Iza i Tomek (X). Iza w sieci (II)
17 kwietnia 2025
Iza i Tomek
55 min
Z przyjemnością przesyłam Wam kolejną odsłonę przygód Izy w sieci. Mam nadzieję, że rozwój akcji przypadnie Wam do gustu — choć na finał będziecie musieli poczekać do następnej części. Miłej lektury! Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie — każda opinia jest dla mnie cenna.
Początki były trudniejsze, niż myślała. Profile świeciły pustkami – algorytm nie był wcale tak łaskawy, jej treści ginęły w zalewie podobnych postów. Odświeżała statystyki co chwilę, ale liczby nie zmieniały się. Nikt nie oglądał. Nikt nie klikał. Frustracja rosła, ale Iza nie poddawała się. Po kilkunastu dniach zauważyła pierwsze kilka odsłon, pojedyncze polubienia, ktoś nawet skomentował jej post. Wciąż jednak żadnych subskrypcji na OnlyFans. Przez chwilę zwątpiła, ale pocieszałem ją, że to kwestia czasu. Była zbyt dobra, by pozostać niezauważoną. Z czasem odsłon przybywało. Każdego dnia liczby rosły, powoli, ale konsekwentnie. Algorytm zaczynał dostrzegać jej treści i podsuwał je coraz większej grupie odbiorców. Kiedyś odświeżyła stronę i zobaczyła powiadomienie: pierwsza subskrypcja. Serce zabiło jej szybciej i wróciła do pracy z nową energią. Nakręciła kilka filmów na zapas, nadając wszystkim jeden, spójny, rozpoznawalny styl. Określone oświetlenie, ten sam zestaw filtrów, ta sama scenografia – wszystko po to, aby oglądający mieli je kojarzyć wyłącznie z nią i wracać po więcej.
Po kilku tygodniach od debiutu Izy na OnlyFans jej konto zaczęło rozkwitać. Przybywało subskrypcji, jakby ktoś puścił w obieg plotkę o ukrytym diamencie, a fani przesyłali sobie linki. Mimo tego, nie była żadną gwiazdą i daleko jej było do popularności plastikowych, wytatuowanych celebrytek. Iza znalazła swoją niszę – kameralne grono fanów, wyrafinowanych, spragnionych czegoś więcej niż taniej nagości. Kręciła krótkie filmy z tańcem, który hipnotyzował, w strojach, które zmieniały się jak jej nastroje. Strategia, którą razem ułożyliśmy, działała. Iza odsłaniała więcej, ale z wolna, jak kochanka drażniąca się z niecierpliwym kochankiem. Obecnie była na etapie bielizny. Kusiła, tańcem, dłońmi sunącymi po udach, gestami, ale nigdy nie zrzuciła wszystkiego. Jeszcze nie teraz. Rosnące zainteresowanie ze strony internautów sprawiło, że wsiąkła w sieć na dobre.
– Tomek, coś ze mną nie jest w porządku – napisała do mnie pewnego dnia, gdy byłem na wyjeździe.
– Co znowu, gwiazdo? – odpisałem, spodziewając się poważnej dramy.
– Prowadzę lekcje, a w głowie mam tylko jedno…
– Seks?
– Dobrze by było – zażartowała. – Gorzej … jak się dzisiaj wygiąć przed kamerą. Chyba mi odbiło, co?
Śmiałem się, że jeśli dalej będzie żyła w takim tempie, w końcu wywalą ją z roboty. Bo serio, jakim cudem udawało jej się godzić te dwa zupełnie różne światy? Wicedyrektorka za dnia, internetowa kusicielka w nocy.
– Czy ja się muszę przejmować? – odpowiedziała z lekceważeniem i pokazała mi stan konta.
Spojrzałem na liczby i gwizdnąłem przeciągle.
– Zarobiłam ciałem więcej niż na etacie – oznajmiła triumfalnie.
Parsknąłem śmiechem.
– I po co było się uczyć?
– No właśnie – po co?
Mój wyjazd do Stanów zbliżał się wielkimi krokami. Wszystkie zlecenia w pracy miałem już za sobą, wziąłem urlop i chciałem ostatnie dni przed wylotem spędzić w domu z Izą. Ale będąc na miejscu, szybko przekonałem się, że ona nie żartowała, mówiąc, że ma obsesję na punkcie nowego hobby. Niemal codziennie zamykała się w swoim “sekretnym pokoju” i kręciła nowe materiały. Potem spędzała godziny na montażu, dopieszczając każdy szczegół, aż filmy lądowały w sieci. Ja mogłem jedynie patrzeć z boku. Diablica nie pozwalała mi nawet zajrzeć za kulisy tej swojej produkcji. “Przy tobie się krępuję, Tomek” – rzucała z tym swoim uśmiechem, który jednocześnie kusił i zbywał. Pokazywała mi dopiero gotowe filmy, jakbym był jej VIP-em z OnlyFans.
– Nie możesz się od tego uwolnić, co? – zapytałem, patrząc, jak leży rozciągnięta na łóżku.
W samej bieliźnie, z nogą opartą o zagłówek, stukając leniwie w klawiaturę i edytując gorący jeszcze materiał. Usiadłem obok. Spojrzała na mnie z tym swoim leniwym, niemal grzesznym półuśmiechem.
– Mhm. I co z tego? – mruknęła, odkładając laptopa na bok. Przesunęła się bliżej.
– Przecież to cię kręci, prawda?
– Za bardzo – przyznałem.
Jej słowa brzmiały jak prowokacja, a w mojej głowie zakręciły się obrazy, które pobudzały.
– Myślałem, że ten OnlyFans to będzie żart. Odskocznia. A ty… ty zrobiłaś z tego prawdziwy biznes.
Złapałem jej nadgarstek, a ona nie cofnęła ręki. Przechyliła głowę, jak kot, jej uśmiech stwardniał, stał się ostrzejszy.
– A jeśli chcę więcej? – rzuciła cicho, ale w jej głosie było coś, co kłuło jak szpilka. – Co wtedy?
– Więcej? – powtórzyłem, a obrazy, których nie chciałem widzieć, zaczęły tańczyć pod powiekami. – Wiesz, jak działasz na ludzi. To nie tylko oglądanie. Oni chcą cię mieć. Na serio. Całą.
Zachichotała. Przysunęła się jeszcze bliżej, tak blisko, że jej wargi otarły się o moje.
– A co, jeśli ktoś chciałby mnie przelecieć? – wyszeptała, a jej słowa smakowały jak trucizna i miód. – Spodobałoby ci się, gdybym mu na to pozwoliła?
– Przestań – warknąłem. Ale nie odsunąłem się. Nie potrafiłem. – Wyjeżdżam. Zostaniesz tu sama i mówisz mi coś takiego. Z obcym facetem. Za pieniądze? Nie wiem, Iza. Nie wiem …
– Chcesz mnie mieć tylko dla siebie? – spytała podchwytliwie. – A może właśnie na to czekasz…
– Ty mnie kiedyś doprowadzisz do zawału.
– Nie marudź – ucięła rozmowę, przewracając oczami. – W Stanach docenisz, co dla ciebie robię. Zobaczysz.
Brzmiało jak obietnica. Albo ostrzeżenie.
I chwilę potem, kiedy Iza zajrzała na swój profil, stało się coś dziwnego.
– Łał – westchnęła cicho.
Podniosłem na nią wzrok, a serce momentalnie przyspieszyło. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha – blada twarz, drżące usta. W pierwszej chwili pomyślałem, że wydarzyło się coś naprawdę złego. Może ktoś ją rozpoznał? Może wpadła?
– Co jest? – rzuciłem ostrożnie.
Oczy miała szeroko otwarte, wpatrzone w ekran. Przełknęła ślinę, jakby próbowała zebrać myśli, ale milczała.
– Popatrz – szepnęła w końcu tajemniczo.
Przysunęła laptopa, a na ekranie zobaczyłem zakładkę z wiadomościami i to pytanie:
„Czy zgodziłabyś się nagrać film tylko dla mnie? Zapłacę, ile zechcesz.”
Żołądek ścisnęło mi tak mocno, jakby ktoś przywalił mi pięścią. To wszystko przestawało być tylko głupią rozrywką.
– Odpisałaś? – zapytałem, a głos niemal utknął mi w gardle. Ale prawda była taka, że chciałem wiedzieć, jak daleko to zaszło.
Spojrzała na mnie, a jej oddech przyspieszył. Pierś uniosła się pod cienką bluzką, a w oczach mignął strach zmieszany z euforią.
– Zwariowałeś? – rzuciła, zbyt szybko i zbyt ostro, jakby sama próbowała odgonić własne myśli. – Co miałam mu odpisać?
Palce nerwowo musnęły klawiaturę. Bała się, ale coś nie dawało jej spokoju. W końcu uśmiechnęła się, spojrzała na mnie chytrze i spytała:
- A może ty chcesz, żebym to zrobiła?
– Taki film… – odpowiedziałem, tonem obojętnym, niemal znudzonym – tylko dla jednej osoby… brzmi… intymnie. Bardziej niż to, co robisz na co dzień.
Iza przełknęła ślinę, a jej ciało napięło się niemal niezauważalnie.
– Czemu się zastanawiasz? Boisz się, że poprosi o taniec w samych kapciach? – rzuciłem z uśmiechem, próbując rozładować napięcie.
Nie byłem wcale lepszy od niej. Jeszcze przed chwilą trząsłem się z niepokoju, że moją żonkę poniosło, a teraz trząsłem się z dzikiego, nieokiełznanego podekscytowania.
Parsknęła, ale jej dłonie nadal zaciskały się na laptopie, jakby bała się, że zaraz jej go wyrwę.
– Boję się, że taki film na zamówienie to za dużo. Zdradzę się, albo zrobię jakąś głupotę.
– Przecież jesteś całkowicie anonimowa – przypomniałem. – Nie widać twarzy, pseudonim… Nawet ja czasem zapominam, że to ty, jak cię widzę w tych filmach.
Puściłem jej oko, a ona znowu się uśmiechnęła, choć tym razem krótko, nerwowo. Chciałem jeszcze dodać, że film, który nie trafi do szerokiego grona jej subskrybentów, jest o wiele bardziej bezpieczny, kiedy mnie zmroziło. Nick tego gościa – „Literat” – brzmiał podejrzanie swojsko. A wiadomość? Po polsku. Zmarszczyłem brwi.
– Jak to? Skąd on w ogóle wie? Ustawiłaś blokadę geograficzną?
Zapadła cisza. Za długa.
– Nie – mruknęła w końcu, robiąc minę zbitego kociaka.
Udawała niewiniątko, ale widać było, że bawi się przednio. Zacisnąłem zęby.
– Nie?! Dlaczego, do cholery?!
Wzruszyła ramionami, a na jej twarzy pojawił się ten diabelski błysk.
– Bo po co?
Wziąłem głęboki wdech. Jakbym nie wiedział, że z nią zawsze jest „po co”.
– No właśnie po to, żeby nikt nie wiedział, że mieszkasz w Polsce!
Zerknęła na mnie spod rzęs i uśmiechnęła się tak słodko, że gdyby nie okoliczności, uznałbym to za urocze.
– Kochanie, ja jestem patriotką. Cudze chwalicie, a swego nie znacie – mówi ci to coś?
