Jej samochód
22 listopada 2015
18 min
To opowiadanie jest w dalszym ciągu tylko fikcją.
Każdy z was wie, jak wygląda czarny Jeep Sahara, większość z was wie, jak wygląda Kate, więc pominę te opisy. Opowiem wam dwie historyjki związane z seksem i jej samochodem, które miło wspominam.
#1
Kate miała kolegę, który był właścicielem warsztatu samochodowego. Pamiętam, że była to niedziela, bo popsuł jej się samochód, a chciała szybko go naprawić. Zadzwoniła do tego kolegi, który udostępnił jej warsztat na cały dzień. On sam pojechał z żoną do rodziców. Ja też wtedy miałam do załatwienia parę spraw na mieście, ale gdy już wszystko załatwiłam – a zeszło mi na tym parę godzin – pojechałam do warsztatu, do Kate, wioząc jej jeszcze chłodną colę. Weszłam tam, leżała pod samochodem.
- To ty, kochanie? – zapytała.
- Pewnie. Za ile skończysz?
- Trochę mi jeszcze zejdzie, jak chcesz, to wracaj do domu.
- Chcesz coś chłodnego do picia?
- Pewnie, przywiozłaś mi coś? – Mówiąc, wysuwała się powoli spod samochodu. Uśmiechnęła się na mój widok. Jej delikatnie błyszczące od potu ciało działało na mnie jak płachta na byka. Ubrana w moją ulubioną czarną koszulkę bokserkę wyglądała naprawdę pociągająco. I ten klucz w jej ręce...
Ogarnęłam się szybko.
- Starałam się jak najszybciej ci ją przywieźć, wiesz, ten upał i w ogóle... - Uśmiechnęła się, odłożyła klucz i podchodząc do mnie zdjęła rękawiczki.
- Dziękuję, kochana jesteś. – Pocałowała mnie w policzek i odebrała colę. Odkręciła i wypiła parę łyków, podała mi. – Pij, bo się odwodnisz.
Posłuchałam i również się napiłam, po czym postawiłam ją na biurku, wśród różnych narzędzi.
- Kiedy Marcin – Jej kolega – wróci?
- Bo ja wiem... za godzinę? – Oparłam się o samochód i obserwowałam ją. – Dlaczego pytasz?
- Ciekawość... Wiesz, co można zrobić przez taką godzinę? – zapytałam prowokacyjnie, uśmiechnęła się lekko.
- Wiem... Bardzo wiele rzeczy...
- Można aktywnie odpocząć... - Gdy zobaczyłam, że do mnie podchodzi, już wiedziałam, że będzie moja przez najbliższe parę minut.
- Gdzie?
- Na samochodzie... - Stanęła przede mną i odgarnęła mi włosy z twarzy, pochyliła się i pocałowała mnie delikatnie. Objęła mnie w pasie i pocałowała namiętniej. Położyłam dłoń na jej policzku, spojrzała na mnie.
- Chcesz mnie w takim stanie? – zapytała.
- Jakim stanie? Wyglądasz podniecająco... - Przerwała mi kolejnym namiętnym pocałunkiem. Oderwała mnie od drzwiczek i zaciągnęła na przód samochodu, opierając o maskę. Wiedziałam, że już nie ma odwrotu, ona zbyt podniecona, zresztą ja nie lepsza. Mogłaby mnie nawet przelecieć w parku na ławce.
Rozchyliła moje nogi wchodząc między nie, po chwili podsadziła mnie na maskę. Oparłam pięty na zderzaku, podczas gdy Kate zsunęła się do szyi, a jej dłonie powędrowały pod moją bluzkę. Ścisnęła mi delikatnie pierś w staniku, pogładziła po brzuszku. Poczułam, że rozpina mi spodenki, więc zdjęłam z niej koszulkę. Ach, te jej cudowne ciało... Warte grzechu.
Cofnęła się, podwinęła mi bluzkę i zaczęła obcałowywać mój brzuszek. Jęknęłam cicho, uwielbiałam, gdy tak robiła. Po chwili przerwała, zsunęła moje spodenki wraz z majtkami do kostek i niemal natychmiast przyssała się do mojego krocza, jak spragniony wody człowiek na pustyni, który trafił do oazy. Słyszałam, jak zamruczała cicho. Wiedziała, że zbędna jest mi gra wstępna, byłam wystarczająco napalona. Wiedziałam też, że ona czuje to samo co ja. Lubiłam te chwile, gdy zwierzęce pożądanie brało nad nami górę, gdy rządziło naszymi ciałami. Kate jest wtedy tak seksownie nieobliczalna, posuwa się nawet do analu bez pytania... W sumie, po co ma pytać, skoro w takich momentach chcę, by wypełniła sobą każdy mój otwór, szczelinę, zakamarek?
