Ilustracja: Ron Lach

Jak w piekle

31 sierpnia 2023

15 min

Drogi Czytelniku! Tekst luźno nawiązuje do opowiadania „Prezent”, które znajdziesz na moim profilu, jednak możesz bez przeszkód czytać go osobno.

Słońce wznosiło się ku górze, zwiastując upalny poranek, gdy Tomek Kozioł zabezpieczał rower kłódką na szyfr. Ukradkiem przyglądał się wychodzącym do pracy mieszkańcom Okrąglaka, charakterystycznego osiedla na obrzeżach Grzeszyna. Nikt nie wydawał się zainteresowany jego pojazdem, wartym więcej niż stojące na parkingu auta.

Przeszedł przez wąski tunel w jednym z czterech zespolonych bloków „kwadraciaka”, jak lubił nazywać tę pomalowaną na pięćdziesiąt odcieni szarości, zapomnianą przez świat ruderę. Po dziedzińcu lunatykowało kilku smutnych ludzi z psami, a na tle mieszkańców wyróżniała się radośnie machająca do niego postać. Spojrzał na zegarek. Siódma dwadzieścia sześć, a więc cztery minuty przed czasem.

Krystyna Mak nie czytała podręcznika nastolatki, toteż nie kazała na siebie czekać, jednak sama czekając przed czasem (i to pod własnym blokiem!) okazywała wręcz desperację. Chłopak nie wiedział, czy czuć wobec tego uznanie, czy pogardę.

Kiedy wyszedł jej na spotkanie, dziewczyna rzuciła się na niego z gorącym przywitaniem. Od razu poczuł cytrusowy zapach taniego dezodorantu. Wydostał się z trwającego zbyt długo objęcia i przyjrzał jej się uważnie.

W przeszłości widział jej skomplikowane rysunki, znał marzenia o zostaniu architektem. Nie mógł odmówić jej zmysłu przestrzennego i dobrego gustu, ale założenie kilku sensownych ciuchów jak zwykle ją przerastało.

Miała krępą budowę ciała. Zbyt grube uda podkreślała sięgającymi do łydek, szarymi legginsami. W pełni zabudowany, wielki biust deformował napis na odsłaniającym szerokie ramiona bezrękawniku w kolorze khaki. Niezbyt pasowały do tego wiszące na złotym mostku, wielkie oprawki z cieniowanymi, fioletowymi szkłami.

— Jak gorąco — stwierdziła.

Zdmuchnęła z twarzy niesforny kosmyk blond włosów. Niedawno pierwszy raz się przefarbowała, ale na czubku głowy widoczne były już liczne odrosty w kolorze najnudniejszym na świecie. Nad kanciatą szczęką rozbłysła biel zębów.

Ładna. Trzeba tylko dobrze patrzeć.

— Załóż je. — Pogrzebał w plecaku, po czym rzucił jej parę rowerowych rękawiczek.

— Sama nie wiem. Wyrównuję opaleniznę…

— Załóż. Nie pożałujesz.

Usłuchała. Tymczasem chłopak zabrał się do przeglądu jej białej damki. Rower, jak na Krystynę, był całkiem kobiecy, choć nie nazywała go białym łabędziem ani nic z tych rzeczy.

— Wymieniałaś koło? — zapytał, kucając przy pojeździe.

Zaprzeczyła, na co wyraźnie się uśmiechnął. Pamiętał, że miała kilka wyłamanych szprych. Gdyby lekko zdecentrować koło, przy każdym obrocie tarłoby ono o tarczę hamulcową. Tarcie musi być niewielkie i obejmować tylko skrawek obwodu koła, a defekt jednocześnie pozostanie niezauważony i zamieni jazdę w istne piekło.

— Mogłabyś skoczyć po mój rower? Zostawiłem na zewnątrz. Myślałem, że tam będziesz czekać — poprosił.

Upewniła się, że kod pozostał bez zmian i tyle ją widział.

Ledwo wyrobił się przed jej powrotem.

— Coś wspaniałego. Przed nami przeszło dwie godziny deptania pedałów — tryskał entuzjazmem.

— Haha!

Starannie przygotowany dowcip przez Wujka Pawła był swoistym papierkiem lakmusowym nastawienia dziewczyny. Wujek zapewnił bratanka, że jeśli rozbawi ją coś tak żenującego, to czeka go łatwe ruchanie.

Hamulce były sprawne (aż za sprawne), światła działały, koła miały pełno powietrza. Można było ruszać. Chłopak podniósł się na równe nogi. Na twarzy dziewczyny wymalowana była przygoda.

— Wszystko wzorowo — pochwalił, uderzając ręką o siodło damki.

Miał nadzieję, że to nie ostatnie siedzenie, jakie tego dnia wyklepie.

 

Tuż za wyjazdem z miasta minęli popularny znak A-11 i znajdującą się pod nim druzgocącą tabliczkę z napisem „30 km”. Dokładnie tyle dzieliło ich od Pomyłki Wielkiej, gdzie znajdowały się domki letniskowe Koziołów, punkt docelowy wyjazdu. Po pokonaniu tego dystansu wcale nie miało być lepiej, bo asfalt zamieniał się tam w polną drogę. Dla Krystyny znak był jasnym sygnałem, że przed nimi trzydzieści kilometrów nierównej drogi, ale Tomek w ilustracji dwóch pagórków widział cycki. Za trzydzieści kilometrów będą cycki.

Wiatr wiał im prosto w nos, a na domiar złego, do cycków śpieszno było wielu kierowcom aut osobowych, które mijały ich jeden po drugim. Musieli więc jechać gęsiego, a hałas pracujących silników skutecznie utrudniał rozmowę. Mieli wiele czasu do namysłu.

Urodzili się tego samego dnia. Choć nie byli rodzeństwem, dzięki przyjaźni ich matek spędzili razem całe dzieciństwo. Z upływem lat berka i chowanego zastąpili wspólnym towarzystwem w doli i niedoli. Tomek uwielbiał spędzać z nią czas, bo dzieliło ich zamiłowanie do aktywności fizycznej. Na rowerze nie była tak kapryśna jak większość jego kumpli. Nie była pizdą, nie chciała postoju co dziesięć minut.

Tak jak teraz, gdy jechał przed nią i tylko od czasu do czasu oglądał się za siebie. Wiedział, że przygotowywała się do tego wyjazdu, a mimo to, po zaledwie dziesięciu kilometrach była mocno zmęczona. Widział to po tym, z jaką determinacją zaciskała zęby.

Otoczeni lasami jechali bezkresną, dziurawą drogą. Nie zwolnił.

Dziewczyna ich relację widziała zgoła inaczej. Miała przyjaźń Tomka, odkąd tylko sięgała pamięcią. Nigdy jednak nie zdobyła kolejnej. Była małomówna, a gdy już się odzywała, nudziła koleżanki. Nie miała nowych ciuchów, nie potrafiła plotkować. Nikt jej nie zauważał. Taki los chłopczycy, gdy nie jest ani wystarczająco powabna, ani dość pyskata. Ich wspólne wyjazdy były niemal całym jej życiem towarzyskim. Tylko on dawał jej uwagę i akceptował taką, jaką była. Nic dziwnego, że gdy dorosła do patrzenia na chłopców w inny sposób, wyobrażała sobie życie tylko z nim.

Niestety, zanim zdążyła cokolwiek w tym kierunku poczynić, jej jedyny przyjaciel został zajęty przez inną. Początkowo chciała z nim porozmawiać, błagać go, choć nie wiedziała dokładnie o co. Później rozważała pobicie Oli, jego wybranki. Wyszukała nawet w przeglądarce ten kwas, którym w filmach topią ładne buźki. Następnie uznała, że kwas bardziej należy się chłopakowi, a następnie, że sama już nie wie, co robić.