Przewróciłem oczami.
– Ty jesteś wariatką – fuknąłem. – Zachciało ci się teraz promować rodzimą kulturę?
Iza oparła się na łokciach, nachylając się ku mnie z rozbrajającą beztroską.
– Rodzimą kulturę seksu, kochanie – powiedziała to tak, jakby chodziło o błahą rzecz.
Ona się tym nie przejmowała. Wręcz przeciwnie – bawiło ją to. Ekscytowało. Westchnąłem zrezygnowany.
– Napisz, że się zgadzasz. Skoro ty się nie przejmujesz się, to ja jestem zupełnie spokojny.
– Jak chcesz – westchnęła, jakby szykowała się na coś naprawdę wielkiego.
Czekała na moje „tak”. Jej oczy błagały o zgodę. Postukała w klawiaturę: „Co chciałbyś zobaczyć?” – napisała, po czym zamknęła z trzaskiem laptopa, jakby przestraszyła się tego, co właśnie zrobiła. Zajrzeliśmy na jej profil dopiero wieczorem, udając przez pół dnia, że nam nie zależy, ale oboje byliśmy spięci jak struny. Kiedy ekran się rozświetlił, odpowiedź już czekała: „Nagraj coś, co naprawdę sprawi ci przyjemność. Nie spiesz się… chcę zobaczyć, kim tak naprawdę jesteś.” Obok kwota – obscenicznie wysoka.
– O rany… – mruknąłem, a Iza wybałuszyła oczy. – Facet musi być na ciebie nieźle nakręcony.
– Myślisz? – zaśmiała się nerwowo, ale jej oddech przyspieszył, aż bluzka zafalowała. – To mnie przeraża.
– A nie kręci? – dogryzłem jej, bo tak się podkręcaliśmy. Żartami maskując nerwy.
Zgodziła się. Następnego wieczoru wypiliśmy po drinku – ja siedziałem na dole, a ona poszła na górę kręcić.
– Nie wchodź, póki nie skończę – rzuciła, a ja tylko kiwnąłem głową, choć zżerała mnie ciekawość.
Pokazała mi dopiero finalną wersję. Film był dłuższy, gorętszy, zrobiony do piosenki, która rozbrzmiewała tamtej pamiętnej nocy z Karolem. Ubrała się jak wtedy: krótka falbaniasta spódnica na gumce, biała bluzka z rozpiętymi guzikami, odsłaniająca brzuch. Pod spodem czarny koronkowy stanik, który ściskał jej piersi, aż sutki prześwitywały przez haft. Tańczyła w półmroku – biodra falowały jak fala, ręce sunęły po ciele, bluzka opadła na podłogę, odsłaniając koronkę, majtki zsunęła do kolan. Materiał rozciągnął się między udami, drżąc z każdym ruchem. Spódnica została, ale ona odwróciła się tyłem i stanik pofrunął w powietrze. Wysłała mu to, pieniądze wpłynęły na konto, i nic. Dni mijały bez odpowiedzi. Iza kręciła się po domu, niespokojna, gryząc wargę.
– Pewnie mu się nie spodobało – powtarzała, a jej głos drżał od rozczarowania. – Może chciał cycków na wierzchu, a ja się kryję.
– Daj spokój – rzuciłem z uśmiechem, ukrywając własne nerwy. – Jakby chciał cycki, poszedłby na inną stronę. Ten facet poluje na coś głębszego. Pewnie teraz ślini się do ekranu i nie wie, co odpisać.
Puściłem jej oko, a ona parsknęła, choć oczy wciąż błyszczały niepewnością. W końcu przyszło: „Jestem pod wrażeniem i wciąż nie mogę przestać cię oglądać.” Iza sapnęła, a jej policzki zapłonęły.
– No i co? – zaśmiałem się, choć serce mi waliło. – Facet ma klasę, nie jakiś tam amator.
Kolejna wiadomość: „Chcę więcej – mogę podsuwać pomysły?”
Iza zgodziła się, ale postawiła granicę: „Trzymam się swojego stylu.” Odpowiedź przyszła błyskawicznie: „O to mi chodzi.” I tak się zaczęło. On podsuwał pomysły, ona je ożywiała. Chciał jej w jedwabnej sukience, z dłońmi wędrującymi po udach – nagrała to, sukienka zsunęła się z ramion, odsłaniając koronkę stanika. Potem w skórzanej spódnicy, z wolnymi ruchami bioder – zrzuciła bluzkę, pot lśnił na skórze. Kolejny raz – bez stanika, tyłem, włosy spływały po plecach, a gdy się odwracała, dłonie zakrywały piersi. Prosił o więcej, ale nigdy o wulgarność – nagość była blisko, filmy stawały się coraz bardziej zmysłowe, jak taniec na krawędzi snu i jawy. Granica przesuwała się, ale zawsze na jej zasadach. Do czasu. W końcu poprosił o to.
Iza podniosła wzrok znad telefonu, spojrzała na mnie, jakby nie mogła uwierzyć, że naprawdę to przeczytała.
– Tomek… – Jej głos zadrżał. – Literat chce, żebym zdjęła majtki. Całkiem. – Wypowiedziała to szybko, jakby chciała wypluć te słowa, zanim ją zablokują.
Udałem szok i teatralnie uniosłem brwi.
– To już nie taniec, Iza, tylko zwykły striptiz. – Ale w środku wrzałem. – Pamiętasz, że jesteś luksusem, nie panienką na zamówienie?
Jej usta wygięły się w przewrotnym półuśmiechu. Spojrzała na mnie tak, jakby miała zaraz wyszeptać mi do ucha coś, po czym nie zasnę przez tydzień.
– A ty? – zaczęła wolno, kusząco – Chciałbyś, żebym zrobiła to dla niego? Żebym pokazała mu wszystko? Chciałbyś, żeby cipka twojej żony była w jego telefonie? – Podpuszczała mnie. – Przecież on to obejrzy kiedy tylko zechce. Naciśnie stop, cofnie, przybliży. Będzie sobie robił dobrze i spuszczał się na mnie. Nie podnieca cię to?
– Ty diablico… – mruknąłem, przysuwając się bliżej. – Pójdziesz do piekła. Sama tego chcesz, no nie?
Iza uśmiechnęła się ostro i westchnęła – walczyła z falą emocji.
– Zapytaj go, co chce dokładnie zobaczyć – powiedziałem.
I wtedy telefon zawibrował.
Iza drgnęła, zerknęła na ekran. Palce zadrżały, gdy przesuwała powiadomienie. Wstrzymała oddech, a potem… Zaśmiała się.
– Co napisał?
Nachyliłem się, czując, jak wali mi serce. Iza podniosła na mnie wzrok – spojrzenie rozpalone, policzki zaróżowione, oddech przyspieszony.
„Chcę zobaczyć, jak zsuwają się powoli… Jak twoje dłonie drżą, jak odsłaniasz się centymetr po centymetrze. Nie chodzi o nagość. Chodzi o sam widok, jak się dla mnie rozbierasz. Na twoich zasadach, ale dla mnie.”
Zamilkliśmy. Jego słowa były jak precyzyjny cios – nie prostackie, nie tanie, tylko piekielnie celne. Facet wiedział, jak pisać, jak wbić się w jej głowę, jak sprawić, by się zgodziła. Kurwa mać – zakląłem w myślach, bo czułem, że pisząc do niej w takim stylu, może namówić ją do wszystkiego.
Oczy mojej żony płonęły, moje myśli wariowały. Już nie chodziło o to, czy to zrobi. Tylko jak.
Zsunęła je. Wolno, z rozmysłem, dając taki popis, że można było dojść, zanim ta jebana koronka opadła do kostek. Trzęsła się cała – nie z udawania, ale z czystego, surowego napięcia i to było najprawdziwsze w tym wszystkim. Stała tam, bokiem, lustro pokazywało nagie pośladki, smukłe linie jej ciała, ale cipka, o którą błagał została w cieniu, jak zakazany owoc.
Dół formularza
– Myślisz, że to mu wystarczy? – spytała, naciskając „wyślij”. – A co, jeśli zażąda ostrych ujęć?
– To nakręcimy mu prawdziwe porno, a ja będę twoim partnerem – zażartowałem, a ona o mało się nie zakrztusiła, rzucając mi poduszkę ze uśmiechem.
Znowu cisza – kolejne dni bez żadnego odzewu. Iza snuła się po domu jak cień, bez energii, przygaszona. Bała się, że go straci, że to, co ich łączyło, nagle się urwie. Kiedy w końcu przyszła wiadomość, zamiast ulgi przyniosła lawinę emocji. Leżeliśmy wtedy na kanapie, relaksując się z kieliszkiem wina. Nagle telefon zawibrował. Spojrzała na ekran, a potem na mnie. W jej oczach pojawiło się napięcie.
„Zawieś konto na OnlyFans i kręć filmy tylko dla mnie.” – przeczytała na głos, niemal szeptem. – „Nie chcę, żeby inni cię oglądali. Zapłacę więcej.”
Iza zamarła, oddech jej się urwał, a ja poczułem, jak krew pulsuje mi w żyłach.
– No proszę, jaki zaborczy – rzuciłem z uśmieszkiem, choć dłonie zrobiły mi się wilgotne.
– Boję się… – szepnęła.
– Odpisz – powiedziałem, ale nic jej nie sugerowałem. Kręciło mnie, jak musiała zdecydować sama.
Nie zastanawiając się długo, odpisała: „Dlaczego nie chcesz, żeby inni mnie oglądali?”
Telefon ponownie zadrżał w jej dłoni. Odpowiedź była krótka, ale wystarczająca, by jej oddech przyspieszył. „Wiesz dlaczego.” Po chwili przyszła kolejna wiadomość: „ Tylko ja wiem, co naprawdę dzieje się w twojej głowie.”
Spojrzała na mnie, jakby szukała potwierdzenia. Sama już nie była pewna, czy to tylko zabawa.
– A co, jak zatęsknię za fanami? – mruknęła, stukając w klawiaturę, ale oboje wiedzieliśmy, że już podjęła decyzję.
W filmach nagrywanych dla niego była sobą – naprawdę sobą. Reszta subskrybentów tak naprawdę przestała się już dawno liczyć. Ich wiadomości, coraz śmielsze, coraz bardziej natarczywe, już jej nie obchodziły. Chcieli więcej, mocniej i ostrzej. Na tych serwisach to była norma. Dziewczyny zaczynały nieśmiało, jakby wstydliwie, ale z czasem, kuszone łatwą kasą, pokazywały twarze i wchodziły w hardcore. Iza nie miała tego w planach. OnlyFans nie było dla niej źródłem dochodu. Robiła to, na co miała ochotę, nie przejmując się odpływem subskrybentów. Przeciągała chwilę, jeszcze się z nim droczyła, ale oboje wiedzieliśmy, że się zgodzi. Potem przyszła pierwsza prośba.
– Chce mnie zobaczyć całą – powiedziała. Do tej pory Iza nie pokazywała głowy, była zawsze poza kadrem, tyłem, w cieniu. Liczyło się tylko ciało.
Wystukała krótkie: „Nie mogę”.
„Spróbuj w masce” – zaproponował po chwili.
