Iza i Tomek (IX) - Iza w sieci
11 kwietnia 2025
Iza i Tomek
25 min
Świat zmienia się szybciej, niż jesteśmy w stanie to uchwycić. Granice między rzeczywistością a wirtualnością coraz bardziej się zacierają. To, co jeszcze niedawno było domeną intymności, dziś przeniosło się w dużej mierze do sieci, która pełna jest pokus, nowinek technologicznych i wymyślnych rozwiązań, które mają przyciągnąć uwagę, zatrzymać na dłużej... i oczywiście pozwolić zarobić.
Nie mogłem przejść obok tego zjawiska obojętnie. Tak narodziła się nowa podseria opowiadań zatytułowana „Iza w Sieci”.
Początkowo miał to być tylko jeden tekst – ostry, intensywny, brudny. Jednak w trakcie pisania poczułem, że ta historia nie jest wcale prosta i potrzebuje pokazania przemiany i motywów. Z jednego opowiadania zrobiły się trzy… a może cztery.
Będzie ostro, obiecuję. Ale najpierw musicie tam dotrzeć razem ze mną.
„Pierwsze pieniądze, które zarobiła swoim ciałem.” Brzmiało absurdalnie, ale śmialiśmy się z tego jeszcze długo, nawet jeśli cała sytuacja była, delikatnie mówiąc, pokręcona.
– To co, zmieniasz zawód? – kpiłem z niej, na co Iza przewracała oczami i machała ręką.
Przez długi czas tamta historia była naszym prywatnym kodem – wystarczyło rzucić hasło „Damian”, żeby atmosfera między nami zgęstniała. Myślałem, że na tym się skończy. Byłoby tak, gdyby nie pewne wydarzenie, które miało miejsce krótko po naszym powrocie do domu. Dzięki swoim kontaktom w branży dostałem propozycję prowadzenia zajęć na jednej z uczelni w USA. Kontrakt na pół roku – czas, który mógł otworzyć mi drzwi do wyższej ligi i praktycznie nieograniczonych możliwości. Decyzja nie była łatwa, bo oznaczała rozłąkę z Izą. A to, jak wiedziałem, mogło nieść za sobą konsekwencje. Iza doskonale zdawała sobie sprawę z moich wątpliwości i choć sama nie była zachwycona perspektywą rozłąki, nie zniechęcała mnie. Wiedziała, że, aby iść do przodu, należy podejmować trudne decyzje. Pogodziła się z tym i użyła swoich własnych sposobów, żeby przekonać mnie, iż ten wyjazd wcale nie musi oznaczać końca świata.
– Wynagrodzę ci to, zobaczysz – powtarzała z figlarnym uśmiechem.
– Brzmi intrygująco.
– Będę ci podsyłać filmiki – wyszeptała. – Wiesz, że jestem w tym dobra.
Miała rację. Wiedziałem to aż za dobrze, bo już wcześniej udało jej się napsuć mi nimi sporo krwi.
– Przekonujący argument, nie powiem. – Śmiałem się z niej, żartując, że ona chce się mnie pozbyć.
Iza była od pewnego czasu aktywna w mediach społecznościowych. Długo się przed tym broniła, uważając je za stratę czasu, sztuczny świat, w którym wszyscy grają pod publiczkę. Ale w jej otoczeniu nie istniało się, jeśli nie było cię w sieci. Założyła konto z przekonaniem, że to tylko formalność, a później poszło szybciej, niż się spodziewała. Jeden post, kilka polubień, pierwsze komentarze. Algorytm wiedział, co robi. Wciągnęło ją to. Coraz częściej zerkała na ekran, czekała na reakcje, wrzucała kolejne zdjęcia. Kiedyś nie miała na to czasu – teraz nie miała czasu na nic innego.
Tego wieczoru, kiedy po skończeniu papierkowej roboty wszedłem do salonu, Iza siedziała na kanapie, owinięta w cienki, szary koc. Nogi miała podciągnięte, a na kolanach spoczywał tablet. Przesuwała palcem po ekranie, przeglądając coś w skupieniu. W pewnym momencie uśmiechnęła się, a potem parsknęła śmiechem – ale ten śmiech był inny niż zwykle.
– Co jest? – zapytałem, podchodząc bliżej.
Nie odpowiedziała od razu. Uniosła kącik ust w tym swoim tajemniczym uśmiechu i spojrzała na mnie spod rzęs.
– Chcesz coś zobaczyć?
Znałem ten ton. Wystarczyło jedno spojrzenie, by poczuć znajome napięcie w dole brzucha.
– Powiedziałaś to w taki sposób, że chyba nie mam wyjścia – odparłem, siadając obok niej.
Obróciła ekran w moją stronę. Zdjęcie z imprezy – babski wieczór w klubie. Iza w centrum, uchwycona w ruchu. Tańczyła tyłem, ramiona uniesione wysoko, głowa lekko skręcona w stronę obiektywu, na ustach ten zalotny uśmiech. Krótka, obcisła sukienka podkreślała seksowne ciało, a tyłek wyglądał jak dzieło sztuki – wypięty, idealnie uwypuklony błyszczącym materiałem, który kończył się wysoko na udach.
