Ilustracja: Andrea Piacquadio

Iza i Tomek (II) [remastered]

8 lutego 2025

Opowiadanie z serii:
Iza i Tomek

1 godz 45 min

Może niektórzy z Was zastanawiają się, dlaczego publikuję to samo opowiadanie po raz drugi. Nie jest to jednak przypadkowe – mam ku temu konkretne powody.
Po latach spojrzałem na ten tekst świeżym okiem i dostrzegłem, że nie jest tak dopracowany, jak bym chciał. Niektóre fragmenty wymagały wygładzenia, pewne wątki lepszego uporządkowania, a całość – odświeżenia. Remastered w terminologii muzycznej oznacza wersję odświeżoną, unowocześnioną – i dokładnie taki cel mi przyświecał. Czułem, że muszę je poprawić, bo właśnie to opowiadanie jest w całej serii wyjątkowe – w tej części Iza przechodzi przemianę, stając się prawdziwą hot wife.
Mimo tych zmian i zupełnie nowej narracji w zakończeniu, opowiadanie wciąż opowiada tę samą historię, zachowując swój charakter. Jestem pewien, że będzie atrakcyjne zarówno dla nowych czytelników, jak i tych, którzy znają już cały cykl. Przyznam się, że za każdym razem, gdy czytam to opowiadanie, nadal dostaję gęsiej skórki. Życzę Wam tego samego. Miłej lektury!

– Kotku, zmiana planów. Mam tu sytuację kryzysową – oznajmiła Iza głosem pełnym tajemnicy i podekscytowania.

– Co się stało? – zapytałem z niepokojem.

– Wiesz, Ula nie może się pozbierać po rozstaniu z facetem i musi się wygadać. Idziemy się upić – wyrzuciła z siebie jednym tchem. – Nie masz nic przeciwko?

– Nie wierzę! Andrzej ją rzucił? – zdziwiłem się.

Ostatnim razem, gdy o niej rozmawialiśmy, Ula była zakochana w nim po uszy i wszystko wskazywało na to, że tym razem to coś poważnego.

– Andrzej to już zamierzchłe czasy – wyjaśniła, rozbawiona faktem, że nie nadążam za miłosnymi przygodami jej koleżanki. – Ostatnio był Kamil, ale to też już historia. Rozumiesz, że teraz nie potrzebujemy do towarzystwa żadnego mężczyzny, prawda?

– Jasne, tylko nie pij za dużo – odpowiedziałem, uśmiechając się do słuchawki.

Znałem je obie zbyt dobrze, by nie przewidzieć, jak to się skończy. Wiedziałem, że Ula i Iza mają słabość do mocnych trunków, a moja żona – z jej żywym, spontanicznym usposobieniem – potrafiła pod wpływem alkoholu zaszaleć jak mało kto. Ich wieczorne spotkania zawsze wyglądały podobnie: zaczynały od poważnych rozmów, a kończyły, kiedy plątały im się języki.

– No gdzież! Znasz mnie przecież. – Roześmiała się szczerze. – Ale przyjedziesz po nas, tak?

–  O której? – Popatrzyłem na zegarek. – Padam z nóg.

– Dopiero się rozkręcamy. – Jej głos stał się czuły i słodki. – Pa. Kocham cię.

W słuchawce zapanowała głucha cisza. Rozłączyła się.

– No to wiem wszystko – mruknąłem pod nosem z rezygnacją.

Rano nie mieliśmy czasu, aby porozmawiać o jej nowych upodobaniach, które tak bardzo zmieniły nasz seks. Zdążyliśmy jedynie wypić szybką kawę, podczas której Iza wierciła się na krześle jak dziecko, nadal odczuwając skutki wczorajszych klapsów. Ustaliliśmy, że po moim szkoleniu spędzimy popołudnie w restauracji, a potem wybierzemy się na spacer. Wcześniej Iza miała spotkać się z koleżanką ze studiów, której nie widziała od ponad roku. Teraz wszystkie wcześniejsze ustalenia były już nieaktualne, ale Ula była jej naprawdę bliska. Miały podobny temperament i poczucie humoru, ale ona zawsze na pierwszym miejscu stawiała karierę, co sprawiało, że nie potrafiła wytrzymać długo w żadnym związku. Jej ambicje zawodowe były najważniejsze – z sukcesem realizowała się w biznesie, wspinając się po szczeblach korporacyjnej hierarchii, a obecnie zajmowała już nawet poważne stanowisko menadżerskie. Takie, a nie inne priorytety odbijały się na jej relacjach z mężczyznami, których zmieniała jak rękawiczki.

Iza widziała tę sytuację inaczej. Było jej przykro, że bliska przyjaciółka doświadcza tylu miłosnych rozczarowań. Musiały się wygadać – to było oczywiste.

Byłem pewny, że zadzwoni dopiero w środku nocy i dzisiaj nie będę miał z niej już żadnego pożytku. Z drugiej strony, po kilku drinkach zdarzało jej się wracać w wyjątkowo dobrym humorze i nawet mocno poświntuszyć. Biorąc pod uwagę jej wczorajszą kreatywność, miałem więc jeszcze iskierkę nadziei.

Westchnąłem głęboko, podszedłem do okna i zaciągnąłem zasłony, tworząc w pokoju półmrok. Jeśli miałem spędzić ten wieczór sam, przynajmniej odpocznę – pomyślałem. Ostatniej nocy spałem niewiele, do tego intensywne zajęcia z kursantami, potrzebowałem drzemki. Przyłożyłem głowę do poduszki i nic. Było coś, co nie pozwalało mi zasnąć.

Co do licha? – Na drugiej poduszce leżał nowiutki tablet Izy, a natrętne migotanie diody kłuło w oczy niczym igła. Pewnie w pośpiechu nie zdążyła go całkowicie wyłączyć – pomyślałem i sięgnąłem po niego ręką, aby go odwrócić w drugą stronę. Pod wpływem dotyku tablet wybudził się na dobre, oślepiając mnie jaskrawą łuną białego światła.

– Cholera jasna – zakląłem, ale nie mogłem oprzeć się pokusie, by nie dotknąć gładkiej, cienkiej obudowy. Iza dostała go kilka dni temu w związku z jakimś projektem edukacyjnym, którego była koordynatorką. Postanowiła zabrać go ze sobą, bo był bardziej poręczny niż laptop.

Spojrzałem mimowolnie na ekran i nagle cała chęć na sen zniknęła.

O co tu, kurwa, chodzi? – mruknąłem pod nosem, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Na jednej z otwartych kart wyświetlał się nagłówek i to on zburzył mój spokój. Okazało się, że Iza przeglądała forum dla kobiet, na którym dyskutowały one o obsesjach swoich mężów na punkcie tak zwanej zdrady kontrolowanej. Z każdej strony wylewały się wpisy, które sugerowały, że temat wcale nie jest tak niszowy, jak bym przypuszczał. Kilka forumowiczek opisało nawet własne, jak twierdziły, prawdziwe doświadczenia. Zdziwiony, przejrzałem historię przeglądarki i zauważyłem, że Iza przewertowała dobrych kilkanaście stron tej dyskusji, co umożliwiło jej dogłębne zapoznanie się z zagadnieniem.  

Cholera – zakląłem, nadal nie mogąc przetrawić tego, co odkryłem. – Kocham cię, diablico – powiedziałem na głos, choć Iza nie mogła mnie usłyszeć. – Jak ja cię kocham! – powtórzyłem, a potem zacząłem przeglądać historię wyszukiwania.

Temat, który niedawno pojawił się w naszej rozmowie jako nieśmiała sugestia, a może bardziej żart, zdawał się jednak wzbudzić u niej prawdziwą ciekawość. A przecież wydawało się, że nawet najbardziej niewinna insynuacja dotycząca urozmaicenia w ten sposób naszego seksu, jest dla mojej żony absolutnie nieakceptowalna. Pamiętam jej gwałtowną reakcję i to, jak stanowczo ucięła wszelką dyskusję.

Historia przeglądarki dowodziła jednak zupełnie czegoś innego. Iza weszła na kilka różnych forów i nawet odtworzyła jeden filmik. Kiedy kliknąłem link, żeby przekonać się, co zobaczyła, zostałem przekierowany na stronę z erotyką dla kobiet. Zainteresowała ją scena trójkąta dwóch panów z panią, i mimo że było to porno w wersji soft, to i tak cała akcja przedstawiona była z najdrobniejszymi szczegółami, a film ociekał wyrafinowaną erotyką. Spróbowałem wyobrazić sobie minę Izy, patrzącą na całkiem ładną aktorkę, uprawiającą seks z dwoma dobrze obdarzonymi przez naturę facetami. Zniesmaczyła się, czy obejrzała go z wypiekami do końca? Film był nakręcony w profesjonalny sposób, aktorka wyglądała naturalnie – nie miała sztucznie powiększonych piersi, a jej partnerzy obchodzili się z nią bardzo delikatnie. Był w nim nawet zalążek scenariusza, napięcie i przede wszystkim namiętność.

Oj Iza, Iza. Co się z tobą dzieje? – mówiłem do niej, jakbyśmy kontynuowali naszą wcześniejszą rozmowę. Chciałaś jedynie zaspokoić ciekawość, czy dasz się przekonać, może jeszcze nie teraz, ale kto wie? – Poczułem, że w naszym związku może się jeszcze wiele zdarzyć i wpadłem w panikę. Nie byłem w stanie utrzymać na wodzy fantazji, widziałem, jak kocha się innym mężczyzną. Wyobrażałem ją sobie w przeróżnych konfiguracjach, robiącą takie rzeczy, o których nawet nie mieliśmy odwagi porozmawiać i wcale nie byłem już taki pewny, czy mógłbym to wszystko zaakceptować. Serce podeszło mi do gardła, uczucie dławienia nie było jednak nieprzyjemne, powiedziałbym, że raczej pobudzające. Ogarnął mnie niepokój i wątpliwości, ale mrowienie w dole brzucha uświadomiło mi, że dostałem paraliżującego wzwodu. Ręka bezwiednie wsunęła się w spodnie. Otarłem z czoła pot i spróbowałem pozbierać myśli, tracąc ostatecznie rachubę czasu, bo kiedy otworzyłem oczy, było już ciemno.

Spałem, czy odpłynąłem w fantazjach? Nie wiem, jak było naprawdę, ale na szczęście dla mojego zdrowia psychicznego ciśnienie trochę opadło. Iza nigdy nie pozwoliłaby sobie na odważny flirt, nie mówiąc o tym, że mogłaby prowokować innego mężczyznę. Mimo frywolnego, a czasami wręcz awanturniczego temperamentu, była we mnie ślepo zapatrzona i niczym lwica broniła swojej kobiecości przed zakusami innych facetów. Za dużo sobie wyobrażam – pocieszałem się, ale fakt, że moje niewiniątko próbuje zgłębiać temat zakazanego seksu, dobrze nam wróżyło.

Było już po dziesiątej, kiedy odezwał się telefon.

-  Hej, przyjedziesz? – spytała potulnie.

- Pewnie. Późno już – westchnąłem z udawanym wyrzutem. – Mam nadzieję, że chociaż wy się dobrze bawicie.

- Nawet za dobrze – odparła bez zastanowienia i zachichotała. – Wiesz, Ula poznała właśnie jakiegoś faceta i wydaje mi się, że jestem dla niej jak piąte koło u wozu – wyjaśniła rozemocjonowana, nie przejmując się nutką zawodu w moim głosie.

– Ale zostałam bez towarzystwa, więc jeśli nie chcesz, żeby twoja śliczna żonka padła czyimś łupem, to przyjedź.  

Roześmiała się do słuchawki, a jej szczebiot był tak rozbrajający, że nie byłem w stanie czynić jej dalszych wyrzutów. Wyczułem, że jest delikatnie wstawiona, a ja wiedziałem już, jak to wykorzystać.

Knajpka była zlokalizowana w dzielnicy uniwersyteckiej. Znałem to miejsce doskonale, ponieważ w czasach studenckich często tu bywaliśmy. Jeszcze zanim zaparkowałem samochód, dostrzegłem w drzwiach lokalu Ulę. Zawieszona na ramieniu jakiegoś mężczyzny pozwalała mu się obściskiwać i pewnie myśleli jedynie o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się szeroko. Cała Ula. Ona mogła sobie pozwolić na jednorazową przygodę, bo nie wierzyłem, że facet, którego poznała godzinę temu, będzie z nią dłużej.

Znalazłem wolne miejsce niedaleko wejścia, ale postanowiłem poczekać w samochodzie, aż tamci wsiedli do taksówki. Nie chciałem im przeszkadzać, ani psuć nastroju. Kiedy zajrzałem przez okno, przekonałem się, że z dawnego klimatu uczelnianego klubu nic już nie pozostało. Wnętrze stało się bardziej ekskluzywne i lokal nie był już odpowiedni dla typowo studenckiej klienteli. Duże, niczym nieprzesłonięte okna oferowały doskonały widok na to, co działo się w środku, dlatego nie mogłem oprzeć się pokusie, żeby najpierw nie sprawdzić, co robi moja żona. Zgrywała się, czy rzeczywiście groziło jej niechciane zainteresowanie ze strony innych mężczyzn? Pomimo półmroku, panującego w środku szybko ją odnalazłem, siedzącą przy barze. Sączyła drink, spoglądając raz po raz na komórkę. W pewnym momencie podszedł do  niej jakiś eleacko ubrany, starszy gość, licząc pewnie na to, że samotna ślicznotka będzie łatwą zdobyczą. Zamienili parę słów, w trakcie których Iza pokręciła przecząco głową, ale facet się nie odczepił. Nie próbował jej dotykać, więc postanowiłem pozostać jeszcze na zewnątrz, zaciekawiony, jak poradzi sobie z natrętem. Rzeczywiście zachowywał się namolnie, ale niespodziewanie do akcji wkroczył mężczyzna, stojący za barem. Zdecydowana reakcja oraz silna postura skutecznie pozbawiły tamtego ochoty na kontynuowanie podrywu. Żałowałem jedynie, że pomoc nadeszła tak szybko, ponieważ byłem przekonany, że Iza poradziłaby sobie sama. Znając jej temperament, wylałaby mu na spodnie drinka i facet byłby załatwiony.

Na twarzy mojej żony pojawił się uśmiech i domyśliłem się, że z dwojga złego, wolała jednak znaleźć się w towarzystwie młodszego mężczyzny, mimo iż ten był jedynie zwykłym barmanem. Chłopak podał jej drinka, nalał również sobie, po czym usiadł naprzeciwko Izy, najprawdopodobniej po to, żeby do tamtego dotarło dobitniej, że ta pani jest teraz pod jego opieką. Mógł sobie pozwolić na rozmowę, ponieważ inni goście zaczęli powoli opuszczać lokal i nikt już nie składał zamówień. Pozostali pracownicy zajęci byli porządkowaniem sali, szykując knajpę do zamknięcia.

Pokręciłem głową, bo mimo iż moja intrygantka nie zachowywała się jakoś szczególnie prowokująco, rzeczywiście mogła paść ofiarą swojej urody. Ledwo uwolniła się od jednego napaleńca, a już znalazła sobie innego – pomyślałem, czując ukłucie w piersi. Zazdrość? Nie. Było mi głupio, że czaję się pod oknem i zamiast od razu wejść do środka, podglądam własną żonę, jakbym chciał ją nakryć na niewierności. W brzuchu pojawiło się mrowienie i po raz drugi dzisiaj poczułem ten sam dziwny niepokój, powodowany jej zachowaniem. Działała na mnie w ten sposób, kiedy widziałem ją w towarzystwie innego mężczyzny. Boże, czy mam jakąś obsesję? – zastanawiałem się. To dziwaczne uczucie nie niosło ze sobą pretensji do niej, a raczej niepokojące podekscytowanie. Doświadczyłem go, kiedy zobaczyłem ją tańczącą z Adamem i teraz było podobnie. Natychmiast skarciłem się za to w myślach – czego właściwie oczekiwałem? Przecież nic nadzwyczajnego się nie działo. Po prostu skończy drinka, a potem pewnie nakrzyczy na mnie przez telefon, że musi tyle czekać. Powinienem był już dawno tam być, ale coś mnie trzymało na zewnątrz. Może naprawdę lubiłem patrzeć, kiedy podrywają ją inni faceci?  Moje przypuszczenia spełniły się szybciej, niż się spodziewałem. W pewnym momencie oboje wybuchli śmiechem, a barman wziął ją za rękę i poprowadził na środek sali. Iza nie tylko się nie sprzeciwiła, ale patrzyła na niego w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości – było w tym coś więcej niż zwykła zabawa. Jakby czekała na ten moment i miała ochotę dać się ponieść tej chwili.

Zatrzymali się naprzeciwko okna, za którym stałem, a moje serce na chwilę stanęło. Patrzyłem na nich, ale nie byłem pewny, czy to, co widzę, jest rzeczywiste. Cofnąłem się o dwa kroki, czując, jak rośnie we mnie niepokój, a serce bije szybciej. Oni jednak byli całkowicie pochłonięci sobą. On – wysoki, młodszy, cholernie przystojny. Obcisła koszula podkreślająca muskularne ramiona, tors, pewność siebie, której Iza nie mogła się przeciwstawić. Zdecydowanie oddała mu całą inicjatywę. Zachowywała się przy nim tak naturalnie, jakby znała go od lat. I wtedy poczułem to. Poczułem, że coś w tym wszystkim jest nie tak. Co ten młokos sobie wyobraża?

Przed chwilą odbił ją nadzianemu facetowi i musiałby być naprawdę ślepy, gdyby teraz nie spróbował wykorzystać okazji. Ja bym na pewno tak zrobił. Iza była atrakcyjną kobietą, ale dzisiaj wyglądała po prostu obłędnie. Postarała się. Miała na sobie falbaniastą spódniczkę mini oraz obcisły sweterek z krótkimi rękawkami, który dosłownie kilka dni podarowałem jej z okazji imienin. Pamiętam, jak zarzekała się, że z powodu głęboko wyciętego dekoltu nie odważy się go nigdzie założyć. Dzisiaj zupełnie jej to nie przeszkadzało.

Kochanie, nie tak się umawialiśmy – zawołałem w myślach. – Prosiłem, żebyś założyła seksowne ciuszki, ale miałaś je włożyć dla mnie. Przełknąłem głośno ślinę, a oni zaczęli się poruszać. Najpierw wolno i delikatnie, poznając swoje możliwości, ale zaraz jej partner przejął inicjatywę i taniec stał się bardziej energiczny. Jego ruchy były niesamowite: niby spowolnione, lecz jednocześnie głębokie i płynne. Iza szybko się dopasowała, była lekka i gibka, wabiła go, pozwalając mu na bliższy kontakt. Zwiewna spódniczka coraz częściej unosiła się w szalonych obrotach, raz po raz odsłaniając wyższe partie jej zgrabnych ud.

Kim jest ten gość? – zacząłem się zastanawiać, bo już na pierwszy rzut oka, widać było, że jest niesamowitym tancerzem. Tak nie poruszali się amatorzy. Facet potrafił wydobyć z Izy pełną głębię jej naturalnego wdzięku i co najważniejsze, robił to bez taniego efekciarstwa, czy szpanu. Po minucie ich taniec zaczął przypominać intymną rozmowę ciał, momentami nawet zbyt śmiałą. Iza obróciła się twarzą do okna, sprawiając, że gwałtownie schowałem się za drzewo. Zdążyłem jednak dostrzec, że dwa guziki przy jej swetrze są niezapięte, a z dekoltu wyłaniają się uniesione biustonoszem piersi. Co do cholery? – nigdy wcześniej tak odważnie ich nie eksponowała.

Obserwowałem ich z biciem serca, próbując uciszyć w głowie huragan myśli. Wcześniejsze obawy o moją reakcję okazały się chyba w pełni uzasadnione. Taki jesteś chojrak? – rugałem sam siebie, próbując zrozumieć i jakoś nazwać to dziwne uczucie. Mrowienie w dole brzucha przypomniało mi, że mimo wszystko jestem podniecony. Nic mądrego nie przychodziło mi do głowy, ale jednego byłem pewny: bolało mnie, kiedy dotykają ją inni mężczyźni, z drugiej strony pragnienie, żeby ją dotykali, było zbyt silne, abym mógł się mu przeciwstawić. 

Taneczne przedstawienie zakończyło się po jednej piosence. Od razu poczułem ulgę, choć w głębi duszy liczyłem, że wydarzy się coś, co rzeczywiście zada mi ból. Wrócili do baru, otoczeni oklaskami reszty pracowników, którzy również dostrzegli w ich tańcu coś wyjątkowego. Minęło kilka chwil, zanim udało mi się ochłonąć i w końcu wybrałem jej numer. Obserwowanie, jak Iza przerzuca całą zawartość torebki, szukając telefonu, było rozrywką samą w sobie.

- Jesteś? – zapytała, oddychając głęboko.

- Właśnie zaparkowałem – skłamałem, starając się brzmieć spokojnie. – Czekam na ulicy, dobrze?

