Krótkie opowiadanie o długim prysznicu
8 grudnia 2015
5 min
Przeczytałaś/eś, skomentuj. To nie boli.
Do ust cisną się przekleństwa, gdy na moje ciało spadają krople zimnej wody. Dłuższa chwila cierpliwości i powoli uspokajam się czując ciepłą, raczej letnią wodę na ramionach. Niepewnie przesuwam się pod słuchawkę prysznica i czuję ulgę, gdy temperatura wody już się nie zmienia. Letnia woda po dosyć ciepłym, słonecznym dniu jest jak talerz jedzenia na pusty żołądek. Przynosi ulgę i uspokaja. Przymykam oczy oddając się fantazji...
Czuję twoje dłonie na biodrach, usta całują moje ramię. Szepczesz coś do mnie... A może to szum wody? Teraz to bez znaczenia, jesteś, tylko to się liczy. Twoja dłoń wędruje wyżej i spoczywa na piersi, masując ją delikatnie. Wiesz, że to lubię...
Opierasz się ciepłym ciałem o plecy, usta zwiedzają szyję. Druga dłoń dołącza do pierwszej, jęczę cicho. Chwilę tak trwamy, a twoje chude palce przesuwają się po żebrach w górę i w dół, wywołując u mnie delikatne drżenie, może nawet chwilową gęsią skórkę. Nie wytrzymujesz długo, moja cipka kusi cię. Znam cię na tyle, by tak śmiało stwierdzić, że nie wytrzymasz długo ze świadomością, że jestem naga i czekam na twój dotyk w każdym zakamarku ciała, które tak bardzo kochasz. Walczysz ze sobą, starając się zagłuszyć chęć zatopienia palców w pochwie, masażem pośladków. Przegrywasz tę bitwę, czuję dłonie wsuwające się między uda. Cofasz ruch, pieścisz podbrzusze uciskając je lekko, a do mnie dociera, że nieopróżnienie pęcherza było chyba złym pomysłem. Ale ty wiesz, że mi to sprawia przyjemność...
Czuję oddech na szyi, słyszę, jak zaciągasz się moim zapachem wodząc nosem po skórze. Palce ponownie zsuwają się między uda. Prosisz mnie szeptem, bym rozchyliła nogi. Słucham cię, za bardzo jestem podniecona by odmówić. Przesuwasz opuszkiem palca po łechtaczce rozdzielając płatki, robisz to niespiesznie, jakby delektując się tą chwilą. Drugą ręką dociskasz mnie do swojego ciała. Stawiam stopę na kancie brodzika by ułatwić ci zadanie. Wykorzystujesz to, palec wkrada się głębiej. Docierasz do dziurki. Chwila zawahania – cofasz ruch. Lubisz się droczyć, rozpalać do białości...
Zwilżonym od soków palcem pocierasz delikatnie łechtaczkę. Długo to nie trwa, obie chcemy tego samego – twoich palców we mnie. Wsuwasz jeden, ale tylko troszeczkę, by pieścić ujście cewki moczowej. Tak, ty mi pokazałaś, że to bardzo przyjemne. Wiele ci zawdzięczam, przy tobie nauczyłam się orgazmu wielokrotnego i tego, że seks może być zabawą, a nie obowiązkiem, w którym okazujemy sobie miłość. Bo udowadniamy ją sobie na każdym kroku, a seks to przyjemna, czasem śmieszna zabawa, wzmacniająca naszą więź.
Wracasz do poprzedniej czynności, opieram się dłonią o kafelki. Wznowiony, relaksujący masaż piersi staje się wisienką na torcie doznań. Nie pozwalasz mi na dłużej pozostać w tej pozycji, każesz się wyprostować. Przylegam do ciebie, ponownie wsuwasz we mnie palec. Głębiej, bym bardziej cię pragnęła. Naciskasz parokrotnie na punkt G, a ja jak zaprogramowany robot, reaguję na to serią pojedynczych jęków. Słyszę twój cichy śmiech, po czym wracasz do coraz wrażliwszej na twój dotyk łechtaczki. Przerywasz, muskasz jeszcze wilgotnym palcem wzgórek, dajesz znać, że jesteś w pobliżu. Opuszkami drugiej dłoni wędrujesz wyżej, trafiasz na usta. Rozchylam je lekko, a ty obracasz moją głowę w bok i składasz namiętny pocałunek. Wargami kąsasz mnie z boku szyi i po karku, palcem muskasz usta, wsuwasz go kawałek bym zwilżyła śliną. Bezceremonialnie cofasz rękę i przykładasz go idealnie do łechtaczki. Masujesz ją delikatnie, nie zapominając o okolicach. Zatrzymujesz na chwilę ruch by palce ze wzgórka powędrowały na srom, którym przez chwilę się bawisz, delikatnie ciągniesz za wargi, przyjemnie je miętosisz. Wsadzasz we mnie palec, dołącza do niego drugi, czuję euforię. Jednocześnie wznawiasz masaż łechtaczki, posuwając mnie, a raczej rozpychając się we mnie. Pojękuję cicho, czuję jak na policzkach wyskakują mi rumieńce. Stymulowana w dwóch najczulszych miejscach na ciele kobiety mam wrażenie, jakbym już odrywała się od ziemi... Choć to dopiero początek, do orgazmu jeszcze długa droga.
