Iza I Tomek (VIII)
4 marca 2025
Iza i Tomek
1 godz 4 min
Po wakacjach nasze życie przyspieszyło, a dni, które mogliśmy spędzić razem w domu, stały się rzadkością. Kiedyś byłem poza domem najwyżej dwa weekendy w miesiącu, ale teraz zdarzało mi się nie wracać przez całe tygodnie. Szkolenie goniło szkolenie, a odległe lokalizacje sprawiały, że powrót na dzień czy dwa wydawał się bez sensu. Wolałem zostać w hotelu, zamiast marnować godziny na podróż. Iza znosiła rozłąkę dzielnie, ale po dwóch miesiącach zaczęła dostawać głupawki, a miała naprawdę skuteczne sposoby, by przypominać mi, co tracę. Zaczęło się niewinnie. Zdjęcie w przymierzalni – nowa sukienka, nogi w pończochach i pytanie: „Pasuje mi?”
Oczywiście musiałem zapytać, co ma pod spodem. Odpowiedź przyszła natychmiast – kilka kadrów jej smukłych ud opiętych koronkami. Twarz zawsze poza kadrem, jakby instynktownie wiedziała, że takie obrazy mogłyby kiedyś wyciec. Każde kolejne zdjęcie odkrywało coraz więcej. Gładka skóra, mokre włosy po kąpieli, fragment jej nagiego ciała na rozrzuconej pościeli. Diablica, wiedziała, jak mnie dręczyć.
– Dziewczyno, myślisz, że jest mi łatwo? – śmiałem się z niej się, ale czułem narastającą frustrację.
– I dobrze ci tak – odpisywała zadziornie. – Masz taki skarb w domu, a włóczysz się po hotelach.
Przekomarzaliśmy się godzinami przez telefon i pisząc wiadomości. Czasami pytała o pokusy. O dziewczyny na szkoleniach, które – jak twierdziła – tylko czekają, by dopaść przystojnego, samotnego faceta.
– Tak uważasz? – zakpiłem, kiedy pewnego razu zaczęła mnie dręczyć na serio.
– Po prostu cię ostrzegam.
– Nie trafiła się jeszcze taka, która mogłaby choćby zbliżyć się do ciebie, kochanie.
To właśnie była prawdziwa, szalona Iza. Byłem wtedy na kolejnym szkoleniu dla dużej korporacji. Z Damianem, nowym szefem wielkiego funduszu inwestycyjnego, znaliśmy się od dawna. Był bezwzględny w interesach i taki sam w życiu, i w relacjach z ludźmi – nie znał kompromisów, zawsze dążył do celu, nie oglądając się na innych. Mimo to lubiłem go i dobrze się dogadywaliśmy. Praca w funduszu była pełna stresu i presji, dlatego pracownicy potrzebowali właśnie kogoś takiego, jak ja. Po zakończeniu warsztatów i integracji zostaliśmy z Damianem w hotelu na jeszcze jedną noc – on miał następnego dnia lot za granicę, a ja dzień przerwy przed kolejnym szkoleniem. Nie mieliśmy nic do roboty, więc poszliśmy do baru, by przy drinkach omówić dalszą współpracę.
Alkohol rozluźnił atmosferę, rozmowa stała się lżejsza. Wtedy odezwał się telefon – Iza.
– Dobrze się bawisz beze mnie? – zagadnęła prowokacyjnie.
– Tęsknię – uśmiechnąłem się pod nosem. – Ale możesz być spokojna. Nie ma tu nawet na kim zawiesić wzroku, więc pewnie się z Damianem upijemy.
Iza znała Damiana z moich opowieści i doskonale wiedziała, jak wyglądały nasze spotkania – pełne biznesowych rozmów, ale i luźniejszych wieczorów przy alkoholu. Może właśnie dlatego drążyła dziś bardziej, niż zwykle. Znała korporacyjny świat i wiedziała, że w takich miejscach nie brakowało kobiet, które potrafiły wyczuć chętnych facetów na kilometr.
– Kochanie, dobrze wiesz, że dla mnie istniejesz tylko ty – zaśmiałem się, próbując ją uspokoić.
– Taaak? – przeciągnęła z niedowierzaniem. – No dobrze, uwierzę ci na słowo… Ale pamiętaj, że mam swoje sposoby, by się dowiedzieć, co tam się dzieje.
Spojrzałem na Damiana. Uniósł brwi i pokiwał głową ze zrozumieniem – on też był żonaty. Upiłem łyk whisky i odpowiedziałem głośno, tak aby i on miał z niej ubaw:
– Nie ma tu żadnej panienki, kochanie. I nie zapowiada się, by miała się pojawić. Jest późno.
Nie zdążyłem jeszcze dobrze odłożyć telefonu, gdy w drzwiach baru pojawiła się kobieta, zupełnie, jakby przywołana słowami Izy. Blondynka, w średnim wieku, choć w jej przypadku wiek nie miał większego znaczenia. To, co naprawdę przyciągało uwagę, to subtelna uroda i diabelsko seksowne ciało, które było grzechem zamkniętym w ludzkiej formie. Miała na sobie obcisłą, czarną mini, której błyszczący materiał ciasno opinał jej biodra i płaski brzuch, przyciągając wzrok niczym magnes.
– Rozejrzała się po sali, jakby zastanawiała się, czy w ogóle warto wchodzić, po czym bez pospiechu ruszyła w stronę baru. Sposób, w jaki się poruszała, emanował pewnością siebie i naturalnym darem uwodzenia. Leniwe kołysanie bioder, starannie wyważony krok przyciągały spojrzenia nie tylko mężczyzn, a ona czerpała z tego satysfakcję.
Głęboki dekolt odsłaniał kuszące wgłębienie między piersiami, które poruszały się delikatnie przy każdym kroku. Sukienka ledwo utrzymywała się na cienkich ramiączkach, ukazując smukłe linie nagich ramion i kuszący zarys obojczyków. Kobieta zdawała się nie dostrzegać męskich spojrzeń, ale najprawdopodobniej była to z jej strony jedynie gra. To ona decydowała, komu warto poświęcić uwagę, a komu nie, bo nasze spojrzenia nagle się spotkały. Jej wąskie, karminowe usta uniosły się w lekko prowokacyjnym uśmiechu, który szybko zniknął, gdy odwróciła głowę, udając, że to był tylko przypadek. Usiadła na wysokim stołku przy barze, nonszalancko zakładając nogę na nogę. Z premedytacją pozwoliła sukience przesunąć się nieco wyżej, odsłaniając idealnie smukłe uda i delikatny wzór koronki nad krawędzią pończoch. Nie poprawiła sukienki. Nie zasłoniła nóg. Skinęła na barmana, wydając mu polecenie. Kiedy postawił przed nią drinka, nie spojrzała na niego. Nie podziękowała. Przejechała palcami po szklance i po prostu uniosła szkło do ust, oblizując dolną wargę.
– Widzisz ją? – Damian szturchnął mnie łokciem.
– Trudno jej nie zauważyć – mruknąłem, bo musiałbym być ślepy, żeby nie dostrzec takiego zjawiska. Jej czarna mini lśniła w przytłumionym świetle, długie nogi skrzyżowane w lekko prowokacyjny sposób, smukłe palce pieszczące szklankę – doskonale wiedziała, że znajduje się w centrum zainteresowania. Prawdziwy drapieżnik – pomyślałem. Nie patrzy na nikogo, ale wie, że każdy patrzy na nią.
– Myślisz, że przyszła tu tylko na drinka? – Damian uśmiechnął się krzywo. – Bo ja mam wrażenie, że szuka towarzystwa.
– Możliwe – przyznałem, choć byłem pewny, że nie szuka byle kogo.
– Idę po coś do picia – rzucił, ale to była tylko wymówka.
Prychnąłem pod nosem.
– Serio myślisz, że masz u niej szanse?
Damian zarechotał, jakby w ogóle nie zakładał innej możliwości.
– A co? Chcesz ty spróbować? – odpowiedział pyszałkowatym uśmiechem
Zaśmiałem się cicho, wiedząc, że nie ma sensu mu nic tłumaczyć. Wiedziałem coś, czego on nie wiedział
– Poczekam – odpowiedziałem spokojnie, obrzucając ją krótkim, uważnym spojrzeniem. – Zobaczę, jak sobie poradzisz.
Damian poprawił kołnierz koszuli, a potem przeciągnął dłonią po włosach, nadając im lekki, niedbały porządek.
– Tylko nie zapominaj, że masz żonę, co? – dodałem, patrząc na niego z lekkim uśmieszkiem. – Ona pewnie nie ma nic przeciwko, prawda?
Damian zaśmiał się głośno, wzruszając ramionami.
– Nie musi o niczym wiedzieć. Na wyjeździe robię to, co mi się podoba – odparł, spoglądając na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby to był najbardziej oczywisty podział na świecie.
Podejrzewałem, że zdradza ją od lat i nie widzi w tym żadnego problemu. On również potrafił być bezwzględnym drapieżcą.
– No dobra, jak tam chcesz – odpowiedziałem spokojnie, a on kierował się już w stronę baru.
Zatrzymał się kilka kroków od niej – na tyle blisko, by przyciągnąć jej uwagę, lecz nie na tyle, by wydać się nachalnym. Zamówił drinki, a chwilę później barman postawił przed nią dodatkową szklankę. Kobieta uniosła głowę, spoglądając na Damiana. Nie wyglądała na zaskoczoną – raczej zaciekawioną. Nie sięgnęła od razu po szklankę, trzymając go przez moment w niepewności. W końcu uśmiechnęła się delikatnie i uniosła naczynie do ust. Upiła niewielki łyk, patrząc na niego ponad krawędzią szkła. To był dla niego wyraźny sygnał – otwarte drzwi, zaproszenie do rozmowy.
A jednak mu się, kurwa, udało! – pomyślałem z rosnącym niepokojem. Miałem nieodparte wrażenie, że ich historia w jakiś sposób dotyczy także mnie.
Damian przesunął się bliżej, opierając łokciem o blat. Powiedział coś, czego nie mogłem słyszeć, a usta kobiety wygięły się w lekkim, niemal rozbawionym uśmiechu. Odchyliła się lekko, przełożyła jedną nogę na drugą, chcąc zwrócić na nie jego uwagę i odpowiedziała mu, co sprawiło, że Damian uśmiechnął się szerzej. Wiedziałem, co oznacza ten uśmiech. Przez te kilka dni zdążyłem go już trochę poznać. Był pewny siebie, charyzmatyczny i, co już wielokrotnie udowodnił – potrafił czytać kobiety.
Siedziałem przy stoliku, nie ruszając się, ale uważnie ich obserwowałem. Mój towarzysz radził sobie zaskakująco dobrze – nabrał swobody, stopniowo skracając dystans, a ona zdawała się coraz bardziej zaangażowana. To oznaczało, że za chwilę zdecydują się przenieść rozmowę gdzieś indziej, może do niego, może do niej. Po chwili wstali, a ja, nie wiedząc czemu, zadrżałem z emocji. To już? Po prostu pójdą teraz do pokoju?
Jednak, zamiast się oddalić, oni ruszyli w moją stronę. Damian objął ją lekko w talii, głupkowaty uśmiech na jego twarzy z każdym krokiem zmieniał się w wyraz triumfu. Był z siebie dumny i nie zamierzał tego ukrywać.
Ona natomiast… udawała, że jest pod jego urokiem, ale jej wzrok nieustannie wędrował w moją stronę. Oczy miała chłodne, nieprzeniknione – znałem to spojrzenie, ale dziś kryło się w nim zupełnie coś nowego.
– Tomek – odezwał się pierwszy Damian, uśmiechając się z satysfakcją. – Nie wiem, co ty, chłopie, masz w sobie, ale Iza bardzo chciała cię poznać.
– Iza – kobieta przedstawiła się krótko. Jej głos był spokojny. Wyciągnęła dłoń w moją stronę, uśmiechając się lekko, ale zimny błysk w jej oczach, zmusił mnie do zupełnie innej oceny sytuacji. Jej spojrzenie mówiło jedno – Nie znamy się.
Co do cholery? – myślałem, czując, jak moje serce bije szybciej. Udawała, że nie jest moją żoną, a ja mogłem się jedynie domyślać, co tym razem wymyśliła. W jednej chwili dotarło do mnie, że niewinna zabawa w ekskluzywną uwodzicielkę, która miała wynagrodzić nam rozłąkę, przeradza się w coś znacznie bardziej intensywnego, niż pewnie zakładała na początku. Rozpoczęła ze mną flirt, jakbyśmy się dopiero poznali, a właściwie flirtowała z nami obydwoma.