W chwili, gdy przypomniał mi się jeden z takich wieczorów, wsunęła we mnie palec, po chwili drugi. Jęknęłam w miarę cicho, by nikt nic nie usłyszał.
- Jęcz, skarbie, jęcz... Nawet nie wiesz, jak to na mnie działa. – Powiedziała, po czym jej usta zajęły się moją perełkę. Wygięłam się lekko unosząc biodra, chwyciłam ją delikatnie za włosy.
- Moja cudowna, napalona Kate... - Jęknęłam. Zaczęła pocierać punkt G, stopniowo zwiększając nacisk i prędkość, by za chwilę zwolnić, co doprowadzało mnie do pozytywnego szału. Jej język jakby zdziczał, ślizgał się jak szalony po moim kroczu, doprowadzając mnie do coraz większej ekstazy. W pewnym momencie oderwała się, nie przerywając pracy palców, drugą ręką podwinęła mi bluzkę najwyżej jak mogła.
- Podwiń stanik, proszę, chcę twoich piersi. Pragnę widzieć, jak się kołyszą...
Tak, ten tekst wyraźnie świadczył o zaawansowanym stanie podniecenia Kate. Co prawda, zdarzały się takie dni, gdy jedna z nas nie miała ochoty (to najczęściej ja) a druga była napalona do granic możliwości (najczęściej Kate), w takich momentach wiedziałam, że bez mojej zgody nawet mnie nie tknie. Była cholernie opiekuńcza i chyba właśnie to mnie w niej ujęło.
Zgodnie z jej prośbą, podsunęłam stanik nad piersi, którymi zajęła się ukochana. Jeden sutek w jej ustach, drugi pieszczony przez palce. Idealnie.
Na tyle idealnie, że po chwili zaczęłam dochodzić, obejmując ją mocniej, drapiąc delikatnie jej ramiona i kark.
- Nie przestawaj, tylko nie przestawaj, bo cię rozszarpię... - Szepnęłam, zaśmiała się cicho.
Wspiąć się na szczyt rozkoszy i spokojnie spłynąć na dół nurtem rzeki. Czuć tą chwilową błogość, dosyć relaksującą i wyciszającą mimo otoczenia. Uwielbiałam seks z nią.
Spojrzałam na Kate, była zadowolona z mojego stanu. Ucałowała mnie parokrotnie po piersiach, szyi i ustach, po czym jej palce opuściły moje wnętrze i wylądowały w moich ustach. Po tym pozwoliła mi dojść do ładu, poprawiłam ubrania i stanęłam na ziemi. Czas na moją kolej. Spojrzałam na nią znacząco, uśmiechnęła się lekko. Nie czekałam na oklaski, oparłam ją o samochód i całując ją namiętnie, dotykałam ją wszędzie. Masowałam delikatnie jej piesi i głaskałam brzuszek, moje palce natrafiły na linię paska spodenek. Rozpięłam je i wsunęłam dłoń za majtki, nie odrywając ust od jej szyi.
- Mmm jaka wilgotna... - Powiedziałam cicho.
- Czekała na ciebie...
- Takie cudowne miejsce... Pozwolisz, że sobie pozwiedzam? – Nie czekając na odpowiedź, wsadziłam w nią palec. Westchnęła z rozkoszy.
- Tak, pozwolę. Pozwolę na wszystko, rób co chcesz...
Po chwili wyciągnęłam palec i zsunęłam jej spodenki, przejeżdżając palcem po materiale majtek, delikatnie naciskając na perełkę. Kolejne westchnienie. Uklękłam przed nią, majtki poszły w ślady spodenek. Wystarczyło jedno liźnięcie, by stracić kontrolę. Jej szparka była wystarczająco wilgotna i smaczna. Więcej i więcej. Więcej soków, więcej jej westchnień...