- Już idę – odpowiedziała, kończąc drinka.

Machnęła młodemu towarzyszowi na pożegnanie i ruszyła w stronę wyjścia.

- Tęskniłam.

Słodki i niewinny głos był niczym balsam na moje rozkołatane serce. Założyła mi ramiona na szyję i pozwoliła się przytulić. Była rozgrzana, a jej gorące usta smakowały alkoholem.

– Wyglądasz cholernie seksownie – wyszeptałem jej do ucha, pozwalając sobie na wymowne spojrzenie w dół. Jej biust unosił się, wychodząc z głębokiego dekoltu.

– Naprawdę? Nie za odważnie? – rzuciła z wyzywającym uśmiechem, celowo podkreślając swój kuszący, odważny ubiór, który ledwie zakrywał to, co miało pozostać tylko dla mnie.

– Nie, tak jest idealnie – odpowiedziałem, czując, jak bardzo mnie w tym wydaniu pociąga.

Nie pamiętałem, czy kiedykolwiek wcześniej odważyła się pokazać tyle piersi. Zupełnie, jak nie ona. Spojrzała na mnie z podejrzliwością, jakby zastanawiała się, czy coś przed nią ukrywam. Może przez chwilę przestraszyła się mojej reakcji, ale zaraz potem jej oczy zapłonęły tą samą, intensywną iskrą, którą zawsze widziałem, gdy byliśmy razem.

- Mówiłaś, że ten dekolt ci nie pasuje. – Nie mogłem powstrzymać się przed drobną uszczypliwością.

- Naprawdę? – zdziwiła się. – Nie pamiętam.

Otworzyłem drzwi samochodu, a w tej samej chwili z lokalu wyszedł młody barman. Nie zauważył nas, ponieważ wzrok miał wlepiony w ekran smartfonu.

- To mój wybawca – powiedziała, prawie krzycząc, co sprawiło, że chłopak nas dostrzegł. – Dosłownie wyrwał mnie z rąk jakiegoś faceta, który myślał, że tylko czekam na jego propozycję – dodała, wykrzywiając twarz na wspomnienie sytuacji przy barze, a potem uśmiechnęła się szeroko do barmana.

Zauważyła, że chłopak próbował zamówić Ubera, więc natychmiast zaproponowała mu podwózkę.

- Wsiadaj – powiedziała, nie czekając na jego zgodę, bo widziała, że nie chciał nam sprawiać kłopotu.

- Nie masz nic przeciwko, prawda, kochanie? – zapytała słodko, a ja widziałem, że jest w jeszcze lepszym humorze.

- Oczywiście, że nie – odpowiedziałem, nie kryjąc uśmiechu. – Musimy mu się odwdzięczyć za to, że tak dzielnie cię bronił.

Okazało się, że mieszka niedaleko naszego apartamentu. Uścisnęliśmy sobie dłonie, a chłopak przedstawił się jako Karol.

Iza miała już kilka drinków za sobą, chłopak również coś wypił, więc rozmowa toczyła się w wyjątkowo swobodnej atmosferze. Zanim pokonaliśmy połowę drogi, moja figlara wyciągnęła od naszego pasażera mnóstwo informacji. Jak się spodziewałem, był studentem, a praca w barze była tylko dodatkowym zajęciem. Chłopak był całkiem ok, ale trochę za pewny siebie. Od razu zaczął zwracać się do nas po imieniu. Może to Iza kazała mu tak mówić, a może po prostu miał luzacki sposób bycia. Jako jedyny trzeźwy starałem się dorównać im humorem, ale jego obecność wprawiała mnie w niepokój. Czułem tremę – czy to tylko ja, czy może naprawdę ten gówniarz flirtuje z moją żoną? Nie miał przede mną żadnych oporów, a Iza ewidentnie wpadła mu w oko. Widziałem w lusterku, jak na nią patrzył – z uwagą, niemal pożądaniem, do czego zresztą sama go prowokowała. Rozgadana, figlarna, z prostymi jasnymi włosami, sięgającymi połowy szyi, wyglądała bardziej, jak jego rówieśnica niż mężatka z kilkunastoletnim stażem. Starałem się skupić na drodze, ale nie mogłem wymazać z pamięci tego, co zaistniało między nimi podczas tańca. Chłopak siedział na środkowym fotelu, nachylony do przodu, w stronę Izy, która zajmowała fotel obok mnie. Chciała, żeby było jej wygodnie, więc przekręciła się bokiem, podciągając nogi na siedzenie, odsłaniając je w sposób, który pozostawiał bardzo mało wyobraźni.

– Zapnij chociaż pasy – skarciłem ją, licząc na to, że przy wpinaniu klamry zda sobie sprawę, iż niefrasobliwie zadarta spódniczka odsłania zbyt wiele.

Okazało się, ze nie zrozumiała mojej aluzji. Naprawdę była aż tak bardzo zaabsorbowana rozmową?

– Ale miałaś minę, kiedy ten gość do ciebie uderzył – powiedział student, przypominając jej o incydencie. – Dostałaś chociaż jakąś poważną ofertę? – dodał z kpiącym uśmiechem, celowo podkręcając atmosferę.

– Tylko szybki numerek w kiblu – odparła bez wahania, jakby takie propozycje dostawała na co dzień. Jej riposta wywołała salwę śmiechu. Iza potrafiła być w towarzystwie spontaniczna i szalona, nie sposób było jej nie lubić. Podziękowała mu jeszcze raz za pomoc w pozbyciu się natręta, przy okazji posyłając mu jedną ze swoich uwodzicielskich minek.

– Nie zrobiłem tego bezinteresownie – chłopak podjął flirt, nie zauważając, że Iza cicho chrząknęła.

– Taaak? – Udałem, że nic nie wiem. – A co chcesz w zamian?

– Twoja żona już mi się odwdzięczyła – paplał z rozbrajającą szczerością, nadal nie zauważając dyskretnych sygnałów, które mu posyłała. – Targowałem się, ale na szybki numerek nie poszła. – Karol wyszczerzył się w uśmiechu. – Ostatecznie zgodziłem się na taniec, a takich okazji nie przepuszczam.

– Ja? Ja ci zaproponowałam taniec? Chyba było na odwrót, kłamco! – naskoczyła na niego, posyłając mu znaczące spojrzenia, chcąc zmusić go, by potwierdził jej wersję.

– Z dwojga przyjemności, nie wiem, czy szybkie bzykanko nie byłoby bardziej emocjonujące. – Pozwoliłem sobie na tę wyuzdaną uwagę, bo wiedziałem, że już nikogo nie zdziwię. Po alkoholu Iza wspaniale reagowała na sprośności, a dla niego takie docinki były na porządku dziennym.

– Tomek! Zachowuj się! – Iza zrobiła wielkie oczy i pacnęła mnie lekko po głowie.

– Myślę, że twoja żona nie miała powodów do narzekań – stwierdził chełpliwie, zwracając się bezpośrednio do niej. – Przyznaj, że fajnie ci się ze mną tańczyło.

Na chwilę jej mina zrzedła, a mnie zastanowiło, dlaczego postanowiła ukryć przede mną fakt, że z nim tańczyła. Czego się obawiała? Nigdy nie robiłem jej wyrzutów z powodu zazdrości. Może sama uważała, że trochę się zapomnieli?

– Uspokój się, bo zaraz cię wysadzimy! – fuknęła na niego, wyraźnie chcąc zmienić temat.

– Iza uwielbia tańczyć i świetnie się porusza – wtrąciłem się, chcąc jej pomóc.

Nie chciałem, żeby poczuła się niezręcznie, gdy chłopak zacznie się przechwalać. Jednak im dłużej analizowałem w myślach, jak tańczyli, tym mniej rozumiałem. Iza nigdy nie pozwalała sobie na podobne relacje z innymi mężczyznami. Na pewno nie było jej obojętne, kiedy on docisnął biodra do jej bioder, a jego silne ramię nie pozwalało zachować przyzwoitego dystansu. Tak się nie tańczy z pierwszym napotkanym facetem, droga Izo! – I dlatego tak bardzo chciała go uciszyć.

Nie nadążałem za nimi w tej wymianie zdań, więc skupiłem się głównie na słuchaniu, od czasu do czasu włączając się do rozmowy. Dzięki mojemu doświadczeniu zawodowemu potrafiłem wyłapać gesty, ton głosu i mowę ciała, co pozwoliło mi dość szybko rozpracować chłopaka. Wystarczyło kilka minut, kilka usłyszanych słów, bym zorientował się, że mam do czynienia z drapieżnikiem, który chytrze upatruje sobie ofiarę i dostaje to, co chce. Miał w sobie ogromną pewność siebie i wysoką samoocenę, jaka często charakteryzuje młodszych ludzi, którzy są świadomi swoich atutów. Szkoda, że w jego wieku sam taki nie byłem – pomyślałem z nutką zazdrości, gdyż dopiero po kilku latach praktyki nauczyłem się radzić z kompleksami i podejmować decyzje bez dzielenia włosa na czworo. Tylko że on miał to w sobie, a ja musiałem się wszystkiego nauczyć. Iza również zachowywała się inaczej. W towarzystwie studenta była zuchwała i zalotna. Tak, jakby obcy mężczyźni potrafili wydobyć z niej inną osobowość. A może ona sama odkrywała przy nich swoją drugą naturę? Nie znalazłem żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Być może do tej pory po prostu unikaliśmy sytuacji, które stymulowały podobne zachowania, ale wiedziałem jedno – kiedy już odsłoniła tę nową naturę, trudno mi było zachować rozsądek. 

W miarę jak zbliżaliśmy się do celu, rosło we mnie napięcie. Przeczesałem włosy, próbując zająć czymś dłonie i nieoczekiwanie poczułem nieodpartą potrzebę działania.

- A może wpadniesz do nas na drinka? – wypaliłem bez zastanowienia, rzucając pytanie w lusterku.

Iza zamilkła i posłała mi takie spojrzenie, jakby chciała mnie udusić gołymi rękami. Jej oczy miotały błyskawice i zdawały się krzyczeć: „Co ty odwalasz!?”

- No co? Jest miło, a ja mam ochotę się napić. Chyba nie masz nic przeciwko? – wyjaśniłem niewinnym tonem, naśladując jej styl, kiedy prosiła mnie, byśmy podrzucili go do domu.

Najdziwniejsze było to, że nie miałem pojęcia, dlaczego w ogóle wyskoczyłem z tą propozycją. To było zupełnie poza mną. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że coś może mi umknąć, że czegoś będę żałował.

- No to co, jak będzie? – powtórzyłem.

 – Jesteście pewni? Nie za późno? – Chłopak wyglądał na równie zdezorientowanego co Iza. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że jest już za późno na odwiedziny.

- Iza, a masz jeszcze siłę?

Nachylił się nieco, a ja zauważyłem, że mimowolnie opuścił wzrok na jej nogi. Wiedział, o co pyta, bo to on obsługiwał ją dziś w lokalu i zdawał sobie sprawę, ile już wypiła.

- Nie wygłupiaj się! Jutro nie musimy wstawać wcześnie. – Odzyskała swobodę, szybko przyłączając się do mojej propozycji. Nie musiała go dwa razy namawiać.

- Tomek, jesteś niepoprawny, wiesz? – zwróciła się do mnie, przybierając ganiący ton, ale równocześnie położyła mi dłoń na udzie i mocno ścisnęła.

Nie byłem pewien, co chciała mi tym przekazać, ale jedno było pewne: z nas dwojga, to ona była zdecydowanie mniej poprawna. Czemu do diabła siedziała z nogami podkurczonymi na fotelu, nie zakrywając ich spódnicą? W pomieszczeniu panował półmrok, ale z powodu ciepłej, wiosennej aury Iza nie miała na sobie rajstop, a jej jasna skóra przyciągała wzrok jak cholera. Sam dostawałem na jej widok gęsiej skórki, więc trudno się było dziwić młodemu barmanowi.

Nasz apartament nie był zbyt przestronny, ale nie planowaliśmy przyjmować żadnych gości, więc zupełnie nam wystarczał. Salon pełnił funkcję sypialni, ale za to mieliśmy oddzielną kuchnię, do której weszliśmy najpierw. Iza dyskretnie wymknęła się do pokoju, by poprawić pościel i nakryć łóżko narzutą, a ja w tym czasie zająłem chłopaka rozmową.

–  Co pijesz? – zapytałem, a w jego oczach od razu pojawił się błysk.

– Niezły zestaw – powiedział, patrząc na butelki. – coś z tego zrobię.

Był przecież barmanem.

– Karol! Daj mu podwójnego! – krzyknęła z drugiego pokoju Iza. – Musi nas dogonić.

Chłopak spojrzał na mnie, ale kiedy wzruszyłem ramionami, uśmiechnął się i dolał do mojej szklanki sporo więcej alkoholu niż do pozostałych.

– Gotowe! – Iza wróciła do kuchni i zaczęła rozkładać na talerzu przekąski.

– Dobre – powiedziałem po łyku. Chłopak miał fach w ręku. – Możesz dorobić.

Przytaknął, ale zaraz dodał z dumą, że ma też inne umiejętności i nie musi się martwić o kasę.

– Ooo – wtrąciła się Iza z zainteresowaniem. – Pierwszy raz słyszę, żeby jakiś student nie narzekał na brak pieniędzy.

– Mogę co najwyżej ponarzekać na brak czasu – odpowiedział, z nutą przechwałki, ale chyba mówił szczerze.

– Tak? To czym jeszcze się zajmujesz? – Iza odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na niego zaciekawiona.

Karol zawahał się na moment, jakby zastanawiał się, czy powinien odpowiedzieć. W końcu wziął głęboki oddech i rzucił:

– Czasami tańczę na wieczorach panieńskich.

Patrzył na nas z ironicznym uśmiechem, świadomy, że ta odpowiedź nas zaskoczy. Iza spojrzała na mnie, potem na niego, po czym jej twarz rozjaśniła się szelmowskim uśmiechem.

– Jaja sobie robisz, prawda? – zapytała, przekonana, że to kolejny z jego dowcipów. Zdążyliśmy już poznać jego poczucie humoru i wiedzieliśmy, że potrafi palnąć coś takiego.

– Serio, nie wierzysz? – odpowiedział z pełną powagą.

I wtedy mnie olśniło. Jego ruchy, to niesamowite wyczucie rytmu, styl, w jakim tańczył z Izą – wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.

– No nie wierzę – Iza zrobiła głupią minę. – W takim razie pokaż nam coś! – chlapnęła bez zastanowienia.

– Kochanie! Daj mu spokój! – warknąłem, próbując załagodzić sytuację, ale w jej oczach pojawił się ten charakterystyczny błysk. Wiedziałem, że teraz nie odpuści i będzie się z nim droczyć, choćby tylko dla własnej rozrywki.

– No co? – rzuciła z udawaną pretensją. – Ja nie miałam wieczoru panieńskiego z męskim tancerzem.

Pociągnęła duży łyk ze swojej szklanki i spojrzała wyzywająco na Karola.

– Przechwalasz się tylko, cwaniaku! – dodała, zachowując się jak rozpuszczona gówniara.

W jej tonie było coś prowokującego, jakby chciała go zmusić do działania, tylko po to, żeby zobaczyć, jak daleko się posunie.

– Serio? – zapytał, unosząc brew. – Jesteście tego pewni?

– A co, boisz się? – Iza nie odpuszczała.

Karol zaśmiał się krótko, po czym westchnął, jakby właśnie podjął decyzję.

– Dobra, ale wiecie, że to nie jest takie proste? – rzucił z drwiącym uśmiechem. – Ludzie czasem różnie reagują na takie rzeczy.

Omiótł Izę spojrzeniem od stóp do głów, nie kryjąc, że dokładnie ją ocenia.

– Taki pokaz wymaga współpracy. Czy pani jest na to gotowa?

Ostatnie zdanie wypowiedział powoli, z naciskiem, jakby wyzywał ją na pojedynek.

Zrozumiałem w tej chwili, co miał na myśli, i aż mnie ścisnęło w żołądku. Przypomniałem sobie, jak wyglądają takie “pokazy” i co się dzieje z dziewczynami, które w nich uczestniczą. Do Izy albo to jeszcze nie dotarło, albo alkohol wyłączył jej wszelkie hamulce. Była absolutnie pewna, że Karol robi to wszystko, by ją zaintrygować, traktując jego słowa i zachowanie jako kolejną odsłonę ich coraz mniej niewinnego flirtu.

- I co? Zrobisz dla mnie striptiz? – Nie przestawała mu dowalać.

Nie poznawałem jej. Iza uwielbiała słowne pojedynki, ale w ich rozmowie pojawiało się coraz więcej podtekstów. Gdzie się podziała moja zasadnicza żona, kasująca przystawiających się do niej facetów, zanim jeszcze zdążyli dokończyć zdanie? Okładała się z Karolem niedomówieniami i nakręcała się. Wiedziałem, że jest wstawiona, ale dawno przekroczyła już granicę, którą sobie zazwyczaj stawiała. 

–  A co myślałaś? – odgryzł się z ironią student. – Przecież ten taniec polega na striptizie. Pytanie jest, w którym momencie będziesz chciała go przerwać i czy w ogóle będziesz chciała go przerwać.

 Podjął wyzwanie, nie mówiąc nic wprost. Bawił się z nią w kotka i myszkę. Był przebiegłym łotrem, który wie, że niedomówienia i insynuacje przynoszą czasami lepsze efekty niż powiedzenie czegoś wprost. 

– Dobra, dobra. Nie gadaj tyle, tylko bierz się do roboty. – Dała mu dobitnie do zrozumienia, że musi jej udowodnić, iż nie blefuje.

– Tomek? – Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że chłopak szuka u mnie  potwierdzenia. Byłem oszołomiony i tak nakręcony, że przez chwilę zabrakło mi języka w gębie.

– Jeśli Iza ma ochotę, a ty nie masz nic przeciwko, to czemu nie. A co tam – wydukałem. – Jak się bawić, to się bawić.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, niemal bezczelnie i zaczął objaśniać zasady.

– Po pierwsze, nie wolno być trzeźwym – rzucił z szelmowskim uśmiechem, dając do zrozumienia, żebyśmy wypili nasze drinki.

– To pierwszy warunek już spełniłam. – Zaśmiała się Iza, przyciskając do piersi puste szkło.

Zrobiła minę rozkapryszonej dziewczynki, która dobrze wie, jak działa na innych. Cholera, była taka słodka i jednocześnie tak cholernie seksowna. Oparła się o szafkę i zakołysała biodrami, jakby nie mogła się doczekać dalszego ciągu. Nie musiała nic udawać – jej takie rzeczy przychodziły naturalnie. Wpatrywałem się w nią jak zahipnotyzowany, a ona, zauważając moje spojrzenie, uśmiechnęła się figlarnie i usiadła mi na kolanach.

– Doskonale, bo ty jesteś tutaj najważniejsza – powiedział Karol, wyraźnie zadowolony, ale starał się nie dać po sobie poznać, jak bardzo mu się to podoba. – Dla ciebie mam jeszcze inne zadania, ale to potem. – Ton jego głosu sugerował, że dobrze wie, co robi, i że nie zamierza się spieszyć.

– Już się boję – odparła Iza z udawanym strachem, chociaż w jej oczach była czysta prowokacja.

Spojrzała na mnie kątem oka, jakby chciała zobaczyć, jak daleko pozwolę jej się posunąć. Karol zajął się przyrządzaniem drinków, ale mówił dalej, jakby wszystko było częścią jakiegoś scenariusza:

– Zasłońcie w pokoju rolety, zróbcie nastrój – światło musi być przyciemnione. I przydałaby się muzyka, coś z klimatem. – Wydał instrukcje i poszedł do łazienki, aby się przygotować.

– Iza, ty wariatko! – Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, patrząc jej prosto w oczy. – Kompletnie ci odbiło! – mamrotałem, obsypując jej twarz szybkimi, nerwowymi pocałunkami, jakby to miało ją obudzić.

– Wyluzuj! Tylko się zabawimy – wyszeptała z rozbrajającym spokojem, jakby właśnie proponowała coś zupełnie niewinnego.

– Zabawimy? – prychnąłem. – Ty siebie słyszysz? – Przyjrzałem się jej uważnie, szukając oznak, że może za dużo wypiła. Ale nie, była zupełnie trzeźwa, z tym swoim spokojem, który doprowadzał mnie do szału. – Przecież takie rzeczy cię nie kręcą!

- Jesteś tego pewien? – rzuciła, przeciągając słowa, a w jej głosie zabrzmiała nuta wyzwania.

Na zewnątrz starałem się zachować pozory, ale w głębi duszy wyłem z radości. Taką jej chciałem, dokładnie taką. Musiałem wyglądać jak idiota, bo jej triumfalne spojrzenie mówiło wszystko. Brwi uniesione w lekkim geście wyższości, kąśliwy uśmiech pełnym satysfakcji.