– Miło cię poznać – powiedziała z lekko drżącym uśmiechem, bawiąc się w najlepsze. Była przewrotna, a teraz wszystko stało się jeszcze bardziej nieprzewidywalne.
Usiadła przy stoliku, wędrując płynnie spojrzeniem pomiędzy mną a Damianem, jakby mówiła nam, że możemy na nią patrzeć bez przeszkód. Spojrzałem w jej dekolt i zrobiło mi się duszno. Był głęboki, odważny – widać było, że nosi sukienkę na gołe ciało. Damian, który odsunął dla niej krzesło, znalazł się w pozycji, która dawała mu jeszcze lepszy widok niż mi. Nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał tej okazji. Jego wzrok, mimowolnie opadł w dół, a na twarzy wytrysnął mu chytry, pożądliwy uśmiech. Piersi Izy były wyraźnie widoczne, a brak biustonosza sprawiał, że każdy, nawet najmniejszy ruch, powodował ich subtelne drżenie i falowanie, wystawiając nasze męskie zmysły na próbę. Starałem się nie przeginać, ale naprawdę trudno było nie patrzeć. Ona nawet nie próbowała ukrywać, że chce być zauważona – jej postawa i ubiór mówiły same za siebie – jestem tu by kusić. Damian i ja wymieniliśmy krótkie spojrzenia, obaj świadomi, że nie pojawiła się przy naszym stoliku przypadkowo.
– A więc… czym się zajmujecie? – spytała, świetnie udając, że nic o nas nie wie.
Damian sięgnął po szklankę i obrócił ją w dłoni.
– Biznesem – odpowiedział, jakby to słowo miało wystarczyć.
– Szerokie pojęcie – zauważała i zawiesiła głos, czekając na wyjaśnienia.
– Mój kolega inwestuje, negocjuje i przejmuje – rzuciłem z lekkim uśmiechem, zerkając na niego kątem oka, szukając potwierdzenia, że gram to dobrze.
– A ty? – zapytała, udając szczere zainteresowanie i musiałem przyznać, że była cholernie przekonująca.
– Tomek to specjalista od wywierania wpływu – wtrącił Damian, zanim zdążyłem odpowiedzieć. Uśmiechnął się przy tym znacząco. – Krótko mówiąc, manipuluje ludźmi.
– Niezłe połączenie. – Przekrzywiła lekko głowę. – Czyli obaj zawsze dostajecie, czego chcecie? – powiedziała powoli, bardziej stwierdzając, niż pytając.
Damian zaśmiał się cicho i skinął głową.
– Zwykle tak – przyznał, a w jego głosie wybrzmiała nuta pewności siebie.
Iza przeniosła wzrok na mnie, nie odpuszczając. Jej oczy błyszczały w przytłumionym świetle, a usta wygięły się w subtelnym, figlarnym uśmiechu.
– Tak po prostu? Zawsze wam się udaje?
Bawiła się chwilą, zadając pytania zbyt celnie, by były przypadkowe. Milczałem przez chwilę. Ona rzuciła przynętę, a ja nie zamierzałem łapać jej zbyt szybko.
– Im trudniej, tym gra robi się ciekawsza – odparłem po chwili, patrząc jej prosto w oczy.
– Lubię taką grę – rzuciła bez wahania, po czym uniosła kieliszek do ust. Upiła łyk, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Uśmiechnąłem się. Nawet nie drgnęła, nie zdradziła, że się znamy. Damian też się nie odzywał, tylko obserwował – jak myśliwy, który czeka na odpowiedni moment. Rozmowa przestała być niewinna. Teraz to była rozgrywka, pełna napięcia i niedopowiedzeń.
– Czyli nie boicie się ryzyka – powiedziała, a potem dodała ciszej, z lekkim przymrużeniem oczu: – Lubię takich mężczyzn.
– Ryzyko to część gry – odparłem, zniżając głos. Nachyliłem się lekko w jej stronę, wystarczająco blisko, by wyczuć zapach jej perfum. – Ważne, żeby nagroda była tego warta.
– W takim razie… – powiedziała powoli, przeciągając słowa, jakby celowo chciała przedłużyć napięcie. – Czym byłaby dla was odpowiednia nagroda?
Nie mogłem uwierzyć. Iza wczuła się w swoją rolę tak doskonale, że gdy jej słuchałem, miałem wrażenie, iż oglądam starannie wyreżyserowaną scenę w filmie albo czytam jakąś powieść. Prowadziła rozmowę z taką lekkością i precyzją, jakby miała przed sobą gotowy scenariusz, a każda kwestia była starannie zaplanowana. Pozwoliłem jej wciągnąć się w tę grę i chyba przegapiłem moment, w którym granica między rzeczywistością a fikcją zaczęła się zacierać.
Spojrzałem wymownie na Damiana, a on, jakby wyczuwając moje zamiary, uśmiechnął się lekko i oparł się wygodniej na krześle, przejmując pałeczkę.
– A co, jeśli nagrodą jesteś ty? – rzucił, patrząc na Izę z tym swoim charakterystycznym, lekko przekornym błyskiem w oczach.
Iza roześmiała się na głos, udając zaskoczenie, po czym podniosła na niego wzrok.
– W takim razie… – zrobiła minę wytrawnej negocjatorki – mam nadzieję, że potraficie grać na odpowiednim poziomie.
Damian zamarł na ułamek sekundy, po czym uśmiechnął się drapieżnie, ja poczułem znajomy dreszcz ekscytacji.
– Skoro tak… którego byś wolała – zrobił krótką pauzę, po czym dodał niższym, niemal konspiracyjnym tonem:
– Tego, który twardo negocjuje i wie, jak dokonać przejęcia, czy może tego, który zmanipuluje cię tak, że sama dasz mu wszystko?
W jego oczach błysnęło wyzwanie. Był pewien, że właśnie zmusił ją do wyboru.
Jesteś jeszcze większym manipulatorem, niż ja – pomyślałem, przysłuchując się jego gadce. Emanowało z niego cyniczne zadufanie w siebie, ale, paradoksalnie, to tylko dodawało całej sytuacji smaku. Damian czekał, przekonany, że ona zacznie kluczyć, udawać niezdecydowaną. Może trochę się z nim podroczy, ale w końcu wskaże na niego. Bo przecież to on ją zauważył pierwszy i to ona grał bardziej agresywnie. Tymczasem Iza nawet nie drgnęła. Nie speszyła się, nie spuściła wzroku. Wręcz przeciwnie – spojrzała na niego z rozbawieniem i lekką kpiną.
– A jeśli wcale nie chcę wybierać?
Damian odchylił się lekko na oparcie, jakby chciał ukryć swoje zaskoczenie. Ja nie skomentowałem, pozwoliłem, by cisza zrobiła swoje.
– Bo widzicie, panowie… – Jej uśmiech był ledwie zauważalny, ale wystarczająco pewny, byśmy nie mieli wątpliwości, że to ona kontroluje sytuację. – Ja lubię mieć wszystko.
To nie była propozycja. To było stwierdzenie faktu. Tym razem Damian rzucił mi spojrzenie, w którym mignęła iskierka paniki. „Co do chuja?” – zdawały się krzyczeć jego oczy. Chyba wreszcie dotarło do niego, że Iza nie żartuje – kobieta, którą wyrwał przy barze, wyraźnie sugeruje spędzenie nocy w większym gronie.
Gdy jej słowa w pełni do niego dotarły, Damian zamarł, jakby ktoś wylał na niego kubeł lodowatej wody. Jego oczy rozszerzyły się gwałtownie, źrenice zadrgały w panice, a usta rozchyliły się w niemym szoku. Charakterystyczny błysk pewności siebie wyparował w jednej chwili, ustępując miejsca burzy emocji: niedowierzaniu, przerażeniu i jakiejś dzikiej fascynacji, która walczyła o przewagę. Patrzyłem na niego z rozbawieniem, czując pod skórą znajome napięcie. Ja już znałem ten stan. Wiedziałem, jak to smakuje. On nie. Nigdy wcześniej nie dzielił się w łóżku kobietą z drugim mężczyzną. Zaśmiałem się nerwowo, ale z mojej strony ten śmiech był jedynie aktorską sztuczką. Iza nie spuszczała z nas wzroku, zachowując minę wytrawnej graczki, ale gdzieś pod tą maską śmiała się.
– Dam wam chwilę – rzuciła miękko, wstając z krzesła z płynną elegancją, która sprawiała, że nie sposób było oderwać od niej oczu. – W końcu w biznesie decyzje podejmuje się ostrożnie, prawda?
Kąciki jej ust wygięły się w lekkim, prowokującym uśmiechu. Chwyciła zgrabną kopertówkę, przesunęła po nas wzrokiem jeszcze raz, po czym ruszyła w stronę przejścia do toalet. Odprowadziliśmy ją wzrokiem i przez krótką chwilę obaj chyba zadaliśmy sobie to samo pytanie: czy to się dzieje naprawdę?
Gdy tylko zniknęła za rogiem, Damian wybuchł głupkowatym śmiechem, ale było w nim coś nerwowego, jakby musiał przetworzyć wszystko jeszcze raz.
– Kurwa, nie wierzę… – wyszeptał, przeciągając słowa. Jego głos drżał lekko, zdradzając, jak bardzo go to potrząsnęło. – Słyszałeś?
– Ona ma ochotę na nas obu, wiesz o tym – rzuciłem podekscytowany, upewniając się, że odpowiednio zinterpretował jej intencje. – Tylko nie wiem, czy to dobry pomysł – dodałem z lekkim uśmiechem, celowo podkręcając jego emocje.
Damian nachylił się do mnie, a w jego oczach płonął dziki ogień – mieszanka niepewności, podniecenia i czegoś pierwotnego, co dopiero zaczynało się w nim budzić.
– Myślisz, że ona się z nami bawi? – rzucił, ale nie czekał na odpowiedź. – Nie, cholera, ona tego chce. Naprawdę tego, kurwa, chce – powiedział, jakby sam musiał się przekonać, że to prawda. Jego oddech przyspieszył, a dłoń zacisnęła się na brzegu stołu, jakby walczył z falą adrenaliny.
Zamilkłem na moment, pozwalając, by zagotował się jeszcze bardziej. W jego spojrzeniu było coś głodnego, niecierpliwego – jak u faceta, który naprawdę stoi na krawędzi spełnienia fantazji, o której nigdy nie miał odwagi mówić na głos.
– Stary, musimy to zrobić – rzucił nagle. – Nie będzie drugiej takiej szansy. Ona jest, kurwa, niemożliwa.
– Jesteś pewien? – spytałem, unosząc brew. – Próbowałeś kiedyś w trójkącie?
Podpuszczałem go, ale jednocześnie chciałem, by zmierzył się z tym, co przed nami stało. – Nie odrzuca cię myśl, że zobaczysz mnie… no wiesz, nagiego?
Parsknął krótko, ale w tym dźwięku było więcej napięcia niż rozbawienia. Wpatrywał się we mnie z miną, która zdradzała, że sam jeszcze nie wie, gdzie leży jego granica.
– A co, ty nigdy nie miałeś fantazji, jak… – zawiesił głos, jego usta wygięły się w prowokującym uśmiechu – chciał mnie wybadać, sprawdzić, czy nie przegina.
Przesunąłem dłonią po karku, grając na czas.
– Jak moja żona pieprzy się jeszcze z kimś innym? – dokończyłem za niego.
Damian przytaknął. W jego spojrzeniu błysnęła ciekawość, jakby chciał usłyszeć coś, co potwierdzi jego własne pragnienia.
– A kto, kurwa, nie miał – odparłem w końcu, wzruszając ramionami z lekkim uśmiechem. – Każdy o tym myśli, nie?
– No właśnie – zawołał, pochylając się jeszcze bliżej. Jego głos stał się głębszy, niemal intymny. – Ale nie każdy ma jaja, żeby to zrobić. Ona nam to podaje na tacy, Tomek. Na tacy.
Czułem, jak powietrze wokół nas robi się coraz cieplejsze, jak każde słowo pcha nas do czegoś szalonego. W końcu uznałem, że wytrzymałem go wystarczająco długo.
– Spróbujemy? Dasz radę?
Spojrzał na mnie, a na jego twarzy rozlał się ten jego cholerny uśmiech – pewny siebie, ale podszyty czymś dzikim, nieokiełznanym. Przejechał językiem po zębach, jakby już smakował to, co miało zaraz nastąpić.
– Kurwa, właśnie to chciałem usłyszeć.
W drzwiach pokazała się Iza, na co Damian odchylił się na krześle, przybierając bardziej zrelaksowaną pozycję. Nie chciał, aby dostrzegła jego zdenerwowanie. Usiadła.