Wciągnęła gwałtownie powietrze, po czym spojrzała na mnie. Nie wiedziałem, czy bardziej ją to przerażało, czy ekscytowało. Miała kilka masek. Kiedyś rozważała, czy nie odsłonić odrobinę więcej, ale teraz, zakładając na twarz czarną koronkę, drżała. Materiał był lekki i delikatny, z niewielkimi otworami na oczy, Była w niej obca i zagadkowa, ale wciąż sobą. Dzień później Iza nagrała próbny film, po czym zaczęła panikować. Stała przed laptopem trzęsąc się z nerwów.
– Nie wiem … A jeśli ktoś mnie rozpozna? – wyszeptała.
– Może peruka? – zaproponowałem, starając się rozwiać jej obawy, ale sam czułem napięcie.
Pokręciła głową, ale już po chwili coś zaświtało. Sięgnęła po laptop, zaczęła szukać. W końcu znalazła – doczepiane włosy, długie, dokładnie w jej naturalnym odcieniu. Zamówiła bez wahania. Przyszły na drugi dzień.
– I jak? – zapytała, prezentując mi swoją tajemniczą wersję.
Patrzyłem na nią, ale przez chwilę nie potrafiłem wydobyć z siebie słowa. Coś mi się w niej nie zgadzało. W koronkowej masce i z długimi, falującymi włosami opadającymi na ramiona wyglądała tajemniczo i intrygująco, trochę jakby wyjęta z jakiejś mrocznej fantazji.
– Jesteś niesamowita – powiedziałem w końcu, choć słowa wydały mi się boleśnie banalne w porównaniu z tym, co czułem.
Iza przechyliła głowę, analizowała moje słowa.
– Ale? – zapytała cicho.
Zawahałem się. Nie było „ale”, a jednocześnie było ich całe mnóstwo. Tajemnica, niepewność, niepokój.
– Inaczej – przyznałem w końcu. – Jakbym patrzył na kogoś zupełnie nowego.
Uśmiechnęła się figlarnie i poprawiła suknię na ramieniu.
– Wiesz, że wcale nie mam ochoty wyjeżdżać? Szczególnie teraz? – jęknąłem ze szczerym żalem, ponieważ za dwa dni miałem lot do Stanów. – Nie wiem, czy powinienem cię zostawiać samą w domu.
– Bo?
– Narobisz głupot, jak zwykle – szepnąłem, łapiąc za maseczkę i przesuwając ją na włosy, żeby widzieć jej twarz.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
– Może dobrze, że cię nie będzie. Wiesz, że bardzo mnie rozpraszasz, a teraz muszę się naprawdę skupić. Mój Literat płaci fortunę, więc nie mogę mu przesłać byle czego.
– Literat, jasne – parsknąłem, przewracając oczami. – Może to jakiś bogaty dziad, który ślini się do ekranu? A mnie zostawiasz na lodzie?
– Oj, nie bądź zazdrosny – rzuciła, szturchając mnie palcem w pierś. – Ty i tak masz pierwszeństwo. Pokażę ci film, zanim on go zobaczy. Będziesz moim oficjalnym recenzentem, krytykiem erotyczno-tanecznym. Co ty na to?
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a w jej oczach zapalił się ten charakterystyczny błysk, taki, który zawsze zwiastował, że zaraz coś wymyśli. Nie myliłem się.
– To może zrobię dwa filmiki? – rzuciła nagle, owijając sobie kosmyk włosów wokół palca. – Jeden taki elegancki, w tej sukni i masce, wiesz, tajemnicza dama z klasą. A drugi… bardziej luźny. Coś w stylu „Iza w dresie robi striptiz, którego nie zapomnisz”.
– Striptiz w dresie? – zaśmiałem się, mrużąc oczy. – Już sobie wyobrażam.
– Ale ostrzegam – Iza uniosła brew i uśmiechnęła się filuternie – mogę cię tak rozproszyć, że zapomnisz, po co w ogóle wyjeżdżałeś.
– Zrób to natychmiast – rzuciłem, popychając ją na kanapę. – Pokaż mi co tracę.
Zachichotała zadziornie, po czym jednym ruchem przyciągnęła mnie do siebie, wbijając usta w moje z dziką, niepowstrzymaną pasją. Jej ręce wślizgnęły się pod moją koszulę, paznokcie delikatnie drapały skórę, a ja poczułem, jak odpływam.
– Tylko bądź tam grzeczny – rzuciła z przekąsem. – Bo jak nie, to sobie znajdę jakąś zabawkę, a ty będziesz gryzł palce z zazdrości.
Minęło zaledwie kilka dni, odkąd wyjechałem, a już miałem dość. Wyjazd do Stanów miał być ekscytującą przygodą – nowe miejsce, prestiżowa uczelnia, własne wykłady. A jednak zamiast czuć satysfakcję, czułem zmęczenie. Nowe obowiązki przytłaczały: godziny spędzone na przygotowaniach, adaptacja do innego systemu, nieustanna presja, żeby wypaść dobrze. Ale to nie one były najgorsze. Najbardziej męczyła mnie tęsknota. To była nasza pierwsza, tak długa rozłąka i nie spodziewałem się, jak bardzo będzie mi brakować jej głosu, zapachu, a przede wszystkim jej szalonych pomysłów. Wiedziałem, że moja żona oddaje się teraz zabawie, i nie jest to zabawa dla grzecznych dziewczynek.
Tego dnia leżałem już w hotelowym łóżku, gotowy do snu, kiedy odebrałem powiadomienie od Izy: „Masz nową wiadomość: dwa filmiki mp4”. To był moment, w którym cały męczący dzień przestał się liczyć. Nie wiedziałem, dlaczego tym razem przeżywam to aż tak mocno. Ile razy już widziałem jej prowokacyjne wygłupy? Może dlatego, że tym razem to nie były zwykłe igraszki. Relacja Izy z tajemniczym wielbicielem ostatnio się pogłębiła – była dla niego na wyłączność. Tak, jakby miała teraz dwóch mężczyzn. Byłem jej mężem, ale to dla niego się starała, przez niego dostawała gęsiej skórki, jego kusiła. Ta myśl jednocześnie mnie podniecała i bolała, coś we mnie niespokojnie pulsowało, zaciskało się w żołądku. Pożądanie i zazdrość ścierały się ze sobą, rozpalając mnie od środka. W końcu wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem play.
Otworzyłem pierwszy plik, Iza w czarnej maseczce i satynowej sukni. Klasyka i obłęd. Kiedy odpaliłem kolejny film, byłem już nieźle zagotowany, a tam ona w tym szarym dresie. Zamiast maski duże ciemne okulary i figlarna czapka – smerfetka, mocno naciągnięta na uszy i czoło. Wystarczyło, aby mnie rozłożyć, a obejrzałem dopiero kilka sekund. Moja żonka w sportowym, oversize’owym wydaniu wyglądała jak nastolatka, uroczo i zadziornie. Można ją było pożądać, nawet bez rozbierania.
Szara bawełniana bluza zwisała luźno na ramionach, spodnie opadały lekko na biodra, odsłaniając cienki pasek skóry nad pasem. Zaczęła tańczyć, poruszając się miękko i figlarnie, jakby bawiła się muzyką. Miała ten zadziorny uśmiech, który obiecywał więcej, niż chciała na razie zdradzić. Włosy opadały jej na twarz, rozczochrane, i tylko oczy ukryte. Po chwili muzyka zwolniła, stała się głęboka, pulsująca, a ona z niepokojącą łatwością złapała ten swój rytm. Chwyciła bluzę za dolny brzeg i podciągnęła ją w górę, ale powoli, drocząc się – najpierw odsłoniła brzuch, płaski, napięty, z delikatną linią mięśni schodzącą w dół, ku pępkowi, który wyglądał jak mały, kuszący dołek. Bawiła się materiałem, unosząc go i opuszczając, zanim w końcu, z figlarnym uśmiechem, ściągnęła bluzę przez głowę i rzuciła ją na bok. Pod spodem miała szary sportowy biustonosz – braletkę. Była prosta, bez zbędnych ozdób, ale miękka, bawełniana tkanina idealnie przylegała do jej piersi, podkreślając ich pełny kształt. Sutki przebijały przez cienki materiał, a ich zarys dodawał jej niewinnego, ale prowokującego wdzięku. Położyła dłonie na biustonoszu, a kciuki musnęły twarde brodawki – widziałem, jak się poruszają, jak tkanina napręża się pod naciskiem, a jej oddech na moment przyspieszył i zaraz zaśmiała się cicho, jakby to była świetna zabawa.
Cholera jasna – wymamrotałem. Nie musiałem nawet oglądać całości, żeby poczuć, jak krew uderza mi do głowy. Ręka powędrowała w spodenki. Tymczasem ona odwróciła się bokiem, wyginając ciało w lekki łuk – kręgosłup napięty, tyłek wypchnięty do tyłu, jakby chciała, żebym się gapił. Kciuki wsunęła pod gumę spodni i zaczęła je zsuwać – powoli, z figlarną premedytacją. Najpierw odsłoniła biodra, potem pośladki. Zsunęła je niżej, do połowy ud, gdzie zostawiała je naciągnięte między nogami, co tylko podkreślało kształt jej tyłka. Pokazała szare, sportowe majtki, które opinały ją jak druga skóra, uwypuklając krągłą pupę i lekkie wybrzuszenie z przodu, gdzie materiał napinał się między udami. Chwyciła gumkę majtek kciukami, rozciągając ją na boki, pociągnęła ją w dół, ale tylko trochę, odsłaniając kawałek gładkiej skóry nad cipką. Puściła gumkę, a ta wróciła na miejsce, po czym znów ją rozciągnęła, drocząc się – zsuwała majtki centymetr po centymetrze, pokazując więcej skóry, do połowy bioder, ale nigdy dość, by odsłonić to, co chciałem zobaczyć najbardziej.
Obróciła się przodem, z tym swoim uśmiechem – psotnym, jak kot, który bawi się myszą. Jedną ręką sięgnęła do braletki, wsuwając dłonie pod materiał – widziałem, jak jej palce krążą wokół sutków, jak tkanina faluje, napinając się na piersiach, ale nie wyciągnęła ich na wierzch. Drugą ręką bawiła się majtkami – kciuk za gumkę, rozciągała ją w dół, ale zatrzymała się tuż przed granicą, gdzie zaczynała się cipka. Stała tak, z jedną nogą ugiętą, biodrem wypchniętym na bok, majtki naciągnięte na dole bioder, dół dresów wciąż w połowie ud, a potem położyła obydwie dłonie na piersiach. Wodziła palcami po skórze nad biustonoszem, rozchylając lekko materiał – odsłoniła więcej, ale nie całość, tylko fragment gładkiej, napiętej skóry, który kusił jeszcze bardziej. Jej oddech stał się płytszy, a na koniec chwyciła piersi obiema rękami, ściskając je mocno. Materiał naprężył się, podkreślając ich kształt, sutki uwydatniły się jeszcze bardziej, tworząc wyraźne wypukłości, co dało cholernie seksowny efekt. Westchnęła cicho, jakby sama się tym delektowała, ale to ja miałem wrażenie, że zaraz eksploduję. Leżałem na tym pieprzonym hotelowym łóżku, z laptopem na kolanach, a ekran świecił mi w oczy, karmiąc mnie najseksowniejszym widowiskiem, jakie Iza mogła wyczarować. Zacisnąłem palce na fiucie, jakby to miało mi uratować życie – nie było opcji, żebym mógł się powstrzymać. Nie przy tym, co wyprawiała na ekranie. Drugą dłonią chwyciłem telefon i zadzwoniłem.
