Korpoświat
21 lipca 2016
40 min
Nienawidzę go. Spojrzałam wrogo w stronę budzika.
Miałam taki przyjemny sen. Erotyczny. Jeszcze przed chwilą kochałam się na plaży z pięknym nieznajomym, a teraz leżę samotnie w łóżku i patrzę z wściekłością na pędzące wskazówki zegarka. Rano zawsze poruszają się szybciej.
Poranne wstawanie to katorga. Kiedyś budziłam się pełna życia i energii, a teraz czuję się bardziej zmęczona rano, niż wieczorem.
W półśnie, wciąż z żywymi obrazami ze snu, idę do łazienki. Zrzucam piżamę i wskakuję pod prysznic. Ustawiam chłodną wodę, aby pobudzić ciało do życia. Woda spływa po długich, kasztanowych włosach i przyjemnie chłodzi rozgrzane ciało. Chciałbym dokończyć w myślach przerwany sen i rozładować napięcie, ale, niestety, jestem już spóźniona do pracy. Muszę odłożyć tę przyjemność do wieczora.
Minęło pół roku odkąd rozstałam się z Miłoszem. Nie układało się między nami, więc postanowiliśmy zostać “przyjaciółmi”. Od rozstania nie widzieliśmy się ani razu. Prawdziwi z nas przyjaciele. Czasami brakuje mi bliskości mężczyzny, ale przyzwyczaiłam się do bycia singlem i nie szukam już miłości na siłę.
Wychodzę z łazienki i spotykam groźne spojrzenie Marty, mojej osiemnastoletniej córki.
– Nareszcie – powiedziała z wyrzutem. Ominęła mnie i zniknęła w łazience.
Ubrałam się, zaparzyłam kawę i zrobiłam kanapki dla siebie i Marty. Czasami trudno mi uwierzyć, że moja córka jest już pełnoletnia. Urodziłam ją w wieku dwudziestu lat. Owoc szalonej miłości, która przetrwała trzy lata. Byliśmy za młodzi i zbyt niedojrzali, aby utrzymać nasz związek. Po urodzeniu dziecka szybko dojrzałam. On, niestety, nie.
Marta dołączyła do śniadania.
– Wrócę dzisiaj w nocy – oznajmiłam. – Idę na imprezę firmową.
– Aha. – Przytaknęła wlepiona w ekran telefonu.
– Idę szukać miłości – powiedziałam bardziej do siebie, niż do niej.
Podniosła na chwilę wzrok i zrobiła litościwą minę.
– Powodzenia.
Wróciła do przeglądania facebooka. Musi nadrobić zaległą wiedzę na temat koleżanek i kolegów oraz nabyć kilka prawd życiowych w stylu “Otaczaj się ludźmi przy których nie musisz wciągać brzucha i spinać dupy”, albo “Szczęśliwe małżeństwo polega na dawaniu i braniu. Mąż daje, żona bierze”.
– Wpadnie do mnie dzisiaj na noc Majka. – Marta wyrwała mnie z rozmyślań na temat współczesnej młodzieży.
– Majka? Jakaś nowa koleżanka?
– Można tak powiedzieć – odpowiedziała tajemniczo, po chwili zastanowienia.
Zrobiłam pytającą minę matki, która ciekawa jest szczegółów z życia córki.
Westchnęła głęboko, nie odrywając wzroku od telefonu.
– Jesteśmy razem.
Wyprostowałam się gwałtownie, a brwi skoczyły do góry.
– W jakim sensie razem?
– W normalnym sensie. Chodzimy razem do kina, pijemy z tego samego kubka i piszemy do siebie głupkowate wiadomości. Właśnie piszę do niej, żeby wpadła na noc, bo ciebie nie będzie. – Stukała palcem po ekranie telefonu.
– A Robert?
Jej twarz przybrała groźną minę.
– Zdradził mnie. Rzuciłam go tydzień temu.
– Wydawał się miłym chłopakiem. Polubiłam go.
– No widzisz, jak się można pomylić.
– Trochę spędziliście czasu razem.
– No, pół roku. – Oderwała wzrok od telefonu i spojrzała w dal. – Przeleciał Matyldę, moją dobrą kumpelę. – Wspomnienie wprawiło ją w smutny nastrój. – Mam dość facetów.
– Przykro mi.
Skinęła głową, dziękując za współczucie.
– Ale przynajmniej mam się teraz komu wypłakać na ramieniu. – Podniosła wyżej telefon, wskazując na dziewczynę po drugiej stronie klawiatury.
– Jak się poznałyście?
– Na koncercie przez wspólnych znajomych.
– I co? Tak nagle odkryłaś, że jesteś… – zawahałam się.
– Lesbijką? – Podniosła głos, najwyraźniej odczytując moją troskę jako atak. – Może jestem. Nie wiem kim jestem. Też mnie to zaskoczyło. Widać wciąż nie poznałam jeszcze samej siebie.
– Marta, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć i będę cię zawsze wspierać. Słuchaj głosu serca, ale kieruj się też rozumem.
– Dobra, dobra. Wiem. Mam nie robić w życiu głupich rzeczy, których będę żałować, a ty chcesz mieć wnuczki i wnuczęta.
Spojrzałam na zegarek. Byłam spóźniona.
– Muszę lecieć do pracy. Pogadamy później.
– Nara.
– Miłego dnia. – Stojąc w drzwiach odwróciłam się w jej stronę. – Kocham cię.
Podniosła kciuk do góry. Nie wiedziałam, czy to oznacza, że ona mnie też kocha, czy tylko dziękuje za miłe słowo.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu stojącego na ulicy.
– Cześć Anka. – Zaczepił mnie Krzysztof, sąsiad z domu obok. Kierownik działu marketingu z tej samej korporacji, w której pracuję. Samotny plejboy, który próbuje wyrwać każdą młodą stażystkę w naszej firmie. Na szczęście nasze działy mieszczą się na innych piętrach, więc nie muszę go za często widywać w firmie. Niestety, dwa miesiące temu przeprowadził się do domu obok mojego.
– Nowy samochód? – Zauważyłam, że stanął obok czarnego BMW X-coś-tam.
Ożywił się momentalnie i wypiął dumnie pierś, zadowolony, że udało mu się zrobić na mnie wrażenie.
– Kupiłem wczoraj. – Starał się udawać zblazowanego, żebym nie odkryła, że cieszy się jak małe dziecko z nowej zabawki pod choinkę.
– Ładny. – Postanowiłam dać mu satysfakcję. Czasami przydaje się męska dłoń, którą można wykorzystać do drobnej naprawy w domu.
– Zobacz jakie ma fotele skórzane.
Zerknęłam przez szybę.
– Faktycznie skórzane.
– Fotele można całkowicie rozłożyć i mamy wygodne łóżko dla dwojga.
Uśmiechnął się filuternie. Już widział mnie w wyobraźni na tych fotelach, jak leżę nago z rozłożonymi nogami i krzyczę “weź mnie”. Jego flirty są mało subtelne. Próbuje zaciągnąć mnie do łóżka odkąd uśmiechnęłam się do niego próbując załatwić jakaś sprawę w jego dziale. Palant odczytał to chyba jako zachętę do miłosnych igraszek. Czy on nie wie, że kobiety w ten sposób załatwiają różne sprawy.
– Fajnie. Jak zapijesz na imprezie, to nie będziesz musiał szukać hotelu. – Wytknęłam mu skłonności alkoholowe.
Skrzywił się na moją zaczepkę.
– Odnośnie imprezy. Może cię zabiorę wieczorem. – Wskazał na swój nowy nabytek, który błyszczał w słońcu.
Zastanawiałam się jak go grzecznie spławić, aby w końcu zrozumiał, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Pewnie założył się sam ze sobą, że włoży kutasa do mojej cipki. Niedoczekanie. Wyzwanie sobie znalazł.
Zauważył moje wahanie, więc szybko przeszedł do ataku.
– Ja dzisiaj nie piję, więc odwiozę cię kulturalnie pod sam dom. Nie będziesz musiała wracać taksówką. Ty się napijesz, odstresujesz…
– Tak, a ty się mną zaopiekujesz. – Przerwałam jego głupią gadkę.