– Myślę, że czas na kolejną rundę – powiedziała, ale nie patrzyła na puste szklanki, lecz na Damiana, a potem na mnie.
– Tu czy gdzie indziej? – spytałem, bawiąc się słowami.
Niemal niezauważalny uśmiech, upewnił mnie, że zadałem właściwe pytanie.
– To zależy, jakie oferujecie warunki.
– Myślę, że mamy do dyspozycji lepszą scenerię niż ten stolik – odparł Damian.
Sięgnął po klucz do pokoju i położył go na blacie. – Zapraszam do mnie.
Nie odpowiedziała od razu. Lubiła czekać i lubiła to napięcie. Ale w końcu wzięła z kolan swoją torebkę i wstała.
– Prowadźcie.
Drzwi zamknęły się cicho, a miękkie światło lamp rozświetliło wnętrze. Apartament wydawał się idealny do tego, co miało się zaraz wydarzyć. Przestronny i elegancki – duży salon z aneksem, oddzielna sypialnia, a za oknami widok na nocne miasto. Mieszkałem w tym samym hotelu, ale mój pokój nie miał nawet połowy tego luksusu.
– Niezłe mieszkanko, co? – rzucił z chełpliwym uśmiechem Damian.
Podszedł do eleganckiej lodówki, ukrytej w jednej z szafek i wyciągnął z niej zakorkowaną butelkę. Butelka była gruba, a etykieta zdradzała, że to nie byle jaki trunek.
– Szampan? – zauważyła Iza.
Jej usta wygięły się w lekkim uśmiechu, który mówił, że docenia jego gest.
– Może przeczuwałem, że zjawi się ktoś taki jak ty? – odparł zadowolony, że mógł jej zaimponować.
Zdjąłem marynarkę i rzuciłem ją na jeden z foteli. Iza podeszła do okna i przez chwilę patrzyła na rozświetlone miasto za szybą. Odwróciła się na dźwięk huku otwieranego szampana. Damian napełnił kieliszki.
– Za nieprzewidywalne wieczory – powiedział, unosząc kieliszek i patrząc nam prosto w oczy.
– I za dobre towarzystwo – dodałem. Nikt nie miał wątpliwości, kogo miałem na myśli.
– No i za odważne decyzje biznesowe – mruknęła Iza, uśmiechając się tajemniczo.
– Chodźcie. – Damian ruchem głowy wskazał na dużą, narożną kanapę.
Iza bez wahania zajęła miejsce w rogu, wsuwając pod plecy jedną z miękkich poduszek, które leżały na kanapie. Celowo wybrała miejsce pośrodku, jakby chciała, byśmy obaj znaleźli się po jej bokach. To nie było przypadkowe. W jej oczach błysnęło coś, co można było odczytać jako zaproszenie. Założyła nogę na nogę, a jej krótka sukienka zsunęła się niżej, odsłaniając szeroki pas elastycznej koronki, który wieńczył pończochę. Była tego w pełni świadoma, lecz nawet gdyby spróbowała poprawić materiał, niewiele by to zmieniło. Nie zamierzała nic przed nami ukrywać.
Damian upił łyk szampana i spojrzał na nią z rozbawieniem, unosząc brew w lekko prowokacyjnym geście.
– Wygodnie?
Iza nie odpowiedziała od razu. Jej dłoń spoczęła na udzie, tuż przy pasie pończochy, a palce zaczęły błądzić po delikatnej koronce, bezwiednie, ale trudno było jej gest uznać za przypadek.
– Całkiem – odparła w końcu, przeciągając się z pozorną niedbałością.
Uniosła kieliszek do ust, dopiła resztę szampana i podała mi puste szkło. Jej spojrzenie, pełne wyczekiwania, nie wymagało słów. Było jasne, że to moment, by przejść dalej. Atmosfera w pokoju stała się gęsta, a każdy jej ruch zdawał się zapraszać do kolejnego etapu. Jej dłoń powoli przesunęła się po udzie, mimochodem poprawiając sukienkę, ale efekt był dokładnie odwrotny – materiał zsunął się jeszcze niżej, odsłaniając wąski pasek skóry.
Stykaliśmy się udami, czułem przez materiał ciepło jej skóry. Każdy jej oddech, każdy najdrobniejszy ruch, zdawał się wypełniać pokój elektrycznym napięciem. Patrzyłem na głęboki dekolt, który zdawał się zapraszać, by sięgnąć wzrokiem głębiej, tam, gdzie skóra tworzyła między piersiami idealny rowek. Cienkie ramiączka sukienki ledwo trzymały się jej ramion, a miękki materiał uwydatniał kształt jej piersi, podkreślając ich naturalny, kuszący ciężar. Unosiły się i opadały, a ja nie mogłem przestać się gapić, jak tkanina ociera się o jej sutki, które rysowały się na niej coraz wyraźniej. Czułem, że zaraz od tego widoku eksploduję. To było jak tortura, powolne, rozkoszne spalanie.
Znałem każdy centymetr jej ciała na pamięć – każdą krzywiznę, każde miękkie wgłębienie, każdy punkt, który pod moim dotykiem zamieniał się w drżenie. A jednak dzisiaj było w niej coś nieuchwytnego, coś, co wymykało się definicjom. Otaczała ją aura niedostępności, dystans, jakby pojawiła się w tym hotelu w skórze kogoś obcego, nieznanego. I to właśnie, ta nieuchwytna obcość, paliła mnie najmocniej, zostawiając po sobie słodki, bolesny żar. Pragnąłem jej – nie tylko jej ciała, które posiadłem tyle razy, ale tej nowej, nieznanej istoty, która kusiła mnie samym istnieniem.
Damian pieścił ją spojrzeniem, ale on nie musiał się mierzyć z tym co ja. Jego uśmiech stał się niemal wyzywający, wzrok powędrował w dół, zatrzymując się na odsłoniętym pasie pończochy, a potem powoli wrócił do jej twarzy.
– I co teraz? – zapytał z lekkim drżeniem głosu. Odstawił swój kieliszek i rozłożył ramię na oparciu kanapy, tak że jego palce mogły swobodnie muskać jej szyję. – Planowałaś ten wieczór, czy …?
Iza uniosła brwi z udawanym zdziwieniem.
– Damian, ja nie planuję – odparła, przeciągając słowa, jakby smakowała każdą sylabę. – Najlepsze rzeczy dzieją się… spontanicznie.
Jej wzrok przesunął się na mnie, a potem z powrotem na niego, jakby sprawdzała, który z nas przejdzie do działania pierwszy.
– No więc? – zapytała cicho, opierając się wygodnie na kanapie i patrząc na nas z wyzwaniem. – Wszystko sobie wyjaśniliśmy?
Damian i ja wymieniliśmy szybkie spojrzenie. W jego oczach błysnęło błaganie – działamy razem, pamiętasz? Skinąłem głową, a on bez słów położył dłoń na jej dłoni, którą trzymała na swoim udzie. Pogładził ją koniuszkami palców, a potem zaczął nimi wodzić po jej przedramieniu. Iza odruchowo uniosła ramię, a on nachylił się, muskając ustami jej skórę tuż przy obojczyku. W odpowiedzi odwróciła ku niemu twarz, a jej dłoń powędrowała na jego udo. Przechyliła się lekko w jego stronę, dając mu niemy znak, by nie przestawał. To, co robiliśmy we trójkę, stawało się powoli czystą, erotyczną magią. Żadne z nas nie miało wątpliwości, że za chwilę zatracimy się w brudnym, wyuzdanym seksie, ale jakimś cudem wciąż odwlekaliśmy ten moment. Napięcie rosło, pragnienie pulsowało w powietrzu, a przeciąganie tej chwili wydawało się bardziej ekscytujące niż sam sex. Stworzyliśmy przypadkiem zupełnie wyjątkową atmosferę – elektryzującą, przesyconą pożądaniem.
Damian wykrzywił usta w lubieżnym uśmiechu, a dłoń, która jeszcze chwilę wcześniej pieściła jej nadgarstek, powoli przesunęła się wyżej. Palce leniwie zahaczyły o cienkie ramiączko sukienki i zaczęły zsuwać je w dół, centymetr po centymetrze. Ich spojrzenia spotkały się na moment – w oczach Izy była pokusa, w jego głód. Nachylił się bliżej i teraz jego wargi podążyły śladem opadającego materiału, zostawiając na skórze ramienia wilgotny ślad.
Iza odwróciła do mnie twarz, a jej oczy spotkały się z moimi. To spojrzenie było jawną prowokacją, szpilą wbitą w moją skórę, jakby chciała powiedzieć: „I jak się z tym czujesz?” Wiedziała, że wszystko, co z nim robi, sprawia mi ból, a jednocześnie pobudza. Położyła drugą dłoń na moim udzie i przesunęła ją niebezpiecznie wyżej, po czym ponownie odwróciła twarz do Damiana. Obserwowałem ich oparty łokciem o oparcie kanapy. Reagowała na jego dotyk, zachęcając go do coraz bardziej śmiałych pieszczot. Sukienka, pozbawiona ramiączka, zaczęła się zsuwać, odsłaniając duży fragment piersi. Jego palce przesunęły się po gładkiej skórze, jakby z zachwytem śledził każdą idealną krzywiznę, ale zatrzymały się tuż przy krawędzi materiału, celowo unikając tego ostatniego, decydującego ruchu. Zaschło mi w gardle, a usta stały się suche jak pustynia. Miałem wrażenie, że tkanina utrzymuje się już tylko na wyprężonym sutku, ale to właśnie działało najsilniej – ten niedosyt.
Trzeba było przyznać Damianowi, że wiedział, jak dawkować emocje, a pamiętając, jak bardzo się wcześniej napalił, nie spodziewałem się po nim takiej finezji. Przesunął dłoń na oparciu kanapy i delikatnie musnął palcami jej szyję. Po chwili włożył dłoń w jej włosy, przyciągając jej twarz bliżej swojej. Pocałował ją w usta – Iza odpowiedziała bez wahania, rozchylając je, by mógł wsunąć język głębiej. Gdy języki spotkały się, ich ruchy stały się płynne, pełne harmonii i namiętności.
– Damian… – szepnęła między jednym pocałunkiem a drugim i położyła mu na ramieniu dłoń. Zacisnęła palce i przesunęła ją wyżej, aż dotarła do karku. Przyciągnęła go mocno, chcąc, by całował ją jeszcze głębiej.
– Jesteś… niesamowita – szepnął, ochrypłym i pełnym pożądania głosem.
Pozwalała mu na wszystko. Z każdą sekundą ich pocałunek nabierał dzikiej, niepohamowanej namiętności. Język Damiana poruszał się zuchwale, zataczając leniwe, szerokie kręgi – badał ją, drażnił, smakował wnętrze jej ust. W końcu, z jakimś prymitywnym instynktem polizał ją po wargach, jakby chciał je pożreć. Cholera – pomyślałem, a wściekłość i podniecenie walczyły we mnie jak dwa psy na łańcuchach. To, co zrobił, wydało mi się tak surowe, a zarazem silne, że ledwo mogłem oddychać. Iza drgnęła, jej oddech przyspieszył, stając się płytki i nierówny, z jej gardła wyrwał się cichy, mimowolny jęk. Oddalała się ode mnie, choć nasze ciała wciąż się stykały. Drżałem, dławiłem się własnym oddechem, miałem ochotę wyć jak zwierzę. Te wyuzdane, prymitywne pieszczoty wypalały mi oczy, rozrywały czaszkę, zaciskały wnętrzności w żelaznym uścisku. W końcu uniosła powieki, wbijając we mnie wzrok – pełen chłodnej premedytacji, jakby chciała się upewnić, że nie umknął mi żaden, nawet najmniejszy szczegół. Zrobiła to z rozmysłem, perwersyjnym wyrachowaniem. Jej wzrok mówił jedno – patrz i cierp. Wiedziała, że każdy jej pocałunek z kimś innym rozrywa mi trzewia i pali jak kwas.
Damian nie przestawał jej całować, jego dłoń powoli opadła na koronkę pończochy. Palce wsunął pod krawędź sukienki, a w odpowiedzi Iza jęknęła cicho i obsunęła się niżej. Ich oddechy stały się szybkie, gorące, mieszały się ze sobą. Pokój wypełnił się dźwiękami namiętnego seksu – ciche cmoknięcia, przerywane westchnienia, stłumione pomruki. To stało się zbyt intensywne i zmysłowe, abym mógł dłużej siedzieć i patrzyć się.