– Pięknie wyszłaś, jak zawsze – potwierdziłem, bo nie było w tym zdjęciu nic, czego nie widziałbym wcześniej. Każda fotka na jej profilu była czystą pokusą i ona dobrze o tym wiedziała.
– Poczytaj komentarze, to się dopiero uśmiejesz – rzuciła, ale jej oczy błyszczały inaczej.
Przeleciałem wzrokiem ekran. „Cudowna jak zawsze”, „Gdzie kupiłaś tę kieckę?”, „Babskie wieczory rządzą” – normalka. Aż tu nagle: „A może, kotku, podciągniesz tę sukienkę trochę wyżej?”
Spojrzałem na nią, ona na mnie, i oboje ryknęliśmy śmiechem. Ale w tym śmiechu było coś nerwowego.
– No co? – prychnęła, udając oburzenie, choć widziałem, że ją to bawi.
Zerknąłem jeszcze raz na zdjęcie i pokręciłem głową.
– Nic, tylko myślę, że facet miał fantazję i trudno mu się dziwić.
– Tak uważasz? – zapytała z niewinną miną, ale znałem ją zbyt dobrze.
Wiedziała, o czym teraz myślę. Przed oczami stanął mi jej obraz – porusza się w rytm muzyki, dłoń przesuwa się wzdłuż uda, materiał sukienki unosi się o kilka centymetrów, odsłania więcej. Wyobraziłem sobie, jak wyglądałaby ta scena, gdyby naprawdę spełniła tę prośbę. Iza obserwowała mnie uważnie, zagryzając dolną wargę. Odłożyła tablet na bok, przysunęła się bliżej, a jej udo otarło się o moje.
– A ty byś nie chciał, żebym ją podciągnęła? – dodała, zmieniając ton głosu na ciepły, niemal aksamitny.
Zaśmiałem się cicho, wsadzając dłoń pod koc i łapiąc ją za kolano.
– Hmmm… – mruknąłem przeciągle, bo była w pidżamie, a krótkie, luźne spodenki pozwalały mi swobodnie dotykać jej nóg. Czułem pod palcami gładką skórę, a na twarzy delikatny ciepły oddech,
– Chciałbym, i to jak – mruknąłem. – Ale znam cię, łotrze. Ty teraz wcale nie myślisz o mnie, co?
Milczała przez sekundę, a jej usta drgnęły w tym cwaniackim uśmiechu, który zawsze zwiastował kłopoty.
– Może i nie – mruknęła, a jej palce zaczęły bawić się guzikiem mojej koszuli.
– To przyznaj się, jakie grzeszne myśli rodzą się teraz w tej główce – powiedziałem ciepło i pocałowałem ją w czoło.
– Może myślę o tym kolesiu. Ciekawe, co by zrobił, gdybym rzeczywiście podciągnęła sukienkę wyżej?
– Skoro jesteś ciekawa – powiedziałem, spoglądając w jej oczy – to czemu mu nie odpiszesz? Na priv. Podkręć go.
Jej oczy rozszerzyły się, jakby nie mogła uwierzyć, że to ja ją do tego namawiam. Zamarła
– Odbiło ci? Serio?
Spojrzała na mnie, jakbym zwariował, ale minę miała szczeniacką.
– Serio – potwierdziłem, przysuwając się, a moja dłoń wylądowała na jej udzie, palce przysunęły się do nogawki spodenek, muskając gorącą skórę, po wewnętrznej stronie nogi.
– Napisz mu coś prowokującego. Ciekawe co zrobi?
– Boże, ty naprawdę… – zaczęła, chwytając tablet, wciąż patrząc na mnie z niedowierzaniem.
– Zrób to – szepnąłem, obejmując ją ramieniem.
Zaśmiała się krótko, nerwowo, lecz jej palce zawisły nad ekranem. Spojrzała na mnie z błyskiem w oczach. Policzki jej się zaróżowiły – była w szoku, ale widziałem, że to ją kręci. Zaczęła stukać, każdy jej ruch był pełen napięcia, jakby zastanawiała się, w którą stronę pójść. Nachyliłem się, żeby zobaczyć.
„A jak wysoko byś chciał?”
Spojrzała na mnie z błyskiem w oku, czekając na moją reakcję.
– Zadowolony? – zapytała, przekręcając głowę.
Byłem. I chciałem wiedzieć, co będzie dalej.
Jej ręka delikatnie drżała, jakby nie była pewna. Na moment zatrzymała się, i w końcu wcisnęła „wyślij”. Odrzuciła tablet od siebie, jakby parzył ją w dłonie, a potem musnęła wargami moich warg.
– Ale jesteśmy popieprzeni.
– Wcale nie – pocieszyłem ją, wkładając rękę pod kocem głębiej. – Przekonamy się, o co mu chodziło.
Iza zacisnęła uda, ściskając pomiędzy nimi moją dłoń, bo dotykałem ją coraz nachalniej.
Nie łudziłem się, że facet odpisze natychmiast, ale ona co chwilę zerkała na ekran, niby od niechcenia, denerwowała się, jakby zrobiła coś zakazanego. Po paru minutach tablet zabrzęczał. Chwyciła go z uśmiechem i obróciła w moją stronę.
– No proszę – szepnęła, Była rozemocjonowana.
