Imieniny Marty
9 sierpnia 2009
7 min
Nowy temat - spotkania zbiorowe. Nie jest łatwo zorganizować większe spotkanie tego typu. Wynika to z trzech podstawowych problemów:
- po pierwsze muszą się znaleźć takie osoby, które nie będą skrępowane swoją nagością.
- z tym wiąże się drugi problem. Muszą to być osoby o odpowiednim wyglądzie estetycznym. Nie może to być kobieta, której biust sięga pępka, a fałd brzuszny wzgórka łonowego. To samo dotyczy mężczyzn. Nie mogą to być panowie z biustem numer pięć oraz z brzuchem całkowicie zasłaniającym ich właściwy argument.
- trzecia kwestia - to znalezienie lokalu na taka imprezę, w którym można by było czuć się swobodnie i bezpiecznie.
Jak to się mówi, dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych i właśnie tego typu spotkanie miało miejsce w lutym tego roku. Kiedyś pisałam, jak poznałam Martę przez Karolinę. Marta miała 22 lutego imieniny, więc postanowiła, że spotykamy się 24 lutego, w sobotę "na imprezie". Teraz jeszcze jeden problem. Jeżeli na takiej imprezie nie ma żadnych dodatkowych "atrakcji", to jest ona nudna. Po prostu zaczyna się karuzela każdy z każdym i gdzie się da. Na początku tak właśnie było. Karolcia przyjechała po mnie tuż przed 18-tą, wsiadłyśmy w samochód, w którym siedziało dwóch młodych mężczyzn i pojechaliśmy na miejsce. Okazało się, że to był niewielki pensjonat, byłam tam po raz pierwszy. Impreza zaczynała się o 19-tej i rzeczywiście na dziewiętnasta wszyscy przyjechali. Było nas 16 osób, teoretycznie 8 par, ale były tylko 2 pary formalne, w tym jedna to gospodarze, 2 pary "sparowane", 4 panie single i 4 panów, też single. Równo o dziewiętnastej gospodarz podał drinki, wznieśliśmy toast, zagrała muzyka i zaczęła się zabawa. Można powiedzieć, że rozruch trwał około pół godziny, ale wiadomym było, po co się spotkaliśmy. Więc trzeba było "zmienić" toalety. Ja już byłam ubrana w mały gorsecik, z możliwością podpięcia pończoch i na to założone majteczki. Inne panie były poubierane bardzo podobnie. Tak zeszłyśmy na salę, panowie mieli poubierane bardzo ładnie wpasowane slipki. Ponownie zagrała muzyka, ja zaczęłam tańczyć z miłym chłopakiem, Markiem. Minęła następna sekwencja tańców i zaczęła się zabawa. Gospodarz zarządził, że nasze panie powinny pokazać, co potrafią. No i zaczęło się, gdyż gospodarz, twarz kierując ku własnej żonie stwierdził, gospodyni daje przykład, a towarzyszy jej "seniorka". To oczywiście dotyczyło mnie. Na sali było nas dwadzieścia osób, ale przedział wiekowy to był taki: 25 - 30, do 35 lat. Więc ewidentnym było, że w tym gronie ja byłam najstarsza. Skąd gospodarz wiedział, nie wiem, ale nie było nad czym dyskutować. Został wystawiony na środek pokoju stół, nakryty prześcieradłem, ja na jednym krótszym boku, gospodyni - Helenka na drugim. W tym czasie gospodarz rozdał losy panom, który, którą wylosuję. Mnie wylosował Andrzej, widać było radość na jego twarzy Helenki i Włodka i gdy tylko zsunęli slipy już w ich rękach widać było stojące ich pałki. Rozsunęłam nogi, cipka już była podniecona, bo te kilka chwil, które upłynęły od momentu podania tej informacji, to spowodowały, więc Andrzej nie miał problemów z wejściem we mnie. Poczułam go bardzo mocno w sobie, wypełnił mnie całkowicie. Oczywiście, od razu pojawiło się grono kibiców, które nam sekundowało. Ten doping spowodował, że Andrzej dosyć długo we mnie wchodził, aż wypełnił swoimi sokami. Wysunął się, ktoś z boku podął ręcznik i poszłam się umyć. Prawie jednocześnie ze mną skończyła też Helenka. Następną parę stanowił gospodarz Mirek z Karolcią i Marysia z Markiem. Pozostali rozeszli się na strony, realizując swój plan. Wróciłam do sali, grała muzyczka, trwała zabawa. Na parkiecie królowała Heneczka, która wirując, nie wypuszczała szklanki z ręki, wręcz odwrotnie, systematycznie prosiła o jej napełnianie. Ewidentnym było, że to się źle skończy. Minęło może jeszcze z piętnaście minut i Haneczka jak długa wyłożyła się na parkiecie. Podszedł do niej jej partner, mówiąc jakby do sali, pomóżcie mi ją zanieść do łóżka. Natychmiast poderwało się jeszcze trzech, podnieśli Haneczkę z podłogi, próbowała coś jeszcze gestykulować, ale męskie ramiona zrobiły swoje, zaczęli ją nieść na piętro. Obok mnie pojawiła się Karolcia, mówiąc, idziemy popatrzeć. Ja spojrzałam na nią, a ona, przecież będą ją tam rżnąć. Rzeczywiście, położyli ją w poprzek łóżka, jeszcze próbowała ruszać rękoma, ale w tym czasie