–  No co, Tomek? – W jej oczach błysnęło coś, co kazało mi zamilknąć. – Zobaczymy, czy dasz radę – dodała z drapieżnym uśmiechem, jakby rzucała rękawicę na stół.

Uniosłem lekko jej podbródek, aby zajrzeć głębiej w jej w oczy. Przesunąłem kciukiem po dolnej wardze, a wtedy ona go polizała, po czym nasunęła na niego usta.

Boże, jakie to było sprośne. Wpiłem w nią wargi, ale to ona pierwsza rozchyliła językiem moje zęby, a następnie wdarła się nim głęboko. Jej oddech był podniecająco ciepły i pachniał alkoholem. Jak na zawołanie nasze dłonie znalazły się pod ubraniem i gdyby nie świadomość, że mamy tylko chwilę, zerwalibyśmy je z siebie i kochali się tu, gdzie staliśmy.

– Taniec erotyczny? – wysyczałem jej do ucha, a ona zaczęła chichotać, jakby to wszystko było jednym wielkim żartem.

– No co? To tylko zabawa – odparła, kąsając mnie lekko w wargę. – Robię to dla ciebie.

- Dla mnie? – warknąłem, ale on rzuciła mi spojrzenie, od którego krew zagotowała się w moich żyłach. – Ty wampirzyco! A jak się rozbierze?

- Nie rozbierze się – odpowiedziała beztrosko, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Tylko się zgrywa, bohater jeden. Ale spodoba ci się, on świetnie tańczy – dodała, dysząc mi do ucha, jakby to wszystko miało mnie uspokoić.

- Kto w ogóle zaproponował ten taniec? – rzuciłem podejrzliwie, próbując złapać ją na czymś, co mogłoby zdradzić, co tak naprawdę siedzi jej w głowie.

- Cicho, już cicho! – Zbyła mnie szybko, przykładając mi palec do ust, jakby chciała uciszyć nie tylko moje słowa, ale i wszystkie wątpliwości.

Obłapiłem ją za pośladki, a ona bezceremonialnie wymacała przez spodnie mojego penisa.

–  I kto tu jest wariatem? – jęknęła, bo był sztywny i gotowy.

Wytarmosiła go przez spodnie, aż ugięły się pode mną kolana.

– Zerżnę cię na tym stole – mruknąłem groźnie i przekręciłem ją, opierają jej tyłek o brzeg blatu.

– Starczy. Później – wyjęczała z okrutną satysfakcją. – Masz mnie pożądać tak jak teraz, rozumiesz?

Nie wiem, co miały oznaczać jej słowa, ale nie wątpiłem, że wypełnię jej polecenie z nawiązką.

- Chodź do pokoju, mamy się przecież przygotować – przypomniała, zabierając ze sobą szkło i talerz z przekąskami.

Zrobiliśmy wszystko, co polecił Karol. W salonie oprócz dużego łoża małżeńskiego, które zajmowało prawie połowę pomieszczenia, stała jeszcze wygodna kanapa, a z boku mały stolik, na którym postawiliśmy drinki i talerz. Kanapa stała po przeciwnej stronie łóżka, zupełnie jakby miała być punktem obserwacyjnym, na to, co się dzieje na łożu. Była ogromna i taka bardziej do leżenia niż siedzenia, ponieważ za oparcie służyły duże, welurowe poduchy, a siadając, człowiek głęboko się zapadał. Oceniłem szybko teren i stwierdziłem, że Karol nie będzie miał dużego pola do manewru, gdyż na środku pozostało niewiele miejsca. Rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie. Objąłem ją ramieniem, a Iza założyła podkurczone nogi na moje.

– Dużo wypiłaś? – zapytałem z troską. – Nie poznaję cię, rozpustnico.

– Wczoraj też dużo wypiłam? – odgryzła się, a ja odpowiedziałem jej, całując ją w czoło.

Poprawiłem jej spódniczkę, starając się, by choć trochę zakrywała uda.

– Nie pozwolisz mu popatrzeć? – zakpiła, ale zaraz sama nakryła kolana poduszką. – Są tylko dla ciebie – dodała, pocieszając mnie, choć jej ton sprawił, że nie wiedziałem, czy mówi poważnie, czy się ze mnie nabija.

– Podobasz mu się – rzuciłem nagle, nie mogąc tego dłużej trzymać w sobie.

Iza spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym parsknęła śmiechem.

– Co ty pieprzysz? – odpowiedziała z aktorskim oburzeniem. – Jestem dla niego za stara. A w ogóle, co mnie to obchodzi, czy mu się podobam, czy nie? – dodała, machając ręką, ale widać było, że trochę ją to zaskoczyło.

Nie przerwała rozmowy, choć zwykle unikała takich tematów. Kusiła ją ta przesiąknięta erotyzmem i podtekstami sytuacja. 

– Przecież nie przyszedł tu tylko po to, żeby wypić drinka – stwierdziłem, zgodnie z przypuszczeniami. – Myślę, że liczy na coś więcej. Inaczej nie zgodziłby się na te wszystkie twoje szalone pomysły.

– Zgłupiałeś? – Zaśmiała się, ale jej śmiech brzmiał wymuszenie. Spróbowała się odsunąć, ale nie pozwoliłem jej na to.

– A nawet jeśli, to co? – Iza odzyskała pewność siebie, a jej głos nabrał zadziorności. – Przecież o tym zawsze marzyłeś, prawda? – spojrzała na mnie, a w jej oczach błyszczała nuta wyzwania.

– Czy to oznacza, że cię przekonałem? – zapytałem, czując, jak serce przyspiesza.

Myśli o naszej niedawnej rozmowie wróciły ze zdwojoną siłą.

– Pamiętasz wczorajszą noc? Opowiadałaś o Adamie w taki sposób, jakbyś kochała się z nim naprawdę. Pamiętasz, jak było fantastycznie? – rozkręciłem się na dobre, chociaż miałem wrażenie, że łomot serca zagłuszał wszystko, co mówiłem.

Kiedy wypowiadałem ostatnie słowa, poczułem na sobie jej przenikliwy wzrok. Upewniła się, czy mówię na serio, po czym zamknęła mi usta pocałunkiem. Nie wiem, co się z nią działo, ale jej wargi drżały i parzyły.

– Cicho, już cicho – szepnęła, ponieważ usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi.

Karol wszedł do salonu i obrzucił nas podejrzliwym spojrzeniem. Pewnie mięliśmy wszystko wymalowane na twarzach. 

– Co macie takie miny? Stało się coś? Zmiana planów?

– Nic, nic. Nastrajamy się – odpowiedziałem wymijająco, ale przerwał mi pisk Izy.

– O rany! – Chłopak był boso i miał wypuszczoną koszulę, zapiętą tylko na kilka środkowych guzików. Zwilżone wodą włosy stały nastroszone, dodając mu zadziorności. Prześliznęła się wzrokiem po jego umięśnionym torsie i rozszerzyły się jej źrenice, demaskując, że nie jest wcale obojętna na męskie atrybuty.

– Muszę się napić – wymamrotała, chichocząc, po czym wlała w siebie połowę zawartości szklanki. Poprawiła się na kanapie, krzyżując po turecku nogi, lecz tym razem grzecznie nakryła je spódniczką.  – Czekam na przedstawienie! – oznajmiła podekscytowana. Była nakręcona jak nastolatka, seksowna i urocza.

Jej szczeniackie zachowanie było rozbrajające, ale chłopak zachował kamienną twarz, z czego wywnioskowałem, że miał już do czynienia z wieloma podobnymi reakcjami. Był profesjonalistą, skupionym teraz wyłącznie na pracy, o ile jego występy można było nazywać pracą. Obrócił się do nas tyłem i stojąc przez chwilę bez ruchu, wczuwał się w muzykę. Rozpoczął od powolnych ruchów biodrami, wypinając pośladki, i  mimo że jestem facetem, musiałem przyznać, że wcale nie wyglądało to obscenicznie. Starannie dopracowane figury musiały w trakcie pokazów przyprawiać kobiety o gęsią skórę. Zerknąłem na moją panią. Iza dopingowała go śmiechem i docinkami, ale kiedy odwrócił się przodem, przesuwając ręką po włosach, torsie, a na finał kroczu, jęknęła głośno i zaklaskała. Jego ciało dosłownie zafalowało. Pomimo coraz bardziej żywiołowego dopingu twarz chłopaka pozostała niewzruszona. Z oczywistych względów skupił się głównie na mojej pani, ponieważ to ona była dla niego najważniejsza i dla niej był jego taniec. Wbił w nią łobuzerski wzrok i powoli rozpiął guziki koszuli, odsłaniając resztę torsu i ładnie wyrzeźbiony brzuch. Kiedy skończył, zsunął ją z ramion, i ponownie naciągnął. Powtórzył to wszystko jeszcze raz i kolejny, czym prawie doprowadził Izę do ekstazy. Zaczęła tupać, krzyczeć i klaskać. Występ dopiero się rozpoczął, ale ona była rozemocjonowana, przeżywając wszystko tak, jak życzył sobie tego jej tancerz.

- Dopiero się rozgrzewam.

Cmoknął do niej i zakołysał głęboko biodrami, coraz bardziej przypominając prawdziwego striptizerka. Ściągał i ponownie nasuwał na siebie koszulę, gładząc się po brzuchu i torsie. Przesiąknięte erotyczną namiętnością ruchy pieściły zmysły płynnością i harmonią. Iza wodziła za jego dłońmi rozognionym spojrzeniem, nieświadomie zaciskając palce na moim udzie. Wciągnęła się.

– Dobrze się bawicie? – mruknął po chwili, chociaż widział, co się działo z Izą.

– Nie kłamałeś.

Posłała mu całusa i zaraz przezornie łypnęła na mnie okiem.

– Widziałem – powiedziałem na głos, ale ona w ogóle się nie przejęła. – Wolałbym popatrzeć na kobiece ciało, ale szczęście żony jest moim szczęściem.

– Uspokój się! – Iza wbiła mi pod żebra łokieć. – Nauczę się od Karola i zrobię dla ciebie taki sam gorący pokaz, chcesz?

Karol przysłuchiwał się naszej rozmowie i ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
W pewnym momencie znowu przesunął dłoń na krocze, tylko tym razem ją zacisnął i zaczął poruszać lędźwiami w przód i w tył, pozorując kopulację.

– Ty dewiancie! – krzyknęła Iza i zakryła sobie dłonią oczy.

Nikt z nas nie uwierzył, że zachowanie chłopaka ją gorszyło. Zdradziły ją emocje, trzęsła się ze śmiechu, a może nie tylko ze śmiechu? Słysząc jej uwagę, Karol wyciągnął wolną rękę i zginając palec, poprosił ją do siebie. Iza spojrzała na mnie z przerażeniem.

– Tomek, ja nie chcę! – krzyknęła szczerze spanikowana. – Nie chcę, nie ma mowy!

– Ej, bohaterko! To jest twój wieczór, zapomniałaś?  – Byłem dla niej bezlitosny.

Pomogłem Karolowi poderwać ją z kanapy. Ten schwycił jej dłoń i przyciągnął do siebie, po czym przesunął niczego nieświadomą Izę za swoje plecy. Dał jej do zrozumienia, żeby go rozebrała. Moja kochana dusiła się od śmiechu, ale w końcu nieśmiało położyła dłoń na jego ramieniu. Spojrzała na mnie, w nadziei, że przerwę tę zabawę, ciągle powątpiewając, że pozwolę jej przytulać się do innego faceta. Tymczasem ja bawiłem się wyśmienicie i nie zamierzałem niczego przerywać. Nie szokowała mnie już ich bliskość, ponieważ tam w knajpie, wyglądali podobnie.

– Iza! Po prostu poczuj się jak na wieczorze panieńskim! – zakpiłem, bo miała naprawdę nietęgą minę. – Marzyłaś o tym!

Chyba nie takiej reakcji oczekiwała, dlatego poczuła się usprawiedliwiona i zaczęła zdejmować z niego koszulę. Nie było to wcale prostym zadaniem, ponieważ młodzieniec wił się i wyginał, prowokując ciągle onieśmieloną panią, aby dotykała go po całym ciele. Po chwili koszula jednak opadła na podłogę, ale on nie zamierzał jej puścić. Położył sobie jej dłonie na torsie, w taki sposób, że Iza obejmowała go od tyłu, a on przyciskał je do siebie, zachęcając ją, aby masowała mu klatę.

– Tomek! To nie moja wina! – krzyknęła przerażona i zbladła, nie mogąc wyswobodzić dłoni. Emocje zagotowały w jej żyłach krew i dobrze wiedziałem, co musiało dziać się w jej głowie. Poza mną Iza nigdy nie dotykała innego mężczyzny, a teraz robiła to na moich oczach i w dodatku dotykała go czule. Jeśli liczyła, że zakończę jej kuszące wybryki w tak emocjonującym momencie, to na pewno się rozczarowała. Nie dotarła jeszcze do granicy mojej tolerancji, której zresztą nigdy wcześniej nie miałem okazji testować. Niby się krzywiła i opierała, a jednocześnie stawała się coraz bardziej figlarna, a to działało na wyobraźnię jak cholera.

– Nie bój się! On cię nie ugryzie! –  Podpuszczałem ją, wskazując ruchem głowy, gdzie ma przesuwać dłonie.

– Świnia! – Odwdzięczyła mi się niewybrednym epitetem, który w jej zaciśniętych ustach naprawdę oznaczał: „Kocham cię, wariacie!”. Strzeliła focha, ale najprawdopodobniej oswoiła się z sytuacją, ponieważ jej dłonie poczynały sobie coraz śmielej. Najbardziej zajebiste było, że przez cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku, ciskając we mnie błyskawice. Nieokrzesana, upojona emocjami, była przebiegłą aktorką, robiąc wszystko, żeby się na mnie odegrać. Nie odezwaliśmy się do siebie, ale spojrzenia wystarczyły za tysiąc słów.

– Taki jesteś? Nie przeszkadza ci, że go dotykam? – Czytałem w jej oczach. – To patrz!

Brak reakcji z mojej strony sprawił, że zaczęła go pieścić odważniej. Jej drobne paluszki przebierały po wyrzeźbionym „kaloryferze” niczym po klawiaturze fortepianu. Karol zorientował się, że nie musi jej już do niczego przymuszać, dlatego opuścił ramiona za siebie i objął ją w talii. Przycisnął ją do rozbujanych pośladków, wymuszając z jej ust nerwowy chichot.

– Ale masz zgrabny tyłeczek – westchnęła namiętnie, nawet nie próbując wyrwać się z uścisku.  Rzuciła mi badawcze spojrzenie, po czym przytuliła  twarz do jego pleców. Nie wiem, do kogo były zaadresowane jej ostatnie słowa, ale miałem wrażenie, że ruchy jej dłoni stały się mniej nerwowe. Przesuwała je po całym brzuchu, torsie i ramionach, wolno i kusząco. Z mojego miejsca wyglądało, jakby przytulała się do niego na serio, a styczność z twardym, męskim ciałem przynosiła jej autentyczną przyjemność. Skóra chłopaka była zdrowa i gładka, pozbawiona jakiegokolwiek owłosienia. Na pewno usuwał je, żeby nie maskowało szczegółów jego idealnej rzeźby. No cóż, on tym ciałem zarabia na życie – pomyślałem z przekąsem. Ponowne spojrzenie Izy, ponowna zachęta z mojej strony i opuściła dłonie na krawędź spodni. Nie miałem pojęcia, w jaki sposób Karol powstrzymywał się od erekcji, gdyż moja dziewczynka zmieniła się teraz w dziką kocicę. Drapała go zadziornie pazurkami, to znów masowała całymi dłońmi, wsuwając je kusząco za pasek, nawet na moment nie spuszczając ze mnie wzroku. Na jej twarzy rodziło się jednak coraz większe zaniepokojenie. Brak sprzeciwu z mojej strony oznaczał, że będzie musiała posunąć się dalej. Była na to gotowa?  Pole manewru zawęziło się do niebezpiecznych rozmiarów, a ona nie miała w zwyczaju łatwo się poddawać. Zaciśnięte usta i błysk w oczach mówiły mi, że pała uczuciem zemsty, a rezygnując, naraziłaby się na kpiny. Nie chciałem, aby przerywała, chociaż mną także zaczęły targać mieszane uczucia. Czułem wewnętrzne rozdarcie spowodowane zwyczajną męską dumą i zazdrością. Świadomość, że Iza jest z innym mężczyzną, bolała. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej dołująca niż wyobrażenia. Co z tego, że nic do niego nie czuła? Kontakt cielesny, a przede wszystkim niewiadoma, do czego może on doprowadzić raniły, niczym prawdziwa zdrada. Z drugiej strony zesztywniałem z podniecenia, a przyjemne impulsy drażniące mózg, równoważyły strach i obawę. Te dwa żywioły ścierały się ze sobą, ale wydawało się, że na tym etapie pokusa i przyjemność były silniejsze. Iza przeżywała podobne rozterki, ponieważ nie odważyła się oderwać ode mnie oczu. Dzięki temu byliśmy ze sobą, zapewniając jedno drugiego o wzajemnym zaufaniu. Była dzielna, naprawdę dzielna, a ja zastanawiałem się, jak daleko może się jeszcze posunąć.
Karol nie był świadomy, o co toczy się gra. On nie miał moralnych rozterek, nie musiał się przejmować kochaną osobą. Jego cele były inne, flirtował i uwodził, dostrzegając już nawet pierwsze zwiastuny sukcesu. Teraz musiał jedynie sprawdzić, na co ona mu jeszcze pozwoli.  Nakrył jej dłonie swoimi dłońmi i bez ostrzeżenia położył je sobie na kroczu.

– Auuu! – Iza pisnęła i oderwała dłonie, jakby dotknęła gorącego metalu. Sam wyprostowałem się na kanapie, bo wybrzuszenie, które dotknęła, było przecież jego penisem. Wszyscy troje wybuchliśmy śmiechem, ale zabawa trwała w najlepsze. Chłopak ponowił próbę, z tą różnicą, że teraz skierował jej paluszki na rozporek. Wspólnym wysiłkiem odpięli pierwszy, a za chwilę, drugi guzik. Wtedy zakołysał biodrami o wiele mocniej, przez co palce Izy wsunęły się niechcący do środka.  Nie doszło do niczego, ale widok był zmysłowy. Iza z przeraźliwym piskiem podbiegła do kanapy i wskoczyła mi na kolana.

– Nie masz slipek! – zawrzeszczała z pretensją. Udawała strasznie oburzoną, a przecież wiedziała, na czym polega męski striptiz. Otoczyłem ją ramieniem i pocałowałem, ignorując obecność tancerza. Była rozpalona i drżała na całym ciele. Wiedziałem, że zabawa z Karolem odcisnęła się na niej głębokie piętno, ale w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że nie będzie mieć dosyć.

– Ale odjazd, aż mi gorąco! – powiedziała namiętnym szeptem i zaraz potem jej sprężysty języczek rozpanoszył się w moich ustach. Penetrował, drażnił i parzył. Karol popatrzył na nas ze zrozumieniem i dał nam chwilę dla siebie, tańcząc solo, wolniej i spokojniej. 

– Dlaczego mi na to wszystko pozwalasz?  – dyszała, sklejona ustami z moim uchem.

– Przecież widzę, że się z nim świetnie dogadujesz – odparłem przewrotnie, ale co mogłem innego powiedzieć.

– Nie rusza cię, że mnie dotyka w ten sposób? Nie jesteś zazdrosny?

–  A powinienem?

– Ale ty jesteś podły! – rzuciła z pretensją, nie dając mi jasnej odpowiedzi.

–  Myślisz, że rozbierze się do naga?  – spytała z obawą. Była spłoszona i to wcale nie na żarty. 

–  To zależy od ciebie. Jeśli będziesz go nadal prowokować w ten sposób, na pewno ci to jakoś wynagrodzi – odparłem z lekką drwiną, ale nie miałem zamiaru rozwiewać jej obaw. Drżała i trzęsła się jak galareta.

– Kochanie, jesteśmy dorośli. Możemy robić, na co mamy ochotę – złagodziłem ton, ale ona z wrażenia wciągnęła w płuca potężny haust powietrza i zagryzła wargi. Nie mogła pojąć, że patrzę za spokojem, jak uwodzi ją inny mężczyzna. Byłem wyluzowany, jak nigdy wcześniej i była to głównie jej zasługa. Gdyby nie miała żadnych rozterek i bez skrupułów przystawiała się do tego chłopaka, udowadniając mi, że potrafi być niegrzeczna, na pewno nie byłoby tak zajebiście pobudzająco. Świadomie lub nie budowała napięcie, a takie klimaty były dla mnie urzeczywistnieniem fantazji.

–  Tomek, naprawdę nie będzie ci przeszkadzać, kiedy on będzie wymachiwał przede mną penisem? – Chichotała, łaskocząc moje ucho rozedrganymi wargami.

Zaczęła świntuszyć, co było budujące. Zeszłej nocy bogactwo wyuzdanych określeń, które padły z jej słodkich ust zmieniły mnie w brutalnego pożądliwego potwora.

