Korporacyjne intrygi (I)
6 marca 2015
Korporacyjne intrygi
9 min
- O tak maleńka, nie przestawaj - szepnąłem, gdy mój członek po raz kolejny zniknął w ustach Krysi. Jej język krążący nieustannie wokół mojej żołędzi doprowadzał mnie do obłędu. Była w tym mistrzynią, to trzeba przyznać. Jej głowa poruszała się w górę i w dół wzdłuż twardej, żylastej i nawilżonej jej śliną pały. Jej oralne zdolności nie były jedynym atutem. Wyglądała jak anioł. Wysoka, smukła i długonoga, poruszała się z niesamowitą gracją. Zgodnie z mym zaleceniem, zawsze nosiła czarne rajstopy i obcisłe sukienki, niesamowicie podkreślające jej kształty. Wypięty tyłeczek doprowadzał mężczyzn do szaleństwa. Jej jędrne, średniej wielkości piersi stawiały do pionu narzędzie każdego kto na nią spojrzał. Długie nogi hipnotyzowały swym ruchem. Uwielbiałem podziwiać jej poruszające się pod skórą mięśnie, ukształtowane przez wieloletnie treningi lekkoatletyki. Obrazu całości dopełniały wielkie, jasnobrązowe oczy i długie do ramion, kasztanowe włosy. Dość więc powiedzieć, iż zatrudnienie jej w charakterze osobistej asystentki, było strzałem w dziesiątkę.
Podczas gdy jej głowa unosiła się i opadała w miarowym tempie, ja usiłowałem ogarnąć plan dzisiejszego dnia.
O 11:30 czekało mnie spotkanie z zarządem spółki. Pieprzone, stare parchy. Uważali się za lepszych ode mnie, zapominając, że dobrze płatne stanowiska, jak i samo istnienie spółki zawdzięczają tylko i wyłącznie mnie. To Ja wyciągnąłem do nich rękę, gdy ich własne, nieudolnie prowadzone pseudo-korporacje rozpadały się w posadach. Gdyby nie Ja, zapewne gniliby na ulicy żebrząc o drobne na chleb. A teraz ośmielają się wzywać mnie jakbym był ich pieskiem. Jeszcze zobaczymy kto tu będzie merdał ogonkiem.
Krysia tymczasem dusiła się pod biurkiem, łykając mego kutasa aż po same jądra. Wie że to uwielbiam. Wie że uwielbiam spoglądać z góry na jej pokrytą własną śliną, i mym preejakulatem twarz. Kocham sposób z jakim patrzy mi prosto w oczy, ssąc namiętnie me prącie. Wygląda jakby dostała pod choinkę wymarzony prezent.
Po chwili namysłu zapytałem:
- Krysiu, co to za rozmowa kwalifikacyjna o 16:00?
Z głośnym mlaśnięciem przerwała ssanie by odpowiedzieć:
- Mamy nową kandydatkę na stanowisko Managera Projektu.
- Którego?
- Dostawa prefabrykatów od Francuzów. - Jej ręka poruszała się leniwie na moim prąciu.
- No tak, pamiętam. Widziałaś go już?
- Nie jego, tylko ją. I tak, widziałam.
- No proszę, tego się nie spodziewałem. Jaka jest? - spytałem.
- Masz na myśli jej tyłek czy referencje?
- Domyślna z ciebie lisica. I jedno i drugie.
- Ukończyła równolegle Inżynierię Materiałową oraz Automatykę i Robotykę z najwyższymi wynikami na Politechnice Gdańskiej. "Niezwykle ambitna", jak sama stwierdziła. Zaś co do wyglądu zewnętrznego - przekonasz się sam - wyszeptała ostatnie słowa po czym pocałowała główkę mego prężącego się kutasa.
- Cholero, narobiłaś mi apetytu - szepnąłem z uśmiechem. - Która godzina?
- 10:55 - odparła Krysia.
- Szlag, spotkanie. Musimy kończyć kotku.
- Z rozkoszą, szefie - odpowiedziała z naciskiem na ostatnie słowo Krysia, wychodząc spod biurka.
Oparła się na nim i wypięła słodki tyłeczek w moją stronę. Wiedziałem już wcześniej, że ssanie mego kutasa niezwykle ją podniecało. Świadczyły o tym zresztą jej boskie uda, po których spływały leniwie strużki jej soków. Po zdjęciu swych spodni nie czekałem długo i błyskawicznie rozrywając rajstopy Krysi, wbiłem swą lancę w jej ciasną, mokrą cipkę. Westchnęła głośno z rozkoszy przyjmując mnie całego. Nie pamiętam już ile razy brałem ja na tym biurku. Wiem jednak iż za każdym razem jest niesamowicie. Zatkałem jej usta dłonią i zacząłem rżnąć jakby jutro miał się kończyć świat. Nie było czasu na delikatność. Raz po raz wbijałem swego kutasa aż po jądra w jej słodką dziurkę. Uwielbiała być brana na ostro. Gdyby nie moja dłoń zatykająca jej usta, wyłaby wniebogłosy.
