Korporacyjne intrygi (VI)
8 kwietnia 2015
Korporacyjne intrygi
9 min
Po zamknięciu drzwi udałem się w kierunku swego pokoju. Dziwka, którą zostawiłem za sobą, była już skończona. Jej kariera upadnie z chwilą, w której Pierre odczyta maila zawierającego skan dokumentu, wręczonego Sophie przez Rosjan. Otworzyłem drzwi do pokoju magnetyczną kartą i podszedłem do przygotowanego wcześniej laptopa i przenośnego skanera. Szybko zeskanowałem dokument i wysłałem pod odpowiedni adres mailowy. Kto by pomyślał, że tak niewiele trzeba w dzisiejszych czasach aby kogoś zniszczyć. Po wysłaniu wiadomości przełamałem laptopa i wyjąłem ze zniszczonego urządzenia dysk twardy. Wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Szczątki urządzenia wyrzuciłem do zsypu na śmieci, tuż przy klatce schodowej. Dysk twardy włożyłem do znajdującej się na korytarzu lodówki. Ukryłem go na samym dnie, przykrytego lodem. Nikomu nie przyszłoby na myśl szukać tego właśnie tutaj. Pora porozmawiać z Petrovem.
Zszedłem do restauracji. Tak jak myślałem, trzej Rosjanie siedzieli przy barze. Podszedłem do mężczyzn i usiadłem obok.
- Kolejka dla wszystkich - rzuciłem w kierunku barmana
- No, no, no, kogo Ja widzę! - powiedział Dymitr z ironicznym uśmiechem. - Proszę się rozgościć, towariszcz.
- Odpuść sobie ten żałosny sarkazm, Petrov. Jestem tu w sprawach biznesowych.
- O co przyszedłeś mnie błagać?
- O nic - odparłem. - Przyszedłem tylko powiedzieć iż Sophie nie będzie z wami współpracować.
Z twarz Rosjanina zniknął uśmiech.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Przestań pierdolić - stwierdziłem krótko i położyłem przed nim kopię dokumentu, który Petrov wręczył Sophie.
- Skąd to masz? - spytał cicho Rosjanin.
- Od niej, oczywiście - odparłem z uśmiechem. - Dała mi to, jako dowód na to, iż nadal pragnie współpracować z POLCORP'em. Zresztą, oto umowa którą podpisała z nami. - wyciągnąłem kolejny dokument. - Napluła wam w twarz.
Obserwowałem uważnie twarz Petrova. Zmieniała odcień kilkukrotnie aż wreszcie powróciła do swego zwyczajnego, niezdrowo bladego odcienia. Po zaciśniętych w pięści dłoniach można było poznać iż jest wściekły. Pytanie tylko na kogo.
- Dlaczego nam to mówisz? - spytał po chwili Petrov. Zauważyłem jak dwaj ochroniarze wkładają dłonie za poły marynarek. Słodko. Nie wątpiłem w to, iż jest to tylko pokazowe działanie, ale i tak nie chciałbym spotkać się z kulami wystrzelonymi z ich Makarowów.
- Ponieważ wiem, że gdybyście dowiedzieli się tego na własną rękę, wasz gniew spadłby na mnie. Wiemy obaj jak ta sytuacja wygląda: Spotykam się z nią, ona podpisuje otrzymany ode mnie dokument, w zamian za obietnicę szybkiego zysku, przekazując waszą umowę.
- Przecież to ty umówiłeś spotkanie z tą zdradziecką kurwą. - Spojrzał na mnie z ukosa.
- Tak jak co roku, Dymitrze, przecież dobrze o tym wiesz. - odparłem spokojnie. - Gdybym wcześniej wiedział, iż spotka się z wami, nie dopuściłbym do tego, to chyba oczywiste. To że rozmawiamy w tej chwili, jest dowodem jej dwulicowości. Gra na dwa fronty. A oboje wiemy doskonale, że ze współpracy ze mną, czerpie o wiele większe korzyści. Pytanie więc, dlaczego w ogóle się z wami spotkała? Dywersja? A może zwyczajnie się z wami bawi?
- Przekonamy się jutro - odpowiedział Petrov.
- Nie będzie trzeba - odparłem, po czym wyciągnąłem zabraną z pokoju Sophie, kartę magnetyczną. - Możecie spotkać się z nią już teraz. Uznajcie to za znak mojej... dobrej woli.
- Dlaczego to robisz?
- Już mówiłem. Aby ratować własną skórę. Jesteśmy oboje oportunistami, Dymitrze. - rzekłem z uśmiechem podnosząc szklankę Johnniego Walkera Blacka w kierunku ust. - Na zdrowie! - dodałem, po czym wychyliłem szklankę jednym tchem. Rosjanin zrobił to samo z kieliszkiem wódki.
- Pokój 103 - powiedziałem wskazując na kartę magnetyczną, po czym wyszedłem z restauracji.