– No cześć, moja seksowna gwiazdo OnlyFans – rzuciłem, jak tylko odebrała, próbując brzmieć luzacko, ale głos mi się łamał. – Właśnie oglądam twój filmik i robię rzeczy, których facet w moim wieku powinien się wstydzić.
Jej śmiech po drugiej stronie był rozbrajający.
– Czyli działa – mruknęła z leniwą satysfakcją. – A co dokładnie robisz, mój niegrzeczny mężusiu? Gdzie trzymasz tę łapę, co?
Cholera, Iza, ty diablico – sapnąłem, a ręka przyspieszyła, ślizgając się po fiucie, bo jej słowa tylko dolewały benzyny do ognia. – Ściskam go tak, że zaraz mi żyły pękną.
– Ooo, jak możesz? Beze mnie? – zaśmiała się. – Uwielbiam, jak się tak nakręcasz, mój kochany zboku! Powiedz mi, jak bardzo ci twardnieje, kiedy myślisz o tym, że Literat zobaczy to samo, a może jeszcze więcej? Może pokażę mu cipkę, może powiem mu, jaka jest moja ulubiona pozycja. No, przyznaj się, jak bardzo ci stoi, kiedy o tym myślisz!
Ty mała sadystko – warknąłem, a oddech mi się rwał, bo fiut pulsował w dłoni jak wulkan przed erupcją. – Zaraz się spuszczę, a ty się jeszcze nade mną znęcasz?
– Biedactwo moje – rzuciła z teatralnym współczuciem. – A co byś powiedział, jakbym ci zdradziła, że nagrywając to, myślałam właśnie o nim? Jak patrzy na mnie z takim ogniem, jak się niecierpliwi i śni o tym, żeby zerwać ze mnie te majtki, przycisnąć mnie do ściany i zerżnąć bez opamiętania? Doszedłeś?
Jej słowa rozrywały mi głowę na strzępy, ręka przyspieszała, bo ta niepewność była jak trucizna, która jednocześnie podnieca i zabija.
– Iza, cholera, jeśli myślałaś o nim, to przysięgam, wrócę i wsadzę ci kutasa w tę twoją małą, ciasną dupkę. Pomyśl, co będzie, jak cię tam dopadnę!
– No to czekam, kotku – rzuciła zadziornie, a jej oddech lekko drżał, jakby sama się tym nakręcała. – A teraz baw się dobrze, ale nie za głośno, bo jeszcze sąsiedzi wezwą ochronę.
– Za późno – sapnąłem, dochodząc z jej głosem w uchu i filmikiem na ekranie.
Odchyliłem się na łóżku, dysząc jak po maratonie, a ona jeszcze się śmiała, zanim się rozłączyła. Cholera, ta kobieta była jak narkotyk i nawet z drugiego końca świata potrafiła mnie załatwić na amen.
Potem stało się coś, o czym Iza długo nic mi nie powiedziała. Na początku się bała. Bała się, że jej nie pozwolę, że ją odwiodę od głupich pomysłów, że będę się o nią martwić. A może wcale nie chodziło o strach? Może po prostu chciała postawić mnie przed faktem dokonanym. O jej wszystkich grzechach dowiedziałem się, gdy wszystko było już za nami, za późno, by cokolwiek zmienić. Za późno, by ją zatrzymać. Iza wysłała Literatowi oba filmiki z przewrotnym pytaniem: „Którą wersję mnie wolisz?” Literat nie odpisał od razu, co było u niego normą. Tym razem jednak Iza się nie przejęła. Zdążyła już poznać jego styl. Lubił kazać na siebie czekać, budować napięcie. Poza tym doskonale wiedziała, jak silny efekt miały jej nagrania. Nie miała wątpliwości, że musiał je obejrzeć więcej niż raz. Z uśmiechem wyobrażała sobie, jak analizuje każde ujęcie, każdą minę, każdy detal jej dwóch – tak różnych, a jednak równie magnetycznych wcieleń.
W końcu przyszła odpowiedź: „Obie są świetne. Nie umiem wybrać, ale na szczęście nie muszę. Jesteś niesamowita.”
Uśmiechnęła się do ekranu.
„Niesamowita? Mówisz tak każdej?” – odpisała, testując go.
„Naprawdę tak uważasz?” – Jego odpowiedź była krótka, ale obciążona czymś innym. Jakby chciał, żeby poczuła się winna. I zaraz potem dodał:
„ Chcę więcej ciebie”
„Więcej? Jak więcej?” – zapytała zaczepnie.
Była pewna, że poprosi, aby pokazała mu się naga, a potem robiła to, co reszta panienek przed kamerkami. Ale on ją zaskoczył.
„Chcę zobaczyć, jak się ruszasz, jak wyglądasz naprawdę, nie tylko na ekranie. Co ty na to?”
Iza patrzyła na wiadomość. Jego słowa wbiły się w jej umysł, paliły od wewnątrz nie dając spokoju. Przeczytała wiadomość jeszcze raz, a potem kolejny. Serce biło jej mocniej, wpatrywała się w ekran, czując, jak krew pulsuje w skroniach.
„Nie wystarczają ci moje filmy?” – napisała, próbując zrozumieć, co nim kierowało.
Byli dla siebie anonimowi, bezpieczni, ukryci za zasłoną ekranów i fałszywych nicków. Po co niszczyć coś, co działało?
„Do tej pory wystarczało. Teraz chcę więcej. Zapłacę.” – odpisał z taką pewnością, że przewróciła oczami. „Możemy się spotkać w Warszawie, możemy się umówić, gdzie będzie wygodnie dla ciebie.”
Iza wiedziała, że w tym momencie powinna uciąć rozmowę. Nie robić mu nadziei, nie igrać z ogniem. Ale przewrotna natura, która pchnęła ją do założenia profilu na OnlyFans, znów wzięła górę. Zawiesiła palce nad klawiaturą, a w głowie rozbrzmiał cichy szept: Dlaczego nie?
„Wiesz, że prosisz o niemożliwe. Tak to nie działa.” – odpisała, ale miała świadomość, że w jej odpowiedzi czai się nuta prowokacji.
„Zawsze można zmienić zasady. Zapłacę.” – powtórzył, a ona prychnęła pod nosem.
„Ja nie rozbieram się dla pieniędzy.” – rzuciła ostro, choć sama nie była pewna, czy to prawda.
„Ale je bierzesz, kiedy wysyłasz mi filmy.” – Jego słowa były jak delikatny, ale celny cios. Poczuła, że płoną jej policzki – wstyd? Złość? Zacisnęła usta, bo uderzył w czuły punkt.
„Po co to robisz, skoro nie dla pieniędzy?” – dopytywał.
„I tak nie zrozumiesz.” – odpisała, bo sama nie miała jasnej odpowiedzi.
Może dlatego, że kiedy patrzyła w obiektyw, czuła coś na granicy podniecenia i wyzwolenia. Pieniądze były symbolem, ekwiwalentem pożądania, który pozwalał jej czuć, że ktoś pragnie jej drugiej, grzesznej wersji.
„Intrygujesz mnie.” – napisał. „Co w takim razie tobą kieruje? Gdybyś tylko chciała, mogłabyś mieć setki subskrybcji. Mogłabyś zarobić fortunę, mam rację?”
Uśmiechnęła się lekko. On naprawdę chciał to zrozumieć.
„Pieniądze dodają tylko emocji, sprawiają, że wczuwam się w postać, którą na co dzień nie jestem. Testuję wasze pragnienia, ale pozostaję poza zasięgiem. To mnie nakręca.” – Zatrzymała się na chwilę. Może powiedziała za dużo?
„Tym bardziej chcę, cię zobaczyć. Przyznaj się, ty też tego chcesz. Chcesz poczuć na sobie prawdziwy wzrok mężczyzny, a nie puste oko kamery”.
Serce jej zadrgało. Trafił w coś, czego sama nie chciała powiedzieć. Kamera była zimna, ale bezpieczna. A jednak czasem fantazjowała, właśnie o żywym, palącym spojrzeniu swojego tajemniczego sponsora.
„Może.” – odpisała, a w głowie natychmiast rozległ się krzyk: „Iza, przeginasz!”
„To co cię powstrzymuje?”
Zerknęła na ekran. Serce zabiło jej szybciej. Było coś niepokojąco ekscytującego w tej rozmowie.
„Może obiektyw kamery jest pusty, ale tu czuję się bezpieczna”
„A więc, o to chodzi. Nie uwierzysz, ale ze mną możesz czuć się bezpiecznie. Naprawdę.”
„Co masz na myśli”?
„Nie jestem zupełnie anonimowy. Poszperaj trochę.” – Po chwili przysłał zdanie, jakby wyrwane z dłuższej wypowiedzi i dwie litery.
Iza zamarła. Inicjały? Cytat? Wpisała je w wyszukiwarkę, a po kilku sekundach ekran zalały wyniki. Link do wywiadu z pisarzem. O cholera. Zadrżała, czując, jak gorąco rozlewa się po jej ciele. Dla pewności sprawdziła inicjały – zgadzały się. Miał na imię Jakub. Rozgrzała klawiaturę do czerwoności, przeszukując zdjęcia, filmiki na YouTube, artykuły. Nie słyszała o nim wcześniej, ale facet był znany. Kilka kryminałów, powieści obyczajowych, każda z wysokimi ocenami na portalach literackich. Był na topie, a sądząc po datach wywiadów, właśnie przeżywał swój moment.
Przyjrzała się zdjęciom, potem filmikom i… no nieźle. Po pięćdziesiątce, szpakowaty, z lekkim zarostem i oczami, które zdawały się przewiercać ekran. Miał w sobie coś. Taki typ, co wchodzi do knajpy, zamawia whisky i wszyscy się gapią, choć on nawet nie próbuje robić wrażenia. Spodobał jej się od razu, choć sama nie wiedziała, dlaczego. Może przez tę pewność siebie? A może przez myśl, że facet, który napisał kilka bestsellerów, teraz mięknie – wróć – twardnieje na jej widok? – Uśmiechnęła się. To ją kręciło i przerażało jednocześnie.
Godzinę później przyszła wiadomość:
„Sprawdziłaś? Widzisz, że nie masz się czego obawiać. Z nas dwojga tylko ty jesteś anonimowa.”
W głowie miała chaos. Znany pisarz, który mógłby mieć każdą modelkę, a pisał do niej.
„Nie boisz się, że mogę cię skompromitować? Szantaż?” – napisała z przekąsem, wyobrażając sobie nagłówki: Pisarz płaci dziewczynie z OnlyFans!
„Nie wydaje mi się, żebyś była taką osobą. Poza tym nie boję się. Mały skandal przyniósłby mi tylko większy rozgłos, prawda?”
Iza się wciągnęła. Chciała uciec i jednocześnie go przycisnąć.
„Rozważę twoją propozycję, ale pod jednym warunkiem. Przyznaj się, po co ci te rozbierane filmiki. I nie kłam, bo wyczuję to przez ekran.”