Pracujesz nieustannie nad moją drogą do rozkoszy, ale robisz to powoli, w rytm mojego pulsu. Mięśnie brzucha napinają się samoistnie, więc rozluźniam się. Przyłapuję się na tym coraz częściej bo ekstaza jest coraz większa. Rośnie powoli, ale z siłą. Jak fala tsunami – niedostrzeżona w oceanie zbliży się, a gdy ludzie wiedzą, że grozi im niebezpieczeństwo, jest już za późno by uciec. Jak tygrys w wysokiej trawie, czający się na zwierzynę. Potrafi długo i cierpliwie czekać, czaić się zbierając siły, po czym znienacka wyskakuje i atakuje. Taka jestem ja w porównaniu z rozkoszą płynącą spod twoich zwinnych dłoni. Lubię odsuwać od siebie myśli związane z orgazmem, by dać się zaskoczyć nagłemu uderzeniu przyjemności.
Zwalniasz, opuszczasz moją szparkę. Z ust wydobywa się cichy jęk niezadowolenia, a ty na nowo miętosisz moją cipkę. Odrywasz się od łechtaczki, zajmujesz się piersiami. Uniesienie, na które tak pracowałaś opada, ale my wiemy, że to chwilowe. Że wszystko za chwilę wróci z podwójną siłą. Gładzisz mnie wszędzie jakby uspokajając, jednocześnie przygotowując ciało na zwiększoną ilość nieokreślonego, przyjemnego uczucia uniesienia. Czuję się seksownie, kiedy mnie tak dotykasz.
Opuszkami palców kreślisz wzory na plecach. Drżę, mam łaskotki, dobrze o tym wiesz. Pieścisz je długo, stopniowo zniżając się do pośladków, które ponownie są masowane. Dłonie zakradają się na przód mojego ciała, uśmiecham się. Nie bawisz się w pieszczoty. Odnajdujesz wejście do pochwy i je wypełniasz palcami, drugą ręką naciskając lekko na podbrzusze. Wchodzisz we mnie płytko, to wina naszej pozycji. Jednak jesteś wystarczająco głęboko by masować punkt G. Przez rytmiczny nacisk nad wzgórkiem czuję wszystko dokładniej, ogarnia mnie chwilowa błogość. Zapowiedź tego, co nastąpi za niedługo.
Zsuwasz palce na łechtaczkę jednocześnie zwalniasz stymulację magicznego punkciku. Każesz mi złączyć nogi, zacisnąć uda. Wykonuję twoje polecenie, twoja dłoń tkwi w pochwie bez możliwości jej wyciągnięcia. Palce pieszczące łechtaczkę zdążyły wygodnie ułożyć się między wargami. Rozpoczynają jazdę po ostatniej prostej do mety. Stado motyli budzi się do życia, latają obijając się skrzydełkami o wnętrze, przyjemnie łaskoczą. Mięśnie spinają się jak u tygrysa na chwilę przed skokiem. Przed oczyma wyobraźni przelatują setki obrazów z naszych wieczorów we dwójkę, z godzin spędzonych w łóżku. Przez chwilę czuję, jak pochłaniam wszelką przyjemność z całego świata. Piękne sekundy ustępują rozluźnieniu, twoje ruchy zwalniają, robią się delikatniejsze. Łomotanie serca przyprawia mnie o lekki zawrót głowy. Otwieram oczy...
Orientuję się, że cię nie czuję, nie słyszę twojego oddechu. Czuję natomiast własne ręce na kroczu. Nie lubię tego powrotu do rzeczywistości, w której cię nie ma. Biorę się w garść, zbieram swoje myśli. Uspokajam je, są jeszcze rozszalałe po orgazmie, do którego de facto sama się doprowadziłam. Kończę prysznic, zakręcam wodę i owinięta w ręcznik wychodzę do pokoju, w którym na ławie stoi prawie pusta butelka po winie.
Zamknąć oczy i poddać się chwili fantazji, relaksu z rękami między nogami...
Proszę o uzasadnianie swoich ocen, do cholery.
Jak Ci się podobało?