Kronika erotycznych zdarzeń z życia pewnego młodego pana od wuefu (III)
30 kwietnia 2024
Kronika erotycznych zdarzeń z życia pewnego młodego pana od wuefu
57 min
Chociaż związek Jarka ze starszą od niego kobietą wydawał się z góry skazany na porażkę, namiętność, która ich połączyła, przetrwała zadziwiająco długo. Zimna i z pozoru nieprzystępna Krystyna okazała się intrygującą kochanką, a przy młodym i wymagającym partnerze wyzbyła się początkowych zahamowań, dając mu przyzwolenie na całkiem odważne techniki. W krótkim czasie stała się żądną perwersji wampirzycą, jak gdyby zamierzała w ten sposób odbić sobie nieudane lata małżeństwa. Mimo tego nie mieszkali ze sobą i zachowywali dużą ostrożność. Gdyby się wydało, wiadomość o ich związku wywołałaby jeszcze większą sensację niż jej niedawny rozwód, a pani doktor na pewno nie chciała zasłynąć, jako bohaterka lokalnych skandali. Z tego względu spotykali się w tajemnicy lub po prostu wyjeżdżali gdzieś, gdzie było mało prawdopodobne, aby ktoś mógł ich skojarzyć. Krystyna posiadała apartamenty nad morzem i w górach, więc mieli w czym przebierać. Podczas tych krótkich, ale intensywnych spotkań, praktycznie nie wychodzili z łóżka, zaspokajając pożądanie niejako na zapas, tak aby wystarczyło im do kolejnego wyjazdu.
Kryzys pojawił się po trzech latach, kiedy córka Krystyny obdarowała ją pierwszym wnukiem. Częsta obecność w domu malucha wzbudziła w niej babcine instynkty, które wkrótce zaczęły odgrywać poważną przeszkodę w relacjach z Jarkiem. Krystyna miała coraz mniejszą ochotę na seks, a jeśli już się kochali, to nie było w tym wcześniejszego żaru i perwersji. Mimo to, byli ze sobą. Jarek zasmakował uroków stałego związku i wcale nie garnął się, aby cokolwiek zmienić, chociaż ona dała mu wolną rękę. Krystyna zdawała sobie doskonale sprawę z faktu, że wcześniej czy później, jej kochanek zacznie rozglądać się za kimś młodszym i z góry zastrzegła, że nie zamierza być tą drugą. Nie zniosłaby, gdyby za jej plecami spotykał się z inną kobietą i z tego względu pozwoliła mu odejść, kiedy tylko uzna to za stosowne.
W takiej atmosferze minął kolejny, trzeci rok skrywanego przed światem związku. Skończyły się wakacje, a wrzesień zawsze przynosił w siłowni zmiany. Wracali regularni członkowie, ale pojawiali się również nowi. Mimo wszystko nawet w tym małym miasteczku panowała pewna rotacja ludności i zjawisko to miało także swoje odzwierciedlenie w biznesie sportowym. Siłownia Jarka była jedyną w mieście, więc jeżeli ktoś nie decydował się na sporty drużynowe w wynajmowanych salach gimnastycznych, wcześniej czy później kierował swoje kroki tutaj. Zaraz po wakacjach Jarek zyskał nowego klienta, który już od pierwszej wizyty zaczął zwracać na siebie uwagę innych. Facet był przemądrzały i ogólnie robił wokół siebie dużo zamieszania. Taka postawa nie zjednała mu sympatii pośród członków klubu, ale gość, w swoim zadufaniu nawet tego nie dostrzegł. Co gorsza, po pierwszej, testowej wizycie zgłosił się do biura, aby wykupić karnet.
- Nie spodziewałem się w tej mieścinie takiego wypasionego klubu – stwierdził, rozglądając się znacząco po wnętrzu. Jarek przyjrzał mu się uważniej. Chłopak musiał dopiero rozpoczynać przygodę ze sportem, bo chociaż nie miał jeszcze trzydziestki, to pod koszulką rysował mu się wyraźny brzuszek.
- Siłownia, jak siłownia – odparł lekceważąco. Liczył, że tamten się jeszcze rozmyśli, ale on był zdeterminowany. Kreował się na wytrawnego sportowca, ale Jarkowi wystarczyło kilka chwil, aby utwierdzić się w przekonaniu, że jest tylko zwykłym pozerem. Czytał w nim jak w otwartej książce. Sposób mówienia, gesty oraz drwiące uśmiechy zdradzały, że facet jest finansowo ustawiony i najprawdopodobniej przyjechał tu z wielkiego miasta.
Ciekawe, co go przygnało na prowincję? – zastanawiał się Jarek, ale nie zamierzał wdawać się z nim w głębszą dyskusję. Odwrócił się na pięcie i wyjął z drukarki przygotowany dla niego grafik treningów. Przez kilka lat, które minęły od otwarcia, siłownia rozwinęła się i doposażyła. Na pewno nie ustępowała w niczym podobnym klubom w dużych miastach, a może nawet je przewyższała. Zakres usług był naprawdę bogaty, gdyż oprócz nowoczesnego sprzętu, oferta zawierała różnego rodzaju ćwiczenia grupowe, opiekę trenera personalnego i masaże.
- Panie Pawle, tu jest grafik, a pod spodem cały zakres usług. – Podał mu kartkę i uśmiechnął się nieszczerze.
Na tym zakończyli rozmowę. Jarek czuł, że się z nim nie zaprzyjaźni. Jednak zaczął mu się bacznie przyglądać. Paweł pojawiał się na treningach regularnie i widać było, że się zadomowił. W klubie panowała prawdziwie rodzinna atmosfera, większość uczęszczających osób znała się dobrze, a jeżeli pojawiał się ktoś nowy, to szybko dołączał do kręgu znajomych. On również przestał się mądrzyć i wyraźnie spuścił z tonu, przynajmniej oficjalnie. Jarek zdawał sobie sprawę, co naprawdę go tak zgasiło. Paweł szybko zrozumiał, że przy większości stałych bywalców jest słabym leszczem i poza drogimi ciuchami, nie może popisać się niczym innym. Według poczty pantoflowej mężczyzna miał być świeżo upieczonym lekarzem, który przeniósł się tu razem ze swoją dziewczyną. Podobno ona również była absolwentką medycyny. Po tych rewelacjach Jarek przestał się już zupełnie dziwić, skąd wzięły się jego wielkomiejskie maniery. Z drugiej strony, cieszyło go, że trend demograficzny się odwraca i do miasta zaczynają przybywać również ludzie po studiach.
Któregoś dnia Paweł zagadnął go o możliwość treningu dla swojej partnerki.
- Nie spodziewałem się tu tylu kobiet – wyjaśnił, po czym omiótł powłóczystym spojrzeniem zgrabne ciała, ćwiczących dziewczyn.
- Jest na czym zawiesić oko – zgodził się z nim Jarek i posłał mu jednoznaczny, zrozumiały jedynie dla mężczyzn uśmiech. Czasami i jemu ciężko było pozostać obojętnym, kiedy wokół przewijało się tyle piękna.
Paweł odwzajemnił uśmiech, ale zaraz jakby spoważniał i nie kontynuował tematu.
- To już nie dla mnie – stwierdził formalnie i dodał:
- Mam narzeczoną. Ogarnęła się już trochę w pracy i teraz wkurza się, że poświęcam jej za mało czasu.
- Oooo. – Jarek udał zaskoczenie. – Indywidualne czy grupowe? – Zmienił szybko temat, obawiając się, że chłopak nie czuje męskich żartów.
- Pewnie jedne i drugie – odmruknął niezdecydowanie Paweł. – Zapytam.
- W porządku, ale najlepiej ją tu przyprowadź. – Zaproponował. – Niech sobie wszystko obejrzy, a potem sama zdecyduje. Na pewno znajdę jeszcze jakieś wolne terminy.
Oficjalnie się sobie nie przedstawiali, ale w klubie wszyscy byli na ty, więc Jarek nie czuł żadnych oporów, aby mówić mu po imieniu. Rozmowa z Pawłem wprowadziła go w lepszy humor, bo wyglądało na to, że zyska jeszcze jednego nowego klienta. Nie narzekał na ich brak, ale dodatni bilans napawał optymizmem i przede wszystkim przekładał się na dochody.
Dwa dni później Paweł pojawił się na wieczornym treningu w towarzystwie kobiety. Kiedy weszli, Jarek był akurat w drugim końcu sali i chwilowo nie mógł się nimi zająć. Nie odwrócił się nawet, słysząc charakterystyczne paplanie Pawła, który opowiadał o siłowni z takim zaangażowaniem, jakby co najmniej był jej udziałowcem.
- Podoba mi się, naprawdę! – W pewnym momencie do jego uszu dotarł wyraźniejszy fragment rozmowy i coś w nim drgnęło. Znał ten głos, chociaż nie potrafił go jeszcze z nikim skojarzyć. Odruchowo podążył wzrokiem w kierunku przybyłych, ale kobieta stała odwrócona tyłem. Nie mógł zobaczyć jej twarzy, jednak reakcja organizmu nie pozostawiała żadnych złudzeń.
- Cholera jasna! – zaklął w myślach, czując, że słabnie i zalewa go fala gorąca. Długie, poskręcane w sprężynki, rude włosy mogły należeć wyłącznie do jednej osoby. Nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości i nie pomylił się.
- Ooo… Tam jest! – krzyknął Paweł, po czym wyciągnął dłoń, aby wskazać kobiecie właściciela klubu. Jarek poczuł się jak zbieg, który mimo wyczerpującego pościgu i tak ostatecznie wpada w sidła ścigających. Świat zawirował mu przed oczami, a wyciągnięta dłoń Pawła skojarzyła mu się z wycelowanym w siebie pistoletem. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, ale jedyną osłoną, z której ewentualnie mógł skorzystać, był zwisający z ramienia ręcznik. Udał, że ociera pot, co dało mu kilka sekund na uspokojenie oddechu. Wiedział, że za chwilę również ona dozna podobnego szoku i odczuje go nawet boleśniej. Kiedy odsłonił twarz, tamci byli już w połowie drogi i wtedy ich spojrzenia spotkały się. Reakcja Kasi była do przewidzenia. Gdyby ich spotkanie nie oznaczało kłopotów, cała sytuacja mogłaby się nawet wydać komiczna. Beztroski śmiech, który wcześniej gościł na jej twarzy, momentalnie zmienił się w grymas szoku i niedowierzania. Dziewczyna zrobiła się blada jak papier i wydawało się, że zaraz zemdleje. Burza emocji trwała zaledwie sekundę, bo zanim podeszli, Kasia zdążyła nałożyć na siebie maskę obojętności.
- To jest Jarek – zaczął beztrosko Paweł, nieświadomy, co się naprawdę dzieje.
Jarek słyszał paplaninę chłopaka, ale nic z niej nie rozumiał. Był jakby w innym wymiarze. Zastanawiał się, jaką strategię przyjmie Kasia, bo ze szkolnego incydentu to ona wyszła najbardziej poobijana. Nie odzywał się więc, nie chcąc jej wprowadzić w jeszcze większe zakłopotanie.
- A my się akurat znamy – odparła ze sztucznym uśmiechem i posłała mu badawcze spojrzenie. Sondowała go. – To mój pan od wuefu – wyjaśniła zaskoczonemu Pawłowi i wyciągnęła rękę, aby się przywitać.
