Krew z mojej krwi (I)

24 stycznia 2017

10 min

Pierwsza z trzech części erotycznego fanfiction z serialu Supernatural.

Z tak bliska widział wszystkie niedoskonałości ściany. Odrapana farba, grzyb powstały na skutek długotrwałej wilgoci, jakaś plama, której pochodzenia nawet nie chciał sobie wyobrażać.

Próbował wszystkiego, żeby zagłuszyć myśli i odciągnąć uwagę od tego, co tak nachalnie pchało mu się do głowy. Śledził wzrokiem kształt odłamków farby i próbował przypomnieć sobie, kto go tego nauczył. Na pewno ktoś kiedyś mówił, że z takich dziwnych, pozornie abstrakcyjnych form można odczytać różne fantastyczne kształty. Tak samo jak z chmur.

Sammy? Nie, jakoś to do niego nie pasowało. Tata? Nie, nie, tym bardziej nietrafione.

Może mama?

Przestąpił z nogi na nogę, wpatrując się w ciemną plamę, którą miał tuż przed nosem. Ktokolwiek i czymkolwiek ją zrobił, miał rozmach. Zajmowała dobre pół metra i gdyby wytężyć wzrok, przypominałaby Sashę Grey z jego ulubionego... filmu.

Pornografia to też sztuka filmowa, tyle, że przeznaczona dla koneserów. Nieważne, co o tym myślał Sam.

Bezwiednie zaczął odrywać kawałeczki farby, próbując na czymkolwiek skupić uwagę. Nie zdziwiło go, że pod zieloną warstwą jest inna, chyba żółta. Motel wyglądał na stary i zaniedbany, pewnie postawiony na szybko w latach siedemdziesiątych i nierestaurowany od tamtego czasu.

Właściwie...

– Dean, stój spokojnie.

Słowa Sama zabrzmiały jak strzał z bata i ku zaskoczeniu samego Deana – odniosły natychmiastowy skutek. Mężczyzna opuścił rękę i jeszcze mocniej wcisnął nos w kąt pokoju.

Coś krzyczało w nim, że to wszystko nie ma sensu. Wydawało się tak bardzo... niewłaściwe.

To on był starszym, odpowiedzialnym bratem i nigdy, absolutnie nigdy nie powinien był zwierzać się Samowi ze swoich słabości. Potrzeb. Nie chciał nazwać ich po imieniu nawet w myślach.

Wiedział tylko, że bycie ukaranym przez młodszego brata było piekącą ego mieszanką upokorzenia i ulgi, której nie doznał od dawna. Pewnie od śmierci Johna.

Ale nieważne, że to, z czego zwierzył się bratu pod wpływem kilku głębszych w barze zaspokajało najcichszy, najgłębiej ukryty głos w jego duszy. I nieważne, że Sam zgodził się na to, jakby od dawna spodziewał się takiej prośby. Nieważne, że go nie odrzucił i że zrozumiał.

To po prostu było niewłaściwe. Wobec brata, wobec taty, wobec mamy, wobec świata. I wobec samego siebie.

– Sammy, to nie ma sensu – westchnął w końcu. – I tak nie mogę się skupić, a to wszystko po prostu...

– Dean – Sam przerwał mu stanowczo. – Zostało ci jeszcze dziesięć minut. I ani słowa.

Mężczyzna odwrócił się gwałtownie. Tak jak się spodziewał, brat siedział z książką na jednym z dziurawych foteli i chyba doskonale bawił się tą sytuacją.

– Słyszałeś, co mówię, do cholery?! To nie ma sensu!

Sam podniósł głowę i posłał bratu kpiące spojrzenie.

– Więc dlaczego nadal tam stoisz i czekasz, aż pozwolę ci wyjść z kąta? – spytał, zaraz jednak poważniejąc. – Zostało ci jeszcze dziewięć minut, potem porozmawiamy. O wszystkim – dodał ciszej, powracając wzrokiem do lektury.

Dean posłał mu najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było go stać i odwrócił się z powrotem do ściany. Nie potrafił sobie odpowiedzieć, po jakie diabli czeka na pozwolenie, żeby zabrać stąd tyłek i wrócić do normalności.

Nie lubił się za to, że potrzebował... tego wszystkiego.

– Ile teraz, zegarynko? – zaczepił Sama, ale nie doczekał się odpowiedzi.

Młodszy Winchester nawet go nie usłyszał. Nie czytał już od dłuższego czasu, pogrążony w nieprzyjemnych myślach.

