne kule, aż prosiły się, żeby je chwycić.  
Właśnie tam, między nimi, Marta ulokowała młodzieńczego penisa.  
Chłopak nie wierzył własnemu szczęściu. Zaczął powoli suwać swym przyrodzeniem między dwiema półkulami. Miał ciasno, bo nauczycielka dociskała dłońmi piersi do siebie.  Z lubością wpatrywał się, jak czubek jego instrumentu wyłania się spośród dwu wielkich “piłek”. Chciał przyspieszyć, ale Marta go powstrzymała.
- Ależ jest twardy! Niczym skała! – Kobieta wiedziała, że młodzieńcy szybko mogą doprowadzić się do wytrysku. A tego wszak nie chciała. – Skoro twój przyjaciel jest już tak gotowy do czynu, to może… już czas?

Mateusz aż chciałby się uszczypnąć, tak bardzo niewiarygodny wydawał mu się przebieg wydarzeń.

Był gotowy na wszystko. Chciał wydrzeć się na cały głos, żeby to potwierdzić. Ale głos uwiązł mu w gardle.

Wysapał jedynie, nieco się jąkając.

- O… taaak… mój przyjaciel… jest gotowy…
Marta, uśmiechając się i patrząc prosto w oczy nastolatkowi, legła na kanapie,
rozkładając się na plecach. Podciągnęła spódniczkę. Nie zdejmowała majtek, gdyż wiedziała, że tak skąpe stringi wystarczy zsunąć na bok. A sam akt obnażenia swojej szparki chciała pozostawić młodzianowi, żeby mógł czuć się jak zdobywca, który sam przeciera sobie drogę do celu.  
- Zatem… Mateuszu… teraz po prostu… weź mnie.
Chłopiec patrzył jak urzeczony. Wciąż nie wierzył, że to wszystko dzieje się naprawdę. Słowa: “Mateuszu… weź mnie” – dźwięczały mu w uszach, niczym najcudowniejsza melodia. Przecież niczego innego nie pragnął. A teraz ta uległość kobiety, poza gotowości do oddania się, którą przyjęła – czyli rozchylone uda, unosiły go jak na skrzydłach.

Ukląkł przed rozłożoną nauczycielką, zbliżając głowę do jej ud. Marta natychmiast rozsunęła przed nim szeroko nogi, co w połączeniu z zadartą spódniczką tworzyło arcyseksowne widowisko. Podciągnięta kiecka odsłaniała kuszące, fioletowe stringi z wyszukanej koronki, niezwykle cieniutkiej, dzięki czemu chłopak doskonale widział zarys szparki i paseczka włosków. Był w siódmym niebie. Wpatrywał się, jakby w ósmy cud świata, jakby pojawiła się przed nim nieziemska istota. Dlatego z namaszczeniem, niejako składając hołd, ucałował najpierw uda, potem okolice łona, wreszcie cipkę – przez tak erotyczny materiał. Poczuł zapach kobiety. Najbardziej podniecający, jaki doświadczył do tej pory.
- Możesz mnie „rozpakować”, w końcu jestem prezentem dla ciebie – uśmiechnęła się Marta – czy może wolisz, żebym to ja sama, przed tobą zdjęła majtki?
Domyślała się, że oba warianty silnie pobudzają mężczyzn, zarówno gdy, jako zdobywcy zdzierają bieliznę z dziewczyny, jak również, gdy to kobieta sama, w akcie oddania przed swym władcą, ulegle zdejmuje majteczki.  
Chłopak nie mógł z siebie wydusić słowa. Wobec czego, Marta sama chwyciła za sznureczek stringów. Zsuwała je powoli, niezwykle powabnie, najpierw z wolna obnażając szparkę, a potem, niespiesznie, zsuwając wzdłuż nóg i przez kozaczki, które nadal miała na nogach. Wreszcie odrzuciła je na podłogę, zamaszystym gestem, jakby symbolizującym, że pozbywa się ostatniej przeszkody na drodze do jej kobiecości. Niejako na potwierdzenie tego aktu, ponownie szeroko rozchyliła uda, eksponując teraz już zupełnie nagą cipkę.  
- Jestem w pełni twoja – wyszeptała – moja norka czeka na przyjęcie gościa…  
Mateusz, potwornie podniecony, wręcz wariował. W uszach świdrowały mu słowa: “jestem twoja”. Nic nie powstrzymałoby go przed rzuceniem się na nauczycielkę. Niemal natychmiast znalazł się na niej, lokując się między jej udami. Nerwowo ujmując dłonią swój miecz, nakierował go na kobiecość Marty. Już dotknął główką jej sromu. Już szykował się do wtargnięcia w głąb. Cały drżał, jak w febrze. Kobieta starając się mu pomóc, uśmiechała się i podniecająco wzdychała. Jeszcze bardziej rozszerzyła nogi i uniosła je nieco.