Na dźwięk jej głosu wróciły wspomnienia. Kiedy rozmawiali ze sobą ostatni raz, była rozżalona i jednocześnie szczęśliwa, myśląc, że to, co zdarzyło się tamtej nocy, jest dopiero początkiem. To właśnie tamten obraz dziewczyny pozostał mu w pamięci i teraz trudno było mu zrozumieć, że ona nie jest już nastolatką.
- Zmieniłaś się — wyrwało mu się nieopatrznie, lecz nie mógł się powstrzymać. Poczuł ulgę, że Kasia odezwała się pierwsza, postanawiając odegrać rolę byłej uczennicy. Nie udawała, że go nie zna, bo gdyby takie kłamstwo wyszło na jaw, Paweł na pewno nabrałby podejrzeń.
- Naprawdę? Pamięta mnie pan? – spytała słodko, doskonale odgrywając swoją rolę.
Jarek przytaknął i pozwolił wygadać się Pawłowi, który niczego nieświadomy, nawijał jak to przypadki żądzą ludzkim życiem. Zyskał przez to czas na zebranie myśli. Świetnie udaje – pomyślał o Kasi.
- Nie mógłbym cię zapomnieć. – Zrewanżował się jej podobnym sarkazmem, po czym zmienił temat i przeszedł do spraw zawodowych. Kasia mówiła niewiele, omiatając go co chwila wilgotnym spojrzeniem, w którym kotłowały się coraz większe emocje.
- To jak? Zadowolona? – Paweł przejął rolę negocjatora. Bez przerwy się wtrącał i praktycznie to on ustalił godziny zajęć i program treningu dla narzeczonej. Zaproponował też, że wykupią pakiet ekstra i Jarek zostanie jej osobistym trenerem. Mimo że Kasia próbowała się wykręcić, nie dał jej dojść do słowa.
– Zobaczysz, jeszcze zrobimy z ciebie modelkę – rzucił na koniec swoim wkurwiającym tonem, po czym bezczelnie pomasował ją po brzuchu.
– Trzeba spalić tę oponkę, prawda kochanie?
Jarek nie wierzył własnym oczom i uszom. Co za pierdolony dureń! – pomyślał i zrobiło mu się jej szczerze żal. Idiota ogłosił całemu światu, ile zbędnego tłuszczu znajduje się na brzuchu narzeczonej. Ale kurwa zabawne! Sam masz większy bebech. – Nie mógł powstrzymać wzburzenia i najchętniej wyrżnąłby mu w pysk.
Kasia, która wcześniej była blada jak ściana, poczerwieniała i z trudem maskując złość, strąciła z brzucha rękę narzeczonego. Dostrzegła reakcję Jarka i zrobiło jej się wstyd. Drań upokorzył ją przy wszystkich.
- Ja tu nie widzę żadnej oponki. – Jarek pokręcił głową, siląc się na uśmiech. Udało mu się stłumić agresję, jednak nie mógł odmówić sobie przyjemności, aby mu nie dopiec.
– Ty lepiej popatrz na siebie – rzucił niby żartem, niby serio, po czym wymownie spojrzał na napiętą koszulkę Pawła, ale głupek nie zrozumiał aluzji.
Zaraz po rozmowie Jarek oddał Kasię w ręce swojej asystentki Ali, która wpisała jej dane do komputera i oprowadziła ją po klubie, pokazując szatnie oraz część sanitarną. Z powodu masaży miał bardzo napięty grafik, dlatego do organizacji i papierków zatrudnił osobną pracownicę, która szybka stała się jego prawą ręką. Zresztą na dzisiaj miał już wystarczająco wrażeń. Wrócił do siebie, nalał sobie podwójną porcję whisky i wypił jednym tchem. Trzęsły mu się dłonie, więc zrobił dolewkę, po czym padł na łóżko. Co za ironia losu – pomyślał, patrząc beznamiętnie w szkło, wypełnione bursztynowym płynem. Wtedy również próbował alkoholem złagodzić wzburzenie, ale ostatecznie wpadł w jeszcze poważniejsze tarapaty. Czy teraz sytuacja miałaby się powtórzyć?
Kasia przyszła do siłowni na wyznaczoną godzinę i w dodatku przyprowadziła ze sobą koleżankę. Iwona była pielęgniarką w przychodni rodziców i podobnie jak ona dopiero rozpoczynała pracę w zawodzie. Umówiły się na sesje trzy razy w tygodniu, ale dziwnym zrządzeniem losu godziny Kasi nie pokrywały się z terminami jej narzeczonego. Jarek zaczął się nawet zastanawiać, czy jej grafik jest wyłącznie dziełem przypadku, czy może jego asystentka z premedytacją postanowiła odizolować dziewczynę od jej faceta. Powitali się po przyjacielsku, lecz bez wylewności. Na widok Iwony Jarek poczuł się nieco swobodniej. Liczył, że jej obecność przynajmniej na razie uchroni go od trudnych rozmów. Podczas pierwszego spotkania musiał zrobić im testy wydolnościowe i ustalić dokładny program treningu.
- Zapraszam na bieżnie. – Wskazał maszyny stojące przed ogromnymi lustrami.
- Pobiegacie trochę i zobaczę, ile można wycisnąć z was potu.
Iwona prawie pisnęła z wrażenia. Obrzuciła wzrokiem ćwiczące obok szczupłe dziewczyny i oczami wyobraźni zobaczyła taki sam płaski brzuch i jędrne pośladki u siebie. Kasia mówiła niewiele, wyraźnie ignorując trenera, ale nie uszło jej uwadze, w jaki sposób na nią patrzył. Jarek starał się być powściągliwy, a nawet obojętny, ale w oczach miał błysk. To było spojrzenie, którym mężczyźni pieszczą kobiety i w pewnym momencie wydało jej się, że sama czuje te pieszczoty na swoim ciele. Uśmiechnęła się w myślach, zadowolona, ponieważ z premedytacją założyła na pierwszy trening bardzo obcisłe legginsy i luźną bokserkę, pod którą widać było sportowy biustonosz. Chciała mu zadać ból, chociaż nic już do niego nie czuła, a przynajmniej wmawiała sobie, że tak jest.
Jarek nie potrafił aż tak dobrze ukryć słabości. Był tylko facetem i mimo że spotkanie z Kasią przyprawiło go o skurcz brzucha, kiedy zobaczył ją w sportowym stroju, wspomnienia powróciły. Fascynowała go wtedy, a teraz nawet bardziej. Wbrew opinii narzeczonego, Kasia była kurewsko zgrabna. Co prawda kilka lat ciężkich studiów i stażu odbiły się na niej kilkoma dodatkowymi kilogramami, ale mowy nie było o żadnej oponce. Jarek znał jej ciało jak nikt inny i tylko on widział, jaką przeszła odmianę. Kiedyś drobna, delikatna i krucha, teraz była dojrzałą kobietą. Cholernie seksowną kobietą. Gdyby nie rude włosy, mogłaby uchodzić za klasyczną, włoską piękność, w których za przyczyną Krystyny ostatnio tak bardzo gustował. Krągły, zgrabny tyłek, łagodne wcięcie w talii i obfity biust. Jej doskonałe ciało kipiało seksapilem. Im dłużej na nią patrzył, tym bardziej ściskało go w brzuchu. Wiedział, że nie będzie mógł jej tak po prostu ignorować.
Dziewczyny ćwiczyły, a on kontrolował ich tętno, wyjaśniając kolejne etapy testu. Bez zbędnych komentarzy, bez aluzji i nawiązywania do przeszłości.
- Nie miałam pojęcia, że ćwiczenie na siłowni może być aż tak skomplikowane – stwierdziła Iwona i zaczęła patrzeć na Jarka z jeszcze większym podziwem. Ilość teoretycznej wiedzy była dla niej zaskoczeniem.
- Żeby osiągnąć efekty, trzeba ćwiczyć z głową – odparł, po czym zostawił je na moment same i przeszedł do innych ćwiczących.
- On naprawdę uczył cię w szkole? – spytała Iwona, a w jej oczach pojawił się błysk rozpusty.
- Tak, a co? – potwierdziła Kasia, siląc się na obojętność.
Iwona powstrzymała się od komentarza, ale jej mina mówiła wszystko. Przewróciła oczami w taki sposób, jakby cofnęła się w czasie i znalazła w tej szkole co koleżanka.
- No cooo? – Kasia spojrzała na nią karcąco, udając, że nie ma pojęcia, do czego tamta zmierza. Zgrywały się, ale obydwie były w doskonałych humorach. Decyzja o pójściu na siłownię była w ich życiu przyjemną odmianą, ponieważ praca w przychodni na różne zmiany sprawiała, że dni mijały szybko i bezowocnie. Teraz poczuły wreszcie, że robią coś dla siebie. Obydwie były naładowane energią i gapiąc się w lustra, wyobrażały sobie, jak będą wyglądać po kilku sesjach. Iwonę opanowała jakaś głupawka. Zerkała rozpustnym wzrokiem na Jarka i kiedy nie słyszał, robiła Kasi aluzje.
- Ale smakowite ciacho. – Nie wytrzymała w końcu. – Zawsze taki był? – Spojrzała pytająco na koleżankę. Zapomniała, że Kasia jest zaręczona, bo sama była singielką. Kasia przytaknęła, a na jej twarzy pojawił się tajemniczy grymas, co nie umknęło uwadze Iwony.
- Podkochiwałaś się w nim! Przyznaj się! – rzuciła, na co młoda pani doktor nie była przygotowana. Zanim zdążyła zmyślić odpowiedź, Iwona się domyśliła.
- Wszystkie się w nim podkochiwałyśmy. – Przyznała się.
- Z wzajemnością? – dopytywała, lecz dla Kasi słowa koleżanki były niczym pazur, który rozdrapywał ledwo co zabliźnioną ranę.
- Ćwicz! Nie bądź taka wścibska! – zgasiła ją śmiechem, ale chciała już uciąć tę dyskusję.
Iwonka zachichotała, jednak długo nie wytrzymała. Po chwili w jej głowie zrodził się plan. Puściła do koleżanki oko, po czym stwierdziła lubieżnie:
- Jak tak dalej pójdzie, nie wiem, czy sama będę się w stanie powstrzymać.
Kasia nie odpowiedziała, ale w środku się zagotowała. Iwona nie miała nikogo, więc teoretycznie mogła z nim flirtować, ile tylko chciała.
- Starczy tego biegania, moje panie – ciepły głos Jarka wyrwał ją z zamyślenia. – Teraz ciężary. – Pokazał im przygotowane wcześniej hantle i ławeczki.
- Tak jest panie trenerze – zalotny głos Iwony, przelał w niej czarę goryczy. Jakim prawem tak do niego mówi? Kasia po raz kolejny przyłapała się na tym, że jest o niego zazdrosna. Zrobiło się jej wstyd, ale sympatia do koleżanki nagle zmalała.
Na kolejną sesję przyszła bez Iwony. Sama postarała się, aby koleżanka dostała w tym czasie dodatkowy dyżur, chociaż wychodząc, nie omieszkała jej napomknąć, jak bardzo jest jej z tego powodu przykro. Była okrutna, ale musiała się rozmówić z Jarkiem. Obydwoje grali, udając, że nic się nie wydarzyło, ale dla niej ta sytuacja stawała się nie do zniesienia. Zachowywali się jak dzieci. Najgorsze było to, że tak naprawdę nie bardzo wiedziała, co chce od niego usłyszeć. Jeszcze niedawno ciskała w niego gromy, ale teraz nie była już niczego pewna. Przebrała się i czekając, aż zjawi się jej trener, zaczęła rozgrzewkę na bieżni.