Ale nie, to za chwilę. Jeszcze się z nią podroczę, rozpalę do białości. Zaczęłam obcałowywać jej uda tuż przy kroczu, po chwili robiłam kółeczka czubkiem języka, zaczepnie muskając co chwilę pachwiny. Palcami rozdzieliłam jej płatki i kilkakrotnie delikatnie oblizałam je, chwytając je lekko ustami i ssąc. Po chwili przeniosłam się na jej wzgórek i perełkę, palcem masowałam wejście do jej wnętrza, co jakiś czas wsuwając go do środka. Wodziłam palcami wzdłuż jej płatków, i gdy uznałam, że czas najwyższy dać jej największą rozkosz, wsadziłam dwa palce w jej dziurkę. Jęknęła przeciągle, jednak chwilę później palce zastąpiłam językiem. Prawdziwa uczta dla moich zmysłów. Zapach, smak, westchnienia i jej dłoń na mojej głowie. Wróciłam do poprzedniego układu, zaczęłam mocno kręcić palcami.
Po orgazmie popieściłam ją jeszcze parę minut, podczas gdy ona opowiadała, jak bardzo jest zadowolona.
- Poczekaj tylko, aż wrócę do domu... - Powiedziała, stanęłam przed nią wyprostowana i pocałowałam ją namiętnie.
- Mam się bać?
- Oj tak... - Uśmiechnęła się, jeszcze raz się pocałowałyśmy, po czym ona poprawiła swoje ubrania i zapięła spodenki. Dosłownie chwilę po tym usłyszałyśmy, że ktoś parkuje przed domem. To zapewne był Marcin. Puściła mi oczko i wzięła się do roboty, a ja wróciłam do domu, nie mogąc się doczekać, aż Kate przyjedzie.
#2
Był początek lipca, wspólnie z Kate ustaliłyśmy, że na weekend pojedziemy nad jezioro. Zapowiadali ciepłą, słoneczną pogodę, więc czemu nie? Oderwać się od codzienności i uciec z ukochaną gdzieś, gdzie przez dwa dni nikt nas nie będzie szukał i zawracał głowy. Szczerze, miało być... Mokro. Zarówno mi, jak i Kate, od dłuższego czasu marzył się seks na łonie natury. Podobno znała jakieś ustronne miejsce, gdzie w dzieciństwie wyjeżdżała razem z rodzicami. Mówiła, że jakieś dwa kilometry od jeziorka jest stary motel. Znaczy się, był, gdy była tam ostatnim razem, czyli około dziesięć lat temu. Zgodnie z planem, spakowałyśmy przyjaciela, śpiwór i koc – tak na wszelki wypadek – i trochę ubrań. Wszystko zmieściło się do jednej torby, śpiwór był osobno. Uwielbiałam takie wyprawy z nią. Wyjechałyśmy po południu, robiąc jeszcze zakupy.
Lubiłam patrzeć na nią, gdy prowadziła, wydawała mi się wtedy bardzo seksowna. Luźna pozycja, jedna ręka na kierownicy, druga zazwyczaj na moim kolanie. Dzisiejszej podróży towarzyszyło mi również podniecenie utrzymujące się od kilku dni. Nie kochałyśmy się, ona uznała, że jak trochę poczekamy, będziemy bardziej napalone. A ja czułam, że czekała na ten wyjazd. Czekałam cierpliwie, nauczyła mnie tego. Nieraz tak robiła, przetrzymywała mnie na seksualnym głodzie nawet przez tydzień. Nie odważyłam się masturbować, nie chciałam jej zawieść. I wiecie, co? Ta metoda się sprawdzała. Dowodem tego byłam ja, a raczej moje myśli z niezbyt grzeczną wersją Kate w roli głównej. Nie mogłam się doczekać, aż będzie między moimi nogami.
Słońce chylące się ku zachodowi schowało się za chmury, podczas gdy my nadal jechałyśmy. Kilkanaście minut wcześniej zjechała z drogi szybkiego ruchu na drogę gruntową, widać było, że była niezbyt często uczęszczana. Ale ufałam jej.
- Daleko jeszcze? – Zapytałam.
- Pół godzinki. – Odpowiedziała i obdarowała mnie czarującym uśmiechem.
I w pewnym momencie coś strzeliło. Usłyszałam jak przeklęła pod nosem. Też przeklęłam, gdy po chwili spod maski zaczął się wydobywać jakiś dym. Zatrzymała się, zgasiła silnik i wysiadła. Zajrzała pod maskę, sięgnęła po coś. Zatrzasnęła ją, pokazując mi pęknięty pasek klinowy, po czym wsiadła z powrotem.