- Och… Widzę, że twoja tęga buława sprawnie odnalazła drogę do mojego skarbu… – Wypowiedziała ponętnym, ściszonym głosem.

Podniecenie młodziana było silne. Zbyt silne.

- Zaraz będziesz moja! – wyszeptał jeszcze. Próbował wcisnąć główkę swej męskości w ciasną jamkę, ale przy tej, tak ekscytującej dla niego próbie, nadeszła kulminacja. Zanim znalazł się w środku, już szczytował. Nie mógł powstrzymać okrzyku, gdy potężny gejzer białej, lepkiej substancji zalał kobiecie uda, spódnicę i pończochy.

Był bliski załamania, jednak nauczycielka pospieszyła z otuchą.
- Mój drogi, nie przejmuj się ani trochę… to tylko pokazuje, jak jesteś gotów do tęgiego działania… poza tym, pierwsze nasienie, długo przetrzymywane, jest zawsze nie tak dobrej jakości jak kolejne…  – Mówiła czule do chłopca, uśmiechając się i ścierając spermę ze spódnicy, pończoch i kozaczków. Ta czynność podniecała ją, i to bardzo. Zwłaszcza na czarnych kozaczkach, biała substancja, poprzez kontrast, była niezwykle wyraźna.  
Chłopca także to niesamowicie nakręcało. Gapił się w Martę, oporządzającą się z jego spermy, jak w obrazek.  
“Zaraz, zaraz! Jeszcze tu dużo tego zostało! Na moim kutasku!” – pomyślał, przypominając sobie filmy, w których kobieta zlizuje nasienie z członków. Zastanawiał się jak to powiedzieć, żeby jej nie urazić.  
- Marto… to było takie przyjemne, gdy brałaś do ust mojego przyjaciela… a czy teraz… kiedy on taki…  
- Jaki? Zabrudzony? – uśmiechnęła się, chcąc dowieść, że nie jest nim zawiedziona – Cóż… zatem mogę go wyczyścić…  
Mateusz znów nie wierzył własnemu szczęściu. Wydawało mu się, że widzi jakby kadry z pornosa, gdy kobieta, szeroko pokazując zęby, klękała, a następnie obejmowała ustami lepkiego, już niestety sflaczałego, penisa.  
Podniecało ją to. Wszak nasienie było najcenniejszym skarbem, “clou” tego wieczoru.  
Pieczołowicie ssała, oblizywała, jakby zachwycała się lukrowanym ciastem. Spodziewała się, że witalność młodzieńca, jeszcze tego samego wieczora, może zdziałać cuda.

 

 

32,035
9.7/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.7/10 (35 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Jakub · 1 lipca 2020

+1
0
Pod co tam idę? Czy po co tam idę? Literówka....

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 1 lipca 2020

0
0
Ciekawa i nieco niespodziewana kontynuacja poszukiwań Marty - to na plus 🙂 Choć wg mnie nieco za łatwo poszła z Robertem w wiadomym celu 😛

Na minus - choćby powtórzenia - zaraz na początku "panie", a w trakcie tak charakterystyczne wyrazy, jak "manszety", "pomalowane", "rozedrgane" itp. Szkoda trochę, bo nawet pobieżna redakcja mogłaby to poprawić.