zdjęto jej majteczki i jej partner "unieruchomił" ją, wsuwając jej swoją pałeczkę w usta, natomiast jeden z "asystentów" już w nią wchodził. Chłopcy zaczęli na przemian ją rżnąć. Skończył jeden, zaczął drugi, skończył drugi, zaczął trzeci. Po trzecim jej partner ją zostawił na łóżku, przykrywając kołdrą, stwierdzając, niech teraz śpi. Haneczkę zaczął już rozbierać alkohol, więc nie była w stanie reagować, leżała przykryta, najprawdopodobniej zasnęła. Ale wychodząc z pokoju Haneczki spotkał mnie Artur. Artur to mężczyzna ok. 190cm wzrostu, bardzo dobrze zbudowany. Pokazał mi, że na końcu korytarza, przy schodach stoi kanapa i poprosił, abym przy niej zajęła pozycje od tyłu. Spojrzałam na niego i spokojnie podeszłam, przyklęknęłam i wypięłam pupę. On zsunął szorty i ja kątem oka popatrzyłam, co mi się szykuje. I miałam rację, że spojrzałam, bo w jego ręku sterczała naprawdę duża pałka. Samo wejście we mnie było bezproblemowe, ale moment, kiedy mnie wypełniał, to już czułam bardzo mocno, natomiast kiedy we mnie wszedł, to miałam wrażenie, że za chwilę wyjdzie mi czubkiem głowy. Moja przyjaciółka, lekarz - ginekolog twierdzi, że wielkość narządów płciowych, generalnie, jest wprost proporcjonalna do ogólnej wielkości ciała. Mogę potwierdzić, że w tym przypadku miała absolutna rację. Czułam go bardzo mocno w sobie, a z racji swojej budowy ciała, każde jego pchnięcie miało odpowiednią moc, co ja, praktycznie od początku kwitowałam głośnym jęczeniem. Nie bardzo wiem kiedy przyszły pierwsze skurcze i to jęczenie przeszło w bardzo głośny krzyk, kiedy on dochodził do swojego szczytu, a ja dostałam "szamotania macicy", to znaczy tak duży skurcz w orgaźmie, że aż krzyczałam. Nie da się ukryć, było to bardzo mocne zbliżenie. Umyłam się i poszłam do swojego pokoju odpocząć. Ale drzwi od pokoju zawsze są otwarte, przechodzili jacyś panowie, no i mną się natychmiast zajęli. Do tego wciągnęli swoje partnerki i zaczęła się zabawa " w podgrupie". Każdy z panów zadowolił swoją partnerkę i poszedł dalej, myśmy też poszły każda w swoją stronę. Minęło ponownie trochę czasu, ja "na sali" zaliczyłam dwa zbliżenia, kiedy "wypadł" Piotrek. Po prostu już miął miękkie nóżki. Więc jego prawowita małżonka Wiesia, krzyknęła na salę, pomóżcie mi go zanieść do pokoju, nagroda, w charakterystyczny sposób ruszając biodrami. Oczywiście, natychmiast znalazło się trzech chłopaków, kiwnęła na mnie, chodź, będziesz go pilnowała. Chłopcy zanieśli go do pokoju, posadzili na fotelu, Wieśka do mnie powiedziała, Ty go pilnuj, po czym sama położyła się na łóżku, "wynagradzając" chłopaków. Była to dosyć komiczna sytuacja, bo Piotrek był jeszcze na tyle przytomny, że zaczynał komentować te zbliżenia. Ale kiedy już trzeci kończył, on praktycznie spał. Zeszłam znowu do sali, gdzie szeregi już pomału się przerzedzały, tym nie mniej jeszcze kilku chłopaków było trzeźwych i jak mnie zobaczyli, to nie odpuścili, postawili krzesełko, ja się o nie opierałam, a trzech mnie jeszcze zerżnęło, oczywiście od przodu też wsuwając w usta, co mieli. Ale to był praktycznie finał. Po prostu nastąpiło "zmęczenie materiału". W tym momencie gospodarz Mirek dał znać, że kto chce, może opuścić ten lokal, a kto nie chce, może iść spać na górę, wyłączając przy tym muzykę. Nie wiem, skąd się wziął przy mnie Artur, ale zaproponował przejazd do niego. Popatrzyłam, uśmiechnęłam się i pojechaliśmy. Zwykłe, blokowe mieszkanie, trzy pokoje z kuchnią. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, zaczęliśmy się rozbierać, po czym Artur stanął przede mną, prosząc, abym objęła go za szyję, jednocześnie rozsuwając nogi. On w tym momencie chwycił mnie za pośladki i bez problemów całą uniósł do góry, po czym opuszczając "nadział" na stojącą swoją pałkę. Można powiedzieć, że zawisłam na haku. Tak mocno wbił się we mnie, że aż oczy zaszły mi mgłą. A on oparty o ścianę delikatnie unosił mnie do góry i opuszczał. Ja kurczowo trzymając się, wtuliłam się w jego kark, dociskając mocno usta, aby nie krzyczeć, kiedy przyszedł mój orgazm. On po chwili jeszcze raz mnie podrzucił, po czym poczułam potężny strzał jego soków. Było to wspaniałe zakończenie całego wieczoru. Cipka była już mocno zmęczona, więc stwierdziłam, że na dziś to już dość, umyłam się i wróciłam do domu. Dopiero następnego dnia czułam cały brzuch, ale sądzę, że to jest sprawka przede wszystkim "finału" z Arturem.
baska45@poczta.onet.pl
Jak Ci się podobało?