Czułem jej ciepłe soki spływające po naszych udach. Już po chwili zaczęła się trząść w spazmach orgazmu. Wtedy zwolniłem, chcąc rozkoszować się tą chwilą jak najdłużej. Chwyciłem ją w ramiona i podszedłem do ściany. Tam postawiłem ją na nogach i przytulając się całym ciałem, przygniotłem do zimnego muru. Wciągając w nozdrza rozkoszny zapach jej perfum powoli wchodziłem w nią, delektując się każdym centymetrem jej gorącego wnętrza. Jęczała cichutko, wypinając pupę w moją stronę i nabijając się jeszcze głębiej na mego członka. Całując jej szyję, czułem jak serce pompuje krew do jej mózgu. Dłońmi błądziłem po jej nieziemskim ciele, zatrzymując się na stwardniałych, od dotyku zimnej ściany, sutkach. Szczypałem je lekko i przygryzałem jej ucho. Jej jęki zintensyfikowały się i po chwili poczułem ponownie silne skurcze jej pochwy.
Chciałbym aby trwało to wiecznie, ale zarząd nie miał aż tyle czasu, więc gdy poczułem jak jej gorące wnętrze zaciska się na mym penisie, wbiłem się w jej gorącą norkę po same jądra i wpompowałem w nią swój ładunek. Po chwili wyszedłem z niej, pozwalając by opadła na kolana i wyczyściła mego członka ze swych soków i mojej spermy. Podciągnąłem spodnie i zapinając je, poprosiłem aby uporządkowała wszystko gdy dojdzie do siebie. Pocałowałem ją i dopinając marynarkę wyszedłem z gabinetu. Ciekawe co ma do powiedzenia Zarząd. Zaraz się przekonamy. Tymczasem, nadeszła pora by opowiedzieć coś o sobie.
Na imię mam Karol, lat 46. Jestem, zdaniem większości spotykanych przeze mnie kobiet, przystojnym facetem. Ciemnobrązowe włosy z lekkimi już śladami siwizny, doskonale komponowały się z piwnymi oczami. Wysoki, na oko 190cm wzrostu, szeroki w barach i umięśniony, pomimo braku szczególnego zainteresowania siłownią. Podsumowując - ogier rozpłodowy, jak to określiła moja żona. Żonaty jestem od jakichś 10 lat. Maria, bo tak ma na imię moja żona, doskonale wie o moich eskapadach z sekretarką. Nasze małżeństwo było właściwie formą kontraktu. Poznałem ją na bankiecie charytatywnym, celem którego była zbiórka pieniędzy na pomoc dla osieroconych, afrykańskich dzieci. Okazało się iż Maria jest świeżo po rozwodzie, a jako osoba cechująca się bezlitosnym pragmatyzmem, zdołała wyrwać byłemu już mężowi 40% udziałów w jego firmie piwowarskiej. Rozmowa szybko zeszła z tematów biznesowych do bardziej intymnych. Opowiedziała mi o tym iż rozwiodła się nie tylko z chęci wyrwania mu części majątku, ale też ze względu na to, że nie zaspokajał jej ogromnej, jak przyznała po kilku kieliszkach wina, chuci. Pamiętam iż po tych słowach zlustrowałem ją wzrokiem od stóp do głów.
A, to trzeba przyznać, było co oglądać. Nie była zbyt wysoka, raptem 170cm wzrostu, ale proporcje miała idealne. Pięknie wyrzeźbione, opalone nogi, sprawiły że zrobiło mi się gorąco, przewiewna spódniczka nie ukrywała zbyt wiele, pozostawiając jednak wystarczająco miejsca dla wyobraźni. Duży, krągły tyłeczek kusił i przyciągał spojrzenie. Boskie wcięcie w talii było zaledwie preludium do znajdujących się wyżej piersi. Idealnie krągłe, perfekcyjnie mieściłyby się w mej wielkiej dłoni, gdybym tylko miał możliwość ich pochwycenia. Jej pełne usta i ciemno-zielone oczy hipnotyzowały mnie coraz bardziej. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, postawiłem sobie za punkt honoru zdobycie jej.
Rozmowa wciągnęła nas tak bardzo, że nie zauważyliśmy nawet gdy wybiła 1 w nocy. Decyzja zapadła szybko - trzeba zakończyć ten wieczór z hukiem. I tak oto, pod koniec bankietu, gdy większość podpitych gości udała się już na spoczynek do swych pokoi, lub dogorywała na rozstawionych wokół kanapach, zdecydowaliśmy się na niezobowiązującą zabawę w toalecie. Po wejściu do niej zaryglowaliśmy starannie drzwi, aby nikt nas nie nakrył, i przystąpiliśmy do zabawy. Bardzo szybko opadła na kolana i wyciągając ze spodni moją rosnącą szybko męskość, wzięła ją do ust. Zaczęła od powolnego ssania i poruszania językiem po wędzidełku.