„Na tyle wysoko, żebym zobaczył, czy masz na sobie bieliznę, skarbie”
Zanieśliśmy się śmiechem, ale obydwoje nie mięliśmy na myśli jedynie komentarza. Facet był naprawdę zdeterminowany. Tymczasem Iza zamknęła aplikację i wyłączyła urządzenie.
– Co, koniec? Tak bez odpowiedzi?
– Uspokój się. Mój profil jest publiczny, każdy wie, kim jestem – rzuciła stanowczo, a w jej oczach zamigotał strach. – Nie będę pisała żadnych świństw, żeby ktoś to mógł potem wykorzystać. Przecież pracuję w szkole. Wyobrażasz sobie, jak Internet czyta, co pani dyrektor wyprawia w sieci?
Głos jej drżał, a ciało spięło się, jakby chciała krzyknąć. Przesunąłem dłoń w górę, zatrzymując się pod krawędzią jej spodenek, opuszkami musnąłem gorącą skórę, czując, jak napięcie rozlewa się po jej udach. Pochyliłem się blisko, zawieszając usta nad jej uchem.
– A jakby to nie był publiczny profil? – szepnąłem, podchwytliwie. – Jakbyś była całkowicie anonimowa?
– Anonimowa? – powtórzyła, spoglądając na mnie podejrzliwie.
Nie załapała do czego zmierzam. Nie odpowiedziałem od razu. Moje usta zsunęły się na jej szyję, musnąłem ją lekko. Dłoń wsunęła się pod spodenki, palce zahaczyły nabrzmiałe wargi, czując lepką wilgoć.
– Tomek – mruknęła przeciągle, ale nie powstrzymała mnie, ani nie kazała mi się zamknąć.
– Wyobraź sobie – zacząłem. – Są takie specjalne platformy, gdzie możesz pokazać, co chcesz, bez imienia i bez twarzy. Piszesz, nagrywasz i w dodatku dostajesz za to pieniądze.
Palec musnął jej cipkę, a ona sapnęła, biodra drgnęły mimowolnie.
– Czy ty… – zaczęła, otwierając szeroko oczy w wyrazie niedowierzania. – Ty naprawdę chcesz, żebym publikowała swoje nagie zdjęcia?
Głos jej się łamał, ale nie odsunęła się, jedynie oddech przyspieszył.
– To jak prostytucja.
Uśmiechnąłem się, zsuwając usta niżej, na dekolt, muskając językiem miękką skórę.
– Prostytucja? – powtórzyłem, czując jak jej cipka robi się naprawdę gorąca. – A pamiętasz Damiana? Jak rzucił ci na stół te banknoty? Śmiałaś się, że to pierwsze pieniądze, które zarobiłaś ciałem.
Moje palce znalazły jej szparkę, mokrą i śliską, obrysowałem ją koniuszkiem palca.
– Widziałem twoją minę, diablico – kręciło cię to – dodałem z przebiegłym uśmieszkiem.
– Boże… – jęknęła, zaciskając dłoń na moim karku z desperacką siłą. – To miała być tylko zabawa, serio mam się puszczać w Internecie?
Szok wykrzywiał jej twarz, choć ciało już się poddawało: cipka napierała na moją dłoń, a oddech rwał się w spazmach.
– A nie chciałabyś spróbować? – prowokowałem, nie dając jej chwili na otrzeźwienie. – Piszesz mu: „Rozpal mnie, a podciągnę sukienkę”, pokazujesz pośladki, rozchylasz nogi, a faceci gapią się na ciebie i wypisują, jak bardzo chcieliby cię przelecieć – szeptałem drżącym głosem, czując, że wyobraźnia wymyka mi się spod kontroli, aż nagle zląkłem się własnych słów: czy naprawdę namawiam żonę, by oddała się setkom napalonych desperatów?
Delikatnie krążyłem palcem w jej mokrej cipce, a gdy dołożyłem drugi, westchnęła głośniej. Słuchała mnie uważnie, poddając się zarówno mocy moich wyuzdanych fantazji, jak i narastającej rozkoszy płynącej od moich palców.
– Ty diable… – wysapała, gdy skończyłem snuć opowieść, a jej palce wplotły się w moje włosy, przyciągając mnie bliżej z desperacką siłą. – To chore… Chcesz, żebym była jak one, dostępna dla wszystkich, sprzedawała się na zawołanie?
Jej głos drżał, szok powoli ustępował miejsca rosnącemu podnieceniu, a piersi unosiły się ciężko pod cienkim materiałem koszulki; cipka zacisnęła się na moich palcach – gorąca, mokra, łaknąca więcej.
– Prawda, że to nęcące? – droczyłem się, a moje usta znów odnalazły jej wargi.
– Że co? Że wrzucam zdjęcia, a obcy faceci płacą, żeby na nie patrzeć?
– Dokładnie
Rozchyliłem językiem jej wargi, a jej język odpowiedział mi z głodem, intensywny i niepowstrzymany. Oderwałem się na chwilę, spoglądając w jej oczy. Były szerokie, ale pełne zamglonego pragnienia, jakby nie rozumiała, ale jednocześnie tego pragnęła.