– Wystarczy – warknąłem, chwytając ją za podbródek i przekręcając jej twarz w moją stronę.
Wpiłem usta w jej szyję, a Iza odchyliła głowę, poddając się pocałunkom z niemal rozpaczliwą uległością. Jej skóra była napięta, gorąca, a ja wędrowałem po niej mokrymi wargami, odczuwając każdy dreszcz, który wstrząsał jej ciałem. Delikatnie kąsałem jej podbródek, by w końcu znaleźć jej usta – gorące, rozpustne, przesiąknięte smakiem Damiana. To było jak ogień, który pochłaniał nas oboje, paląc każdą myśl. Buzowały we mnie emocje, które mieszały się z pożądaniem. Każdy dotyk, każdy oddech, każdy dźwięk – wszystko działało. Cholernie działało.
W porywie pożądania zsunąłem z niej drugie ramiączko. Materiał ześlizgnął się po jej ciele, odsłaniając wszystko. Iza drgnęła, wyrywając się z pocałunku, jakby na ułamek sekundy zaskoczyła ją własna nagość. Nasze spojrzenia powędrowały w dół. Jej piersi były napięte od podniecenia, unosiły się w rytmie przyspieszonego oddechu, a gładka skóra lśniła. Jędrne, różowe sutki stwardniały – zdawały się wręcz błagać o dotyk. Damian wstrzymał oddech. W jego spojrzeniu czaiło się surowe, nieskrywane pożądanie, instynktowne i głodne, jakby ten widok obudził w nim coś pierwotnego. Powoli wyciągnął dłoń, a jego palce delikatnie objęły jedną pierś, badając jej kształt i aksamitną miękkość. Kciukiem prześlizgnął się po sutku, który natychmiast odpowiedział, twardniejąc i nabrzmiewając jeszcze wyraźniej. Iza wstrzymała oddech, jej ciało zadrżało, a ona przytuliła policzek do mojej twarzy, wydając cichy, stłumiony jęk i oblizując dolną wargę. Podążyłem za nią językiem i zlizałem z niej słodką wilgoć, tak jak przed chwilą zrobił jej Damian. Tymczasem on nachylił się niżej, odnajdując ustami jej sutek. Najpierw zatoczył językiem wokół niego powolne, leniwe kręgi, drażniąc go z subtelną precyzją, a potem objął go wargami i zassał mocno, wydobywając z ust Izy ciche, przeciągłe jęki, rozchodzące się w powietrzu jak słodka melodia. Dołączyłem do niego. Moja dłoń otuliła drugą pierś, ścisnąłem ją z czułą stanowczością. Palce odnalazły sutek, muskając go lekko, zanim ścisnąłem go, a potem rozluźniłem, powtarzając ten zmysłowy rytm, aż Iza zaczęła się wić i prężyć. Każdy dotyk naszych dłoni i ust, wywoływał w niej dziką reakcję. Czułem, jak jej ciało drży, jak się wzdryga. Jej oddech stawał się coraz cięższy, przerywany cichymi jękami, które tylko dodawały nam pewności siebie. Widziałem, jak traci kontrolę, jak się rozpala, jak coraz bardziej się oddaje, a my nie zamierzaliśmy zwalniać.
Damian oderwał się na chwilę, by nacieszyć się jej podnieceniem. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały – krótkie, porozumiewawcze, ale wystarczające, by zrozumieć, co dalej. Nie miałem pojęcia, skąd wzięła się między nami ta nagła współpraca, ale działała zaskakująco naturalnie. Wsunęliśmy palce za krawędź jej sukienki i pociągnęliśmy mocno, zadzierając materiał aż do jej brzucha. Iza pomogła nam, unosząc lekko biodra, jakby tylko na to czekała.
– O kurwa… – wyrwało mu się, gdy zobaczył, co skrywała sukienka. Rozsunęliśmy jej uda, a długie, kształtne nogi, opięte w koronkowe pasy pończoch, mogły spokojnie być najdzikszą fantazją każdego faceta. Każdy detal atakował zmysły – od napiętej skóry na udach po ten wąski pasek nagiego ciała między pończochami a bielizną. A majtki? To była czysta rozpusta. Cienka koronka ledwo zasłaniała wydepilowaną pachwinę, a kołysanie jej bioder, tylko pogłębiało ten niesamowity kontrast między pozorną niewinnością a tym, co było pod spodem. Napięcie stało się nie do zniesienia. I znowu niemal jednocześnie wsadziliśmy kciuki pod delikatną gumkę majtek, zsuwając je z jej bioder, aż opadły na podłogę.
– Jasna cholera… – wycedził Damian, jego głos aż kipiał od zachwytu i nieokiełznanej chuci. Między jej udami widać było wilgotny błysk, wargi sromowe były nabrzmiałe, rozchylone, pokryte lśniącą warstewką śluzu, zdradzając, jak bardzo jest napalona.
– Jesteś grzechem o ciele anioła, wiesz?
– To grzesz, ile chcesz, byle mocno … – rzuciła ostro.
Jej dłonie prześliznęły się po udach, zuchwale i bezczelnie, rozchylając je jeszcze bardziej. Rzuciłem mu szybkie spojrzenie, w oczach Damiana płonął dziki, zwierzęcy błysk – był jak w transie, zaślepiony jej oszałamiającym ciałem. Przywarliśmy do Izy z obu stron, nasze ciała wcisnęły się w jej gorącą, miękką skórę i żadna siła nie mogła nas już zatrzymać. Atakowaliśmy ją ustami, liżąc i ssąc jej sutki, szyję, usta, a nasze ruchy były zgrane jak w jebanym porno. Okazało się, że Damian ma w sobie dużo wyczucia, jakby dzielenie się kobietą było dla niego drugą naturą, choć przyznał się przecież, że trójkąt to dla niego nowość. Dogadzaliśmy jej w tandemie, jak zgrana ekipa – nie tylko w biznesie, ale i w łóżku. On rzucił się na jej cycki, wciągając sutek w usta – ssał go mocno, przygryzał zębami, a potem łagodził to mokrym, leniwym lizaniem. Ja wspiąłem się ustami po jej obojczyku, wgryzając się w szyję, aż dotarłem do jej warg, które smakowały podnieceniem. Iza jęknęła głośno, jej oddech przyspieszył, a jej bezwstydne dźwięki działały na mnie jak afrodyzjak. Nakryłem jej usta swoimi, a ona odpowiedziała z taką samą furią, wpychając mi język w gardło i dzieląc się swoim gorącym, parnym oddechem. Zacisnęła ręce na naszych karkach, wplatając palce we włosy, a potem szarpnęła nas ku sobie – mocno, jakby chciała nas pożreć. Nasze natarczywe dłonie sunęły po jej udach, wdzierając się coraz głębiej, bez pardonu pocierając ociekającą podnieceniem cipkę i drżące podbrzusze. Uniosła biodra, wyginając się jak suka w rui, szukając jeszcze silniejszego dotyku – instynktownie, bezwstydnie. Zamieniliśmy się miejscami. Zsunąłem się niżej, biorąc w usta jej sutki, a on ustąpił mi miejsca, przenosząc swoje usta na jej szyję – gryzł ją, ssał, zostawiając mokre ślady. Cholera, jakie to wszystko było nieprawdopodobnie intensywne. Piersi mojej żony były śliskie i smakowały innym mężczyzną. Zlizywałem z nich ślinę Damiana, a mieszanka zazdrości, pożądania i czegoś głęboko zakazanego, pompowała mi krew w żyły. To było jebane szaleństwo, tak pierwotne, że aż bolało.
– Ale jesteś gorąca … Boże! – wychrypiał Damian, kiedy jego łapa znalazła sobie na dobre miejsce między jej udami, a palce wślizgnęły się w mokrą cipkę. Iza szarpnęła się gwałtownie, wygięła w łuk i jęknęła gardłowo, a oddech rwał jej się w piersi. Nakrył ją dłonią, kciuk od razu znalazł łechtaczkę – pocierał ją szybko, mocno, gapiąc się na nią z takim głodem, jakby chciał ją zerżnąć samym wzrokiem. Jej oczy błyszczały – szeroko otwarte, zamglone pożądaniem, pełne tego dzikiego, napalonego oddania.
– O tak – wychrypiała, a jej dłonie wpiły się teraz w materac.
Damian nie zwalniał – jego palce pracowały z precyzją, która sprawiała, że Iza traciła resztki kontroli. Była całkowicie nasza, a my – gotowi.
– Starczy… – warknęła przez zaciśnięte zęby, po czym dodała, niemal błagalnie:
– Zerżnijcie mnie, nie mogę już czekać!
Jej słowa były jak rozkaz. Damian przesunął dłońmi wzdłuż jej bioder, zatrzymując się na chwilę, by poczuć, jak drży pod jego dotykiem. Uniosła je lekko i rozwarła szeroko uda, nie wstydząc się pokazać, jak bardzo jest mokra.
– No, no … – Cmoknął, kręcąc teatralnie głową. – Taka piękna, taka elegancka, a rozkłada się przed nami jak najtańsza dziwka. Widzisz Tomek? – Jego słowa były cięte, jakby chciał ją upokorzyć. Działała na niego ta sytuacja, ale Iza nie miała mu tego za złe.
Sięgnął do rozporka i… zawahał się, rzucając mi niepewne spojrzenie. Wiedziałem, o co mu chodzi – rozebranie się przed innym facetem nigdy nie jest łatwe. Ale nie było czasu na ceregiele. Patrzyłem na niego twardo, dając mu jasny sygnał. Przesunąłem się bliżej Izy, układając jej głowę na swoim ramieniu. Bez słów odpiąłem rozporek, a ona natychmiast sięgnęła dłonią, wyjmując mojego penisa na zewnątrz. Jej palce zacisnęły się wokół niego, a ja poczułem się w swoim żywiole.
– No dawaj – warknąłem kpiąco. – Ona nas chce. Teraz.
Damian w końcu odpiął spodnie, uwalniając swojego napiętego, gotowego członka.
– No, na co czekasz? – syknąłem, patrząc na niego z wyraźną niecierpliwością. – Ty pierwszy.
Zanim Damian zdążył drgnąć, głos Izy przeciął powietrze jak uderzenie bicza:
– Nawet nie próbuj.
Zamarliśmy obaj, patrząc na nią zaskoczeni.
– Co? Rozmyśliłaś się? – zapytałem, nie domyślając się skąd ta zmiana.
– Bez zabezpieczenia nie ma mowy – odparła stanowczo, jej głos był twardy, ale w oczach wciąż błyszczała iskra podniecenia.
– Jakiego zabezpieczenia? – jęknął Damian, spanikowany nie na żarty. – Nie mam, kurwa, żadnych prezerwatyw.
Iza obróciła głowę w moją stronę, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. – Podaj mi torebkę – powiedziała, wskazując głową na swoją kopertówkę, która leżała na kanapie za mną.
Sięgnąłem po nią, czując, jak drżą mi palce.
– W środku są kondomy – dodała, jakby czytała w moich myślach. – Wyjmij.
Otworzyłem ją i zajrzałem do środka. Znalazłem wewnątrz dwa trzypaki i nagle zamarłem, próbując ogarnąć, co to ma oznaczać. Taka przezorność nie wyglądała wcale na spontaniczne działanie, jak to przed chwilą wytknęła Damianowi.
– Ktoś tu jest przygotowany lepiej, niż myśleliśmy – mruknąłem z przekąsem i rzuciłem jedno z opakowań Damianowi, sam rozrywając złotko dla siebie.
Zanim Damian zdążył nałożyć prezerwatywę, Iza uniosła się i jednym płynnym ruchem zerwała z siebie sukienkę, odrzucając ją na bok. My mieliśmy tylko opuszczone spodnie, kutasy na zewnątrz, ona była naga, jedynie w tych kurewsko seksownych pończochach. Była bardzo wyzywająca, a jej ciało kusiło bezczelną zmysłowością, jakby samo do nas krzyczało.
Damian złapał ją za biodra i obrócił na bok z taką siłą, że aż jęknęła. Wszedł w nią od tyłu, bez żadnego ociągania czy subtelności. Posuwał ją z impetem, a każdy jego pchnięcie wyrywało z niej zduszony oddech, mieszankę bólu i rozkoszy. Uniósł nieco jej nogę, chyba tylko po to, abym widział, jak jego gruby kutas rozciąga jej delikatną cipkę. Iza złapała mojego fiuta – ścisnęła go, a jej palce ślizgały się po nim, pompując w rytm jego ruchów. Kciuk ślizgał się po żołędzi, drażniąc otwór na czubku, a ja czułem, jak w jądrach gotuje mi się sperma. Damian dyszał jak zwierzę, jego twarde podbrzusze obijało się o jej tyłek, aż w końcu spiął się cały, warknął i doszedł, wypełniając pewnie całą prezerwatywę. Widziałem, jak jej twarz wykrzywia się w dzikim grymasie – oczy wywrócone z rozkoszy, usta otwarte, trzęsła się od jego brutalnych pchnięć. Wycofał się, ciężko oddychając, a ona od razu spojrzała na mnie – jej oczy mówiły: „twoja kolej, rżnij mnie”.