Niemniej - czekam na ciąg dalszy 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 2 lipca 2020

0
-2
Agnesso, zgadzam się tym, że zbyt łatwo poszła z Robertem. Choć zapewne mężczyźni nie podzieliliby naszego poglądu 🙂
Niestety nie mam pomysłu, jak to można przeciągnąć (trochę i tak bałam się dłużyzn...)?
Podpowiesz? 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 2 lipca 2020 ·

+2
-2
@Historyczko - teraz to już trochę po ptokach 🙂

Mateusz to napalony gówniarz i wiele tego napalonego gowniarstwa można mu wybaczyć. Zwłaszcza że tak naprawdę to Marta nim steruje. Ale Robert? Dżentelmen z odpowiednim słownictwem i ogładą i... też od razu idzie z Martą do toalety? Jest na tyle przebiegły i inteligentny, że wyciągnął informację na jwj temat od Mateusza i to w taki sposób, by ona o tym wiedziała. Że trafiła na przeciwnika co najmniej tak dobrego, a może i lepszego niż ona sama. Według mnie Robert powinien się nią bawić i podpuszczać tak, by to ona jego chciała, a nie on ją. A tymczasem...

Choć moim zdaniem - MOIM - on jek teraz moze powiedzieć, że dostala przedsmak i ma podstarać się bardziej. Może nawet teatralnie ją odrzuci i wzbudzi poczucie winy, że "postąpiła jak tania dziwka i tak będzie potraktowana, a mogła jak dama". Ale to już nie moja historia 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 3 lipca 2020

0
-1
Ale to całkiem niezła historia 🙂

Nie zgadzam się, że teraz już "po ptakach" - z lubością "pogrzebię" w tym opowiadaniu. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Annita · 3 lipca 2020

0
0
„Kobieta wydała się być zmitygowaną”. Nowatorska konstrukcja...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krzysztof · 3 lipca 2020

+1
-2
Z pewnością chistoria jest niezła ale sposób w jaki jest opowiedziana to już zupełnie inna bajka , szczerze mówiąc znudziła mnie do tego stopnia że nie chcę nawet sprawdzać co jeszcze napisałaś , a to znaczy że zabilas wszystko nawet jeśli było coś warte . Pozdrawiam Krzysztof

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 3 lipca 2020

+1
0
Krzysztofie, bardzo dziękuję za informację zwrotną. Cenię sobie taką postawę jak Twoja, a nie tych, którzy jedynie oceniają, a nie zostawiają śladu nawet komentarza.
Gdybyś jedynie był łaskaw wskazać, które elementy mojego przedstawienia tej historii są niewłaściwe, co należałoby zamienić? co rozbudować? a co wyrzucić?
Czy powiesz mi też, co Cię najbardziej zniesmaczyło?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 3 lipca 2020

+1
0
Znajomy z CR napisał mi: - Co do tego nowszego opowiadania, to całkiem zacne. Jednak nie mogę zrozumieć naszkicowanej przez Ciebie postaci (Mateusz bodajże) młodzieńca. Jego szaleńczy popęd na główną bohaterkę jestem w stanie sobie uzmysłowić w stu procentach. Ale nigdy nie zrozumiem, jak może tak łatwo rezygnować z tej bohaterki.
Żaden facet nigdy nie oddałby swojej zdobyczy. Albo ma się kogoś raz na zawsze albo nie ma się tej osoby wcale. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić kogoś jednocześnie tak nastawionego na jakąś kobietę i potem siedzącego sobie obok tej kobiety i słuchając, jak ktoś ją podrywa.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krzysztof · 4 lipca 2020

+1
0
Droga autorko , pierwsza podstawowa nie realna rzecz teksty młodzieńca , ale masz balony , czy chce cię teraz pierdolić , elegancka kobieta na poziomie w najlepszym wypadku wstała by i wyszła z kawiarni czy też przy czacie wyliczyła by komunikator

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Ada · 26 lipca 2020

+1
-1
Kolezanka sie zdecydowała na trójkąt z mężem i dawcą . Klika dni pod rząd dawca ją brał codziennie z udziałem męża. Woleli to niż upadlanie sie po klinikach. Gdybyśmy nie mogli mieć to również byśmy tak samo zrobili. Ale mamy dwójkę mąż był przy porodach i jest zawsze podczas badań cipki. Koleżanka została szczęśliwie zapłodnienia przez dawce.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

historyczka · Autor · 25 grudnia 2020

0
0
Bardzo chciałabym napisać cig dalszy... lecz mam pustkę w głowie. Z kim jeszcze mogłaby się umówić Marta?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.