Nienawidziła suki. Zrozumiała, że żadne wysiłki tego świata nie pozwolą wygrać z jej tyłeczkiem. To takie niesprawiedliwe! Poczuła się zdradzona. Stopniowo wygasiła kontakt z Tomkiem. Najbardziej zabolało ją, że nawet tego nie zauważył.

To właśnie dlatego zaciskała zęby. Choć w drugiej połowie dystansu, wyraźnie zmęczona, pedałowała już nie tylko nogami, lecz wprawiała w ruch całe ciało.

Ola faktycznie zawróciła Tomkowi w głowie. Pewnie spędziliby razem resztę życia, gdyby nie prezent, który dostał od niej na wigilię. Chłopak zaczął oczekiwać od seksu coraz więcej, a ona nie miała zamiaru na więcej pozwalać. „Razem z mamuśką jesteście zdrowo jebnięci”, tak go pożegnała. Nie zrozumiał.

Otaczające ich lasy już jakiś czas temu ustąpiły miejsca polanom i rolniczym uprawom. Żar lał się z nieba, a koszula kleiła się do ciała młodego mężczyzny.

Rozpad związku Tomka sprawił, że Krystynie szybciej zabiło serce. Sama miała w tym czasie dwóch chłopaków, lecz z żadnym nie była dłużej niż miesiąc. Zwietrzyła szansę na udany związek. Natychmiast odświeżyła wygląd i odnowiła kontakt. Wciąż miała w sobie zadrę, ale nie była w pozycji, by narzekać.

Z początku głównie wymieniali wiadomości, ale gdy nadeszła wiosna, spotkali się raz, drugi, trzeci. Krystyna sama nie wiedziała, kiedy ich relacja wróciła do stanu „sprzed suki”. Któregoś dnia zaprosił ją nad jezioro. I oto są, „Pomyłka Wielka wita”.

Kap, kap. Spływające z czoła kropelki potu rozbijały się o jej pracujące uda.

Wiedziała, że ostatni odcinek był najgorszy, a ona ledwo trzymała się na rowerze.

Rozpaczliwie uniosła wzrok ku niebu, jakby prosząc o dodatkowe siły. Zbyt długo na to czekała, by teraz się poddać.

 

— No pain, no gain — wydyszała, rozglądając się po prywatnej działce Koziołów.

Była kompletnie wyczerpana. Zgięta w pół, opierała ręce na kolanach i próbowała uspokoić oddech, podczas gdy oczy przekonywały ją, że było warto. Na niewielkiej, porośniętej przerzedzoną trawą polanie dumnie stał drewniany domek. Tuż przy nim znajdowały się ławki i solidny stół, z którego środka wystawał duży parasol. W centrum działki rosły dwa drzewa, do których przymocowano haki na siatkę do badmintona. Siatki jednak nie było, dzięki czemu Krystyna doskonale widziała otoczone trzcinami, wąskie zejście do jeziora.

O niczym bardziej nie marzyła.

Sięgnęła do rowerowego koszyka po swoje przybory i rozłożyła koc w niewielkiej odległości od wody. Rozebrała się do bielizny, czarnego, praktycznego kompletu i dopiero wtedy zapytała, gdzie może się przebrać w strój kąpielowy.

Tomek podziwiał siłę czarnego stanika. Nie odpowiedział od razu.

— Zaczekaj — polecił wreszcie, grzebiąc w swoim plecaku.

— Załóż je — dodał.

Przed klęczącą na kocu dziewczyną spadły dwie skórzane opaski. Do metalowych elementów przywiązano kawałki sznura. Wgapiała się w erotyczne gadżety z miną bez wyrazu. Może dlatego, że sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Założenie opasek oznaczało seks, a seks oznaczał związek. Tak to rozumiała. Tylko czy naprawdę musiało się to odbywać w taki sposób?

— Załóż. Nie pożałujesz — Tomek powtórzył kwestię, która sprawdziła się przy rowerowych rękawiczkach.

Krystyna chciała odmówić, ale ponaglenie wywarło na nią presję. Bała się, że nie może się postawić. Że odmową zaprzepaści cały ten wyjazd. Wzrok miała zbyt ciężki, by podnieść go na górującego nad nią chłopaka. Przypomniała sobie wszystkie myśli, które towarzyszyły jej podczas jazdy. Powinna była być wdzięczna, że w ogóle się tu znalazła. Dostała szansę i musiała udowodnić, że jest jego warta.

Sięgnęła niepewnie po pierwszą opaskę i założyła sobie na nadgarstek. Powtarzając czynność, ze smutkiem spojrzała na spokojne jezioro. Marzenie o kąpieli musiała odłożyć na później.

Tomek wyciągnął do niej rękę i pomógł wstać. Trzymając za dłoń, zaprowadził dziewczynę między drzewa i polecił ustawić się przodem do jeziora.

Pociągnął pierwszą kończynę za sznur i napiął ją, przywiązując do górnego haka wbitego w drzewo. Dlatego brakowało siatki, pomyślała. Zanim zdążyła pomyśleć coś jeszcze, druga ręka została przytwierdzona do sąsiedniego drzewa, przyjemnie otwierając jej ciało. Gdyby tylko mogła się wcześniej ochłodzić…

— Zaraz wracam — oznajmił chłopak i poszedł do swojego bagażu.

Wrócił z kolejnym skórzanym paskiem. Znacznie mniejszym od tych na rękach, ale połączonym z czerwoną kulką. Stanął przed Krystyną i spojrzał jej prosto w oczy, przysuwając kulkę do buzi. Blondynka nie mówiła wiele, prawie nic, ale czuła naturalny dyskomfort przed przekroczeniem kolejnej granicy. Po kilku sekundach nie wytrzymała wymagającego spojrzenia i niemal wbrew woli wpuściła knebel do ust.

Po wprawie, z jaką odgarniał jej włosy i zapinał sprzączkę z tyłu głowy, zrozumiała, że nie robił tego pierwszy raz. Pojęła, komu zakładał to wcześniej, i w przypływie trudnej do zrozumienia dumy zacisnęła zęby na kulce, jakby istniało ryzyko, że ta zaraz wypadnie.

Tymczasem młodzieniec wracał z kolejnymi elementami ekwipunku. Uklęknął przed blondynką i ozdobił jej kostki czarnymi opaskami, takimi samymi jak te, które miała na rękach. U dołu drzew nie było haków, ale przytomnie zadbał o dłuższe liny, którymi kilkakrotnie owijał pnie. Kiedy skończył sznurkową robotę, stanął za dziewczyną, która wyraźnie oczekiwała miłego dotyku. Zamiast tego złapał ją za boczek. Miała tam największe gilgotki, toteż momentalnie szarpnęła całym ciałem. Tomek sprawdzał w ten sposób, czy musi poprawić więzy. I rzeczywiście, jeszcze bardziej ograniczył jej swobodę w jednej z nóg.

Obszedł całą konstrukcję i spojrzał na przyjaciółkę z przodu. Był zachwycony symetrią jej wpisanego w drzewa ciała. Wiedział, że tak by to ujęła. Wszystko o niej wiedział. Nawet to, że trzeba było ją gotować jak żabę w garnku, by na to wszystko pozwoliła.