– Będziesz dostępna, jeśli ci zapłacą – wyszeptałem, a moje palce zaczęły poruszać się szybciej, zanurzając się w niej z lubieżną precyzją. Kciuk muskał łechtaczkę – wrażliwą, napiętą, reagującą na każdy mój ruch.
Oddychała płytko, jakby każde moje słowo wbijało się w nią, rozpalając i onieśmielając jednocześnie. Jej oczy błyszczały – ciekawość walczyła z wahaniem, a ja czułem, jak jej ciało reaguje, mimo oporu w głowie.
– Pokaż mi – szepnęła nagle, cicho i nieśmiało, ale w jej głosie wuczułem napięcie.
– Co? – Popatrzyłem jej prosto w oczy, nie wierząc.
– Jak się to robi – powtórzyła, a jej spojrzenie złapało moje, rozedrgane, ale spragnione.
– Pokażę ci – rzuciłem, a moje usta znów wpiły się w jej.
Pocałunek był brudny, głęboki, język wdarł się między jej wargi, a ona odpowiedziała, ssąc mnie z głodem, który czułem w środku. Wyobraziłem ją sobie – na ekranie, zdjęcia, filmy, jej dłonie między udami, świntuszenie z facetami, którzy tracą głowę, spuszczając się na sam jej widok. Obłęd, który chciałbym zobaczyć, a potem mieć ją całą dla siebie. Wygięła się w łuk, a ja zerwałem z niej koc. Cholera, w tych krótkich spodenkach była po prostu słodka. Rozchyliła nogi i poruszyła biodrami, wołając o więcej.
– Taką będą cię widzieć, chcesz? – warknąłem jej w usta, bo w wyobraźni widziałem, jak robi tak do kamery.
Jej oddech zadrżał, a ciało wygięło się ku mnie, jakby już nie mogła się zatrzymać.
– Ty… skurwielu… – wysapała, ale jej biodra zaczęły się ruszać energiczniej, napierały na moją dłoń, a ręce wplotły się w moje włosy, szarpiąc.
– Co ty ze mną robisz …chcę być taka… – Jęknęła głośno, jej cipka zacisnęła się mocniej, a ja czułem, jak się rozpada.
– Będziesz prawdziwą gwiazdą, zobaczysz – warknąłem, a moje usta wbiły się w jej szyję, gryząc, ssąc, palce pieprzyły ją tak, że soki chlupotały. – Właśnie to będziesz robić na ekranie.
Krzyknęła, jej ciało eksplodowało – cipka zacisnęła się jak imadło, a ona drżała, wijąc się, piersi podskakiwały, a oczy płonęły – szok zamienił się w dziki, bezwstydny głód.
Leżeliśmy potem na kanapie, oddechy powoli się uspokajały, ale ona wciąż drżała. Jej koszulka była zmięta, spodenki zsunięte nisko na biodra, a ja gładziłem jej brzuch, leniwie muskając palcami cipkę, którą minutę temu doprowadziłem do wrzenia. Obróciła głowę, spojrzała na mnie – oczy błyszczały, już nie szokiem, ale mieszanką ulgi i niepokoju.
– Naprawdę chcesz, żebym to zrobiła?
– Chcę – odparłem cicho.
Uśmiechnąłem się lekko, a jej usta drgnęły w odpowiedzi, choć wciąż widziałem w niej cień wahania.
– Tam są tysiące dziewczyn, które żyją tylko z tego… – mruknęła, a jej dłoń odnalazła moją i nasze palce splotły się w ciepłym, niepewnym geście. – Przecież nie mam żadnych szans.
Jej głos zadrżał, nie z lęku, lecz z cichej tęsknoty, jakby bała się, że się zgubi, a jednocześnie pragnęła, bym wskazał jej drogę.
– Masz – rzuciłem pewnie i pochyliłem się, by musnąć jej gorące czoło.
Spojrzała na mnie, szukając odpowiedzi.
– Ty nie będziesz kolejną panienką z tłumu – kontynuowałem, a kciuk leniwie przesunął się po jej dłoni. – Będziesz towarem luksusowym.
Parsknęła śmiechem, ale ja ciągnąłem:
– Elegancka, ekskluzywna – zalotna, ale niedostępna. Jak tajemnica, za którą płacą tylko ci, którzy naprawdę wiedzą, czego chcą.
Ścisnąłem jej dłoń, a ona westchnęła cicho, jakby moje słowa coś w niej odblokowały – coś, czego wcześniej nie umiała nazwać, ale zawsze gdzieś w niej istniało. Pogładziłem ją po brzuchu i zdałem sobie sprawę, że we mnie wciąż szalał ogień. Penis, twardy jak skała, napierał na spodnie, pulsował z niepohamowanego głodu. Rozmowa o jej ekskluzywnej pracy kręciła nie tylko ją.
– Masz wyobraźnię… – szepnęła, drżącym z napięcia głosem, a potem spojrzała na mnie.
– Będę internetową dziwką? – Jej oddech przyspieszył, biodra zadrgały. – Tak… Chcę tego…
– Będziesz – rzuciłem ochryple, po czym zawiesiłem głos. – Ale teraz… – urwałem, a jej oczy rozbłysły wyczekiwaniem. – Pokaż, że się do tego nadajesz.