***
Odprowadziłem mężczyznę wzrokiem. Gdy tylko wyszedł, wychyliłem kolejny kieliszek wódki podstawiony przez barmana. Zostawiłem na ladzie stu złotowy banknot i, skinąwszy na Paszę i Wiktora, wyszedłem z restauracji. Skierowaliśmy się w kierunku windy. Lubiłem tych dwóch. Byli młodzi, mieli po dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. Pomimo swych młodzieńczych, dzikich charakterów, byli lojalni, a to w dzisiejszych czasach było na wagę złota. Może nawet zbyt lojalni. Dymitr założyłby się, że gdyby im rozkazał, zgwałciliby własne matki. Ale, na razie, wystarczyło, że pomogą mu we wbiciu lojalności do głowy pewnej Francuzki.
Weszli do windy. Powoli ruszyła w górę.
Cholerni Francuzi. Historia pokazała nie raz, iż nie wolno im ufać. Nigdy jednakże, żaden z nich, nie dostał za to nauczki. Za chwilę miało się to zmienić. Winda zatrzymała się na pierwszym piętrze. Dymitr i jego towarzysze skierowali się w odpowiednim kierunku, mijając kolejne pokoje. 99, 100, 101, 102 i w końcu 103. Zatrzymali się przed drzwiami. Dymitr wyjął kartę magnetyczną i przejechał nią po czytniku. Ciche kliknięcie. Drzwi zostały otwarte.
Mężczyźni weszli do pomieszczenia. Duże łóżko z porozrzucaną pościelą było puste, a z łazienki dobiegał szum prysznica. Doskonale. Dymitr usiadł na łóżku, naprzeciw drzwi do łazienki, Pasza i Wiktor stanęli po obu stronach drzwi. Czekali. Po kilku kolejnych minutach szum prysznica się urwał. Usłyszeli lekkie kroki i dźwięk naciskanej klamki. W drzwiach stanęła kobieta z którą rozmawiał ledwie kilka godzin temu. Naga. Znienawidzona.
- Witaj. - rzekł Dymitr
Jej zaskoczenie było całkowite. Rzuciła szybkie spojrzenie na drzwi do pokoju. Ignorując dwie, pilnujące ich szafy w postaci ochroniarzy Dymitra, pobiegła w ich stronę. Jeden z nich chwycił ją jak piórko i cisnął w kierunku łóżka. Upadła na plecy, rozkładając ramiona. Błyskawicznie wykorzystał to Dymitr, który skoczywszy na nią, spoliczkował ją siarczyście, odbierając jej ochotę do takich wyskoków.
- Ty mała dziwko - wycedził Rosjanin. - Naprawdę myślałaś, że taka zdrada ujdzie Ci na sucho? - spytał, jednocześnie rozpinając rozporek spodni, i wyjmując przezeń swe rosnące momentalnie przyrodzenie.
- Proszę, Dymitrze, nie wiem o czym mówisz! - krzyknęła Sophie w akcie rozpaczy.
- Stul pysk! - raz jeszcze spoliczkował ją, po czym zacisnął dłoń na jej gardle. - Zrobisz wszystko co Ci każę, panimajesz? - krzyknął, po czym wepchnął swego kutasa w jej otwarte z przerażenia usta. Wbił go tak głęboko jak tylko pozwalała mu na to jego pozycja. Słyszał jak Sophie charczy i krztusi się jego penisem, lecz nie przejmował się tym. Nie takie rzeczy się robiło w piwnicach siedziby FSB przesłuchiwanym dysydentkom. Za jego plecami Pasza i Wiktor masowali swe rosnące w spodniach wypukłości. Wiedzą, że za chwilę ponownie będą mogli ich użyć, tak jak dziesiątki razy wcześniej, gdy "przesłuchiwali" więźniarki razem z Dymitrem.
Sophie wyła z rozpaczy, podczas gdy jej oprawca wpychał jej swe przyrodzenie tak głęboko, iż dotykała nosem jego podbrzusza. Czuła, że członek nie jest zbyt długi, ale za to nadrabiał szerokością, dosłownie rozrywając jej szczękę. Poczuła jak na brzegu łóżka sadowi się jeden z ochroniarzy. Rozłożył szeroko jej nogi i przytknął główkę swego nabrzmiałego penisa do wejścia do jej pochwy. Nie mogła się ruszyć. Z Dymitrem siedzącym na jej piersi i drugim oprawcą, rozkładającym siłą jej nogi, poczuła się mała i bezsilna. Ochroniarz wszedł brutalnie w jej cipkę, nie dbając o odpowiednie nawilżenie. Gdy próbowała krzyknąć z jej gardła dobył się nieartykułowany dźwięk.
Wytrzeszczyła oczy z przerażenia, gdy poczuła jak Dymitr pompuje w jej gardło kolejne porcje nasienia. Nie mogąc oddychać ani wypluć spermy oprawcy, łykała je ze wstrętem. W końcu, po niekończących się kilkunastu sekundach, Dymitr wstał, pozwalając jej nabrać powietrza w płuca. Wciągnęła głośno powietrze i krzyknęła, czując jak jeden z ochroniarzy rozpoczyna swój galop w jej cipce. Czuła jak jego kutas wbija się aż po jądra, głęboko i bezlitośnie ją penetrując. W tym samym czasie drugi ochroniarz Dymitra klęknął nad jej głową, wkładając swego członka do jej wymęczonych ust. Zaczęła go powoli ssać, z nadzieją na to, iż dzięki temu szybciej skończy.