Już po pierwszych oględzinach był pewien, że trud nie poszedł na marne. Od trzech lat, kiedy ostatni raz byli tu, na działce, sporo się zmieniła. Nie wiedział, jak dokładnie, ale się zmieniła. Przede wszystkim urosły jej piersi.

Inaczej miał to zaplanowane, ale po prostu nie mógł się powstrzymać. Podszedł do niej i wymacał na plecach zapięcie stanika. Natychmiast puściło. Krystyna coś wymamrotała.

— Tylko wyrównuję ci opaleniznę — zapewnił.

Nie chcąc odwlekać tej chwili, szarpnął za biustonosz i odrzucił byle gdzie. Cycki przyjemnie zafalowały, nęcąc swoją jędrnością. Idealnie okrągłe sutki na nowo definiowały pojęcie patrzenia w oczy. Choć piersi i bez tego świetnie radziły sobie z grawitacją, Krystyna wypięła je do przodu, niemal wpychając w męskie dłonie Tomka.

Tyle tylko, że ten odwrócił się na pięcie i odszedł.

Początkowo zdezorientowana dziewczyna uśmiechnęła się. Myślał, że ją to ruszy? Wolne żarty! Doskonale zdawała sobie sprawę, z jak wielkim trudem odrywał wzrok od fundamentów jej samooceny. Zaraz tu wróci, zaraz… napije się zimnego napoju z oszronionej szklanki i skryje pod cieniem parasola?

Z trudem strawiła ten widok. Też by chciała. Z tego wszystkiego, po dotarciu na miejsce nawet się nie napiła. Zmęczenie wracało ze zdwojoną siłą, a słońce uśmiechało się do niej szyderczo. Wiedziała, że jest wystawiona na próbę i obiecała sobie, że pozostanie twarda. Że nie okaże najmniejszej słabości. Tak, jak lubi.

Tymczasem Kozioł junior pomaszerował na brzeg jeziora i zrzucił z siebie wszystko, z wyjątkiem kąpielówek. Odwrócił się do stojącej z wysoko podniesioną głową Krystyny ni to w geście „patrz, co zaraz zrobię”, ni w „popatrz sobie na mnie”. Mierzył blisko dwa metry wzrostu, a jego krótko ostrzyżona głowa przywodziła na myśl wojskowego rekruta. Choć siatkówka, którą uprawiał już półzawodowo, wielkiej muskulatury nie wymagała, to on miał zarysowane mięśnie. Na tyle lekko, by dodawać zdjęciom kontrastu przed wrzuceniem do sieci, a wystarczająco mocno, by robić wrażenie i czuć się świetnie w swojej skórze. Nie przejmując się pozornie obojętnym spojrzeniem Krystyny, wskoczył do wody.

 

Tomasz Kozioł pragnął, by seks trwał dłużej. Nie była to dla niego kwestia dwóch, pięciu czy piętnastu minut. Jego zdaniem optymalnie byłoby tak z dwie godziny. Że to niemożliwe, doskonale wiedział, toteż wydłużał przyjemność na wszystkie sposoby. Woda Jeziora Rajskiego rozkosznie chłodziła jego ciało, lecz nijak się to miało do przyjemności, jaką dawała świadomość czekającej na brzegu dziewczyny. I to jeszcze jak czekającej! Napawał się tym, delektował wręcz. Wyobrażał, co też musi sobie myśleć. Schlebiało mu jej poświęcenie.

Uśmiechnął się na samą myśl tego, co się wydarzy. Nieobca mu była potęga upływającego czasu. Wiedział, ile znaczy wzięta w trakcie meczu przerwa na żądanie. Pamiętał też chcicę poprzedniej dziewczyny po dłuższej rozłące.

I rzeczywiście, czas dawał się Krystynie we znaki. Promienie słoneczne z każdą minutą powodowały kolejne rysy na masce pozornej niezłomności. Delikatne podmuchy wiatru, które ześlizgiwały się po jej udach, nie przynosiły ukojenia, a jedynie frustrujące przypomnienie, jak bardzo potrzebowała ochłodzenia. Nie miała jak z tym walczyć. Nie miała co robić. Myśli rozłaziły jej się na boki. Co, jeśli po drugiej stronie ktoś ją ogląda? Co, jeśli przyglądają jej się ci mali ludzie, stojący na szczycie pagórka? Co, jeśli błysk odbitego od okiennej szyby światła to nic innego, jak flesz aparatu, gotowego udokumentować chwile jej największej słabości? Odruchowo próbowała zakryć piersi, ale ramiona ledwo drgnęły.

Tyle dobrego, że działka jest ogrodzona siatką i nie wtargnie tu nikt nieproszony.

Pluski wody wywoływane przez cieszącego się życiem chłopaka rodziły pytania, dlaczego nie mogła być tam razem z nim. Dlaczego świat jest tak popieprzony, że nie mogli już być sobie równi, tak jak kilkanaście lat temu, bawiąc się w chowanego? Dlaczego ich geny, zamożność rodziców i role społeczne miały taką moc, że to wszystko, nawet jej samej, wydawało się takie właściwe i naturalne?

Kropelki potu zjeżdżały w dół jej ciała, a niejako pod prąd wspinała się malutka muszka. Za nic w świecie nie dawała się strzepnąć ograniczonymi ruchami dziewczyny. To wędrowała w górę, między łopatkami, to ześlizgiwała się po wilgotnej skórze w dół, by ponowić wspinaczkę. Krystyna nie mogła znieść, że jest bezbronna nawet wobec nic nieznaczącej dla świata muchy. Podjęła kolejne próby pozbycia się owada.

Celu nie osiągnęła, ale zwróciła uwagę Tomka, który wyszedł z wody. Podszedł do niej z wibratorem-różdżką i nożyczkami.

— Spokojnie — uspokajał w niewyszukany sposób.

Nieznacznie naciął materiał majtek w miejscu krocza i wsunął od środka wibrator, tak by jego główka cały czas przylegała do miejsca przeznaczenia. Minę miał taką, jakby pierwszy raz w życiu dostał klocki lego. Włączył urządzenie. Krystyna pisnęła wysokim głosem, przyzwyczajając się do tempa wibracji, a potem dało się słyszeć już tylko bzyczenie pseudopszczoły.

Tomek był jaki był, ale widząc coraz niżej opuszczoną głowę dziewczyny wiedział, że musi zadbać o jej bezpieczeństwo. Opuścił ją na chwilę, po czym stanął za nią z przenośną lodówką. Strzepnął jej z pleców muszego syzyfa i przyłożył w to miejsce kostkę lodu.

Gwałtowna reakcja Krystyny go nie powstrzymała. Przyłożył drugą kostkę w innym miejscu i nieśpiesznie przesuwał po jej rozpalonej skórze. Jego ręce nie błądziły. Zdawały się działać zgodnie ze starannie przygotowaną mapą ukierunkowaną na to, by organizm dziewczyny nie przyzwyczaił się zbyt szybko do niosących gorzkie ukojenie kostek.

Blondynka widziała to inaczej. Choć ledwo stała na nogach, zmobilizowała resztki sił do walki. Miała wrażenie, że kostki lodu suną po jej rozpostartych ramionach, zimna woda spływa po obojczykach, a drżące podudzia aż syczą od różnicy temperatur. Wszystko to i wiele więcej, jednocześnie. Jakby był tu ktoś jeszcze, może nawet kilka osób, bawiących się jej kosztem.

Wszyscy mężczyźni są tacy sami! Myślą tylko o sobie, rozpaczała. Tyle tylko, że zaślepiona wściekłością, na jej pokrytym wodą, łzami, śliną, potem i Bóg wie czym jeszcze ciele, wyczuwała tylko zimną wodę. Ignorowała wrażliwe opuszki palców, które głaskały jej szyję i barki, by schodząc do podskakujących półkul, zacisnąć się na nich permanentnie.