Ani nie wierzyłam, że nie będzie pił, ani nie przeszkadzał mi powrót taksówką, ale zgodziłam się. Może będę musiała jeszcze kiedyś załatwić coś w jego dziale, a znając go, obrazi się jak małe dziecko i będzie się odgryzać, dopóki nie przyjdę błagalnie zrobić mu loda.
– Ok – rzuciłam – ale nie licz na to, że skończysz dziś w moich ustach. – Wiedziałam, że lubi takie żarty.
– Anka, damie nie wypada taka insynuacja. – Udawał dżentelmena, chociaż jego oczy błysnęły pobudzone wyobraźnią.
Do pracy dotarłam spóźniona kilka minut i oczywiście Arek, mój szef, musiał zrobić na ten temat uwagę: “Aniu, czy jakiś wypadek był i zablokowali drogę?”. Dupek.
Pracuję w niemieckiej korporacji Schneller und schneller. Sztywniacy w każdym dziale, przejęci pracą, jakby od tego zależało, czy przetrwa ludzki gatunek. Niezliczona liczba dokumentów, maili i rozmów telefonicznych. Wszystko na wczoraj, na teraz, a najdalej na dziś. Brifingi, dedlajny, iwenty, estymaty, czyli korporacyjny bełkot niedowartościowanych ludzi, pragnących nowomową podnieść swój społeczny status. Fabryka stresu, uzależnień i dramatów rodzinnych. Oto Mordor w stolicy na Domaniewskiej.
Nie mogłam skupić się na pracy. Myślałam o Marcie i jej nowym obiekcie zauroczenia. Jak powinnam się zachować? Co jej powiedzieć? Czy powinnam pobłogosławić jej nowy związek i wspierać bezwarunkowo? Nigdy nie zauważyłam wcześniej, żeby interesowała się dziewczynami. Ściany pokoju miała oklejone w większości męskimi gwiazdami, ale kilka piosenkarek też się przewinęło. Nie zauważyłam również, żeby jej przyjaciółki wysyłały do niej, a ona do nich, jakieś erotyczne sygnały. Może to tylko chwilowe zauroczenie spowodowane rozczarowaniem płci brzydkiej. Cholera, ja też się przyczyniłam swoimi komentarzami i brakiem partnera, do utrwalenia złego wizerunku mężczyzn.
Z głową pełną myśli wróciłam do domu. Przywitał mnie duszny salon, nagrzany lipcowym słońcem. Żar lał się z nieba cały dzień, tylko nie czułam tego w klimatyzowanym biurze i samochodzie. Przeszłam przez salon i otworzyłam drzwi do ogrodu. Marta z zamkniętymi oczami i ze słuchawkami w uszach opalała się na leżaku. Topless. W basenie zobaczyłam nieznajomą dziewczynę, która leżała na plecach, wystawiając swoje półnagie ciało na działanie promieni słonecznych.
– Dzień dobry. – Przywitałam się.
Dziewczyna w basenie jakby rażona prądem, obróciła się gwałtownie w moją stronę próbując stanąć na nogi. Ręką próbowała zasłonić swoje nagie piersi.
– Dzień Dobry. – Uśmiechnęła się zmieszana. – Jestem Majka. Koleżanka Marty. – Błysnęła śnieżnobiałymi zębami w szerokim uśmiechu.
– Miło mi. Koleżanko mojej córki. – Również uśmiechnęłam się serdecznie, aby pokazać, że akceptuję ich znajomość.
Chlapnęła wodą w stronę Marty, aby zwrócić jej uwagę na moją obecność.
Marta zdjęła słuchawki, podniosła rękę i przedstawiła nas sobie.
– Mama – Majka. Majka – mama. – Machała dłonią raz w moja stronę, raz w stronę dziewczyny. – Myślałam, że zostajesz na imprezie po pracy i już nie wrócisz do domu. – Powiedziała z pretensją w głosie.
– Mam jeszcze dwie godziny, więc przyjechałam się odświeżyć, umalować i ubrać.
– Aha – odpowiedziała zwyczajowo, gdy nie miała ochoty na dalszą rozmowę.
Była zła, że wtargnęłam niespodziewanie w ich wspólny, romantyczny dzień, który pragnęli spędzić z dala od innych ludzi. Zwłaszcza z dala od matki.
– Uważaj z wystawianiem piersi na słońce. Po co ci rak skóry. – Odezwały się we mnie mądre rady starszej Pani.
Spojrzała na mnie wzrokiem “co ty bredziesz, stara”.
– Proszę się nie martwić – odezwała się Majka – nasmarowałam ją balsamem o wysokim faktorze.
Marta parsknęła śmiechem.
Spojrzałam na Majkę, która zakłopotana przygryzła wargę. Miała bardzo dziewczęcą, niewinną buzię, a drobne piersi, które wciąż starała się zasłaniać, sprawiały że wyglądała młodziej niż Marta. Zastanawiałam się ile ma lat.
– Kolację macie gotową. Wystarczy podgrzać. – Poinstruowałam.
– Poradzimy sobie. – Marta wskazała ręką drzwi, abym sobie poszła.
Weszłam do kuchni, aby przygotować obiad. Gdy zamykałam lodówkę zobaczyłam przez otwarte drzwi salonu jak Majka wychodzi z basenu. Jej młode, opalone ciało błyszczało w słońcu ociekając wodą. Długie, czarne włosy przykleiły się do jednej z piersi, a sutki sterczały pobudzone chłodną wodą. Zamknęłam lodówkę i skarciłam się w myślach za to, że zachwyciłam się jej półnagim ciałem. Nie dziwię się, że Marta była pod wpływem jej uroku. Jej duże czarne oczy zdradzały egzotyczny typ urody.
Po godzinie dziewczyny poszły do pokoju. Usłyszałam najpierw dźwięk gitary, a potem dołączył wokal. Majka zaczęła śpiewać utwór “You” zespołu “The Pretty Reckless”.
And I want you in my life
And I need you in my life
Wkładała w to tyle entuzjazmu i emocji, że poczułam gęsią skórkę na ciele. Jej niska barwa głosu i delikatna chrypka sprawiały, że brzmiała równocześnie zmysłowo i drapieżnie. Podeszłam bliżej drzwi, aby posłuchać jej śpiewu i stałam zahipnotyzowana wspominając swoje wakacyjne wypady pod namiot. Przy ognisku potrafiliśmy śpiewać godzinami.
Chwilę później zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Nie mogłam znaleźć czerwonej sukienki. Marta pożyczyła ją kiedyś i pewnie nie oddała. Zapukałam do jej drzwi. Odpowiedziała cisza.
– Marta – zawołałam.
Nadal nic.
– Marta. Czy masz u siebie moją czerwoną sukienkę? – krzyknęłam przez drzwi. – Potrzebuję jej na imprezę.
– Nie możesz wziąć innej? – odezwała się w końcu.
– Nie mogę.
Po minucie otworzyła drzwi. Stała nago. Spocona. Ręką wskazała na szafę.
– Nie wiem, o którą ci chodzi. Weź sama – powiedziała, pozwalając mi wejść.
Otworzyłam drzwi szafy i zaczęłam szukać. Znalazłam dwa skręty, które leżały na wierzchu.
– Mówiłaś, że już nie palisz?
– Bo nie palę.
Wskazałam na skręty.
– Leżą tu od roku. Szukam kupca. Może chcesz kupić?
– Marta?
– Naprawdę. Teraz jestem fit i eko. Podążam za modą. Ćwiczę, biegam, zdrowo się odżywiam. Zobacz jak dobrze wyglądam. – Dłońmi przesunęła po wąskiej tali i płaskim brzuchu.
– Potwierdzam – odezwała się Majka, która leżała w łóżku przykryta kołdrą po szyję. – Nigdy nie widziałam, żeby zeszła na złą drogę.
Marta wybuchnęła śmiechem.
– Tak, ćwiczymy razem. – Dodała Marta i mrugnęła okiem do Majki.
Wychyliłam się zza drzwi szafy i spojrzałam Majce w oczy. Jej kokieteryjne, uwodzicielskie spojrzenie, którym obdarzyła Martę, hipnotyzowało.
– Ładnie śpiewasz – powiedziałam.
– Dziękuję. – Uśmiechnęła się czarująco.
