Królowa gruszek
3 czerwca 2016
29 min
Krzysiek rozłożył się w głębokiej trawie i oparł plecy o pień gruszy. Było południe, gorące, włoskie, sierpniowe południe i nawet w cieniu drzewa oddychanie przychodziło mu z trudem. Kilkanaście metrów dalej ktoś jeszcze odstawiał drabinę, ktoś nawoływał kolegów, kilku rumuńskich robotników głośno się śmiało. Wszyscy zaczynali przerwę i po chwili zrobiło się cicho, jeśli za ciszę można uznać huk cykad wypełniający każdy zakątek sadu. Krzysiek wyciągnął nogi, zamknął oczy i zapalił papierosa. Czuł jak całe jego ciało gwałtownie odpręża się po sześciogodzinnej pracy. Ból w nogach i rękach stawał się kojący, pot spływający po twarzy, ramionach i klatce piersiowej zaczynał powoli schnąć. Osunął się niżej po pniu gruszy, zagłębił w trawę i postanowił pomyśleć o czymś przyjemnym.
Signorę Antonię poznał od razu pierwszego dnia po przyjeździe do pracy. Była żoną właściciela sadu – Enrica, i pojawiła się w biurze, kiedy ten tłumaczył Krzyśkowi zasady panujące podczas zbiorów. Musiała mieć co najmniej 40 lat i chociaż wyglądała na swój wiek, wyglądała fantastycznie. Gęste, kruczoczarne, falujące włosy opadały swobodnie poniżej ramion; subtelna twarz z przenikliwymi, lekko rozbawionymi, ciemnobrązowymi oczami; pełne usta w zaciekawiono-cynicznym uśmiechu. Jej skóra miała ciemnozłoty kolor naturalnej, wieloletniej opalenizny, a policzki i nos pokryte były delikatnymi, ledwie widocznymi piegami. Lekkie zmarszczki w kącikach oczu i ust dodawały jej uroku. Miała na sobie zwykłą białą bluzkę na ramiączkach, która odsłaniała jej jeszcze bardziej opalone i piegowate ramiona. Najbardziej przykuwały uwagę jednak jej ogromne, niewiarygodne, monstrualne piersi. Podtrzymywane w wielkim staniku naciągały materiał i sprawiały, że jej sylwetka od pierwszego spojrzenia budziła seksualne skojarzenia. Krzysiek z trudem oderwał od nich wzrok i nieco speszony rzucił jeszcze okiem na jej nogi, pełne uda opięte jasnymi dżinsami i długie zgrabne łydki. Signora Antonia z pewnością nie była szczupła, ale nie można też było powiedzieć, że jest gruba – jej bujne kształty wydawały się fantastycznie naturalne, idealnie pasujące do jej delikatnej, a jednocześnie władczej urody. Cała promieniała wręcz kobiecością i Krzysiek poczuł się zupełnie zagubiony kiedy z rozbawieniem przedstawiła się i podała mu rękę. Jej dłoń była miękka i ciepła, a uścisk stanowczy. Przejęła szybko obowiązki męża i zarządziła, że to ona pokaże Krzyśkowi barak dla pracowników, w którym miał mieszkać przez najbliższe trzy tygodnie. Wychodząc z biura przepuścił ją w drzwiach i wykorzystał okazję by przez małą chwilę bezkarnie obejrzeć ją od tyłu. Jego nowa szefowa, miała potężną, okrągłą i wydawało się jędrną dupę, która rozsadzała jej ściśle przylegające do pośladków dżinsy. Krzysiek poczuł jak w dostaje na ten widok gwałtownej erekcji.
- To prawda, że wy Polacy, jesteście niezwykle szarmanccy – roześmiała się Antonia odwracając się do niego z wyrazem twarzy, z którego nie mógł wyczytać czy jest to ironia czy nie – wszyscy, którzy tu przyjeżdżali bardzo mi się podobali.
- Cóż... tak... Polacy... ja też lubię okazywać szacunek kobietom – Krzysiek poczuł, że nie może ułożyć żadnego sensownego zdania po włosku, którym normalnie posługiwał się całkiem biegle.
- Nie wątpię, ragazzo, patrząc na Ciebie zupełnie w to nie wątpię! – Signora Antonia śmiała się dalej, wprawiając Krzyśka w jeszcze większe zakłopotanie. Po chwili odzyskał jednak zdolność porozumiewania się w obcym języku. Opowiadała mu o nieznośnym upale, o użeraniu się z robotnikami, śmiała się z Enrica, który znał się tylko na odmianach gruszek i księgowości i nie potrafił dogadywać się ze zbieraczami. Pytała Krzyśka o Polskę, o nocne życie we Wrocławiu, o to co robi na co dzień. Informacja o zakończonym właśnie, nieudanym studiowaniu historii, rozbawiła ją do tego stopnia, że położyła mu rękę na ramieniu, a jej wielka, miękka pierś dotknęła jego żeber. Krzysiek poczuł, że jego penis znowu twardnieje. Klepnęła go po plecach i roześmiała się jeszcze głośniej, mimo że nie mogła zobaczyć efektu jaki wywołała w jego spodniach. Sprawiała wrażenie radosnej i bezpośredniej, mającej w sobie jednak coś, co wzbudzało szacunek i dalej onieśmielało Krzyśka. Szybko pokazała mu jego miejsce pod ścianą we wspólnej sali w baraku i zapytała czy czegoś jeszcze od niej potrzebuje ze spojrzeniem, które przez chwilę wydało mu się odrobinę za długie, a nawet zalotne. Przez głowę przemknęła mu burza myśli, ale grzecznie podziękował zdobywając się tylko na przeciągnięcie spojrzenia w jej oczy. Antonia uśmiechnęła się w swój zagadkowy sposób i wyszła z baraku pozwalając mu raz jeszcze podziwiać jej bujną, odstającą, fantastycznie zaokrągloną dupę.
