Jak poznałem Edytę
14 maja 2020
Jak poznałem Edytę
6 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Tak w ogóle, to wypadałoby się przedstawić… Jestem Dawid, mam dwadzieścia dwa lata i jestem jebanym zboczeńcem.
Działo się to prawie cztery lata temu. Nie chodziłem do szkoły, bo wylali mnie za opuszczanie zajęć. Miałem wówczas popołudniowe zmiany, ale wyszedłem i tak jakieś pół godziny wcześniej - w domu mi się siedzieć nie chciało, bo i ile można się masturbować. Na przystanku zobaczyłem dziewczynę, nie byłem pewny jej wieku, ale wyszedłem z założenia, że na pewno nie jest starsza niż dwadzieścia lat. Miała śliczną twarz. Jej jedyny makijaż to lekko podkreślone usta i kreski na oczach. I zdecydowanie go nie potrzebowała. Piękne, intensywnie bursztynowe oczy jarzyły się spod fali marchewkowo rudych włosów. Nie jej twarz jednak przyciągnęła moją uwagę, a ogromne piersi. Dziewczyna była dobrze zbudowana, jednak zabiłbym, gdyby ktoś przy mnie nazwał ją grubą. Ale jej biust - o matko! Cud na ziemi! Rozmiar co najmniej H, jak nie więcej. Zamknięty w sportowym biustonoszu, zdecydowanie za małym by go pomieścić, bo próbował zwiać górą. Całość skrywała czarna, bardzo, podkreślę to bardzo obcisła sukienka z wysokim golfem, sięgająca do połowy ud. Nogi miała okryte bardzo delikatną warstwą materiałowych rajstop. Stała wyprostowana, z piersią wypchniętą przed siebie, jakby chciała krzyczeć do świata, że ma zajebiste cycki i jest z tego dumna. Matko, jak to piszę, to się podniecam, a nie opowiedziałem jeszcze o jej krągłych pośladkach. Już przez sukienkę widać było, że to nie tłuszcz je tak ukształtował. Byłem pewny, że dużo pracowała na swoje ciało. Przyznam jednak, że moje serce kupiły jej czarne, lekko przetarte glany. Klasyczne dziesiątki, zasznurowane do połowy ze względu na upalny dzień.
Modliłem się w duchu, że wsiądzie ze mną do autobusu. Pożałowałem tego sekundę później, gdy po wejściu, autobus doznał drobnej awarii. Drzwi zatrzasnęły mi się na plecaku i bezmyślnie zawołałem “a, kurwa, ugryzły mnie!” Żałowałem, bo gdy tylko drzwi ponownie się otworzyły, uwalniając mnie, ślicznotka wsiadła do sto czterdziestki tuż za mną, śmiejąc się z mojej wtopy. Zajęła miejsce naprzeciwko. Nie mogąc się oprzeć, usiadłem z szeroko rozłożonymi nogami, gapiąc się perfidnie na jej biust, nic sobie nie robiąc z tego, że na mnie zerkała. Byłem tak szczęśliwy, że nie zwróciłem uwagi na to, czy ktoś jeszcze był w autobusie. Wydaje mi się jednak, że byliśmy sami.
W każdym razie, nie bacząc na to, czy ktoś patrzy, cieszyłem się jej obecnością. Chciałem zagadać - klasyk, ale nie wiedziałem jak. Ostatecznie po prostu się na nią gapiłem, czując jak penis próbuje mi rozerwać spodnie. Zaznaczyć należy, że pracuję w niezbyt wymagającym miejscu i do pracy jeżdżę w luźnym dresie, więc było to dosyć wyraźnie widoczne. Dziewczyna kilka razy zerknęła na moje krocze, rumieniąc się już przy pierwszym spojrzeniu. Wyglądała jeszcze piękniej, gdy była zawstydzona.