– Masz ładną, niską barwę głosu.
– A Marta pięknie gra na gitarze. – Zareklamowała moją córkę.
– Dobra, później sobie pogadacie. – Wtrąciła się Marta.
– Ćwiczymy do koncertu. Przyjdzie pani jutro na nasz koncert do szkoły? – zapytała Majka.
Zrobiłam wielkie oczy.
– Marta, nie mówiłaś, że grasz koncert. – Zwróciłam się z pretensją w głosie do Marty.
– Bo to nie jest koncert dla rodziców, tylko dla małej grupy uczniów.
– Ale każdy może przyjść – powiedziała Majka.
Marta rzuciła jej groźne spojrzenie, ale ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
– Chętnie przyjdę.
– Mamo, nie rób obciachu. Jak zagram na Wembley to cię zaproszę. – Westchnęła zniecierpliwiona.
Znalazłam moją czerwoną sukienkę. Zamknęłam szafę.
– Idę już. Idę. – Spojrzałam jeszcze raz w stronę słodkiej buzi Majki. – Tylko nie zróbcie dzieciaka.
– Ha ha – powiedziała Marta bez uśmiechu na twarzy, wyraźnie zirytowana. – Tak, wiem. Mam nie zrobić tego samego błędu co ty, gdy zaszłaś w ciążę w młodym wieku i urodziło ci się niechciane dziecko.
– Zawsze cię kochałam wielką miłością i bardzo się cieszę, że cię urodziłam.
– Wiem. wiem. Tylko mogłaś urodzić później.
Wyszłam z pokoju. Marta zatrzasnęła drzwi. Ubrałam sukienkę i przejrzałam się w lustrze przybierając uwodzicielską pozę. Zastanawiałam się, czy nie wyglądam zbyt wyzywająco. Mini z dużym dekoltem zwraca uwagę mężczyzn. A co tam. Niech się gapią i podziwiają wąską talię i duże cycki. A kobiety niech zazdroszczą.
Krzysztof czekał już przy swoim nowym bmw. Zagwizdał, gdy mnie zobaczył. Czułam na sobie jego wzrok, gdy podchodziłam do samochodu.
– Może być? – zapytałam, aby sprawdzić jego reakcję.
– Prima sort. – Zabłysnął komplementem.
– No to jedziemy.
Wchodząc do bmw, kątem oka dostrzegłam jak gapi się na mój tyłek. Poruszyłam tyłkiem delikatnie, aby go podrażnić.
Krzysztof ruszył gwałtownie wbijając mnie w fotel. Włączył stare romantyczne przeboje zespołu Goo Goo Dolls, aby wprowadzić mnie w miły, romantyczny nastrój. Męski taniec godowy rozpoczęty.
– Słyszałaś najnowsze firmowe plotki? – Zaczął rozmowę.
– Które? Te o Kindze i Justynie? Że się pogryzły i nie odzywają do siebie?
– Nieeee. – Przeciągnął rozczarowany. – A o co się pogryzły? Zresztą. Nieważne. Krążą plotki, że twój szef ma romans – powiedział ściszonym, konspiracyjnym tonem jakby ktoś mógł nas usłyszeć.
– Arek? Romans? Z kim? – Zaskoczył mnie wiadomością, w którą nie bardzo mogłam uwierzyć.
– Nikt nie wie z kim.
– To skąd te plotki?
– Podobno pochodzą z działu informatyki. Wiesz, jakich tam mamy magików. Wszędzie wejdą, wszystko podejrzą.
– Prawdziwi hakerzy. – Powiedziałam z ironią w głosie.
– A takie ładne zdjęcie stoi na biurku Arka. Uśmiechnięta żona i dwójka małych dzieci.
– No, i zdjęcie dalej będzie tam stać. Pobzyka na boku, nacieszy się świeżym ciałem i wróci do kochającej żony.
– Wy to świnie jesteście. – Zagotowałam się w środku. – Nowoczesny, męski punkt widzenia. Nawet wyrzutów sumienia już nie macie. W czwartek na squasha, w piątek bzykanko na boku, w sobotę kręgle z kumplami, a w niedzielę spacer z rodziną. Nowoczesne życie korpoludka.
– Anka, ja wiem, że ty się na wsi wychowałaś w tradycyjnej, katolickiej rodzinie i wyznajesz staroświeckie normy etyczne, ale świat gna do przodu. Stabilizacja i nudne życie już nie są w modzie. Teraz jest czas zabawy, szaleństwa, wyciskania emocji z każdego dnia. Carpe diem.
– Ale bredzisz. Uleganie chwilowej namiętności, żeby potem cierpiały niewinne dzieci.
– Nikt nie będzie cierpiał, bo nikt się nie dowie. Arek pewnie zamoczy kilka razy, a potem znudzi się zdobyczą i znów zapragnie rodzinnego domu. Happy end.
– Musicie żyć jak zwierzę pod dyktando testosteronu?
– Anka, tobie do rozładowania napięcia seksualnego wystarcza masturbacja. – Odwrócił się w moją stronę i przeszył wzrokiem typu “wiem, że zabawiasz się łechtaczką”. – My, faceci, musimy polować. Ekstazę czerpiemy ze zdobyczy, nie z orgazmu.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
– Nie gadam już z tobą. Zepsucie całkowite. Nie da się już ciebie uratować.
Zaśmiał się zadowolony, że wzbudził we mnie emocje. On wie, że ja wiem, że droczy się ze mną i specjalnie wyolbrzymia argumentację przeciwną do mojej. Taki urok Krzysztofa. Czerpie satysfakcję z władzy nad uczuciami innych ludzi.
Podjechaliśmy do restauracji i weszliśmy do środka. Większość naszych przyjaciół i nieprzyjaciół, z przewagą tych drugich, była już na miejscu. Podeszłam do Kingi, koleżanki z mojego działu.
– Justyna chce z tobą pogadać. – Zaczepiłam ją przy barze.
– Co? – Przekręciła się gwałtownie w moją stronę. – Nie gadam z głupią pipą.
– Żartowałam. O co się gniewacie na siebie?
– Podkablowała mnie u Arka i szef mnie zrugał. Zawaliłam ważne spotkanie, bo musiałam wyjść do fryzjera.
– Musiałaś?
– Musiałam. – Spojrzała na mnie bez zrozumienia. – Miałam randkę wieczorem.
– No tak. – Przytaknęłam. – Musiałaś.
– Ta sucz jest dopiero miesiąc w firmie, a już próbuje zająć moje miejsce. – Kipiała z emocji. – Szukam na nią haka. Jak znajdę, to powieszę. – Zacisnęła szczękę, przybierając groźną minę.
Wycofałam się, szukając ludzi o bardziej pozytywnych emocjach. Nie przyjechałam na imprezę słuchać firmowych plotek. Mam dość intryg w godzinach pracy.
– Drink dla mojej najlepszej pracownicy? – Zaczepił mnie szef, Arek, podając whisky z colą.
– Czy najlepsi pracownicy nie powinni być najlepiej opłacani? – Próbowałam wykorzystać szansę, że jest w dobrym humorze i lekko wstawiony.
– Byłem w twojej sprawie u samego dyrektora, ale wiesz przecież jaka jest gadka. Będzie zysk, będą podwyżki.
– Przecież firma zarabia. – Próbowałam nie dać się zbyć głupią wymówką.
– To wciąż za mało dla naszych niemieckich przyjaciół. – Zrobił palcami w powietrzu znak cudzysłowia, mając na myśli naszą centralę w Niemczech.
– Zostanę po godzinach, żeby ich zadowolić. – Zażartowałam.
– Pamiętaj, zadowolony szef to podstawa. – Podkreślił słowo “zadowolony” i mrugnął porozumiewawczo okiem, uradowany ze swojej błyskotliwej, seksualnej aluzji.
Czy ja wyglądam na taką, która chce iść do łóżka z każdym frajerem. To, że jestem sama, nie znaczy, że chcę wskoczyć na ich sterczące penisy.
Arek nachylił się w moją stronę, zbliżył do mojego ucha i rozejrzał, aby się upewnić, czy nikt go nie usłyszy.