Krzysiek przywoływał to spotkanie leżąc z zamkniętymi oczami w gęstej trawie sadu. Widział jeszcze kilka razy Signorę Antonię, wymieniali zawsze parę zdań co zbierania gruszek, upału, jedzenia, innych banalnych tematów. Wydawała się lubić go szczególnie ze wszystkich pracowników, może dlatego, że jako jeden z nielicznych mówił po włosku. Zazwyczaj jednak spotykał Enrica, który na co dzień doglądał prac w sadzie i zajmował się większością praktycznych spraw. Faktycznie, sprawiał wrażenie dosyć zagubionego wśród szorstkich robotników i zagubienie to nadrabiał czepianiem się najdrobniejszych szczegółów. Krzysiek wrócił myślami do Signory Antonii. Tak, zawsze wyobrażał ją sobie jako Signorę Antonię, ten tytuł pasował doskonale do tej kobiety w sile wieku o tak fenomenalnych kształtach. Poza tym sprawiał, że była dla niego jeszcze bardziej pociągająca. Czy ona też miała na niego ochotę? Wydawało mu się to groteskowe, był w końcu robociarzem w jej sadzie, mieszkającym w niezbyt czystej budzie na niezbyt czystym materacu, ubranym zwykle w stary T-shirt z juwenaliów; w dodatku był pewnie 20 lat od niej młodszy. Zdawał sobie jednak sprawę, że może uchodzić za atrakcyjnego i nie narzekał na brak zainteresowania ze strony dziewczyn. Właśnie dziewczyn, nie kobiet. Z drugiej strony Signora Antonia patrzyła czasami na niego w ten sposób, w jaki patrzyły na niego beztroskie dziewczyny we wrocławskich klubach. Nie, to niemożliwe. To tylko tak się wydaje. To byłoby zbyt dobre móc dotknąć tych cycków, zacisnąć na nich ręce, wsadzić kutasa w jej grube, rozchylone usta. Wyobraził ją sobie nagą, zaczął zastanawiać się jak mogą wyglądać jej piersi, jak bardzo opadają wyzwolone ze stanika, jaki kolor mają jej sutki. Erekcja stawała się niemal bolesna napinając jego robotnicze szorty.
- Ciao Polacco – odezwał się głos kilka kroków od niego. Otworzył oczy i poczuł jak gwałtownie zaczyna mu walić serce. Stała przed nim w prostej jasnoszarej sukience, dosyć luźnej, ale nie mogącej ukryć kształtów jej potężnych piersi i szerokich bioder. Uśmiechała się w dwuznaczny, jak zwykle, sposób i wydawało mu się, że patrzy w miejsce, w którym jego penis rozsadza spodnie. Podciągnął nogi, by choć trochę ukryć swoją pulsującą erekcję.
- Bongiorno Signora – rzucił starając się nie patrzeć niżej niż jej twarz – Zupełnie mnie Pani zaskoczyła.
- O czym tam sobie śniłeś malutki? O czymś ciekawym w przerwie od tych cholernych gruszek? – z jej twarzy nie schodził prześmiewczy, ale przyjazny czy też raczej zainteresowany wyraz.
- Nie wiem czy chciałaby Pani wiedzieć – zdobył się na odpowiedź nie spuszczając z niej wzroku.
- Hahaha, nie marnujesz swojej przerwy ragazzo, mam nadzieję, że Ci nie przeszkodziłam!
- Ależ skąd, ja nie... nie to miałem na myśli... to znaczy...
- Nie tłumacz się malutki – wciąż śmiała się Antonia – tęsknisz pewnie za jakimiś dziewczynami! W tym roku przyjechali sami mężczyźni, gdyby nie to jestem pewna, że nie musiałbyś zaszywać się sam gdzieś na uboczu! Wystarczy na Ciebie popatrzeć, cieszę się, że moja córka wyjechała na cały sierpień, bo musiałabym ją zamykać wieczorami!
Krzysiek był jak zwykle zakłopotany i jednocześnie podniecony bezpośredniością Signory Antonii, ale powoli wracał do siebie. Zaśmiał się i spojrzał na nią odważnie. Antonia kontynuowała:
- To jak, podobają Ci się Włoszki?
- Prawdę mówiąc – bardzo.
- A skąd Ty to wiesz malutki? U nas na zbyt wiele Włoszek się nie napatrzysz.
- Nie muszę patrzeć na wiele, żeby się napatrzeć – Krzysiek nie mógł powstrzymać się, żeby w tym momencie nie rzucić spojrzenia na jej cycki. Poczuł, że być może posuwa się za daleko.
- Och, czy Ty chcesz kogoś skomplementować? Mówiłam Ci od początku, że jesteś bardzo uprzejmy. Nie wspominając oczywiście innych zalet... Ale z tego sam sobie na pewno zdajesz sprawę – tym razem ona przeciągnęła spojrzeniem po jego ciele, na ułamek sekundy zatrzymując się na kutasie, który wciąż napięty, zarysowywał się w spodniach. Drgnął dokładnie w tym momencie, unosząc nieco materiał spodni. Krzyśka opuściła nagle śmiałość i podciągnął wyżej nogi. Przez krótką chwilę oboje milczeli. Signora wykrzywiła usta może pogardliwie, a może porozumiewawczo:
- Jeśli będziesz miał jakieś problemy, z narzędziami, z liczeniem, z ekipą, z czymkolwiek, od dzisiaj przychodzisz do mnie, jestem w biurze albo w domu, drogę znasz. Enrico wyjechał na kilka dni do Neapolu i przez ten czas ja jestem we wszystkim waszą szefową. Jasne? – ostatnie słowa zaakcentowała w stanowczy i wydawało się poważny sposób.