Rozpiąłem spodnie, penis wysunął się, nabrzmiały i gotowy, a ja chwyciłem ją za głowę, przyciągając ją z lekkim, żartobliwym tonem:
– Zobaczymy, czy zdasz test.
– Idiota – parsknęła śmiechem, ale jej usta już się rozchyliły, a w oczach zapłonął żar. – Mam tremę – rzuciła przekornie.
Jej gorący, wilgotny oddech musnął główkę penisa, zanim chwyciła go dłonią, ścisnęła i w końcu wzięła głęboko do ust. Ssała zachłannie, z językiem wijącym się po czubku.
– Tak, cholera… – warknąłem, zaciskając dłoń w jej włosach, popychając ją niżej.
Jej usta pracowały, gorące, ciasne, śliskie od śliny. Nie dawała sobie chwili wytchnienia, ssała jak w transie, a ja w końcu eksplodowałem – sperma trysnęła w jej gardło, a ona przełykała, drżąc, z oczami zamglonymi pożądaniem, bo finał wstrząsnął nami obojgiem. Westchnęła cicho, po czym, z figlarnym uśmieszkiem, rzuciła:
– No, co myślisz? Zaliczyłam, czy jeszcze muszę się podszkolić?
– Pierwsza liga – sapnąłem, osuwając się wyczerpany.
Iza wstała i poszła do łazienki, by przepłukać usta. Kiedy wróciła, usiadła na mnie okrakiem, a ja objąłem jej pośladki i przyciągnąłem ją do siebie.
– A co… miałabym tam wrzucać? – zapytała cicho, gdy znów odzyskałem oddech.
Uśmiechnięty obserwowałem, jak samo wyobrażenie tego, o czym mówiliśmy, budzi w niej dreszcz ekscytacji.
– Na początek coś niewinnego – mruknąłem. – Zdjęcia w bieliźnie. Zmysłowe, ale subtelne.
Jej ciało napięło się nieznacznie, gdy przełknęła ślinę.
– A potem? – wyszeptała.
Nie opowiedziałem od razu. Przesunąłem powoli palcami po jej talii, czując ciepło jej skóry pod cienką koszulką.
– Potem… coś odważniejszego – powiedziałem niskim głosem. – Stopniowo podkręcasz atmosferę.
Wsuwając dłoń pod jej koszulkę, odwinąłem ją lekko, odsłaniając skrawek piersi – kuszący fragment miękkiej krągłości. Obserwowałem jej reakcję i widząc, że jej sutki sztywnieją pod cienką tkaniną, musnąłem kciukami granicę odsłoniętej skóry.
– Aż w końcu… – kontynuowałem, wsuwając dłoń wyżej i powoli ściągając jej koszulkę. – Sama zdecydujesz, ile chcesz pokazać.
Zadrżała, jakby owiał ją chłodny podmuch powietrza.
– Rany… – wciągnęła ostro powietrze. – Nie odważę się.
Pochyliłem się bliżej, niemal muskając ustami jej ucho.
– Naprawdę? – szepnąłem. – Robiłaś już bardziej wyuzdane rzeczy, diablico.
Iza zacisnęła palce na moim przedramieniu.
– Ale wrzucanie nagich zdjęć to co innego…
– Mówiłaś, że będziesz mi przesyłać gorące filmiki i zdjęcia, kiedy będę w Stanach. Już zapomniałaś? Możesz wrzucać je też do Internetu.
Zawahała się, ale widziałem, jak pożądanie walczy w niej z lękiem.
– Wiesz… skoro boisz się od razu publikować zdjęcia, może zaczniemy od czegoś łatwiejszego?
Spojrzała na mnie z ciekawością, ale i ostrożnością.
– Łatwiejszego?
– Taniec – powiedziałem swobodnie, jakby to było najprostsze rozwiązanie na świecie.
Zmrużyła oczy, a jej usta lekko drgnęły. Już zaczynała rozumieć, dokąd zmierzam.
– Przecież uwielbiasz się ruszać – przypomniałem, przesuwając palcem po jej ramieniu. – Wiesz, jak działać na wyobraźnię. W tym nikt cię nie przebije.
– Co? Mam zatańczyć, jak wtedy, kiedy byliśmy z Karolem? – zapytała, a w jej oczach błysnęła prowokacja.
Uśmiechnięty zbliżyłem się do niej.
– O nie, kochanie – mruknąłem z rozbawieniem, niemal szepcząc jej do ucha. – Najpierw coś bardziej niewinnego.
Roześmialiśmy się, wspominając tamten wieczór, który otworzył nam drogę do nowych doświadczeń.
– Wystarczy kilka filmików – kontynuowałem. – Nic ostrego. Na początek tylko sensualny taniec. W sukience, w bieliźnie… Takie rzeczy oglądają tysiące ludzi. Pamiętasz? Masz być towarem luksusowym.
– A jeśli ktoś mnie rozpozna?
– Jak? Nie pokażesz twarzy. Ustawimy kamerę pod odpowiednim kątem – tylko sylwetka. Ujęcia od tyłu, z boku, z góry – zero punktów odniesienia. Może maska? Możesz blokować regiony, ukrywać twarz, ustawić anonimowość.