Żywiąc nienawiść do blokujących jej ramiona opasek, zlekceważyła dłoń, która drastycznie zwiększyła obroty wibratora, a następnie wsunęła się pod czarny materiał i zajęła palcami wygodne miejsce między jej wargami, przypisując sobie zasługi konsekwentnie pracującej pszczółki.

To, co zbierało się w Krystynie przez dłuższy czas, musiało w końcu wybuchnąć.

Ciało napięło się mocniej, niż zmuszały do tego sznury, a próbująca się cofnąć głowa zatrzymała się na męskim torsie. Dziewczyna przez zalane potem oczy widziała niewyraźne światło. Ktoś (a może coś?!) podawał jej dłoń, by wyciągnąć ją z piekła i zaprowadzić prosto do raju. Nagle skórzane opaski zostały przyjaciółmi, niepozwalającymi uciec przed tym, co dobre. Kostki lodu zamieniły się w rozkosznie chłodzącą wodę, a na pierwszy plan wysunęły się dwie, nie cztery ani sześć, lecz dwie ręce, które dotykały ją z uwielbieniem.

Ograniczała się do rozkosznych pomruków, które z wdzięcznością przyjmowały inicjatywy Tomka i skutecznie zagłuszały bzyczenie. Pomruki przybrały na sile, gdy chłopak odsunął materiał majtek i wszedł w nią od tyłu z taką łatwością, jakby rozłożyła przed nim czerwony dywan.

Istotnie, chciała się odwdzięczyć za te kilka cudownych chwil, mieć swój udział w tym akcie. Ruchami bioder pomagała nabijać się na twarde prącie. Była zachłanna i zdeterminowana, motywowały ją ciche jęki pochylonego nad jej głową chłopaka, ale nawet najszczersze chęci nie mogły pomóc, gdy zabrakło sił. Tomek wziął więc sprawy w swoje ręce, które opuściły piersi i spoczęły na biodrach. Opanowany emocjami narzucił własne, znacznie szybsze tempo. W powietrzu zaczęły unosić się swoiste pluski, jak dziesięć lat temu, gdy taplali się w wodzie. Żadne z nich nie mogło wytrzymać tego długo.

— No pain, no gain — wymamrotała, a następnie zamknęła oczy.

 

Krystyna Mak otworzyła oczy, gdy było po wszystkim. Z uniesienia, oprócz wspomnień, pozostało spływające po nodze, lepkie nasienie. Jedna wydzielina więcej nie robiła różnicy. Czekała, aż Tomek ją wyswobodzi. Najpierw uwolnił nogi, a następnie ręce, przytrzymując ją, by nie runęła na ziemię. Po tym, jak zaliczyła miękkie lądowanie na trawie, wyciągnął z ust czerwoną kulkę. Zaczęła głośno oddychać, niemal astmatycznie.

Następnie chłopak ściągnął majtki z bezładnie leżącej dziewczyny i rozchylił jej pośladki, uważnie przyglądając się temu, co jeszcze miała do zaoferowania. Jego działania nie spotkały się z żadną reakcją. Wziął Krystynę na ręce i zaniósł do jeziora, delikatnie przytrzymując głowę nad powierzchnią wody. Nie musiała nic mówić. Wystarczyło, że się uśmiechała.

Później to on się uśmiechał, gdy leżąc na kocu w ocienionym miejscu, Krystyna wypijała duszkiem butelkę zimnego piwa. Kolejny powód, by ją uwielbiać.

— W takim stanie nie będę mogła wsiąść na rower — zagadnęła.

— To niedobrze, bo mamy tu tylko jedno łóżko.

— Zmieścimy się.

Wtuliła głowę w jego nagą pierś. Pogłaskał ją po włosach i rozejrzał się po okolicy. Z leżącego obok plecaka wychylił się analny korek. Szybko przykrył go jakimiś ciuchami.

— Na pewno.

 

Drogi Czytelniku! Przeczytałeś do końca? Pozostaw po sobie komentarz. To najlepsza nagroda dla twórcy.

13,502
7.21/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.21/10 (20 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (34)

Tomp · 31 sierpnia 2023

+3
-3
To jedźmy! 🙂

otaksował ją wzrokiem


Pleonazm.

znak A-11


Czy ktoś mi zarzucał, że nie tłumaczę obcych terminów w tekście? 😉 Na szczęście internet działa!

w ilustracji dwóch pagórków widział cycki


Dobrze, że spojrzałem do internetu w sprawie A-11, bo nie zrozumiałbym.

Z upływem lat, berka i chowanego


Przecinek.

nie była tak kapryśna, jak większość jego kumpli


Przecinek.

akceptował taką, jaką była.


To może dziwne, ale większość cytowań w NKJP jest bez przecinka.

wybłagać go, choć nie wiedziała dokładnie o co


Chyba niegramatyczne.

Następnie uznała, że kwas bardziej należy się chłopakowi, a następnie, że


Powt.

ustąpiły polanom


ustąpiły miejsca polanom

Sama miała w tym czasie dwóch chłopaków


Ale piszesz poprzednio, że nie maiła przyjaciela ani życia towarzyskiego?

I oto są, „Pomyłka Wielka wita”


Przecinek dziwny, nie wiem, czy dopuszczalny.

stał drewniany domek. Tuż przy nim ustawione


Powt.

wywarło na niej presję


na nią

pierwszą kończynę


Fuj!

głowy zrozumiała


Przecinek.

wcześniej i w przypływie


Przecinek.

takimi samymi, jak te


Przecinek.

jej swobodę w jednej z nóg


Nieładne.

„gotować” jak żabę w garnku


Albo całe wyrażenie w cudzysłowie, albo nic.

pierwszych, wzrokowych oględzinach


Przecinek i pleonazm.

— Tylko wyrównuję ci opaleniznę — zapewnił.


To akurat fajne...

brodawki wokół sutków


Brodawki są w środku sutków a nie odwrotnie. Ot, Vi popkazuje swą niejakość, bo i kobiety i mężczyźni to wiedzą 🙂 🙂 😉

odrywał wzrok od fundamentów jej samooceny.


Podoba mi się.

Tak, jak lubi.


Podobno bez przecinka. Ale wyjątkowo można to traktować jako narzucaną przerwę oddechową. Cienkie.

zrzucił z siebie wszystko, do samych kąpielówek


Błąd stylistyczny. Rozebrał się do kąpielówek albo zrzucił[...] z wyjątkiem kąpielówek.

prawie nie drgnęły


Hmmm...

— Spokojnie — uspokajał


Hmmm...

był, jaki był,


O tym przecinku już było. 🙂

muszego Syzyfa


muszego syzyfa (tak, tak!)

Miała wrażenie, że kostki lodu sunęły po jej rozpostartych ramionach, zimna woda spływała po obojczykach, a drżące podudzia aż syczały od różnicy temperatur.


Miała [...] suną [...] spływa [...] syczą [...].

wziął więc sprawy w swoje ręce, które opuściły piersi i spoczęły na biodrach.


Ze względu na frazeologizm "wziąć sprawy w swoje ręce" niekoniecznie wiadomo, co opuściło i co spoczęło.

Opanowany emocjami, narzucił własne


Przecinek.

W powietrzu zaczęły unosić się swoiste pluski


Nie rozumiem... Chyba nie chodzi o bobrze ogony?