- Pasek poszedł. Teoretycznie można jechać dalej, ale silnik nie ma chłodzenia, ja nie mam wspomagania, brak ładowania... - Wymieniała, zwijając pasek, po czym schowała go w drzwiach. Oparła się o kierownicę i pogrążyła w myślach.
- Co teraz? – Zapytałam. Chwilę jeszcze pomyślała, po czym odpowiedziała.
- Jeśli zapłacę twojemu ojcu, przyjechałby jutro z nowym paskiem?
- Sądzę, że tak. Lubi cię, ma samochód, więc nie widzę przeszkód.
- Kochanie, chodzi o to, że musiałybyśmy tu przenocować.
- Tu? – Zapytałam, rozglądając się dookoła po pustych, zrujnowanych i zapuszczonych ogródkach, które wyraźnie mówiły, że ich właściciele dawno nie żyją lub nie mają czasu na takie zajęcia.
- No w samochodzie. W bagażniku. Złożę siedzenia, sądzę, że starczy nam miejsca. Mam dosyć pojemny bagażnik, powinien zmieścić nas obie.
Spodobał mi się jej plan. Wykręciła numer do mojego ojca i przedstawiła sytuację, mówił, że najwcześniej jutro będzie mógł przyjechać. Powiedziała mu, gdzie w sobotę załatwi pasek. Po wszystkim rozłączyła się i spojrzała na mnie w milczeniu.
- Chciałam cię dowieźć na zachód słońca, ale jak zwykle coś musiało się spieprzyć – Pogłaskała mnie po policzku. – Przepraszam.
- Przestań, to nie twoja wina. Doceniam twoje chęci. A teraz się uśmiechnij. – Patrzyła na mnie, po chwili się uśmiechnęła.
- Uwielbiam twój optymizm. – Trzymając mnie za rękę, rozsiadła się wygodniej na fotelu i ponownie pogrążyła się w myślach, patrząc gdzieś w dal. – Czas coś zjeść, prawda?
- Racja, pół dnia nic nie jadłyśmy.
- Wytrzymasz parę minut? Ogarnę ten cały bagażnik...
- W porządku. – Musnęła palcami mój policzek i wysiadła, a ja zorientowałam się, że robi się już ciemno. Usiadłam bokiem na jednej nodze i oparłam głowę o oparcie, obserwując ukochaną. Wyjęła z bagażnika parę drobiazgów i wchodząc na czworakach złożyła tylne oparcia, dając mi przy okazji całusa w usta.
- Chodź do mnie. – Uwielbiałam, gdy wypowiadała te trzy słowa.
Rozścieliła śpiwór, pasował prawie idealnie. Przerzuciłyśmy torbę i resztę na przednie siedzenie, po czym usiadłyśmy naprzeciw siebie po turecku i wzięłyśmy się za kolację, wypakowując z reklamówki żywność. Włączyła światełko, a gdy ściemniło się prawie całkowicie, blada poświata nadawała jej twarzy nowy urok. Wszystko wewnątrz mnie buzowało z podniecenia, choć starałam się nic nie dać po sobie poznać. Kiedy kończyłyśmy kolację, zaczęło padać. Początkowo pojedyncze, ciche krople nabierały siły i mnożyły się, wystukując jeden, stały rytm. My się powoli rozkręcałyśmy, końcówką kolacji – dwoma jabłkami – karmiłyśmy się nawzajem z ust, ona kroiła plasterki nożem, chwytała je zębami, ja je odbierałam ustami i grzecznie zjadałam. Później zmieniłyśmy się rolami. Tak, ta zabawa zdecydowanie należała do naszych ulubionych, już wcześniej wiele razy to robiłyśmy.
- Zmęczona po podróży? Może relaksujący masaż? – Zaoferowałam.
- Poproszę...
Zdjęła podkoszulkę, ukazując mi swoje cudowne piersi, po czym położyła się na brzuchu z dłońmi pod brodą. Pomyśleć, że tak wiele razy doszłam w jej ramionach... Pomyślałam z uśmiechem, usiadłam na jej pośladkach okrakiem i zaczęłam masować jej barki.
- Nie, bardziej w lewo... Jeszcze troszkę... Ooo tutaj... - Kierowała mną, wiercąc się lekko i pomrukując z zadowolenia. Stopniowo zsuwałam się niżej, do okolic łopatek, następnie wzdłuż kręgosłupa. Później zorientowałam się, że już nie masuję, a głaszczę jej plecy.
