Jesteś taka piękna
18 lipca 2019
14 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
- Jesteś taka piękna - wyszeptał Adam pomiędzy pocałunkami, przyciskając ciało Weroniki do siatki.
Byli na dachu budynku, z którego budowy ktoś zrezygnował w trakcie, po postawieniu ścian i części drzwi. Okoliczna młodzież, uważała to miejsce za doskonałe do organizowania wszelkiego rodzaju imprez. W większości jednak starała się pozostawać na parterze, który był zdecydowanie najbardziej wykończony. Dach był trzy pietra wyżej i prowadziła na niego wąska drabina, co utrudniało wnoszenie tam czegokolwiek. Zjawiały się na nim raczej chcące „odetchnąć” parki, a Weronika i Adam nie byli pod tym względem wyjątkiem. Niedawno zaczęły się wakacje, każde z nich skończyło właśnie drugą klasę liceum.
Zmierzchało, ale wciąż było gorąco. Alkohol szumiał w głowie dziewczyny, gdy przyglądała się mieszającym się odcieniom fioletu i czerwieni na niebie. Adam bawił się jej czarnymi lokami, ustami smakował jej szyi i ust. Miękła, czując na sobie jego oddech, i kolano wciśnięte między uda. Przyciśnięta do siatki zabezpieczającej dach nie czuła się bezpiecznie. Konstrukcja nie wydawała się zbyt stabilna. Dodatkowo niektóre miejsca były już poprzerywane - ostre sterczące druty, zaczepiały się o jej letnią sukienkę. Niebieski materiał był na tyle delikatny, że czuła, jak drze się przy każdym jej ruchu, dlatego tak bardzo starała się powstrzymywać. Niebieskie oczy utkwione miała w chmurach. Adam schodził ze swoimi pocałunkami coraz niżej, metodycznie ściągając z niej sukienkę. Obnażył jej piersi i z czułością obie ucałował. Jęknęła, gdy dotknął jej sutków, kalecząc sobie udo o wystający drut.
Była głucha na kolejne dźwięki rozrywanego materiału zbyt skupiona na własnych odczuciach. Głośno oddychała czując pocałunki na swoim brzuchu, wiedząc, że za chwile zawędrują one do jej krocza. Gdy w końcu tak się stało usta chłopaka wypełniły się jej sokami. Niezrażony kontynuował pieszczoty wyrywając z jej ust kolejne jęki i westchnienia. Rękami zawędrowała na jego blond włosy i docisnęła jego głowę do krocza. Przez to jeszcze bardziej napierała na siatkę, nie potrafiła się jednak powstrzymać. Wyobraziła sobie, że spada, a ostatnie co zapamięta to rozlewająca się o jej ciele rozkosz i widok tego nieba.
Chłopak klęcząc zsunął się nagle niżej, zostawiając jej szparkę wciąż spragniona pieszczot. Ucałował jeszcze jej uda, trzymając ją za kostki i zdecydowanym ruchem pociągnął ku ziemi. Zaskoczona straciła równowagę boleśnie upadając na ziemię. Strzelby sukienki zostały na siatce, gdzieniegdzie barwiąc się krwią tam, gdzie drut zaczepił też o jej ciało. Chciała coś powiedzieć, ale chłopak zatkał jej usta pocałunkiem przygniatająca ja do ziemi. Zaczęła się wyrywać, próbowała odkręcić głowę, ale Adam zassał się w jej usta siła, której się nie spodziewała. Ręce którymi starała się go odsunąć unieruchomił jej łapiąc za nadgarstki. Nogi od początku miały ograniczone pole manewru - majtki ściągnięte do połowy ud przyciśnięte były przez jego kolano. Weronika nagle poczuła lęk i zaczęła piszczeć w jego usta. Nie zwracał na nią uwagi usiłując jedynie załączyć jej ręce nad głową tak by mógł utrzymać je w jednej dłoni. Dziewczyna nie chciała mu tego ułatwić, wciąż się szarpać ugryzła go w wargę. Trzymała mocno aż poczuła krew i znieruchomienie chłopaka. Odruchowo sama też znieruchomiała. Odsunął się jej twarzy, a ona gwałtownie zaczerpnęła oddechu.