Wszystko zmieniło się od momentu, w którym zrozumiał, że nie uwolni się już od Deana. Próbował zbyt wiele razy, zawsze z tym samym skutkiem, żeby nie dotarło do niego, że związało ich nierozerwalnie coś, czego nie rozumiał i czego nie był w stanie przerwać.

Nie żeby tego nie chciał. Swojego czasu nie pragnął niczego innego. Zrobił w tym kierunku wszystko, co mógł, a przynajmniej tak mu się wydawało. Podjął masę prób, ale Dean ciągle wracał do niego jak bumerang.

Skoro nie mógł od tego uciec, musiał to zaakceptować. I polubić.

Ale coś musiało się zmienić.

Obaj wiedzieli o tym od dawna. Śmierć Johna zaburzyła delikatną równowagę emocjonalną Deana. Z początku Sam zupełnie tego nie rozumiał. Dean mówił niewiele, milczał, albo szybko i agresywnie ucinał temat, a on nie naciskał. Dopiero z czasem zaczęło docierać do niego, że dłużej tak nie mogą. Jego bratu czegoś brakowało.

Odkrycie tego zajęło Samowi kolejne dwa miesiące, ale teraz – dzięki wielu nieprzespanym, spędzonym na przemyśleniach nocom i kilku poradnikom psychologicznym – wiedział już dokładnie, o co chodzi i jakie mechanizmy kierują podświadomością jego brata.

Gdyby miał się temu szczerze przyjrzeć, musiałby dojść do wniosku, że jeszcze nigdy nie poświęcił Deanowi i jego emocjom tak wiele czasu.

Pytanie tylko, czy będzie w stanie mu pomóc?

– Oszukujesz, na pewno minęło już dziesięć minut – dotarło do niego z drugiego końca niewielkiego pomieszczenia.

– Zostały jeszcze dwie.

Dean zabulgotał ze złością, ale nie odezwał się już więcej. Skupił wszystkie siły na wytrzymaniu tej wyrafinowanej tortury, a kiedy tylko Sam zwolni go z tej kary, już on mu nagada.

Zmarszczył brwi, uświadamiając sobie, jak dziwnym torem popłynęły jego myśli.

Sam spojrzał na zegarek i czekał dłuższą chwilę, aż wskazówka sekundnika dotrze do równej minuty. Dopiero wtedy ogłosił spokojnie:

– Minęło dwadzieścia minut. Możesz wyjść z kąta.

Reakcja brata ani trochę go nie zaskoczyła. Dean wściekłym ruchem poprawił koszulę i rzucając Samowi przeciągłe, ponure spojrzenie, skierował kroki w stronę lodówki.

– Nareszcie koniec tej cholernej farsy. Trzeba ci przyznać, że masz zadatki na kata. Specjalizowałbyś się w wymyślaniu bezkrwawych tortur. W średniowieczu... Ej, gdzie, do cholery, jest piwo?! – spiorunował brata wzrokiem znad drzwi lodówki. – Co? Kolejna twoja idiotyczna zasada?

– Właściwie, Dean... To tak – Sam odpowiedział spokojnym, bardzo pewnym spojrzeniem.

Zamknął książkę, ostrożnie wsuwając zakładkę pomiędzy strony. Wróci do niej, kiedy będzie miał czas i głowę na to.

– Musimy pogadać.

– Żebyś wiedział, że musimy! Próbowaliśmy twojej metody, nie udało się, więc się odwal, dobra? Pij sobie te warzywne świństwa, a mnie pozwól pić to, na co mam ochotę!

– Dość! – warknął Sam i trzasnął książką o stół.

Huk rozszedł się echem nie tylko po pomieszczeniu, ale przemknął też nieprzyjemnym dreszczem po plecach Deana.

– Nigdy taki nie byłeś, Sammy... – powiedział głucho.

– Cóż, Dean, czas na zmiany.

Dotychczas Dean z przymrużeniem oka traktował momenty, w których rysy twarzy jego brata tak mocno się wyostrzały. Trochę go to bawiło, a trochę niepokoiło. Nie lubił takiego Sama. Miał wtedy w twarzy i oczach coś nieludzkiego, demonicznego. A tym razem było jeszcze gorzej.

Widział w młodszym bracie stanowczość, jakie wcześniej nie znał.

– Usiądź i porozmawiamy. Mam ci do powiedzenia parę rzeczy – Sam wskazał fotel naprzeciwko. Zaczekał, aż Dean zajmie swoje miejsce i dopiero wtedy zaczął mówić. – To, o czym opowiedziałeś mi przedwczoraj...