- Lepiej? – Zapytałam cicho.
- Tak, bardzo. Mogłabyś już mi tak robić do końca życia... - Więc gładziłam ją dalej. Palcami zwiedziłam jej żebra, kreśliłam różne wzorki. – Zejdziesz na chwilkę? Obiecuję, że tylko się obrócę i będziesz mogła z powrotem na mnie usiąść...
Wiedząc, co się „kroi”, zeszłam z niej. Tak, jak mówiła, obróciła się przodem do mnie i gestem pokazała, bym ponownie na nią usiadła. Zrobiłam to. Leżała i patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem, chwyciła moje dłonie i zaczęła je obcałowywać. Usiadła podpierając się, była tak blisko... Zgodzi się na jeden mały pocałunek?
- Przytulnie tu, prawda? – Zapytałam, zaśmiała się cicho.
- Prawda... Dodatkowo podkręcasz temperaturę, wiesz? – Odgarnęła mi włosy za ucho, zapatrzyła się na moje usta.
- Naprawdę? Sadziłam, że to twoja zasługa... - Przejechała kciukiem po mojej wardze.
- Powiesz coś... Pikantnego?
- Chcesz zaruchać? – Wybuchnęłyśmy śmiechem. – Wybacz, nie wychodzi mi to tak dobrze, jak tobie.
- Nie aż tak pikantnie, kochanie... Takie rzeczy tylko przed orgazmem – Puściła mi oczko, czułam, jak się rumienię.
- Więc... Hmm... Chcesz posmakować mojej wygłodniałej szparki? – Zamruczała cicho.
- Chcę... - Złapała moje dłonie, splotła nasze palce – i wiesz, co? Chcę zaruchać.
Zaczęłyśmy się całować, obie wystarczająco wygłodniałe by czekać dłużej. Obróciłyśmy się kładąc mnie, uklękła i kontynuowałyśmy pocałunek. Pociągnęła mnie bliżej siebie na uda, jej usta wylądowały na mojej szyi. Po chwili zdjęła ze mnie podkoszulkę i zajęła się piersiami, co było bardzo przyjemne i podniecające, choć jeszcze były uwięzione w staniku. Głaskałam i delikatnie drapałam jej plecy, pieściłam jej ramiona i kark. Cofnęła się i zaczęła rozpinać swoje spodnie, usiadłam i gładziłam dalej jej ciało, piersi, ją całą. Kate z wzajemności co chwilę dawała mi całusa w usta. Gdy je zsunęła, wsadziłam dłoń za jej majtki.
- Jaka miła niespodzianka... - Powiedziałam i przygryzłam jej delikatnie ucho.
- Ja mam zawsze taką niespodziankę, kochanie. I nadal uwielbiam ją w tym samym stopniu, jak na początku naszej znajomości. –
Ujęłam jej twarz w dłonie i pocałowałam ją namiętnie, pragnąc ją do szaleństwa. Ona jednak przerwała i zdjęła jeszcze majtki. Tym razem to ona usiadła na mnie, stopniowo przesuwając się w przód – do torby, po członka. Będąc pod nią, całowałam każdy skrawek skóry, jaki był nade mną. Wróciła jednak do poprzedniej pozycji, po czym rozebrała mnie do naga, całując z pożądaniem każdy nowo odkryty fragment mojego ciała. Teraz nasze ubrania były obok, a nas nic nie ograniczało. Zapięła na sobie zabawkę.
- Odwróć się i wypnij swoje jędrne pośladki, kochanie. Dosyć tej zabawy, wypieprzę cię tak, jak należy pieprzyć napalone dziewczyny. – Powiedziała stanowczym tonem, a mnie to jarało.
Obróciłam się i wypięłam, jak mi kazała. Poczułam jej dłoń na plecach, zsunęła się do pośladków, zaczęła je delikatnie masować i ugniatać. Zrobiła krótką przerwę, po której poczułam jej język na kroczu. Przeklęłam w myślach i przymknęłam oczy. Jednym, pewnym ruchem umieściła swoje palce w moim spragnionym wnętrzu. Zawyłam z przyjemności.
- Słyszę, że ci dobrze. – Nie odpowiedziałam, chciałam ją sprowokować. I udało mi się to, klaps wylądował na moim tyłku. – Dobrze ci?!
- Tak.
Parę chwil pokręciła palcami w moim środku, po czym zastąpiła je sztucznym członkiem, weszła za jednym pchnięciem do końca, czułam jej ciało na pośladkach.