Wziął Krystynę na ręce i zaniósł do jeziora


Mocarz. Krystyna była krępa i o grubych udach, więc pewnie nielekka. Szacuję 80 kg.

To nie dobrze


niedobrze

CO SIĘ STAŁO???
Fabuła nie powala; dla mnie jest nawet nieprzyjemna. Lubię shibari, doceniam elementy BDSM, ale u Krystyny nie widzę frajdy - ani w trakcie, ani potem, co i mi frajdę psuje. Pełne rezygnacji "No pain, no game" oddaje jakąś psychikę, której nie rozumiem, zwłaszcza u dziewczyny. Wobec podejrzenia, że może to być jej pierwszy raz (nigdzie nie pada sugestia, że ma doświadczenie seksualne), jestem zniesmaczony i zachowaniem Tomka, i Krystyny. Uważam ten seks za uwłaczający godności kobiety i dezawuujący chłopaka. Krystynę (w moich oczach) też. Nic dziwnego, że "suka" z poprzedniego odcinka ("Prezent") Tomka Kozioła rzuciła.
Można pisać opowiadania erotyczne bez pozytywnego bohatera. Można epatować czytelnika seksualnie chamstwem, zboczeniami i nawet zbrodnią. Niektórych to rajcuje (co wynika np. z dobrego odbioru np. "Pitbula. Białej gorączki"), ale mnie to brzydzi.
Sorry, Vi. Tym razem Twoje opowiadanie mi się nie podoba. Technicznie i formalnie niezłe, ale fabularnie nie moja bajka.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 31 sierpnia 2023

0
-1

Czy ktoś mi zarzucał, że nie tłumaczę obcych terminów w tekście? 😉 Na szczęście internet działa!



Dla mnie to była zagwozdka. Ja np. też nie znam symboli znaków drogowych, ale jeszcze w tym samym akapicie jest wyjaśnione, o który znak chodzi. W kontekście moich uwag do Ciebie, częściowo uprawnione poruszenie 😀

Ale piszesz poprzednio, że nie maiła przyjaciela ani życia towarzyskiego?



W tamtym fragmencie teraźniejszość przeplata się z przeszłością i to akurat dotyczy przeszłości. Bardziej mnie dziwi, że cały segment nie budzi żadnych wątpliwości. Na pewno jest mniej płynny, niż w Uwagojadzie. Dodam tutaj, a propos tego, o czym mówisz niżej, że to mój sposób na zasugerowanie, że nie jest dziewicą. Czasami dodaję zbyt dużo wstawek obyczajowych (zostaje mi to wytknięte w poprzednim tekście), stąd pomysł na taki zabieg.

Następnie uznała, że kwas bardziej należy się chłopakowi, a następnie, że



To jedno powtórzenie jest zamierzone i miało świadczyć o wahaniach bohaterki.

Mocarz. Krystyna była krępa i o grubych udach, więc pewnie nielekka. Szacuję 80 kg.



Bez przesady, przy niskim wzroście może być i 65 😀

Do reszty uwag odniosę się lub po prostu wprowadzę je w życie w swoim czasie. Nie ukrywam, że odpowiadam tak szybko, głównie by skomentować to:

Pełne rezygnacji "No pain, no game" oddaje jakąś psychikę



No pain, no gain nie daje się przetłumaczyć dosłownie. Dla jednych będzie to stare, dobre bez pracy nie ma kołaczy, a dla innych sztywne nie ma bólu, nie ma zysku. Mnie to wyrażenie kojarzy się głównie z siłownią i jest ono... jednoznacznie pozytywne. W opowiadaniu zwrot ten pełni funkcję swego rodzaju "było warto".

To, jak i zakończenie (to Krystyna chce nocować nad wodą) sugeruje, że bohaterka, mimo chwil zwątpienia, nie narzeka. Oczywiście z ostatnich wersów wynika, że mogą się znaleźć kolejne powody do niepokoju, ale to już inna historia.
Oczywiście nie liczę, że zmienisz zdanie. Ba, pisząc ten tekst towarzyszyło mi przeświadczenie, że utknie on w martwej strefie – dla jednych przekroczy granicę, a dla fanów ekstremalnych historii będzie zbyt łagodny.

Także odpowiadając na pytanie:

CO SIĘ STAŁO???



Tekst jest warsztatowo mój. Jest krótki, treściwy (choć mniej), zawiera parę słownych gier i ma słodko-gorzki happy-end. Moim celem było osiągnięcie kontrastu z poprzednim opowiadaniem. Wnikliwi (od nikogo takiej wnikliwości nie oczekuję!) zauważą, że akcja tych dwóch opowiadań dzieje się jednocześnie, a nawet młodym damom objawia się tajemnicze Światło 😉

Myślę, że opowiadanie nie świadczy o moim zjeździe. Jedynie z tymi przecinkami mogłoby być lepiej, ale może to wynikać z nieco mniejszej ilości czasu.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 31 sierpnia 2023 ·

0
-3
Spórz na wykres BMI. Przy wzroście 1,55 (karlica?) z wagą 65 kg jest na granicy normy i nadwagi. Przy wadze 80 kg i wzroście 164 cm (ciut poniżej polskiej średniej) jest w środku zakresu nadwagi. Do otyłości przy tym wzroście jeszcze brakuje 6 kg.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 1 września 2023

+1
-3
"Słońce wznosiło się ku górze"
Niesamowite!
😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Dan · 1 września 2023

+1
0
Czytałem szybko, więc może niewystarczająco wnikliwie. Podzielę się mimo to pierwszym wrażeniem. Początek trochę niejasny i niezachęcający. Rozważania w trakcie jazdy rowerem przypadły mi do gustu. Sam akt, nie moje klimaty, ale opisane poprawnie. Bez szału, ale i bez większych zgrzytów.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 1 września 2023

+1
0
Autor/ka rzekł/a:

To, jak i zakończenie (to Krystyna chce nocować nad wodą) sugeruje, że bohaterka, mimo chwil zwątpienia, nie narzeka.


Dla mnie w kontekście poprzednich opisów odczuć ("No pain, no gain"*) i opisów stanu Krystyny chęć wspólnego nocowania wygląda raczej na rozpaczliwą determinację utrzymania chłopaka za wszelką cenę. Jej psychika jest chora (wciąż opisuję własny odbiór treści opowiadania!) i Krystyna podporządkowuje się Tomkowi w przeświadczeniu, że jeśli nie będzie uległa, to go do siebie zrazi i straci bezpowrotnie. Ta obawa w jej postawie dominuje ją i upadla. Staje się kimś na kształt niewolnicy z powodu wewnętrznego przymusu, ale bez radości i satysfakcji z powodu stanu obecnego, a z powodu strachu przed stanem przyszłym. Jest to typowy syndrom kobiet w związku przemocowym i dlatego mi się to nie podoba. Tym bardziej że podobny związek (wieloletni) znam z autopsji (bliska rodzina), znam argumentację kobiety i postępowanie mężczyzny. Znam początek, rozwój i finał (na szczęście nietragiczny) całej sytuacji.
* – "no pain, no gain" prześledziłem w internecie; dotąd tego idiomu nie znalem, choć nie różni się bardzo od dosłownego tłumaczenia, i to zarówno z "gain" jak i z moją błędną wersją "game". Nie ma żadnego śladu dla wersji "było warto". Wszystkie wyjaśnienia odnoszą się do determinacji w celu osiągnięcia zysku w przyszłości. Potwierdza to moje odczucia wyrażone powyżej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 2 września 2023 ·

+1
0
"Gdyby lekko zdecentrować koło, przy każdym obrocie tarłoby ono o tarczę hamulcową. Tarcie musi być niewielkie i obejmować tylko skrawek obwodu koła, a defekt jednocześnie pozostanie niezauważony i zamieni jazdę w istne piekło", "Wujek zapewnił bratanka, że jeśli rozbawi ją coś tak żenującego, to czeka go łatwe ruchanie."