- Oczywiście, proszę Pani. Wiem gdzie Panią znaleźć, ale myślę, że nie będzie żadnych problemów – Krzysiek, speszony, odpuścił sobie frywolny ton – w razie czego się do Pani zgłoszę.
- No to korzystaj ze swojej przerwy Polacco, niech Ci się coś ładnego przyśni – znów uśmiechnęła się patrząc mu w oczy – tylko nie prześpij 15-tej, bo Ci potrącę z wypłaty! – odwróciła się i ruszyła między gruszami do grupki Wietnamczyków rozłożonej kilkadziesiąt metrów dalej. Krzysiek bez słowa wpatrywał się w jej opalone plecy, wyraźnie zarysowaną, jak na jej rozmiary, talię i pulchne pośladki zaznaczające się pod szarym materiałem.
Tego wieczoru masturbował się pod prysznicem myśląc o Signorze Antonii. Doszedł po trzech minutach, zalewając spermą brudny brodzik we wspólnej łazience, nie czuł się jednak ani trochę rozładowany. Wciąż myślał o jej obfitym ciele schowanym pod szarą sukienką. Myślał o ich popołudniowej rozmowie, o każdym zdaniu, które powiedziała. Czy ona go uwodziła? Czy każdemu pracownikowi wspominała, że Enrico wyjechał na kilka dni? Może i tak, ale jednak sposób w jaki o tym wspomniała ciągle go zastanawiał. I patrzyła na jego kutasa, to pewne, złapał ją na tym dwa razy. Miała zresztą na co patrzeć, pomyślał z pewną dumą. A może jednak tylko się z nim droczyła? Zresztą co on może z tym zrobić, przecież to jego szefowa, nie pójdzie do niej do domu. A w zasadzie dlaczego nie? Przecież sama mówiła, żeby przychodził w każdej sprawie. Siedział na progu baraku i odpalał kolejnego papierosa. Mimo zapadającej nocy wciąż było gorąco i do tego duszniej niż za dnia; powietrze wisiało gęste i nieruchome nad całym sadem. Nieco obok, przy plastikowym stoliku, grupka Ukraińców piła piwo, z umiarem mieszając je co jakiś czas z ciepłą wódką. Wietnamczycy już spali w środku, jeden zaczynał jak co noc chrapać. Znów pomyślał o niesamowitej, złotobrązowej skórze Signory Antonii, o jej gigantycznych cyckach ciążących w czarnym, jak sobie wyobrażał, staniku, o tym co teraz robi w wielkim domu widocznym po drugiej stronie rozległego podwórka. W dwóch oknach paliło się światło. Przemógł się. Pójdzie w jakiejkolwiek sprawie, czy coś się stanie czy nie, wystarczy że ją zobaczy, to jak jest ubrana w swój samotny wieczór, wróci i zwali sobie kolejny raz pod prysznicem albo za barakiem. Podniecenie, nabrzmiałe od zalewającego go gorąca, przemogło strach. Wstał z progu i ruszył w kierunku światła w oknach.
Kiedy otworzyła drzwi miała na sobie czarną, luźną bluzkę i szorty. Opinały ją czarne ramiączka stanika, nie mylił się. Jej piersi wydawały się jeszcze większe niż zwykle, dwa ogromne melony wypełniały czarny materiał. Szorty odsłaniały opalone, tłuste uda. Uśmiechała się ze zrozumieniem jakby spodziewała się, że przyjdzie. Nie mógł jednak z tego uśmiechu wyczytać czy jest z tego zadowolona.
- Przepraszam, że przeszkadzam Pani o tak późnej porze, ale chcieliśmy z kolegami napić się jeszcze wina, tak na dobry sen i niestety nam się skończyło, a mówiła Pani, żeby przyjść w każdej sprawie... więc może moglibyśmy wziąć od Pani, to znaczy pożyczyć butelkę... jeśli Pani ma oczywiście i oczywiście odkupić jutro jak ktoś się wybierze do sklepu i oczywiście nie chodzi o to, że chcemy się upić, tylko tak przed snem jeszcze, po ciężkim dniu... - brnął beznadziejnie w wymyśloną po drodze historię. Zaczynał żałować, że w ogóle tu przyszedł.
- Mogę znaleźć dla Was butelkę – przerwała – ale możesz też wejść i napić się ze mną, oczywiście jeśli wolisz towarzystwo starej baby od swoich kolegów – rzuciła mu wyzywające spojrzenie spod przymrużonych oczu. Krzysiek zdał sobie sprawę, że Signora Antonia musiała już sama pić proponowane wino i to prawdopodobnie więcej niż jedną lampkę.
Na kuchennym stole stała opróżniona w dwóch trzecich butelka a obok niej kolejna, pełna. Wszystkie okna były pootwierane, a na blacie obok szumiał wentylator, co nijak nie pomagało zelżyć wszechogarniającego upału. Antonia usiadła przy stole, wskazując Krzyśkowi miejsce obok. Zauważył, że jej twarz i ramiona pokryte są drobnymi kropelkami potu, a bujne, czarne włosy wilgotne nad czołem.
- W taką noc nie pozostaje nic innego jak tylko się upić – stwierdziła bardziej zmęczonym niż usprawiedliwiającym tonem polewając do pełna dwa kieliszki – szczególnie kiedy jest się samemu w takim domu. Myślę, że Twoi koledzy się nie obrażą się jeśli zabawisz mnie przez jedną lampkę. Albo dwie.
- Koledzy mogą poczekać, prawdę mówiąc, bardziej chciałem to wino sam dla siebie, a napić się z Panią...
- Słuchaj, skoro pijesz ze mną to nie jestem dla Ciebie żadną signorą, tylko Antonią, zrozumiałeś? Od jutra jestem dalej Twoją szefową, ale nie dzisiaj.