Widziała go w lustrze. Był w trakcie treningu z grupą mężczyzn, którzy byli już mocno zaawansowani. Nie mogła zrozumieć, po co dźwigają te wszystkie hantle, skoro nabrzmiałe buły mięśni ledwo się im mieściły pod koszulkami. Patrzyła na nich beznamiętnym wzrokiem, nie zdając sobie do końca sprawy z faktu, że oni wszyscy są jedynie tłem dla jednego mężczyzny. Jarek wyglądał przy nich normalnie. Jego rzeźba była wyraźna, budziła respekt i zachwyt, ale daleko mu było do kulturysty. W głębi serca była mu wdzięczna, że nie miał na sobie tatuaży. Odróżniał się tym od większości ćwiczących, którzy z namiętnością maniaków zakrywali głupimi malunkami, wypracowane w pocie i trudzie mięśnie.
Po rozgrzewce poszła do ławeczki i wtedy pojawił się przy niej Jarek. Rozmawiali zdawkowo, mierząc się ukradkowym spojrzeniem. Była pomiędzy nimi ogromna przepaść. Kasia miała nadzieję, że Jarek spróbuje przynajmniej wyjaśnić i przeprosić. Zadzwoni, będzie się kajał, kłamał, ale nic takiego się nie wydarzyło. Zresztą, na co liczyła? Opłakała go i dawno wymazała zarówno z serca, jak i z pamięci. Przeszłość wisiała pomiędzy nimi jak ściana, której żadne z nich, póki co, nie chciało zburzyć. I wtedy ją dotknął. Schwycił ją w kostce, pokazując, jak ma uginać nogi. Poczuła niepokój, serce przyspieszyło i na pewno zmęczenie nie miało tu nic do rzeczy. Odczekała, aż w pobliżu nie będzie nikogo i widząc, że Jarek nie zamierza zrobić pierwszego kroku, wygarnęła:
- Będziesz udawał, że nic się nie wydarzyło?
Milczał zakłopotany, błądząc wzrokiem po sali, co jeszcze bardziej zagotowało w niej krew.
- Jak mogłeś mnie porzucić? Nic dla ciebie nie znaczyłam?
- Zrobiłem, co było najlepsze … Dla ciebie i dla mnie – odparł zimnym, bezdusznym głosem.
- Nie pytając mnie o zdanie? – rzuciła z pretensją.
- Znałem twoje zdanie – żachnął się. – Jak sobie nas wyobrażałaś razem w szkole? Myślałaś, że nie wydałoby się? Miałaś przed sobą maturę i studia. Miałaś to wszystko zaprzepaścić przez romans z nauczycielem?
- I tak prawie wszystko zawaliłam – przyznała się gorzko. – Uważasz, że po tym wszystkim byłam w stanie myśleć o nauce? Ledwo dostałam się na medycynę w Polsce, a rodzice przeszli załamanie nerwowe.
Jarek doskonale pamiętał te wszystkie rozmowy o prymusce Kasi, bo wtedy było dla każdego oczywiste, że wyjedzie na studia za granicę.
- Ale i tak ostatecznie wszystko poszło po ich myśli – stwierdził, przytłoczony tym, czego się dowiedział. – Zostałaś lekarzem.
- Za chwilę powiesz jeszcze, że tak miało być – rozsierdziła się na dobre. – Że miałam tu wrócić i spotkać ciebie. Tylko że teraz jestem zaręczona, więc na nic nie licz! – rzuciła mu prosto w twarz i zamilkła.
- Nie liczę na nic – odparł sucho, po czym odstawił jej stopę na materac i płynnie zmienił temat rozmowy. – Dziesięć skłonów, pół minuty przerwy i kolejna seria – wydał instrukcję, po czym podniósł się z kolan i odszedł do innych ćwiczących.
Było mu niedobrze i chociaż nie pokazywał, to w środku cały się trząsł. Podejrzewał, że dziewczyna będzie chciała wyładować na nim rozżalenie, wyzwie go od skurwieli lub jeszcze gorzej, ale na tym się skończy. Był na to wszystko przygotowany i szczerze ją rozumiał. Miała prawo być wkurwiona. Nie brał jednak pod uwagę własnych uczuć, a tych nie był w stanie okiełznać. Nie zostawił jej wtedy, bo mu się nie podobała. Zniknął z jej życia przede wszystkim z obawy o swój tyłek, ale zrobił to także dla jej dobra. Nie chciał zrujnować jej życia, bo znając determinację dziewczyny, ich związek zakończyłby się skandalem i katastrofą.
Teraz sytuacja wyglądała podobnie. Nie znał jej zamiarów, ale teoretycznie, gdyby przeszła jej złość i znowu chciała się z nim spotykać, życie kilku osób zmieniłoby się w koszmar. Wystarczyło mu, że jego własne było już wystarczająco skomplikowane i nie chciał, aby podobny los spotkał ją. Rola faceta, który dogadza znudzonym paniom przestała mu już dawno odpowiadać. Kurwa mać! – krzyknął bezgłośnie, bo im dłużej o niej myślał, tym mniej był wszystkiego pewny.
Kasia skończyła serię brzuszków i dysząc, padła na materac. Nakryła twarz ramieniem. Nie chciała nikogo widzieć i nie chciała, aby ktoś inny ją widział. Czemu on musi być takim skurwielem? – myślała i jednocześnie robiła sobie wyrzuty, że w ogóle się nim przejmuje. Była zaręczona, zastanawiali się z Pawłem nad terminem ślubu, rozmawiali o dzieciach. Temat Jarka był już dawno nieaktualny. Zanim zabrała się za kolejną serię, postanowiła, że nie będzie tu więcej przychodzić. W zamian przerzuci się na rower lub jogging.
W postanowieniu wytrwała jedynie przez weekend, a im bliżej było do kolejnej sesji, tym większy czuła niepokój. W poniedziałek spakowała od nowa torbę i z bijącym sercem wróciła do siłowni. Przy wejściu powitała ją Alicja — asystentka Jarka. Czekała na członków siłowni z tacką, na której stały kieliszki z szampanem.
- A co to za okazja? – spytała zdziwiona.
- Urodziny szefa – usłyszała wyjaśnienie. – Trzydzieste piąte.
- Naprawdę? – wyrwało się Kasi, bo nie zdawała sobie sprawy, że od ich przygody minęło tyle czasu. Przeprowadziła w myślach szybką kalkulację, po czym stwierdziła, że obecnie różnica wieku pomiędzy nimi nie jest już tak rażąca. Ona miała dwadzieścia siedem, co teoretycznie tworzyło z nich rozsądną parę.
- No pij! – Alicja wcisnęła jej w rękę kieliszek i uśmiechnęła się serdecznie. – My tu jesteśmy jak rodzina.
Chcąc nie chcąc skusiła się i kiedy w głowie poczuła szumek, pomyślała, że byłoby całkiem fajnie stać się częścią tej rodziny. Pogadały trochę o wszystkim i o niczym. W międzyczasie Kasia rozglądała się po sali w poszukiwaniu Jarka. Przyszła tu tylko dla niego. Nienawidziła go i kochała jednocześnie.
- Szef będzie dopiero wieczorem – powiedziała asystentka, domyślając się, o czym myśli. – Dzisiaj ja będę twoim trenerem.
Słysząc ją, poczuła zawód, a zaraz potem bolesny ból w dole brzucha. Tych oznak nie można było ignorować. Nieważne, jak mocno wypierała go z serca, cały czas jej na tym skurwielu zależało.
- O co chodzi z tym sylwestrem? – spytała, wskazując wzrokiem na plakat, który po weekendzie pojawił się na tablicy ogłoszeń.
- A to już u nas taka tradycja – wyjaśniła z uśmiechem Alicja. – Organizujemy w siłowni taki anty bal, jak go tu nazywamy.
- Czyli?
- Spędzamy sylwestra w siłowni. Najpierw godzina ćwiczeń, naprawdę ostry wycisk, później prysznic, a po tym wszystkim możemy z czystym sumieniem uzupełniać kalorie. Zrzucamy się na catering, alkohol we własnym zakresie. – Alicja objaśniła pokrótce zasady imprezy i spytała:
– A co zainteresowani?
- Kurcze, muszę się zastanowić. A można przyprowadzić znajomych?
- Jak zostanie miejsc, bo pierwszeństwo mają członkowie siłowni – wyjaśniła Alicja, uśmiechając się zachęcająco. – Tylko musisz się pospieszyć, bo zainteresowanie jest duże.
Następnego dnia, po konsultacji z Pawłem podjęli decyzję, że wraz z dwójką innych przyjaciół oraz Iwoną zapiszą się na Sylwestra w siłowni. W swojej paczce będą czuli się raźniej, chociaż powoli zaczęli już wsiąkać w towarzystwo bywalców klubu. Byli lekarzami, więc ze zrozumiałych względów ludzie starali się do nich zbliżyć, chociaż do Pawła nadal podchodzili z rezerwą.
Przez kolejne dni stosunki pomiędzy nimi pozostawały formalne. Owszem rozmawiali ze sobą, ale drażliwy temat jakby przestał istnieć. Jarek był dla niej bezdusznym draniem, ranił ją do żywego, ale to wszystko dlatego, iż chciał dla niej jak najlepiej. W Kasi każde spotkanie pozostawiało głęboki ślad. Na początku chciała się tylko utwierdzić w przekonaniu, że nic do niego nie czuje. Szukała w nim wad, ale nie znalazła nic, co mogłoby ją do niego zrazić. Był silny, kurewsko przystojny, a przy tym łagodny i dobry. Nienawidziła go i jednocześnie za nim tęskniła. Oliwy do ognia dolewała Iwona, która postanowiła złapać go w swoje w sidła i wcale się z tym przed nią nie kryła. Komentarze i przemyślenia koleżanki doprowadzały ją do białej gorączki, a najgorsze było to, że nie mogła jej wygarnąć, aby się od niego odpieprzyła. Czekała na Sylwestra. Nie potrafiła sobie tego wyjaśnić, jednak miała jakieś niejasne przeczucie, że ta impreza okaże się przełomem.
Nadszedł wreszcie długo wyczekiwany dzień. Spotkanie sylwestrowe rozpoczęło się zgodnie z ustalonym wcześniej rytuałem. W roli instruktorki wystąpiła Alicja, która tego dnia nie miała dla nikogo litości. Godzinna mieszanka aerobiku, zumby i pump’u dała się we znaki nawet najwytrwalszym mięśniakom, ale za to satysfakcja z wykonanych ćwiczeń wprowadziła towarzystwo na najwyższe obroty. Kto nie stał w kolejce do prysznica, zajął się rozstawianiem stołów, a później nakrywaniem potraw. Jedzenie miało być w pomieszczeniu siłowni, a w salce z lustrami, która normalnie służyła do ćwiczeń grupowych, zainstalowano muzykę. Umawiano się na casualowe ubrania, ale kobiety solidarnie się wyłamały. Nie mogły przegapić okazji, aby nie wyeksponować efektów ćwiczeń i zaraz po prysznicu, wszystkie przebrały się w sukienki.