"No pain, no gain", "Krystyna chciała odmówić, ale ponaglenie wywarło na niej presję. Bała się, że nie może się postawić. Że odmową zaprzepaści cały ten wyjazd."

Doskonale (lakonicznie i w sedno) wyrażone postawy ludzkie: nonempatyczny egoizm dobawiony sadyzmem i determinacja przekraczająca granicę naiwności. Postawy komplementarne jak oszust-naiwniak, opiekun-fajtłapa itd. Komplementarne więc dobrze rokujące dla związku (niekoniecznie szczęśliwego i niekoniecznie wiecznego). Ludzie tacy są, a nawet bardziej.

Słowa czytane po zagranicznemu wyróżniłbym kursywą.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 2 września 2023 ·

0
0
Bym zapomniał: ten Kozioł to kozioł. 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 2 września 2023

0
-1
@MrHyde napisał:

Słowa czytane po zagranicznemu wyróżniłbym kursywą.


Przyznam, że w stosunku do tego ogólnego zalecenia edycyjnego mam mieszane uczucia i czasem podporządkowuję się mu, a czasem – nie.
Przykładowo w "Ghula I" pisałem kursywą wyrazy angielskie w dialogach dla zaznaczenia, że rozmówca (sierżant Lipiński) ich nie rozumie. Nie tłumaczyłem ich z tego samego powodu.
Z kolei w "Selkie" nie pasowała mi kursywa w wypowiedziach ze względu na to, że jej użycie może sugerować inny tembr głosu lektora, bo taki stosuje się dla zaznaczenia tytułów i cytowań. Takie coś uznałem za niewskazane. A jak w wypowiedzi nie wyodrębniam obcych słów, to czy mam te same wyrazy oddawać inną czcionką w tekście opisowym, odautorskim?
Dylemat.
Przed podobnym stanęła @Vi, gdy Krystyna w mowie myśli wypowiadała angielskie powiedzonko.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 3 września 2023

0
0
Moim zdaniem temat wagi jest niepotrzebny, bo dźwigający jest bardzo wysoki i raczej trochę silniejszy niż przeciętny człowiek. W dwóch, może trzech miejscach Krystyna jest kreowana na niską, reszta to kwestia wyobraźni. W mojej głowie otyła nie była, choć mogła mieć jakąś tam nadwagę. rekreacyjny rowerek nie wyklucza nieco szerszej talii, czy co tam sobie czytelnik z tej krępości wymyśli.

Temat no pain, no gain jest za to bardzo ciekawy, bo sposób, w jaki Ty to odebrałeś kompletnie zmienia interpretację. Jak sobie przypomnę te dwa anglicyzmy w moim tekście i spojrzę na nie w odniesieniu do czasu przyszłego, to też robi mi się przykro. Nie uważam jednak, by było to jedyne słuszne spojrzenie na tekst, bo wyrażenie to jest stosowane głównie przez sportowców, którzy mają już gain 😉 "Było warto" to dosłowne słowa, jakimi czytelnik jest przeze mnie podprowadzany do właściwej (autorskiej) interpretacji. Na pewno jest to istotna kwestia, bo ten zwrot pojawia się w bardzo ważnych miejscach w budowie tekstu. Trudno byłoby jednak jakoś to zmienić, więc najpewniej zostawię.

Zgadzam się za to z większością Twojego odbioru Krystyny i przykro mi, że masz odniesienia do swoich bliskich. Bohaterka żali się w myślach na cały świat za to, że znalazła się w takim położeniu. Kiedyś byli sobie równi, a potem, bez jej winy, zaliczyła spadek w hierarchii. To opowiadania jest bez wątpienia jej historią. A chłopak? Wcześniej był wcale niekrótko w związku z dziewczyną, która mogła mieć każdego. Może egoizm miał w sobie już wcześniej, ale to prezent go zepsuł. Znając "Prezent" można dostrzec w tym pewną ironię. Można nawet domniemywać, że świetlana przyszłość Tomka wcale się nie spełni.

Bo tak jak pisze MrHyde, ta para, dzięki determinacji Krystyny, może na pewien czas utworzyć związek. Cieszę się też, Hajdzie, że napisałeś coś dobrego. Zaskoczyło mnie, że w ogóle ruszyłeś to opowiadanie.

Kursywa – zastosuję. Zgadzam się, że w Selkie nie trzeba było jej używać, ale tu chyba warto.

PS. Gdzie się podział komentarz od gościa? Nie pamiętam treści. Post zniknął, ale liczba komentarzy nie uległa zmianie. Co jest, ukrywa się? 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 3 września 2023

+1
0
@Vi pisze:

Gdzie się podział komentarz od gościa? Nie pamiętam treści.


Pisał, że sprawnie napisane, ale nie jego bajka. Że podobają mu się przemyślenia Krystyny na rowerze. Referuję z pamięci, więc w ogólnikowym skrócie.
Każdy może usunąć swój komentarz. Może to zrobić też admin, ale nie sądzę, by w tym przypadku interweniował, bo nie było powodu.
Usuwanie komentarzy przez ich autora nie jest wcale wyjątkiem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 3 września 2023 ·

+1
0
Ruszyłem, dlaczego bym miał nie ruszać? Ale nie porzuciłem po pierwszym zdaniu tylko dlatego, że znam Twoje poprzednie op-ka. 😉
No nie, podoba mi się ten tekst. Spodziewałem się kiszki, bo strasznie często coś wrzucasz nowego, a tu miłe zaskoczenie!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 3 września 2023

+1
0
@Vi rzekło:

podprowadzany do właściwej (autorskiej) interpretacji


Gorąco protestuję przeciwko poglądowi, że właściwa (jedynie właściwa!) interpretacja to ta autorska.
Autor może oczywiście swojej wizji bronić, może wyjaśniać, co skłania (powinno/miało skłaniać) odbiorcę do takiej czy innej interpretacji. Natomiast pogląd, że "ja mam rację, bo jestem autorem i wiem co chciałem napisać" świadczy o pyszałkowatości twórcy.
Jest wiele przykładów w historii sztuki świadczących o bardziej rozbudowanych i złożonych interpretacjach dzieła "niż autorowi się śniło". Jeśli natomiast znacząca część odbiorców rozumie treść dzieła niezgodnie z zamierzeniem autora, świadczy to tylko o niedostatku warsztatu twórcy, który nie umiał wyrazić tego, o co mu chodziło, tak, by zostać zrozumianym zgodnie z jego własną intencją.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 3 września 2023

0
0
Tompie, rzeczywiście taki był wydźwięk tamtego komentarza. Zdziwiło mnie, że czytelnik uznał za najlepszą część ten fragment, który przez cały proces twórczy gryzł mnie jako ten warsztatowo najsłabszy (wciąż tak uważam). Wydawało mi się, że ten komentarz był pisany przez gościa, stąd zdziwienie jego usunięciem. Wyjaśnione.

Kwestia właściwej interpretacji – tam po prostu zabrakło cudzysłowu. Lubię inne interpretacje, czego dowodzi ilość komentarzy i moja postawa w dyskusji z Indragorem o Fabryce Życia. Chyba nie ma co rozwijać.