- Tak, rozumiem, jak sobie życzysz... - Krzysiek nieco się zmieszał, ale cała ta nierealna sytuacja, rozwijająca się lepiej niż mógł marzyć dodawała mu odwagi – więc nudzisz się tutaj wieczorami?
- Nie przepadam za samotnością... – Antonia patrzyła na niego z lekkim znudzeniem, a może po prostu z naturalną wyższością - powiedz mi malutki, skąd tak dobrze nauczyłeś się włoskiego?
- Miałem dziewczynę Włoszkę przez dwa lata. A potem drugą, przez pół roku. Prawie.
- Tak myślałam! Więc to nie była tylko kokieteria kiedy mówiłeś, że podobają Ci się Włoszki – Antonia nieco się ożywiła i wpatrywała się w niego odchylona na krześle – mam przed sobą doświadczonego ragazzo!
- Przyznaję, że jest coś, co mnie w nich... w was wyjątkowo pociąga.
- I co to takiego?
- Hmmm... chyba to coś w oczach, ironia i zaciekawienie w jednym spojrzeniu, te przymrużone powieki...
- Nie pierdol mi o oczach – pochyliła się nad stołem z ironią, zaciekawieniem i przymrużonymi powiekami. Jej ciężkie piersi oparły się na blacie, a dekolt w bluzce rozszerzył się odsłaniając ciemną, lekko pomarszczoną skórę i długą ściśniętą linię pomiędzy jej cyckami – wstydzisz się powiedzieć, że jesteśmy dobre w łóżku?
- Jesteście świetne w łóżku. Ale to o oczach to też prawda.
- Nie patrzysz teraz w moje oczy.
Krzysiek oderwał wzrok od jej piersi i spojrzał w oczy. Przez ułamek sekundy poczuł wstyd, ale od razu po nim uderzył go zwierzęcy impuls i bez zastanowienia powiedział:
- Zastanawiam się jak wyglądasz bez tej bluzki.
Antonia nie zmieniła ani trochę wyrazu twarzy, wpatrywała się dalej w niego badawczo swoimi ciemnobrązowymi oczami. Przez chwilę zastanawiał się czy nie posunął się za daleko i czy nie jest to koniec wieczoru, a może i jego pracy tutaj. Uderzające podniecenie sprawiało jednak, że zupełnie go to nie obchodziło, wytrzymał jej spojrzenie i nie spuszczał wzroku. Antonia przygryzła wargi i uśmiechnęła się po raz pierwszy jakby niepewnie i nerwowo. Powoli wyprostowała się na krześle, położyła ręce na materiale i spokojnym ruchem zdjęła bluzkę. Krzysiek wstrzymał oddech. Jej fenomenalne piersi wypinały się przed nim okryte tylko koronkowym stanikiem. Wydawały się zbyt duże nawet dla tego potężnego stanika w rozmiarze E, wypełniały go, napinały, wylewały się ponad czarną koronką. Dwa ogromne balony ciężko unosiły się i opadały przy każdym jej oddechu, dusiły się pod ciasnym materiałem, chciały go rozerwać gdy nabierała powietrza. Po jej szyi i dekolcie spływała strużka potu prosto na jej ciemną, piegowatą skórę na piersiach. Poniżej jej tłusty opalony brzuszek zwisał delikatnie ponad paskiem szortów. Antonia otworzyła szerzej usta i nieco nieśmiałym, niemal dziewczęcym ruchem poprawiła swoje błyszczące, gęste włosy.
- I jak wyglądam bez bluzki?
- Lepiej niż wszystko co widziałem w życiu – powiedział zgodnie z prawdą Krzysiek czując jak erekcja rozpiera mu spodnie.
Uśmiechnęła się w swój porozumiewawczy sposób, jakby ten komplement przywrócił jej pewność. Czuła niemal fizycznie jego wzrok na swoich cyckach, czuła jego podziw, czuła buzującą krew i sterczącego kutasa. Wszystko to dzięki niej, dzięki jej ciału, dzięki jej mocy. Była striptizerką czarującą i ogłupiającą swojego klienta, miała go całkowicie w swojej władzy i czuła się przez to 15 lat młodsza.
- Chcesz zobaczyć więcej?
Krzysiek przełknął ślinę i zaniemówił. Nie czekała na odpowiedź, przesunęła dłonie za plecy i sprawnym ruchem rozpięła stanik. Jego paski rozsunęły się po bokach. Antonia poruszyła się do przodu i pozwoliła zsunąć się ramiączkom. Stanik opadł na jej kolana i oczom Krzyśka ukazały się dwie ogromne, dorodne, fenomenalne piersi. Wyzwolone ze stanika również leniwie opadły nieco powyżej jej pępka. Były potężne, były niewyobrażalne, były największymi cyckami jakie kiedykolwiek widział. Nieco węższe u góry, wyciągnięte od swojego ciężaru, rozszerzały się niżej w dwa olbrzymie wory, lekko rozsuwające się na boki. Jej sutki były proporcjonalne do rozmiaru cycków, a nawet większe – gigantyczne, ciemnobordowe, prawie czarne z wielkimi jak truskawki, lekko zadartymi brodawkami. Na piersiach wyraźnie odcinały się kontury jaśniejszych trójkątów, sugerując że Antonia nie lubiła opalać się bez bikini. Ogromne cyce kołysały się na boki przy każdym jej najmniejszym ruchu.