– Kochanie, może dziś nie będziesz musiała mnie pobudzać jakąś zmyśloną fantazją o młodym striptizerze? Może to już nie będzie wcale fantazja? – Widziałem, że moje słowa wywracają jej światopogląd do góry nogami, ale po tym, co zobaczyłem, nie bałem się jej powiedzieć niczego. Iza odsunęła się ode mnie i zesztywniała.

–  Jesteś zdrowo pokręcony  – wycedziła powoli i wyraźnie, mrożąc mnie chłodnym spojrzeniem. Czułem ciarki wzdłuż kręgosłupa. Spodziewałem się, że trzaśnie mnie w twarz i wyzwie od dewiantów, tymczasem jej srogie, zaciśnięte usta wygięły się w wyzywającym uśmiechu. Położyła mi na kroczu dłoń, po czym, mrużąc powieki, wymacała pod spodem podłużne zgrubienie i zacisnęła na nim palce.

– Hmmm. – Na jej twarzy pojawił się grymas rozkoszy. – Nie mam pojęcia, co się jeszcze dziś wydarzy – wyszeptała, z trudem maskując zdenerwowanie – ale żebyś wiedział, że to wszystko przez ciebie. Ledwo skończyła, kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie, przypominające nam, że przerwa na ochłonięcie dobiegła końca.

– Ej, kochani! To jeszcze nie koniec! – Karol wyszczerzył zęby w  uśmiechu. Bez wątpienia domyślił się, co się działo między nami i widać było, że się ucieszył.

– Ostrzegałem was.  – Przypomniał, po czym podszedł tak blisko, że mogliśmy usłyszeć jego oddech. Zarumieniona od wysiłku twarz, miała jeszcze delikatne, młodzieńcze rysy, ale muskulatura i tatuaże na obydwu ramionach sprawiały, że wyglądał groźnie – męsko.

Wbił wzrok w Izę i zakołysał biodrami, wsuwając palce za brzeg spodni. Skuliła się na moich kolanach, przeczuwając, że chłopak się nie zatrzyma. Tymczasem on rozpiął resztę guzików i zaczął się z nią drażnić, odchylając raz jedną, raz drugą klapę rozporka.

–  Chcesz zobaczyć, co jest pod spodem? – mruknął uwodzicielsko, po czym przysunął się jeszcze bliżej, eksponując kawałek podbrzusza.

– Matko, ratuj mnie przed nim! – Zachichotała, obejmując mnie mocno za szyję, co było paliwem, pobudzającym jego kreatywność. Chłopak potrafił igrać z wyobraźnią, gdyż jego klejnot cały czas pozostawał poza zasięgiem wzroku. Objąłem ją mocniej, czując, że nadal drży. Byliśmy przekonani, że zaraz się obnaży i rzeczywiście będzie potrząsał przed nią penisem. Tymczasem on nadal się nią bawił, kusił i prowokował, udowadniając, że jest prawdziwym zawodowcem. Wiedział, że wyobraźnia odgrywa większą rolę niż rzeczywistość, dlatego utrzymywał nas w stanie skrajnego napięcia. Obrócił się i zakołysał tyłkiem, wypinając go w taki sposób, aby Iza nie mogła go dotknąć. Nie wytrzymała i dała mu porządnego klapsa.

– Robisz się niegrzeczna! – skwitował jej czyn, przeciągłym „mmm”. – Podobasz mi się taka. Włożył kciuki za pasek spodni i zsunął je niżej, odsłaniając kawałek gołego pośladka.

– Aaaaał! – Wyrwało się z ust mojej żonki, która była coraz bardziej rozdarta. Świadomość, że naginamy granice przyzwoitości była dla niej bardziej szokująca, niż dla mnie. Ja marzyłem o takiej chwili od dawna, ona doznała przemiany zaledwie dwa dni temu.
Chłopak odsłaniał raz jeden pośladek, raz drugi, podchodził coraz bliżej, aż w końcu z zaskoczenia złapał Izę za rękę i zanim zdążyła ją wyrwać, położył ją sobie na odkrytym tyłku.

– O matko! Nie wierzę! – krzyknęła i gwałtownie cofnęła dłoń. Natychmiast odwróciła się twarzą do mnie, dzieląc się emocjami.

– Co kochanie? Oparzyłaś się? –  Zakpiłem i pocałowałem ją w szyję. Przestałem być czułym mężem i znowu wszedłem w role zimnego, wyluzowanego amatora wrażeń. Chciałem ją zdenerwować i ponownie obudzić w niej chęć zemsty. Widok męskich pośladków budził we mnie lekki niesmak, ale Iza dostała wypieków, chociaż robiła wszystko, żeby nie było to aż tak oczywiste.

–  Chodź do mnie, maleńka – Celowo zwrócił się do niej, jak do naiwnej smarkuli.

– Jestem od ciebie dużo starsza, chłopczyku – fuknęła, udając, że nie rusza ją jego chamski podryw. Obydwoje pięknie odgrywali swoje role, ale Iza była po prostu genialna. Nie poleciała na niego, jak zrobiłaby większość panienek w czasie jego pokazów. Musiał się wysilić bardziej.

- Ale kręcą cię takie młode ciacha – odgryzł się, przekonany o swoich atutach. Następnie, żeby udowodnić Izie, że ma rację, powoli zsunął dłoń z torsu na brzuch, po czym bezceremonialnie włożył ją sobie w rozpięty rozporek. 

- Jesteś obleśny! Feee! – Wykrzywiła się, pokazując mu, jak bardzo czuje się zniesmaczona.

- Wcale tak nie myślisz. – Chłopak nie przejął się  jej aktorskim zagraniem.

 – Rozpalam cię, przyznaj się. – Mówiąc to, zakręcił lędźwiami i było dla nas jasne, że ściska dłonią kutasa. Był bezczelny i hardy.

- Chodź, zabawimy się na poważnie. – Wyciągnął dłoń, którą wyjął z rozporka, na co Iza zareagowała piskiem i wierzganiem.

Była rozbrajająco onieśmielona, ale kiedy dojrzała kobieta udaje niczego nieświadomą małolatę, faceci głupieją. Diablica nie przewidziała jadnak, że wiercąc się na moich kolanach, odsłoni wszystko, czego jej wrodzona przyzwoitość nie pozwalała pokazywać innym mężczyznom. W pewnym momencie spódnica zadarła się pod sam brzuch, a stojący naprzeciwko Korol wlepił ostentacyjnie wzrok w jej majtki. I wcale się z tym nie krył. Szczerząc zęby, napawał się widokiem jej kobiecości. Po chwili Iza zmiarkowała się i ze wstydem obciągnęła spódniczkę, nie omieszkując pokazać mu, jak bardzo ja wkurza. Pokazała mu język, ale jej zachowanie dodało mu jedynie pewności. Cmoknął do niej i złapał ją za dłoń. Cokolwiek by nie powiedzieć, uwodził ją zawodowy playboy, przyzwyczajony do tego, że dostaje to, co chce. Był łowcą, a ona jego wybranką i ofiarą.  Iza zapierała się całym ciałem, szukając u mnie wsparcia, ale sam wepchnąłem ją w jego ramiona. Była skazana na nas i wydawało się, że obydwaj z Karolem dążyliśmy do tego samego. Objął ją mocno w talii, a wtedy Iza zmiękła i przestała się bronić.  

- Kochanie, tylko nie zrób mu krzywdy! – podpuszczałem ją bezlitośnie, ponieważ w pierwszej chwili, moja żonka była jak sparaliżowana. Przywarła całym ciałem do mężczyzny, który nawet nie próbował ściemniać, że jej pożąda i wymaga tego samego od niej. Widząc, że może z nią teraz zrobić wszystko, omal się nie udusiłem. Czułem, jak serce podchodzi mi do krtani. Iza zaprzeczyła właśnie wszystkim zasadom, których trzymała się wiernie, odkąd zostaliśmy małżeństwem, a teraz warunki dyktował wyłącznie on. Wepchnął udo pomiędzy jej nogi i zrobił to w sposób nie dopuszczający sprzeciwu. Budował napięcie po mistrzowsku, ponieważ w jego działaniu oprócz szorstkiej pewności siebie, było również dużo tanecznej elegancji. Musiał opanować te wszystkie triki do perfekcji, ponieważ śmiały gest nie wzbudził u niej protestu. Była bezwładna, miękka i uległa. Do tej pory podchodziła do pokazu z pewną rezerwą, chciała się tylko odegrać za moje śmiałe insynuacje, teraz udało mu się ją skusić i rozpalić. Ich taniec stał się intymny, iskrzyło pomiędzy nimi jeszcze wyraźniej, niż kiedy tańczyli w lokalu. Było dziwne, że Iza bez oporu godzi się na wszystko, co chciał od niej Karol. Jego dżinsy sprawiały wrażenie, jakby miały lada moment opaść. Zakrywały niewiele i naprawdę nie wiedziałem, jakim cudem jego penis nie wyskoczył jeszcze z rozpiętego rozporka. Iza ocierała się o niego podbrzuszem i gdyby tylko mogła spojrzeć w dół, nie byłoby już dla niej żadnej tajemnicy. Jęknęła głośno, a na jej twarzy pojawił się wyraz niepewności. Zaskoczyło ją, że jej tancerz nie przejmując się moją obecnością. Kołysanie ich zlepionych bioder do złudzenia przypominało ruchy wykonywane w trakcie seksu i trzeba było mieć naprawdę bardzo dużo dobrej woli, aby nazwać to, co robili tańcem.

Łał! – Patrzyłem na nich z niezrozumiałym spokojem, ale właśnie spełniały się moje najskrytsze fantazje. Tak! To była najbardziej zmysłowa sytuacja w moim życiu. Biła na głowę wydarzenia z dwóch ostatnich dni. Mężczyzna napierał na nią biodrami i powoli się obracał, aż w końcu stanął do mnie tyłem, zasłaniając sobą Izę. Teraz wyglądało to jeszcze bardziej realistycznie. Jego półnagie pośladki wypinały się i spinały, kiedy powolnymi, ale zdecydowanymi ruchami napierał na jej podbrzusze, jakby naprawdę wsuwał w nią penisa. Gapiłem się na nich z otwartą gębą i pulsującym kutasem, lecz poza podnieceniem, nie czułem nic. Nigdy wcześniej uczucie pożądania i miłości do niej nie było tak intensywne. W ramionach tego chłopaka była gorącą kochanką, obiektem wyuzdanych fantazji, zjawiskowa i tak zajebiście seksowna, że pragnąłem się nią dzielić. Kibicowałem im, życzyłem sukcesu. Chciałem tego jak nigdy i odniosłem wrażenie, że z nimi także dzieje się coś szczególnego. Nagle poza muzyką wszystkie inne odgłosy umilkły. Nikt się nie śmiał, nikt nie żartował – był tylko ich taniec, który z każdą sekundą przypominał zwykłe pieprzenie.  Nawet nie zauważyłem, w którym momencie dłonie Karola zsunęły się niżej, zatrzymując się niebezpiecznie blisko jej pośladków.  Iza niby go odpychała, broniła się, ale w rzeczywistości dłonie, które przycisnęła do torsu mężczyzny, tylko go masowały. Jej zachowanie było zaproszeniem i oczywistym sygnałem, że może posunąć się dalej. Co działo się teraz w jej głowie? Czy moja pani pamiętała o obawach, którymi z takim rozdarciem podzieliła się ze mną w przewie? Teraz wszystko zależało już wyłącznie od niej samej, bo ja nie byłem w stanie ingerować. Ruchy mężczyzny stały się bardziej energiczne. Nie widziałem dokładnie, co robił z dłońmi, ale w pewnym momencie usłyszałem stłumiony pisk żony. Położyła mu głowę na ramieniu i popatrzyła na mnie zamglonymi oczami, w których czaiło się zmieszanie, jakby się zlękła, że coś się wydało. Wiotczała i słabła, a na jej twarzy odbijała się cała gama emocji. Przygryzła nerwowo dolną wargę, a w oczach był już tylko ogromny strach. Zrobiło mi się gorąco.

- Tomek! – wymamrotała zachrypniętym głosem, po czym rzuciła mi błagalne spojrzenie. Nie byłem pewny, o co mnie błaga, ale intuicja podpowiadała, że błaga o wybaczenie.

- Karol, nie chowaj jej przede mną! – wychrypiałem głośno, ale nie powiedziałem tego bynajmniej, aby mu przerwać. – Chcę patrzeć na żonę, a nie na twój tyłek.

Słysząc, co mówię, Iza otworzyła szeroko oczy i cisnęła w mnie błyskawice.

– Liczyłam, że go przywołasz do porządku – rzuciła z wyrzutem, lecz wcale nie była wkurwiona. W jej głosie było więcej aktorstwa niż autentycznej pretensji.

– Przepraszam, Tomek. Trochę się zagalopowałem – odparł bez skruchy Karol, po czym, ciągle napierając na nią biodrami, obrócił ją tyłem do mnie.

– Zadowolony? – mruknął pytająco, bo teraz i ja mogłem zobaczyć ją całą. Dłonie sunące po plecach mojej żony, udo mężczyzny rozchylające jej nogi i przede wszystkim namiętne kołysanie bioder – miałem wszystko, aby nakarmić chorą wyobraźnię.  

– Dzięki – przytaknąłem. – Masz zgrabne pośladki, młodzieńcze,  ale wolę tyłeczek mojej żony.

– Nie wytrzymam z wami, idioci – jęknęła  Iza. Nasze żarty doprowadzały ja do pasji.

–  Wiem, co masz na myśli  – wycedził Karol, po czym, zerkając badawczo na mnie, zaczął powoli zsuwać dłonie. Iza natychmiast zareagowała. Wyswobodziła ręce i złapała go za nadgarstki, przesuwając nachalne dłonie partnera z powrotem na wysokość talii.

– Ej, pozwoliłam ci? – fuknęła oburzona, a my jak na zawołanie zaryczeliśmy śmiechem.

Jej oburzenie było mało przekonujące. Jeśli, zamierzała go zniechęcić zadowolonym, kuszącym tonem, skutek był zupełnie odwrotny.

– Iza, wyobraź sobie, że jesteś na prawdziwym wieczorze panieńskim. Jeszcze niedawno żałowałaś, że cię to ominęło – Karol przypomniał jej słowa z początku imprezy.

– Ale na wieczorze panieńskim nie byłoby mojego męża – wypaliła błyskawicznie, po czym odwróciła do mnie twarz i posłała mi całusa.

– Ja pierdolę – zaklął ze śmiechem Karol, a ja powtórzyłem po nim. – Jesteś zajebista, naprawdę.

Zachichotała, zadowolona z riposty, a mi omal nie rozerwało mi jąder.

– Skarbie, a może jego tu wcale nie ma? – dodał podchwytliwie chłopak i odgarnął z jej twarzy włosy, chcąc widzieć jej reakcję. 

- Tak sobie wmawiam – odparła zniewalającym tonem Iza i nawet objęła go za szyję.

Rany! Co w nią wstąpiło?! – Myśli zakotłowały mi się w głowie i poczułem dreszcz, ten sam, co wtedy – gdy pierwszy raz byłem z dziewczyną. Takie chwile wypalają się w pamięci na zawsze. Tamto podniecenie było surowe, dzikie, niepodobne do niczego innego. Teraz było tak samo.

Moja kochana żona zakomunikowała nam właśnie, że nie ma dosyć. Flirtowała z chłopakiem i podpuszczała go, jak gdyby rzeczywiście nie było mnie w pokoju. Do tego momentu, jej młody partner zachowywał jeszcze jakieś pozory i namiastki przyzwoitości. Teraz był stuprocentowo pewny, że może się dla niej rozebrać do naga.

– Świetnie – odpowiedział na jej podryw. – Bo wiesz, że na wieczorach panieńskich przyszłe mężatki często zapominają o wierności? – Mącił jej w głowie, mamił i manipulował.

– I myślisz, że uda ci się mnie do tego namówić? – spytała gorącym głosem, ulegając nie tylko jego grze, lecz także, aby mnie zabolało.

– Hej! Ja tu jestem i wszystko słyszę! – powiedziałem głośno, ale oni parsknęli śmiechem i olali mnie. Naprawdę sprawiali wrażenie, jakby poza nimi w pokoju nie było nikogo. Pięknie mnie rozegrała.

– Chyba idzie mi całkiem dobrze, nie uważasz?  – rzucił z bezczelną pewnością siebie. On nie prosił, lecz brał. Przeciągał słowa, patrząc jej głęboko w oczy – próbował odwrócić jej uwagę, ponieważ w tym samym momencie sięgnął pod spódnicę. Udało mu się położyć dłoń na jej udzie i nawet wsunąć ją nieco pod spód. Poderwałem się z poduszek, omal nie rozlewając drinka. Karol nie przejął się moją reakcją, ale ja też nic nie zrobiłem, aby go powstrzymać. Silny wzwód sparaliżował mi dół brzucha i nawet gdybym chciał, nie mógłbym podnieść się z kanapy.

– Nie waż się! – warknęła Iza i strąciła jego dłoń, a spódnica opadał na swoje miejsce.

Najbardziej odjechane było to, że Karol wcale nie oczekiwał, iż mu się uda. Pogładził ją tylko po nodze, celowo nie wsuwając ręki głębiej, dając jej czas, aby go powstrzymała. Dla mnie był mistrzem. Chciał ją sprawdzić, a nie wystraszyć. Sondował granice tolerancji i przyzwyczajał. Wiedział, że małymi kroczkami może osiągnąć więcej. Czy nie o to właśnie chodziło tańcu erotycznym?

– Co się stało, skarbie? Nie było przyjemnie? – spytał łobuzersko, zerkając kątem oka w moim kierunku. Był bezwzględnym, pewnym siebie macho. Być może Iza rzeczywiście próbowała wyobrazić sobie, iż jest z nim sama, gdyż ani razu nie odwróciła głowy w moją stronę. Wystawiała mnie na próbę.

– Musisz się postarać bardziej. – Gorący i namiętny głos Izy był niczym uderzenie w twarz. Zamiast go zwymyślać, moja żona, kusiła i prowokowała.

Boże drogi! – zawyłem w środku i przestałem być czegokolwiek pewny. Czy ona się jeszcze z nim bawi, czy dzieje się coś, o czym nie wiem?

– Mmm.  – Karol mruknął przeciągle, zachwycony tym, co usłyszał i postanowił od razu sprawdzić, na ile może sobie jeszcze pozwolić. Pochylił się mocno do przodu, napierając na nią swoim ciałem, a Iza, ratując się przed utratą równowagi, odruchowo objęła go obydwiema rękami za szyję.

- Aaaa! – krzyknęła zszokowana, ale on wiedział, co robi.

Zawisła, zawieszona na jego karku, twarz przy twarzy — mógł ją pocałować, bo nie miałaby jak się uchylić. Jednak on jedynie przeszył ją chytrym, triumfalnym spojrzeniem i wykorzystując fakt, że chwilowo nie mogła uwolnić rąk, dokończył to, na co mu przed chwilą nie pozwoliła. Trzymając ją jedną ręką w talii, drugą położył na jej udzie i teraz już bez przeszkód zaczął ją gładzić i jednocześnie przesuwać dłoń w górę. Zwisająca luźno spódniczka zasłaniała cały widok, ale mina Karola oraz zdławiony pisk żony nie pozostawiał złudzeń, że bezczelny uwodziciel sięgnął jej pośladków. 

– Czy teraz postarałem się bardziej? – spytał tonem zdobywcy i przeszywając ją triumfalnym spojrzeniem, powoli postawił na nogi.

Iza zachwiała się na miękkich kolanach, ale nic nie powiedziała. Kiedy tylko odzyskała równowagę, odwróciła się do mnie, nie pojmując, jak mogę to wszystko tolerować. Nastąpił ten moment, w którym odbiła się od ściany, ale nie miała pretensji do chłopaka. Rozegrał ją, bo na tym polegała jego rola. Na jej twarzy malowało się  mnóstwo sprzecznych emocji. Złość, przeplatała się ze strachem, niedowierzanie z dziką pokusą. Miałem wrażenie, że wystarczy podrażnić któryś z tych instynktów i podda mu się bez opamiętania. Mogła wybuchnąć wściekłością i okładać mnie pięściami, rozpłakać się w poczuciu winy lub po prostu oddać się brudnym, zakazanym rozkoszom.

– Tomek, ja nie … naprawdę… – jąkała się przez ściśniętą krtań. Stała przez moment w zawieszeniu, unosząc gwałtownie piersi. Potrzebowała mnie, ponieważ musieliśmy podjąć tę decyzję razem. Zerwałem się z kanapy, ona zarzuciła mi ramiona na szyję. Przywarła do mnie mocno i zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Jej gorące ciało pulsowało emocjami i tylko cudem powstrzymałem się, aby nie popchnąć jej na łóżko.

– Kochanie, przecież tego chciałaś, ja nie mam do ciebie żadnych pretensji.