@MrHyde bo ten tekst nie pasuje do Twoich upodobań i nie zachęca ocenami (czasami im ulegam przy wyborze opowiadania do przeczytania). Co do pierwszego zdania, to trochę przewracam oczami. Niby racja, ale i tak mi się podoba 😉

Rzeczywiście często wrzucam nowy tekst, ale generalnie piszę dużo, a mój proces twórczy jest chyba całkiem sprawny. Czekam na nowe opowiadanie od Ciebie, a w tym czasie postaram się, by moje DOBRE teksty nie były zaskoczeniem 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 3 września 2023 ·

0
0
A jakież to według Ciebie mam upodobania? 😉
Ja ocenami też się kieruję czasami. Jak ponad 9, to mi się zapala ostrzegawcza lampka. 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 3 września 2023

0
0
@MrHyde, niesznurkowe i z humorem?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 3 września 2023

0
0
To o piekle takie właśnie jest. 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 8 września 2023

0
0
Tekst, doczekał się korekty. Mam jedno pytanie:

Miała [...] suną [...] spływa [...] syczą [...].


Dlaczego tak?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 8 września 2023

+2
-1

Miała wrażenie, że kostki lodu sunęły po jej rozpostartych ramionach, zimna woda spływała po obojczykach, a drżące podudzia aż syczały od różnicy temperatur.


W tej konstrukcji mamy czas przeszły w czasie przeszłym, a chyba nie o to chodzi. Jak rozumiem intencję autora/ki w chwili odczuwania wrażenia ma się bohaterce wydawać, że kostki lodu wciąż suną, zimna woda spływa, a podudzia syczą. Tak jak jest, bohaterka opowiada o odczuciach przeszłych i zakończonych. W chwili narracji kostki lodu już nie suną, woda już nie spływa, a podudzia już nie syczą.
Wyjaśnię to na krótszym przykładzie:
A. Adiutant powiedział, że generał spał.
Oznacza to, że w chwili, gdy adiutant wypowiada swoje oświadczenie, nie wiadomo nic o tym, co generał robi. Może adiutant chciał powiedzieć, że generał spał w ogóle (i jest wyspany) albo że spał kiedyś, wręcz przed wojną 😉 .
B. Adiutant powiedział, że generał śpi.
Oznacza to, że w chwili, gdy adiutant wypowiada to oświadczenie, generał wciąż śpi.
Jest to dość powszechna pułapka opowiadań w czasie przeszłym. Mimo że język polski ma (niby) tylko trzy czasy, tu pojawia się coś na kształt czasu zaprzeszłego.
Drugą powszechną pułapką czasową jest konstrukcja z czasownikiem "powinien".
"Jan powinien się uczyć" nie mówi nic o czasie ani aspekcie czynności uczenia: może to dotyczyć zarówno przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości. Aby czas wyjaśnić, należy dodać np.: "wciąż", "wczoraj", "teraz", "jutro".
Jeśli chcemy zaznaczyć czas przeszły w zdaniu z "powinien", należy użyć czasownika pomocniczego "był".
"Jan powinien był się uczyć" oznajmia, że powinien się uczyć kiedyś i teraz już jest za późno – było, minęło.
Jest to uważane za najczęściej spotykaną w języku polskim reminiscencję po czasie zaprzeszłym. [Tak, są i inne 🙂 ]

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 8 września 2023

0
-3
Z ciekawości sprawdziłem większość wskazanych uprzednio usterek językowych. Ze zdziwieniem konstatuję, że połowa nie spotkała się z reakcją. Szczególnie nie wiem, dlaczego zostały:
– błąd gramatyczny "wybłagać kogoś o coś",
– "idealnie okrągłe brodawki".
Oto opis rzeczonego elementu kobiecej anatomii (portal.abcZdrowie.pl):

1. Budowa sutka

Sutek składa się z tkanki gruczołowej i otaczającej jej tkanki tłuszczowej. Na środku skóry pokrywającej gruczoł znajduje się brodawka, otoczona otoczką brodawki. Na obwodzie brodawki znajdują się guzki będące skupiskiem gruczołów kłębkowatych, łojowych i potowych.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 8 września 2023 ·

0
0
"Mam jedno pytanie:
Miała [...] suną [...] spływa [...] syczą [...].
Dlaczego tak?"

Bo polski to nie angielski. 😉

@Vi. @Tomp Forum?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 9 września 2023

0
0
Hajdzie, tak jak chyba większość użytkowników portalu, brakuje mi wyczucia do przechodzenia na forum 😀 I trafne spostrzeżenie z językiem angielskim, bo właśnie to mną kierowało.

Przyznam, że nie pasuje mi ta polska wersja, no ale faktycznie może być właściwa. Tomp, dzięki za podanie przykładu. Co do zaprzeszłego "powinien był" to uczono mnie względnie niedawno, że to przestarzała forma. Poprawna, ale nie jedyna słuszna. Osobiście lubię.

Sutkowe wyrażenie było przeze mnie wczoraj zmieniane (mignął mi nawet przytoczony przez Ciebie fragment z zewnętrznej strony), ale zmogło mnie zmęczenie i nowa wersja też jest zła 😀

Co do zmian, to duża ich część się przecież przydała. Interpunkcja w całości w tym kilka innych. Powtórzenie "spokojnie – uspokajał" czy zamieszanie z brania spraw w swoje ręce są celowe. Pewnie niedoskonałe, ale szczerze mówiąc, lubię tak.
Twoje "Hmm" traktuję jako wątpliwości lub niezadowolenie, ale nie za podkreślanie błędu. Jak teraz patrzę, to "prawie nie drgnęły" można śmiało zmienić, ale... bez przesady, korekta jest! Co do wybłagania, to nie mam pojęcia, jak tam powinno być. Wybłagać coś u kogoś? Naprawdę nie wiem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 9 września 2023

+1
-1
"Przyznam, że nie pasuje mi ta polska wersja, no ale faktycznie może być właściwa."
A myślisz, że mnie się podoba? Zresztą po "miała wrażenie, że" prosiłoby się w ogóle o jakiegoś coniunctivusa/subiunctivusa, a jego w polskim nie ma. Ten język wymaga reform! 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 9 września 2023

+1
-1
@MrHyde Tak, tak, tak!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 9 września 2023

+4
-2
Można "wybłagać coś u kogoś" (np. łaskę u króla albo ambasadorstwo w Islandii u prezydenta 😉 ) bądź "błagać kogoś o coś" (np. króla o łaskę bądź dyrektora szkoły o promocję dla syna).