Postawiłem ją na czworakach, a kiedy znalazłem się za nią, zajęczałem z rozkoszy. Oglądanie jej w tej pozycji dosłownie zwalało z nóg. Moja żona była grzechem w czystej postaci. Wypięła tyłek jak w jebanym porno, czerwona, mokra szpara wciąż pulsowała, jakby jeszcze czuła w sobie Damiana. Obłęd. Wbiłem palce w jej biodra, a ona krzyknęła i zaparła się dłońmi o jego tors. Mój towarzysz, zipiąc jak po maratonie, złapał ją za włosy, wplótł w nie palce i wepchnął w nią język. Całował jej rozedrgane, spuchnięte usta tak, jakby chciał wyssać z niej oddech. Wszedłem w nią zdecydowanym, mocnym pchnięciem, a gdy jej wilgotna, ciasna cipka zacisnęła się na moim kutasie, dotarło do mnie, jak bardzo kocham ten dziki, nieokiełznany szał. Choć penis Damiana nie należał do tych o azjatyckich rozmiarach, pochwa mojej żony była niesamowicie ciasna – jak diabli.
Z każdym pchnięciem zaciskała się na mnie jak stalowe imadło. Waliłem biodrami o jej wypięte pośladki, a w pokoju słychać było suche trzaski i soczyste, mokre mlaśnięcia jej wilgotnej szpary. Każdy ruch wgniatał ją głębiej w Damiana, który leżał pod nią, a jej sprężyste, kołyszące się cycki ślizgały się po jego klatce. Z jej ust, wyrywały się krótkie, chrapliwe „taaak”, przeplatane zduszonymi sapnięciami, które wwiercały mi się w mózg, działając na mnie jak adrenalina. Była moją żoną, a ja, kurwa, chciałem wrzeszczeć i poniżać ją, jakby naprawdę była jakąś szmatą. Kochałem to uczucie i nic nie mogło się z nim równać. Robiliśmy to właśnie dla takich chwil, jak ta.
Czułem, jak jej uda zaczęły drżeć, palce wbijały się w ramiona Damiana, a cipka ścisnęła mnie jeszcze mocniej, jakby chciała mnie zmiażdżyć. Nagle jej plecy wygięły się w łuk, głowa odchyliła do tyłu, a z gardła wyrwał się długi, przeciągły krzyk – spięła się cała, trzęsąc się jak w gorączce, a jej mokre wnętrze zaczęło rytmicznie pulsować, zalewając mnie falą rozkoszy. Ja też nie wytrzymałem – pchnąłem jeszcze raz, ostro i głęboko, i wtedy jej skurcze zaczęły mnie doić. Warczałem jak zwierzę i doszedłem, pompując w prezerwatywę gorące strumienie, aż oboje padliśmy, zlani potem i dysząc jak po walce.
– O to ci chodziło, rozpustnico? – wysapał Damian, ale ona była zbyt zmęczona, aby odpowiedzieć.
Leżeliśmy na nim, z Izą zgniecioną między nami w ciasnej, pulsującej kanapce z ciał. Była mokra, wyczerpana, drgając jeszcze w spazmach rozkoszy, a ja wtulałem się w jej plecy, czując, jak parzy mnie żar jej gorącej, lepkiej skóry. Damian spojrzał na mnie ponad jej ramieniem, a jego oczy zawołały:
– Kurwa, Tomek, ale daliśmy jej popalić.
Nie krył dumy i zadowolenia, i nie było w tym nic dziwnego. W tej nowej konfiguracji odnalazł się jak drapieżnik w swoim żywiole, odkrywając, że można dostać o wiele więcej, niż kiedykolwiek mu się zdawało. Iza wtuliła twarz w jego klatkę piersiową, a ja, patrzyłem na nich, nie mogąc znaleźć słów. To była moja żona – moja żona, która teraz leżała bezwstydnie na jakimś mężczyźnie, lśniąca od potu, włosy rozrzucone, a ja miałem wrażenie, że jej nie znam. Była cały czas blisko, a jednocześnie tak daleko, chłodna wyrachowana, niezaspokojona.
Podniosła się powoli i usiadła. Jej skóra pokryta była czerwonymi śladami – odciskami naszych palców wbitych w jej biodra, smugami po paznokciach na plecach. Pachnąca nami.
– Idę do łazienki, chłopaki, a wy odpocznijcie – rzuciła, przeciągając słowa.
Jej głos brzmiał jak obietnica czegoś jeszcze bardziej szalonego. Patrzyliśmy, jak wstaje i kołysząc biodrami, idzie w stronę korytarza. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nadal miała na sobie szpilki. Naga, jedynie w pończochach wyglądała nieprzyzwoicie pięknie i jednocześnie grzesznie.
– Kurwa, co za jazda – wyrzucił Damian, ocierając pot z czoła.
– Nie ma to jak w trójkącie, co? – rzuciłem ostro, w pełni podzielając jego dziki entuzjazm.
Odchylił się, śmiejąc się krótko, jakby nie dowierzał.
– Kurde, jakby mi ktoś powiedział, że to taki odlot, już dawno bym spróbował. Serio, dałbym jakiejś lasce kasę, żeby poczuć, jak wiesza mi się na szyi, kiedy bierzesz ją od tyłu.
– Zapłacić możesz, ale to nie to samo – odparłem, ściągając gumkę z penisa. – Słyszałeś? Sama mówiła, że najlepsze rzeczy wychodzą spontanicznie.
Damian wstał z kanapy i podszedł do kosza i żeby wyrzucić zużytą prezerwatywę. Obwisły fiut kołysał się swobodnie – zero skrępowania, jakby to było najnormalniejsze na świecie, że go widzę.
– Tomek, ty to masz jednak jaja – rzucił, spoglądając na mnie z uznaniem i tym charakterystycznym błyskiem w oku.
– Co konkretnie? – zapytałem, choć dobrze wiedziałem, do czego pije. Byłem pewien, że w tym momencie utwierdził się również w przekonaniu, iż bardzo dobrze zrobił, podejmując ze mną współpracę.
– Nie sądziłem, że masz w sobie tyle energii – odparł, kręcąc głową z lekkim niedowierzaniem. – Posuwałeś ją tak ostro, że znowu mi stanął. – wybuchnął głośnym, chrapliwym rechotem, który wypełnił pokój.
Parsknąłem krótko, czując, jak adrenalina wciąż buzuje mi w żyłach.
Z łazienki, doleciał nas szum prysznica – cichy, ale wystarczający, żeby przypomnieć, że ona tam jest, wciąż naga i chętna.
– To co? Napijemy się? – mrugnął do mnie, unosząc butelkę whisky, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech.
– Do tego nie musisz mnie namawiać – odparłem, kiwając głową, a w głowie już miałem obraz, co będziemy jej robić.
Iza wyszła z łazienki, otulona dużym kąpielowym ręcznikiem. Na jej skórze wciąż lśniły krople wody, a pokój wypełnił zapach drogiego mydła. Stanęła w progu salonu, nonszalancko opierając się o framugę drzwi. Po chwili obróciła się i zmysłowym krokiem ruszyła w stronę sypialni, a my podążyliśmy za nią, jakby prowadziła nas niewidzialna siła. Kiedy znaleźliśmy się w pokoju, Iza stała przy łóżku, jakby tylko na nas czekała. Nie spuszczając z nas wzroku, powoli rozwiązała węzeł, a ręcznik opadł na podłogę. W jednej chwili znaleźliśmy się przy niej, otaczając ją z obu stron żywą ścianą pożądania. Przylgnąłem do jej pleców, a Damian zajął miejsce z przodu. Ścisnęliśmy ją między sobą, nie dając jej dużo swobody, ale ona nie wyglądała na przerażoną.
– Nie masz dosyć, co? – szepnąłem, przygryzając płatek jej ucha.
Moje wargi przesunęły się po jej szyi, a ona z cichym pomrukiem odchyliła głowę i mocno przycisnęła się do mnie, odurzając mnie świeżym zapachem skóry.
– A wy? – odparła drapieżnie.
Damian nie marnował ani sekundy. Objął dłońmi jej twarz i pocałował ją. Początkowo delikatnie, jakby chciał jedynie posmakować jej warg, ale zaraz jego usta naparły na nią mocniej, a oddech przyspieszył. Językiem odnalazł jej język, ich pocałunek stał się głębszy, bardziej zachłanny. Iza wciskała się w nas i drżała. Wbiła palce w jego ramiona, po czym przesunęła dłonie na jego kark, przyciągając go jeszcze bliżej. Całowaliśmy ją obaj, nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry, a pokój ponownie wypełnił się odgłosem przyspieszonych oddechów, cichych westchnień i mokrego dźwięku splatających się pocałunków. Damian przeniósł dłonie na jej piersi i zaczął je masować pełnymi, okrężnymi ruchami. Czułem, jak jej ciało napina się w moich ramionach, jak jej pośladki delikatnie napierają na mojego sztywnego penisa, który pulsował w rytm jej ruchów. To był totalny obłęd.
– Jesteś diabelnie seksowna – wydyszał Damian.
Patrzył, jak jej sutki twardnieją, unosząc się lekko, jakby reagowały na samo spojrzenie. W jego oczach była czysta surowa żądza. Iza uniosła ramiona i oplotła nimi mój kark, wieszając się na mnie i jednocześnie wypinając do przodu piersi. Damian nie miał żadnych wątpliwości, czego od niego oczekiwała. Pochylił głowę, a jego język przesunął się po jednym z sutków, płasko i powoli jakby chciał go smakować jak najdłużej. Potem zrobił to samo z drugim.
– Podoba ci się w ten sposób? – Spojrzał na nią z uśmiechem.
Ona tylko skinęła głową, nie mogąc wydobyć z siebie słów, ale wysoko unoszące się piersi i przyspieszony oddech mówiły za siebie. Mój kolega padł przed nią na kolana, a jego dłonie delikatnie objęły jej uda. Powiódł językiem po jej gładkim wzgórku, a potem, z rosnącym pożądaniem, rozchylił jej nogi, by polizać ją naprawdę tam, gdzie chciała. Czułem, jak jej ciało pulsuje i napina się, wychodząc nam naprzeciw. Objąłem jej wyprężone piersi i ścisnąłem, nie siląc się na delikatność.
– Iza – syknąłem przeciągle do jej ucha.
Były takie sprężyste i wydawały się większe niż w rzeczywistości. Twarde brodawki ocierały się o wewnętrzną stronę dłoni, pobudzając mnie jeszcze mocniej. Iza odwróciła do mnie głowę i powiedziała:
– Trzymaj mnie mocno.
Wbiłem język między jej wargi z dziką, niepowstrzymaną siłą, a ona odpowiedziała tym samym. Mocowaliśmy się, kto przejmie kontrolę, ale tu nie było zwycięzcy, ani pokonanego – tylko wzajemne pochłanianie się, pragnienie, by być bliżej, głębiej.
Damian podniósł się z kolan, a ja natychmiast zająłem jego miejsce, klękając za nią. Objąłem jej biodra, przyciągając je bliżej, a moja twarz wtuliła się w rozkołysane, gorące pośladki. Pierwszy dotyk języka na jej skórze wywołał u niej drżenie, które zostawiło na niej gęsią skórkę. Zacząłem ją powoli lizać, czując, jak jej mięśnie napinają się i rozluźniają. Moje nozdrza wypełnił zapach rozpalonego seksem ciała – intensywny, obezwładniający, niemal narkotyczny. To była mieszanka rozgrzanej skóry i mokrych śladów, które zostawił na niej mój kutas. Cholera, chciałem się ją nasycić bez opamiętania. Przejechałem językiem po tych sprężystych krągłościach, zgarniając słonawą wilgoć, którą tam po sobie zostawiłem. Następnie rozchyliłem jej pośladki i zagłębiłem w nie język, oddając się dzikiemu pożądaniu, raz jednej, raz drugiej szparce.
– Chryste, co wy mi robicie? – wykrzyknęła Iza, a jej głos aż kipiał od podniecenia i nieposkromionej satysfakcji.