- Co ty wyprawiasz! - krzyknęła - puść mnie naty... - nie zdążyła dokończyć, bo silne uderzenie w brzuch wyrwało jej oddech. W oczach pojawiły jej się łzy. Skuliła się, na tyle na ile mogła, a Adam szybko sięgnął po zostawiony na siatce materiał jej sukienki i sprawnie zwinął go przywiązując jej ręce do siatki. Pomyślała, że skoro sukienka tak łatwo się wcześniej porwała nie będzie problemu by uwolnić się z takich więzów, zwinięty materiał był jednak o wiele mocniejszy niż jego pierwotny kształt.
Adam oddychał ciężko. Miał mętne spojrzenie. Wciąż przytrzymując jej nogi próbował ściągnąć swoje spodnie.
- Nie! - wrzasnęła Weronika i znowu zaczęła się szamotać.
Uderzył ja w twarz. Z liścia. Tak mocno, że jej głowa przekręciła się na bok uderzając o ziemię.
- Zamknij się - rozkazał wciąż mocując się z rozporkiem, którego otwarcie utrudniała pokaźna erekcja.
Dziewczyna szlochała nie rozumiejąc jak znalazła się w takiej sytuacji. Czy zrobiła coś nie tak? Przecież wszystko szła tak dobrze, gdy szli tutaj, zmęczeni muzyka z imprezy. Nigdy nie widziała Adama w takim stanie. Nie przypuszczała się, że kiedykolwiek zobaczy. Miał raczej opinie spokojnego chłopaka, takie zachowanie zupełnie do niego nie pasowało.
Zastanawiała się co by było, gdyby ktoś tu teraz przyszedł. Przecież na dole wciąż byli ludzie, ich wspólni znajomi, ktoś powinien… Wiedziała, że przez muzykę nikt jej nie usłyszy. Wiedziała, że mało kto chodzi na dach… nie było to jednak niemożliwe.
Jej marzenia o ratunku przerwało zadowolone sapnięcie Adama, który w końcu pozbył się spodni. Położył się na Weronice bez cienia delikatności, z którą ja wcześniej pieścił. Nie poczuła jednak bólu ani oporu, gdy w nią wszedł. Rozgrzana wcześniejszymi pieszczotami wciąż była wilgotna. Zdradzona przez własne ciało, wciąż łkała, gdy chłopak miarowo ją posuwał. Czuła jak jej pośladki ocierają się o szorstki beton. On sam też musiał opierać, chociaż swoje kolana, pomyślała, ale gdy tak spojrzała zauważyła, że po prostu klęczy na swoich spodniach.
- Wyjdź ze mnie! Adam! - spróbowała raz jeszcze się opierać, gdy otrząsnęła się z szoku. Jedno spojrzenie chlapała i wyciągnięta dłoń sprawiły jednak, że od razu zrezygnowała z dalszych krzyków. Policzek wciąż bolał ją od uderzenia - wyjdź... - dodała ciszej, zrezygnowanym głosem.
Nie odezwał się. Szybkim ruchem zerwał do końca jej majtki, które wisiały jeszcze na jej prawej nodze i zwijając w kulkę z impetem zbiły do jej ust.
- Nie! - krzyknęła kręcąc głową. - Nie, proszę... Już nie będę... Przepraszam - zająknęła żałośnie.
Po ustach Adamach przebiegł dziwny uśmiech.
- Pamiętaj, że wyszliśmy tu odpocząć od hałasu - powiedział nachylając się do jej ucha. Weronika odruchowo pokiwała głową.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział, gryząc ją w ucho. Niepieszczotliwie. Mocno zacisnął zęby, jakby czekając na jej pisk. Łzy wciąż leciały jej ciurkiem po twarzy, ale sama też zacisnęła zęby i stłumiła go.
Pogłaskał ją po włosach, tylko po to by po chwilę zacisnąć w pięściach ich kępy i przyspieszyć posuwistego ruchu. Miała wrażenie, że wchodzi coraz głębiej. Czuła pulsowanie jego penisa choć rozpraszał ją ból skutków, które również co chwile przygryzał.
Nagle zmarł zalewając jej wnętrze ciepłym nasieniem.
*Tylko nie to.* Pomyślała, ale wydała z siebie tylko jęk, gdy opadł na nią przygniatająca ją ciężarem swojego ciała. Jego niedługi błąd włosy, teraz znalazły się w jej ustach. *przynajmniej już skończył, zaraz ją zostawi i wszytko wróci do normy * pocieszała się płacząc i patrząc w wciąż czerwone niebo.