– Dam ci w tym miesiącu większą premię. – Wyprostował się i spojrzał mi głęboko w oczy z bliskiej odległości. – Zasłużyłaś. – Dodał, próbując wyczuć, czy to wystarczy, żebym zdjęła dzisiaj majtki.
– Dzięki za premię. Kupię sobie za to seksowną bieliznę.
Przeleciał wzrokiem po moim ciele w dół i z powrotem, zatrzymując się dłużej na moim biuście. Już widział oczami wyobraźni koronkowy stanik na moich piersiach, który rozrywa jednym szarpnięciem.
Dołączył do nas szef innego działu, więc oddaliłam się, aby poplotkować z dziewczynami o modzie, perfumach i innych kobiecych sprawach. Potem wpadłam na Krzysztofa, który przyniósł mi kolejnego drinka.
– A ty też pijesz? – Zapytałam zdziwiona. – Mówiłeś, że nie będziesz pił i mnie odwieziesz.
– Załatwiłem, że odwiezie nas Tomek. On nie pije.
– Wykorzystujesz Tomka do prywatnej sprawy?
– Przecież mieszka prawie po drodze. Skręci tylko na chwilę.
Westchnęłam z dezaprobatą.
– Anka, co cię trapi? Nie wyglądasz dzisiaj na szczęśliwą.
– Chciałam się zrelaksować na imprezie, odłączyć mózg, znaleźć romantyczną miłość, ale wciąż trafiam na was, facetów, którzy szukają dziewczyny na jedną noc.
– Widzisz, sek¬ret szczęścia leży w tym, żeby wyeliminować ro¬man¬tyczną miłość z życia, bo to ona sprawia, że człowiek cierpi.
– A ty czujesz się szczęśliwy, wymieniając partnerki jak zużyte zabawki?
– Żyję pełnią życia.
– Huxley pisał, że szczęśliwi ludzie to tacy, którzy nie są świadomi lepszych i większych możliwości. Żyją we własnych światach odpowiednio skrojonych do ich predyspozycji.
Zamyślił się dłuższą chwilę próbując uchwycić moją aluzję.
– Auć. Ostra jesteś. – Zrobił obrażoną minę, a potem wyszczerzył zęby. – Ale ja lubię pyskate dziewczyny.
– Moje szczęście zakłócają myśli o mojej córce. – Postanowiłam się zwierzyć. – Rano dowiedziałam się, że mogę nie zostać nigdy babcią?
– Dlaczego? Marta jest bezpłodna? – Spoważniał i zrobił zatroskaną minę.
– Nie, tylko szuka swojej tożsamości. Obraziła się na facetów i postanowiła zostać lesbijką.
– No i to jest czerpanie radości z życia. – Ponownie wstąpił w niego entuzjazm. – Matka, bierz przykład z córki.
– Mam zostać lesbijką?
– Nie, tylko pozwól sobie na szaleństwo.
– Ale co to ma do rzeczy? Tu nie chodzi o to, żeby polizać sobie dla frajdy łechtaczkę innej dziewczyny, tylko o miłość. Ona się tak samo może zakochać w dziewczynie jak i w facecie.
– A może nie masz się czym martwić. Zabawi się i wróci do tego, co najlepsze. – Wskazał wzrokiem swoje krocze. – Widziałaś jej dziewczynę?
– Są teraz razem w naszym domu. Została na noc.
Oczy Krzysztofa rozpaliły się żarem. Jego mózg generował zapewne obrazy z filmów porno z udziałem dwóch dziewczyn.
– Już czuję ten pokój wypełniony zapachem spoconych ciał. – Rozmarzył się.
– Przestań. Nie pomagasz. I nie wyobrażaj sobie mojej córki nago z głową między nogami kochanki.
– Jakże bym mógł. – Zaśmiał się szelmowsko. – Nago wyobrażam sobie tylko ciebie.
Podeszła do nas Ilona z działu obsługi klienta.
– Ładna sukienka. – Powiedziała, wpatrując się w mój tyłek.
– Dzięki.
– Tylko z tyłu masz małą dziurę.
– Co? Gdzie? – krzyknęłam.
– Tu. – Złapała mnie za pośladek.
Odwróciłam się, pociągnęłam sukienkę w prawo, potem w lewo, ale nic nie widziałam. Nie wiedziałam, czy to żart ze strony Ilony, która chciała tylko dotknąć mojej pupy, czy na prawdę miałam dziurę.
– Mam? – Zwróciłam się do Krzysztofa.
– Masz.
– Zabiję Martę. Usiadła na pinezkę, czy wypaliła skrętem? – Zalała mnie złość. – I co ja mam teraz zrobić.
– Przestań, nie ma tragedii. – Bagatelizował Krzysztof. – Jesteś bardziej seksi, gdy widać twoje majtki.
Poszłam do toalety, żeby sprawdzić jak to wygląda. Pierwsza toaleta była zatłoczona, więc poszłam do następnej na drugim końcu długiego korytarza, gdzie nie było nikogo. Weszłam do kabiny i zdjęłam sukienkę. Dziura nie była duża – jeden, może dwa milimetry średnicy. Gdyby Krzysztof nie był pijany, mogłabym go poprosić o odwiezienie i przebrałabym się w nową sukienkę. Powiedział, że nie będzie pił, a ja mu głupia uwierzyłam. Tyle jest warte słowo takiego faceta. Jak potem zaufać w związku. Byłam zła. Usiadłam na sedesie i schowałam twarz w dłoniach. Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić oddech. Zobaczyłam Majkę, dziewczynę mojej córki. Pojawił mi się obraz jej niewinnej, dziewczęcej twarzy. Patrząc na nią widziałam siebie sprzed lat. Chciałabym czasami cofnąć się do czasów młodości, do tego naiwnego, młodzieńczego postrzegania świata. Tej wiary w romantyczną miłość i szlachetność mężczyzn. W oczach Majki widziałam szczerość, a jej niski głos aż drżał radosnym uniesieniem. W umyśle pojawił mi się kolejny obraz, gdy zobaczyłam ją przy basenie oświetloną słońcem i ociekającą wodą. Stała półnaga na trawniku uśmiechając się szeroko. Jej młode, nagie ciało wydało mi się takie niewinne i czyste, a zarazem obłędnie seksowne. Chciałabym ją przytulić, zanurzyć się w jej długich, czarnych włosach i powrócić do świata, które zostawiłam kilkanaście lat temu.
Boże, o czym ja myślę. Otworzyłam oczy i potrząsnęłam głową, jakbym chciała wyrzucić z siebie te wszystkie obrazy i myśli. Wypiłam kilka drinków, ale chyba nie aż tyle, żeby stracić trzeźwe myślenie. Poczułam dziwny rodzaj podniecenia w podbrzuszu, którego nie czułam już bardzo dawno. Za dużo alkoholu, Anka, za dużo.
Ktoś otworzył drzwi łazienki i wszedł do środka. Usłyszałam głos Arka, mojego szefa, i jeszcze jednej osoby – kobiety. Nie odzywała się, więc nie mogłam rozpoznać. Weszli do kabiny obok i usłyszałam jak szamocą się z ubraniami. Czyżby plotki o romansie Arka były prawdziwe? Nie mogę teraz wyjść, bo mnie nakryją i szef mnie zwolni jako niewygodnego świadka. Siedziałam cicho w samej bieliźnie i starałam się nie myśleć o tym, co dzieje się za ścianką obok. Trudno było jednak nie słyszeć mlaskania przy fellatio, czy uderzeń w pośladki, gdy wchodził w nią od tyłu. Dziewczyna, oprócz cichego mruczenia i jęczenia, nie mówiła nic, więc cały czas zastanawiałam się z kim Arek zdradza swoja piękną żonę, Magdę. Która dziewczyna z naszej firmy jest tego warta, żeby dla krótkiej chwili uniesienia ryzykować związek. Spojrzałam na swoją torebkę i pomyślałam o telefonie. Nie, Anka, nie zrobisz tego. Aż tak bardzo nie jesteś ciekawa. Aż tyle nie wypiłaś. A jednak to było silniejsze ode mnie. Wyjęłam telefon, włączyłam nagrywanie, wstałam i wyciągnęłam wysoko rękę, żeby wystawić go lekko na drugą stronę kabiny. Serce załomotało mi ze strachu przed wykryciem, aż poczułam drżenie na całym ciele. Żeby tylko nie spojrzeli do góry – myślałam. Wstrzymałam oddech. Nagram tylko kilka sekund, żeby zobaczyć kim jest tajemnicza dziewczyna i zabieram smartfona. Gdy dziewczyna po drugiej stronie jęknęła nagle głośno w spazmach orgazmu, tak się wystraszyłam, że telefon prawie wypadł mi z ręki. Zabrałam telefon i usiadłam próbując się uspokoić.