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Justyna · 10 września 2023

+10
0
@Tomp
„Z ciekawości sprawdziłem większość wskazanych uprzednio usterek językowych. Ze zdziwieniem konstatuję, że połowa nie spotkała się z reakcją. Szczególnie nie wiem, dlaczego zostały:
– błąd gramatyczny "wybłagać kogoś o coś",”
To akurat nie spotkało się z reakcją, poniewać zdanie jest absolutnie poprawne gramatycznie. Zgodnie bowiem z WSJP:
wybłagać + (dla KOGO) + (u KOGO|od KOGO) + CO
wybłagać + (KOMU) + (u KOGO|od KOGO) + CO
wybłagać + KOGO + o CO
wybłagać + (KOGO) + żeby ZDANIE
wybłagać + (u KOGO) + żeby ZDANIE.
Zatem „wybłagać go, choć nie wiedziała dokładnie o co”, to przypadek trzeci.
Od pewnego czasu przyglądam się Tobie i coraz mocniej utwierdzam w przekonaniu, że Twoja znajomość zasad gramatycznych jest bardzo wybiorcza. Proponuje byś przestał wprowadzać w błąd, skoro nie wiesz.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 11 września 2023

+2
-8
@Justyna
WSJP jest wydawnictwem opiniotwórczym, a nie normatywnym. Nie jest to zdanie moje, lecz prof. Bańki. Słowniki prof. Markowskiego są lubiane przez wielu (również przez korektorów), bo są obszerne, łatwo dostępne i liczne (wiele różnych wydań), są jednak kontrowersyjne. Ja pozostanę przy SJP PWN, Doroszewskim i paru mniej kontrowersyjnych wydawnictwach, na których opiera się moja wiedza. Wyżej wspomniane nie uwzględniają "wybłagać kogoś o coś".
W NKJP znalazłem jeden (niedokładnie taki) przykład na ów "trzeci przypadek" z WSJP, ale pochodzi on z prasy.
Oczywiście przedstawione argumenty nie przesądzają rozstrzygnięcia sporu, ale na pewno powinny skłonić autora/kę do zastanowienia się, czy użycie tej formy gramatycznej ma uzasadnienie i czy nie warto użyć w tym miejscu formy niekontrowersyjnej.
W przypadku kontynuowania dyskusji na temat gramatyki polskiej proponuję nie stosować zarzutów ad personam.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Justyna · 11 września 2023

+9
-1
@Tomp To przecież nie chodzi o Ciebie, tylko o autorów. Czynisz im uwagi, jak widać nie zawsze zasadne. A ponieważ m. in. od Twoich uwag zależy dalszy los opowiadania, słabo to wygląda, gdy oceniający ma braki w dziedzinie, w której ocenia. To czy akurat Tobie podoba się jakieś źródło, a inne uważasz za kontrowersyjne, jest tak subiektywne, że aż zęby bolą! Coś tu jest nie tak, skoro oceny nie są obiektywne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 12 września 2023

+1
-4
Ataki personalne zawsze w modzie 🙁
Nie mnie

podoba się jakieś źródło, a inne uważasz za kontrowersyjne

.
Trzeba czytać uważnie.
A

oceny nie są obiektywne


nigdy. Staram się je jedynie obiektywizować, opierając się na uznanych autorytetach.
Jeśli wypowiadam się subiektywnie, zawsze uprzedzam.
Na żaden kolejny komentarz oceniający mnie, a nie moje wypowiedzi, nie odpowiem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 12 września 2023

0
-1
Justyno i Tompie, zechcecie rozwinąć temat miarodajności słowników na Forum?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Justyna · 13 września 2023

+3
-1
@MrHyde A cóż tu rozwiać? Dyskusja dotyczy niestety @Tomp, który nie wiadomo dlaczego uważa, że tylko jego źródła są dopuszczalne. Jest rzeczą wielce kontrowersyjną, że recenzuje on teksty nadsyłane przez autorów i zgłasza uwagi co do niepoprawności gramatycznej tam, gdzie zapis jest absolutnie poprawny. Na przytoczone argumenty, zamiast PiS, neguje źródło, które przeczy jego interpretacji.
Poniżej podstawowe informacje nt. WSJP. Podaje z Wikipedią.
„Wielki słownik języka polskiego PAN, w skrócie WSJP PAN; Wielki słownik języka polskiego, WSJP – słownik języka polskiego opracowywany pod kierunkiem profesora Piotra Żmigrodzkiego, publikowany w Internecie. Leksykon powstaje od 2007 w pracowni Instytutu Języka Polskiego PAN. W redagowaniu słownika uczestniczą uczeni z kilku ośrodków, między innymi Warszawy, Krakowa, Katowic i Torunia. Do komitetu redakcyjnego słownika należą, oprócz redaktora naukowego, profesorowie Mirosław Bańko, Renata Przybylska, Maciej Grochowski i Jadwiga Waniakowa, jak również Monika Biesaga, Anna Czelakowska i Jakub Bobrowski[5]. Do zespołu autorów zaliczają się między innymi profesor Bogumił Ostrowski, Przemysław Dębowiak, Katarzyna Węgrzynek, Maria Węgiel, Ewa Kozioł-Chrzanowska, Monika Szymańska i Barbara Ścigała-Stiller.
Słownik ma charakter deskryptywny (opisowy) i synchroniczny. Obejmuje słownictwo występujące w tekstach powstałych po 1945. Zasoby słownika są udostępniane bezpłatnie. Do końca 2012 opracowano 15 tysięcy najczęstszych słów. Do 2018 trwały prace nad powiększeniem do 50 tysięcy słów. We wrześniu 2021 roku słownik miał ponad 83 tysiące haseł. Słownik jest wyposażony w wewnętrzną wyszukiwarkę.
Wszystkie uwzględnione znaczenia słów są udokumentowane cytatami z Narodowego Korpusu Języka Polskiego. Na hasło składają się sekcje „Definicja”, „Kwalifikacja tematyczna”, „Relacje znaczeniowe”, „Połączenia”, „Cytaty”, „Odmiana” i „Pochodzenie”, a także – w niektórych artykułach – „Wymowa”. Podane są pełne paradygmaty fleksyjne. Przywołane są także wyrazy o znaczeniu takim samym lub zbliżonym (synonimy), przeciwnym (antonimy) i nadrzędnym, bardziej ogólnym (hiperonimy).
W kwietniu 2013 Wielki słownik języka polskiego uzyskał honorowy patronat Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.”

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 13 września 2023

+1
0
Justyno, charakter deskryptywny (opisowy), a nie oceniający poprawność. Słownik karmi się korpusem w sposób bezkrytyczny, co widać w przytoczonym przez Ciebie przykładzie. Tak jak korpus dokumentuje między innymi ewidentne błędy, tak i WSJP te błędy powiela.
Dodam, że osobiście wolę korzystać z korpusu bezpośrednio, samodzielnie analizować przykłady i samemu wyciągać wnioski co do ładności tej czy innej formy. (Autorzy WSJP tego nie robią, tylko katalogują - zbierają znaczki. Co też ma swoją wartość, rzecz jasna.)
Nadal uważam, że lepszym miejscem na tę dyskusję (bez wycieczek personalnych) jest forum.
Pozdrawiam. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

wasu · 22 maja 2024

+1
0
To już któreś z kolei z twoich opowiadań, które mam przyjemność czytać. Czas więc zostawić po sobie jakiś ślad, w postaci tego komentarza.

Najbardziej podoba mi się, że każde z opowiadań nie tylko przedstawia nową historie, ale też ma swój unikalny klimat. Często spotykam osoby, u których po przeczytaniu jednego opowiadania, każde kolejne wydaje się podobne. A ciebie każde z nich to coś zupelnie nowego. Dzięki za ciekawą lekturę 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · Autor · 23 maja 2024

+1
0
Cześć, @wasu. Miło, że się przemogłeś! Zwłaszcza, że nic nie daje mi takiej motywacji jak komentarze i dyskusje.

Muszę przyznać, że wymieniłeś większość moich założeń. Staram się pisać oryginalnie, grać różnymi kontekstami i nie powielać własnych motywów. Każdy tekst ma być jak pudełko czekoladek Forresta Gumpa – nigdy nie wiadomo, co trafi się tym razem. A jeśli raz na jakiś czas minę się z gustem czytelnika to wierzę, że mi wybaczy... 😉

Nieśmiało zachęcam do dzielenia się wrażeniami z konkretnych tekstów. Przyjmuję zarówno dobre, jak i niedobre słowo, a część uwag staje się inspiracją do kolejnych opowiadań.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.