„Po co? Bo nie interesuje mnie zwykła pornografia – Ty masz w sobie coś więcej. Elegancję z domieszką ognia, sposób poruszania się, który hipnotyzuje. Wierz mi, tylko ty nigdy nie przekraczasz tej cienkiej granicy między kuszeniem a wyuzdaniem. Twój taniec i twoje ciało to sztuka.
Akurat ci wierzę. – Iza zachichotała, ale zaraz zamarła. Jego słowa były jak muśnięcie wargami w pocałunku – szczere, ciepłe, ale z nutą desperacji. Poczuła dreszcze, a w brzuchu zapłonął ogień. No proszę, pisarz całą gębą – pomyślała z ironią, ale nie mogła zaprzeczyć, że ją to poruszyło.
„Wybierzesz miejsce. Pokój w hotelu, apartament – co chcesz. Adres podasz mi przed spotkaniem. Załóż maskę, nic ci nie grozi.”
Ręce jej drżały. Dlaczego to rozważała? Miała wszystko. Leżała w łóżku, wpatrując się w sufit, a telefon w jej dłoniach zdawał się żyć własnym życiem – gorący, pulsujący, wołał, aby go użyć. Drżąc z wahania napisała: „Zgadzam się.”
Odpowiedź przyszła natychmiast, jakby mężczyzna tylko czekał na jej ruch. „Cudownie.”
Cholera, to jakiś obłęd – pomyślała, a jej ręka mimowolnie zsunęła się na brzuch.
Telefon zawibrował ponownie.
„ Jakie są twoje granice?” – Jego pytanie wślizgnęło się w nią, jak gorący oddech, który zaraz zapłonął. Uda zsunęły się zakleszczając dłoń, żołądek zacisnął się w twardą kulę.
„Granice?” – napisała. Jej oczy rozszerzyły się w szoku: „ Jakie są twoje?”
Wcisnęła “wyślij”, czując, jak serce tłucze się w żebrach, a skóra na brzuchu napina się w oczekiwaniu.
„Przy tobie mogę przekroczyć wszystkie granice, wszystkie” – odpisał, a jego słowa były jak wyzwanie. „ Liczę, że i ty się zapomnisz.”
Serce jej zamarło na ułamek sekundy, by zaraz potem wyrwać się spod kontroli. Krew pulsowała w skroniach, gorąco rozlało się po szyi, spływając w dół, aż do ud, które teraz instynktownie się rozsunęły, robiąc miejsce dla niespokojnych palców. Szok ustąpił miejsca drżącej ekscytacji. Uśmiechnęła się przewrotnie, czując, że jednak znowu zrobi głupotę. Palce ślizgały się po ekranie, zostawiając wilgotne smugi. Zawahała się tylko na moment. Czuła się, jakby stali już naprzeciw siebie — on patrzył, a ona… ona decydowała, ile jeszcze mu pokaże. Palce powoli wystukiwały odpowiedź:
„Moje granice? Nie wiem, może dopiero je poznam. Z tobą.”
Cały kolejny tydzień był dla niej jakimś pieprzonym szaleństwem. W pracy funkcjonowała jak zombi — wpatrzona w ekran, wykonująca automatycznie to, co trzeba, ale duchem zupełnie gdzie indziej. Jej myśli krążyły wokół Jakuba. Zdołała już połknąć jedną z jego powieści, niemal jednym tchem i miała wrażenie, że każde słowo było pisane dla niej. Że to on do niej mówi. Tak jak, gdy pisał do niej na OnlyFans. Wszystko było już dopięte. Wynajęte mieszkanie czekało na sobotnią noc — dyskretne, eleganckie, na uboczu. Zero ryzyka. Przynajmniej w teorii. Im bliżej weekendu, tym bardziej czuła, jak coś ją od środka rozsadza. Ekscytacja? Strach? Pożądanie? Wszystko naraz, cholera.
— Iza, co ty, kurwa, wyprawiasz? — syknęła do siebie, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Z jednej strony chciała, żeby ktoś ją zatrzymał. Żeby zadzwonił Tomek, żeby ją zdemaskował, przyłapał na gorącym uczynku myśli. Powinna mu powiedzieć? Z drugiej – pragnęła tego spotkania jak narkotyku.
Drzwi apartamentu otworzyły się z cichym trzaskiem, a Jakub wszedł do środka, trzymając butelkę wina. Zatrzymał się w progu i natychmiast odszukał spojrzeniem Izę, która stała w dali przy oknie, gdzie zasłony odcinały światło miasta. Była smukła, wyprostowana, może nawet lekko spięta, co zdradzało jej czujność, ale i pewność siebie. Granatowa, jedwabna suknia sięgająca do połowy ud spływała po jej ciele niczym płynna zasłona. Kupiła ją specjalnie na ten wieczór – miała kusić i jednocześnie z łatwością się z niej zsunąć. Głęboki dekolt odsłaniał wąski pas nagiej skóry między piersiami, a wycięcie na plecach opadało poniżej talii, podkreślając smukły kręgosłup i gładką linię pleców. Cienkie ramiączka ledwie trzymały sukienkę na miejscu, jakby wystarczył jeden ruch, by luźna, zwiewna tkanina zsunęła się po jej ciele. Szpilki wydłużały jej nogi, z delikatnie zarysowanymi mięśniami, napięte w idealnych proporcjach. Połowa twarzy przysłonięta była gęstą koronką maseczki, ale w otworach błyszczały jej oczy, tajemnicze i magnetyczne. W tym rażąco prowokującym stroju, stojąc przed mężczyzną, który zapłacił jej za ten wieczór, poczuła się jak szmata. Ale nie czuła się poniżona. To nie był wstyd ani upokorzenie, tylko świadomość władzy, którą dawało jej jego pełne pożądania spojrzenie. Kupił czas, towarzystwo, ale nie ją. I to właśnie było najzabawniejsze.
Jakub zmrużył powieki i uśmiechnął się nieśmiało, jakby miał tremę. Myślał, że ją zna z ekranu, z wyobraźni, z marzeń, ale teraz, gdy stała przed nim, prawdziwa i namacalna, zrozumiał, że to była jedynie namiastka, niewielka część, czegoś znacznie wspanialszego. Dostrzegł, że suknia przylega do jej ciała bez śladu biustonosza. Dekolt falował przy oddechu, a pod jedwabiem rysował się subtelny, ale wyraźny kształt piersi. Od początku budziła w nim fascynację, jednak teraz pożądanie stłumiło resztki rozsądku.
– Dobry wieczór – powiedział, zamykając drzwi. Starał się brzmieć pewnie, chociaż kosztowało go to dużo wysiłku.
– Dobry wieczór – odpowiedziała płynnie, z lekką zadziornością. Nie ruszyła się z miejsca, ale obserwowała go bacznie.
– Wino – powiedział, unosząc butelkę i stawiając ją na stoliku w centrum pokoju. –Czerwone. Dobre na takie okazje.
Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął kopertę i bez słowa położył ją na komodzie.
Nie chciał burzyć tej chwili rozmową o tak przyziemnych sprawach, jak wynagrodzenie.
– Dziękuję – rzuciła, ale nie podeszła bliżej. – Otworzysz?
Ruchem głowy pokazała kieliszki, które stały na barku.
Jakub nalał wino i usiadł w fotelu, zostawiając jej dużo przestrzeni. Iza poczuła lekką ulgę, że nie próbował się do niej zbliżyć. Wzięła kieliszek do ręki, upiła mały łyk i podeszła do komody po przeciwnej stronie salonu, gdzie leżał jej tablet i przenośny głośnik. Włączyła muzykę. Pokój wypełnił się głębokimi, hipnotyzującymi, ściszonymi dźwiękami, które stworzyły intymną atmosferę. Potem odwróciła się w jego stronę, opierając dłonie z tyłu na blacie.
– Więc… – zaczęła. – Tak sobie mnie wyobrażałeś? – Jej usta uniosły się w lekki, tajemniczy uśmiech.
Była go ciekawa, tak samo jak on jej. Gość, który w swoim świecie uchodził niemal za celebrytę, spotyka się po cichu z laską z portalu dla dorosłych. Płaci jej. Co ich, do cholery, pcha do takich akcji? Za mało wrażeń? A może za dużo kłamstw wokół? – myślała, obserwując, jak jego oczy ślizgają się po jej ciele. Czuła, że jej własna fascynacja tylko podkręca tę zagadkę.
Jakub zawahał się przez ułamek sekundy, przesuwając się po niej wzrokiem. Potem uśmiechnął się szerzej.
– To, co sobie wyobrażałem, już nie ma znaczenia, Izo. Wyszłaś z wirtualnego świata. Teraz jesteś prawdziwa. I to jest warte każdych pieniędzy.
Wzdrygnęła się lekko, słysząc swoje imię w ustach mężczyzny, który płacił jej za to, by się przed nim rozbierała. Jakby tym jednym słowem zdjął z niej więcej niż tylko ubranie. Nie zmieniła imienia, dodając w nicku jedynie kilka cyferek, bo każde inne brzmiało obco, nie pasowało. Myślała, że skoro używa prawdziwego imienia na profilu dla dorosłych, wszyscy i tak uznają, że to zmyłka. A jednak, gdy je wypowiedział, poczuła się, jakby ją przejrzał.
Uśmiechnęła się lekko, z cieniem ironii, ale w głębi duszy poczuła cholerną ulgę. Spotkanie z obcym mężczyzną było jak spacer po linie nad przepaścią – głupie, niebezpieczne, ale właśnie to podniecało ją najbardziej. Byli sami w wynajętym mieszkaniu, gdyby chciał, mógłby zrobić z nią wszystko. Nikt by nie usłyszał jej protestów. Nikt by nie przyszedł z pomocą. Każdy powiedziałby, że sama się o to prosiła. Dlatego mi o tym nie powiedziała. Wiedziała, że nie pozwoliłbym jej. Nigdy beze mnie. Ale Iza nie szukała prostych rozwiązań. Gdyby była inna, pewnie wiodłaby teraz spokojne życie, może wychowywała dzieci. Ale w niej była niepokorna potrzeba, by dotykać granic, igrać z tym, co niebezpieczne i niewyobrażalne. Przyszła. Może to naiwność, ale świadomość, że Jakub był znanym pisarzem, działała na nią uspokajająco. Mężczyzna, który władał słowem z taką maestrią, nie mógł być brutalny – w to chciała wierzyć. Jego spojrzenie, ton głosu, jakaś młodzieńcza nieśmiałość – wszystko upewniało ją, że miała rację. Był dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażała. Poczuła, jak napięcie ustępuje miejsca podekscytowaniu, ciepłu w podbrzuszu, iskrze, która przeskoczyła między nimi, w momencie, gdy wszedł do mieszkania. Zaczęła oddychać głębiej, wolniej. Wiedziała, że patrzy na nią nie, jak na towar, a na kobietę, w której jest coś więcej niż ciało.
Zbliżyła się o krok, wolno, uwodzicielsko, jakby już zaczynała dla niego tańczyć.
– Myślisz, że to, co widzisz, to wszystko? – zapytała z figlarnym uśmiechem, nie spuszczając z niego wzroku. – Prawdziwa zabawa dopiero się zacznie.
Jakub odpowiedział jej gorącym spojrzeniem.