Iza zaczerpnęła głośno powietrze, próbując unormować oddech, czułem przez ubranie, jak mocno bije jej serce. W końcu odezwała się, a ja poczułem, że nogi robią mi się jak z waty.

– Ale to tylko zabawa, podszedł mnie – wyszeptała otwarcie, jakby nic strasznego się nie wydarzyło.

Spodziewałem się po niej skruchy, przeprosin, wyrzutów sumienia, a ona po prostu tłumaczy się, że gówniarz ją przechytrzył. Czując, że mnie zmroziło, przycisnęła usta do mojego ucha i dodała.

– Przecież sam mnie namawiałeś, pamiętasz?

W jednej chwili poczułem niewyobrażalne pragnienie i zarazem niepokój. Przytaknąłem skwapliwie, po czym odgarnąłem włosy z jej czoła i postawiłem wszystko na jednej szali.

– Jeśli masz ochotę, możesz mu pozwolić na więcej, leci na siebie, nie widzisz? –mówiłem przerywanym głosem, czując, jak się spina, aż w końcu przestała tańczyć.

– Tomek, ja nigdy … wiesz … ja nigdy nie mogłabym z kimś innym.

Przytuliłem ją mocniej.  Miała rozpaloną twarz, pachniała jego wodą, ale dzisiaj zapach innego mężczyzny nie był już takim szokiem, jak wtedy, kiedy poczułem w jej włosach woń Adama. Próbowałem zapanować nad pożądaniem, ale to już było niemożliwe

– Nieprawda – zaprzeczyłem. – Kochałaś się ze swoim dyrektorem i wcale nie miałaś z tego powodu wyrzutów sumienia.

­– Co ty odpierdalasz?! – warknęła, próbując mnie odepchnąć. Na szczęście Karol wyszedł po coś do picia i nie słyszał. Była na serio wzburzona i myślałem, że wydrapie mi oczy.

– Przecież ja to wszystko zmyśliłam! Dla ciebie! – W jej głosie był żal i gorzka pretensja.

Spojrzałem na nią ciepło i zacząłem wyjaśniać.

– Wiem, że to zmyśliłaś. Ale kiedy opowiadałaś mi, jak posuwał cię na twoim własnym biurku, ja sobie to naprawdę wyobraziłem. Widziałem, jak zadziera ci spódnicę i bierze od tyłu. Słyszałem, jak jęczysz i błagasz go, żeby ruchał cię mocniej. Przeżyłem wszystko razem z tobą i było mi dobrze – wyrzucałem z siebie słowa, dysząc gwałtownie do jej ucha.

– Ty naprawdę oszalałeś! – próbowała mi przerwać.

– Pamiętasz, jak było nam wczoraj dobrze? – Nie dałem jej dojść do słowa.

Osłupiała. Słuchała mnie w szoku i z niedowierzaniem, zastanawiając się pewnie, czy nadal ją kocham. Minęła długa chwila milczenia, zanim przetrawiła moje słowa. Poczułem, jak jej spięte mięśnie rozluźniają się i ponownie wciska się w moje ramiona.

– Tomeczku, co ty ode mnie…

– Zrób to jeszcze raz. Naprawdę. – Nie pozwoliłem jej zebrać myśli.

Iza odsunęła ode mnie twarz, żeby zajrzeć mi w oczy. Może łudziła się jeszcze, że nie mówię poważnie, a może chciała się naocznie przekonać, że oszalałem. 

– Hmm. – Usłyszałem chrząknięcie. – Jest zajebiście! — zawołał Karol, który poszedł na poszukiwanie alkoholu i wrócił do pokoju z butelką brandy.

Był okręcony w biodrach dużym kąpielowym ręcznikiem, który znalazł gdzieś w łazience.  Iza go nie widziała. Objęła mnie mocniej, zdając sobie sprawę, że jeśli odwróci się teraz do tancerza, nie będzie miała, ani siły, ani ochoty, aby go dłużej  powstrzymywać.  Dałem mu znać, żeby chwilę poczekał. Przywarła do mnie całym ciałem, a moje dłonie wślizgnęły się pod jej spódnicę. Była gorąca i delikatnie lepka od potu. Pomasowałem ją po smukłych, sprężystych udach i oszalałem. Nie było siły, która mogłaby mnie powstrzymać. Przesunąłem obydwie dłonie na pośladki i mocno je ścisnąłem. Rany! – westchnąłem głęboko. Tyłek mojej żony mógł ogłupić każdego faceta. Krągłe, jędrne pośladki idealnie wpasowały się w dłonie, jakby były do takich pieszczot stworzone.  Patrząc, jak je masuję, jednocześnie zadzierając jej spódnicę  Karol posłał spojrzenie, w którym dostrzegłem odrobinę zazdrości. Przed chwilą sam skosztował tej przyjemności, bo Iza jakoś specjalnie się nie broniła.

Moja pani udawała, że tańczymy, ale cała drżała.

– Co ty wyprawiasz? – spytała bezgłośnie, muskając wargami moje ucho. – Wiesz, że on to wszystko widzi?

– Wiem – odparłem chytrym szeptem, po czym przeniosłem wzrok na studenta i unosząc porozumiewawczo brwi, zachęciłem go, aby patrzył. Schwyciłem palcami jedną z falbanek i zacząłem powoli zadzierać spódniczkę do góry, odsłaniając coraz więcej jej zgrabnych ud. Iza odsunęła twarz od mojej szyi, ale w jej oczach nie dostrzegłem sprzeciwu. Pod palcami czułem już cudowne rowki, gdzie uda zmieniają się w pośladki, a po chwili zahaczyłem o brzeg majteczek.

– Tomek! Nie wytrzymam tego dłużej! – jęknęła cicho, krzywiąc twarz w bolesnym grymasie rozdarcia. Zatopiła usta w moich ustach, rozchylając je natarczywym, niezaspokojonym językiem.  – Zaraz przestanę się kontrolować  – mówiła, nie odrywając warg. – Nie znienawidzisz mnie?

Doszła do wniosku, że nasz gość zobaczył już wystarczająco dużo, aby udawać, że nic się więcej nie może wydarzyć.

– Skarbie, ciebie nie można znienawidzić – odparłem, mdlejąc z emocji, a ona odwróciła głowę i otaksowała chłopaka powłóczystym spojrzeniem.

– No wreszcie – mruknął tancerz, zadowolony, że w końcu go dostrzegła. Podała mu dłoń, ale gdy tylko spróbował ją przytulić, stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał. Zamiast pozwolić mu zamknąć ją w swoich ramionach, zgrabnym ruchem wykonała unik i wymknęła się z jego objęć. Karol znieruchomiał, oszołomiony nagłym obrotem sytuacji.

Ona zaś zaczęła krążyć wokół niego, kołysząc biodrami z prowokacyjną gracją. Gdy próbował ją dosięgnąć, z łatwością wymykała się z jego dłoni, rzucając mu zalotne spojrzenia i drobne uśmiechy, które zdawały się mówić: „Nie tak łatwo, mój drogi.”

– Taka jesteś? – zawołał zadziornie. Jego głos zdradzał jednocześnie rozbawienie i wyzwanie. Widać było, że zrozumiał, kto teraz przejął inicjatywę.

– A co ty sobie myślałeś? – mruknęła, miękkim, ociekającym słodyczą głosem. Okrążyła go tanecznym, kocim krokiem, a jej ruchy nabierały coraz większej zmysłowości. Wplotła dłonie we włosy, roztrzepując je z zamierzoną niedbałością, zmieniła się w dzikiego kocura. Nie odrywając od niego spojrzenia, zaczęła powoli rozpinać guziki przy dekolcie, a każdy ruch jej dłoni wydawał się starannie zaplanowany, by pieścić nasze zmysły. Karol wykrzywił usta w szerokim, triumfalnym uśmiechu. Wszystko toczyło się znacznie łatwiej, niż ośmielił się podejrzewać.

– Zajebiście – jęknął, gdy zwinne palce Izy rozpięły ostatni guzik. – No dalej, pokaż, co tam ukrywasz – dodał z zachęcającym uśmiechem, opuszczając sugestywnie wzrok na jej dekolt.

Iza chwyciła brzegi sweterka, ale zamiast je rozchylić, zatrzymała je w pół ruchu, jakby rozważając, czy powinna to naprawdę zrobić. Uprzedzając protesty chłopaka, uniosła sugestywnie brwi, wskazując wzrokiem na ręcznik. Zrozumiał błyskawicznie. Rozwiązał supeł i łapiąc za poły, rozchylił je, ale tylko na ułamek sekundy.

– O Boże! – zawołała, odwracając twarz w moją stronę. – Stanął ci! – krzyknęła, jakby było w tym coś niezwykłego.

– A czego się spodziewałaś? – rzuciłem do niej, rozbawiony. – Przy tobie, kotku, każdemu by stanął.

Karol postanowił wykorzystać moment jej zaskoczenia i zbliżył się, ale ona błyskawicznie cofnęła się o krok, rozchylając w zamian koniuszkami palców brzegi sweterka. Jej piersi, zebrane i podniesione biustonoszem były jak dwie pełne półkule. Wychylały się kusząco spod delikatnej, koronkowej tkaniny, która ledwo je zasłaniała, odkrywając przed nami więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Rozochocony tym niesamowitym widokiem, chłopak nie mógł już więcej udawać, że nie ma wobec niej nieprzyzwoitych zamiarów.
Zerwał z siebie ręcznik, na co moja diablica wybuchła pełnym emocji chichotem, lecz zaraz potem w teatralnym geście zakryła ręką oczy.

– Zawstydzona? Nie wierzę – krzyknął drwiąco, po czym, zakładając ręce za głowę, wyprężył biodra, przez co jego sztywny członek jawił się naprawdę imponująco.

– Możesz go dotknąć, nie ugryzie – kpił, wykonując sugestywne ruchy, które zwykle striptizerzy zostawiają na finał swojego występu.

– Akurat! – odgryzła się z ironią, ale nie miała zamiaru przed nim uciekać. Zamiast tego podeszła do niego tanecznym krokiem i zanim zdążył się zorientować, co planuje, pchnęła go mocno w pierś, a on stracił równowagę i upadł jak długi na łóżko.

– Rzucisz się teraz na mnie? – Karol nie tracił dobrego humoru. Uniósł się nieco, opierając tułów na łokciach i kiwnięciem głowy dał jej do zrozumienia, że nie miałby nic przeciwko temu. Iza odpowiedziała mu śmiechem. Schyliła się, by podnieść z podłogi ręcznik. Przez moment ważyła go w dłoniach, jakby rozważała, co z nim zrobić. W końcu rzuciła nim prosto w niego, zakrywając mu genitalia.

– Teraz kolej na ciebie, kochanie – krzyknąłem, podgrzewając atmosferę. – Karol już się dla ciebie rozebrał.

– No właśnie! – wtrącił chłopak, a w jego głosie pobrzmiewała nadzieja. – Dokończ dla nas swój pokaz.

Iza nie odpowiedziała ani słowem, lecz w jej spojrzeniu pojawił się cień tajemnicy. Sięgnęła po pilot leżący na stoliku, jakby dokładnie wiedziała, co robi. Na ekranie telewizora wyświetliła się wyszukiwarka Youtube, a jej palce z gracją wpisały tytuł utworu.
Gdy zobaczyłem, że wybrała „Moonlight” Kali Uchis, poczułem, jak po moim ciele przebiega dreszcz. Znałem tę piosenkę aż za dobrze – ostatnio Iza puszczała ją niemal obsesyjnie, jakby ukrywała w niej coś, czego nie chciała powiedzieć wprost. Pokój wypełniła subtelna i zmysłowa melodia, która już od pierwszych sekund była zapowiedzią czegoś intymnego. Spojrzałem na Izę. Jej oczy błyszczały, a na twarzy  pojawił się uśmiech, który zdradzał, że  wie, jaki efekt wywołuje. Stanęła na środku pokoju, a spokojna melodia, płynąca z głośników wyznaczyła rytm. Zaczęła kołysać biodrami, powoli i leniwie, jakby każda nuta była dla niej najważniejsza. Jej ciało poruszało się z naturalną gracją, a każdy gest wydawał się dokładnie przemyślany, choć jednocześnie swobodny.

Gdzie ona się tego wszystkiego nauczyła? – zastanawiałem się w myślach, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Miała naturalny talent do tańca, ale to, co robiła teraz, było czystą magią. Uniosła jedno ramię, potem drugie, wprowadzając swoje ciało w subtelną harmonię. Sweterek, który jeszcze miała na sobie, zsunął się. Materiał opadł lekko do łokci, odsłaniając przed chłopakiem gładką linię jej obojczyków i duży fragment pleców. Ja byłem w lepszym położeniu, gdyż Iza stała do mnie przodem. Jej apetyczne piersi wołały, aby nakryć je dłońmi i ścisnąć. Wyreżyserowanym gestem opuściła za siebie ręce, pozwalając cieniej tkaninie spłynąć jeszcze niżej. Ściągnęła sweter z nadgarstków, zakręciła nim nad głową w tanecznym geście, a potem rzuciła go za siebie.  Sweter wylądował wprost w rękach chłopaka, który złapał go, zaskoczony, ale wyraźnie rozbawiony. Dopiero teraz odwróciła się do niego twarzą, wabiąc go widokiem piersi i płaskiego brzucha, który falował w hipnotyzujących ruchach.

Karol jakby tylko czekał na ten moment. Krzywiąc usta w rozpustnym niemal drapieżnym grymasie zadowolenia, powoli wsunął dłoń pod ręcznik, a ruchy, które zaczął wykonywać, nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że się masturbuje. I robił to dla niej.

Iza roześmiała się na głos, ale jej śmiech był zamierzoną prowokacją. Wplotła dłonie we włosy i przeczesując je jedną dłonią, drugą zaczęła się powoli dotykać. Teraz role się odwróciły. To ona przejęła kontrolę, igrając z naszymi męskimi zmysłami. Każdy ruch jej bioder, każdy gest dłoni wydawał się starannie zaplanowany, jakby chciała wystawić nas na próbę i sprawdzić, jak długo wytrzymamy. Nie miałem wątpliwości, że jej głównym celem jest nasz młody gość. Czyżby ta ladacznica czerpała satysfakcję, z tego, że chłopak otwarcie tarmosi kutasa, patrząc, jak ona wygina dla niego swoje seksowne ciało? Powietrze w pokoju zgęstniało, a każdy dźwięk utworu potęgował rozkosz patrzenia na popisy mojej żony.  Łagodne kołysanie bioder i ramion doprowadzało nas do granic wytrzymałości. Była jak niewidzialny magnes, który przyciągał nasze spojrzenia, odbierając zdolność logicznego myślenia. Kryjąc spojrzenie pod półprzymkniętymi powiekami, powoli zsunęła dłoń na szyję, gładząc opuszkami palców miękką, ciepłą skórę. Delikatnie pomasowała pierś, po czym, kierując palce w dół, zsunęła dłoń na rozkołysany brzuch. Jakby to nie wystarczało, pozwoliła koniuszkom palców powoli wsunąć się za gumkę spódnicy.

– Iza … igrasz z ogniem – jęknąłem, widząc jak Karol pieści ją łakomym spojrzeniem.

Widząc, że oblizuję zaschniętą wargą, pochyliła lekko tułów, lecz zanim zdążyłem nacieszyć się widokiem kołyszących się pod swoim ciężarem piersi, odwróciła się płynnie do Karola i podrażniła go tym samym gestem. Jej ruchy były płynne, hipnotyzujące, niemal magiczne – jakby każdy gest był częścią jakiegoś zaklęcia, które właśnie na nas rzucała. Zaczęliśmy obaj klaskać i jęczeć jak dzikie zwierzęta.

Tymczasem ona stanęła na środku pokoju, rozstawiła szerzej stopy i zaczęła kręcić biodrami, rysując w powietrzu okręgi – coraz głębsze, coraz bardziej wyraziste. Jej rozkołysane, gorące ciało idealnie współgrało z muzyką sączącą się leniwie z głośników. Pochyliła się lekko do przodu, wypinając tyłeczek, prosząc się o klaps. Kołysała się i wyginała, dotykając się, jakby jej dłonie były dłońmi mężczyzny. Jej smukłe palce wypieściły biodra, po czym zsunęły się powoli w dół falującego podbrzusza, aż dotarły do wewnętrznej strony ud, pozostawiając nas w napięciu i oczekiwaniu.  Luźna, rozkloszowana spódniczka powiewała zalotnie, potęgując siłę rażenia jej subtelnych, erotycznych gestów. Pozwoliła nam pobudzić wyobraźnię i wróciła dłońmi na biodra, gładząc się coraz wyżej. Widziałem, jak omal nie syknęła z rozkoszy. Byłem pewien, że jej odkryte ciało pokryło się gęsią skórką. Przeniosła dłonie na miseczki biustonosza, delikatnie rysując opuszkami palców malutkie okręgi wokół sutków, a potem ścisnęła piersi całymi dłońmi. Syknęliśmy obydwaj, a wtedy ona uniosła ramiona ponad głowę, przeciągając się zmysłowo, niczym kocica. Obracała się, pozwalając nam podziwiać jej ciało z każdej strony. Nie miałem pojęcia, jak to robiła, ale wydawało się, że jej biodra kołyszą się w zupełnie innym rytmie niż cała reszta ciała, nadając jej ruchom harmonijną dynamikę, a przede wszystkim diabelsko erotyczną aurę. Po dwóch może trzech obrotach ponownie ustawiła się do nas profilem. Uśmiechnęła się chytrze i zaczęła kołysać miednicą, tym razem na boki, jakby falowała na wietrze. W pewnym momencie koniuszkami palców ujęła dolne krawędzie spódniczki i zrobiło się naprawdę gorąco. Patrzyłem ze zwierzęcym pożądaniem, jak powoli odsłania dla nas uda, coraz wyżej, coraz bardziej namiętnie, aż w końcu podniosła spódniczkę na tyle, byśmy mogli dostrzec wąski pasek majtek rozciągnięty na jej kształtnych, smukłych biodrach. To zmysłowe przedstawienie trwało zaledwie chwilę, ale widząc, jakie wrażenie wywarł na nas ten widok, powtórzyła go. Z każdym kolejnym razem prowokowała nas coraz mocniej, rysując delikatnie paznokciami po odkrytych udach i biodrze, jakby chciała przykuć do siebie nasz wzrok.

– Kochanie, zaraz zerwę z ciebie te majtki — warknąłem, zdradzając jej, że mogłaby zrobić ze mną wszystko.

Tymczasem ona była całkowicie pochłonięta własnym rytuałem. Kiedy ponownie zadarła spódniczkę na biodra, patrząc zalotnie raz na Karola, raz na mnie, wsadziła kciuki za gumkę majtek i rozciągnęła ją na boki,  jakby chciała je rozerwać.

- Zdejmij je wreszcie! – dołączył się Karol, ale on nie był aż tak subtelny. Odchylił ręcznik i bez ceregieli przesunął dłonią po wyprężonym kutasie.

– Jak sobie życzysz – powiedziała namiętnym, przeciągłym głosem.

Tym razem Iza nie odwróciła wzroku, ani nie udawała zgorszenia. W odpowiedzi na zaczepkę obróciła się do niego przodem i lekko się pochylając, zaczęła zsuwać z siebie majtki. Celowo wypięła pupę do mnie, obawiała się, że napalony student mógłby przypadkiem dostrzec fragment jej nagich pośladków. Jednak jej spryt i zwinność paluszków sprawiła, że mogłem jedynie o takim widoku pomarzyć. Zanim zdążyłem pomyśleć, czarne, koronkowe majteczki zsunęły się poniżej krawędzi spódnicy. Byłem pewny, że spłyną gładko po jej łydkach na podłogę, ale ona nieoczekiwanie rozstawiła szerzej nogi, zatrzymując rozciągniętą bieliznę na wysokości kolan. 

– Ja pierdolę – zakląłem cicho, nie wierząc, że moja żona jest zdolna do takiej perwersji.

Wiedziała, co znaczy dla nas widok opuszczonych do połowy długości nóg majtek. 
Jej biodra nie odpoczywały nawet przez moment. Łagodne, kołyszące ruchy przeszły stopniowo w wyzywające krążenie, a rozciągnięte kolanami majteczki omal nie pękły. Była obłędna. Teraz odwróciła się tyłem do Karola, pozwalając również jemu nacieszyć wzrok jej rozkołysanym tyłkiem. Wachlując i potrząsając spódniczką igrała z losem, ryzykując, że zwiewny materiał zadrze się za wysoko, a może właśnie na to liczyła? Jednak mimo jęków i błagań rozochoconego studenta, poza zwieńczeniem ud i wysoko wyeksponowanym biodrem, nic innego nie udało mu się podejrzeć. Muzyka ucichła. Iza przestała tańczyć, pozwalając bieliźnie wreszcie opaść na podłogę. Zwinnym ruchem stopy rzuciła majtki w stronę Karola.

– Masz, naciesz się – powiedziała takim tonem, jakby chciała go wynagrodzić za zrozumiałe cierpienia.