Kasia z Pawłem usiedli w ekipie służby zdrowia, ale już po kilku kolejkach towarzystwo się wymieszało, w rezultacie czego nikt nie zwracał uwagi na to, gdzie siedział wcześniej. Wziąwszy pod uwagę stan napięcia nerwowego, Kasia bawiła się całkiem dobrze. Ukradkiem obserwowała grupę, w której był Jarek, próbując ustalić, czy kogoś ma. Prawdę mówiąc, nic o nim nie wiedziała. Trzymał ją na dystans i mimo że czasami podczas treningów próbowała podstępem coś z niego wydusić, nigdy w jego relacjach nie pojawiła się inna kobieta. Po godzinie inwigilacji była już prawie pewna, że żadna z dziewczyn, które były bez partnerów nie jest dla Jarka nikim szczególnym. Poczuła ulgę, chociaż w tym samym czasie pojawiło się inne zagrożenie. Irytowało ją, że Iwona coraz nachalniej przystawia się do Jarka. Zmieniała sprytnie miejsca, lawirując między stołami, w rezultacie czego wkrótce znalazła się przy jego boku.
Zdzira – Kasia nie przebierała w słowach. Zakłuło ją serce i chociaż była otoczona przyjaciółmi, poczuła się samotna. Iwona coraz częściej nachylała się, zachęcając go, aby zajrzał w obfitą zawartość jej dekoltu. Kiedy tańczyli, sama wciskała mu się w ramiona, prowokowała do odważniejszego dotyku. Dobry humor Kasi znikł – robiła miny, stopowała Pawła, kiedy próbował ją obracać i przechylać. W końcu ten nie wytrzymał i zostawił ją, a sam poszedł bawić się z innymi kobietami.
Nadeszła północ. Na parkiecie zrobiło się gęsto i gwarno. Wszyscy zaczęli wznosić toasty, obejmowali się i całowali. Jarek zagubił się w tłumie rozradowanych przyjaciół i kiedy w pewnym momencie, odwrócił się, aby wymienić życzenia z kolejną osobą, zobaczył przed sobą Kasię. Uśmiechnął się do niej, jakby byli dobrymi przyjaciółmi, a pod nią ugięły się kolana. Nie pamiętała już, kiedy w jej obecności zachowywał się tak swobodnie.
- Myślałam, że się do mnie nie dobijesz – powiedziała z wyrzutem i uniosła kieliszek.
- Zostawiłem cię na deser – zażartował, ale ona wyczuła w jego głosie drugie dno.
Stuknęli się kieliszkami, lecz żadne z nich się nie odezwało. Bali się, że to, co powiedzą, wybrzmi albo zbyt banalnie, albo zbyt odważnie. Jarek objął ją w talii i delikatnie do siebie przyciągnął. Nadstawiła dla niego kącik ust, lecz kiedy dotknął ją wargami, niewinne cmoknięcie zmieniło się w pocałunek, za który Paweł mógłby mieć do niej uzasadnione pretensje. Dotyk ust trwał najwyżej sekundę, ale wystarczyło, aby przywołać wspomnienia. Ktoś włączył muzykę, światła przygasły. Nie pytając o zgodę, Jarek położył sobie jej rękę na ramieniu, po czym naparł biodrami na jej biodra.
- A jednak umiesz tańczyć – stwierdziła z wyraźnym sarkazmem. – Unikałeś mnie przez cały wieczór.
- Nie chciałem ci psuć zabawy – odparł z pokorą, ale zaraz posłał jej łobuzerski uśmiech. – Wiem, jak mnie nienawidzisz, więc wolałem się nie narzucać. – Kpił sobie, nie przejmując się jej miną. Zadziałał alkohol, ale najbardziej na zmianę jego nastroju oddziaływała bliskość Kasi. Odstawili kieliszki. Jarek rozejrzał się wokół, ale na szczęście Pawła nie było w pobliżu. Panowie coraz częściej wychodzili na papierosa. Poza tym alkohol zbierał już swoje żniwo i tacy niezaprawieni w boju młodzieńcy, jak młody pan doktor powoli zaczęli tracić kontakt z rzeczywistością.
Poprowadził ją w drugi koniec sali, gdzie było ciszej i mniej tłoczno.
Minęła długa chwila, zanim Kasia odezwała się pierwsza.
- Kiedy wreszcie przestaniesz mnie ignorować?
- Nie ignoruję cię.
- A co to ma być? – żachnęła się. – Traktujesz mnie, jakbym była powietrzem. Myślisz, że tam wtedy to było tylko głupie zauroczenie? – przeszyła go przenikliwym spojrzeniem. – Ja już tak dłużej nie wytrzymam. Nic do mnie nie czujesz? Nie wierzę! – wygarnęła mu, co zalegało jej na sercu i od razu poczuła ulgę. Przynajmniej nie musiała już tego w sobie dusić. Nie było chyba lepszej chwili niż dziś, aby przyznać się i przestać zakłamywać rzeczywistość.
- Kasia – westchnął głęboko. – Nie komplikuj … Najlepiej o wszystkim zapomnij. Jesteś, do cholery, zaręczona.
- I co z tego? – zaczęła zadziornie i na moment zamilkła. – Ty masz do mnie większe prawo i nie muszę ci chyba przypominać, dlaczego? – dodała zdesperowanym głosem i posłała mu pełne wyczekiwania spojrzenie.
Jarek myślał, że się przesłyszał, ale nie – ona powiedziała to całkiem poważnie. Co więcej, nie spuszczała z niego wzroku, domagając się jasnej deklaracji.
- Kasia – próbował jej powiedzieć, że to wszystko nie ma sensu, ale wtedy do salki wparowało towarzystwo z dworu. Odruchowo odkleili się od siebie, starając się zachować bardziej przyzwoity dystans.
- Aaaa … tu jesteście, konspiratorzy – usłyszeli irytujący szczebiot Iwony, która najprawdopodobniej specjalnie przyciągnęła ze sobą Pawła, aby ich rozdzielić. – Odbijany! – krzyknęła, a następnie, lekceważąc koleżankę, zawiesiła ramiona na szyi Jarka.
Uduszę cię! – wycedziła w myślach Kasia. Gdyby nie obecność Pawła, na pewno by się tak łatwo nie poddała. Ich rozmowa mogła naprawdę dużo wyjaśnić.
Iwonka była już nieźle wstawiona. Jarek zdawał sobie sprawę, że atrakcyjna pielęgniareczka próbuje go przez cały czas poderwać. Mógłby ją bez problemu zaciągnąć do łóżka, a ona oddałaby mu się w każdej pozycji. Kiedyś korzystał z takich okazji bez żadnych wyrzutów sumienia, ale odkąd poznał Krystynę, zaliczanie panienek przestało go bawić.
- Chodź … Jeszcze nie wypiłeś ze mną toastu – Iwona łamała sobie język, ale nie ona jedna miała problemy z mówieniem. Kasia obserwowała ich w napięciu, patrząc, jak koleżanka próbuje nalać do kieliszków szampana. Kiedy Jarek podsunął jej swój, nie zrozumiali się i cała porcja płynu rozlała się na jego koszuli.
- O cholera! Przepraszam! – Iwona złapała się za głowę, bo siedzący obok wybuchli śmiechem, robiąc sobie z nich żarty. Spłoszona dziewczyna chwyciła ze stołu serwetkę, jednak próby pocierania przemoczonej koszuli spotkały się z kolejną porcją niedwuznacznych insynuacji.
- Zostaw, nic się nie stało – powiedział lekceważąco Jarek, który niespecjalnie przejął się jej niezdarnością. Miał obok mieszkanie i kiedy Iwona skierowała swoją uwagę na żartownisiów, udał się w stronę biura, skąd było przejście do pokoju.
- Idę do toalety – skłamała Kasia. Akurat skończył się taniec. Paweł przyłączył się do grona przy stoliku, podczas gdy ona, korzystając z okazji, że w sali zrobił się harmider, zakradła się do biura.
Jarek zerwał z siebie mokrą koszulę i powiesił ją na oparciu krzesła. W momencie gdy sięgał do szafy, drzwi prowadzące do biura otworzyły się. Kasia pospiesznie zamknęła je za sobą i głęboko odetchnęła, starając się opanować emocje. Była pewna, że na zewnątrz nikt nie zwrócił na nią uwagi, ale konspiracja i tak kosztowała ją wiele nerwów. Zmierzyli się wzrokiem i wtedy ugięły się pod nią kolana. Jarek był rozebrany do pasa, a cienie rzucane przez stłumione oświetlenie w kuchni podkreślały harmonię jego rzeźby jeszcze wyraźniej.
- Chcę się z tobą kochać – wydusiła z trudem, bo gwałtowne falowanie piersi utrudniało jej oddychanie. Postawiła wszystko na jedną kartę.
Stał jak zamurowany i tylko resztką przyzwoitości powstrzymywał się, aby jej nie objąć. Wiedział, że jeśli okaże słabość, historia sprzed kilku lat się powtórzy. Jego bezduszność doprowadzała Kasię do szału. Podeszła bliżej i kładąc mu dłonie na torsie, dodała błagalnie:
- Co mam jeszcze zrobić? Nie pociągam cię?
- Kasia, opanuj się! – Złapał jej dłonie w nadgarstkach i delikatnie ją odepchnął. – Tam za drzwiami jest twój narzeczony i może właśnie w tej chwili zastanawia się, gdzie się podziewasz. Nie uważasz, że to trochę komplikuje nasze relacje? – syknął zniecierpliwiony, bo jej determinacja doprowadzała go do obłędu.
- Gówno mnie to obchodzi! – żachnęła się i ponownie przyłożyła dłonie do jego piersi, po czym je pomasowała. – Nie możesz mnie po prostu przelecieć, jak prawdziwy mężczyzna? – Podniosła na niego błagalny wzrok.
Tym razem Jarek był bardziej zdecydowany. Odepchnął ją mocniej, aż się zachwiała, ale na szczęście za nią był stół. Nie wzięła mu tego za złe, bo kierowały nią już wyłącznie emocje.
- Czego ty się boisz?! – krzyknęła. – Wtedy nie miałeś skrupułów.
- Wtedy nie byłaś zaręczona.
- Boże! – jęknęła błagalnie, lecz zaraz ton jej głosu zmienił się w groźbę. – Zerżnij mnie, bo sama się zerżnę! – wycedziła przez zęby. Nie zareagował, więc Kasia, patrząc mu prosto w oczy, podciągnęła sukienkę i wsadziła dłoń między uda.
Jarek nie wierzył własnym oczom, bo sytuacja przypominała sceną z jakiegoś pieprzonego filmu porno. Zachowanie Kasi było kompletnie irracjonalne, nie mieściło mu się w głowie, że posunie się do takich sztuczek. W pierwszej chwili myślał, że tylko żartuje, lecz kiedy zaczęła dotykać się przez majtki, zagotowała się w nim krew. Przyskoczył do dziewczyny, próbując ją powstrzymać i wtedy pomiędzy nimi wywiązała się szarpanina. Biedaczysko nie miał w tej walce najmniejszych szans. Wystarczyło, że poczuł na twarzy jej gorący oddech, dostrzegł determinację w oczach i cały jego rozsądek diabli wzięli. Przepychanka zmieniła się w gwałtowne pożądanie. Jarek wpił w nią usta, po czym obydwoje zatracili się w pocałunku – łapczywym i nachalnym, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, a ona z rozkosznym jękiem wcisnęła się w jego nagie, twarde ciało. Walczyli językami, na zmianę wymieniając pieszczoty jak ciosy. Jarek jedną ręką podtrzymywał jej głowę, drugą masował po plecach.