Trudno było jej powiedzieć jak długo na niej leżał. Gdy w końcu się dźwignął, wciąż na klęczkach podciągnął spodnie i wyjął z nich telefon. Uśmiechnął się do siebie i po chwili Weronika usłyszała dźwięk flesza. Nie zauważyła co fotografował, ale po chwili rozszerzył jej uda i skierował aparat wprost na jej przepełniona płynami grotę.
- Co... Ty wyprawiasz? - zapytała przyciszonym głosem, wciąż bojąc się go podnieść
- Chciałem uwiecznić twoje piękno - powiedział dalej wpatrzony w ekran.
- Wysyłasz to komuś?!
Nie odpowiedział, dalej się uśmiechając podszedł do włazu na dach. Weronika niewiele myśląc zaczęła ponownie mocować się z sukienką, która była przywiązana. Nie możliwe by to było tak mocne, pomyślała i z siłą wyrwała się z uwięzi wyginając drut. Z otwartej klapy na strych wydobywała się muzykę, Adam zdawał się więc tego nie zauważyć.
Starała się odejść jak najdalej chłopaka, nie wiedziała jednak co ma robić. Skóra piekła ją od obtarć, obolała stanęła pod siatką i spojrzała w dół. Zakręciło jej się w głowie. Nie miała szans na ucieczkę w ten sposób.
- No, no - usłyszała nagle za sobą obcy głos - chyba nie chcesz skoczyć?
Odwróciła głowę, piersiami i brzuchem wciąż przyklejona do siatki. Obok Adama stało teraz jeszcze dwóch innych chłopaków. Karol, że starszej klasy, opalony i umięśniony oraz jakiś drugi niższy i dużo bledszy którego nie znała. Oboje gapili się jej wypięte i podrapane pośladki a Adam zamykał klapę. Zauważyła, że chłopakom jakoś udało się wnieść na górę zgrzewkę piwa, która stała teraz obok ich butów. Widziała, że jej ciało ich podnieca, sygnalizowali to swoimi wzwodami. Nie widziała co ma zrobić. Mimo że się uwolniła, czuła się uwięziona. Naga, jedynie w plecionych sandałach na dachu z trzema napalonymi chłopakami. Wiedziała jak to się skończy, starała się jednak odwlekać tą chwile jak najdłużej.
- Teraz się wstydzisz? - zapytał Karol zbliżając się z telefonem. - Przecież my już wszytko widzieliśmy - powiedział pokazując jej ekran. Na którym było zdjęcie jej nadgryzionych piersi i twarz.
- Chłopaki... - zaczęła chcąc odwołać się do ich sumień, nie widziała jednak co miałaby im powiedzieć - ... Dajcie spokój. To jest karalne, jeśli teraz sobie pójdziecie... - głos jej drżał.
Karol nie wydawał się przekonany, ale ten obcy chłopak zatoczył się do tyłu, trochę zrezygnowany.
- Ona ma rację... - zaczął, ale Adam klepnął go po ramieniu wręczając mu piwo.
- Nie wychodź z roli, ona lubi zabawy z tymi zdecydowanymi.
Weronika otworzyła szeroko oczy. O czym on mówi? Czy przekonał ich, że to jakaś dziwna gra? Kto by nabrał się na takie rzeczy?
Pijani licealiści, którzy może jeszcze byli pod wpływem innych substancji najwyraźniej całkiem się wkręcili, Karol bowiem zbliżył się do jeszcze bardziej i bez ostrzeżenia wsadził jej rękę między nogi.
- Nie udawaj, że jesteś gotowa - powiedział brutalnie wdzierając do jej środka swoje dwa palce. - Łukasz, choć sprawdź jaka jest wilgotna - zawołał do kolegi nie rozpoznając spermy, którą właśnie oblepiała mu palce.
Łukasz wciąż nie wydawał się przekonany, ale z butelka piwa w ręku posłusznie zbliżył się do dziewczyny wraz z Adamem. Teraz wszyscy troje stali blisko, a Karol wciąż penetrował palcami jej wnętrze.