Karol złapał je i posyłając darczyni wyuzdany uśmiech, przyłożył majtki do nosa, wciągając głośno powietrze. Wydurniał się, ale wyraz jej twarzy jasno dowodził, że spodobało się jej, co zrobił z jej bielizną. 

Wzięła ze stolika butelkę wody, odkręciła nakrętkę i z uśmiechem przysiadła na moich kolanach.

– Woda? – zdziwił się Karol, unosząc brwi. – Za taki taniec należy ci się porządny drink!

Iza przyłożyła butelkę do ust i wzięła długi łyk, po czym rzuciła z rozbrajającą szczerością:

– Jeszcze jedna kolejka i rozebrałabym się do naga.

Na te słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem, ale w powietrzu zawisło napięcie, oczekiwanie, że granica zostanie przekroczona.

– Mam nadzieję, że tak właśnie zrobisz – mruknąłem głośno, całując ją w odkryte ramię.

Zarechotaliśmy z Karolem i poczułem, że serce podchodzi mi do gardła. Nawet w fantazjach nie doszliśmy z Izą tak daleko. Pochyliłem się do niej, mówiąc z nutą rozżalenia w głosie:

– Kochanie, nie mów, że to już koniec. Przecież masz na sobie jeszcze trochę ciuszków.

- Mało wam, łotry? – Moja kochana uśmiechnęła się tajemniczo, jakby rozważając, czy podjąć wyzwanie.

Jej policzki płonęły, a oczy zdradzały, że uwielbia być w centrum uwagi.
Podniosła się z moich kolan i ponownie włączyła tę samą piosenkę. Wyszła na środek i zaczęła pokaz, który od razu wbił nas w fotele. Rozpoczęła powoli, zmysłowo, przesuwając dłońmi po swoim ciele w rytm muzyki. Ramiączka biustonosza zsunęły się z jej ramion, jakby przypadkiem, choć wiedzieliśmy, że to była gra – celowa, precyzyjna. Jej palce błądziły po dekolcie, sięgając rowka między piersiami, przesuwały się wolno, z naciskiem, jakby chciała nas zmusić, byśmy patrzyli. Każdy jej ruch był głęboko przemyślany, każdy gest pełen obietnicy. Spoglądała przez ramię na Karola, a potem na mnie,  jakby chciała sprawdzić, kto z nas wytrzyma dłużej. Udawała, że rozpina biustonosz, bawiąc się naszym pożądliwym wzrokiem. I jeszcze ta muzyka. Jak ona potrafiła wydobyć z Izy wszystko, co najgłębsze i zmysłowe. Z każdą nutą moja diablica stawała się coraz bardziej pewna siebie, bardziej niegrzeczna. Znała tę piosenkę na pamięć i wiedząc, że zbliżają się jej ostanie takty, rozegrała finał jak profesjonalna striptizerka. Podeszła pewnym, tanecznym krokiem do łóżka, na którym siedział student, uwalniając całkowicie ręce od krępujących je ramiączek biustonosza.  Wykorzystała moment zaskoczenia, uniosła nogę, delikatnie stawiając stopę na jego kroczu.

– Kurwa mać! – wymamrotałem bezwiednie.

Byłem wulgarny, jak nigdy, ale najwyraźniej utraciłem kontakt z własnym ciałem.  Moja żona napierała stopą na penisa innego mężczyzny, masując go i ugniatając, jakby to był mój penis. To chyba się nie działo naprawdę.

Karol jęknął z zachwytu, kładąc dłoń na jej kolanie i powoli zsuwając materiał spódnicy, która ledwie udawała, że cokolwiek zakrywa. W tym momencie przeszywający ból rozlał się po mojej piersi. Serce zaczęło walić jak oszalałe, a po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Byłem pewien, że tym razem to naprawdę zawał. Iza nie powstrzymała jego dłoni. Zamiast tego nachyliła się i ściskając obiema dłońmi biust przysłoniła mu nim cały pozostały widok. Była wyzywająca jak nigdy wcześniej. Patrzyłem na nich i czułem, jak urywa mi się kontakt z rzeczywistością. To nie była moja żona. Ta gorąca kobieta, ocierająca się prowokacyjnie o chłopaka, wyglądała jak wynajęta tancerka – drapieżna, pulsująca czystą żądzą. Wreszcie chwyciła go za rękę. Przez ułamek sekundy byłem pewien, że ją odepchnie, zakończy tę grę. Ale nie – zamiast tego przycisnęła jego dłoń do swojej piersi, a potem, powolnym, sugestywnym ruchem, pokazała mu, jak chce być dotykana. Twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie czystej, samczej rozkoszy. Dołożył drugą dłoń i przez moment sycząc i mrucząc rozkoszował się sprężystymi cycuszkami mojej żony, które jakimś cudem nadal były okryte biustonoszem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki piosenki, w pokoju zapanowała gęsta cisza, przerywana jedynie przytłumionymi odgłosami zachwytu Karola, urywanymi oddechami i westchnieniami Izy.

– Kusicielka … marzyłem, żeby je dotknąć – wymruczał, patrząc z dziką żądzą na jej piersi. Jego palce zaciskały się coraz mocniej, ugniatając je z rosnącą namiętnością.

– A co powiesz na to? – spytała wyzywająco Iza i nie czekając na odpowiedź, usiadła na nim okrakiem, oplatając go ciasno nogami.

Twarz chłopaka natychmiast stwardniała, a w oczach pojawił się błysk, jakby nie spodziewał się po niej takiej napastliwości. Zatrzymał na moment oddech, bo nawet taki twardziel, jak on musiał się zdradzić, że balansuje na krawędzi.

– No i? – szepnęła prowokacyjnie, poruszając się lekko, testując jego opanowanie. – Podoba ci się?

– To zależy… – mruknął niskim, zachrypniętym głosem. – Zamierzasz tylko gadać, czy pokażesz mi, na co naprawdę cię stać?

Serce zamarło mi na ułamek sekundy, po czym zaczęło bić z dziką, chaotyczną siłą. To niemożliwe… To się nie dzieje naprawdę… – powtarzałem w myślach, ale im bardziej próbowałem się uspokoić, tym mocniej mój umysł pogrążał się w mieszaninie szoku, niedowierzania i lodowatego strachu. Przecież ta diablica nie ma na sobie majtek. Ociera się nagą cipką o pulsującego fiuta, masuje go. Oczami wyobraźni widziałem jak ślizga się po twardym trzonie, zostawiając na nim  mokre ślady.

Dłonie studenta odruchowo zacisnęły się na jej biodrach, jakby chciał przejąć kontrolę, ale Iza nie zamierzała jej tak łatwo oddać. Chwyciła jego ręce i przesunęła je wyżej, ponownie kładąc na swoich piersiach. Sama uniosła ramiona, zanurzając palce we włosach. Kręgosłup wygięty w ponętnej linii, uniesione, napięte piersi wołające o jego dłonie.  Wyglądała, jakby się przeciągała, ale nie – uniosła biodra i opadła na niego bardzo powoli, jakby chciała wystawić jego cierpliwość na próbę. Zaczęła się poruszać, kołysząc biodrami, płynnie i zmysłowo. Nie miałem pojęcia, czy ona to wszystko wyreżyserowała, ale miałem nadzieję, że uwodzi go, przede wszystkim, aby mnie podrażnić. Toczyła zmysłową, lecz jednocześnie wyzywającą grę, podsycaną dodatkowo faktem, że była odwrócona do mnie tyłem i wciąż miała na sobie spódniczkę. Jej materiał skutecznie skrywał najgorętszy widok, wypełniając moją wyobraźnię kurewsko nieprzyzwoitymi obrazami. Odniosłem wrażenie, że dla niego tańczy, ponieważ co chwila zmieniała rytm i kierunek

– Prowokujesz mnie, Iza… – wyszeptał niskim, lubieżnym głosem. 

– O to właśnie chodzi – odparła, zawisając nad nim przez moment. Położyła dłonie na jego piersiach, a ruchy miednicy zmieniły się teraz w długie i powłóczyste. Przesuwała się w przód i w tył, coraz głębiej, coraz intensywniej. Gdybym tylko mógł zobaczyć jej twarz – pomyślałem z niedosytem.

– Jesteś okrutna – warknął, zasysając głośno powietrze. – Myślisz, że możesz mi to robić bezkarnie.

Jego głos pozbawił mnie wszelkich złudzeń, brzmiał jak uderzenie, brutalnie wybijając mnie z otępienia. To co robili nie było fantazją, ani obrazem wyobraźni, teraz nie było już odwrotu.

Mówiąc to, Karol opuścił dłonie, zsuwając je na jej biodra, a potem na uda. Po chwili wsunął je pod spódnicę, lecz tym razem Iza nie próbowała go powstrzymywać.  Chwycił ją mocno za pośladki i jednym ruchem przyciągnął bliżej, tak że ich ciała przylgnęły do siebie. Na jego twarzy pojawił się wyraz błogości, jęknął, oczy zalśniły dzikim pożądaniem.

– Podoba ci się, prawda? – wyszeptała wyzywająco, po czym przeniosła dłonie za siebie.

– Nie wierzę, kurwa – wymamrotałem wlepiając wzrok w wygięte w napięciu plecy żony. Jej smukłe palce pewnie chwyciły zamek biustonosza i w mgnieniu oka rozpięły go. Materiał ustąpił, odsłaniając ciało. Widziałem, jak chłopak przysuwa głowę, aby schwycić wargami jej sutek, ale diablica nie zamierzała mu tak łatwo ulec. Popchnęła go mocno w miękką pościel, a on kompletnie zaskoczony oparł się na łokciach. Była obłędna. Najpierw rozczochrała sobie włosy, a potem bez cienia skrępowania wyprężyła piersi i sądząc po ruchach ramion, zaczęła się nimi bawić, doprowadzając chłopaka do granic wytrzymałości.

– I co teraz powiesz? –  Z jej ust wyrwało się ciche, zadowolone westchnienie – była świadoma, że jej kochanek marzy jedynie, aby wsadzić w nią kutasa. Każdy jej ruch i gest był jawną prowokacją.

– Starczy! – warknął głośno, prostując z impetem tułów.

Jego dłonie błyskawicznie znalazły drogę pomiędzy jej nogi, ale wtedy stało się coś, czego na pewno się nie spodziewał. Iza poderwała się z jego lędźwi i zeszła na podłogę, pozostawiając biedaka z dłonią zaciśniętą na wyprężonym członku.

 – Nie ma mowy, młodzieńcze! – zaśmiała mu się w twarz, po czym, widząc, że Karol zsuwa się z łóżka i z teatralnym dramatyzmem pada przed nią na kolana, zaczęła się cofać. Była okrutna, a jednak nadal zmysłowa. Cofała się, nie przestając dotykać piersi, a on   napierał na nią, niczym wygłodniały zwierz. W końcu potknęła się łydkami o siedzenie kanapy, straciła równowagę i bezwładnie opadła pomiędzy moje nogi. Objąłem ją mocno, a ona wpasowała się, wciskając tyłek pomiędzy moje uda i kładąc mi głowę na piersi.

– Kurwa! Nie wierzę, że to zrobiłam!

Była rozpalona i spragniona dotyku. Zroszona potem skóra prowokowała, by wodzić po niej dłońmi. Okrążyłem opuszkiem palca jej pępek, a kiedy wciągnęła z rozkoszy brzuch, wsunąłem palce pod gumkę spódniczki. Tam było jeszcze goręcej. Tylko cudem powstrzymałem się, aby nie ześlizgnąć się po jej gładkim łonie głębiej. Zrobiliśmy te wszystkie nieprzyzwoite rzeczy w obecności innego mężczyzny i obydwoje nie mieliśmy nic przeciwko, żeby patrzył. Na mój dotyk, Iza bezwiednie poderwała miednicę, wyginając tułów. Objęła mnie ramieniem za szyję i przyciągnęła głowę do swojej głowy. Wpiłem się w jej chętne usta i pocałowałem głęboko. Zadyszeliśmy pożądaniem, niezdolni, by przerwać. Zerknąłem kątem oka na Karola, który kucał przy stopach Izy. Kiedy nasz wzrok się spotkał, on wykrzywił gębę w szpetnym, pożądliwym uśmiechu i wierzchem dłoni pogłaskał ją po łydce. Wszystko działo się szybko, przybierając formę niekontrolowanej pasji, której nie można było zatrzymać.

– Iza… – wyjęczałem błagalnie, chwytając za falbankę jej spódnicy. Zadarłem ją, odsłaniając przed chłopakiem niemal całe jej uda. Nie myślałem o konsekwencjach, po prostu chciałem, żeby to się już stało. Chciałem zobaczyć, jak zareaguje na jego zimny, pożądliwy wzrok, omiatający lubieżnie jej najskrytsze miejsca, odzierając ją z ostatnich skrawków intymności.  Iza drgnęła i na moment wstrzymała oddech, ale zaraz zrobiła coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewał. Byłem przekonany, że spróbuje mnie powstrzymać, lecz zamiast tego on splotła swoje palce z moimi, a potem wspólnie unieśliśmy spódnicę powyżej jej pępka.

– Ale zajebisty widok. – Karolowi puściły hamulce. Wstrzymał oddech, a na jego twarzy pojawił się wyraz czystego, samczego zachwytu.

Iza rozchyliła szerzej nogi.

– Jesteś kochana … wspaniała … najsłodsza – wyrzucałem z siebie słowa jak w transie, przedzielając je ognistymi pocałunkami.

Jej biodra zaczęły poruszać się w powolnym, uwodzicielskim rytmie, poddając się wewnętrznej fali pragnienia, której sama nie była w stanie powstrzymać.

– Mmm – wycharczał Karol. – Dojdę od samego patrzenia.

Jak ja mu tego widoku zazdrościłem. Wyobraziłem sobie jej nagą, gładką, lśniąca z podniecenia cipkę i – choć to niemożliwe – poczułem w ustach jej obłędny smak.

– No co się tak gapisz? – mruknąłem do niego zniecierpliwiony. – Poliż ją, zanim się rozmyśli.

– Tomek, co ty, kurwa, wygadujesz? – wyszeptała Iza, a potem z jej ust wyrwał się nerwowy chichot, który niemal natychmiast zamienił się w jęk.

Karol wcisnął głowę pomiędzy jej rozchylone uda i sądząc po tym, jak porusza głową, zaczął ją tam lizać. Całe jej ciało napięło się i zadrżało, by zaraz ulec dzikiej fali rozkoszy.

- Jesteś cudowna – wyszeptałem jej do ucha.

Odetchnęła głęboko, jakby moje słowa zdarły z niej ogromny ciężar. W jej oczach błysnęło coś, co trudno było pomylić – ulga, wdzięczność, może nawet radość. Jej usta drgnęły, jakby chciała się wytłumaczyć, ale zamiast słów uniosła ręce i powoli założyła je za mój kark. Czułem, jak jej ciało wtapia się w moje, a biodra odruchowo unoszą się w odpowiedzi na coraz nachalniejsze lizanie studenta.

– Obłędnie smakujesz – mruknął, przerywając na moment oralną torturę, aby napawać się widokiem kobiety, która – choć była mężatką – teraz należała tylko do niego. Jego podbródek lśnił wilgocią, oczy błyszczały w półmroku, uśmiech triumfu nie chciał zejść mu z twarzy.

– Nie miałem pojęcia, że się odważysz – dodał pyszałkowato, po czym mlaskając cicho, zassał łechtaczkę z taką łapczywością, jakby była soczystym owocem.

Izą ponownie targnął wstrząs. Cała się spięła, a jej ciało wygięło się w łuk, jakby nie potrafiła  znieść tak dużej porcji  emocji.

– Aaaa! – Jej ciche kwilenie zamieniło się w głośny, bezwstydny jęk, ponieważ on lizał ją coraz głębiej, ssał, podszczypywał i chyba nawet włożył w jej szparkę palec.

Przekręciła głowę, wbijając wzrok w moje oczy, ale nie była w stanie wyartykułować nawet jednego słowa. Szeroko rozchylone usta, urywany, ciężki oddech bezwstydnie obnażały, jak intensywną rozkosz wywołuje w niej język obcego mężczyzny. Biodra odruchowo unosiły się, wzniesione piersi falowały, prowokując, aby się nimi zająć.  Nakryłem je dłońmi, ściskając i masując bez cienia delikatności. Drażniłem sprężyste brodawki twardymi ruchami kciuków, wywołując u niej urwane, dzikie jęki. Wiła się na mnie, spinając co jakiś czas mięśnie, jakby chciała się nam wyrwać. Dotarło do niej, że jest zamknięta w żelaznym uścisku nie jednej, lecz dwóch par męskich ramion i jedyne co może zrobić, to poddać się elektryzującej, nieznanej przyjemności.

- Tomek, jak już nie mogę! – rzuciła przerażonym głosem i nagle łagodne kołysanie jej bioder zmieniło się w gwałtowne podrzucanie.

– Nie panuj nad tym! Dojdź! – jęknąłem do jej ucha, ale najprawdopodobniej już mnie nie słyszała. Napięcie w jej ciele było zbyt silne, zbyt dzikie i nieujarzmione. Doszła z intensywnymi skurczami, a jej cudowny gardłowy jęk oraz odgłos szybkiego oddechu wypełniły cały pokój, przynosząc mi surową, pierwotną satysfakcję.

- O kurwa, co to było? – zakwiliła po chwili nieprzytomnie, jakby powracała do nas z głębokiego snu. Orgazm wciąż pulsował w jej rozpalonym ciele i zdawał się nie mieć końca.  Skurcz mięśni nadal przypominał o niedawnym szczytowaniu, a jej skóra płonęła intensywnym ogniem pożądania. Karol podniósł się z kolan i ocierając usta i brodę, prześliznął się po mojej kochanej kobiecie spojrzeniem dobrze spełnionego obowiązku. Teraz była dla niego jeszcze łatwiejszym łupem. Wykorzystując to, że Iza wciąż nie potrafiła uspokoić rozkołysanych bioder, płynnym ruchem ściągnął z niej spódnicę i bez cienia wahania wymierzył w nią penisa. Iza dochodziła do siebie. Była naga, ale nie czuła wstydu, a raczej dziwną wyzywającą pewność siebie.

– Przypatrz się – powiedział pyszałkowato. – Zaraz poczujesz go w swojej ciasnej cipce.

– A skąd pewność, że jest ciasna? – odgryzła się natychmiast, jakby chciała z niego zadrwić.

– Mam nadzieję, że jest ciasna i mokra – odparł niezrażony. – Będzie nam zajebiście.

Posłał jej spojrzenie, które nie pozostawiało żadnych złudzeń, że teraz chce ją naprawdę przelecieć. Przesunął zaciśniętą dłonią po wzniesionym penisie i spojrzał na mnie, jakby się upewniał, czy słyszę, o czym rozmawiają. W swoich fantazjach nigdy nie brałem pod uwagę faktu, że będę musiał stanąć „twarzą w twarz” z kutasem innego mężczyzny. W momencie, kiedy jego wyprężony oręż był naprawdę na wyciągnięcie ręki, zacząłem się zastanawiać, czy ze mną jest wszystko w porządku. Nie raził mnie, ani jego widok, ani świadomość, że zaraz wepchnie go w cipkę mojej żony. Być może oswoiłem się z obrazem obnażonych penisów, oglądając porno, a może uspokoił mnie fakt, że narząd studenta nie odbiegał rozmiarami od mojego. Był za to lekko wygięty ku górze, co od razu nasunęło mi myśl, że trafia idealnie w ten osławiony punkt G. Dla wielu kobiet musiał być kochankiem doskonałym.

Iza uniosła tułów, prostując się na moich kolanach, po czym przyłożyła usta do moich.

– Chcesz tego? Naprawdę? – Jej głos brzmiał jak wyzwanie, jakby całą odpowiedzialność za to, co miało się wydarzyć, zrzucała na mnie. Jednocześnie była w nim cicha prośba i nadzieja, że nie zaprzeczę. Zanim zdobyłem się na odpowiedź, posłała mi cwany uśmiech i dodała:

– Nie jestem puszczalska, ale jeśli sobie tego życzysz, będę się z nim pieprzyć.

Zamurowało mnie. Próbując rozładować napięcie, ta łajdaczka obróciła wszystko w żart, ale efekt i tak był piorunujący.

– Jasne, że sobie, kurwa, tego życzę – palnąłem, nie bardzo kojarząc, co naprawdę mówię.

– Masz prezerwatywy? – zwróciłem się rzeczowo do chłopaka, na co z ust Izy wyrwał się pełen napięcia chichot.  

– Bez nich nigdzie się nie ruszam – odparł z pewnością w głosie. Pochylił się, sięgając po leżące na podłodze dżinsy. Przeszukał kieszeń, aż w końcu wyciągnął sreberko, które od razu rozerwał zębami. 