Nachyliłem się i musnąłem wargami jej szyję.
– Możesz być kimkolwiek chcesz… i robić z nimi, co chcesz.
– Zamknij się już – jęknęła rozdarta, po czym zakneblowała mi usta pocałunkiem. Była tym wszystkim przytłoczona, zbyt dużo, zbyt mało czasu na myślenie.
Po założeniu konta na OnlyFans zaczęliśmy planować strategię. Wiedziałem, że aby zdobyć rozpoznawalność, musieliśmy zacząć od mediów społecznościowych: Instagrama, Twittera i TikToka. To tam Iza miała umieszczać subtelne, ale kuszące zdjęcia i klipy – drobne sugestie, które wzbudzą ciekawość. Iza znała się na nagrywaniu i montowaniu filmów, bo w szkole często realizowali projekty multimedialne. Opanowała obsługę sprzętu i oprogramowania, a my mieliśmy w domu własne “studio”. Przerobiłem niedawno strych na pokój multimedialny, gdzie oglądaliśmy filmy na dużym ekranie z projektora, a także mogłem w pełni wykorzystać możliwości mojego potężnego sprzętu nagłośnieniowego. To miejsce było idealne do naszych zamiarów – prywatne, odseparowane od reszty domu, bez dostępu dla gości. Prowadziły tam wąskie schody, które były skryte za drzwiami, co gwarantowało, że nikt postronny nie skojarzy tego miejsca z Izą. Anonimowość w sieci wydawała mi się zapewniona idealnie. Na razie jednak wszystkie jej profile pozostawały puste. Iza z oporem zbierała się do nagrania pierwszych materiałów. Zawsze coś jej przeszkadzało: a to nie miała nastroju, a to krępowała ją moja obecność, a nawet gdy już coś nagrała, nie spełniało to jej wyśrubowanych standardów.
– Kochanie, niedługo wyjeżdżam, a liczyłem na te obiecane filmiki – przypominałem jej z uśmiechem. – Wiesz, że bez nich mogę stać się podatny na urok Amerykanek?
– Skoro mam być towarem luksusowym, nie mogę nagrać byle czego – mruknęła prowokacyjnie, zbywając mnie śmiechem.
I w końcu nadszedł ten moment. Wróciliśmy z imprezy na lekkim rauszu, rozgrzani muzyką i tańcem. Iza trzymała mnie za rękę, ale czułem, jak jej palce zaciskają się mocniej, jakby powstrzymywała w sobie coś, co już od dawna chciała powiedzieć.
– Może… – zaczęła cicho, a jej głos był jak aksamitny szept. – Może dzisiaj spróbujemy?
Zatrzymałem się, patrząc na nią badawczo. W jej oczach tańczyło wyzwanie, ekscytacja, a może odrobina niepewności. Miała na sobie krótką sukienkę, która ledwie sięgała połowy uda, a spod jej krawędzi prześwitywała koronka pończoch. Pociągnęła mnie lekko w stronę schodów.
– Chcesz?
– Od dawna czekałem, aż to powiesz – mruknąłem, muskając ustami jej skórę.
Na jej ramionach pojawiły się dreszcze, ale nie był to chłód. To była ekscytacja.
Weszliśmy na górę do naszego pokoju. Zamknąłem drzwi, a ona stanęła na środku pomieszczenia, patrząc na mnie z iskrą w oczach.
– Ustaw kamery – powiedziała cicho, ale pewnie.
Nie spuszczając z niej wzroku, sięgałem po statywy i dostosowywałem kąty. Była w swoim żywiole – zmysłowa, pewna siebie, całkowicie świadoma siły, jaką miała nad spojrzeniami innych. Gdy wszystko było gotowe, pomieszczenie wypełniła muzyka – zmysłowa, sensualna. Iza zrobiła pierwszy ruch – powolny, leniwy obrót na palcach, jakby badała reakcję niewidzialnej publiczności. Jej biodra poruszały się w takt dźwięków, a ja stałem tam, zahipnotyzowany. Wpatrywałem się w nią, śledząc każdy ruch, każdą zmianę w jej spojrzeniu, każde drgnienie warg. A ona patrzyła na mnie spod przymkniętych powiek, jakby próbowała odgadnąć, co dzieje się w mojej głowie.
I wtedy się zaśmiała. Najpierw cicho, potem coraz głośniej, aż zasłoniła usta dłonią, trzęsąc się od chichotu.
– Przepraszam! – wydusiła, łapiąc oddech. – Nie mogę…
Westchnąłem z udawaną rezygnacją, ale sam też się uśmiechnąłem.
– To tylko my – przypomniałem jej, podchodząc bliżej. – Nie ma nikogo innego. Możesz być sobą.
Spojrzała na mnie, a jej uśmiech powoli przygasł, zastąpiony czymś głębszym.
– Jeszcze raz? – zapytała cicho.
– Jeszcze raz – potwierdziłem, sięgając po pilota i włączając muzykę od początku.
– Usiądź w fotelu – rozkazała. – Muszę sobie wyobrazić, jak jestem obserwowana.