Krzysiek, zahipnotyzowany, nie będący w stanie myśleć o niczym, pochylił się nad stołem, wyciągnął rękę i objął pełną dłonią jej prawą pierś. Była gorąca, gładka i lekko wilgotna. Zacisnął palce. Zagłębiły się w miękką poduszkę cycka. Mimo tej miękkości i obwisłości jej pierś zachowała zaskakującą jędrność. Rozluźnił dłoń i zacisnął ponownie zaczynając powoli i miarowo ugniatać jej potężnego cyca. Oderwał od niego wzrok, po raz pierwszy od początku pokazu, i spojrzał jej w twarz. Patrzyła na niego z przymrużonymi oczami i lekko otwartymi ustami, z których wyrwało się ciche westchnięcie. Pochyliła się w jego stronę dociskając jego rękę do swojej piersi. Przyspieszył rytm ugniatania przenosząc dłoń na spód cycka i powoli uniósł go na wysokość, na której mógłby znajdować się bez swojej obwisłości. Poczuł jak pierś ciąży w jego ręce. Antonia westchnęła nieco głośniej. Nie przerywając ugniatania zsunął się z krzesła i uklęknął przed nią, mając teraz jej cyce dokładnie na wysokości twarzy. Rozsunęła nogi pozwalając mu umieścić się między nimi. Położył ręce na jej wilgotnych, miękkich udach i wsunął twarz między piersi. Poczuł jak naciskają na jego policzki, jak opływają jego skórę, jak zamykają się wokół niego. Pachniała słodkimi perfumami, mydłem, ciałem i potem. Skierował twarz w kierunku jednego z wielkich melonów przesuwając po niej ustami i językiem. Poczuł słony smak jej skóry. Wysunął język i wgłębił go w jej miękką poduszkę jednocześnie przenosząc rękę na drugiego cyca i zaczynając masować go pewnymi ruchami. Antonia głośno oddychała. Przejechał językiem na jej olbrzymiego, nieco chropowatego suta i objął go ustami. Był gorący i twardy i wciąż nabrzmiewał. Musnął go delikatnie zębami i zaczął ssać, na początku lekko, potem silniej i agresywniej. Jej pierś wsuwała i wysuwała się z jego ust, a sut twardniał pod jego językiem. Antonia zaczęła cichutko jęczeć. Oderwał się od niej i obiema rękami ścisnął jej cyce ze sobą. Skleiły się i zgniotły opływając pomiędzy jego palcami jak dwa wielkie wymiona. Przerzucił się na jej drugiego suta, powiększonego teraz do monstrualnych rozmiarów i na przemian chłeptał go, lizał, całował, ssał. Antonia odchyliła się na krześle i wydała z siebie długi, głośniejszy jęk pomiędzy przyspieszonymi oddechami. Ssał ją z całej siły, jej pierś wypełniała mu całe usta. Przesunął rękę na jej brzuch, zacisnął na jej fałdkach i skierował ją niżej na ciasny materiał jej szortów. Antonia wstrzymała oddech, westchnęła cienkim, dziewczęcym głosem, po czym odepchnęła go zdecydowanym ruchem.
- Dosyć! Dosyć ragazzo! – szybko podniosła z ziemi stanik i naciągnęła na swoje piersi. – Nie możemy się tak bawić, bo nie wiem jak to się może skończyć.
- Ale przecież...
- Posłuchaj malutki, ja mam męża i córkę i nie robię tego z chłopcami 30 lat ode mnie młodszymi. Trochę się dzisiaj upiłam, trochę mnie poniosło, trochę Cię wykorzystałam, bo mi się podobasz, ale tyle wystarczy. To i tak było za dużo.
- Antonia... - wciąż klęcząc spróbował się do niej pochylić ale odepchnęła go stanowczo kolanem.
- Dosyć powiedziałam! Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Nic sobie nie wyobrażaj – naciągała na siebie z powrotem bluzkę – i nie próbuj nawet nikomu wspomnieć o tym co tu się dzisiaj wydarzyło. Najlepiej zapomnij. Wstawaj i wychodź. Jak chcesz możesz wziąć butelkę wina dla swoich kolegów.
Popatrzył na nią z niedowierzaniem, z niedowierzaniem i żalem przechodzącym niemal w rozpacz. Wiedział, że to nie jest droczenie, to nie jest część gry, to nie był zupełnie ten ton, którym z nim wcześniej rozmawiała. Spojrzał jeszcze raz na nią, ale już była w drodze do łazienki. Wstał i wyszedł.
Wracał naokoło, przez ciemny, gęsty sad. Był wściekły i podniecony, szczęśliwy i rozczarowany jednocześnie. Wciąż czuł jej miękkie, potężne piersi na swojej twarzy, czuł jej słodki zapach i słony smak. Widział te ciemne, bordowe, wypinające się do niego sutki. Zatrzymał się pod drzewem i opuścił spodnie. Doszedł w kilku ruchach obryzgując korę nasieniem. Nie poczuł ulgi. Maszerował dalej, wciąż oszołomiony i niewierzący w to co się wydarzyło i w to co się nie wydarzyło. Zatrzymał się pod barakiem i zapalił papierosa. Poszedł do toalety i znowu sobie zwalił nie przejmując się tym czy ktoś może go usłyszeć. Poczuł się wyczerpany. Rzucił się na materac i zasnął.
Następny dzień był jeszcze bardziej gorący. Krzysiek z trudem pracował w sadzie, nie mógł się skupić na zbieraniu, nie mógł oderwać myśli od wielgachnych cyców, które wczoraj tarmosił, ssał i lizał, od Antonii wychylonej na krześle, od jej ciepłych ud, od tego co skrywało się pod szortami. Nie rozmawiał z nikim, w przerwie zbył znajomego Polaka kilkoma zdaniami i zaszył się pod swoim drzewem. Antonia pojawiła się w sadzie po południu, ale widział ją tylko z daleka, nie podeszła ani nawet nie zerknęła w jego stronę. Miała na sobie tę samą bluzkę i szorty co wczoraj. Myślał, że zwariuje. Skończył pracę godzinę wcześniej niż zwykle, zebrał może połowę swojej normalnej dniówki. Próbował spać w baraku, ale w głowie wciąż wracał do poprzedniego wieczoru i szedł dalej w wyobraźni, oglądał ją z każdej strony, jej szyję, jej włosy, jej cycki, jej plecy, jej nogi, jej cipkę, jej dupę. Rżnął ją, ruchał ją, pierdolił ją na niej, pod nią, za nią, obok, na stojąco i na czworaka, na stole, na trawie i pod prysznicem. Masturbacja, sprawdzona w takich wypadkach, nie pomagała. Wydawało mu się, że zaczyna szaleć. Koło 22-iej wstał, naciągnął spodnie i koszulkę i poszedł prosto do jej domu. Paliły się te same dwa światła co wczoraj.