– Chodź do mnie, skarbie – powiedział, pochylając się nad moją żoną. Iza posłała mi jeszcze jedno wyzywające spojrzenie, a widząc, że nie zamierzam jej powstrzymywać, wyciągnęła ramiona i bez wahania oplotła jego szyję. Uniósł ją jak piórko, a ja w tym czasie szybko zrzuciłem poduszki na podłogę, robiąc im miejsce obok. Położył ją na plecach, piękną i rozpaloną, a potem wszedł kolanami na materac kanapy.

Iza miała przymknięte powieki, a jej usta wygięły się w figlarnym grymasie, który tak bardzo lubiłem. Pocałowałem ją. Kiedy ponownie otworzyła oczy, zobaczyłem w nich głód i niedosyt. To, co ostatnio działo się z moją żoną, było niepojęte, a jednocześnie kurewsko podniecające. Najwyraźniej jej potrzeby były o wiele większe, niż kiedykolwiek wcześniej. Czułem, jak nasze granice się przesuwają, a ona nieustannie igra z pragnieniami, które niedawno były jedynie fantazją. Wyglądało to, jakbym rozpalał w niej ogień, którego później nie można było już ugasić bez udziału tego drugiego mężczyzny. Karol pieścił jej śliczne ciało pożądliwym spojrzeniem, a w międzyczasie nakładał prezerwatywę.

– I co? Nadal jesteś tego pewny? – upewniła się rozluźnianym głosem, jakby sondowała granicę mojej tolerancji i żeby dobitniej pokazać mi, na co się piszę, rozchyliła przed nim kolana.

– Iza – westchnąłem głęboko, a resztę wyczytała z mojej twarzy sama. Kochałem ją do szaleństwa – wyzywającą, nieprzewidywalną, pełną ognia. Jeśli swoim zachowaniem chciała mi jeszcze dać jakiś wybór, podarować ostatnią szansę na wycofanie się, poniosła porażkę. Karol uporał się z prezerwatywą i chyba domyślił się, że on również stał się elementem jej przebiegłego planu. Wiedział, jaką rolę miał odegrać w tym spektaklu, ale jemu to całkowicie odpowiadało. Zajął pozycję na czworakach i opierając łokcie po obu jej stronach, skubnął wargami wyprężony sutek.

– Ała! – jęknęła, ale była to jedynie gra na rozgrzanie kochanka. Spodobało jej się, że potraktował ją tak ostro, bo zaraz ścisnęła dłonią drugą pierś i sama podsunęła mu ją do ust. 

– Niegrzeczna jesteś – syknął z dziką satysfakcją, po czym zaczął lizać i na przemian podszczypywać sztywne brodawki.

Iza odwróciła do mnie twarz, sprawdzając, jak ja się z tym wszystkim czuję.

– Zdejmij spodnie – rzuciła drżącym z podnieconym głosem, po czym wyciągnęła rękę i sama zaczęła gmerać przy moim rozporku.

– Co? – Myślałem, że się przesłyszałem.

Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Czy naprawdę właśnie to zasugerowała?

– Pokaż mi, że chcesz tego tak samo mocno, jak ja – wyjaśniła urywanym głosem, walcząc z coraz większym podnieceniem.

– Patrz na nas i masturbuj się – mówiła, sycząc i krzywiąc twarz, ponieważ Karol naparł twardymi biodrami na jej uda, robiąc sobie pomiędzy nimi miejsce.

– Chcę, żebyś się spuścił, kiedy on się będzie spuszczał we mnie, rozumiesz?

Jej słowa nie były już prośbą — brzmiały teraz jak rozkaz.

– Oszaleję przez ciebie – syknąłem i posłusznie wyciągnąłem fiuta ze spodni.

Każde wyuzdane słowo w jej słodkich ustach było grzechem, rozgrzewało wyobraźnię do czerwoności. Wiedziała o tym i z pełnym wyrachowaniem mówiła do mnie językiem pornosów.

– Aaaała! – jęknęła i momentalnie się wyprężyła.

Jej kochanek nie zamierzał czekać, aż ona skończy. Trafił penisem dokładnie tam, gdzie na niego czekała i delikatnie pchnął. Nie chciał jej ani wystraszyć, ani przygnieść ciężarem swojego twardego ciała. Wchodził w nią powoli i z wyczuciem, za każdym razem pogłębiając pchnięcia. Przyzwyczajał ją do kształtu wygiętego kutasa i rozgrzewał, a ona cichymi, nieśmiałymi westchnieniami potwierdzała, że tego właśnie oczekuje. Zakazane doznania zajęły ją tak bardzo, że świat poza nimi zupełnie przestał istnieć. Nie było mnie przy niej, jakby w tej chwili liczyła się tylko przyjemność – surowa i bezkompromisowa. Przez chwilę poczułem się jak intruz wyrzucony poza margines jej świata. Każde westchnienie Izy, każdy ruch i grymas twarzy, którymi odpowiadała na obezwładniające pchnięcia młodzieńca, uderzały we mnie jak pięść. Kipiało we mnie, ale i tak zrobiłbym wszystko, czego ode mnie chciała. Nie wiem, w którym momencie zostałem bez ubrania, ale kiedy z jej zaciśniętej krtani wydobył się przeciągły jęk rozkoszy, ocknąłem się z dłonią zaciśniętą na sinym kutasie. Złość mieszała się z zazdrością, ale bolesna fascynacja przeważyła. Chciałem odwrócić od nich wzrok, ale nie mogłem. Moja ukochana była grzechem wcielonym, zahipnotyzowała mnie, zmuszając, bym patrzył i robił sobie dobrze. Po chwili przestało mnie zupełnie obchodzić, że ta cholernie seksowna kobieta oddaje mu swoje ciało, które jeszcze niedawno było tylko moje.

– O tak. Jesteś gorąca i ciasna, czujesz? – wysapał chłopak, jego oddech stawał się coraz cięższy.

– Uwielbiam takie niegrzeczne panienki jak ty. 

Mówił do niej, jakby była znudzoną mężatką, szukającą przygód u boku młodszego kochanka. I choć jego słowa były prowokujące, to właśnie one ją podniecały. Dotknęła dłońmi jego muskularnych ramion, masując je coraz śmielej, a jej biodra zaczęły poruszać się w rytm niekontrolowanej żądzy, wychodząc naprzeciw jego silnym lędźwiom, co odczytał jako wyraźną zachętę. Nakrył ją teraz całą i wszedł w nią do oporu.

– Oooooh! – Iza jęknęła głośno, wbijając zakrzywione palce w jego grzbiet.

Kilka energicznych pchnięć wystarczyło, żeby z jej ust wyrwał się niekontrolowany krzyk.  

– Lubisz ostro, co? – zapytał z wyzywającą pewnością, nie przestając się do niej uśmiechać.

– Sprawdź mnie – odwarknęła mu, drażniąc jego przerośnięte ego.

Cała ona. Dyszała z podniecenia, ale mimo to wykrzesała z sobie jeszcze odrobinę siły, by mierzyć się z nim na słowa.  W odpowiedzi nagrodził ją jeszcze bardziej intensywną serią pchnięć, po której wygięła się, a jej ostre paznokcie zrobiły na jego twardym grzbiecie głębokie rysy. Przyjął ten ból z satysfakcją, bo jedyne czego chciał, to potwierdzenie, że jest rasowym kochankiem. Był nim. Z pełnym wyrachowaniem kontrolował jej emocje, doprowadzając doświadczoną przecież mężatkę do granic obłędu, podczas gdy on sam pozostawał zimny i niewzruszony. Jego penis zdawał się podrażniać obszary w jej pochwie dotąd nietknięte. Wpychał go po same jądra, a następnie wycofywał się prawie cały, pozostawiając w niej ciągły niedosyt. Opóźniał moment orgazmu, jakby wcale mu na nim nie zależało, czym doprowadzał ją do obłędu. Słuchał z zachwytem, jak pod nim jęczy i błaga, żeby wreszcie zakończył te słodkie tortury i rosła w nim duma. Ciało Izy drżało pod jego dotykiem, napięte jak struna, gotowe eksplodować przy najmniejszym ruchu, a on doskonale wiedział, że balansuje na granicy – między rozkoszą a szaleństwem, między kontrolą a jej utratą.

– Proszę – wyszeptała, niemal bez tchu.

– O co prosisz? – zapytał z drapieżnym uśmiechem. – Powiedz to głośno.

Iza próbowała odpowiedzieć, ale zamiast słów z jej ust wydobyło się tylko urwane westchnienie.

–  Głośniej!– rozkazał, pochylając się bliżej, by każde jego słowo dotarło do niej z pełną mocą. – Twój mąż też chce usłyszeć, jaka jesteś niewyżyta.

Igrał z jej emocjami, czerpiąc satysfakcję z tego, jak bezradnie próbowała odnaleźć słowa. Patrzył na nią z lekkim okrucieństwem, czekając, aż przełamie się i zrobi dokładnie to, czego od niej chciał. Iza otworzyła usta, chcąc odpowiedzieć, ale zanim zdążyła wydobyć z siebie choćby szept, targnął nią gwałtowny skurcz. Próbowała walczyć z własnym ciałem, które on kontrolował z niemal diabelską precyzją, jednak cokolwiek robiła, zdradzała jedynie, jak bardzo była na jego łasce.

– Chcę to usłyszeć – nalegał, przeciągając w nieskończoność jej katusze. – Powiedz, co mam ci zrobić.

– Do cholery, zamknij się już i wyruchaj mnie! – Iza nie wytrzymała, dając upust głębokim, mrocznym żądzom, do których nigdy wcześniej nie odważyłaby się przyznać.

– O taaak! – wyjęczał usatysfakcjonowany. – To chciałem od ciebie usłyszeć.

Jej słowa były dla niego jak zaproszenie, jak klucz do drzwi, które tylko on mógł otworzyć. Pochylił się niżej, omiatając jej twarz ognistym oddechem i tym razem nie było już dla niej wytchnienia. Wchodził w nią jak automat, przyspieszając z każdym pchnięciem, a pokój wypełnił się soczystymi klaśnięciami uderzających o siebie ciał i głośnym pojękiwaniem Izy. Wysuwał się z niej niemal całkowicie, tylko po to, by z impetem wbić się z powrotem, napinając twarde, umięśnione pośladki. Jego ruchy były bezwzględne, dzikie, jakby każdy pchnięciem chciał zaznaczyć swoją dominację. Wyglądał jak  gladiator na rzymskiej orgii, spełniający najśmielsze fantazje swojej pani i władczyni. Jego nabrzmiały penis niczym taran, demolował delikatną cipkę mojej żony, ale ona błagała o więcej.  Podkuliła nogi, oplatając je ciasno wokół jego bioder, ramionami objęła go za kark. On wsunął dłonie pod jej biodra, unosząc ją nieco wyżej, by móc wbijać się jeszcze głębiej.

– Cudownie to robisz! Obłędnie! Matko, jak mi dobrze! – jęczała mu do ust, a Karol sycił się tymi słowami i odtąd każde jego pchnięcie było niczym wybuch, dzikiej pierwotnej energii. Każdy gest, każde drgnienie ciała, każde spojrzenie mówiło mu, że jest blisko, że jeszcze chwila i ta kobieta wykrzyczy jego imię. Zacisnęła dłonie na materacu, próbując znaleźć jakiekolwiek oparcie, spocone ciała połączyły się w ostatnim akcie spełnienia i mimo że nakrył ją sobą, jej nienasycone biodra ciągle się podrywały, wychodząc mu na spotkanie. Posuwał ją teraz bez cienia kontroli, spełniając jej sprośne życzenie, dopóki ich twarzy nie wykrzywił grymas błogości i spełnienia.

Cholera, czy to się dzieje naprawdę? Doszedłem razem z nimi, patrząc, jak obcy mężczyzna sprawia, że moja żona wyje w orgazmie i śmieje się do niego. W kulminacyjnym momencie Iza przekręciła głowę i na jej spiętej twarzy pojawił się grymas jakiegoś niezdrowego zadowolenia.

– Ała, ała, ała! – pojękiwałem coraz głośniej i w końcu dostała to, o co mnie prosiła.

Wykończony długim pobudzaniem penis wystrzelił strumieniem spermy, która rozlała się na moim brzuchu, a kolejne porcje zlały się po zaciśniętych palcach, spływając na jądra.
Nasze spojrzenia połączyły się i dochodziliśmy do siebie razem.

– To było naprawdę mocne – wysapał student, patrząc z uznaniem na półprzytomną, ale w pełni zaspokojoną kobietę.

Jej temperament nie tylko przerósł jego wyobrażenia – przyniósł mu dziką rozkosz, na którą dzisiaj nie liczył. Wysunął się z niej natychmiast, gdy tylko omdlałe ramiona Izy zsunęły się bezwładnie z jego karku. Nie obchodziło go, że ona wciąż drżała w oczekiwaniu na choćby odrobinę czułości. Dotyk jego twardego, męskiego ciała mógłby przynieść jej ukojenie, poczucie bliskości i bezpieczeństwa. Sfera uczuć była mu jednak obca. I dobrze – pomyślałem z ulgą, bo nie wiem, jak bym zareagował, gdyby po wszystkim zaczął się do niej tulić albo ją całować. Nie mogłem sobie wyobrazić, żeby Iza szukała u innego mężczyzny aż takiej bliskości. Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym, a w piersi poczułem ukłucie, które pierwszy raz nazwałem prawdziwą zazdrością. Było ostre, niemal fizycznie bolesne, jakby ktoś rozorał mi serce.  

– Tomek …wybacz … ale tak się złożyło –  usłyszałem jąkanie Karola, ale jego tłumaczenia były nieszczere i udawane.

Zerznął mi żonę i wcale nie poczuwał się z tego powodu do winy, przeciwnie – był cholernie z siebie zadowolony. Ściągnął prezerwatywę i jak gdyby nic, poszedł sobie do łazienki. Iza  uniosła się na łokciach, przełożyła nogę przez moje biodro i z niemałym wysiłkiem ułożyła się na mnie, pieszcząc mnie swoim obłędnym, gorącym ciałem. Była rozpalona i nadal mocno pobudzona. Czułem bicie jej serca, a twarde jak kamyczki sutki wbiły mi się w pierś. Lekko błędny wzrok, włosy przylepione do spoconego czoła, mimo to wydała mi się piękniejsza niż zwykle. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, pozostając jakby w zawieszeniu, aż w końcu przyciągnąłem jej głowę i bez wahania wpiłem się w jej usta. Nasze oddechy się zmieszały, a mój język szybko odnalazł drogę do jej wnętrza. Pocałunek szybko przerodził się w coś bardziej surowego, głodnego, jakby oboje chcieli pochłonąć się nawzajem.

– A jednak jeszcze mnie kochasz – jęknęła z nutką ulgi, unosząc głowę, aby zaczerpnąć powietrza.

– Nigdy nie przestałem, wariatko.

Odgarnąłem włosy z jej czoła i zobaczyłem w jej oczach prawdziwy spokój. Łaskotała mnie delikatnymi pocałunkami, którymi obsypywała moje ramiona i piersi, a jej twarde sutki przyjemnie drapały mnie po brzuchu. 

– Nie poczułeś się porzucony, zazdrosny? – spytała poważnym tonem, bo teraz mogliśmy wreszcie zerwać z naszych twarzy maski i szczerze spojrzeć sobie w oczy.

– A powinienem? – odpowiedziałem pytaniem. – Mam traktować go jak konkurencję?

Jej słowa wyrwały mnie z błogiego stanu beztroski, brutalnie sprowadzając na ziemię. Czy Iza wróciła do mnie w pełni, cała i nienaruszona? A może jakaś jej część pozostała przy nim?

– Nawet nie żartuj. – Była szczerze zaniepokojona. – Przecież tego chciałeś. Pieprzyłam się z nim dla ciebie – dodała z lekkim wyrzutem, widząc, że się uśmiecham. 

–  Uwielbiam, kiedy świntuszysz, ladacznico.

Musiałem się przyznać, co jest przyczyną mojej głupiej miny, bo od dawna marzyłem, żeby stała się otwarta na wszystko, co wiąże się z seksem. I tak właśnie się stało. Spełniła moje marzenia nie tylko czynem, ale i słowem i była w tej roli niesamowita. Wulgarność w jej wykonaniu była przemyślana, niemal wyrachowana. Słownictwo, wyciągnięte z filmów dla dorosłych, tak do niej nie pasowało, że aż biło w policzek, ale ten ból był pobudzający.

– Czułem zazdrość i to ogromną – przyznałem się, próbując posklejać wszystko w myślach.  –  I było coś jeszcze – niepokój, a nawet strach, że cię utracę, naprawdę.

– To, czemu nie zareagowałeś?

– Bo chciałem się tak poczuć. Nadal skręca mi wnętrzności i boli – zachichotałem – ale nagroda za te cierpienia jest większa.

Czułem, że jest mi wdzięczna za to, że jej tak bardzo zaufałem. Odzyskała animusz, unikając na razie trudnych tematów, znowu stała się zadziorna i urocza.

– Mężu, masz szczęście, że nie miałam prawdziwego wieczoru panieńskiego. – Zachichotała, strojąc głupie miny. – Wiesz już, co mam na myśli.

– Kochana jesteś – wyszeptałem, na co ona pociesznie zamruczała.

– Ale musisz teraz mieć na mnie oko – ostrzegła.

– Bo?

– Bo nie wiem, co mi jeszcze może wpaść do głowy. Ja chyba bardzo się nie broniłam.

– Zdecydowanie się nie broniłaś. I nie wiem, skąd ta zmiana.

– Tak mnie nakręciłeś tą swoją gadką, że postanowiłam spróbować – przyznała się – a potem nie miałam już siły, aby przestać.

Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie, a ja poczułem, że tym jednym gestem powiedziała mi wszystko.

– Chodź. – Pociągnęła mnie do łóżka. – Tu będzie nam wygodniej.

– A student?

– Zobaczymy – odparła enigmatycznie, sprawiając, że poczułem mrowienie w jądrach.

Karol wrócił po chwili i zaczął się rozglądać za butelką.

– Nie gap się na mnie! – Iza udawała zawstydzenie, nakrywając się prześcieradłem.

– Jakbym cię nie widział nagiej – zakpił rozbawiony, po czym podał nam szklanki i nalał do nich alkohol.

Nic nie sugerowaliśmy, ale wyglądało na to, że wcale nie zamierza jeszcze wychodzić.

– Co się tak zarumieniłaś?

Wyszczerzył do Izy gębę. Był nagi i wyzywający. Usiadł obok, celowo dotykając udem do jej nogi. Nie odsunęła się.

– No powiedz, że było zajebiście.

Chciał usłyszeć jakiś komplement, jakieś potwierdzenie, że było jej z nim dobrze, jakby naprawdę potrzebował tego jednego słowa na dowód swoich umiejętności.

– Nie nauczyli cię, że kobiet nie pyta się o takie rzeczy? – Iza naskoczyła na niego, udając, że ma już go dość.

Wyraz jego twarzy wskazywał, że nie ma pojęcia, o co jej chodzi.

– Dobra, dobra, wiem, że ci się podobało. Po prostu nie chcesz się do tego przyznać – rzucił z pewnością siebie, która była równie irytująca, co rozbrajająca.

– A co, aż tak ci zależy? Czujesz się niedowartościowany, czy jak? – Celowo igrała na jego emocjach, bawiąc się nim z wyraźną satysfakcją.

– Od razu zależy – odparł z przekąsem, ale nie wyglądał na zrażonego. – Liczę, że mi się jakoś zrewanżujesz.

– Słucham? – Iza uniosła brwi, udając, że nie rozumie.

– Wiesz … ja też mam duże potrzeby – mówiąc to, objął dłonią penisa i przesuwając nią kilka razy w górę i w dół, postawił go na baczność.

Iza patrzyła się na niego bez skrepowania. Nie odrzucało ją wyzywające zachowanie chłopaka, chociaż w jego gestach było czyste pożądanie. Czy zawsze już tak będzie?

 – Wszystko przez ciebie – mruknął, zasysając głośno powietrze.

Udawał, że erekcja sprawia mu prawdziwe cierpienie. – Ale możesz mi ulżyć.

– Ty tak serio? – Iza omal nie zachłysnęła się drinkiem. – Tomek, słyszałeś?

Arogancka prośba chłopaka była tak niespodziewana i szokująca, że Iza tylko wybuchła śmiechem, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. – Mam ci obciągnąć?

Zachichotała, jakby przed chwilą wcale się z nim nie pieprzyła.

– Nie będę się bronił – przytaknął, nie robiąc sobie nic z jej udawanego oburzenia. – A skąd ty w ogóle znasz taki język?

– Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak ona potrafi świntuszyć, jak zepsuta nastolatka.

– Pracuję z młodzieżą – przyznała się, a ja wyjaśniłem, że jest nauczycielką w liceum.

– Odlotowo. Zawsze marzyłem, żeby przelecieć nauczycielkę – rzucił z szelmowskim uśmiechem. – Jaka szkoda, Iza, że nie uczyłaś mnie w szkole.

– W takim razie twoje fantazje właśnie się spełniły – odparłem z lekkim przekąsem.