Gdy wyszli z łazienki, włączyłam film. A to się Kinga zdziwi jak jej powiem. To znaczy, zdziwiłaby się gdybym jej powiedziała, ale jej nie powiem. Bo niby jak miałabym jej wytłumaczyć, skąd wiem, że to Justyna. Najpierw podkablowała Kingę, a teraz zaatakowała na całego. Za tydzień usłyszymy od Arka, że w ramach reorganizacji działu, Arek awansował na miejsce Kingi nową, zdolną, pełną entuzjazmu do pracy Justynę. O entuzjazmie do robienia loda zapewne nie wspomni.
Patrzyłam na film i zdałam sobie sprawę, że miałam dużo szczęścia, że mnie nie nakryli. Justyna siedziała na Arku z głową skierowaną do góry, ale z zamkniętymi oczami. Gdyby nie to, że zaczęłam nagrywać chwilę przed jej szczytowaniem, pewnie otworzyłaby oczy i zobaczyła wystającą komórkę. To było głupie, Anka, bardzo głupie.
Odczekałam jeszcze chwilę, założyłam sukienkę i wyszłam z toalety.
Zaczepił mnie Tomek, chłopak który miał nas odwieźć po imprezie. Młody, bardzo nieśmiały i małomówny pracownik działu informatyki, który oni nazywali działem “ajti”. Muszę kiedyś zobaczyć w internecie co to znaczy to “ajti”.
Pamiętam jak popsuła mi się myszka i poprosiłam o wymianę. Przyszedł Tomek, przywitał się, wymienił myszkę bez słowa i na koniec powiedział tylko “proszę bardzo”. Taki jest nasz Tomek – skryty, zamyślony, nieobecny.
– Potrzebujesz może podwiezienia? – Zapytał cicho.
– Krzysztof cię przysłał?
– Powiedział, że się domyślisz i że zadasz to pytanie, a ja miałem powiedzieć, że nie.
– Tomek, nie dawaj się wykorzystywać Krzysztofowi. Bądź asertywny.
– Ale ja naprawdę mogę cię odwieźć. Ja nie piję, a tu wszyscy się zataczają, więc nie mam już nimi kontaktu.
– Nie lubisz takich imprez, co?
Pokiwał przecząco głową.
– Ok, to zabiorę cię stąd. – Uśmiechnęłam się do niego.
Poczułam się jak wybawca. Chociaż przez chwilę chłopak odpocznie od tej bandy rozwydrzonych dzieciaków.
– Ale odwdzięczę ci się – powiedziałam. – Lubisz piwo?
Znów pokiwał przecząco głową.
– Coś wymyślę.
Wsiedliśmy do jego starego Peugeota dwieście ileśtam i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Jechaliśmy w milczeniu dobre pięć minut, gdy postanowiłam przerwać niezręczną ciszę.
– Co słychać w dziale ajti?
– Wszystko dobrze. – Odpowiedział nie odwracając się do mnie. – Wdrażamy nowego wsusa.
– Aha. – Pokiwałam głową, chociaż nie miałam pojęcia o czym mówi. – A jakieś nowe plotki?
Spojrzał na mnie zawiedziony. W jego oczach jawiłam się jako typowa baba, którą interesują bzdury, a nie poważne rzeczy jak wsusy.
– Nie słyszałem nowych plotek. – Odpowiedział grzecznie.
Przypomniałam sobie, jak Krzysztof mówił, że plotka o romansie Arka pochodzi z działu ajti. Wpadł mi do głowy pewien przebiegły plan, który mógłby uratować Kingę przed wygryzieniem ze stanowiska przez nową kochankę szefa.
– Podobno plotka o romansie Arka pochodzi z waszego działu? – Zaczęłam realizację planu. – Dobrych specjalistów tam macie.
Tomek wyprostował się nieznacznie, a jego kąciki ust lekko się podniosły.
– Ale podobno nie wiecie z kim ma romans. – Kontynuowałam.
Z jego ust zniknął uśmiech. Pewnie poczuł się jakbym wytknęła mu brak dostatecznych umiejętności szpiegowskich.
– A ja wiem z kim. – Powiedziałam dumnie. – Też jestem dobrym szpiegiem.
Po raz pierwszy w samochodzie spojrzał na mnie. Badawczym wzorkiem
– Skąd wiesz?
– Niech to będzie moją tajemnicą. Ale mam dowód, więc to pewniak. – Spojrzałam na swoją torebkę, w której leżał telefon.
– Kto?
– Tylko nie mów nikomu, że wiesz ode mnie, ok?
Kiwnął głową.
– To Justyna – powiedziałam triumfalnie, jakbym zdradzała największą tajemnicę świata.
Wzruszył ramionami i zrobił zdziwioną minę.
– Która Justyna?
– A jest kilka w naszej firmie? – Zapytałam zdziwiona.
– Nie kojarzę żadnej Justyny.
Sprzedaję mu newsa roku, a on nawet nie wie o kim mówię. Oby tylko puścił tę plotkę dalej. Jak wszyscy w firmie się dowiedzą, to Arek nie awansuje Justyny na miejsce Kingi, bo będzie się bał, że ktoś z zawiści doniesie jego żonie.
– Justyna, taka ładna, długonoga blondynka z zadartym noskiem i śmiesznych czerwonych okularkach. Z mojego działu.
Tomek wciąż kiwał głową.
– Co ty, gejem jesteś, że nie zauważyłeś takiej ładnej dziewczyny?
Odwrócił się, posmutniał i zamilkł. O kurczę, czyżbym niechcący trafiła. Zawsze palnę coś głupiego po alkoholu. Pewnie niełatwo jest żyć, ukrywając przed światem swoją orientację seksualną. Szczególnie osobie tak wrażliwej i nieśmiałej jak Tomek. Chciałam wyrazić jakoś swoje zrozumienie dla niego, ale nie byłam pewna jak to zrobić.
– Moja córka ma nową dziewczynę. – Postawiłam na szczerość i wspólnotę problemów. – Wcześniej miała tylko chłopaków, a teraz postanowiła odmienić swoje życie. Nie wiem co mam robić i jak się zachować. – Westchnęłam głęboko.
Spojrzał na mnie zaskoczony. Rozpromienił się.
– Wspieraj ją. Nie pouczaj jak ma żyć. Kochaj i daj jej odczuć, że rozumiesz.
– Pewnie nie każdy to potrafi? – Spojrzałam na niego, aby zobaczyć reakcję na moje słowa.
– Nie każdy.
Policzki mu zadrżały, zapewne z powodu przykrego wspomnienia. Domyśliłam się, że ktoś z jego rodziny nie akceptuje jego orientacji seksualnej i dlatego ukrywa się przed ludźmi w swoim wirtualnym świecie.
– Twoja córka ma szczęście, że znalazła odwzajemnioną miłość – powiedział ze smutkiem w głosie. – To pewnie uskrzydla i łatwiej razem pokazać się światu.
– Ty nie masz tyle szczęścia?
– Niestety, trudno się żyje, gdy osoba którą kochamy woli inną płeć. W dodatku, gdy zmienia partnerki tak często, a ty potykasz się o tę osobę na korytarzu.
Czyżby chodziło o korytarze w firmie – zastanawiałam się. A kto zmienia często partnerki? Krzysztof? Nasz firmowy playboy, mój sąsiad z nowym bmw x coś tam. Co za news. To dlatego Tomek daje się tak wykorzystywać Krzysztofowi i robi wszystko na skinienie jego małego palca. A może Krzysztof się domyśla, że Tomek się w nim podkochuje i wyręcza się nim z premedytacją. Już ja się z nim policzę.
