Karta z dziejów ludzkości wg J. Tuwima
14 grudnia 2024
7 min
Polecam także mojego bloga z erotycznymi opowiadaniami. Link znajduje się w profilu.
Pozdrawiam wszystkich Czytelników.
Uwielbiam ten wiersz Juliana Tuwima. Zapałałem do niego wielką miłością w szkole i to uczucie utrzymuje się do dziś. Nigdy jednak nie pomyślałbym, że w jakiś sposób będę mógł poczuć się bohaterem tej historii.
„Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem”
To nie było dokładnie tak.
Sabina nie była miejscową idiotką, a wręcz przeciwnie: była niezwykle inteligentna, oczytana, błyskotliwa, przenikliwa, nie w ciemię bita, prawdziwa radość i duma rodziców.
W szkole określana była mianem kujonki. To była wzorowa uczennica, zawsze przygotowana do lekcji prymuska we wszystkim oraz ulubienica wielu nauczycielek. Była wszechstronnie uzdolniona, twórcza, bystra, rozsądna i racjonalna. Do minusów należy zaliczyć fakt absolutnego braku poczucia humoru i sztywność ogólną. Pamiętam, jak któregoś wieczoru, na wycieczce, zaproponowałem jej, aby odwróciła się do mnie tyłem, pochyliła, a wtedy ja wyciągnę jej kijek z pupy. Ten kijek bowiem sprawiał, że była sztywna, jak teściowa w kostnicy.
Nie była przesadnie lubiana przez klasę, oczywiście nie w tych momentach, gdy trzeba było coś od niej ściągnąć. Wtedy oczywiście w oczach wszystkich była mistrzynią. Zwykle jednak bywała obiektem żartów i cała klasa miała z niej niekiedy wielką bekę. Nikt nigdy jednak krzywdy jej nie zrobił.
Sabina miała swoje własne poglądy na świat i życie. Była intelektualistką. Można powiedzieć, że miała swój własny świat, w którym żyła i którego nie opuszczała ani na chwilę.
Nie grzeszyła urodą i nie powalała płci przeciwnej na kolana swym wyglądem. Plasowała się gdzieś w środku tabeli. Taka trochę myszowata okularnica.
Ja nie zaliczałem się do tutejszych kretynów. Średniego wzrostu ciemny blondyn. Nie byłem zabójczo przystojny, ani też oszałamiająco bogaty. Właściwie niczym się nie wyróżniałem. Taki zwykły 18-letni młodzieniec, których pełno na ulicach.
Nie pytajcie mnie o powody, dla których umówiłem się z Sabiną na randkę. Po prostu się umówiliśmy. Na miejsce spotkania wybraliśmy kino.
„Tutejsza idiotko-rzekł kretyn miejscowy-
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy?
Miejscowa kretynka odrzekła: – Z ochotą,
Albowiem cię kocham, tutejszy idioto.
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejszą idiotką”
Film nie był przebojowy. Reprezentował raczej nurt kina moralnego niepokoju. Sabina sama go wybrała. Lubiła takie właśnie filmy. Mnie było absolutnie obojętne.
Kino świeciło pustkami. Oprócz nas nie było absolutnie nikogo. Oboje się z tego ucieszyliśmy. Następne półtorej godziny miało należeć tylko do nas i nikt nam nie będzie przeszkadzał przez ten czas. Usiedliśmy w ostatnim rzędzie, aby mieć wgląd nie tylko na ekran, ale też na całą salę kinową.
Seans właściwy zaczął się po reklamach.
Film, jak już mówiłem, nie był przebojowy. Był jakiś taki nijaki. Trudno było zrozumieć, o co chodzi i obrazy z każdą upływającą minutą robiły się coraz bardziej niezrozumiałe.
Kątem oka zauważyłem, że w pewnym momencie Sabina nie patrzy na ekran, tylko na mnie. Odwróciłem więc głowę w lewą stronę i odwdzięczałem się podobnym spojrzeniem.
Nie wiem, jak to się stało, ale nagle objęliśmy się czule i zaczęliśmy namiętnie całować. Nasz pocałunek był bardzo, ale to bardzo gorący, niezwykle namiętny i “mokry”. Powoli zatapialiśmy się w mistyczną otchłań rozkoszy. Zetknięcie naszych ust spowodowało żywsze krążenie krwi w naszych organizmach. Ja byłem coraz bardziej podniecony. Chociaż zwykle nosiłem luźne bokserki, to poczułem, jak mój członek rozpycha je niesamowicie.
Ogarniał nas coraz większy ogień. Położyłem delikatnie dłoń na piersi Sabiny. Równie delikatnie zacisnąłem swe palce. Piersi Sabiny były dużo większe niż piersi jej rówieśniczek. Dwa wielkie, cudowne, ciepłe i miękkie balony umiejscowione na klatce piersiowej pod bawełnianym T-shirtem osłonięte dodatkowo koronkowym materiałem biustonosza. Coś wspaniałego. Poczułem się, jakbym był w raju.
Sabinie wcale to nie przeszkadzało, a nawet wydaje mi się, że sprawiło jej dużo przyjemności. Nie odsunęła bezpardonowo mojej ręki i pozwalała bez przeszkód miętolić swoje zderzaki. Korzystałem z tego, czerpiąc, jak najwięcej przyjemności. Po dłuższej chwili położyłem dłoń na biodrze Sabiny i sunąłem nią po całej długości jej ud. Nie zapomniałem zabłądzić i głaskałem dłonią jej pośladek. Moje ruchy nadal nie powodowały zdecydowanego „stop”. Byłem więc coraz bardziej rozochocony.