– To błąd. I głupota. Zapomnij o tym.

– Właśnie nie – Sam pochylił się nad stołem. Coś zaiskrzyło mu w oczach. – Myślałem nad tym. Nie od przedwczoraj, ale od dawna. Od miesiąca, może dwóch. To brakujący element naszej relacji.

– Przerażasz mnie... – mruknął Dean. Teraz dopiero napiłby się piwa. A najlepiej czegoś dużo mocniejszego.

– Zmieniłeś się od kiedy nie ma taty. I wiesz co? W końcu odkryłem, dlaczego.

– Oświeć mnie, Einsteinie – słowa Deana brzmiały jak wyzwanie. Musiał tylko wsunąć pod stół drżące dłonie.

– Tata trzymał cię twardą ręką.

Mężczyzna zerwał się jak oparzony.

– Koniec rozmowy – warknął.

– Zaczekaj, to ma sens! Pomyśl o tym. Tata wcale nie przestał cię karać, kiedy odszedł, prawda? Był wściekły, że was zostawiłem i poszedłem na uniwersytet, więc wobec ciebie zrobił się jeszcze bardziej zaborczy i surowy.

Odpowiedziała mu cisza, która zgęstniała wokół patrzącego spode łba Deana. Sam wiedział już, że ma rację.

– I niby co? Chcesz teraz przejąć rolę taty? Móc mnie rozstawiać po kątach i tłuc, kiedy coś ci się spodoba? Do tego to zmierza?! – z każdym kolejnym słowem głos starszego Winchestera stawał się coraz głośniejszy i bardziej napastliwy.

– Uważam... Nie, jestem pewny, że nie radzisz sobie z emocjami i wprowadzenie w twoje życie kilku zasad i ograniczeń pomoże ci się lepiej czuć.

Dean zamrugał nerwowo. Coś w duszy krzyczało mu, że Sam ma rację i że tego właśnie potrzeba jego nademocjonalnej, rozhisteryzowanej naturze. Silnej ręki, która będzie utrzymywała go w ryzach i pomoże w momencie, w którym on będzie się znów miotał.

– Nie ma mowy – powiedział twardo, ucinając stanowczo temat. – To ja mam opiekować się tobą, a nie ty mną. Tak było i tak będzie. Koniec dyskusji.

Zaczął rozglądać się za kurtką. Gdzie on ją rzucił? Potrzebował świeżego powietrza.

– Opiekowałeś się mną, kiedy byłem mały. Pomogłeś mi dorosnąć. Dean, odwaliłeś kawał dobrej roboty.

Sam patrzył na niego z uznaniem. I tak ciepło, że Dean poczuł, jak złość i wzburzenie – trochę wbrew jego woli – zaczynają z niego ulatywać.

– Trzymałeś całą naszą rodzinę na barkach. Mnie, tatę... Pozwól, że teraz ci się odwdzięczę i zajmę się tobą...

Dean zmarszczył brwi. Pragnął tego. Tak bardzo jak jeszcze nigdy. Od dawna. Od śmierci taty. Na powrót oddać komuś kontrolę, zrzec się części odpowiedzialności, zrzucić ciężar z ramion.

Ale nie mógł. Nie to obiecał tacie. Nie to obiecał sobie.

– Nie, Sam. To nie wypali, mówiłem ci już. Ty jesteś moją odpowiedzialnością, a nie ja twoją – mamrotał, unikając wzroku brata.

Powoli wycofywał się w stronę drzwi. Bliskość Sama ostatnio działała na niego bardzo stymulująco. Przerażały go te odczucia. Ich życie i rodzina były już i tak wystarczająco dziwne. Nie musiał dokładać od siebie kolejnej cegiełki.

– Jesteś egoistą – Sam przysiadł na oparciu fotela. – Kiedy próbowałem odejść, zatrzymywałeś mnie. Chciałem swojego życia z dala od ciebie i taty. A teraz, kiedy straciłem wszystko – miejsce na uniwersytecie, dom, Jess... – westchnął ciężko. Te wspomnienia wciąż były bardzo żywe. – ... ty po prostu mnie odrzucasz i uciekasz.

– Sammy, to nie tak – Dean zbliżył się do brata. – Wcale cię nie odrzucam. Ale nie mogę zgodzić się na to, co zaproponowałeś.

– Nie możesz, czy nie chcesz?

Chcę, do cholery!, Dean jęknął w myślach. Ale nie mogę.