Cóż, wiedziałem, że daleko nie zajedziemy razem, ale i tak byłem szczęśliwy z tej podróży. Wsadziłem rękę do kieszeni, drugą ręką grzebiąc w telefonie, poszukując jakiejś piosenki. Powoli pocierałem się przez kieszeń, oglądając jak jej piersi skakały na każdej najmniejszej wyboi i słuchając pierwszego z brzegu kawałka. W tamtym momencie zostały mi dwa przystanki do końca trasy. Kurwa, ależ ja chciałem do niej zagadać! Tak, czy inaczej, widziałem, że patrzyła na moje krocze co raz częściej, a mi stał już na baczność, twardy jak skała. Już wówczas myślałem o tym jak słodkie muszą być jej usta, albo jak miłe i delikatne w dotyku piersi. W końcu wstałem, widząc, że dojechaliśmy na przedostatni przystanek. Nie ruszyłem się z miejsca, tylko stałem przed nią, wciąż gapiąc się na jej piersi, masturbując się tuż przed jej twarzą. Zaskoczyło mnie, że się nie odsunęła, tylko dalej spoglądała to na mnie i moje krocze, to w okno. Osobiście odbieram to jako komplement, a zachęcony jej biernością, zdołałem wydusić z siebie kilka słów. A konkretnie to dwa “Niezłe cycki”. Na ten tekst podniosła wzrok i w zasadzie bez zastanowienia rzuciła proste “dzięki”. Stałem tak nad nią przez kolejne sekundy, w ciszy, przyglądając się co zrobi. Niczym w jakimś tanim filmie, autobus nagle zahamował na skrzyżowaniu, a ja wpadłem na nią, lądując penisem na jej piersiach. Teoretycznie od razu mogłem się podnieść, ale zamiast tego, postanowiłem natychmiast puścić fiuta i, chociaż przez materiał, złapać jej pierś. Niemal na niej leżałem, lekko zginając i prostując nogi, co by się poocierać nieco, jedną ręką ciągle ugniatając jej mięciutką pierś. Przysiągłbym, że na chwilę zapowietrzyła się z wrażenia i nie wiedziała co ze sobą zrobić.
Mimo najszczerszych chęci, by zostać dłużej, wiedziałem, że za chwilę wysiadam i nie mogę sobie pozwolić na tak debilne pogrywanie w miejscu publicznym. I zapewne bym wysiadł, gdyby nie zapytała dokąd jadę. Odruchowo powiedziałem, że w sumie to nie wiem, po prostu wskoczyłem do autobusu. Uśmiechnęła się lekko, bardziej się rumieniąc. Przedstawiła się jako Edyta i zaproponowała, żebym usiadł, bo ona jedzie na koniec trasy. Cóż, usiadłem, ale nie wyjąłem ręki ze spodni. Edyta pochyliła się do mnie i przywołała gestem, żebym zrobił to samo. Mało brakowało, a bym go nie zauważył, oglądając jej wylewające się na mnie piersi. Gdy lekko oprzytomniałem, również się pochyliłem, na co wyszeptała mi do ucha, że normalnie się wstydzi, ale mój brak skrępowania ją zaintrygował. Pocałowała mnie w polik i powiedziała, że wydaję się jej interesujący. O dziwo po tym nie rozmawialiśmy o niczym zboczonym, tylko naprawdę opowiedzieliśmy sobie o tym co robimy w życiu, czy dokąd jedziemy. Przyznałem się jej, że miałem jechać do pracy, ale za bardzo byłem nią zafascynowany, a ona wyjaśniła, że właśnie wraca ze szkoły. Była w moim wieku i uczyła się w liceum nieopodal mnie. Przed końcem jazdy zdołałem ją przyciągnąć do siebie i usadzić sobie na kolanach, przytulając się do jej piersi. Oczywiście, komplementowałem jak najęty to jak bardzo mi się podobają. Współczułem tylko kierowcy, który musiał nas słuchać, gdy chwaliliśmy się pod niebiosa, mówiliśmy o tym jak się nam nawzajem podobają nasze ciała i, że żadne z nas nie powinno być przygnębione problemami życia. Gdy wysiadła na ostatnim przystanku, wyszedłem za nią. Godzina piętnasta, obrzeża miasta - nikogo nie było na ulicy. Nie mogłem się oprzeć i poprosiłem ją, żeby przeszła się ze mną na bok. Schowaliśmy się za sklepikiem osiedlowym i poprosiłem, żeby pozwoliła mi się wtulić w jej piersi. Wyśmiała mnie, ale i tak zacisnęła na nich ręce, by wydawały się jeszcze większe. “Dawaj, widzę, że potrzebujesz” dodała. Nie wahając się wskoczyłem twarzą prosto między te dwa cudowne, bezsensowne z naukowego punktu widzenia, cudeńka. Głośno je ucałowałem i podniosłem głowę, patrząc na nią uśmiechnięty. Rzuciłem tylko, że nie wybaczyłbym sobie, gdybym tego nie zrobił. Zaśmiała się i umówiliśmy się, że zadzwonimy do siebie, jak wrócimy do domów. Już tego dnia wiedziałem, że z pracy i tak nici, więc złapałem autobus w stronę mieszkania. Tak zakończyło się nasze pierwsze spotkanie, w prawdziwość którego nigdy bym nikomu nie uwierzył.
Jak Ci się podobało?