Jej oddech był urwany, ledwo mogła ustać na nogach. Chłopak wyszedł z niej równie gwałtownie co wszedł, tym razem obejmując ją za brzuch. Z zaskoczenia puściła siatkę i znalazła się w powietrzu, zawieszona na jego silnych ramionach. Odwrócił ją w stronę kolegów. Pisnęła a Adam rozłożył jej nogi. Nie opierała. Nie wierzyła, że ma to jakiś sens. Przyglądała się tylko jak głową Łukasza zbliża się do jej łona. Przyglądał jej się, co też chuchając do środka. Chłopaki mieli z tego niezłą zabawę, bo śmiali się z niego zachęcając do dokładniejszego zbadania. Czuła jak penis Karola uwierający ją w plecy rósł, gdy patrzył na jej falujące piersi. Łukasz wziął większy łyk piwa i po chwili jej też przystawił butelkę do ust. Nie czekaj na jej zgodę, po prostu wlał jej płyn do ust aż się nim zakrztusiła. Jego druga ręką powędrowała do jej krocza. Nie wsuwał do środka palców, jeździł po jego długości rozsmarowując jej soki zmieszane ze sperma, aż do jej drugiej dziurki.
- Nie...! - udało jej się odsunąć usta od butelki, ale chłopak nie przedostawał.
- Nie wytrzymam - wyznał nagle Karol i przerzucił ją, w ramiona Łukasza uwalniając się od jej ciężaru. Kolega przyjął ja jak szmaciana lalkę, tylko odrobinę się przy tym zachwiawszy.
Spojrzał jej w oczy i powiedział niezręczne.
- No hej
Z tyłu słyszała sapanie tego, który jeszcze przed chwilą ją trzymał, a po chwili brzęczenie paska i opadnie materiału w dół. Teraz on przytaknął swojego sztywnego fiuta do jej szarki i podobnie jak poprzednik przejeżdżał po jej długości.
Jęknęła w tym samym punkcie a on się ucieszył.
- Dobrze - szepnął jej do ucha. - Miałaś się opierać - powiedział jej i zaczął wpychać penisa do jej tyłka.
- Nieeeee! - zaryczała teraz głośniej, wbijając się paznokciami w trzymającego ją Łukasza.
Karol nie mogąc się w nią wejść wrócił do jej pochwy. Tam znalazł się gładko. Kilka razy pchnął ją, nawilżając swoje prącie w tkwiąc w niej płynach i wrócił do jej tyłka. Tym razem udało mu się wejść bez większego problemu, mimo to dziewczyna się krzyczała do uszu Łukasza. Ten też był już na skraju wytrzymałości. Dyszał, coraz trudniej utrzymując się na nogach.
- Przejmuj ją - rozkazał Adam przyglądający się temu wszystkiemu z boku. Karol bez słowa zdjął ją z chłopaka i nie przestając ruchać, znów zawiesił na sobie. Patrzyła na Łukasza, który z ulgą przyjął tą zmianę i tylko z lekkim wahaniem zaczął się rozbierać.
Wyglądał jakby nie do końca wiedział jak się do niej zbliżyć. Zarzucił sobie jednak jej nogi na barana i ręką nakierował penisa na jej wolna dziurkę. Przyjęła go z głośnym jękiem. Uczucie wypełnienia zupełnie ją pochłonęło. Czuła, że jej umysł odpływa, jedne co czuła to dwa ocierające się fiuty w jej wnętrzu. Jęczała odchylając głowę do tyłu. Pozwalała całować się po szyi, tarmosić jej piersi. Spod przymrużonych powiek dostrzegła, że Adam masturbuje się, patrząc na nich. Chyba coś powiedział, bo Karol odpowiedział:
- Zajebiście.
Ich złączone ciała obniżyły się. Chyba zeszli na kolana, nie widziała. Poczuła jak prącia wewnątrz niej pulsują. Pierwszy wystrzelił Karol i mimo że przestał się poruszać, nie wychodził z niej. Krzyknęła, czując ciepło jego nasienia. Z jej otwartych ust skorzystał Adam umieszczając w nich penisa. Posuwali ją znowu jednocześnie, tym razem mniej zgrani kierunkowo. Dusiła się, chłopak zmuszał ją by połykała jego prącie aż po same jaja. Poczuła, że penis w jej tyłku znów rośnie, Karol ugniatał jej piersi bez delikatności jakby zagniatał ciasto. Teraz Łukasz dochodził, nie zostawiał jednak całego ładunku w środku. W pewnym momencie z niej wyszedł i skończył na jej brzuchu. Jej ciało też dochodziło. Wygięła się do tyłu na tyle na ile pozwalał jej żelazny uścisk Adama, a z jej wnętrza wylały się soki. Ciało jej zwiotczało, wciąż pozbawiona tchu czuła, że zupełnie odpływa. Przed oczami zawirowały jej chmury i pochłonęła ją ciemność.