- Pragnę cię! Boże, jak cię pragnę – wyjęczała mu w usta, a potem rozchyliła wargi, by mógł oddychać jej oddechem.
Wiedział, że popełnia kolejny błąd, jednak zapalczywość, z jaką Kasia wynagradzała sobie tęsknotę, szybko stłumiła w nim resztki rozumu. Wpasowała się w jego ciało idealnie tak, jak wtedy, gdy kochali się pierwszy raz. Nie pozostawiła w nim cienia wątpliwości, że są dla siebie przeznaczeni.
- Chcesz tego? Naprawdę? – wysapał szorstko i czując, że wzbiera w nim pożądanie, schwycił ją za pośladki i z całej siły przyciągnął ją do swojego krocza. Jędrny tyłek Kasi nie tylko dobrze wyglądał. Fizyczny kontakt z krągłymi pośladkami zmienił jego fiuta w twardą skałę.
- Mmm – zamruczała, czując, jak wbija się w jej brzuch. – Podoba ci się?
Nie oczekiwała odpowiedzi, bo Jarek zagarniał i ugniatał jej pośladki, jakby w życiu nie miał innej kobiety. Czuła dziką rozkosz i triumf – pragnęła go całym sobą, a on się w niej zatracił. Spojrzała na niego wilgotnymi oczami, jej twarz promieniała. To był pierwszy uśmiech, odkąd pojawiła się w jego mieszkaniu. I wtedy jak na zawołanie odsunęli się od siebie na pół kroku i zaczęli się rozbierać. Kasia zrzuciła szpilki i niedbale odsunęła je stopą. Była świadoma, że to, co robi, jest dla niego niesamowicie podniecające. Nie namyślając się ani sekundy, włożyła kciuki za gumkę rajstop i ściągnęła je razem z majtkami do kostek. Przez cały czas mierzyli się wygłodniałym spojrzeniem, jakby w każdej chwili mieli stanąć do pojedynku. Pożądanie sprawiło, że w ich działaniach była pewna niezdarność i zachwianie, ale kierowali się wyłącznie popędem i odruchami. Przedstawienie z rozbieraniem zajęło im ułamek sekundy i kiedy Kasia wyplątała stopy, Jarek zdążył się uporać ze spodniami. Pieścił wzrokiem jej zgrabne uda i wydepilowaną cipkę, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie zanurzy w niej penisa. Mógłby dojść od samego patrzenia na nią. Kasia wyprostowała się, a wtedy schwycił ją w talii i bez najmniejszego wysiłku posadził na krawędzi blatu. Milczeli, a jedyne dźwięki, jakie wypełniały pokój to ich własne oddechy i stłumione dudnienie basu, dochodzące zza ściany. Kasia rozchyliła nogi, a Jarek nie czekając nawet chwili, wcisnął się pomiędzy rozchylone uda. Manewrując na oślep penisem, ustawił go dokładnie przy wejściu i pchnął, wypełniając ją całą.
- Aaaa! – z ust Kasi wydobył się przeciągły jęk, który natychmiast został spotęgowany głośnym sykiem Jarka. W tym co robili, nie było miejsca na wylewność, czy czułości. Siła z jaką ściany pochwy zacisnęły się na napęczniałym fiucie, odebrała mu na chwilę przytomność.
- Jak dobrze, Kasia! – wymamrotał, na co ona wbiła paznokcie w jego pośladki i przyciągnęła go, aby wszedł jeszcze głębiej. Śliska, zaostrzona główka penisa uderzyła o dno, a Kasia odniosła wrażenie, że jej pochwa płonie.
- Kochaj mnie – usłyszał błagalny jęk, ale tym razem zamierzał spełnić jej prośbę z całą gorliwością. Obłapił ją za tyłek i już pierwsze pchnięcie pozbawiło jej przytomności. Ocknęła się, czując, że demoluje penisem jej ciasną cipkę. Poruszał się rytmicznie, a jego pchnięcia były głębokie i coraz szybsze. Wyciągał penisa do połowy długości, ale tylko po to, aby natychmiast wbić się w nią do samego dna. Rozciągał ją, pocierał, podrażniał – wszystkie odczucia kumulowały się w jedną, olbrzymią falę rozkoszy, doprowadzając ją szybko do przepaści.
- O tak! Rób tak! – dyszała głęboko i wychodziła mu na spotkanie. Oplotła go w pasie nogami i stali się jednością. Byli jak wygłodniałe, żądne siebie zwierzęta, które ktoś łaskawie spuścił z uwięzi. Teraz mogli wreszcie dać upust, złości, frustracji i wszystkim niedomówieniom, które tak długo nie pozwalały im się do siebie zbliżyć. Tłumione na siłę uczucia wybuchły z mocą dynamitu i nareszcie stały się oczywiste. Kasia nie należała do kobiet, które odnajdują przyjemność w szybkich numerkach i w życiu nie przyszłoby jej do głowy, aby uprawiać seks podczas imprezy. Dzisiaj jednak oczekiwała pasji, była głodna z pożądania, a jedyne czym się kierowała to ślepa chęć wynagrodzenia sobie zawodu i lat rozłąki. W tym szaleństwie nie myślała o narzeczonym, nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Rozkosz, którą dawał jej Jarek, była pełna i niczym nieograniczona. Skamląc z rozkoszy, zrozumiała, że może być tylko z nim, a Paweł nigdy nie dał jej nawet namiastki tego, co mogła zaznać z Jarkiem.
Kochali się w milczeniu, bez zbędnych słów i czułości, które mogły ich jedynie spowolnić. Jarek był jak w amoku – szorstki, sprawiał ból, ale ona nie miała mu niczego za złe. Posuwał ją z takim impetem, jakby zamierzał przebić wszystko, co do tej pory przeżyła z innymi mężczyznami. Dyszeli coraz głębiej, coraz głośniej, mięśnie twardniały, palce zagłębiały się w pośladki, aż coś w nich wybuchło. Doszli jednocześnie – on sztywniejąc, ona rozpływając się w jego ramionach.
- Tak … tak … tak – jęczała, przywierając każdym centymetrem swojego ciała do mężczyzny, który nareszcie był jej. Gorący oddech Kasi palił mu skórę – była cudowna, rozkoszna i wdzięczna. Zastygła, pozwalając mu opróżnić jądra. Zaraz potem poczuła, że spada i wiotczeje. Orgazm był zabójczo intensywny, zmuszając ich do dłuższego wysiłku nad ustabilizowaniem oddechu. Gdy było po wszystkim, uśmiechnęli się do siebie i po raz pierwszy zrobili to naprawdę szczerze. Jarek nabrał w płuca powietrza, ale Kasia go uprzedziła i przykładając palec do jego ust, dała do zrozumienia, żeby nic nie mówił. Nie miała pojęcia, czy zamierza jej wyznać, jak bardzo tęsknił, czy znowu odezwą się w nim wyrzuty sumienia. Jednego była pewna — nie chciała usłyszeć nic, co mogłoby popsuć tę wspaniałą chwilę.
- Gdzie jest łazienka? – spytała, wybijając go do końca z rytmu. Wskazał jej wzrokiem kierunek, a wtedy pozbierała z podłogi garderobę i bez słowa zniknęła w środku.
Jarek nałożył spodnie i świeżą koszulę, a czekając na nią, nalał im do szklanek whisky. Po chwili wyszła – uczesana, w przygładzonej sukience. Gdyby nie wypieki na policzkach, trudno by ją było podejrzewać, że przed chwilą uprawiała gorący seks.
- Myślisz, że ktoś zauważył naszą nieobecność? – spytała, uśmiechając się przebiegle. Nadal była nakręcona, a emocje tłumiły w niej poczucie winy. A może wcale nie miała żadnych wyrzutów.
Jarkiem targały mieszane uczucia, ale w tym momencie wszystko przestało być ważne. Nie mógł oderwać od niej wzroku i gdyby sytuacja była bardziej sprzyjająca, na pewno nie pozwoliłby jej jeszcze wyjść. W łobuzerskim nastroju, do złudzenia przypominała mu tamtą dziewczynę z internatu.
- Paweł? – odpowiedział pytaniem, głośno myśląc. – Na pewno już się wszystkiego domyślił – dokończył ironicznie. Przekomarzał się, próbując wzbudzić w niej niepokój.
- Bez obaw. Jest zbyt pijany – odparła lekceważąco, nie dając się nabrać na jego żarty.
Jarek pokręcił głową, zrezygnowany. Nie mógł uwierzyć, że Kasia ma kompletnie w dupie, co uważa jej narzeczony. Pocałował ją głęboko, po czym otworzył drzwi, przezornie sprawdzając, czy nikogo nie ma w biurze.
- Idź przez szatnię. – Wskazał jej drugie wejście, które prowadziło do pomieszczeń sanitarnych. Sam skorzystał z głównego wyjścia i pierwszy dołączył do grupy. Wydawało się, że jego nieobecność pozostała niezauważona. Dla większości imprezowiczów czas przestał już dawno odgrywać jakąkolwiek rolę. Odszukał wzrokiem Iwonę i uspokoił się zupełnie. Dziewczyna tańczyła, zmieniając co chwila parterów i najwyraźniej kręciło ją, że cieszy się dużym tak dużym zainteresowaniem. Niewdzięcznica jedna – pomyślał, ale ulżyło mu, bo jej namolność stawała się przytłaczająca. Paweł siedział w drugim końcu stołu, podpierając głowę o dłoń. Przysypiał.
- Gdzie ty się zgubiłaś, kochanie? – spytał, sepleniąc, kiedy Kasia przysiadła obok.
- Jest mi niedobrze – odparła i sugestywnie odsunęła od siebie kieliszek, który ktoś jej podstawił. – Zbieramy się już, dobrze?
Jarek obserwował ich kątem oka i drżał. Bał się, że Paweł zacznie coś podejrzewać. Był w takim stanie, że na pewno by się nie hamował. Kasia wzniosła się jednak na wyżyny aktorskich umiejętności, a jej zbolała mina nie mogła budzić żadnych wątpliwości, że zbiera się jej na wymioty. Zaraz potem wyszli, a ona nawet na niego nie spojrzała.
Po sylwestrze siłownia wróciła do normalnego funkcjonowania, z tą różnicą, że liczba chętnych jeszcze bardziej wzrosła. Wzmożone zainteresowanie fitnessem było naturalną konsekwencją świątecznego obżarstwa, po którym wszyscy jak najszybciej chcieli zrzucić kilogramy i wrócić do formy. Minął tydzień, jednak Kasia nie pojawiła się na zajęciach i nie próbowała się z nim skontaktować. Jarek tłumaczył sobie jej nieobecność chęcią odpoczynku. Myślał, że może gdzieś wyjechała, ale po tygodniu zaczęło go nosić. Czyżby dziewczyna przemyślała sobie wszystko i ostatecznie doszła do wniosku, że ich związek nie ma sensu? A może ten jeden, spontaniczny raz miał być po prostu aktem zemsty? Po tym, co jej zrobił parę lat temu, znalazła wreszcie sposób, aby mu odpłacić tym samym. Do głowy przychodziły mu różne tłumaczenia, a każde kolejne wydawało się bardziej dramatyczne od poprzedniego. Kłębiące się w głowie myśli sprawiały, że zaczął autentycznie cierpieć. Poczuł na własnej skórze, przez co przechodziła Kasia, kiedy ją zostawił i było mu podwójnie źle, ponieważ tym razem postanowił się zaangażować. Nie miał na razie pomysłu, co zrobić, aby byli razem, ale doszedł do przekonania, że jego życie wymaga przemeblowania.