Zajechaliśmy pod mój dom. Tomek został w samochodzie, a ja weszłam po cichu do środka. W salonie na sofie leżały wtulone w siebie dziewczyny. Marta oglądała film, a Majka spała przyklejona do Marty z głową na jej piersiach. Najwidoczniej nie dała rady obejrzeć filmu do końca po wyczerpującym dniu pełnym emocji i wspólnych “ćwiczeniach”.
Chciałam zrobić Marcie awanturę z powodu dziury w sukience, ale jak zobaczyłam je razem w objęciach, rozczuliłam się i przeszła mi cała złość. Marta trzymała dłoń we włosach Majki, zapewne głaszcząc ją wcześniej, aż ta zasnęła.
Poczułam ukłucie zazdrości. Nie byłam pewna, czy to dlatego, że wolałabym spędzić ten wieczór tak jak one, w ciszy i spokoju, czy może dlatego, że chciałabym być na miejscu Marty i poczuć na sobie ciepło ukochanej osoby.
– Już wróciłaś? – Zdziwiła się Marta.
Zdjęłam sukienkę i pokazałam jej dziurę.
– No tak, zapomniałam ci powiedzieć. Przepraszam.
Machnęłam ręką. Poszłam do garderoby, założyłam inną, złotą sukienkę i wróciłam do Tomka.
Po dwudziestu minutach wróciliśmy na imprezę.
– Jaka strojnisia. – Arek zauważył zmianę mojej kreacji. – W złotym jeszcze bardziej ci do twarzy. You’re sexy. – Spojrzał na mnie zalotnie z przyklejonym uśmiechem zdobywcy waginy Justyny.
– Arek, co słychać u Magdy, twojej małżonki?
Spoważniał i zmrużył oczy przyglądając mi się przenikliwie.
– Wszystko dobrze. Dlaczego pytasz?
– Wciąż prowadzi salon fryzjerski na Mickiewicza?
– Tak – odpowiedział niechętnie po dłuższej chwili.
– Chciałam zmienić fryzjerkę, bo nie jestem zadowolona z mojej fryzury.
– Mnie się bardzo podoba twoja grzywka. – Dłonią wykonał ruch w powietrzu, jakby chciał pokazać mój nieład we włosach. – Kolor włosów też mi się podoba. Nic bym nie zmieniał.
Brzmiał, jakby próbował zniechęcić mnie do kontaktu z żoną. Pewnie dotarły do niego plotki na swój temat i wolał trzymać pracowników z dala od Magdy. Miałabym o czym z nią pogadać.
– Podoba ci się kolor? – Dotknęłam włosów i zbliżyłam kosmyk w jego stronę – Myślałam, żeby je rozjaśnić, ale to trochę kosztuje. Szkoda, że nie da się nic zrobić w sprawie mojej podwyżki.
Zaśmiał się nerwowo.
– Anka, firma docenia ludzi takich jak ty, grających ostro. – Podkreślił mocno ostatnie słowa, żebym wiedziała, że zrozumiał mój szantaż i żebym nie robiła głupstw. – Jestem pewien, że uda mi się przekonać zarząd, że należy doceniać twój wkład w rozwój firmy – wyrecytował standardowy bełkot.
– Dzięki. Skoro podoba ci się moja fryzura, to chyba nie będę jej zmieniać. – Upewniłam go, że warto postarać się dla mnie o podwyżkę.
Kątem oka zauważyłam Tomka podchodzącego do Kingi. Czyżby mój plan się właśnie realizował i Kinga dowiaduje się od Tomka o Justynie? Mam tylko nadzieję, że Tomek nie zdradzi swojego informatora.
Gdy Tomek się oddalił, podeszłam do Kingi. Miała dobry humor.
– Ale mam niusa – powiedziała podekscytowana. – Nie uwierzysz. – Prawie skakała z radości jak mała dziewczynka.
– Mów.
– Tylko nikomu ani słowa. – Pogroziła srogą miną i rozejrzała się dookoła, czy nikt nie podsłuchuje.
Przewróciłam oczami.
– Wiem kogo Arek puka na boku. – Zrobiła pauzę, aby podnieść napięcie.
– Kogo?
– Justynę.
– No co ty? – Udałam zaskoczoną i zszokowaną.
– No, mówię ci. Wiem z pewnego źródła.
Przyjrzałam się Kindze badawczym wzrokiem. Miałam pewność, że Tomek mnie nie wydał. Poznałabym, gdyby coś ukrywała.
– Justyna? Ta która doniosła na ciebie Arkowi, że poszłaś do fryzjera?
– Tak, ta suka, która chce zająć moje miejsce. – Zacisnęła pięści, gotowa przywalić jej w nos.
– A to zdzira. – Pokiwałam głową pełna zrozumienia dla jej nienawiści do nowej “koleżanki”.
– Mój informator obiecał więcej informacji jutro.
– Jakie informacje? – Zdziwiłam się i wystraszyłam w obawie, co jeszcze może zdradzić Tomek.
– Powiem ci jutro, jak się dowiem.
Niedobrze. Chyba czeka mnie poważna rozmowa z Tomkiem. Spojrzałam na rękę Kingi.
– A co ty taka posiniaczona jesteś?
Schowała rękę do tyłu. Zastanawiała się długo co odpowiedzieć.
– Przemoc domowa? – dopytałam żartując.
– Głupia, myślisz, że dałabym się tłuc.
– Stopnie schodów odbiły Ci się na rękach?
Westchnęła głęboko i w końcu wydusiła z siebie.
– Lubię ból. – Spojrzała na mnie badawczo, czekając niepewnie na reakcję.
Miałam ochotę się zaśmiać, ale patrząc na Kingę wiedziałam, że to nie żart.
– Lubisz ból? – zrobiłam wyczekującą minę, zachęcając ją do zwierzeń.
– Czytałaś Greya?
Pokiwałam przecząco głową.
– No to nie jesteś w temacie. Nie ma tematu – wycofała się.
– Ale chętnie poznam temat. Jestem nowoczesną dziewczyną ciekawą świata – zachęciłam ją uśmiechem.
– Wiesz, dopóki nie przeczytałam książki, nie wiedziałam, że lubię… – przerwała, szukając odpowiedniego słowa.
– Ej, jesteśmy przyjaciółkami. Możesz mi powiedzieć wszystko.
– Książka mnie wciągnęła. Pochłonęłam od razu trzy części. Zaczęłam potem fantazjować na temat przemocy i krępowania. Wiesz, nigdy wcześniej nie uświadamiałam sobie takich pragnień. – Zamyśliła się, a jej oczy rozbłysły. – Pamiętam ten przyjemny dreszcz przechodzący przez ciało, gdy pierwszy raz poczułam mocne uderzenie w pośladek – mówiła z nieskrywanym entuzjazmem.
Patrzyłam na nią z wytrzeszczonymi oczami.
– Tak, wiem, jestem zboczona, ale ja to uwielbiam. No, nie patrz tak na mnie. Pożyczę ci książkę. Przeczytasz, spróbujesz, to pogadamy inaczej.
– I sznurki, lateksy też?
– A ty tylko przy zgaszonym świetle po misjonarsku, co? I powiedz, że loda jeszcze nigdy nie robiłaś?
– Hmm, może mi też się coś zmienia ostatnio w głowie. Poczułam niedawno, że chciałabym kochać się z dziewczyną.
– Też mi fantazja. – Bagatelizowała Kinga kpiącym tonem głosu – W dzisiejszych czasach większość dziewczyn wyobraża sobie seks z inną dziewczyną.
– Tak, też miałam takie fantazje wcześniej, ale były raczej bezosobowe, a tutaj poczułam naprawdę silne pragnienie do konkretnej, rzeczywistej dziewczyny.
– O, Anka, a może ty się zakochałaś w końcu. – Roześmiała się. – Może ty źle szukałaś i wolisz samiczki, a nie samców.
– Nie wiem skąd to pragnienie. Może z rozczarowania mężczyznami. Muszę zmienić środowisko i poszukać romantyka na wsi. W korporacji nikogo nie znajdę.
– Jak masz takie wymagania. A co to za dziewczyna tak rozpaliła twoje zmysły? Pewnie nie ja, bo bym zauważyła, co?
– Nie ty.
Zrobiła zawiedzioną minę.