Ocknęła się krztusząc się spermą. Nie wiedziała czy ktokolwiek zauważył jej omdlenia - nawet jeśli, chłopcy nic sobie z tego nie robiąc wciąż zabawiali się jej ciałem. Czuła ból w kroczu - po chwili zrozumiała, że tym razem dwa penisy znajdowały się w jej pochwie. Odwróciła głowę i wyrzuciła płyn zalegający jej w gardle. Gdy zorientowała się, że trafił wprost na buty przytrzymującego ją Adama nie była nawet zaskoczona, gdy po chwili ją uderzył. Zawyła z bólu, ale nie mogła się nawet złapać za pulsujące miejsce ręce przytrzymywał jej bowiem Karol. Jego uścisk był jeszcze mocniejszy niż Adama. Przez niego nie czuła nawet palców.
Adam zauważając, że nie musi jej już trzymać obszedł ją. Chciał chyba wejść w jej anal rozrywając ją ostatecznie, nie mógł jednak znaleźć odpowiedniego ułożenia. Wpadł na inny pomysł. Wziął jedna z opróżnionych butelek po piwie i jej szyjkę wcisnął tam, gdzie wcześniej nie mógł fiuta. Zimnym szkłem penetrował jej dziurę podczas gdy jeden z chłopaków znów dochodził w jej wnętrzu. Ona sama też czuła, że się do tego zbliża. Krzyczała, dopóki znów nie dostała w brzuch. Jeden z penisów wyszedł z niej a ona została pchnięta do tyłu tak, że butelka weszła w nią głębiej.
Łzy ciekły jej po policzkach. Wydawała z siebie zdławione odgłosy bojąc się kolejnych ciosów. Została przewrócona na plecy, część ich była poza materiałem, na którym najwyraźniej ułożyli się wcześniej. Znów obcierała ciałem o beton, teraz jednak z większą mocą. Karol rżnął ją z obłędem w oczach. Złapał oburącz za jej szyję odcinając jej tlen. Czuła, że mocniej się przez to zaciska a on zadowolony przyssał się do jej ust. Przygniatał ją ciałem do ziemi, tak że nawet gdy puścił szyję, dalej nie mogła złapać oddechu. Chyba to zauważył, bo przeturlał się z nią z powrotem umieszczając ją na górze. Słyszała jak szkło z niej wypadło, ale już tego nie czuła. Nie czuła też, gdy po chwili ktoś znowu zaczął posuwać ją od tyłu. Widziała, jak Łukasz leży zmęczony na ziemi, znów czując, że odpływa.
Usłyszała tylko jak ciągnąc jej głowę do tyłu za włosy Adam szepcze jej do ucha.
- Jesteś taka piękna.
Gdy znowu się ocknęła, cała obolała, było już dużo później. Wnioskowała tak po niebie, które kolorami obwieszczało jej wschód słońca. Długo nie mogła się ruszyć skupiając się tylko na oddechu. Powoli do jej ciała zaczęło wracać życie. Z jękiem dźwignęła się do góry. Całe się lepiła pokryta mazia. Zauważyła też na swoim ciele sporo zadrapań i siniaków. Nawet nie chciała wiedzieć, jak wygląda jej twarz. Z wielkim trudem podniosła się i rozejrzała po dachu. Poszli sobie. Pewnie już dawno. Zostawili ją tu. Sama, naga. Ze strzępami jej sukienki. Czuła się pusta. Nie mogła uwierzyć, że to się stało. Chciała o tym zapomnieć, ale jak jeśli każdy ruch przypominał o bólu a ona nie widziała nawet jak stąd wrócić. Miała wyjść stąd, nago, w takim stanie. Upadła na ziemię i zaczęła łkać. Już bez łez. Z rezygnacją.
Może po prostu tu zostanie. To wydawało się łatwiejsze niż powrót. Umrze. A na kolejnej imprezie ktoś inny idący odetchnąć na dach znajdzie jej ciało. Może go wtedy dotykać, robić z nim co chce. Jej już nie będzie.
Jak Ci się podobało?