W grafiku widniała informacja, że Kasia odwołała zajęcia. Pracownica przekazała mu także, że klientka chwilowo nie może przychodzić, ale Jarek i tak przeczuwał najgorsze. Nie mógł nawet zadzwonić, bo na zajęcia zapisał ją Paweł, podając do kontaktu swój numer. Nawet gdyby go znał, to i tak dwa razy by się zastanowił. Bał się, że ten buc ją kontroluje.
W końcu nie wytrzymał i postanowił sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi. Kulminacyjny moment jego desperacji zbiegł się z lekkim przeziębieniem, którego nie chciało samo ustąpić, dając mu usprawiedliwiony powód wizyty w przychodni. Szczęśliwym trafem jeszcze jako nauczyciel zapisał się do państwa Barczyńskich, ale tak naprawdę nigdy nie musiał korzystać z ich usług. Kiedy zadzwonił na recepcję, pierwsze, co zrobił, to dyplomatycznie zasięgnął języka o godzinach przyjęć poszczególnych lekarzy i kazał się zapisać do doktor Katarzyny Barczyńskiej. Zdziwił się, że pielęgniarka kręci nosem, aby wcisnąć go w wybranym przez niego terminie, ale kiedy odłożył słuchawkę, humor mu się poprawił. Okazało się, że w mieście panuje jakaś lokalna epidemia grypy, więc może rzeczywiście Kasia nie miała czasu?
W dzień wizyty musiał załatwić wiele urzędowych spraw, w rezultacie czego spóźnił się i kiedy wbiegł do budynku, w poczekalni, poza nim, nie było nikogo innego.
- Później się nie dało? – Pielęgniarka na recepcji spojrzała wymownie na zegarek i kazała mu od razu wejść do gabinetu. – Pani doktor, też chciałaby mieć jakieś życie – mruknęła za nim, ale udał, że nie słyszy.
Wszedł bez pukania. Kasia siedziała przy biurku, wpatrzona w ekran komputera. Obok niej stała starsza pani Barczyńska. Żadna z nich chwilowo nie zwróciła uwagi na przybysza. Jarek domyślił się, że świeżo upieczona lekarka nie jest jeszcze obeznana ze wszystkimi niuansami systemu informatycznego i mama musi jej pomóc.
- Dzień dobry, pani doktor – rzucił formalnie i grzecznie stanął w pewnej odległości od biurka. Kasia oderwała wzrok od komputera i na chwilę zamarła. Jego obecność była dla niej szokiem, chociaż miał prawo tu przyjść, tak samo jak setki innych chorych. Pewnie nie spojrzała w kartę, aby sprawdzić nazwisko ostatniego pacjenta. Jarek dostrzegł na jej twarzy wahanie. Zastanawiała się, w jaki sposób ma się do niego zwracać, żeby matka nie zorientował się, jak bardzo ucieszył ją widok mężczyzny.
- Co się stało, trenerze? – zagadnęła wreszcie z uśmiechem, nie ukrywając, że się znają.
- Przeziębienie – odparł i na znak, że nie udaje, chrząknął, po czym krótko i zwięźle opisał objawy.
- Przejdź za parawan i rozbierz się do pasa. Osłucham cię – wydała rzeczowe instrukcje, ale nie omieszkała rzucić mu podejrzliwego spojrzenia, upewniając się, że się z niej nie nabija.
Miał dziwny błysk w oczach, a głupkowaty uśmieszek na jego wiecznie zadąsanym obliczu wydawał się mocno podejrzany. Nie myliła się. Jarek był w wyjątkowo pozytywnym nastroju, co rzeczywiście pozostawało w sprzeczności z tym, w jaki sposób reagował na jej obecność. W Nowy Rok spotkał się z Krystyną i obydwoje doszli do wniosku, że nie będą już razem. Decyzja o rozstaniu dojrzewała w nich od dawna i w końcu zdecydowali się ją podjąć, póki byli jeszcze przyjaciółmi. Krystyna dostrzegła ostatnio w jego zachowaniu dużą zmianę i postanowiła mu dać wolną rękę. Nie zniosłaby, gdyby ją oszukiwał, spotykając się za jej plecami z inną kobietą. Rozstali się w zgodzie, zachowując wspomnienia.
- Mamo, skończymy później. – Kasia zwróciła się do kobiety obok i odruchowo dotknęła palcami słuchawki stetoskopu, który wisiał na jej szyi niczym lekarski naszyjnik.
Pani Barczyńska kiwnęła głową, po czym ślizgając się wzrokiem po Jarku, wyszła z gabinetu. Ciekawe, czy skojarzyła, że jest byłym nauczycielem córki – przemknęło mu przez myśl, ale kiedy zostali sami, przestał sobie nią zaprzątać głowę.
- Chcesz mnie doprowadzić do zawału? – rzucił z przesadną pretensją. – Po tym wszystkim znikasz bez słowa na cały tydzień?
Kasia podniosła się z krzesła i zaczęła mu się przypatrywać niczym urzeczona. Widząc jej reakcję, zgłupiał. Twarz dziewczyny promieniowała, na jej obliczu pojawił się uśmiech i radość.
- Naprawdę myślałeś, że cię unikam? – spytała wzruszona i zanim zdążył się zastanowić, objęła go za szyję. Owionął go zapach perfum, a chętne ciało poddało się wdzięcznie jego dłoniom. Pocałowała go głęboko i nie był w stanie czynić jej żadnych wymówek.
- Już myślałem, że zmieniłaś zdanie – zaczął niepewnie, ale widząc jej radość, wrócił mu łobuzerski humor.
- Widzisz, jaki mamy tu teraz młyn. Ala ci nie powiedziała? – tłumaczyła się, głaskając go po odsłoniętych ramionach. – Prosiłam, żeby ci przekazała, że na razie nie mogę się stąd wyrwać.
- Coś tam wspominała, ale mogłaś mi sama powiedzieć.
- Specjalnie ci nie mówiłam. – Spoważniała. – Chciałam sprawdzić, czy ci naprawdę zależy – dodała zimno, mrużąc oczy, po czym jej twarz rozbłysnęła w hultajskim uśmiechu.
- Zwariuję przez ciebie, diablico – naskoczył na nią zrezygnowany. – Myślałem, że po tym, co zdarzyło się w Sylwestra, wszystko jest już jasne.
- Zdecydowanie – rzuciła z przekąsem. – Tylko że ty masz irytujący nawyk do zmieniania zdania – rzuciła z pretensją. – No co? Nie mam racji?
- Tęskniłaś? – Przerwał jej.
- A ty?
- Jak cholera, nie widzisz?
- I przyszedłeś tu, tylko żeby mi to wszystko powiedzieć. – Pokręciła głową z niedowierzaniem.
Jarek przytaknął.
- Nie kłam. Czuję, że masz gorączkę – stwierdziła karcąco, tuląc się policzkiem do jego czoła.
- To przez ciebie – rzucił przez śmiech oskarżycielskim tonem. – Widzisz, wpędziłaś mnie w chorobę. – Żartował, ale Kasia ze szczęścia rozchyliła językiem jego usta i znowu połączyli się w żarliwym, mokrym pocałunku. Karmili się sobą jak wygłodniałe zwierzęta. Jarek opanował się pierwszy. Złapał ją z tyłu za włosy i odciągnął.
- Zarazisz się ode mnie, wariatko – wysapał karcąco, ale oczy mu się śmiały.
- Za późno – odparła z miną nieposłusznej nastolatki i zmusiła go, aby usiadł na leżance.
Chciał ją objąć i posadzić sobie na kolanach, ale Kasia była czujna i dała mu po łapach. Teraz była lekarzem.
- Bokiem – wydała instrukcję, po czym sugestywnie włożyła do uszu słuchawki i przyłożyła końcówkę do jego pleców.
- Czy to musi być takie zimne? – Jarek się wzdrygnął.
- Bądź cicho, bo nic nie słyszę – skarciła go, jak dziecko, na co on się uspokoił.
Zapanowała cisza i jedyne, co słyszał to jej oddech. Podobało mu się, jak się o niego troszczy, napierając w tym samym czasie kolanem na jego udo. Jej bliskość działała okrutnie porażająco. Czuł na twarzy jej ciepły oddech i zapach skóry. Miał wrażenie, że to seksowne ciało prowokuje go i wystawia jego nerwy na próbę. A wyzwanie było ogromne. Kasia miała na sobie krótki fartuch, spod którego wystawał tylko rąbek spódnicy. Co ona sobie do cholery wyobraża? – W głowie Jarka zrodziły się sprośne myśli, bo wyobraził sobie, jak na jej nogi reagowali inni pacjenci. Jeśli widok młodej pani doktor działaby uzdrawiająco, to w większości przypadków Kasia nie musiałaby nawet wypisywać recept. Uśmiechnął się na tę myśl i poczuł dzikie pożądanie. Dotknął ją nad kolanem i przesunął dłoń wyżej, próbując wsunąć ją pod spódniczkę.
– Przestań! – fuknęła ze śmiechem i przerywając badanie, strąciła jego natarczywą dłoń.
Jarek nie dał za wygraną. Kiedy ponownie przyłożyła słuchawkę do jego piersi, on złapał ją za kolano i zaczął je głaskać. Kasia westchnęła zniecierpliwiona, ale chwilowo skupiła całą uwagę na badaniu, co sprytnie wykorzystał, przesuwając dłoń na wewnętrzną stronę uda.
- Idiota – syknęła zrezygnowana, ale nie protestowała, kiedy dotykał ją coraz śmielej. Próbowała usłyszeć, co dzieje się w jego płucach, lecz całe jej ciało pokryło się gęsią skórką. Poczuła ciepło spływające w dół brzucha, a mrowienie było tak silne, jakby przechadzało się po niej stado mrówek.
- I co tam usłyszałaś? – spytał drwiąco, próbując jednocześnie wsunąć czubki palców pod krawędź spódnicy.
- Z płucami wszystko w porządku, ale … – zrobiła znaczącą pauzę – bardziej niepokoi mnie twoje serce. – Udała zaniepokojenie, po czym uśmiechnęła się cwaniacko. Mógł zgrywać zimnego łotra, ale nie był w stanie nic przed nią ukryć. Stetoskop dociśnięty do jego piersi pozwalał Kasi czytać w nim jak w otwartej księdze. Wiedziała, co oznacza łomot serca, który omal jej nie ogłuszył i bardzo ją to kręciło.
- To przez ciebie! – Wyszczerzył się w uwodzicielskim uśmiechu i przesunął palce jeszcze wyżej. Kasia zachichotała jak dziecko. Nie potrafiła stłumić podniecenia.