– Mam nadzieję, że nie wszystko. Bo jeśli to dopiero wstęp, to nie jestem pewien, czy będę chciał, żeby to kiedykolwiek się skończyło.
Zadrżała. Nie z chłodu, lecz z tego, jak zabrzmiał jego głos. Niższy, niż sobie wyobrażała. Szorstki, ale miękki zarazem. Jakby mógł mówić o byle czym, a i tak chciałoby się go słuchać.
Odwróciła się w stronę głośników, pozwalając, by muzyka wypełniła przestrzeń pokoju, zalewając go ciepłymi, pulsującymi dźwiękami. Stojąc tyłem do niego, zakołysała biodrami z płynną zmysłowością, jakby zapraszała go do patrzenia, a potem głębiej, z pełnym, uwodzicielskim skrętem. Jej ciało poruszało się w leniwym rytmie, niemal falując. Cienka, zwiewna sukienka, nie przylegała do niej ściśle. Materiał unosił się i opadał, lekki jak mgła, muskając jej skórę i odsłaniając nogi w sposób, który budził w nim niemal bolesne pragnienie. Najpierw wewnętrzna strona uda, gładka i napięta, potem zewnętrzna. Jej ramiona uniosły się, a sukienka podążyła za ich ruchem, zadzierając się wysoko, niemal do granicy pośladków. Odsłoniła smukłe uda. Luźny jedwab nie ograniczał jej, lecz tańczył wokół niej, odsłaniając nieprzyzwoicie dużo, a jednocześnie zostawiając przestrzeń dla wyobraźni. Jakub patrzył, jak jedwabisty materiał muska jej kształtny tyłek, podkreślając miękkie wgłębienia po bokach, jakby stworzone do dotyku. Odwróciła się przodem, nie przestając kusić go hipnotyzującym kołysaniem bioder. Jej ruchy były płynne, niemal zwierzęce, instynktowne, a zarazem w pełni kontrolowane. Maska, którą miała na twarzy, ukrywała jej rysy, ale to, co widział, wystarczało, by zrozumieć, że była piękna, nieoczywista i zjawiskowa.
Iza oddychała głębiej, a cienka sukienka napinała się na jej piersiach, jakby chciała pęknąć. Jej pełne piersi, wolne od biustonosza, falowały przy każdym wdechu, twarde sutki, niemal przebijające materiał, błagały o dotyk. Uniosła dłonie nad głowę, a smukłe ramiona wygięły się w łuk, zapraszając do grzechu. Długie, delikatne palce przecinały powietrze z hipnotyzującą lekkością, kreśląc niewidzialne linie, które miały go opleść. Ruch nadgarstków był miękki, przesycony celową, powolną zmysłowością, ciągnąc za sobą jego wzrok. Widziała, jak działa na jego zmysły.
Jakub siedział sparaliżowany, nie mogąc wydusić z siebie słowa. W głowie kłębiły mu się brudne myśli, spodnie zrobiły się ciasne. Już nie patrzył na ekran. Teraz patrzył na ciało. Na piersi, które unosiły się w spokojnym rytmie. Na sutki, które mógłby lizać, ssać, aż straciłaby oddech. Wyobrażał sobie, jak zdziera z niej tę sukienkę, jak jego dłonie zaciskają się na jej skórze, Chciał ją mieć. Tu. Teraz. Chciał się w nią wgryźć, rozebrać ją do końca, poczuć jej smak na języku. Ale nie ruszył się, bo wiedział, że kiedy po nią sięgnie, wszystko zepsuje.
Iza, nie odrywając od niego palącego spojrzenia, zsunęła teraz dłonie w dół. Jej palce musnęły ramiona, a potem z leniwą, prowokującą precyzją zaczęły sunąć po nagiej skórze. Dotykała się tak, jakby jej to robił mężczyzna – pewnie, ale z wyczuwalnym napięciem. Zatrzymała się na brzuchu, lekko naciskając, by podkreślić jego idealny, płaski kształt, po czym palce sięgnęły rąbka sukienki. Jakub wpatrywał się w nią z żarliwością, która rozrywała mu rozporek. Każdy ruch przyciągał jego wzrok, rozpalał wyobraźnię. Gdy odsłoniła biodra, delikatnie unosząc materiał sukienki, jego oddech stał się głębszy, a w oczach zapłonął głód. Chciał pożreć każdy centymetr jej skóry samym spojrzeniem.
Czuła na sobie jego wzrok jak fizyczny dotyk. Jej skóra zapłonęła i choć starała się zachować pozory obojętności, serce zabiło jej szybciej. Powoli odwróciła głowę, napotykając jego oczy i wtedy w jej spojrzeniu błysnęło coś figlarnego, jakby rzucała mu wyzwanie. Zamiast się wycofać, podciągnęła sukienkę jeszcze bardziej, lecz majtki wciąż pozostawały dla niego tajemnicą. Powoli, z premedytacją, odwróciła się tyłem, a jej biodra zaczęły kreślić szerokie okręgi. Każdy ruch bardziej prowokujący od poprzedniego. Pochyliła się lekko, pozwalając, by dół sukienki powędrował w górę. Materiał odsłonił smukłe, napięte uda, a potem – na moment, który zatrzymał jego oddech, fragment pośladków, między którymi mignął wąski pasek czarnej tkaniny, niemal niewidoczny, ale wystarczający, by jego wyobraźnia eksplodowała.
Iza spojrzała na niego przez ramię, rozchylając usta w wilgotnym, tajemniczym uśmiechu.
– Lubisz patrzeć, prawda? – rzuciła z figlarną pewnością siebie.
Jakub nie spuszczał z nie wzroku, a w jego skupionych oczach był głód, a może nawet cień frustracji, że w tej chwili mógł tylko patrzeć. W końcu odchylił się w fotelu, niespiesznie uniósł kieliszek do ust i upił łyk wina.
– Wiesz, że to jest tortura, prawda? – wycedził gorzko.
Iza uśmiechnęła się leniwie.
– I w dodatku musisz za nią płacić – odparła przewrotnie.
Teraz obróciła się przodem. Jej dłonie powędrowały do ramiączek – chwyciła je opuszkami, przeciągając moment, zanim zaczęła zsuwać je w dół. Palce ledwie muskały ramiona, sunąc po nich leniwie, jakby chciała przedłużyć każdą sekundę. Materiał sukienki zadrżał na jej skórze, napiął się lekko, a potem ustąpił, powoli zsuwając się z ramion. Jakub nie poruszył się, ale jego palce zacisnęły się mocniej na kieliszku. Spojrzenie przesunęło się wzdłuż jej ciała, zatrzymując się na napiętych mięśniach brzucha, na subtelnym drżeniu skóry, jakby czuła jego wzrok. Jego klatka piersiowa uniosła się nieco głębiej, oddech zwolnił. Cholera, wiedział, co się zaraz stanie, ale czekanie było niemal równie intensywne, co sama nagość. Sukienka zsunęła się niżej, delikatnie opierając się na zaokrąglonym kształcie jej piersi, gdzie materiał naciągnął się, jakby nie chciał całkowicie odsłonić jej ciała. Na moment zatrzymała się, spoglądając na niego z bezlitosnym, tajemniczym uśmiechem.
– Naprawdę tego chcesz?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo – odpowiedział cicho.
Oparł się głębiej o fotel, ale jego wzrok nie oderwał się od niej nawet na sekundę. Sukienka powoli zsunęła się w dół, uwalniając jej obłędne piersi. Sutki, czując chłód powietrza i napięcie, stwardniały, stając się ostrymi punktami, które pulsowały w rytmie jej przyspieszonego oddechu. Iza rzuciła mu ostre, wyzywające spojrzenie, ciekawa jego reakcji. Nigdy wcześniej nie odsłoniła się przed nim tak bardzo. A teraz stała dwa kroki przed nim, naga w każdym sensie – czuła na skórze jego oddech i jego spojrzenie, które paliło ją jak ogień. Drżała, ale nie ze strachu, nie z chłodu, lecz z napięcia. Rozebrała się dla pieniędzy, ale to nie była prawda. Rozebrała się dla niego i to ją przerażało, ale jeszcze bardziej podniecało. Jego wzrok ślizgał się bez wstydu po jej ciele – po piersiach, po napiętych sutkach. Patrzył na nie tak, jakby chciał je wziąć do ust. Jakby już je smakował. Pod tym spojrzeniem czuła się jeszcze bardziej odsłonięta, a mimo to miała nad nim przewagę. Widziała, jak zaciska dłonie na poręczach, jak powstrzymuje się przed tym, żeby się nie rzucić. Była w szoku, bo jej ciało również zaczęło żyć własnym życiem. Podbrzusze pulsowało, ciepło rozlewało się między nogami, sutki bolały z napięcia. Była jego obsesją i to ją nakręcało. Wyznaczyła sobie wcześniej granice, jasne linie, których nie miała przekraczać – pieniądze za taniec, nic więcej. Ale teraz, stojąc metr od niego, z ciałem płonącym pod jego wzrokiem, miała w dupie zasady. Czuła, że musi zrobić coś szalonego.
Jakub pozostał na fotelu, czekał, nie sięgnął po więcej. Może nie chciał dać po sobie poznać, jak bardzo działa na niego ten widok, ale Iza widziała. Znała mężczyzn, ich reakcje, ich słabości, a on nie był wyjątkiem. Wiedziała, jak jej piersi działają na tych, którzy nie mieli do nich prawa. Nie nakryła ich. Stała tak, pozwalając, by on pożerał wzrokiem każdy ich szczegół.
– Dalej – wyrwało się z ust Jakuba.
Ona odpowiedziała wyzywającym spojrzeniem. Jej oczy mówiły jasno: „To ja rządzę”. Ale w tym spojrzeniu czaiła się też nuta dzikości, jakby sama kusiła los.
Powoli uniosła dłonie. Smukłe palce przesunęły się wzdłuż boków piersi, leniwie i z rozmysłem. Zatrzymała się tuż przy sutkach, nie dotykając ich. Zawiesiła palce w powietrzu, drażniąc go samą obietnicą, że mogłaby to zrobić. Bawiło ją, jak bardzo próbował się nie zdradzić.
– Myślisz, że możesz mnie dotknąć? – zapytała cicho, przeciągając ostatnie słowo i jednocześnie, z niemal bolesną delikatnością, okrążyła opuszkami palców zarys twardych brodawek, ledwie je dotykając.
Jej słowa zawisły między nimi, ciężkie od napięcia.
– A mogę? – wycedził w końcu, chrapliwym, niskim, głosem.
Iza przechyliła głowę, a jej uśmiech stał się jeszcze bardziej przewrotny. Zamiast się cofnąć, zrobiła krok bliżej – tak blisko, że czuł ciepło jej ciała. Sukienka zsunęła się niżej, zatrzymując się na biodrach, piersi zakołysały się przed jego twarzą.
– Jeszcze nie – szepnęła. – Ale chcesz więcej, prawda?
Jej dłonie wróciły do piersi, tym razem bez wahania. Musnęła sutki, a potem ścisnęła je, wydając cichy, przeciągły pomruk, który przeszył go jak ostrze. Jakub patrzył na nią, jak drapieżnik obserwujący ofiarę, choć w tym momencie to ona była prawdziwym drapieżnikiem.