Zaskoczyła ją nasza zwierzęca zachłanność, chociaż wiedziała, do czego jesteśmy zdolni. Damian sięgnął dłońmi do jej piersi, formując je w jeszcze bardziej sprężyste, idealnie zaokrąglone półkule. Sunął po nich językiem, zataczając coraz ciaśniejsze kręgi wokół sutków. Polizał je, a następnie zassał każdego na zmianę, delikatnie ciągnąc, sprawiając, że Iza zakwiliła, roztapiając się w naszych uściskach. Oparła głowę na jego karku, złapała go za włosy i przyciągnęła, żeby go pocałować – zachłannie i lubieżnie. Jej biodra zaczęły się poruszać, falując w przód i w tył, napierając się z jednej strony na jego kutasa, a z drugiej na mój język, który wciąż eksplorował jej rozkoszne szparki.
Nagle Damian złapał ją za udo i uniósł je, zarzucając sobie na biodro. Odskoczyłem od niej gwałtownie, ledwie utrzymując równowagę. Kutas mojego przyjaciela wsunął się w jej krocze, ocierając się o mokre, rozpalone fałdy cipki. Cholera — zadrżałem z przerażenia, bo było naprawdę blisko, abym go sięgnął językiem. Poderwałem się na nogi. Damian spojrzał na mnie i zobaczyłem w jego oczach to samo pożądanie, które płonęło we mnie. Zrozumieliśmy się bez słów. Chwyciliśmy Izę za ramiona i rzuciliśmy ją na łóżko. Odbiła się od sprężystego materaca, wydając cichy okrzyk zaskoczenia, który szybko zamienił się w namiętne westchnienie. Damian przeszedł na drugą stronę łóżka, klęknął za jej głową i przytrzymał jej ramiona, podczas gdy ja rozsunąłem jej nogi. Mój kutas pulsował, gotowy, by w nią wejść.
– Prezerwatywa – rzuciła, resztką przytomności, a ja odpowiedziałem krótkim, zrezygnowanym parsknięciem.
Sięgnąłem po jedną – na szczęście leżały porozrzucane na podłodze. Damian musiał je odruchowo zabrać ze sobą z salonu, a kiedy doskoczyliśmy do Izy, po prostu je upuścił
– Damian – szepnęła, a jej głos był błaganiem.
Pochylał się nad jej twarzą, ich usta spotkały się w głodnym pocałunku. Wtedy wygięła się jeszcze bardziej w łuk i rozchyliła szerzej nogi. Nie czekałem. Naciągnąłem tę pieprzoną gumę, chociaż wiedziałem, że to jedynie przedstawienie i mój kutas znalazł się u jej wejścia. Delikatnie popchnąłem, czując, jak jej cipka się otwiera i wydało mi się, że nie mogę poczuć nic bardziej intensywnego.
– Tak… – jęknęła. – Tego właśnie chciałam.
Pchnąłem mocniej, zanurzając się w niej po samą nasadę i czując, jak otacza mnie jej ciasne, gorące wnętrze. Jej jęk zmieszał się z moim westchnieniem. Damian oderwał usta od jej ust, by spojrzeć, jak sobie radzę i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie.
– Zajmiemy się tobą, tak jak lubisz – wychrypiał.
Skinąłem głową, a moje biodra zaczęły poruszać się rytmicznie, niemal bez mojej woli. Iza jęczała, jej ciało wyginało się, biodra wychodziły mi naprzeciw. Wbiła palce w głowę Damiana i przycisnęła ją do swojej twarzy. On również nie pozostawał w tyle. Jego dłonie przesunęły się na jej piersi – masował je szerokimi, kolistymi ruchami i od czasu do czasu ściskał, zasysając powietrze z głośnym sykiem. Nie mógł się nasycić ich sprężystym kształtem, który zdawał się idealnie pasować do jego dłoni.
Wydawało się, że nasza trójka odnalazła ten nieuchwytny, wspólny rytm i harmonię, które pozwoliły nam delektować się chwilą w pełni, bez słów, bez zbędnych myśli. Nie było pośpiechu, tylko świadomość, że każdy dotyk, każdy pocałunek i każde pchnięcie ma swoją wagę. Moje ruchy stały się łagodniejsze, niemal rytualne. Wysuwałem się z niej powoli, pozwalając, by każdy centymetr mojego twardego penisa ocierał się o jej wilgotne wnętrze, a potem zatapiałem się w niej ponownie – głęboko, niespiesznie, zatrzymując się w jej gorącej, pulsującej pochwie na dłużej. Czułem, jak cipka zaciska się wokół mnie i to rozkoszne uczucie było tak intensywne, że póki co nie chciałem go zepsuć. Dawkowałem jej rozkosz z precyzją kochanka, który zna jej najbardziej sekretne pragnienia. Utrzymywałem ją na krawędzi, w stanie nieustającego, elektryzującego pobudzenia, a jednocześnie nie odbierałem jej tego, co dawał jej Damian. On już nasycił jej usta, wypełniając je swoim natarczywym smakiem. Teraz zsunął się na podbródek, pozostawiając na nich mokry ślad. Stamtąd powędrował w dół jej szyi, aż dotarł do obojczyków – najpierw jednego, potem drugiego smakując ich delikatne krzywizny z taką namiętnością, że ciało Izy zaczęło się skręcać i wić.
W miarę jak Damian pochylał się nad Izą, jego usta zmierzały ku nabrzmiałym sutkom, które sterczały bezwstydnie, czekając, aż je schwyci. Iza odchyliła głowę w tył, jej oddech przyspieszył, a oczy zatrzymały się na jego sztywnym penisie, który pulsował w powietrzu, niemal zawieszony nad jej twarzą – gruby, naprężony, z lśniącą kropelką na czubku. Wyciągnęła dłoń, jej palce owinęły się wokół aksamitnej twardości, a potem, odchylając głowę jeszcze mocniej, nakierowała błyszczącą główkę prosto na swoje rozchylone usta. Najpierw musnęła go czubkiem języka – delikatnie, jakby chciała najpierw rozsmakować się w jego słonym, męskim smaku. Damian wstrzymał oddech, z jego gardła wyrwało się ciche, drżące westchnienie, a jego biodra zadrgały w niekontrolowanym napięciu.
Język Izy zataczał powolne, lubieżne kręgi wokół główki, ślizgając się po niej z precyzją, która sprawiała, że mięśnie Damiana naprężyły się, a jego oddech stawał się coraz bardziej urywany. W końcu objęła go ustami – miękko, ale zdecydowanie, wciągając go do środka prawie do połowy długości. Jej wargi rozciągnęły się wokół grubego trzonu, jakby chciały go pożreć, a jej język drażnił go od spodu, wysyłając fale rozkoszy wprost do jego trzewi.
– O cholera – wysapał Damian, chropowatym, nasączony czystym, zwierzęcym pożądania głosem. W tej samej chwili jego usta sięgnęły twardy sutek — zassał go z taką intensywnością, że jej ciało wygięło się w łuk, a wtedy jego biodra opadły, penis wsunął się w jej usta naprawdę głęboko.
Zatrząsłem się, nie wiem, czy z podniecenia, czy z nagłej, dzikiej obawy, która ścisnęła mi wnętrzności. Patrząc, jak ten olbrzymi męski organ wypełnia jej słodkie usta, zagłębiając się w nich niemal cały, wyobraziłem sobie, że główka zatyka jej przełyk. Ja pierdolę – zakląłem w myślach, Iza nigdy nie odważyła się na podobną rozpustę. Co nią dziś kierowało? Serce waliło jak oszalałe, krew pulsowała w żyłach. Przekroczyła kolejną granicę i zburzyła kolejne tabu.
W tym momencie puściły nam hamulce – wszystkim. Emocje wymknęły się spod kontroli, a napięcie, które tak starannie podsycaliśmy, eksplodowało, ustępując miejsca czystej, niepohamowanej żądzy. Nie było już miejsca na subtelne pieszczoty czy eksplorowanie nowych obszarów. Teraz liczyła się tylko surowa, pierwotna potrzeba zaspokojenia – instynkt. Pieprzyliśmy się naprawdę ostro, aby jak najszybciej dojść do granicy i eksplodować w głośnym, niekontrolowanym finale.
Zacisnąłem dłonie na jej biodrach, wgniatając palce w jej skórę, a biodra wyrwały się, jakby chciały ją rozerwać. Wbiłem się w nią głęboko, bez ostrzeżenia, a kolejne pchnięcia były jeszcze silniejsze, niemal brutalne.
– Tak – wrzasnęła, a jej drżący głos, przepełniony chrypką, zdradzał, jak bardzo się w tym zatraciła. – Nie przestawaj!
Nagle odepchnęła go, kładąc otwartą dłoń na jego podbrzuszu – potrzebowała chwili, by złapać oddech. Damian, pochylony nad nią na czworakach, zwolnił, wsuwając w nią jedynie pulsującą główkę penisa, która i tak wypełniła jej usta w całości. Ona przyjmowała go z wyczuciem, oddychając ciężko przez nos, a każde pchnięcie naszych kutasów sprawiało, że jej ciało napinało się i wyginało w dzikich konwulsjach rozkoszy.
Dyszeliśmy obaj ciężko, mięśnie drżały z wysiłku, ale na twarzach malował nam się wyraz głębokiego spełnienia. Iza pracowała ustami z wprawą, która zdradzała doświadczenie i pełne zaangażowanie, naprzemiennie ssąc i liżąc. Dwa palce, zręcznie ułożone w ciasną obręcz, zaciśnięte tuż przy nasadzie, rytmicznie masowały jego trzon, tworząc idealną harmonię z tym, co robiła jej buzia. Widziałem, że Damian nie kontroluje, tego co się działo z jego ciałem. Oddychał coraz szybciej, jego dłonie zacisnęły się na pościeli, a mięśnie nóg drżały, jakby zaraz miały się pod nim ugiąć.
– Iza… – wyszeptał, a jego głos był pełen ostrzeżenia.
Ona jednak nie zwolniła. Jej usta pracowały z jeszcze większą intensywnością, a dłoń wpadła w jakiś szaleńczy rytm, którego nie można było zatrzymać.
– O kurwa… – wycharczał, niskim i łamiącym się głosem, niezdolny już powstrzymać tego, co nadchodziło. Nagle jego biodra szarpnęły się mimowolnie, a fala orgazmu przetoczyła się przez niego jak uderzenie pioruna. Tryskał gwałtownie, prosto w jej usta – pulsujące strumienie wypełniły jej wargi, a Iza nie cofnęła się ani o milimetr, przyjmując wszystko z zamkniętymi oczami i zadowoleniem, które wygięło jej usta.
Ledwo przełknęła ostatnią porcję, kiedy z jej krtani wydobył się stłumiony jęk – niski, gardłowy, wciąż tłumiony penisem Damiana, który jeszcze pulsował w jej wargach. Jej ciało zadrżało, jakby coś w niej pękło, biodra szarpnęły się gwałtownie, napinając mięśnie ud i brzucha w spazmatycznym rytmie. Jęk przeszedł w głośny, niepohamowany krzyk, bo Damian wreszcie odetkał jej usta, wycofując się i siadając na piętach za jej głową. Patrzył z niedowierzaniem, jak wbijam w nią kutasa, a ona zarzuca łydki na moje ramiona. W podbrzuszu narastało napięcie, tak potężne, że niemal mnie paraliżowało, a potem jedyne, co czułem, to fala gorąca rozlewająca się po całym ciele i ogromna, niemal bolesna ulga. Nasze krótkie, urywane oddechy zmieszały się w jedno głośne westchnienie napięcia, pragnienia i satysfakcji.
Przez chwilę leżeliśmy w absolutnej ciszy, a jedynym dźwiękiem były nasze splątane, nierówne oddechy, wciąż odbijające się echem o ściany pokoju. Ciała zespolone w jednym, wilgotnym, gorącym uścisku. Iza leżała na plecach, unosząc leniwie pierś w rytmie powolnie uspokajającego się oddechu. Ja wciąż między jej nogami, z głową opartą na jej brzuchu, a Damian, wsparty na łokciu, twarzą przy jej twarzy. Jego spojrzenie wędrowało po jej rozchylonych ustach i rumianych policzkach. Wyciągnąłem dłoń i położyłem ją na jej piersi. Jej serce wciąż biło szybko, ale już spokojniej. Miała zamknięte oczy, jednak uśmiechała się lekko, jakby w myślach przeżywała to wszystko jeszcze raz.
– I jak?… – wyszeptała w końcu, uchylając powieki. Jej oczy lśniły w półmroku. – Wiedziałam, że mogę na was liczyć.