Poza tym, choć nie chciała tego przyznać, ten brutalny akt profanacji zaczynał jej się podobać. Czuła jak jej cipka z każdą chwilą wilgotnieje, maltretowana przez kutasa Paszy. Jej podniecenie rosło, czuła że nie wytrzyma dłużej, że za chwilę podda się rozkoszy i odda gwałcicielom jedyne co jej pozostało - godność. I wtedy, tuż przed nadchodzącym orgazmem, Rosjanin wyszedł z jej cipki i, unosząc jej biodra, nakierował swojego kutasa na wejście do obolałej, po zabawie z Karolem, dupci. Podniecenie ustąpiło miejsca strachowi. Tyłek bolał ją niesamowicie, nie wie czy wytrzymałaby kolejnego już kutasa, penetrującego ją w dniu dzisiejszym.
Jej żałosne próby nie zrobiły jednak wrażenia na podnieconym mężczyźnie. Wbił tylko potężne palce w jej uda z całą mocą, co całkowicie złamało jej opór. Załkała cichutko, lecz jej płacz został stłumiony przez Wiktora, ruchającego jej usta bez pardonu. Poczuła jak Pasza jednym, szybkim pchnięciem wchodzi w jej tyłek. Zaczął rżnąć ją szybko, widać zależało mu tylko na własnym spełnieniu.
Sophie poddała się, nie widząc sensu w dalszej walce, mając tylko nadzieję iż dwaj Rosjanie skończą jak najszybciej. Przyjmowała bezlitosne pchnięcia Paszy, z rosnącą z każdą sekundą ochotą, jednocześnie zasysając kutasa Wiktora w swe spragnione usta.
Dymitr spojrzał na zegarek. Cholera, czas się kończył. Musieli się zmywać. Szef nienawidził opóźnień.
- Chłopaki, kończymy, macie 10 minut.
- Da - wycedzili jednocześnie Pasza i Wiktor. Wyszli z dziurek Sophie. Wiktor położył się na plecach i skinął na Paszę. Ten ujął Sophie pod ramiona i posadził okrakiem na kutasie kolegi. Stojący sztywno drąg wszedł gładko w cipkę kobiety. Wiktor przycisnął ją do swego torsu, co sprawiło że jej tyłek wypiął się kusząco w stronę Paszy. Ten, nie czekając na zaproszenie, usadowił się za Sophie i włożył kutasa w porządnie już rozszerzony tyłek.
Sophie sapnęła z rozkoszy, czując jak dwóch mężczyzn rozpycha się w jej dziurkach.
Jeszcze przed chwilą starała się stawiać opór gwałcicielom, jednakże ich działania coraz bardziej jej się podobały. Była niesamowicie podniecona. Soki obficie wypływające z jej cipki pokryły obficie kutasa leżącego pod nią Rosjanina. Pasza nie zamierzał biernie czekać na orgazm. Po wejściu w tyłek kobiety zaczął rżnąć ją bez litości. Sophie poczuła zbliżający się wielkimi krokami orgazm. Porzuciwszy wszelkie pozory, zaczęła wyć, po części z rozkoszy, po części z bólu.
Dymitr patrzył w jej oczy z uśmiechem rysującym się w kąciku ust. Wygrał. Złamał opór kobiety, udowadniając iż jest tylko zwykłą dziwką. Zobaczył jak Pasza i Wiktor przyspieszają swe ruchy i dochodzą jednocześnie, wtryskując swe nasienie głęboko w ciało kobiety. Jej oczy potoczyły się w głąb czaszki, zaś ciało wyprężyło się w potężnym spazmie orgazmu. Z jej gardła dobył się przeciągły krzyk. Zastygła na kilka sekund w jednej pozycji po czym opadła na tors Wiktora.
- Doskonale - rzekł Dymitr. - Zwijamy się.
Pasza i Wiktor natychmiast zabrali się do wypełniania polecenia swego przełożonego. Wyszli z kobiety, otarli swe szybko opadające członki za pomocą ręczników, po czym założyli z powrotem swe garnitury.
- Zbieraj się Sophie - rzekł Dymitr. Kobieta spojrzała na niego zamglonym wzrokiem. - Idziesz z nami dziwko. - dodał z uśmiechem.
Sophie nie zdążyła wyrazić na głos swego zaskoczenia. Na jej głowę spadła pięść Wiktora, pozbawiając ją przytomności. Mężczyźni ubrali Sophie w znalezione w walizce ciuchy. Pasza przerzucił sobie kobietę przez ramię, po czym wszyscy trzej wyszli z pokoju.
- Co powiemy na recepcji? - spytał Wiktor.
- Skorzystaliśmy z usług prostytutki, a dobre maniery nakazują odwiezienie damy zmęczonej ciężką nocą tam, gdzie jej miejsce.
- A jej miejsce jest gdzie?
- Z nami - odparł Dymitr.
Mężczyźni weszli do windy, i, po zjechaniu do Atrium udali się w kierunku samochodu.
Jak Ci się podobało?