- Twoje jelita wyprostują się z rozkoszy. – Kurczę, jest aż tak napalona? To bardzo dobrze...
Przylgnęła do moich pleców, obcałowywała je powoli, jej dłonie wędrowały co chwilę do moich piersi. Jej biodra rozpoczęły powolną ale jakże przyjemną pracę. Ocierała się o moje ciało, mruczała cicho nie przestając mnie głaskać. Jej dłoń masowała moją pierś, po czym zsunęła się po brzuszku na krocze by masować perełkę. Delikatne ruchy wewnątrz mnie pozbawiały mnie kolejnych hamulców, chciałam coraz więcej, coraz ostrzej. Chwyciła mnie za włosy i pociągnęła lekko. Miarowe oddechy przyspieszały, wzrastało tętno i temperatura. Później było już tylko ostre rżnięcie, aż do mojego orgazmu. Czułam jej oddech na plecach, jednak nie przestała ani na chwilę, dopóki nie doszłam drugi raz. Opierałam się łokciami i ściskałam w dłoni fragment śpiwora, wyjąc z rozkoszy i błagając, by się nigdy nie skończyła, tak mi było cudownie. Zwolniła tempo pracy bioder i masażu mojej zmęczonej perełki, na chwilę zastygła w bezruchu po raz kolejny całując moje plecy.
- Kate... To naprawdę ty? – Zapytałam uspokajając oddech.
- Pewnie, że ja. – Wycofała się wychodząc ze mnie, po czym zaczęła mnie lizać po kroczu, rozchylając płatki i zahaczając o perełkę. – Obróć się.
Posłuchałam jej i ułożyłam się na plecach. Cudownym uczuciem było rozprostować nogi. Ona jednak z powrotem wpiła się w moją cipkę spijając soki i pomrukując cicho. Gdy język Kate zakończył odprężającą robotę, położyła się obok mnie.
- Przesadziłam? – Zapytała.
- Nie, skądże. Uwielbiam cię napaloną.
- Och, proszę cię... Sama się na to skazałam. Dziś, gdy prowadziłam, miałam ochotę trzymać w tobie palce. Albo chociaż w majtkach. – Obróciłam się na bok, zaczęłam wodzić palcami po jej brzuszku. Zjechałam na udo, zaczęłam je głaskać. Pieściłam ją w okolicach członka, jej oddech nieznacznie przyspieszył. Podniosłam się, odchyliłam paseczek od zabawki przebiegający między jej nogami i wsunęłam w nią palec, po chwili drugi. Pochyliłam się i powoli obcałowywałam jej pierś, a palce odnalazły punkt G. – Siadaj na niego... Suczko. Mną się zajmiesz później, na razie chcę mieć siły by cię rżnąć.
Mrowienie, które już prawie ustąpiło po orgazmie, jakby nagle się wzmogło. To był impuls. Jej słowa zadziałały na mnie zupełnie tak, jak bym była zaprogramowana. W dalszym ciągu jej pragnęłam i wiedziałam, że dopiero się rozkręcamy.
Usiadłam na niej wsuwając w siebie członek, podczas gdy ona pieściła mnie po udach. Osiadłam, a jej dłoń powędrowała na wzgórek, powoli docierając do perełki. Zaczęłam powoli ją ujeżdżać.
A jeśli ktoś nas usłyszy? Albo zobaczy? Taka myśl przemknęła mi przez głowę. Cóż, ten ktoś będzie mógł mi co najwyżej pozazdrościć... Jakoś ta myśl nawet mnie podniecała.
Usiadła, przesuwając dłonie na pośladki i pocałowała mnie namiętnie, ściskając je lekko. Kolejny klaps wylądował na moim tyłku.
- Za co? – Zapytałam.
- Polubiłaś kutasy...
- I pokochałam jego właścicielkę – Ugryzłam ją delikatnie w wargę. Ocierała się o moje ramię policzkiem, ujęła w dłonie moje piersi. Chwilę się nimi pobawiła, po czym jedną dłoń przyłożyła z powrotem do mojego krocza, członka mając między palcami.
- Chcę czuć, jak w ciebie wchodzi. Zejdź z niego, unieś biodra – Posłuchałam, wsadziła we mnie palec. – Z powrotem osuń się.
Wróciłam do poprzedniej pozycji, z tą różnicą, że teraz w dziurce gościłam jeszcze palec Kate, który zaczął uciskać mój punkt G. Coś niesamowitego.