Przesunęła dłonią po moich włosach, delikatnie przeczesując je palcami. Spojrzała na Damiana i uśmiechnęła się szerzej, cicho wzdychając.
– To było… dokładnie to, czego potrzebowałam – dodała szeptem, a jej palce leniwie kreśliły małe kręgi na mojej skórze.
Damian zaśmiał się cicho, muskając ustami jej policzek.
– Polecamy się – mruknął, a w jego głosie pobrzmiewało rozbawienie zmieszane z satysfakcją.
Iza przeciągnęła się leniwie i westchnęła z zadowoleniem.
– Nie wiem, czy będzie jeszcze okazja … ale kto wie…
Podniosłem się powoli, czując, jak zmęczone mięśnie drżą, odmawiając posłuszeństwa. Ściągnąłem prezerwatywę i odłożyłem ją na szafkę nocną. Uśmiechnęła się lekko, nie mówiąc ani słowa. Musieliśmy odgrywać tę maskaradę przed nim, ale miałem coraz więcej wątpliwości, czy to jeszcze była gra, czy już coś innego. Ten uśmiech, ten dystans w jej oczach, ta obojętność w każdym geście – naprawdę nie mogłem powstrzymać się od wrażenia, że ona nie jest wcale moją żoną, a zupełnie obcą osobą.
Iza podciągnęła zgięte nogi do brzucha, przesunęła ręką po pościeli i przeciągnęła się wygodnie na łóżku, jakby dopiero co się przebudziła. Damian podparł się na łokciu i zerknął na grubą butelkę, którą stała na ławie w salonie.
– Może jeszcze kieliszek szampana?
Iza otworzyła jedno oko i spojrzała na niego leniwie.
– Szampan? – parsknęła cicho, przeciągając sylaby, jakby sam pomysł ją rozbawił. – Jeśli zamierzasz mnie upić, to tylko whisky.
Damian usiadł prosto i zaśmiał się, wyraźnie oczarowany.
– Whisky? Kobieto, jesteś nie do podrobienia – dokończył, kręcąc z niedowierzaniem głową. Iza wyraźnie nadawała na jego częstotliwościach.
Podszedłem do barku i nalałem wszystkim. Byłem nagi i czułem na sobie ich spojrzenia, ale gówno mnie to obchodziło. Usiadłem z powrotem na skraju łóżka i podałem im szklanki, a potem zaległem przy jej boku. Iza leżała między nami, jej skóra wciąż lśniła od potu, oddech się uspokoił. Upiła łyk i wydała długi zadowolony pomruk. Odstawiła szkło na bok i przekręciła się na łóżku, teraz leżąc na brzuchu, wsparta na łokciach. Jej oczy błyszczały, a na twarzy pojawił się zalotny uśmiech – taki, który ogłupiała każdego mężczyznę.
– Kim ty właściwie jesteś? – spytał Damian, przekręcając się w jej stronę i opierając głowę na ręce. Ujął jej dłoń, na której błyszczała obrączka. – Co jest nie tak z twoim mężem? – dodał z kpiącym uśmiechem.
Popatrzyłem na nią uważnie, zastanawiając się, co powie.
Iza nie cofnęła ręki, wręcz przeciwnie – obróciła dłoń tak, żeby obrączka zalśniła w świetle lampy.
– A skąd wiesz, że coś z nim jest nie tak? – odparła, trochę wyzywającym, niemal rozbawionym tonem.
Bo idziesz do łóżka z dwoma obcymi facetami? – rzucił z udawaną niewinnością. – Co on ci zrobił?
Iza przechyliła głowę na bok, a jej uśmiech stał się jeszcze bardziej prowokacyjny.
– A może on o tym wie? – odparła przeciągle, rzucając mi ukradkowe spojrzenie, w którym nie zdążyłem niczego wyczytać.
– Tak się zabawiacie?
Zamiast odpowiedzieć od razu, pozwoliła, by trochę pofantazjował. Potem wzruszyła ramionami i rzuciła lekko:
– Może … Ty też nie jesteś świętoszkiem – rzuciła z kpiną, sięgając dłonią do jego ręki.
Paznokciem postukała lekko w obrączkę, której nawet nie próbował ukryć.
– Nie powiesz mi, że twoja żona wie, gdzie teraz jesteś.
Damian uśmiechnął się leniwie.
– Oczywiście, że nie wie – przyznał bez cienia wahania. – Nie musi o wszystkim wiedzieć.
– Znudziła ci się? – rzuciła, niby obojętnie, ale w jej głosie zabrzmiało coś ostrzejszego.
– Żona to żona – odparł wymijająco.
– To, co tu robisz?
Nie odpowiedział od razu. Jego kciuk powędrował w stronę jej warg. Delikatnie, niemal pieszczotliwie, otarł z nich resztki swojej spermy. Wzruszył ramionami, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
– Jest ładną kobietą, dobrą matką… – powiedział powoli, jakby ważył każde słowo. – Ale mężczyzna czasami potrzebuje czegoś więcej – dodał, wsuwając kciuk głębiej w jej usta.
Patrzył z cynicznym zadowoleniem, jak Iza zaciska na nim wargi i ssie, jakby był najsmaczniejszym lizakiem.
– Rozumiesz teraz, co mam na myśli?
Słuchałem ich z boku i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, widząc, jak Iza zaczynała się rozkręcać. Damian nie miał pojęcia, że go rozgrywa, jak wprawny gracz – prowokowała, zwodziła, a on odkrywał się przed nią, zupełnie nieświadomy, że to ona kontroluje sytuację.
– A ty Tomek? – zwróciła się twarzą do mnie. – Tobie również czegoś brakuje u żony?
– On jest jeszcze gorszym łotrem niż ja, naprawdę – rzucił Damian i zaczął się głośno śmiać.
– Tak? Dlaczego? – Podniosła na mnie wzrok, a jej usta ułożyły się w półuśmiechu, który zdradzał, że wie więcej, niż mówi.
– Wyobraź sobie, że dosłownie pięć minut przed tym, jak pojawiłaś się w barze, Tomek słodko trajkotał przez telefon… ze swoją żoną – oznajmił teatralnie, spoglądając na mnie z udawaną powagą. – Ten to dopiero nie ma sumienia.
Iza uniosła na mnie rozbawione spojrzenie, delikatnie obracając szklankę w dłoni.
– Lubię facetów, którzy łamią zasady i nie oglądają się na nic … Dobrze się znacie? – zwróciła się do Damiana z wyraźnym zainteresowaniem. – Często trafia wam się taka okazja, jak dziś?
Zamilkł na chwilę, zaskoczony jej pytaniem, ale Iza już nie czekała na jego odpowiedź. Szturchnęła go lekko w bok, potem mnie, a jej cichy chichot rozniósł się po pokoju, lekki i figlarny. Damian leżał obok, wpatrzony w nią z mieszanką rozbawienia i fascynacji, a ja czułem to samo – była jak tajemnica, której nie dało się do końca odkryć.
– Zostaniesz do rana? – zapytał cicho, ale coś w jego tonie go zdradziło. Już uległ, nieświadomie wpadając w sieć, którą ona potrafiła rozstawiać z taką wprawą, że nawet on nie bardzo zdał sobie sprawę, jak głęboko w to zabrnął.
Iza spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, który mógł oznaczać wszystko.
– A co? Macie jeszcze jakieś ciekawe propozycje? – jej głos brzmiał zadziornie, a w oczach pojawiła się ta iskra, która mówiła, że może naprawdę iść na wszystko, co byśmy zaproponowali.
– Może? – dodałem, zbliżając się nieco. – Nigdy nie spałem z facetem i kobietą w jednym łóżku. To może być ciekawe doświadczenie.
Iza roześmiała się, ale ten śmiech był inny niż zwykle. Oczy miała teraz rozbawione, ale również pełne prowokacji.
– A skąd wiesz, że będę chciała z wami spać w jednym łóżku?
– Na to liczymy – odparł Damian, klepiąc miejsce obok siebie na kanapie.
Iza przez chwilę milczała, jakby rozważała naszą propozycję. W końcu westchnęła teatralnie i powiedziała:
– Pod jednym warunkiem. – Jej głos był teraz poważny, ale w oczach wciąż migotał figlarny błysk. – Pozwolicie mi się wyspać. Jutro czeka mnie ciężki dzień.
Wybuchnęliśmy śmiechem, a ona, widząc nasze reakcje, rzuciła nam szelmowskie spojrzenie, które tak często robiło z facetów głupców. Była znowu sobą – szalenie pewną siebie, flirciarską, pełną tajemnic – zmysłowa, a jednocześnie nieuchwytna. Nie można się było jej oprzeć.
– Dolej mi – powiedziała, wyciągając w moją stronę pustą szklankę. Jej głos był przytłumiony, a w oczach tańczył ten znajomy błysk – znak, że alkohol już na nią działał.
– A jednak nie jesteś taką zimną suką, co? – rzucił Damian, uważnie się jej przyglądając.
Przymrużyła oczy, udając, że nie wie, o co mu chodzi.
– Bo? – spytała zaczepnie.
– Bo wreszcie się śmiejesz.
Uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego podniosła szklankę do ust i wypiła łyk. W końcu spojrzała na niego spod rzęs.
– A skąd wiesz, która wersja mnie jest prawdziwa? – rzuciła z zagadkowym uśmiechem, pozostawiając mu resztę do własnej interpretacji.
Damian roześmiał się głośno, wyraźnie podekscytowany, a ja dostrzegłem, jak głęboko uległ jej urokowi. Iza miała w sobie coś tak elektryzującego, że nie sposób było oderwać od niej wzroku – ciało, spojrzenie, wszystko w niej kusiło i prowokowało.
Obudziłem się nagle, czując na sobie czyjś wzrok. Otworzyłem oczy i napotkałem spojrzenie Izy. Nie spała. Leżała obok, delikatnie sunąc palcami po moim policzku. Za oknem było już jasno, ale pokój wciąż pachniał nocą – alkoholem, potem, zmieszanym z perfumami i czymś jeszcze – męskim nasieniem?
Zza jej pleców dobiegał cichy, miarowy oddech Damiana. W jednej chwili przypomniałem sobie wszystko. Mówiłem, że nigdy nie spałem w jednym łóżku z kobietą i innym mężczyzną. To miał być żart, głupia prowokacja. A jednak… Leżała pomiędzy nami, naga i kusząca – dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem.
Wczoraj wcisnęła się między nas, co już brzmiało, jak zaproszenie do szaleństwa. Początkowo się opierała, grała rolę eleganckiej, nieosiągalnej kobiety, ale alkohol stopniowo zmiękczył jej opór. Piliśmy, śmialiśmy się, a ona w końcu przestała udawać i porzuciła tę swoją dystyngowaną pozę. Potem pamiętam już tylko, że byliśmy z Damianem naprawdę nieznośni, może nawet nachalni, ale Iza, choć też pijana, trzymała się pewnej granicy. W przeciwieństwie do nas nie miała ochoty na ostry seks po pijaku. W końcu, widząc, że nie odpuścimy, postanowiła znaleźć kompromis. Ujęła w dłonie nasze kutasy i zaczęła pracować nimi z taką wprawą, że po chwili tryskaliśmy jak w tanich pornosach. To było intensywne, szybkie i niepohamowane. I chyba jej się podobało, bo nawet nie próbowała się odsunąć. Pozwoliła nam spuścić się na siebie, a my, pijani i bez opamiętania, zrobiliśmy to z dziką rozkoszą. Jej piersi, twarz, szyja – wszystko zostało pokryte naszą spermą. To był obłęd i szaleństwo. Czy na trzeźwo też by nam pozwoliła?
A potem, gdy już opadliśmy z sił, Iza zaskoczyła nas jeszcze raz. Z tym swoim figlarnym uśmiechem pochyliła się nade mną i zlizała z główki penisa resztki nasienia. Zanim zdążyłem zareagować, już przeniosła się do Damiana, robiąc mu to samo. To był czysty obłęd i szaleństwo.
– No i po problemie – mruknęła, przeciągając się, jak kotka, która właśnie dostała, czego chciała. – Teraz śpijcie, chłopcy.
Ryknęliśmy śmiechem, ale ona wtuliła się między nas i zamknęła oczy z taką łatwością, że całe to wyuzdane szaleństwo wydawało się jedynie zwykłym wieczornym rytuałem.