– Nie do końca – przyznał, opierając się wygodniej. – Gdybyś była moją nauczycielką, na pewno próbowałbym cię przelecieć.

Iza pokręciła głową z politowaniem i parsknęła śmiechem.

– Serio myślisz, że miałbyś szansę?

– A nie? – odpowiedział hardo. – Zdajesz sobie przecież sprawę, o czym fantazjują twoi uczniowie? 

Zawiesił głos, czekając na jej reakcję. Iza uniosła brwi.

– No, oświeć mnie – rzuciła z wyraźnym rozbawieniem.

– Uwierz mi, że masturbują się, marząc o twoich słodkich ustach na swoich penisach.

– Ale ty jesteś obleśny – warknęła, mrużąc oczy i pacnęła go w ramię. – A skąd ta pewność?

– Ja tak robiłem – przyznał się bez śladu zażenowania.

Jego wzrok zatrzymał się na jej ustach. Patrzył na nie nachalnie, jakby chciał tej słodyczy skosztować.

– To jak? Skusisz się?

Iza przewróciła oczami i zaśmiała się głośniej, ale nie dała mu jasnej odpowiedzi.

 – Tomek, może ty ją przekonasz?

Zwrócił się do mnie z nadzieją w głosie, licząc, że wezmę jego stronę. – Przecież podobało ci się, kiedy się ze mną pierzyła, co? – dodał z kpiącym uśmiechem, rzucając mi spojrzenie, które było równie zaczepne, co prowokujące.

Paraliżowała mnie jego bezczelność, ale trzeba mu było przyznać, że wiedział, jak dopiąć swego. Prawdę mówiąc, sam byłem ciekaw, jak na to zareaguje Iza. Seks z obcym facetem pod wpływem chwili i pożądania to jedno, ale obciąganie mu ustami dla jego przyjemności, to już zupełnie coś nowego.

– Mogę cię zapewnić, że moja żona wie, jak zaspokoić mężczyznę. – Prawda, kochanie? – rzuciłem, puszczając jej figlarne oczko. – Ale nie wiem, czy aż tak bardzo ją pociągasz, żeby chciała lizać twojego fiuta.

Dowaliłem mu, wyraźnie bawiąc się sytuacją. Wychwalanie przed innym facetem łóżkowych zdolności małżonki było z mojej strony żałosne, ale doskonale wiedziałem, co robię. Chciałem podrażnić jej przekorną naturę, bo znałem ją na tyle dobrze, by wiedzieć, jak zareaguje. Wiedziałem, że nie znosi, gdy ktoś próbuje decydować za nią, zwłaszcza jeśli chodzi o to, czego pragnie, a czego nie. Podpuszczałem ją, licząc na to, że teraz pokaże nam, jaka jest przewrotna i nieprzewidywalna.

– A może ktoś zapyta mnie o zdanie, co? – wtrąciła się, rozbrojona szczerością, z jaką chełpiłem się nią przed chłopakiem.

Słuchała nas z politowaniem, ale w końcu straciła cierpliwość. Zmarszczyła nos, a jej oczy zwęziły się w gniewnym błysku. Pokazała mi język i cwaniacko się uśmiechnęła.

– Myślicie obaj, że jestem mocna tylko w gębie? – powiedziała, a zaraz potem zorientowała się, jak dwuznacznie zabrzmiały jej słowa.

Zakryła usta dłonią, a my wszyscy wybuchliśmy śmiechem. To była dokładnie ta reakcja, na którą czekałem, licząc na to, że znów udowodni mi, iż nie da się jej kontrolować.

– To pokaż, jaka jesteś mocna w gębie – przedrzeźniałem ją, nie mogąc się powstrzymać od prymitywnych skojarzeń.

Chłopak, widząc, że podkręcam atmosferę, dorzucił coś jeszcze i napięcie wzrosło.

– Myślisz, mężusiu, że tego nie zrobię? – zapytała zadziornie. – A właśnie, że tak. Popatrz tylko.

Zagrała perfekcyjnie rolę oburzonej żony, by dodać sobie więcej animuszu. Wiedziała, że zrobienie chłopakowi loda w ramach zemsty na mężu wprowadzi do całej sytuacji jeszcze więcej pikanterii. Dusząc się niemal, wlała w siebie całą zawartość szklanki.

– Na trzeźwo się nie odważę.

– Spokojnie. Potraktujmy to jako przyjemność, a nie obowiązek.

Karol nie czekał, aż napięcie opadnie. Położył się wygodnie na plecach i rozsunął nogi, robiąc miejsce dla Izy. Nagi, umięśniony i niezwykle pewny siebie, przypominał do złudzenia ogiera z filmów porno, dla którego obciąganko to tylko codzienny biznes, a nie coś, czym trzeba byłoby się jakoś szczególnie przejmować.

- Ale ten gówniarz mnie irytuje – syknęła, łypiąc na mnie rozbawionym wzrokiem.

W przeciwieństwie do niego nie miała tak bogatego doświadczenia w seksie oralnym. O ile uwielbiała dochodzić z moim językiem w cipce, to w drugą stronę moja żonka nie była już taka otwarta. Musiała być w nastroju, aby wziąć go do ust, ale nigdy nie posunęła się do końca, pozwalając mi co najwyżej spuścić się na jej piersi. Nic dziwnego, że teraz przewracała oczami — facet na pewno oczekiwał od niej wersji all inclusive.

– Chodź wreszcie – powiedział zniecierpliwionym głosem i ściągnął z niej prześcieradło.

Iza rzuciła mi spojrzenie pełne niepokoju, ale to nie lęk czaił się w jej oczach, a trema. Jeszcze kilka dni temu nie odważyłaby się nawet o tym pomyśleć. Kucnęła pomiędzy jego nogami, skupiona już całkowicie na kutasie swojego wyimaginowanego ucznia. Wyprężony i tak sztywny, że niemal drgał, chociaż nawet go jeszcze nie tknęła. W końcu zdobyła się na odwagę i objęła go obydwiema dłońmi, ściskając mocno. 

– Ale sprężysty – mruknęła przeciągle i odwróciła twarz w moją stronę.  – Masz szczęście mój mężu, że nie uczyłam naszego przystojnego Karola w szkole. Na jej twarzy pojawił się chuligański grymas, który tak bardzo kochałem. – Nie wiem, jak by się to skończyło.

Żartem zabijała nieśmiałość.

– Masz okazję, by nadrobić – podpuszczałem ją, bo wymyślony na szybko scenariusz jeszcze bardziej nas wszystkich nakręcał – najpierw wieczór panieński, a teraz jeszcze zabawa z uczniami.

- Taki jesteś? – odszczeknęła podekscytowana. – Wyobraź sobie, że jestem opiekunką na wycieczce szkolnej.

Wysunęła język i przejechała nim po penisie od nasady, aż po samą główkę, wzbudzając na twarzy studenta wyraz błogości. Chłopak westchnął  i poruszył biodrami, zachęcając ją do działania. Widząc pierwsze efekty tej  zabawy, ścisnęła członka śmielej i zaczęła poruszać dłonią w górę i dół. Młodzieniec zareagował bardzo impulsywnie. Spiął się tak bardzo, że na brzuchu pojawiły mu się głębokie muldy wyprężonych mięśni, a łapanie oddechu zaczęło mu sprawiać coraz większą trudność. Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech satysfakcji. Drugą dłonią ujęła go za jądra i czule pomasowała.  Chłopak głośno sapnął, ale zaraz zmiękł i spokorniał. Delikatne mizianie klejnotów, w połączeniu z posuwistymi ruchami drugiej dłoni uczyniły z niego potulną maskotkę. Bezczelny uśmiech zniknął z jego twarzy, zmieniając się teraz w grymas błogości. Patrzyłem na nich z rosnącym napięciem i po chwili moja ręka powędrowała bezwiednie na penisa. Iza zaczęła lizać go po główce, zataczając na niej czubeczkiem języka małe okręgi.

Świntucha! Jak ona to robiła? Była nieprzyzwoita i wyuzdana. Wydawało się, że nie może mnie już dziś niczym zaskoczyć, ale pasja, z jaką go lizała, była urocza.
Przełknąłem nerwowo ślinę, zaciskając mocniej dłoń na członku. Powinienem nad tym zapanować, ale nie mogłem, nie chciałem. Iza zerknęła na mnie kątem oka, upewniając się, czy widzę, jaka jest bezwstydna, po czym zrobiła się jeszcze bardziej wyuzdana. Rozpłaszczony jęzor ślizgał się powoli po sztywnej pale, omiatając wypukłości i zagłębienia, wyrzeźbione przez nabrzmiałe żyły. Lizała go namiętnie i z zaangażowaniem, jakby robiła to na pokaz. Jej mokre wargi coraz śmielej ocierały się o członka, aż w końcu rozchyliła usta i nasunęła je na żołądź.

– O kurwa! – Karol wykrztusił z wysiłkiem. – Jak dobrze.

Iza wyjęła go z ust i ponownie posłała mi kontrolne spojrzenie.

– Popatrz sobie. Widzisz,  jaka w tym jestem dobra. A nie wierzyłeś, że się odważę – czytałem w jej oczach. Była niesamowita.

– Nie przestawaj – jęknął zniecierpliwiony Karol. – Weź go całego.

– Spokojnie. Nie jestem napaloną małolatą – przyhamowała zapędy chłopaka, po czym ujęła napęczniałą główkę pomiędzy kciuk a palec i zaczęła się nią bawić, obciągając i nasuwając skórkę. Widok błyszczącej, sinej żołędzi zaparł jej dech i  rozszerzył zmęczone oczy.

- Lał! – Nie mogła się powstrzymać od jęku.

Lędźwie chłopaka uniosły się i gwałtownie opadły, a z czubka penisa spłynęły pierwsze krople śluzu. Moja zepsuta żoneczka wysunęła język i zlizała je, mlaskając z apetytem. Nie pozwoliła, aby choć trochę tego smacznego nektaru się zmarnowało.

Ja pierdolę – zakląłem w myślach. – To nie może być ona. Ktoś mi ją podmienił.

– Skarbie, co ty ze mną robisz? – Karol mamrotał bez przytomności, co musiało ją mile połaskotać.

Nie przerywając lizania, wbiła w niego wzrok, delektując się efektem słodkich tortur. Ponownie nasunęła rozchylone wargi na pulsującą żołądź i zaczęła go niespiesznie ssać. Robiła to z takim pietyzmem i precyzją, jakby podpatrzyła tę technikę u najlepszych ekspertek z branży porno.

Cholera! Gdzie ona się tego wszystkiego nauczyła? – zastanawiałem się i po chwili skojarzyłem, że na filmie, który obejrzałem w jej tablecie, aktorka robiła to w podobny sposób. Iza musiała czytać w moich myślach. Przekręciła lekko głowę, delikatnym ruchem zakładając kosmyk włosów za ucho. Sprawiła, że wszystko wydało mi się jeszcze wyraźniejsze, jakby uchyliła przede mną zasłonę.

Podoba ci się, prawda?  – mówiła do mnie telepatycznie. Nasuwała usta na główkę penisa, raz za razem głębiej, a następnie z głośnym mlaśnięciem zsuwała z niej zaciśnięte wargi. Nie wiem, jak chłopak mógł to wytrzymać. Jego biodra podrywały się gwałtownie do góry, domagając się, aby wzięła go głębiej. Nic z tych rzeczy. Teraz rządziła tu moja pani. Pastwiła się z nim, nękała i pobudzała, doprowadzając biedaka do obłędu.

– Proszę, zlituj się! – wycharczał, wijąc się w konwulsjach.

Ręce wyszarpnął spod głowy i wpił je w jej włosy,  jakby nie wiedział, co zrobić z własną bezsilnością.

W końcu pozwoliła mu kontrolować rytm i głębokość pchnięć. Przytrzymał jej głowę i przypuścił atak na jej lubieżne usta, a ona wzmocniła jego rozkosz, obejmując palcami penisa  tuż przy wargach. Namiętne lizanko zmieniło się teraz w zwykłe, ostre pieprzenie. Patrzyłem na to wszystko i sam dyszałem ciężko, podniecony do nieprzytomności. Resztką świadomości zdałem sobie sprawę, jak bardzo przekłamane są filmy porno, w których aktorki biorą członki głęboko do gardła, a panowie, zanim spuszczą się im do ust, wytrzymują takie pieszczoty przez pół godziny lub dłużej. Chłopak wsuwał w nią zaledwie głowicę, tymczasem usta mojej Izy wypełniły się nią w całości. I wyglądało, że biedaczysko nie zniesie tych przyjemności zbyt długo. Jego oddech przyspieszył i stał się świszczący, penis wsuwał się w zaciśnięte usteczka coraz energiczniej, wypychając od czasu do czasu jej policzek.

O kurwa! To idzie, to nadchodzi, to się zaraz stanie – pomyślałem  porażony nieuniknionym finałem tych zabiegów. Wyraz napięcia na twarzy Izy, szeroko otwarte oczy i coraz szybsze pompowanie  kutasa – wiedziałem już, że moja diablica pójdzie na całość.

O kuuurwa! – Zdążyłem tylko pomyśleć, a głośny i przeciągły jęk chłopaka zasygnalizował wytrysk. Pulsujący członek zatrzymał się na dłużej w jej ustach, a ona odruchowo zacisnęła na nim palce, sprawiając, że żyły na jego powierzchni zrobiły się sine, jakby miały pęknąć. Przestała go pompować, najprawdopodobniej po to, aby poczuć w ustach jego pulsowanie.  Pierwsza porcja spermy była dla Izy czymś nowym i zaskakującym. Wypuściła tryskającego członka z ust i kolejny strzał wylądował na jej wargach. Po pierwszym szoku odważyła się przełknąć i musiało jej posmakować, ponieważ teraz zatrzymała go w ustach, dopóki Karol nie przestał podrzucać bioder. Kiedy uniosła głowę, żeby złapać oddech, wysunęła język i leniwymi, posuwistymi pociągnięciami, wylizała jego siną główkę „na czysto”. Była jak kocica, a to, co robiła mu swoim napastliwym językiem, wyglądało tak niewyobrażalne, że mój własny, długo powstrzymywany wytrysk był już nie do zatrzymania. Marzyłem, aby wepchnąć w nią od tyłu kutasa i spuścić się w jej rozgrzebanym gniazdku, jednak nie chciałem odwracać jej uwagi. W ostatniej chwili Iza dostrzegła moje męczarnie. Otarła wargi wierzchem dłoni i uśmiechnęła się do mnie czule.

– Daj, ja to zrobię – wysapała i w pospiechu nasunęła usta na pulsującego penisa.

W samą porę, bo kiedy tylko otuliło mnie ciepło jej ust, straciłem kontrolę i z głośnym charczeniem zacząłem spuszczać się wprost do jej gardła.

– Izaaa! – Nie mogłem powstrzymać emocji.

Jej usta wypełniły się spermą, której nie nadążała połykać. Dławiła się, a w kącikach pojawiła się biała ciecz i po chwili zaczęła spływać na podbródek. Odetchnąłem głęboko, czując w jądrach wspaniałe uczucie pustki. Iza pochylała się nade mną zarumieniona i szczęśliwa. Sperma płynęła po jej brodzie i ciężkimi kroplami skapywała na piersi. Wygląda kurewsko nieprzyzwoicie, ale spodobał mi się ten widok.  Nie mogłem oderwać wzroku od jej zbluzganej nasieniem twarzy. Jej usta – wąskie, gorące i figlarne, jakby stworzone do oralnych igraszek. Moje niewiniątko poznało dziś smak mężczyzny i nie miała w tym umiaru. Ciekawe, który z nas wydał jej się smaczniejszy. 

– Już dobrze … już dobrze – mówiła ciepłym, spokojnym głosem, masując obydwiema dłońmi mojego członka, który nie przestawał pulsować. Nachyliła się i złożyła na nim czuły pocałunek, pozwalając mu opaść i zwiotczeć.

– Mam nadzieję, że obaj macie już dość – oznajmiła triumfalnym tonem, spoglądając z zadowoleniem na nasze oklapłe fiuty.

Zamruczeliśmy jedynie coś pod nosem, ale żaden z nas nie miał siły, by wdawać się z  nią w dyskusję. Tymczasem Iza zwróciła się do chłopaka:

– Karol, na ciebie już pora. Zbieraj się.

Sama podniosła się z łóżka, musnęła opuszkami palców swoje wargi, po czym oblizała je z cichym mlaskiem.

– No, narozrabialiście… – westchnęła, krzywiąc się uroczo. – Muszę umyć zęby.

Roześmiała się i pobiegła do łazienki.

Karol przeciągnął się i zaczął zbierać z podłogi ubranie.

– Mogłeś mnie uprzedzić, że lubicie się ostro zabawić, a tak wyszedłem na głupka. – mruknął zrezygnowany.

– Nie chciałem ci psuć zabawy – skłamałem, starając się zachować poważną minę.

Chłopak był święcie przekonany, że nie jest to nasz pierwszy raz i chyba poczuł się wykorzystany. Biedak nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo nam się przysłużył i nie zamierzałem wyprowadzać go z błędu.

W drzwiach pokoju pojawiła się Iza. Ciągle  naga, nie przejmując się, jak Karol na nią patrzył.

– Jesteście totalnie odjechani – stwierdził poważnym tonem – ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Trzymajcie się!

Iza miała w ustach szczoteczkę, a biała piana na jej wargach była tym razem tylko pastą do zębów. Bez słowa pomachała mu na pożegnanie, leniwie poruszając palcami.

Chłopak odpowiedział jej szerokim uśmiechem i wychodząc, rzucił jeszcze:

- A nic nie wskazywało, że będzie tak przyjemnie. Jeśli kiedyś będziecie chcieli powtórzyć ten wieczór, wiecie, gdzie mnie szukać.

– Tak, wiemy – przytaknąłem, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie sobie pójdzie.

Zostaliśmy sami. Iza podeszła do łóżka, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.

– Zadowolony? – spytała, jakby to wszystko zrobiła jedynie dla mnie.

Weszła kolanami na materac i położyła się na mnie, przylegając do mnie swoim cudownym ciałem. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że obejmuję zupełnie inna osobę. Nigdy wcześniej nie wydawała mi się tak seksowna, tak ponętna i taka kochana.

– Kochanie, nigdy nie chciałem cię do niczego zmuszać – zacząłem się tłumaczyć, bo stało się jasne, że nic już nie będzie jak dawniej.

Iza uśmiechnęła się ciepło, po czym przyłożyła palec do moich ust, dając znak, bym przestał.

– Ej, bohaterze! Nie sądzisz, że na wyrzuty sumienia jest już trochę za późno? – zapytała – Chciałeś tego?

Gdy przytaknąłem, uśmiechnęła się lekko.

– Ja też tego chciałam. Inaczej nic by się nie wydarzyło, prawda? Nie ma sensu teraz tego rozpamiętywać, okej?

Musiałem mieć nietęgą minę, bo rzuciła mi rozbawione i dodała:

– Nie psujmy tego, co się dziś wydarzyło, dobrze?

– Tylko nie licz na to, że co noc będziesz się pieprzyć z innym facetem – rzuciłem z udawaną powagą, choć w środku kipiałem z radości.

Przeturlaliśmy się na łóżku w tą i z powrotem. Wpiła się w moje usta, smakując miętą pasty do zębów, i pocałowała mnie głęboko.

– Nie? Jaka szkoda – mruknęła z udawanym żalem, ale w jej głosie rozbrzmiewało zadowolenie i radość.  –  Skoro nie inny mężczyzna… to mogę liczyć na ciebie?

– Czyli? 

– Zerżnij mnie tak, żebym naprawdę poczuła, że mnie pożądasz. Zasłużyłam na to, prawda?

 Usłyszeć takie słowa od mojej żony – to była dla mnie największa nagroda, jaką mogłem sobie wyobrazić.

 

5,147
9.9/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.9/10 (17 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

ark69 · 8 lutego 2025

+3
0
A będzie kontynuacja serii?

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

koko · Autor · 9 lutego 2025

+1
0
Witam, oczywiście, że będzie kontynuacja. Pozdrawiam.

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

Xe · 9 lutego 2025

+1
0
Świetne i ta wersja i poprzednia.
Czytałem wielokrotnie całą serię.
Aż człowiek zastanawia się czy dałby radę być Tomkiem

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

Diabełwgłowie · 9 lutego 2025

0
-1
Fajnie, że się Tobie chce. Dobra lektura 😀

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

Eryk · 1 dni temu

+1
-1
Cudowne. Faktycznie poprzednie opowiadanie było bardziej chaotyczne, tutaj mamy też lepiej opisany koktajl emocji podczas zdrady kontrolowanej. Dla mnie totalny odlot!

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

koko · Autor · 1 dni temu

+2
0
@Diabełwgłowie
Czasami się chce, a czasami nie. Szkoda mi trochę pomysłów, których mam w głowie pełno, stąd od czasu do czasu zamieniam któryś w tekst.

Cieszę się, że spodobała wam się nowa wersja i obiecuję, że będą kolejne części.

Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.