– Prowokujesz mnie – mruknął. – Wiesz, że wystarczy jedno słowo. Nie jestem święty, Iza.
Zadrżała. Nie dlatego, że się bała – przeciwnie. Ta ledwie wyczuwalna granica między kontrolą a jej utratą, była tym, co rozpalało ją najbardziej.
– Może właśnie tego chcę – powiedziała w końcu, pochylając się jeszcze bliżej. – A może chcę zobaczyć, ile jesteś w stanie wytrzymać.
Pragnął jej. To było oczywiste. Ale ona nie zamierzała mu tego ułatwiać. Jeszcze nie teraz.
– Zawsze się powstrzymywałam. Wyobrażałam sobie, co sobie myślisz, patrząc jak dla ciebie tańczę – mówiła powoli, a jej głos płynął jak trucizna, słodka i zabójcza. – Ale dzisiaj, Jakub, pozwolę ci poczuć więcej.
Pomasowała piersi wolnymi, okrężnymi ruchami.
– Wyobrażasz sobie? – ciągnęła, głębszym, bardziej kuszącym głosem. – Mógłbyś je dotknąć, poczuć to wszystko pod palcami?
Jakub przełknął ślinę, walczył z samym sobą, by się nie ruszyć.
– Przestań… mnie… dręczyć – wycedził, ale w jego głosie nie było siły, tylko pragnienie, które ledwo trzymał na wodzy.
Iza roześmiała się melodyjnie, ale z nutą okrucieństwa. Nachyliła się jeszcze bliżej, jej usta znalazły się tuż przy jej twarzy, a ciepło jej oddechu sprawiło, że zadrżał.
– Dręczyć? – szepnęła, przeciągając słowo. – Nie, Jakub. Ja cię rozpalam. I jeszcze nie widziałeś wszystkiego.
Odsunęła się, ale tylko po to, by oprzeć się tyłkiem o brzeg stołu naprzeciw niego. Krzyżując nogi, pozwoliła sukience opaść do kostek. Kopnęła ją, a ona wylądowała na jego kolanach. Roześmiała się, a Jakub zamarł. Była tylko w czarnych majtkach, a cienka koronka przylegała ciasno do jej cipki, ledwo ją zakrywając. Iza napięła i złączyła uda, doskonale wiedząc, że ich widok kusi go, by rozchylić je siłą. Odruchowo zerknęła na jego krocze i zobaczyła to – wyraźny zarys napiętego członka, którego nie był w stanie ukryć. O cholera – krzyknęła w myślach, a jej usta drgnęły w jeszcze bardziej prowokującym uśmiechu. Jej własne ciało nie mogło pozostać obojętne na ten widok. Ciepło między nogami zapulsowało mocniej i wtedy rozchyliła lekko uda, jakby chciała go sprowokować do ostatecznego kroku. Była kusząca i niedostępna.
– Podoba ci się? – zapytała, a jej głos zadrżał od napięcia, które sama budowała. – Bo mogę być bardziej niegrzeczna. Chcesz?
Jakub milczał, ale jego oczy pożerały ją, błagały o więcej, a jednocześnie walczyły z bezsilnością. Napięcie między nimi osiągnęło punkt, w którym powietrze zdawało się iskrzyć.
– Powiedz mi – szepnęła, pochylając się lekko w jego stronę. – Powiedz, czego chcesz, a może ci to dam.
– Ciebie – wychrypiał pożądliwie.
Spojrzenie, które jej rzucił, było dzikie, pełne desperackiej prośby i obietnicy rozkoszy. Wbiło się w nią, wzbudzając w dole brzucha palące mrowienie.
– Mnie? – powtórzyła powoli, próbując pozbierać myśli i ogarnąć w głowie chaos.
Jej ciało, zdradzieckie i nieposłuszne, pragnęło mężczyzny – wilgoć między udami, skurcze w brzuchu, palce aż świerzbiły, by chwycić go za kark i przestać udawać. Ale wtedy pojawił się w myślach obraz męża. Cichy wyrzut, który uczynił z niej jeszcze bardziej wyuzdaną sukę. Zacisnęła dłonie w pięści, wbijając paznokcie w skórę, próbując ukarać się za myśli, które nie powinny się pojawić.
– Za dużo, Jakub. Ale dam ci coś, co zapamiętasz.
Rozchyliła nogi – nie gwałtownie, lecz z płynną pewnością, która miała w sobie coś niemal arystokratycznego. Sprawdzając wzrokiem, czy Jakub wszystko widzi, zsunęła dłonie na uda. Pogładziła je, palce powędrowały od kolan w górę, muskając wewnętrzną stronę, gdzie skóra była najcieplejsza, najdelikatniejsza. Zatrzymała się na krawędzi majtek, przesuwając opuszkami po koronkowym brzegu, jakby chciała przedłużyć jego torturę. Potem, z premedytacją, wsunęła palce pod materiał, a koronka napięła się, zdradzając kształt jej dłoni. Spojrzała na niego, błyszczącymi oczami, usta rozchyliły się w uśmiechu, który był czystą prowokacją. Dłoń pod koronką poruszyła się. Z premedytacją nie odsłoniła cipki, jedynie zasugerowała, co robi, wsuwając palce głębiej w rytmicznym, powolnym tempie. Materiał wybrzuszył się, a to, co zaczęło się jako taneczny pokaz, stało się teraz grą – masturbacją stworzoną tylko dla jego oczu.
Jej oddech przyspieszył, ciało odpowiedziało natychmiast – skóra zapłonęła delikatnym rumieńcem, mięśnie napięły się, a z jej ust wyrwał się cichy jęk. Drugą ręką musnęła brzuch, potem pierś. Ścisnęła ją lekko, pozwalając, by sutek stwardniał jeszcze bardziej pod jej palcami. Westchnienie, które wydarło się z jej ust, było niekontrolowane, przesycone perwersyjną rozkoszą. Dźwięk, który zaskoczył ją samą, a jego rozbroił do reszty. Wyglądała, jakby się przestraszyła, że tak szybko dała się ponieść. Wyjęła dłoń z majtek i spojrzała na palce, które lśniły wilgocią, zdradzając, że nie udawała. Uniosła je do ust, muskając wargi z leniwą, niemal lubieżną przyjemnością.
Jakub nie wytrzymał. Odepchnął z hukiem fotel, zrywając się na nogi i w dwóch szybkich krokach znalazł się przy Izie, zatrzymując się tak blisko, że dzieliły ich tylko centymetry rozgrzanego powietrza. Jego dłonie uniosły się, jakby chciał ją chwycić, ale powstrzymał się, bo wiedział, że to ona dyktowała zasady.
Stał w miejscu, z dłońmi zaciśniętymi w pięści, walcząc z niewidzialną siłą, która trzymała go w miejscu.
– Co ty ze mną robisz? – wyrzucił w końcu z siebie, pokazując, że właśnie traci kontrolę.
W tej chwili Iza powinna poczuć satysfakcję. Miała go. Był jej, całkowicie. Powinna go zostawić – niezaspokojonego i głodnego, by, jak pies, skamlał, błagając ją o kolejne spotkanie. Nie miała planu, bo szlag trafił wszystkie wcześniejsze ustalenia, a jego słowa odbierały jej trzeźwość. Nie mogę – powtarzała w głowie, jakby te dwa słowa miały coś zmienić, ale jej ciało miało własną wolę. I wtedy… wpadło jej do głowy coś szalonego. Tak nierozsądnego, że aż ją samą to przeraziło.
Na jej ustach pojawił się zmysłowy uśmiech, obietnica i drwina w jednym. Siedziała na brzegu stołu, nogi miała rozchylone. Jej dłoń ponownie zsunęła się między uda. Dotknęła się lekko przez majtki i nie odrywając od niego spojrzenia, przesunęła całym palcem wzdłuż szparki, tworząc na miękkiej koronce podłużna szczelinę. Była podniecająca i jednocześnie bezlitośnie okrutna.
– Marzyłeś o tym, mam rację? – szepnęła, delektując się jego napięciem.
– Iza… – powiedział błagalnie. – Przestań, albo pozwól mi cię dotknąć.
– Chcesz mnie? – szepnęła głosem nasączonym lubieżną rozkoszą, ale też z nutą władzy. – To udowodnij, że bardzo mnie pragniesz.
Jakub zamarł, spojrzał na nią z niepewnością, jakby nie wierzył własnym uszom.
Iza… – wymamrotał głosem drżącym z napięcia. – Co mam ci zrobić?
Wygięła usta w lubieżnym uśmiechu, oczy zapłonęły władczą żądzą.
– Pokaż mi go, pokaż jak cię podniecam – szepnęła, wbijając błyszczące spojrzenie w wybrzuszenie w jego spodniach
Jakub przełknął ślinę, a jego oczy rozszerzyły się w nagłym szoku. Dopiero teraz dotarło do niego, że ona to widzi.
– Wyjmij penisa i dotykaj się tak, jak pieszczę się dla ciebie.
– Iza, dlaczego jesteś taka okrutna? – rzucił ostro. – Zapłaciłem ci…
– Okrutna? – przerwała, uśmiechając się ze słodką pieszczotą. – Zapłaciłeś za emocje, Jakub. I ja ci je daję.
Wsunęła palec pod koronkę, odsłaniając jedynie skrawek gładkiej, rozpalonej skóry tuż obok cipki – kuszący, grzeszny fragment, który sprawił, że Jakub wstrzymał oddech.
– Patrzyłeś na moje filmy, prawda? – droczyła się, drażniąc pod spodem łechtaczkę, aż jej uda drgnęły. – Kręciłam je, myśląc o tobie. O tym, jak twardniejesz, jak dochodzisz, patrząc na moją cipkę. Więc teraz mi to pokaż. Udowodnij, że to prawda.
Słowa Izy były jak płomień, lizały jego skórę, rozpalając wstyd i żądzę. Penis w spodniach pulsował, napierając na materiał.
– Iza… to… popieprzone – szepnął, ale wbrew temu, co mówił, jego dłonie drgnęły i przesunęły się na pasek. – Musisz mi to robić?
– Co ja ci robię? – odpowiedziała głosem, który dosłownie ociekał perwersyjną słodyczą. – Daję ci rozkosz, Jakub.
Jej palce przyspieszyły, muskając cipkę pod koronką.
– Rozebrałam się dla ciebie. Pokazałam ci więcej, niż powinnam. – Zrób to, a może się zapomnę? No wyjmij go. Teraz.
Jakub oddychał ciężko, biegał wzrokiem od jej twarzy, do majtek, do jej palców, które w hipnotyzującym rytmie drażniły łechtaczkę. Drżącymi dłońmi rozpiął pasek, ciągnąc go gwałtownie i rozsunął rozporek. Spodnie zsunęły się do połowy ud, odsłaniając napięty materiał bokserek.
– Dalej – rozkazała.
Z bolesnym grymasem chwycił gumkę, a gdy ją odsunął, jego członek wyswobodził się nagle — twardy, pulsujący, niemal purpurowy od napięcia. Drżał, jakby gotów był eksplodować od samego jej spojrzenia. Stał dumnie odsłonięty, wystawiony na jej łaskę, a Iza wodziła po nim wzrokiem, w którym tliła się triumfalna satysfakcja.