To był dopiero początek a ja już odlatywałem z rozkoszy. Po kilku minutach mój sprzęt był gotowy do działania. Pozwoliłem jej wstać z podłogi i wziąłem ją w ramiona. Nie przejmując się zbytnio jej ubraniem przesunąłem na bok materiał jej majtek i natarłem swym członkiem na wejście do jej cipki. Gdy tylko wszedłem zorientowałem się, jak bardzo jej tego brakowało. Była rozpalona do czerwoności i nieziemsko wilgotna. Wejście w nią w całości nie nastręczyło mi większych problemów. Obserwując jej twarz powoli pozwoliłem jej opaść całym ciężarem ciała na me przyrodzenie. Z jękiem rozkoszy przyjęła go w całości i pozwoliła mi przejąć inicjatywę.
Chwyciłem ją mocniej pod kolanami i zacząłem podrzucać w górę raz po raz. Już po kilku podskokach jej oczy potoczyły się w głąb czaszki. Oddawała mi się w całości. Wtuliła się we mnie i pozwoliła nabijać się na mą lancę. Jęczała mi cichutko do ucha. Musiała się powstrzymywać. Oboje wiedzieliśmy że gdyby ktoś nas przyłapał nasza reputacja ległaby w gruzach. Podszedłem powoli do ściany i przygwoździłem ją do niej swym masywnym ciałem. Powolnymi, posuwistymi ruchami, zacząłem wsuwać swe przyrodzenie głęboko w jej rozkosznie ciasną cipkę. Maria rozłożyła nogi jeszcze szerzej i oddała mi się całkowicie. Brałem ją miarowym tempem, raz po raz czując jak jej ciało drży w spazmach orgazmu, zaciskając się na mym penisie. Pomimo ryzyka, jęczała co raz głośniej. Niesamowicie mnie to nakręcało.
Nagle przerwałem swe ruchy, pozwoliłem jej osunąć się na podłogę i wziąć mego kutasa w usta. Nie ssała go już. Była tak wykończona że po prostu pozwoliła mi użyć swych ust jako drugiej cipki. Nie myśląc zbyt wiele, wziąłem się do roboty. Już po kilku chwilach jej oczy wypełniły się łzami, które, mieszając się z makijażem, spłynęły po jej policzkach. Widząc to wyszedłem powoli z jej ust, pozwalając jej odetchnąć. Spojrzałem w jej oczy i wiedziałem. Chciała więcej. Dawno już nikt jej tak nie potraktował. Uwolniłem zamknięte przez lata, dzikie zwierze.
Patrząc mi w oczy podniosła się z podłogi i obracając się do ściany, wypięła swój tyłek w moją stronę. Nie czekając ani chwili wbiłem się w jej boskie wnętrze. Z jej gardła dobył się krzyk pełen rozkoszy. Zapominając o delikatności zacząłem swój galop. Brałem ją w szybkim tempie, dążąc do spełnienia. Po kilku minutach poczułem że dochodzę. Upewniłem się, kilkoma dodatkowymi pchnięciami, że i Maria dostała czego chciała po czym, wychodząc z niej, wystrzeliłem swój gorący ładunek na jej plecy. Opadła natychmiast na kolana pojękując cichutko i wtuliła się w moje nogi. Wtedy dopiero uświadomiliśmy sobie że nadal jesteśmy w ubraniach.
Po ogarnięciu się, wyszliśmy z łazienki i udaliśmy się wprost do mojego pokoju. Rano obudziłem się u jej boku.
Po 2 latach okazało się iż coś, co miało być tylko niewinnym romansem, zakończyło się małżeństwem. Od zawsze byłem ambitny, a zdobycie tej pięknej kobiety, było jednym z moich największych sukcesów.
Powracając do mnie: liceum ukończyłem z najlepszymi wynikami, studnia prawnicze i ekonomiczne - z wyróżnieniem. W wieku 28 lat, zaraz po studiach, założyłem swoją firmę. Dzięki, wybaczcie brak skromności, odpowiedniemu zarządzaniu, szybko rozrosła się do ogromnej korporacji. Rynek nieruchomości zawsze był bardzo opłacalny. Od tego się zaczęło. Z upływem czasu rozrastająca się firma, moje dziecko, jak lubiłem ją nazywać, wchłaniała mniejszych oponentów, niezależnie od branży. Mym łupem padła również firma byłego męża Marii. Najzwyczajniej w świecie wykupiłem pozostałe 60% udziałów i na stołku prezesa posadziłem Marię. To był jej ostateczny triumf nad byłym. Postępując w ten sposób, po kilku latach, stworzyłem "Zarząd". Divide et Impera. Zgodnie z tą zasadą zamiast rozbijać przeciwnikom czaszki, skłaniałem ich do przejścia na moją stronę. Z reguły nie było z tym problemu. Umawiałem się na spotkanie i wykładałem kawę na ławę - Pozwoli mi przejąć firmę bez oporu, w zamian otrzymując wysokie stanowisko, bądź będzie walczył, a wtedy postaram się by wylądował na bruku. Często niezbędne papiery podpisywaliśmy już podczas spotkania. Był jednak jeden wyjątek, którego do współpracy skłoniłem w dość nietypowy, lecz niezwykle satysfakcjonujący sposób.
Ale o tym później. Czas sprawdzić co ma do powiedzenia Zarząd.
Jak Ci się podobało?