Klient

26 listopada 2009

2 min

Miłość przychodzi, gdy sama tego chce. Jest zwykle nieoczekiwana, lecz w jakiś magiczny sposób wie, kiedy jej potrzebujemy. Chociaż nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo... Tak właśnie stało się w moim przypadku. Byłam wtedy świeżo po rozwodzie. Z pomocą rodziców udało mi się otworzyć nieduży sklepik. Zamierzałam oddać się pracy, wychowaniu mojej córeczki i postanowiłam nie wiązać się z żadnym facetem. Uparcie przekonywałam siebie, że jeden nieudany związek wypalił mnie do zgliszcz.

Taki stan rzeczy nie trwał długo. Wkrótce zaczęłam odczuwać jakąś nieokreślona pustkę. Bałam się zagłębić w siebie, bo tak naprawdę przecież wiedziałam, skąd brało się to uczucie. Jeszcze mocniej angażowałam się w pracę. Któregoś wieczoru, trwał jeszcze karnawał, w sklepie zjawił się przystojny mężczyzna. Nie wyglądał na kogoś kto od sylwestra dobrze się bawi. Zupełnie jak ja. Zrobił skromne, kawalerskie zakupy, po czym oddalił się. Dopiero w drzwiach nagle się odwrócił, by posłać mi uśmiech. Pomyślałam, że zauważenie mnie zabrało mu nieco czasu.

Przez następny tydzień przychodził regularnie. Niezmiennie elegancki i szarmancki, z tym swoim niby nieśmiałym, a łobuzerskim uśmiechem. Potrafił prawić tak wyszukane komplementy, że ja trzydziestolatka, rumieniłam się jak podlotek. Uwiódł mnie niespodziewanie łatwo. Nocą zakradał się do moich snów, za dnia odbierał spokój ducha, zmuszając, bym liczyła godzinę czekając na niego. Znosiłam to z coraz większym trudem.

W ostatki zjawił się później niż zwykle. Zamknęłam za nim drzwi, oznajmiając, że jest ostatnim klientem. Po szampana, o którego poprosił wyszłam na zaplecze. Drżącymi rękami rozpakowałam nowy karton, a kiedy się odwróciłam, on stał tuż obok! Poczułam jak nogi uginają się pode mną. Delikatnie wyjął mi z rąk butelkę i odstawił, nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego palce ostrożnie mnie dotykały. Tak długo na to czekałam! Zaczęliśmy się całować i zasmakowaliśmy w sobie. Pozwoliłam się rozbierać i oddałam gorącym ustom kochanka swoje piersi. Docenił ich kształt i odpowiednio się nimi zaopiekował. Potem pochylił się nad moimi udami i pocałunkami otworzył sobie drogę do mego gorącego i wilgotnego wnętrza. Daliśmy się porwać fali czystej namiętności. W ostatniej odsłonie miłosnego aktu oparcie dał nam mały, wysłużony stolik. Mimo, że trzeszczał złowróżbnie i chwiał się grożąc upadkiem, przeżyłam na nim cudowny, obezwładniający orgazm!

Chciałam, by trwało to jak najdłużej. Bałam się, że gdy zostanę sama, wyrzuty sumienia nie dadzą mi żyć. Bałam się też, że on nie zechce wrócić do przygodnej kochanki... ale wrócił. I wraca co dzień. Jesteśmy nierozłączni, wciąż zakochani i szczęśliwi.

25,003
7.43/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.43/10 (8 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (1)

effy · 3 grudnia 2009

0
0
krótko na temat i bez zbędnych wulgaryzmów 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.