- Uważasz, że to dobry pomysł? – mruknęła uwodzicielsko, podążając wzrokiem za jego ręką, po czym sama straciła rozsądek i musnęła koniuszkiem języka płatek jego ucha. Miała świadomość, że do gabinetu w każdej chwili może wejść pielęgniarka lub co gorsza – jej mama. Mogli zostać nakryci i zdemaskowani, ale nie była w stanie oprzeć się pokusie. Ciepło jego dłoni sprawiło, że przez skórę przechodziły ją intensywniejsze dreszcze. Jarek poczynał sobie coraz odważniej, a jej pozorny opór malał w oczach. W końcu przymknęła powieki i wyobraziła sobie, że podciąga jej spódnicę, a następnie bierze ją od tyłu. Serce zabiło jej gwałtowniej i poczuła, że robi się mokra. Jesteś zepsuta do szpiku kości – pomyślała o sobie z przerażeniem i w tej samej chwili przetoczyła się przez nią fala gorąca.
- Boże, co robisz? Nie tutaj! – zaczęła panikować, ale przeczyła samej sobie.
Normalnie nie pozwoliłaby mu na te wyuzdane pieszczoty, jednak myśl, że mężczyzna, na którego tyle czekała, traci dla niej głowę, sprawiła, że zmiękły pod nią kolana. Bawił się nią, podziwiał. To było kuszące. Dla niego mogła być łatwa, uwodzicielska, a nawet perwersyjna.
Jarek zorientował się, że Kasia nie będzie go więcej powstrzymywać.
Wsadził rękę głębiej i zamarł. Palcami namacał koronkowe wykończenie, opasające jej zgrabne udo. Cały zadrżał, po czym podniósł na nią rozpłomieniony wzrok.
- Zakładasz do pracy pończochy, ladacznico? – spytał lubieżnie, a jego usta wyszczerzyły się w rozpustnym uśmiechu.
- Przeczuwałam, że przyjdziesz – odparła niewinnie, ale zdradziło ją drżenie głosu. Całą sobą pragnęła, aby odkrył jej sekret i zapałał do niej dzikim pożądaniem.
- Dziewczyno, zwariuję przy tobie – wymruczał w jej rozedrgane usta i zatopił w nich język.
- Wariuj – odpowiedziała.
- Hmmm … doskonale – mruczał, gładząc miękką skórę ponad wykończeniem pończochy. – Skończyłaś już badanie?
Kasia trzęsła się i bezwstydnie jęczała w jego usta, bijąc się jeszcze z myślami. W każdej chwili mógł ktoś wejść. Co prawda byli za parawanem, ale szczerze wątpiła, czy zdołaliby doprowadzić się do porządku. Z drugiej strony zabójczo go pragnęła. Jarek pocierał ją powolnymi ruchami dłoni, bawił się nią, testował jej wrażliwość. Kiedy dotknął majtek, nie myślała o niczym innym, pragnęła się z nim kochać. Zrobiła się mokra i gorąca, a cienki materiał zdradzał podniecenie. Jarek wykorzystał jej słabość błyskawicznie. Przesunął dłoń w przód i w tył, tworząc na majtkach wyraźną bruzdę, aż w końcu kciukiem namacał łechtaczkę.
- Kochany – załkała mu do ucha, po czym bezwolnie rozstawiła stopy szerzej.
- Nie mogę się powstrzymać – odpowiedział, dysząc. Przycisnął mocniej twarz do jej twarzy, wsuwając palce drugiej dłoni w jej gęste loki. Wpili w siebie usta. Unieruchomił jej głowę twardym uściskiem i czując, że naprawdę jest mokra, odchylił na bok jej majtki. Kiedy dotknął opuszkami rozpalonego ciała, Kasia syknęła i bezwolnie zakołysała biodrami.
- Jak dobrze – jęknęła i sama nasunęła się na jego palca. Jej cipka ociekała śluzem, co ułatwiło mu dołożenie drugiego palca, które zaraz zagiął, pocierając nimi o ściany pochwy.
- Jarek! Boże! – krzyknęła. – Nie wytrzymam! – Wzmacniała dotyk jego palców posuwistymi ruchami miednicy.
- Przestać? – spytał bezdusznie, ale w tym momencie jego kciuk potarł o małą, unerwioną kulkę i Kasią targnął silny skurcz.
- O matko! Nieee! – wymamrotała mu w usta, co odebrał jak najsłodszą zachętę. Doszła z drżącymi nogami, parząc go rozpalonymi policzkami. Potem całą wieczność próbowała uspokoić oddech, modląc się w duszy, aby drzwi do gabinetu się nie otworzyły.
- Ale ty jesteś zepsuta, naprawdę – nabijał się z niej, kipiąc z satysfakcji. Nie wyobrażał sobie, że Kasia pozwoli mu dotykać się pod spódnicą, jednocześnie trzęsąc się ze strachu, czy ktoś ich nie nakryje.
- To ty jesteś zepsuty! – odgryzła się i obciągając spódniczkę, czym prędzej wróciła za biurko, gdzie poczuła się bezpieczniej. Chwilę zajęło jej pozbieranie myśli, po czym napisała mu na karteczce kod recepty. Łykaj trzy razy na dzień – dodała takim tonem, jakby nic się nie wydarzyło.
- A coś na rozładowanie napięcia? – spytał głupkowato, co zupełnie ją pokonało. Pokręciła zrezygnowana głową, po czym uśmiechając się przeuroczo, odparła:
- Z tym sobie na pewno poradzisz sam. – Z trudem udało się jej zachować poważną minę. – Ale w trakcie możesz myśleć o mnie – dodała lubieżnie, bo nie miała zamiaru uprawiać z nim seksu w gabinecie.
- Ty nie jesteś zepsuta. – Jarek westchnął z przejęciem. – Ty jesteś po prostu zboczona.
Nie mógł powstrzymać się od śmiechu, ale za taką poradę, po prostu ją uwielbiał. Wiedział, że dzisiaj nie może liczyć na nic więcej, więc wziął od niej kartkę i już miał wychodzić, kiedy coś przyszło mu do głowy.
- I co? Będziemy zawsze się tutaj spotykać? – spytał zupełnie poważnie, ponieważ nie zamierzał być ciągle dla niej tym „drugim”.
Kasia złapała się za głowę, udając, że przytłoczył ją ciężar myśli i jego pytań.
- Daj mi pomyśleć, dobrze? Odezwę się – rzuciła takim tonem, jakby się od niego opędzała.
Jarek dał jej spokój. Wiedział, że ona jest w trudniejszej sytuacji niż on. Miała narzeczonego, żyła pod presją rodziców i znajomych. On nie był z nikim związany i jego los zależał wyłącznie od niego samego.
Tydzień później dostał wiadomość. Kasia pojawiła się wreszcie na treningu, a wychodząc, włożyła mu w dłoń zwiniętą karteczkę. Nie mogła sobie pozwolić na otwartą rozmowę, ponieważ była razem z Pawłem. Jarek konspiracyjnie wsunął zwitek do kieszeni, po czym natychmiast udał się do mieszkania. Rozwinął liścik drżącymi dłońmi, spojrzał na treść i w pierwszej chwili zaniemówił. Na kartce był tylko adres, data i numer telefonu, zapewne nie jej oficjalnego, lecz na kartę. W pierwszej chwili nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć, ponieważ podany adres znajdował się w Krakowie, oddalonym od nich o dobre dwieście kilometrów. Najwidoczniej Kasia chciała się spotkać na neutralnym gruncie, z dala od wścibskich oczu. Gdzieś w głębi przeczuwał, że to spotkanie zaważy na ich dalszym losie, dlatego nie wahał się ani sekundy.
- Wyprowadziłaś się od rodziców? – spytał półżartem, bo kiedy przywitali się gorącym pocałunkiem, Kasia najzwyczajniej w świecie wróciła do kuchni. Czuła się w niej tak swobodnie, jak gdyby znajdowała się w swoim własnym mieszkaniu. Była w trakcie przygotowywania kolacji. Jarek rozejrzał się ciekawie wokół. Mieszkanie nie było duże. Aneks kuchenny, oddzielony dużą wyspą od salonu i najpewniej jeszcze sypialnia, ponieważ nie dostrzegł żadnych innych drzwi. Uderzyło go, że mimo konspiracyjnej otoczki, którą objęty był ich wyjazd, Kasia zachowuje się zupełnie naturalnie, jak gdyby ich spotkanie tak naprawdę nie było niczym szczególnym.
- Jeszcze nie — odparła ironicznie — ale musimy wreszcie spędzić ze sobą trochę czasu, jak normalni ludzie, nie uważasz?
Taki miała plan. Po ostatnich wydarzeniach w gabinecie dotarło do niej, że ich seks, spotkania i rozmowy zawsze były naznaczone ryzykiem. Cały czas wisiało nad nimi widmo, że robią coś nielegalnego, że zostaną zdemaskowani, a ich los nie będzie zależał więcej wyłącznie od nich samych. Kasia była o krok od podjęcia decyzji, która wywróci do góry nogami jej świat i świat jej bliskich, ale w głębi duszy czuła, że potrzebuje jeszcze tego ostatniego, decydującego dowodu. Stąd wziął się pomysł na wynajęcie apartamentu w innym mieście i poudawaniu, że są zwykłą parą. Chociaż przez jeden lub dwa dni.
- I co się tak gapisz? – spytała, czując na sobie jego spojrzenie.
- Wyjaśnisz mi, po co ta cała maskarada? – Nadal nie potrafił zrozumieć, dlaczego krojenie warzyw zajmowało ją bardziej niż on sam. Ale to również było częścią jej planu. Pragnęła, aby zobaczył w niej zwykłą kobietę, gospodynię, troskliwą partnerkę, a nie wyłącznie obiekt pożądania, jak zdarzało się do tej pory. W tym jednak przypadku przeliczyła się. Jarek nie mógł oderwać od niej wzroku, bo nawet kusiła go nawet w roli kury domowej. Casualowa, obcisła sukienka podkreślała perfekcyjny kształt biustu i pośladków. Kasia miała wrażenia, że Jarek rozbiera ją swoim spojrzeniem i również sama ledwo powstrzymywała się, aby się na niego nie rzucić. Powodzenie planu zależało jednak od jej silnej woli, musiała wytrzymać jeszcze trochę.
Bestia – pomyślał Jarek i tuląc się do niej od tyłu, nakrył dłońmi obydwie jej piersi.
- Aaaa! – pisnęła karcąco i uchyliła się przed pocałunkiem, którym chciał popieścić jej szyję.
- Zabieraj łapy! Najpierw kolacja – krzyknęła i rozkazała mu otworzyć wino.
- Nie możemy najpierw wskoczyć do łóżka? – starał się przymilić, ale ona była nieustępliwa.
- A skąd ci przyszło do głowy, że w ogóle mam ochotę iść z tobą do łóżka? – spytała zadziornie, lecz zaraz łobuzerskim uśmiechem dała mu do zrozumienia, że żartuje.
- Jak ty to wszystko wytłumaczysz Pawłowi? – Jarek zmienił temat, gdyż zdał sobie sprawę, że dłuższa nieobecność w domu nie będzie łatwa do wyjaśnienia. .
- Coś wymyślę. – Spojrzała na niego tajemniczo i w myślach dodała:
- Może nie będę musiała mu się już z niczego tłumaczyć.