– Nie mogę. Po prostu – odparł. – Nie odsuwam się od ciebie. Ale musimy inaczej zbudować naszą relację.

– Czyli jak? Dalej będziesz uciekał przed trudnymi tematami, będziesz obwiniać się o każde głupstwo i dusić w sobie wszystko? Dalej będziemy pozornie blisko, a tak naprawdę jak obcy ludzie?

Dean zacisnął mocno usta. Kiedy je rozluźnił, Sam nie potrafił oderwać od nich wzroku. Piękne, pełne wargi o intensywnym kolorze i doskonałym kształcie.

– Skoro nie pozwoliłeś mi od siebie odejść, to pozwól mi być blisko... – szepnął.

Wciągnął silniej powietrze. Dean pachniał kiepską wodą kolońską z pobliskiej stacji benzynowej, smarem samochodowym i drogim szamponem, który podkradł bratu.

– Sammy...

– Jesteś krwią z mojej krwi, Dean.

Starszy Winchester zaśmiał się. Miał wytknąć bratu, że wybrał sobie dziwny moment na cytowanie Biblii. Nie zdążył jednak tego zrobić.

Sam spiął się w sobie i odsunął siłą woli wszystkie obawy, wątpliwości i opory. Nachylił się niespodziewanie i złączył ich wargi w krótkim, nerwowym pocałunku.

Od dawna wyobrażał sobie smak ust brata. I miał rację. Smakowały słodko.

– Sam...? Co to było? – Dean zamrugał, jakby wybudzał się z dziwnego snu. Nie był zresztą pewien, czy ta sekunda nie była faktycznie jedynie marą. – Niech cię szlag! – warknął, otrząsając się.

Odsunął się gwałtownie, nerwowo przykładając palce do rozchylonych ust. Nie wycierał ich, nie znać było w nim obrzydzenia. Sam dostrzegał raczej na twarzy brata walkę.

Taka sama toczyła się w nim samym.

– Dean, zaczekaj...

– Daj mi spokój!

Nie szukał już kurtki. I tak nie wiedział, gdzie ją odłożył. Miał to gdzieś. Chciał po prostu stąd wyjść.

Zignorował Sama, który próbował go zatrzymać. Chyba nawet przepraszał. Nie był w stanie skupić się na słowach mężczyzny.

Wyszedł szybko, niemal wybiegł, trzaskając głośno drzwiami.

42,645
9.69/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.69/10 (20 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (8)

Krystyna · 24 stycznia 2017

0
0
Bardzo fajnie wychwycony moment, kiedy dwoje partnerów (bez względu na płeć) uświadamia sobie, że relacja miedzy nimi nabiera innej barwy, niż do tej pory. Jeszcze prowadzą wewnętrzną walkę, ale już czuć, że za chwilę poddadzą się. Plusem dla mnie jest też, że nie dodałaś/ nie zakończyłaś (przepraszam, jeżeli mylę płeć autorki) sceny seksu.
Przeczytałam z wielką przyjemnością. Krystyna 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Joanne · 25 stycznia 2017

0
0
Witam przepraszam że nie związane z opowiadaniem 🙂 wie ktoś co się dzieje z Man in Black tęsknię za jego opowiadaniami. Proszę o odpowiedź

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

XXX_Lord · 25 stycznia 2017

+1
0
Dostał rolę statysty jako jeden z obcych w pornograficznej wersji "Facetów w czerni".

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 25 stycznia 2017

0
0
Oglądałem! To on wystąpił w roli ogra w orgii na końcu? Podobno mają nakręcić drugą część.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Xenka · Autor · 26 stycznia 2017

0
0
Nie róbcie mi spamu tutaj, co? 😛

Krystyna - dzięki za miłe słowa 🙂
Owszem, jak najbardziej jestem kobietą. A seks pojawi się dopiero w drugiej z trzech części, ale też jeszcze nie pomiędzy głównymi bohaterami.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · 28 stycznia 2017

0
0
Poprawnie napisane opowiadanie.
Trochę za krótkie jak dla mnie, ale całość ocenię jak wrzucisz wszystkie części.
Liczę też na ukazanie paranormalnego tła, które jest właściwe dla tego serialu. A jeżeli tak będzie, to ciekaw jestem jak połączysz je z relacjami między bohaterami?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

DesperateBunny · 29 stycznia 2017

0
0
Zamawiam trójkąt z Castielem... 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Klaudia · 17 maja 2019

0
0
To było na wattpadzie

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.