Nie wiedział nawet co chce powiedzieć. Nie układał już żadnej idiotycznej historyjki. Stojąc pod jej drzwiami przez chwilę zwątpił. Przypomniał sobie jej wczorajszy stanowczy, zimny głos, przypomniał sobie jak odepchnęła go nogą, jak psa. Ale on chciał być jej psem. Był napalonym, bezmyślnym psem, jego sterczący kutas boleśnie mu o tym przypominał. Nie miał nic do stracenia. Zapukał. Odpowiedziała mu cisza. Serce waliło mu w klacie, krew pulsowała w uszach. Usłyszał powolne kroki bosych stóp i otwieranie zamka. Stała w czarnym, jedwabnym szlafroku w czerwone kwiaty, swobodnie zasznurowanym w talii. Jej czarne włosy były mokre i układały się kosmykami na jej ramionach. Przez rozchylony materiał widać było jej brązowy dekolt. Jej kształty dosadnie zaznaczały się pod luźnym okryciem. Patrzyła na niego spokojnie i bez uśmiechu.
- Wiedziałam, że przyjdziesz po więcej. I prawdę mówiąc, chciałam, żebyś przyszedł po więcej – złapała go za rękę i lekkim ruchem przysunęła do siebie zamykając jednocześnie drzwi. Pachniała świeżą kąpielą, kakaowym mydłem i szamponem. Jej piersi nacisnęły na jego brzuch, miękko się na nim rozpłaszczając. Pocałowała go delikatnie. Jej usta były gorące i mięsiste. Przesunął pocałunek na jej policzek i szyję, pachnącą, świeżą, lekko pomarszczoną. Odchyliła głowę i westchnęła. Powędrował rękami po jej plecach i położył na jej dupie. Przez materiał szlafroka czuł, że jest ogromna, lekko zwisająca, ale okrągła i wypięta. Odsunął się od niej i rozsznurował pasek. Szlafrok rozsunął się na boki odsłaniając Antonię w całej okazałości. Jej ciężkie cycki opadały niemal do pępka, potężne wory kołysały się oddalone nieco od siebie, ciemne, zadarte sutki prosiły o ssanie. Miała na sobie czarne, proste majtki, ciasno rozciągnięte na jej szerokich biodrach. Długie, tłuste, gładkie nogi błyszczały opalenizną i świeżą kąpielą.
- Chodź.
Poprowadziła go po schodach do jej małżeńskiej sypialni. Przy rozległym łóżku paliła się nocna lampka, rzucając na pokój pomarańczowe światło. Zatrzymała się i zdjęła z niego koszulkę, przeciągając swoją drobną i pewną dłonią po jego klacie. Zjechała niżej i pogłaskała przez spodnie jego napiętego kutasa uwięzionego w nogawce. Wbiła w niego wzrok i przesuwała po nim ręką tam i z powrotem. Spojrzał na nią z góry, lekko pochylona bujała swoimi cycami kilka centymetrów nad jego chujem. Rozpięła spodnie i wsadziła mu rękę w bokserki. Uwolniona pała wyskoczyła pod jej ciepłym i delikatnym dotykiem. Zacisnęła mocniej palce i zaczęła mu powoli obciągać. Miękka skóra jej palców z wyczuciem przesuwała się po jego żołędziu. Wiedział, że weźmie go do ust. Wiedział, że musi wziąć go do ust. Kutas szarpnął się i napiął jeszcze mocniej w jej dłoni. Uniosła głowę i spojrzała mu w twarz. W kącikach jej pełnych ust oprócz cynizmu było teraz podniecenie. Popchnęła go na łóżko. Wpadł w sprężysty materac, ona usiadła okrakiem na jego brzuchu. Jej ciężar dociskał go do łóżka. Schowała rękę za swoje plecy i złapała mocno jego fiuta, powoli się nim bawiąc. Drugą ręką drapała leniwie jego włosy na klacie. Szlafrok rozsunął się szerzej, jej dorodne cyce kołysały się tuż nad jej czarnymi majtkami. Zaczęła sapać patrząc to na niego, to na jego klatę, to na swoje dyndające piersi. Przesunęła się po jego brzuchu, jej cipa otarła się przez materiał majtek o jego skórę. Westchnęła głęboko i powoli odwróciła się w kierunku jego kutasa. Przełożyła nad nim swoje ciężkie uda i stanęła na czworaka ze swoją ogromną dupą wypiętą prosto na jego twarz. Zarzucił jej szlafrok na plecy. Mógł ją teraz podziwiać w całej okazałości, opiętą szerokimi, prześwitującymi majtkami, olbrzymią, tłustą i wypiętą, nieco zwisającą na jej obfite uda. Poczuł, że zatrzymuje rękę na jego penisie, ściska go mocniej i pochyla głowę. Poczuł na swoim koniuszku mokre, rozkoszne ciepło. Wsunęła jego kutasa głębiej w swoje usta i powoli zaczęła go ssać miarowo poruszając głową. Jej język leniwie bawił się jego główką. Wypięła mocniej dupę w kierunku jego twarzy. Położył ręce na jej udach i przysunął do siebie. Jego usta i nos dotknęły jej majtek, wgłębiły się przez nie w rów między jej pośladkami. Nie przestając ssać jego pały wysunęła mocniej dupę i przesunęła się cipą na jego twarz. Była gorąca i mokra, delikatny czarny