Sabina masowała mój tors, by złapać mnie za chwilę za pośladek. To było takie niezwykłe i niesamowite. Atmosfera sali kinowej także silnie na nas wpływała.
Film na ekranie toczył się dalej, ale nie zwracaliśmy uwagi na akcję. Dawno przestała nas ona interesować. Mieliśmy swoją „akcję”, a ona rozwijała się koncertowo.
„Na miłym macaniu spłynęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka.
Aż wreszcie szepnęła: – Kretynie tutejszy!
Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy”
— Chodźmy stąd — zaproponowała Sabina.
W jej głosie nie było jednak zniecierpliwienia czy dezaprobaty do tego, co robiliśmy zatopieni w mroku kinowej sali. Z pewnością nie miała tego dosyć ani nie chciała, jak najszybciej przerwać tych naszych mistycznych chwil. Oczy Sabiny błyszczały. Zauważyłem w nich ogniki, które jasno dawały znać, czego chce i czego pragnie. W moich oczach był podobny blask. Byłem wręcz wniebowzięty i chciałem zrobić jeszcze kilka dalszych kroków.
— Chodźmy — powtórzyła, wstając i biorąc mnie za rękę.
Wyszliśmy z kina objęci czule i skierowaliśmy się w stronę centrum.
„Więc poszli na sznycel, na melbę, na winko,
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką”
Zaproponowałem kawę, ciastko i lody w pobliskiej kafejce, a Sabina chętnie się na to zgodziła. Usiedliśmy przy stole, patrząc sobie głęboko w oczy i pochłaniając niespiesznie zimną masę. Lody serwowane tutaj były naprawdę znakomite.
Miałem wielką ochotę na loda. Niekoniecznie jednak takiego. Pomyślałem, że fajnie by było spointować dzisiejszy wieczór czymś bardzo wzniosłym i intymnym. Na przykład: seksem.
Byłem na Sabinę bardzo napalony. Nawet nie wiem dlaczego. W szkole nie zwracałem na nią większej uwagi. Lubiłem ją zawstydzać, prowokując różne seksualne wątki w rozmowach. To zawsze ją peszyło, a mnie uruchamiało.
— Pójdziemy do mnie? – spytałem niepewnie.
— To bardzo dobry pomysł — zgodziła się Sabina, a na jej twarzy pojawił się radosny uśmiech.
— Cały wieczór na to czekam — wyznałem.
— Tak bardzo chcesz mnie zaliczyć?
— Od dawna.
— Jakoś trudno mi w to uwierzyć – uśmiechnęła się – Wcześniej nigdy tego nie zauważyłam. Przyznaj się, że chcesz przelecieć klasową kujonkę, aby potem pochwalić się kolegom, że przeleciałeś takiego dziwoląga, jak ja.
— Nie. Chciałbym po prostu spędzić z tobą cudowne chwile.
– Czyżbyś się zakochał?
Zapadła chwila milczenia. Nie wiedziałem po prostu co odpowiedzieć, a może nie chciałem?
Milczeliśmy więc oboje. Nie wiem, jak to było u Sabiny, ale w mojej głowie toczył się niezwykły bój. Wszystkie moje myśli naparzały się ostro ze sobą.
— Gdybyś mi się tak nie podobał, to z miejsca bym cię spoliczkowała, ale cholernie mi się podobasz i mam na ciebie wielką ochotę. Chciałabym, abyś mi wsadził swojego fiuta i zerżnął mnie ostro. Od dawna swędzi mnie cipka, gdy tylko o tobie pomyślę — powiedziała, kładąc rękę na moim kroczu.
Oniemiałem. Tego absolutnie się nie spodziewałem. Nie po Sabinie. Obraz jej, który przez wiele lat kształtował się w mojej głowie, zawalił się z wielkim trzaskiem i łoskotem.
— Chodźmy.
Taksówką pojechaliśmy do mnie.
„Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym”
Gdy tylko zamknąłem za nami drzwi mojego mieszkania i przekręciłem klucz w zamku, rozpoczęliśmy nasze seksualne misterium. Już w przedpokoju zaczęliśmy się rozbierać i zanim dotarliśmy do sypialni, byliśmy już całkiem nadzy.
Seks był dziki i namiętny. Nie mieliśmy żadnych zahamowań, aby się mu oddawać. Po bardzo intensywnej grze wstępnej, w której królowała miłość oralna, wsadziłem wreszcie swojego fiuta w rozgrzaną do czerwoności i ociekającą mistyczną wilgocią cipkę Sabiny.
Nie była dziewicą, ale mimo tego krzyknęła głośno, gdy zanurzałem się w niej aż po same jądra. Moje ruchy były szybkie i dość gwałtowne.
Po kilku minutach wytrysnąłem strumieniem gorącej spermy na jej brzuch…
„W ten sposób dorobią się córki lub syna:
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna,
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem”
Te ostatnie wersy Julian Tuwim właściwie mógłby sobie podarować. Obojgu nam nie chodziło o to, aby nasze rozkoszne chwile miały jakieś konsekwencje. Chodziło nam tylko o seks i danie sobie rozkoszy.
To się nam udało. Było super!!!
Jak Ci się podobało?