Posłuchałem. Włączyłem kamery – dwie jednocześnie i zatopiłem się w miękkim fotelu. Tym razem nie było śmiechu. Była tylko ona i jej płynne uwodzicielskie ruchy. Wyginała ciało w łukach, które bolały swoim pięknem, biodra opadały z precyzją, która sprawiała, że traciłem oddech. Dłonie sunęły po jej skórze, po szyi, po obojczykach, aż do ud, gdzie palce zatrzymały się na krawędzi sukienki, unosząc ją o włos, drażniąc mnie do granic. Ta krótka, obcisła szmatka ściskała jej piersi, wżynała się w talię, oblepiała pośladki, aż widziałem ich kształt. Przeciągnęła palce po wewnętrznej stronie uda – zatrzymała się tuż pod materiałem, a ja poczułem, jak mnie rozsadza. Wiedziałem, że nagrywamy coś, co będzie miało potężną siłę rażenia. Coś, czemu nie będzie można się oprzeć. Gdy muzyka się skończyła, spojrzała na mnie, lekko przygryzając wargę.
– I jak? Starczy?
– Iza – wyjęczałem przeciągle, mrugając do niej w grymasie niedosytu. – Dla nich wystarczy, ale dla mnie jeszcze nie – odparłem.
Iza była nakręcona tańcem i alkoholem. Teraz dopiero zdała sobie sprawę, co tak naprawdę się stało. Stała się właśnie dziewczyną z OnlyFans, kręciła dla mężczyzn, stawała się własnością innych – przynajmniej w teorii, ponieważ do pierwszych wyświetleń w Internecie była jeszcze daleka droga.
– Zdejmij to – rzuciłem, wskazując sukienkę.
Nie spuściła ze mnie wzroku – jej oczy były jak ostrza, wbijające się w moje. Uniosła dłonie do ramiączek, przeciągnęła po nich palcami, drażniąc mnie, a potem szarpnęła je w dół – gwałtownie, jakby chciała mnie ukarać. Sukienka zsunęła się, zahaczając o biodra, odsłaniając brzuch, napięte mięśnie, linię kości biodrowych, zanim w końcu runęła na podłogę. Stała w bieliźnie – czarna koronka ściskała jej piersi, majtki wżynały się w pośladki, a jej oddech rwał się, jakby walczyła o powietrze.
– Całość – wychrypiałem, czując, jak krew dudni mi w skroniach.
– Niecierpliwy, co? – prychnęła, ale jej głos zadrżał. Sięgnęła za plecy i rozpięła biustonosz. Koronka zsunęła się po ramionach, a jej kształtne, sprężyste piersi wyskoczyły na wolność. Sutki stwardniały pod moim spojrzeniem, jakby błagały o dotyk. Rzuciła stanik na bok, a potem pochyliła się, wsunęła kciuki pod majtki i zsunęła je w dół. Robiła to powoli, z premedytacją, odsłaniając biodra, gładkie łono, aż majtki opadły na podłogę. Stała naga, cipka lśniła wilgocią, uda drżały, a piersi unosiły się w rytm oddechu, który ledwo kontrolowała.
– Lepiej? – syknęła, unosząc ramiona i wplątując palce we włosy.
– Dużo lepiej – wychrypiałem, i wtedy do mnie podeszła. Jej biodra kołysały się, obiecując coś cholernie niesamowitego, każdy krok był jak cios w moje serce. Wspięła się na fotel, usiadła okrakiem na moich kolanach, a jej gorące uda ścisnęły moje biodra. Czułem przez spodnie jej mokrą cipkę, jej ciepło parzyło, a mój penis stwardniał w sekundę, napierając na materiał, jakby chciał ją rozerwać.
– Zerżnę cię teraz, Tomek, albo oszaleję – szepnęła mi do ucha, a jej gorący oddech parzył skórę.
Szarpnęła moje spodnie, rozpięła guzik, rozdarła zamek – gwałtownie, jakby nie mogła dłużej czekać. Wyciągnęła penisa, który zapulsował w jej dłoni, z nabrzmiałymi, sinymi żyłami pod skórą. Opadła niżej, przycisnęła go rozpaloną cipką do mojego podbrzusza, jednak nie nasunęła się na niego, lecz tylko ślizgała się wzdłuż trzonu, ocierając się o niego mokrymi, rozchylonymi wargami. Lepkie soki smarowały mi skórę, a ona poruszała biodrami w przód i w tył, raz szybciej, raz wolniej, drażniąc mnie każdym ruchem i pozostawiając na mnie mokry ślad.
– Iza… – sapnąłem, wbijając palce w miękką skórę jej bioder, aż syknęła z bólu.
– Zamknij się – warknęła, unosząc się lekko. – Patrz na mnie i ciesz się chwilą, bo ja już nie wytrzymam.
Ustawiła penisa pionowo i opadła na niego, czując, jak wchodzę w nią cały. Jęknęła chrapliwie, bo jej gorąca cipka otuliła mnie ciasno.
– O cholera – szepnęła zaskoczona doznaniem i odruchowo wbiła paznokcie w moje ramiona. Zaczęła się ruszać – na siedząco, blisko, jej piersi ocierały się o moją koszulę, sutki drażniły materiał, zostawiając mokre plamy od potu.
– Lubisz w ten sposób? – wyszeptała z ustami przy moich. Jej oddech był gorący i ostry od whisky, pełen desperacji.