materiał nasączony był plamą jej śluzu. Wciągnął powietrze i poczuł jej kobiecy zapach. Nacisnęła ogromnymi pośladkami na jego twarz i uniosła je wyżej pozwalając mu znowu znaleźć się ustami na jej cipce. Wysunął język i polizał ją przez mokry materiał. Jej smak był oszałamiający. Przejeżdżał po niej językiem czując pod majtkami wyraźne wgłębienie jej szparki. Jęknęła z kutasem w ustach i przyspieszyła tempo. Podciągnęła wyżej dupę i przełożyła nogi na jedną stronę zachęcając go by wziął się za nią zupełnie nagą. Zsunął powoli majtki odsłaniając w całości jej fantastyczne, dorodne pośladki, jej ściśnięty rów i jej wypiętą na niego cipkę. Była gładziutka z obfitymi, lekko rozchylonymi i błyszczącymi od śluzu wargami. Pomiędzy nimi wystawało czerwone, nabrzmiałe wnętrze jej cipki. Przysunął ją znowu na siebie i pozwolił jej piździe przejechać po jego twarzy zostawiając na oczach i nosie jej śluz. Wcisnął się językiem między jej wargi powoli wybierając z niej jej gęste soki. Miała cierpki, słonawy, fantastyczny smak. Pogładził językiem jej mięsiste wargi i wsunął go pomiędzy nie dotykając samym koniuszkiem łechtaczki. Zadrżała, przyspieszyła jeszcze obciąganie pały połykając ją za każdym razem niemal po samą nasadę i jęcząc za każdym razem kiedy wchodziła w nią do samego końca. Jej wielkie cyce obijały się o jego brzuch. Jej łechtaczka wepchnęła się głębiej w jego usta. Objął ją i zaczął delikatnie ssać. Oderwała się od jego kutasa i krzyknęła i jeszcze raz i jeszcze raz, za każdym razem kiedy zaciskał się na jej łechtaczce. Czuł jak jej guziczek rośnie w jego ustach i musnął go zębami. Znowu krzyknęła i rzuciła się z powrotem na jego chuja ciągnąc go z nieprzerwanym jękiem. Jej cipka wypuściła nowe soki, które teraz spływały po jego twarzy. Poczuł jak zbiera się w nim sperma, dopchnął kutasa biodrami wchodząc w nią do końca. Nie przerywała ciągnięcia, w dzikim tempie odsuwała się z niego po samego grzyba i nadziewała się gwałtownym ruchem dopychając go do samego gardła. Sperma skupiła się w jednym punkcie i eksplodował zalewając jej usta. Zassała go z przeciągłym jękiem i głośno przełknęła. Objechała jego pałę językiem i znowu zassała i znowu przełknęła. Wreszcie oderwała się od niego z mlaśnięciem, podniosła dupę i rzuciła na bok patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem.
Krzysiek czuł, że to nie wszystko. Że może jeszcze, że chce jeszcze, że chce ją jeszcze pierdolić, wypierdolić do samego końca. Przysunął się do niej, przejechał ręką po jej spoconej twarzy i włożył głowę w burze jej mokrych włosów. Wydawało mu się, że pachnie szamponem, seksem i spermą. Odsunęła się lekko od niego i przesunęła dłonią po jego ciele znajdując wciąż napiętego kutasa.
- Masz siłę ragazzo! I masz na mnie ciągle ochotę – pogładziła go od główki po nasadę i zaczęła bawić się jego jajami. Zjechał ręką na jej wielkiego, rozpostartego na pościeli cyca i zacisnął go w dłoni. W drugą rękę wziął swojego chuja i dotknął nim jej mokrego, tłustego pępka powoli przesuwając się w dół.
- Słuchaj malutki, musisz wiedzieć jedną rzecz. Mam swoje, może dziwne, zasady. Moja cipka jest tylko dla mojego męża. Ale możesz mnie zerżnąć w drugą dziurkę – puściła jego jaja i leniwie przewróciła się na drugi bok. Jej potężne pośladki zakołysały się tuż przed jego kutasem. Przysunął się do niej.
- Poczekaj.
Wsadziła palec w usta i skierowała rękę za siebie. Drugą odchyliła swój wielki pośladek, odsłaniając przed nim brązową, czekającą, zaciśniętą dziurkę. Położyła na niej pośliniony palec i zaczęła ją delikatnie masować. Dołączył do niej swoją rękę. Była jeszcze bardziej gorąca niż reszta jej ciała. Pośliniła znowu palec i wsadziła go kawałeczek w siebie, leciutko wpychając i wyjmując.
- Pomóż mi językiem.
Posłusznie zsunął się twarzą do jej dupy. Wyciągnęła z siebie palec i jeszcze szerzej rozsunęła pośladki. Położył usta na jej odbycie i zaczął pocierać go językiem. Smakowała inaczej, też słono i podniecająco, ale inaczej. Westchnęła. Wróciła ręką do swojej dziurki i weszła w nią trochę głębiej. Pozwoliła mu się lizać kiedy spokojnymi ruchami przygotowywała dla niego swoją dupę. Wpuścił w nią stróżkę śliny. Wsunęła się głębiej, wycofała i odrzuciła rękę na prześcieradło.
- Wchodź. I nie zwracaj uwagi kiedy będę krzyczeć.