- Dobrze ci? – Zapytała.
- Tak, obłędnie... - Pociągnęła mnie lekko za włosy.
Wyginając się do tyłu wypinałam piersi, które na zmianę były pieszczone przez usta Kate. Chwilę przed orgazmem wyciągnęła ze mnie palec, obróciłyśmy się, leżałam pod nią. Pocałowała mnie długo i namiętnie, po czym jej biodra zaczęły się unosić i opadać. W ten sposób, wijąc się pod nią i jęcząc, doszłam kolejny raz. Po nim obejmowałam ją mocno, mimo, że było już „po wszystkim”.
- Pozwolisz, że teraz ja się tobą zajmę?
- Za chwilkę.
Zeszła ze mnie, odpięła zabawkę, a jej usta przywitały się z moimi płatkami. Ślizgała się po moim kroczu językiem zbierając soczki. Wsunęłam palce w jej włosy i delikatnie ją dociskałam. Znała mnie, wiedziała, jakie pieszczoty lubiłam. Przeniosła się na udo i powoli oddalała się od muszelki. Zawróciła pomijając krocze, zostawiła wilgotny ślad na wzgórku, brzuszku, mostku i szyi, po czym dała mi krótkiego całusa w usta.
- Jestem twoja. – Powiedziała.
Położyłam ją na plecy, kolanem rozdzieliłam jej nogi klękając między nimi. Obcałowałam jej szyję masując piersi, pachniała tak podniecająco. Pobieżnie popieściłam brzuszek, aż dorwałam się do jej krocza. Wsunęłam dwa palce od razu, dopiero po tym zaczęłam pieścić językiem jej perełkę. Posuwałam ją szybko, pragnęłam, by doszła, by przeżyła to, co ja. Pojękiwała cicho ruszając biodrami.
- Tak, właśnie... Nie miej litości, nie przestawaj... - Powiedziała, spojrzałam na nią, miała przymknięte oczy. Naciskałam szybko na jej punkt G, aż do oporu, co dawało jej największą przyjemność. Wygięła się, jęknęła głośniej, złapała mnie za rękę, której palce miałam w niej. Utrzymywałam stały rytm, sama czułam się bosko. Byłam podjarana jak nigdy.
- Zaczekaj, połóż się na mnie... - wysapała. Zrozumiałam, do czego zmierzała.
Oderwałam usta od jej cudownej muszelki i mając palce w jej wnętrzu, ułożyłam się na ukochanej. Jej dłoń powędrowała między moje nogi, również wypełniła mnie palcami. Jedną ręką się podpierałam, drugą pracowałam nad jej orgazmem jednocześnie czerpiąc przyjemność. Odnalazłyśmy wspólny rytm, nasze biodra zgrały się ruchami i wspólnie doszłyśmy, choć nie jednocześnie, ale niewiele nam brakowało. Nie przerwałam ani na chwilę, pieprzyłam ją dalej palcami. Drugi orgazm. I trzeci. Mimo bólu ręki, poświęciłam się dla niej i dociągnęłam do jej czwartego orgazmu. Na koniec przeklęła obejmując mnie mocno. Zwolniłam, drżała. Spojrzałam na nią, uśmiechnęła się. Wyjęłam palce i usiadłam na niej okrakiem, całując ją gorąco. Przeczesała mi włosy palcami, pogłaskała mnie po plecach, dłonie ostatecznie zostawiając na pośladkach i lekko je ugniatając. Nie całowałyśmy się już, raczej tylko muskałyśmy wargami. Wyciszałyśmy się po seksie, uspokajałyśmy oddechy. Nic nie mówiłyśmy, słowa nie były nam na chwilę obecną potrzebne. Tylko spojrzenia i dotyk. Tylko jej obecność.
Niedługo po tym, zasnęłyśmy wtulone w siebie i szczęśliwe.
Nazajutrz, po wykonaniu paru telefonów dotyczących rozmiarów paska, gdzieś w okolicach czternastej przyjechał mój ojciec. Świeciło słońce, było prawie bezchmurne niebo, więc w trakcie oczekiwania opalałyśmy się. Po założeniu nowego paska ojciec wrócił mówiąc, że dogadają się z Kate, gdy wrócimy, a my pojechałyśmy dalej, nad jeziorko. Ale to już inna historia...
~Koniec
Jak Ci się podobało?