– Cholera, Iza… za bardzo – wychrypiałem, ściskając jej pośladki. Czułem, jak napinają się pod moimi palcami, jak jej biodra falują, wpychając mnie głębiej, jak jej cipka pulsuje, ściskając mnie z każdym ruchem, jakby chciała mnie połknąć.
– To trzymaj mnie mocniej – rzuciła, a jej głos przeszedł w dziki, łamiący się pomruk.
Przyspieszyła, jej ruchy stały się niepowstrzymane – cipka ślizgała się, zaciśnięta na penisie, jej wilgoć spływała po jądrach, a ja unosiłem biodra, wbijając się w nią z dziką furią. Całowała mnie zachłannie, jej głodny język wdarł się do moich ust, a paznokcie orały mi kark, zostawiając krwiste pręgi.
– Tomek… nie puszczę cię – sapnęła.
Jej oddech rwał się, a oczy lśniły obłędem, jakby chciała mnie połknąć żywcem. Kochaliśmy się na siedząco – jej nagie, spocone ciało przyklejało się do mojego, piersi miażdżyły mi klatkę, sutki twarde jak kamyki ocierały się o moją skórę. Jej ostre, zwierzęce jęki dudniły mi w uszach, a ja czułem, że zaraz oszaleję. Szarpnęła się do tyłu, złapała moje nadgarstki i przycisnęła je do fotela – tak mocno, że poczułem, jak trzeszczą mi kości.
– Nie ruszaj się – warknęła, rozkazując mi jak dzika kocica. – Patrz na mnie.
Uniosła się, jej cipka omal nie puściła mojego penisa, a zimne powietrze uderzyło w moją mokrą, pulsującą skórę, niemal mnie zabijając.
– Ręce precz – rzuciła, bo chciałem złapać ją za pośladki. Rzuciła się na mnie z furią, uderzając biodrami o moje. Zaczęła jeździć na mnie jak opętana, w górę i w dół, podsycając moje pożądanie mokrymi plaśnięciami, rozbrzmiewającymi przy każdym ruchu.
– Tomek! O tak! – jej głos przecinał powietrze, przechodząc w dzikie wrzaski.
Czułem, jak jej wilgoć spływa po mnie. Ściskała mnie w środku, jej mięśnie pulsowały i nagle wygięła się w łuk i wrzasnęła:
„Dochodzę!” – Tak głośno, że aż zadzwoniło mi w uszach. Jej cipka zacisnęła się na mnie jak kleszcze, drżała, a ona zalała mnie gorącem. Nie wytrzymałem – sperma trysnęła mocnymi falami, wypełniając ją i wylewając się na zewnątrz. Czułem, jak spływa po nas obojgu, gorąca, gęsta, a ona wciąż się trzęsła, dysząc i krzycząc.
– Iza… – wychrypiałem, ale głos uwiązł mi w gardle, bo jej usta dopadły moich. Wgryzła się w moją wargę, aż poczułem metaliczny posmak krwi.
Na drugi dzień spałem do południa. Przez sen słyszałem odgłosy z kuchni, cichy szelest kroków, brzęk naczyń, strzępki melodii. Potem wszystko ucichło. Widocznie znowu przysnąłem. Obudziło mnie lekkie ugięcie materaca. Iza wskoczyła na łóżko, opierając się na łokciu, a bose stopy wsunęła zgrabnie pod pościel. Miała na sobie luźną koszulkę, która ledwie sięgała jej ud. W rękach trzymała tablet, ekran migotał delikatnym światłem.
– Popatrz – powiedziała, a w jej głosie czaiła się nuta ekscytacji.
Przekręciła ekran w moją stronę i włączyła film. Zobaczyłem ją. Wczorajszą Izę, falującą w rytm muzyki, skrytą w półmroku. Kamera nie pokazywała twarzy, jedynie jej ciało – zmysłowe, pewne siebie, prowokujące. Palce powoli wędrowały po udzie, drażniąc skórę, sunąc coraz wyżej, aż dotknęły krawędzi sukienki. W tym momencie film zatrzymał się, w idealnym punkcie, pozostawiając niedosyt.
„Ile zapłacisz, żeby zobaczyć więcej?” – wybrzmiał głęboki, nasycony namiętnością głos. Nierealny. Jakby pochodził z innego świata – świata tajemnicy, grzechu i skrytych pragnień. W pierwszej chwili sam miałem problem, by rozpoznać, że to jej szept. Podniosłem wzrok na Izę, która uśmiechała się z satysfakcją, czekając na moją reakcję.
– Cholera… – szepnąłem, czując, jak rośnie we mnie napięcie. – Mówiłem, że jesteś w tym dobra.
Jej spojrzenie błysnęło zadziornie.
– Wysyłać? – zapytała, trzymając palec nad ekranem.
Wstrzymałem oddech, patrząc na nią intensywnie. Przez chwilę bawiła się moją miną, a potem nacisnęła. Klip powędrował w świat, lądując na jej profilach w mediach społecznościowych. Stamtąd prowadziła już prosta droga do OnlyFans, gdzie czekała dłuższa, bardziej śmiała wersja.
Jak Ci się podobało?