Zjedli lekką kolację, omijając w rozmowie trudne wątki dotyczące przyszłości. Nie chcieli psuć nastroju, bo wszystko układało się jak najlepiej.
- Najadłeś się? – spytała zalotnie, po czym zrobiła minę, jakby czekała na krok z jego strony.
- Ani trochę – pokręcił głową i prześliznął się wilgotnym spojrzeniem po jej ponętnych krągłościach. – Dostanę deser?
Kasia gotowała się z radości i szczęścia. Czekała na taką właśnie sytuację od lat.
– Ja będę deserem. – Nachyliła się i obdarzyła go pocałunkiem, który był obietnicą. Jej gorący język prześliznął się po zaskoczonych wargach Jarka, a następnie wniknął na ułamek sekundy do wewnątrz, pozostawiając w nim intensywny smak. Smak kobiety, która pragnie seksu. Kiedy otworzył oczy, Kasia stała już w drzwiach sypialni. Szedł do niej chwiejnym krokiem, a ona rozbierała się dla niego. Zanim zdążył podejść, ściągnęła niespiesznie sukienkę, po czym spytała lubieżnie:
- I co? Będzie ci smakował taki deser? – Widząc jego wygłodniałe spojrzenie, na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. W myślach gratulowała sobie wyboru, bo strój, który miała pod spodem, ogłupił go jak nastolatka. Ciemne pończochy, koronkowe stringi oraz pasujący do nich biustonosz czynił z niej nie tylko smakowity kąsek. Była ekskluzywnym prezentem, obietnicą rozkoszy.
Jarek widział ją wcześniej nagą, kochał w różnych pozycjach, ale ta chwila była zupełnie wyjątkowa.
- Pożrę cię całą – wychrypiał i wpił usta w jej usta. Kasia straciła oddech. Silne dłonie zagarnęły i ścisnęły jej pośladki, a ona poczuła się przy nim słabą, bezsilną zabawką.
- Nie będzie ci przeszkadzać, że byłam twoją uczennicą? – spytała z przekąsem, lecz tym razem nie spodziewała się wahania, czy odmowy.
Jarek uszczypnął ją pieszczotliwie wargami w podbródek, po czym przesunął usta po jej szyi, aby otrzeć się nimi o płatek ucha.
- Nie musisz mnie pobudzać fantazjami o małolatach, łotrze – wyszeptał, trącając językiem koralik kolczyka. – Dla mnie jesteś kobietą. Cholernie seksowną kobietą – dodał, pieszcząc rozgrzanym oddechem jej skórę.
Kasia wzięła głęboki oddech, nie mogąc opanować drżenia piersi. Jego słowa, to jak je wypowiadał, wilgotny oddech, który owionął wnętrze jej ucha, sprawiły, że w środku zawyła. Nie miała pojęcia, że skóra w tym miejscu jest aż tak wrażliwa. Czuła mrowienie, które rozchodząc się w dół po szyi, napięło jej sutki, aż zabolało.
- W taki razie możesz mnie pożreć – wyjęczała, po czym odepchnęła go lekko, aby rozpiąć mu koszulę. Trzęsły się jej dłonie, więc chwycił je w nadgarstkach i skierował w stronę spodni, a sam rozpiął resztę guzików. Z paskiem i rozporkiem poradziła sobie o wiele sprawniej. Kiedy spodnie wraz z bokserkami opadły poniżej pośladków, jedną dłoń zacisnęła na penisie, drugą sięgnęła do jąder i je ścisnęła. Jarek przewrócił oczami i machinalnie naparł na nią biodrami.
- Bestio! – stęknął.
Kasia uśmiechnęła się zadowolona i odruchowo oblizała koniuszkiem języka wargi. Zdawała sobie sprawę, że robią tak modelki porno, ale nie mogła nic na to poradzić. Potwór w jej dłoni twardniał, pulsował, prężył się a delikatna, niemal aksamitna skóra przesuwała się w rytmie, w jakim poruszała po nim dłonią. Jarek oddychał głęboko – był cały jej. Przypomniała sobie, że tamtej nocy w internacie pieściła go w taki sam sposób i taką samą czuła nad nim kontrolę.
- A ty jesteś najseksowniejszym facetem, jakiego znam – rzuciła drżącym z podniecenia głosem.
- Przestań, bo się zarumienię – mruknął karcąco i zerwał z siebie koszulę. Popchnął ją delikatnie w stronę łóżka, a kiedy Kasia usiadła na brzegu, klęknął przed nią i zaczął obsypywać pocałunkami jej szyję, podbródek i obojczyki. Omijał celowo usta, co doprowadzało ją do obłędu. W końcu mu się poddała – wsunęła palce w jego włosy i przycisnęła jego głowę do piersi.
- O tak! Doskonale — wymruczała, bo Jarek zsuwał ramiączka biustonosza, odkrywając powoli jej piersi. Nie spieszył się, jakby musiał się nacieszyć każdym centymetrem kwadratowym gładkich krągłości, które pokrywał mokrymi pocałunkami.
– Zrób to! Zrób to wreszcie! – krzyczała, poruszając bezgłośnie wargami, nie mogąc dłużej wytrzymać piekącego bólu napiętych sutków. I wtedy się ulitował. Uwolnił je zupełnie i wylizał, a kiedy były całe mokre od jego śliny, wziął na zmianę każdego w usta i zassał z taką samą pasją, z jaką ona przed chwilą ściskała jego jądra. Kasia wciągnęła głośno powietrze i opadła tułowiem na pościel, dając mu jasny sygnał, że musi teraz zadbać o inną część ciała. Jarek był już bardzo zniecierpliwiony. Ściągnął z niej majtki, bolejąc bardzo nad tym, że nie jest już w stanie napawać się widokiem okrytego czarną koronką łona. Rozchyliła nogi, dając mu wgląd na świeżo wydepilowaną cipkę.
- Podoba ci się? – spytała lubieżnie, a on po prostu zanurzył twarz pomiędzy jej uda i zaczął ją lizać. Najpierw wycałował miękką skórę tuż przy pachwinie, a kiedy Kasia odchyliła do tyłu głowę i zaczęła cicho pojękiwać, wcisnął koniec języka w mokrą od soków szparę i przesunął nim w górę, rażąc po drodze miliony rozdrażnionych receptorów.
- O matko! – krzyknęła, zaciskając uda na jego głowie. Nie przeszkodziło mu to w niczym. Zataczał językiem kółka wokół łechtaczki, a Kasia miała wrażenie, że razi ją prądem. Poruszyła miednicą w górę i w dół, wzmacniając jego dotyk. Po chwili zaczęła podrywać nią w szalonym rytmie, chociaż wcale nie chciała jeszcze dojść. Pierwszy raz mieli siebie na wyłączność, a świat wokół nie stanowił dla nich zagrożenia. Dzisiaj Kasia nie chciała jedynie uprawiać seksu — chciała się kochać, pragnęła długiego, pełnego aktu z ukochanym mężczyzną.
- Starczy, chodź do mnie! – krzyknęła, po czym resztką sił wyswobodziła się z jego dłoni i podsunęła wyżej na łóżku.
Podążył za nią, klękając pomiędzy jej nogami. Ich oczy spotkały się. Nawet nie mrugnęła, ale on wyczytał w nich błaganie. Uniosła zapraszająco podbrzusze, a wtedy ujął penisa i wsadził w jej wilgotną szparkę. Oparł łokcie po jej bokach i pchnął mocno, dotykając główką do dna pochwy.
- Ułaaa! – z usta Kasi wydobył się przeciągły, przytłumiony jęk. – Jarek … cudownie.
Objęła go dłońmi w lędźwiach, a potem zsunęła je na pośladki. – Jesteś taki silny, taki twardy – szeptała, ocierając się ustami o jego ucho. Rozchyliła nogi jeszcze szerzej, pozwalając mu wcisnąć się głębiej. Zacisnęła dłonie na jego tyłku, wbijając głęboko palce w napięte mięśnie. Jarek syknął, bardziej z podniecenia niż z bólu, po czym zaczął się poruszać, docierając z każdym pchnięciem do samego dna.
- Wolniej, kochany. Nie spiesz się – powiedziała ciepło i zatopiła język w jego ustach. Masowała go po wypiętych pośladkach i co jakiś czas naciskała mocniej, a wtedy on pchał.
Tego właśnie chciała. Chciała poczuć, jak cipka zaciska się na jego potężnym penisie, chciała poczuć, jak ją rozciąga i masuje. Chciała, aby przygniótł ją ciężarem swojego ciała, ocierał się twardym torsem o jej wyprężone sutki, unieruchomił i posiadł. Poruszyła tyłkiem i ponownie ścisnęła mu pośladki, dając sobie kolejną porcję rozkoszy. Przymknęła powieki i zdała sobie sprawę, że się dusi. Otworzyła usta, walcząc łapczywie o powietrze, weszła w stan, z którego już nie było powrotu. Delektowała się ukochanym mężczyzną, smakowała go niczym wytrawna degustatorka i czuła satysfakcję. Jej palce zaciskały się na tyłku Jarka i rozluźniały, prowokując go, by poruszał się szybciej. Przyspieszył, ale nie myślał o sobie. Ruchy jego bioder były pełne, głębokie, pozwalając penisowi docierać dokładnie tam, gdzie ona go potrzebowała.
- Aaaa! Aaaa! Kocham cię! – wyjęczała w szale i doszła. Orgazm był tak gwałtowny, że jej ciałem wstrząsnęły konwulsje. Otworzyła oczy, a Jarek zobaczył w nich radość i wdzięczność. Było tak, jak sobie wymarzyła. Od początku do końca.
Jarek nadal gonił swoje spełnienie. Jego penis napęczniał do niewyobrażalnych rozmiarów, nieustannie wbijając się w jej wymęczoną cipkę, która nadal kurczyła się i rozluźniała.
- Kasia! Nie mogę już – wychrypiał, trochę wkurzony, że za nią nie nadążył.
- Dojdź! Kocham cię – jęknęła ciepłym, błagalnym głosem, wbijając w niego zmęczone, ale jakże radosne spojrzenie. – Dojdź we mnie, kochany!
Jarkowi wydało się, że ściany pochwy zapulsowały intensywniej. Zamarł na moment, bo uczucie ciasnoty i rozpierania było niemiłosiernie stymulujące. Sperma omal nie rozsadziła prącia i wtedy jego ciałem targnął skurcz. Znowu zaczął poruszać biodrami, tylko tym razem wolniej i precyzyjniej. Każde pchnięcie uwalniało potężną porcję gorącego nasienia, które wypełniało jej pochwę jeszcze większym ciepłem.
- O tak, czuję cię – szeptała namiętnie, nie odrywając oczu od jego twarzy. Nie chciała, aby cokolwiek ją ominęło. Chłonęła wzrokiem każdy grymas i ruch jego warg. Sprawiła, że było mu dobrze, błogo.
Chwilę później było po wszystkim. Pogłaskała go po policzku, a w głowie układała już sobie słowa, którymi zerwie zaręczyny.
- Nie oddam cię już nikomu, wiesz o tym? – Jarek odezwał się zmęczonym głosem, po czym scałował pot z jej czoła.
- Czy to są oświadczyny? – spytała, czując, że serce znowu chce jej rozerwać pierś.
Jak Ci się podobało?