Teraz leżała cicho, patrząc mi w oczy, jakby chciała zajrzeć głębiej i sprawdzić, co myślę. Dotknąłem jej palców, delikatnie splatając je z moimi, a potem moja dłoń powędrowała wyżej, by odgarnąć kosmyk włosów, który opadł jej na twarz, zasłaniając oko. Jej włosy były sztywne, zlepione spermą – ślad po wczorajszym szaleństwie. Uśmiechnąłem się lekko, a ona przesunęła opuszkiem palca po moich wargach. Boże, jak ja ją kochałem. Była niesamowita. Bałem się poruszyć, nie chcąc zbudzić Damiana. Chciałem zatrzymać tę chwilę na dłużej, choć dobrze wiedziałem, jak bardzo cała ta sytuacja była popieprzona. A może właśnie to najbardziej mnie kręciło?
Iza powoli zdjęła moje palce ze swoich włosów i przyłożyła je do ust. Jej wargi były ciepłe i wilgotne. Patrzyła na mnie spod przymkniętych powiek, z tym swoim leniwym, kocim uśmiechem, jakby doskonale wiedziała, co się ze mną dzieje.
— Ty diablico — wyszeptałem bezgłośnie.
Nie spuszczając ze mnie wzroku, wysunęła język i przeciągnęła nim leniwie po opuszku mojego palca. Powoli, prowokująco. Otworzyła usta nieco szerzej, zasysając go delikatnie, jakby chciała pokazać, że tym jednym gestem potrafi mnie rozerwać na kawałki. To wystarczyło. Pożądanie eksplodowało we mnie jak ogień, zalewając każdy nerw, każdą cząstkę mojego ciała. Pulsowało w skroniach, ściskało gardło, paliło od środka. Tym razem chciałem ją tylko dla siebie. Bez świadków, bez dzielenia się, bez Damiana.
Odsunąłem kołdrę, odsłaniając nas oboje. Zauważyła mój wzwód, a w jej oczach pojawiło się zrozumienie. Bez słów opuściła rękę i chwyciła mnie mocno, jej palce zacisnęły się wokół penisa z taką siłą, że ledwie powstrzymałem jęk. Potem przysunęła swoją twarz do mojej i rozchyliła usta. Skorzystałem z zaproszenia i przesunąłem językiem po jej wargach, a potem sięgnąłem jeszcze głębiej, wsuwając go między jej zęby. Iza uśmiechnęła się, łaskocząc mnie swoimi wargami, po czym odsunęła się, aby widzieć moją twarz, kiedy jej dłoń zaczęła ślizgać się po wyprężonym kutasie.
W tym momencie dobiegło mnie głębokie westchnięcie. Materac łóżka lekko zadrżał, a po chwili zza pleców Izy wynurzyła się dłoń Damiana. Jego palce powoli, niemal niedbale, nakryły pierś mojej żony.
– Ups – szepnęła i zastygła, jakby na moment straciła dech. Jej dłoń, która jeszcze przed chwilą konspiracyjnie pobudzała mnie na dole, teraz znieruchomiała. Nasze spojrzenia spotkały się, a w jej oczach dostrzegłem mieszankę zaskoczenia, niepewności i chyba czegoś jeszcze … Damian, jakby instynktownie, ścisnął jej pierś, a jego kciuk odnalazł miękki sutek i zaczął go delikatnie masować. Wydawało się, że nadal śpi, bo jego ruchy były leniwe i bezwiedne, ale głośne ziewnięcie i przeciągły świst powietrza oznaczały, że powoli się budzi. Nie unosząc głowy, wcisnął się w jej plecy, przywierając lędźwiami do nagich, ponętnych pośladków, a wszystko działo się w dziwnej, niemal surrealistycznej ciszy. Poruszyła się pod naporem jego bioder, a potem jej ciało zaczęło się płynnie kołysać, gdy ocierał się kutasem o jej tyłek. Iza otworzyła szeroko usta i wywróciła oczami, jakby traciła kontrolę nad sobą. Spojrzałem w dół i między jej zaciśniętymi udami zobaczyłem główkę penisa. Pojawiała się i znikała, z każdym ruchem stając się bardziej mokra i czerwona. Damian napierał na nią coraz gwałtowniej, rozpychając fałdy jej cipki, aż w końcu wszedł w nią zdecydowanym pchnięciem. Z ust Izy wydobył się stłumiony jęk, a jej ciało zesztywniało na moment, by zaraz zupełnie poddać się rytmowi jego ruchów.
Kurwa, ale obłęd! Leżałem jak sparaliżowany, nie mogąc się otrząsnąć, bo Damian wziął sobie Izę, traktując ją jak pieprzony przedmiot. Obudzony porannym wzwodem, bez słowa, wsadził w nią kutasa, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie. Nie było w tym żadnej czułości, żadnego wahania – tylko czysta, fizyczna potrzeba. Użył jej jak narzędzie do rozładowania napięcia, jak dmuchaną lalkę. To wszystko wydarzyło się tak nagle, tak nieoczekiwanie, że przez chwilę czułem, jakbym patrzył na scenę z jakiegoś surrealistycznego snu, nie potrafiąc opanować natłoku wrażeń — szoku, podniecenia i czegoś, czego nie potrafiłem nazwać.
Zastanawiałem się, dlaczego ona na to pozwala. Czy to z poczucia obowiązku? A może… Czuła coś więcej? Może w głębi duszy była tym podniecona? Dłoń Damiana wciąż spoczywała na jej piersi, a kciuk nieustannie drażnił sutek, który teraz był twardy i wyraźnie pobudzony. Iza przymknęła powieki, a jej dłoń mimowolnie zacisnęła się na moim członku. Jej usta rozchyliły się, zagryzła dół wargi, jakby próbowała powstrzymać kolejny jęk. Była podniecona – to było widoczne w każdym jej ruchu, w każdym drżeniu jej ciała. Jej oddech stał się szybszy, nierówny, a oczy, choć przymknięte, zdradzały wewnętrzną walkę. Wstyd mieszał się z pożądaniem, a jej ciało, zdradzało wszystko, czego nie chciała powiedzieć na głos.
Złapałem ją za nadgarstek i popychając go, pokazałem, by nie przestawała. Jej palce znów zacisnęły się na trzonie mojego penisa, a w jej oczach dostrzegłem iskrę zrozumienia – wiedziała, czego potrzebuję. Zaczęła poruszać dłonią w rytm ruchów Damiana. Ślizgała się po moim członku, od nasady aż po czubek, a jej kciuk delikatnie masował moją wrażliwą główkę. Diablica wiedziała, jak mi wynagrodzić. Damian wpychał się w nią coraz szybciej i gwałtowniej, stawał się bardziej dziki, niepohamowany. Każde pchnięcie było głębsze, mocniejsze, a jego penis, chował się w jej szparce po same jądra. Jego sapanie, początkowo ciche i kontrolowane, teraz stało się głośne, namiętne, przerywane krótkimi, urywanymi westchnieniami, które zdradzały, że zbliża się do wytrysku. Iza, choć początkowo starała się zachować ciszę, nie mogła już powstrzymać cichych jęków, a jej ciało wyginało się w rytm jego pchnięć, poddając się mu całkowicie. W odpowiedzi na szybsze i bardziej chaotyczne ruchy jej dłoni wyszedłem jej naprzeciw biodrami, pogłębiając doznania, a penis pulsował gotowy na finał. Nagle ciało Damiana zesztywniało, a z jego gardła wydobył się głęboki, stłumiony jęk. Jego ruchy stały się wolniejsze i jeszcze głębsze, jakby chciał, aby wytrysk trwał jak najdłużej. W tym samym momencie na brzuchu Izy wylądowała pierwsza porcja mojego nasienia, gęsta i ciepła, spływając po jej skórze i zlewając się na prześcieradło. Iza drżała, jej ciało wyginało się w łuk, a jej cipka zaciskała się wokół penisa Damiana z taką siłą, jakby chciała zatrzymać go w sobie na zawsze.
Jej zmęczona i drżąca dłoń znieruchomiała, ale na szczęście palce wciąż tworzyły wokół mojego penisa ciasną obręcz. To wystarczyło, bym mógł dokończyć sam. Kolejne strumienie nasienia zlały się po jej nadgarstku i palcach tworząc na prześcieradle mokrą plamę.
Wysunął się z niej niespodziewanie szybko, a Iza natychmiast objęła mnie ramieniem. Jej rozgrzane, mokre od spermy ciało dosłownie skleiło się z moim. Wilgotna od potu skóra pachniała seksem. Damian usiadł na łóżku, przeciągnął się szeroko, a jego usta wygięły się w uśmiechu pełnym bezczelnego zadowolenia i relaksu.
– No, taką pobudkę to rozumiem – ryknął głośno i klepnął Izę lekko w pośladek. – Sorry, Tomek, że wszedłem wam w paradę – powiedział, rozciągając się z zadowoleniem. – Ale samolot nie zaczeka, lecę się ogarnąć!
Mówiąc to, podniósł się z łóżka i świecąc białymi pośladkami, poszedł do salonu, by pozbierać swoje ubranie. Iza posłała mu spojrzenie, które było trudne do odczytania. W jej oczach było coś więcej niż tylko obojętność – może lekkie rozbawienie, a może irytacja. Podkurczyła nogę i zarzuciła mi ją na brzuch, a wtedy poczułem dziwne ciepło rozlewające się po skórze. Dotarło do mnie, że z jej cipki wypływa nasienie Damiana.
– Nie założył prezerwatywy – szepnąłem do jej ucha zaniepokojony.
– Wiem – odpowiedziała cicho, unosząc leniwie głowę. W jej głosie nie było ani paniki, ani wyrzutu, tylko spokojna obojętność, która niemal mnie przeraziła. Jej dłoń powędrowała w dół, a jej palce delikatnie musnęły moje udo, jakby chciała przypomnieć mi, że teraz nasza kolej. Jej ciało wciąż było rozgrzane, a oddech przyspieszony,
– Czy ja cię skądś znam? – zapytałem żartobliwie, mrużąc oczy.
– Nie sądzę – odparła, przesuwając paznokciem po płatku mojego ucha, drażniąc skórę lekkim dotykiem. – Ale możemy poznać się lepiej, jeśli ci się podobało.
– A jeśli nie stać mnie na taką znajomość?
– Wtedy pozostaje ci tylko żałować – szepnęła, muskając ustami kącik moich warg.
W drzwiach sypialni pojawił się Damian, ubrany, z torbą przewieszoną przez ramię. Jego obecność była jak zimny prysznic, który nagle przerwał tę intymną chwilę.
– Nie przeszkadzajcie sobie – mruknął, widząc, że nadal leżymy nadzy, spleceni w pościeli. – Apartament jest do waszej dyspozycji do południa, korzystajcie.
Następnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął kilka banknotów, które rzucił na stolik przy łóżku.
Iza uniosła głowę, a jej brwi powędrowały ku górze w wyraźnym zaskoczeniu.
– To dla ciebie – wyjaśnił obojętnym głosem.
Poczułem, jak jej ciało się spina. Wstrzymała oddech, a na jej twarzy przemknęło coś, czego nie zdążyłem uchwycić. Szok? Wściekłość?
Damian patrzył na nią z lekkim uśmiechem, jakby właśnie dopełnił transakcji – w końcu robił to zawodowo i był w tym ekspertem.
– Wiesz, nie nabrałem się na tę historyjkę z obrączką i mężem – ciągnął, nie przejmując się jej reakcją. – Ale było bardzo miło, prawda, Tomek? – dodał, patrząc na mnie, jakby szukał potwierdzenia.
Nie odpowiedziałem, ale on nie wydawał się tym przejmować.
Iza wciąż milczała. Patrzyła na pieniądze jak zahipnotyzowana, jakby próbowała znaleźć w nich jakieś inne znaczenie. Damian mrugnął do nas, lekko rozbawiony.
– Może jeszcze kiedyś to powtórzymy, co?… Może w jeszcze większym gronie.
Mrugnął do mnie okiem, odwrócił się na pięcie i opuścił apartament.
Iza przez chwilę milczała, a jej oczy wpatrywały się w drzwi, przez które wyszedł Damian. W końcu odwróciła się do mnie, a w jej spojrzeniu nie było gniewu ani upokorzenia – tylko rozbawienie. Nagle zaczęła się śmiać, cicho, ale szczerze, jakby cała ta sytuacja była jakimś absurdalnym żartem.
– I czego się chichoczesz? – spytałem, niepewny, ale jednocześnie zaintrygowany jej reakcją. Jej śmiech był zaraźliwy, choć nie do końca rozumiałem, co ją tak rozbawiło.
– Bo to pierwsze pieniądze, na które zapracowałam ciałem – odparła, wciąż się chichocząc, a jej oczy błyszczały, jakby poczuła się nagle wyzwolona.
Podniosłem banknoty ze stolika i przeliczyłem – dwa tysiące złotych.
– Droga jesteś.
Jak Ci się podobało?