Wrócił na jej wysokość, położył rękę na jej olbrzymiej dupie, rozsunął ją i wycelował w nią kutasem. Przysunął się powoli biodrami i dotknął główką jej lekko otwartego odbytu. Wydawało się, że nigdy nie pomieści jego dorodnego, napiętego penisa. Złapał ją za biodro i naparł na nią mocno i powoli. Poczuł ból na swoim wwiercającym się kutasie. Krzyknęła, krótko i głośno. Jej spięta dziurka zaciskała się na jego żołędziu. Wysunął go niemal zupełnie i popchnął jeszcze raz, silnym gwałtownym ruchem. Krzyknęła znowu. Jej ściśnięta dupa zatrzymała się na jego grzybie. Złapał ją mocno za brzuch i za cycki i naparł na nią biodrami z całej siły. Jego pała wsuwała się z trudem, powoli, centymetr po centymetrze. Krzyczała przez cały czas. Myślał, że rozerwie jej dupę. Wycofał się nieco i wbił się w nią znowu i znowu, za każdym razem wchodząc coraz głębiej. Antonia jęczała i wciągała powietrze przy każdym jego ruchu. Przesunął rękę na jej cyca, zacisnął i ostrym uderzeniem wepchnął swojego chuja do końca. Krzyknęła głosem pełnym bólu i rozkoszy. Wyszedł do połowy i wbił się ponownie.
- Siiiiiiiii...!
Szarpnął jej włosy i odciągnął jej głowę do tyłu. Poruszał powoli kutasem tam i z powrotem, we wciąż ściśniętym dupsku. Drugą ręką uderzył jej tłusty pośladek, który z głośnym plaśnięciem zafalował pod jego dłonią. Wwiercał się w nią spokojnymi ruchami, czując jej opór, jej ból i jej radość w wypiętej do niego dupie. Antonia jęczała za każdym jego uderzeniem. Przyspieszył. Jej jęk stawał się coraz wyższy i głośniejszy.
- Si! Si! O Dio mio! Si! Si! Si!...!
Wyrwał się z niej i przewrócił ją na brzuch. Posłusznie podniosła się na kolanach ze złączonymi nogami, wystawiając do niego dorodną dupę z czerwonymi śladami jego uderzeń. Ustawił się za nią, rozsunął jej obfite pośladki i wymierzył siarczystego klapsa. Krzyknęła i zakołysała dupą prosząc go by znowu się w nią wwiercił. Jej rozciągnięty odbyt czekał na niego szeroką, czarną dziurą. Wbił się jednym ruchem i zaczął posuwać ją jednostajnym tempem. Krzyczała coraz cieniej, jakby błagalnie:
- Aaaaa... Si! Si! Si! Forte!... Si! Si! Si! Si!... Aaaaaa...!
Wdzierał się w nią coraz szybciej, obijając się brzuchem o jej olbrzymie dupsko. Opuściła nisko głowę i zaczęła syczeć, nabierać i wypuszczać powietrza i znowu syczeć z przeciągłym jękiem. Jej zwisające, ciemne wymiona bujały się kilka centymetrów nad łóżkiem. Nie zwalniając tempa przesunął ręką po jej mokrych, spoconych plecach, złapał za brodę i pociągnął jej głowę do tyłu.
- Siiiiii... Siiiii...! Siiii...!
Trzymając ją za szyję przyspieszył uderzenia bioder, za każdym razem wychodząc niemal do końca i wbijając się w nią z nowym impetem. Chciał ją rozerwać, wypierdolić jej dupę jak nigdy jeszcze nie była wypierdolona, zerżnąć tę starą cycatą sukę jak nikt jej jeszcze nie zerżnął. Złapał jej cyca i ciągnął go z całej siły jakby chciał ją wydoić. Posuwał ją coraz szybciej i coraz mocniej, rozbijając jej ciasne dupsko, rozwiercając je na drugą stronę swoim potężnym kutasem. Jej jęk przeszedł w pisk, cienki, głośny, nieprzerwany. Wydawało się, że płacze swoim wysokim, rzężącym głosem. Nie myślał o niczym innym tylko o jej wielkim dupsku i błagalnym krzyku. Poczuł ssanie w jajach, poczuł jak nabrzmiewa mu kutas, uderzył ją otwartą dłonią, szarpnął za włosy, wbił się do końca w jej gorące, ciasne wnętrze i trysnął wypełniając jej dupę ciepłą spermą. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Krzyczała bez opamiętania trzęsąc się spazmatycznie. Czuł konwulsyjne pulsowanie jej dupy na swoim chuju. Wciąż wypięta i wciąż z jego pałą w środku opadła głową na poduszkę. Skomlała, cicho i piskliwie. Wysunął z niej swojego kutasa. Jej szeroko otwarta dziura wydawała się rozerwana, zarżnięta, rozpierdolona. Powoli wyciekła z niej strużka spermy. Wciąż nieprzytomny przewrócił się na łóżko obok niej. Miała zamknięte oczy, oddychała ciężko co jakiś czas pojękując. Krzysiek, zdrętwiały w całym ciele, bezmyślnie patrzył w sufit. Cała sypialnia pachniała rżnięciem i potem. Antonia z długim westchnięciem powoli opuściła nogi. Leżała na brzuchu i cyckach z twarzą odwróconą w drugą stronę.
- To było dobre, malutki. To było bardzo dobre. Ale teraz chcę być sama. Nie będziemy razem spać, nie dzisiaj. Ubierz się i spierdalaj. I nie przychodź tu sam nigdy więcej. Jeśli będę miała ochotę to powtórzyć, sama Cię zawołam. Zrozumiałeś?
To był ten ton. Nie czując jeszcze do końca swojego ciała podniósł się z łóżka, naciągnął na siebie ubrania i stanął w drzwiach sypialni. Signora Antonia wciąż leżała na brzuchu, ze swoją zerżniętą dupą odwróconą w jego stronę i z wciąż zamkniętymi oczami.
- Zrozumiałem, proszę Pani – powiedział i ruszył do wyjścia, w kierunku swojego baraku.
Jak Ci się podobało?