– Ja to bym chciała kiedyś spróbować z kobietą, ale chyba nie z tobą. – Rozmarzyła się Kinga. – Nie to, że jesteś nieatrakcyjna, bo jesteś, i to bardzo, ale chyba dziwnie bym się czuła liżąc twoją łechtaczkę, a potem szła z tobą na zakupy jak kumpela.
– Też nie wiem, czy chciałabym żebyś oklepała mi pośladki.
Zaśmiałyśmy się obie.
– No, związałabym cię, a potem lała gorący wosk na twoje sutki. – Spojrzała w stronę moich piersi zachłannym wzrokiem.
– Tak, jesteś zboczona.
– Podnieciła mnie ta fantazja z tobą. – Kinga zaśmiewała się od ucha do ucha. – Może jednak umówimy się kiedyś na okładanie pejczami?
– Na pewno – rzuciłam odchodząc.
Poszłam poszukać Tomka. Siedział przy stoliku z Krzysztofem i Wojtkiem. Rozmawiali żywo nie zwracając uwagi na Tomka. Tomek udawał, że ich słucha, zaśmiewając się od czasu do czasu z drętwych dowcipów. Przysiadłam się do Tomka i przysunęłam do jego ucha.
– Tomek, pamiętasz, że miałeś nie mówić, skąd wiesz o Justynie?
– Pamiętam.
– To co chcesz jutro powiedzieć Kindze?
Odwrócił się zdziwiony. Patrzył na mnie uważnie.
Zauważył nas Krzysztof.
– Anka, co to za szepty? – zapytał. – Skrywacie przed mną jakieś tajemnice?
– Tajemnice o twojej cichej wielbicielce. – Skłamałam, żeby się odczepił.
– Powiedz kto, a moja noc nie będzie samotna – bełkotał mocno wstawiony.
– A mówiłeś, że tylko o mnie marzysz.
– Anka, Anka. Moja śliczna sąsiadka. Dlaczego taka atrakcyjna dziewczyna nie ma chłopaka?
– Czeka na księcia z bajki.
– Anka, ty jesteś sama, ja jestem sam. Ludzie samotni powinni się łączyć w pary. Takie jest prawo natury. Ja naprawię twoją zmywarkę, a ty mi zrobisz kanapki do pracy.
– A potem ty mi zrobisz minetkę, a ja tobie loda?
– O widzisz, zaczynasz dobrze gadać. A ile kosztów można ściąć. Można na przykład sprzedać jedno łóżko. – Zaśmiał się ze swojego żartu razem z Wojtkiem.
Impreza skończyła się o czwartej nad ranem. Tomek, tak jak obiecał, odwiózł mnie i Krzysztofa do domu. Weszłam do środka. Przysiadłam w kuchni, aby napić się soku, gdy z pokoju Marty wyszła Majka. Miała na sobie nocną koszulkę Marty z rysunkiem Hello Kitty na piersiach. Koszulka była tak krótka, że ledwo zakrywała pośladki. Gdzie ona ją znalazła? Nie widziałam tej koszulki ze trzy lata. Majka wyglądała w niej jeszcze bardziej dziewczęco, niż Marta kiedyś.
– Pewnie cię obudziłam? – zapytałam przepraszającym tonem.
– Nie szkodzi. Przyszłam się napić.
– Wody? Soku?
Wskazała na wodę.
– Jak się udała impreza? – Majka zapytała nieśmiało.
– Tradycyjne picie i obgadywanie za plecami. Ludzie z maskami na twarzy udający lepszych od innych.
Przytaknęła w milczeniu.
– A co u was? – zapytałam. – Jak przygotowania do koncertu?
– Dobrze, ale stresuję się przed występem.
– Słyszałam wczoraj jak śpiewałaś. Masz świetny głos. Jestem pewna, że dobrze wypadniecie.
– Dziękuję. – Uśmiechnęła się szczerze, wlepiając we mnie wielkie czarne oczy. – Marta ma talent. Tworzymy zgrany duet.
Zabrzmiała dwuznacznie i chyba chciała, żebym tak to odebrała.
– Martwię się tylko, że może to być nasz ostatni występ. – Jej twarz momentalnie posmutniała, a wzrok stał się nieobecny.
– Dlaczego?
– Ojciec chce wracać do Iranu.
– Do Iranu? – Podniosłam głos i poderwałam się ze zdziwienia.
– Urodziłam się w Iranie i spędziłam tam większość swojego życia. Mój ojciec jest Polakiem. Wyjechał do Iranu na kontrakt budować mosty. Tam poznał piękną Irankę, moją mamę, i pojawiłam się na świecie ja, pół–Polka, pół–Iranka. – Streściła swoją historię.
– Teraz już wiem skąd twoja oryginalna uroda. Ciemna karnacja, czarne włosy, czarne oczy.
– Po matce. – Dotknęła opadające na twarz włosy. – Zmarła dwa lata temu. – Westchnęła ciężko, a jej oczy zaszkliły się. – Rak mózgu.
Podeszłam do niej i przytuliłam do siebie. Położyła głowę na mojej piersi i objęła mnie mocno. Nie byłam pewna, czy postępuję właściwie, ale to był odruch. Zacisnęła dłonie na moich plecach wtulając się we mnie. Dałam jej czas na uwolnienie emocji.
– Po jej śmierci przyjechaliśmy do Polski, ale ojciec nie potrafi odnaleźć się w nowej Polsce i chce wracać do Iranu. Tam ma pracę i przyjaciół.
– A ty chcesz wracać?
– Nie chcę. Dobrze mi w Polsce. Tutaj nie czuję się człowiekiem drugiej kategorii, a tam znów będę musiała nosić chustę na głowie i jeździć z tyłu autobusu w wydzielonej strefie dla kobiet – mówiła ze smutkiem w głosie. – Nie będę mogła chodzić w sukience odsłaniające nogi, ani całować się publicznie.
– A czy tam nie ma kary śmierci za homoseksualizm? – przypomniał mi się artykuł o Islamie.
Zwiesiła głowę, a mięsień na jej policzku zadrżał.
– Tak, obowiązuje tam prawo szariatu, czyli religia tworzy prawo – mówiła ciężkim głosem. – Na szczęście ostatnio nie wykonują wyroków śmierci, ale kilka lat w więzieniu nie jest ciekawą perspektywą.
– A twój ojciec wie, że ty i Marta… – zawiesiłam głos – jesteście razem.
– Nie wie. A ja nie wiem jak mu powiedzieć.
– A nie możesz zostać w Polsce?
– Ojciec się nie zgadza. Poza tym mam tylko jego, więc nie chcę się z nim rozstawać. Może przekonam go kiedyś, że Iran nie jest miejscem dla nas i znów wrócimy do Polski.
– Może mogłabym ci jakoś pomóc? Może spotkalibyśmy się razem z twoim ojcem i przekonali go do pozostania w Polsce.
– Będzie na naszym koncercie. Może wtedy umówimy się na spotkanie? – rozpromieniła się.
– Poczytam o tym szariacie, żeby przekonać go, że kobieta ma takie same prawa co on.
– Dziękuję – uśmiechnęła się szeroko i poszła do pokoju Marty.
Zamknęła drzwi, a ja nie mogłam dojść do siebie po naszej rozmowie. Żal mi było dziewczyny. Jako kobieta wolna, mająca te same prawa co mężczyźni, nie mogłam pogodzić się z narzuconą wolą mężczyzn uznającą kobiety za gatunek gorszy. Nie chciałam, żeby Majka wyjeżdżała do kraju, w którym fanatycy religijni ustalają prawa poniżające kobiety.
Usłyszałam szczekanie psów i wyjrzałam za okno. Na podjeździe domu Krzysztofa wciąż stał Peugeot Tomka. Czyżby Krzysztof znów wykorzystywał Tomka? A może to Tomek wykorzystuje okazję, że Krzysztof jest mocno wstawiony?