– Och, Jakub… jaki niebezpieczny – zamruczała z rozkoszą. – Chciałbyś wsadzić tego twardego kutasa w moją mokrą cipkę, co? Poczuć, jak cię ściskam?
Jej sprośne słowa, zawibrowały w powietrzu, a ręka w majtkach powędrowała głębiej. Wąski pasek materiału napiął się do granic, niemal pękając. Jakub widział, jak jej palce przesuwają się po cipce, a ich czubki wysuwają się spod cienkiej koronki. Materiał uniósł się, odsłaniając skrawek lśniących fałd – mokrych, rozciągniętych pod jej energicznym dotykiem.
– Iza… nienawidzę cię za to – wyrzucił z siebie.
Był sfrustrowany, lecz jego penis drgał, a nabrzmiały czubek ociekał podnieceniem. W jego głosie było błaganie o jej dotyk, o cipkę, którą mu obiecała, ale jej sprośne, władcze spojrzenie trzymało go w miejscu, zmuszając do posłuszeństwa.
Iza wysunęła palce, lśniące od wilgoci jej cipki i powoli przesunęła nimi po rozchylonych udach, zostawiając na skórze błyszczący, grzeszny ślad. Jej usta rozchyliły się w lubieżnym uśmiechu, a słowa, które wypowiedziała, ugięły Jakubowi kolana.
– Pokaż mi, co robiłeś, oglądając moje filmy – szepnęła.
Jakub spojrzał na nią i oddech zamarł mu w gardle, jakby złapano go na gorącym uczynku.
– Ściskałeś go, marząc o mojej cipce, prawda? – ciągnęła, jej ostry śmiech wbijał się w jego ciało jak igły. – Teraz masz mnie żywą, Jakub.
Rozchyliła uda jeszcze szerzej, jakby zapraszała go do siebie i on nie wahał się ani chwili. Wszedł pomiędzy jej nogi, tak blisko, że wystarczyłby jeden ruch biodrami, a jego kutas wsunął by się w jej szparkę. Czuł bijące od niej ciepło, przed oczami miał jej twarz, uniesione piersi, twarde sutki, które wręcz szukały jego dłoni.
– Boże, Iza… Nie wytrzymam – wyszeptał z drżącym od emocji głosem.
– Musisz – odpowiedziała, równie rozpalona, ale z nutą prowokacji.
Koronkowe majtki napięły się ciasno, ukazując wyraźny zarys rozchylonej szparki.
– Nawet w filmach nie pokazałam ci tyle – dodała cicho, a wtedy jej palec wsunął się do środka. Z jej ust wyrwał się ledwie słyszalny jęk, a materiał bielizny zdawał się trzeszczeć pod ciężarem pożądania, które niemal wylewało się z niej każdym oddechem.
– Chwyć go, Jakub – rozkazała, głos jak gorący bat, nasączony lubieżną władzą. – Pieść się dla mnie. Pokaż, jak desperacko mnie pragniesz.
Jakub dyszał, jego oczy pożerały jej cipkę, piersi, wszystko.
– Iza… – wychrypiał, zdartym głosem. Chwycił penisa, palce zacisnęły się brutalnie, jakby chciał go zmiażdżyć.
– Chcę cię ruchać, na tym stole, rozedrzeć, aż będziesz błagać… chcesz tego samego, przyznaj się!
– Jakub, nie możesz – jęknęła, ale jej głos drżał, oczy błyszczały perwersyjnym żarem. – To by wszystko zniszczyło. Nie miałbyś na co czekać.
Jakub poruszał dłonią, najpierw powoli, ale szybko nabrał tempa, ręka pompowała z dziką siłą, skóra przesuwała się w górę i w dół, odsłaniając purpurowy, nabrzmiały czubek, ociekający gęstą wilgocią. Biodra szarpnęły się, jakby już wdzierał się w jej ciało.
– O tak, właśnie tak – syknęła Iza, jej głos kipiał sprośnym zachwytem, oczy lizały każdy jego ruch. – Wyobrażasz sobie, jak wbijasz się we mnie? Moja cipka jest taka ciasna, taka gorąca, ściskałaby cię, aż byś oszalał. Byłoby ci jak w niebie, Jakub, ale musisz na to zasłużyć.
Do jednego palca, który tkwił w jej cipce dołożyła drugi i zaraz trzeci, biodra drgnęły, jakby sama walczyła z pokusą.
– Pieść się mocniej. Pokaż, że zasługujesz na to, co ci obiecuję.
Jej słowa kusiły, niemal namacalne, a cichy jęk, który wyrwał się z jej gardła, był jak płomień podsycony jego desperacją.
– Iza… błagam cię – wysapał Jakub, ręka przyspieszyła, ściskając penisa w żelaznym uścisku. Ruchy stały się gwałtowne, skóra trzaskała przy każdym pchnięciu, krople podniecenia spływały po palcach, jądra napinały się, gotowe wybuchnąć. Poruszał biodrami, jakby wsuwał się w jej wyobrażoną cipkę.
Iza, widząc jego szaleństwo, zanurzyła palce jeszcze głębiej, drażniąc się w rytmie jego ruchów. Jej uda zadrżały, a majtki zsunęły się niżej, odsłaniając prawie całą cipkę.
– Tak, Jakub… daj mi to… pokaż, jak dla mnie dochodzisz – wykrzyczała z ekstazą i uniosła biodra wychodząc mu na spotkanie. – Wytryśnij na mnie…
Jej oczy błagały go o ten akt oddania, jakby tylko jego nasienie mogło dopełnić ich szalonej gry. Teraz ich ruchy zsynchronizowały się w gorączkowym rytmie. Iza dotarła pierwsza – jej palce wbiły się głęboko, łechtaczka zapulsowała, a z gardła wyrwał się dziki, zduszony krzyk. Fala rozkoszy zalała jej ciało, cipka zacisnęła się na palcach, a jej skóra zapłonęła. I wtedy poczuła na sobie gorące plaśnięcie.
Jakub, widząc jej orgazm, stracił kontrolę. Śliska od podniecenia dłoń, pompowała penisa w szaleńczym tempie.
– Iza… – ryknął, głosem pełnym bólu i ekstazy, i doszedł. Penis zapulsował gwałtownie, a gorące strumienie nasienia trysnęły na jej uda, brzuch, majtki, znacząc ją jak trofeum. Jego ciało drgało, biodra szarpały się, a każdy wytrysk, lądujący na jej ciele, był jak hołd złożony jej władzy.
– Boże, ale obłędnie! – krzyknęła, podsuwając się bliżej, aby jak najwięcej spermy wylądowało na jej skórze. – Dobrze, Jakub. Podoba mi się.
Jakub upadł na kolana, dysząc, wciąż patrząc na nią, na jej cipkę, lśniącą od rozkoszy, i na swoje nasienie, które błyszczało na jej ciele, łącząc ich w tej jednej, szalonej chwili. Iza stała nad nim, z każdym oddechem odzyskując kontrolę. Jej spojrzenie, choć rozpalone, stało się ostre, niemal królewskie, jak u bogini, która wie, że ma go u swoich stóp – zmęczonego, zdyszanego, może nawet upokorzonego własnym pragnieniem. Zaparła się mocniej o blat stołu, wyprostowała, wstydząc się swojego wyglądu. Z eleganckiej, tajemniczej damy, której każdy gest był wyreżyserowanym tańcem, Iza stała się wcieleniem surowej namiętności – mokra od potu i rozkoszy, zdyszana, pachnąca nasieniem, z majtkami zrolowanymi na biodrach, odsłaniającymi rozmemłaną cipkę. Nie była już tajemnicą, lecz kobietą, która oddała się chwili z dziką, niemal zwierzęcą szczerością, wciąż władcza, ale naznaczona ogniem własnej żądzy
Nasienie Jakuba spływało po jej brzuchu, udach, skapując na podłogę. Nie patrzyła na niego, nie musiała. Uniosła nogi i zsunęła majtki do końca. Kiedy opadły, ona, nie zważając na jego spojrzenie, zwinęła je w dłoni, pochyliła się lekko i otarła jego nasienie z brzucha i ud. Potem, z błyskiem w oku, wcisnęła mu zwinięty materiał w dłoń, a jej palce musnęły jego skórę, zostawiając dreszcz.
– To musi ci wystarczyć – powiedziała ciepło.
– Iza, dlaczego? – sapnął, podnosząc się z podłogi. – Najpierw chcesz, żebym pragnął cię jak wariat, a potem mówisz, że na tym koniec.
Przejechał dłonią po twarzy, próbując zebrać myśli.
– Cholera, poniosło mnie. Nie planowałam tego. Przepraszam – rzuciła gwałtownie, jakby pożałowała, togo, co zrobili.
Wyminęła go i podeszła do fotela, gdzie leżała jej sukienka. Jakub obrócił się i wciąż dysząc, patrzył, jak jej naznaczone seksem ciało, powoli znika pod jedwabną tkaniną.
– Mam nadzieję, że cię nie zawiodłam – rzuciła z nutą triumfu.
– Uzależniłaś mnie – odpowiedział bez zawahania, sucho, jak mężczyzna, który już wie, że nie ma odwrotu. – Kiedy znowu się spotkamy?
Jej uśmiech stał się jeszcze bardziej enigmatyczny, pełen ukrytych znaczeń.
– Kiedy będziesz gotowy – odpowiedziała cicho. – Dobranoc, Jakub.
Narzuciła płaszcz. Drzwi trzasnęły cicho, a kiedy wyszła na korytarz, wsunęła na głowę czapkę, naciągając ją głęboko na czoło. Duże, ciemne okulary ukryły oczy, a wysoko postawiony kołnierz dodatkowo zasłonił jej twarz. Musiała być ostrożna. Zamówiła Ubera, a gdy samochód podjechał, omiotła spojrzeniem otoczenie. Nie dostrzegła nikogo podejrzanego. Dopiero teraz poczuła, ile wysiłku kosztowało ją to przedstawienie. Każdy gest, każde słowo, każde spojrzenie było starannie wyreżyserowane – bezlitosne, perfidne, ale konieczne. Musiała udawać kogoś, kim nie była. Musiała być chłodna, niedostępna, prowokująca, a jednocześnie trzymać go na krawędzi. Jeden fałszywy ruch, jedno drgnienie głosu, a wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Wiedziała to. Widziała to w jego oczach. Gdyby dała mu choć cień nadziei, nie zawahałby się jej wykorzystać. A ona? Uśmiechnęła się gorzko. Wiedziała, że w głębi duszy mogłaby mu na to pozwolić – ale nie dzisiaj. Nie teraz.
Na stacji metra weszła do pierwszego wagonu, po chwili przeszła do drugiego. Potem trzeciego. Kilka minut później wysiadła i zmieniła kierunek. Jeszcze kilka przesiadek i była pewna – nikt jej nie śledził.. Do domu wróciła kolejką. Zachowywała się jak szpieg, ale ryzyko było zbyt duże.
Tej nocy nie potrafiła zasnąć, choć zmęczenie ściskało jej ciało jak imadło. Następnego dnia ani razu nie zajrzała do profilu na OnlyFans — nie dlatego, że zapomniała. Wręcz przeciwnie. Była pewna, że czeka tam na nią wiadomość.
Jak Ci się podobało?