Położyłam się w sypialni, ale nie mogłam zasnąć. To był szalony dzień. Moja córka Marta umawia się teraz z dziewczyną. Jej dziewczyna jest pół–Iranką i być może będzie musiała wracać do kraju, w którym za miłość płaci się karą śmierci. Mój szef, Arek, zdradza żonę Magdę z Justyną, nową koleżanką z pracy. Justyna chce wykopać z pracy moją przyjaciółkę Kingę, która lubi klapsy w tyłek i wiązanie sznurami. Tomek jest gejem i chciałby się dobrać do Krzysztofa, a Krzysztof do mnie. Trochę dużo jak na jeden dzień. Na dodatek mój mózg zwariował i jak zamykam oczy to widzę, wystające spod koszulki Hello Kitty, pośladki Majki. Jędrne, okrąglutkie, dziewczęce. Zwariowałam. Potrzebuję faceta i to jak najszybciej. Potrzebuję penisa. Wielkiego, twardego penisa, który wejdzie we mnie i zrobi mi tak dobrze, że zapomnę o moich nowych, niechcianych pragnieniach.
Przewróciłam się na prawy bok.
Moja ręka przesuwa się powoli w stronę koszulki Majki. Chwytam koniec materiału i podciągam lekko do góry odkrywając całkowicie pośladki. Opuszkami palców dotykam jej delikatnej skóry.
Poczułam dreszcz przechodzący przez moje podbrzusze. Otworzyłam oczy.
– Nie. Tak nie można – krzyknęłam na siebie w myślach.
Przewróciłam się na lewy bok.
Obejmuję Majkę od tyłu i przytulam się do jej pleców. Chłonę zapach lawendowych włosów. Wciskam dłoń pod koszulkę i przesuwam po brzuchu do góry. Dłonią obejmuję delikatną pierś i czuję twardy sutek wciskający się między palce. Zaciskam mocno dłoń na piersi.
Gorąca fala rozeszła się po moim ciele.
– Przestań, Anka. Śpij!
Położyłam się na plecach.
Zbliżam usta do jej szyi. Moje wargi dotykają jedwabistej skóry, powodując gęsią skórkę. Palcami dotykam policzków, kierując się w stronę ust. Delikatnie rozchylam wargi i czuję wilgotny język napierający na moje palce. Pochylam się nad nią i widzę jej wielkie, seksowne oczy wpatrzone we mnie. Wyczekujące, rozanielone. Po mojej twarzy rozchodzi się jej gorący oddech. Nie mogę się powstrzymać i całuję ją w usta.
Ścisnęłam nogi, a moje łono zapulsowało.
– Skończ to, Anka, skończ wreszcie. – Wydałam rozkaz.
Wsunęłam dłoń pod majtki. Otworzyłam oczy i starałam się nie myśleć o Majce. Próbowałam przypomnieć sobie seks z moim byłym partnerem. Kochaliśmy się kiedyś w lesie. Wyobrażałam sobie jak wchodzi we mnie od tyłu, ujeżdża jak pieska na leśnej polanie, a ja krzyczę na cały głos mocniej i mocniej. Przywołałam też wspomnienia z plaży w Stilo. Poszliśmy w lewo w stronę zatopionego statku, gdzie plaże puste po horyzont. Słońce rozgrzało nasze nagie ciała sprawiając, że zapragnęliśmy się kochać. Seks na łonie natury pod błękitnym niebem jest podniecający. Zwłaszcza na stojąco. Stałam na środku plaży wpatrzona w morze z penisem w środku. Przypomniałam sobie też seks w pociągu, w toalecie ostatniego wagonu. Siedziałam na Miłoszu jak na dzikim koniu i czułam się królową życia. Wciskał się we mnie, rozrywał mnie, wierzgał, a ja dociskałam go coraz mocniej, aż poddał mi się całkowicie wyrzucając z siebie całą energię.
Wspomnienia pomogły mi zapomnieć o Majce. Orgazm przyszedł szybko. Wstrząsnął przyjemnie moim ciałem, sprawiając że wydałam z siebie niekontrolowany jęk. Opadłam rozluźniona w błogim nastroju. Uszło ze mnie napięcie i wreszcie mogłam zasnąć.
Obudziłam się po dwunastej w południe. W telefonie zobaczyłam pięć nieodebranych połączeń od Krzysztofa. Dobrze, że wyciszyłam wczoraj dzwonek, bo bym nie pospała. Oddzwoniłam.
– Nareszcie. – odezwał się poirytowany Krzysztof. – Jesteś u siebie?
– Dopiero wstałam.
– Będę u ciebie za pięć minut.
– Mów o co chodzi. – Zdenerwowałam się, bo nie lubię podkręcania atmosfery.
– Pewnie nie sprawdzałaś jeszcze dzisiaj firmowej poczty?
– Zamierzałam odpocząć od pracy.
– To sprawdź pocztę.
– I co znajdę? Kolejny nierealny plan do wykonania?
– Ktoś rozesłał do wszystkich w firmie film, na którym Arek posuwa Justynę w ubikacji.
– O kurwa.
Znieruchomiałam. Poczułam ukłucie w okolicy serca. Zrobiło mi się gorąco.
– No właśnie. Niezła kurwa.
– Kto?
– Justyna.
– Pytam kto rozesłał film.
– Nie wiem. Nie podpisał się. Jakiś anonimowy adres. Będzie niezła jazda w firmie.
Otworzyłam laptopa. Niemożliwe, żeby ktoś nakręcił inny film. Ktoś musiał wykraść moje nagranie z telefonu. Ale jak? Miałam telefon cały czas przy sobie. Może w nocy jak spałam? Spojrzałam na uchylone okno. Ciarki przeszły po moim ciele na myśl, że ktoś mógł wejść do pokoju, gdy spałam. Weszłam na pocztę i otworzyłam film. To było nagranie z mojego telefonu.
– Jesteś tam? – Krzysztof zaniepokoił się moim milczeniem.
– Kto to mógł zrobić?
– Arek ma kilku wrogów. Justyna też pokazała pazurki i nie każdemu się to spodobało.
Kinga mogłaby zyskać na pozbyciu się Justyny. Nie ma szans, żeby żona Arka się teraz nie dowiedziała. Arek będzie musiał zrezygnować z kochanki w pracy.
Próbowałam prześledzić w myślach całą drogę od nagrania w toalecie do przyjazdu do domu. Wyszłam z toalety, spotkałam Tomka, który odwiózł mnie do domu, abym mogła zmienić sukienkę. W domu zastałam Martę i Majkę leżące na sofie. Telefon. Zostawiłam w samochodzie w torebce. A to skurwiel. To musiał być Tomek. Za dużo mu powiedziałam o Arku i Justynie. Domyślił się, że mogę mieć jakiś dowód. Przejrzał mój telefon i skopiował nagranie. Zabiję go. Już ja się z nim policzę. Jak go dorwę, obiję mu tę pryszczatą buźkę. Ale co on robił w nocy u Krzysztofa? Przypomniałam sobie, że Krzysztof też startował w firmie na stanowisko Arka. Żalił mi się później, że przegrał wyścig, bo Arek sprzedał mu jakieś zmyślone historie, którymi się ośmieszył.
– Mam jeszcze jedną, smutną wiadomość. – odezwał się Krzysztof cichym głosem. – Ale to powiem ci, jak przyjdę.
– Nigdzie nie przyjdziesz, bo chcę być sama. Dzisiaj odpoczywamy od firmy i od ciebie. – Byłam zła i wzburzona. – Jak masz coś jeszcze to mów – krzyknęłam do słuchawki.
– Pamiętasz Tomka? Tego, który nas odwoził wczoraj?
– Pamiętam.
– Nie żyje. Znaleźli go martwego nad ranem w swoim mieszkaniu. Podobno uduszenie. Był związany linami.
Moje nogi zrobiły się miękkie. Osunęłam się na łóżko. Nie mogłam poskładać myśli.
– Idę do ciebie – powiedziałam i rozłączyłam się.
Wyszłam z sypialni. Na sofie siedziała skulona Marta, a po jej policzkach płynęły łzy.
– Co się stało? – Zaskoczył mnie widok rozpłakanej córki. Przecież nie mogła płakać z powodu śmierci Tomka.
Podeszła do mnie i przytuliła się. Dawno tego nie robiła. Objęłam ją i pogłaskałam po włosach. Tak smutnych oczu nie widziałam od lat.
– Majka wyjeżdża – powiedziała, ocierając łzy. – Na stałe do Iranu.
Jak Ci się podobało?