Igor (I)
4 lutego 2015
17 min
- Cholera – kto się tak natarczywie dzwoni. Monika jeszcze nie otworzyła drzwi, a już jest zirytowana. - O, znów się dobija! - Patryk, otwórz drzwi, ktoś dzwoni – krzyczy. Patryk oczywiście wyjechał i to daleko, ale niech ten ktoś nie myśli sobie, że Monika jest w domu sama. Tak jest bezpieczniej. - Dobrze, Patryk, otworzę, ale pośpiesz się, bo to na pewno ktoś do ciebie - krzyczy Monika w kierunku drzwi. - Kogo cholera niesie o tej porze – mruczy pod nosem. Dzwonek ponagla. - Co za natręt! Już ja mu powiem, co myślę o takich...!
Może pozostawiła coś w taksówce i taksówkarz właśnie wrócił, żeby to oddać? - Tak, taksówkarz, no bo któżby inny? Oczywiście, że nie spodziewa się gości. Przecież dochodzi północ! Właśnie wróciła z imprezy, przedzierając się przez nocną rzeczywistość z pękiem dziesięciu białych balonów. Chłopaki śmiali się, że tak naprawdę to ma tuzin, bo dwa własne. Prymitywy! Dobrze, że jeszcze nie zdążyła się przebrać, bo byłby problem z otwarciem drzwi. W piżamie przecież by sobie na to nie pozwoliła!
Najbardziej cieszy Monikę dzisiejszy tryumf nad babami! Nowa kiecka zrobiła furorę! Jasna, piaskowa, nieco dłuższa z przodu i tyłu, ale i tak znacznie ponad kolana, za to wycięcie z boku odsłania udo prawie do pasa. Może to nazbyt śmiałe, ale faceci szaleją wszędzie, gdzie się pojawia. Przy takich nogach samce nie potrafią udawać obojętności. Każdy facet to świnia. Wiadomo! A te ich laski, jakie zazdrosne... - Gdzie się gapisz, gamoniu – to słyszała osobiście. Ubaw po pachy.
- Dobry wieczór - mówi gość, który pojawia się w otwieranych taksówkarzowi drzwiach. Jestem Igor od Artura. Mogę wejść?
- Nie! - Monika blokuje przejście kolanem. - Jakiego Artura? O tej porze? To nieporozumienie. Nie znam żadnego Artura. Jest noc!
- Kłamiesz Monia – tak cię Artur nazywa, prawda? – Przybysz przybiera mniej grzeczny ton. Patrzy prosto w jej źrenice. Mała, nie kłam że nic ci nie mówi imię Artur. Kłamstwo to grzech! Przecież byliście dobrymi kolegami! Nawet bardzo dobrymi, prawda?
Igor bezczelnie przeciska się obok kolana oniemiałej Moniki i już jest w pokoju.
- Czy pan oszalał? Proszę natychmiast wyjść! ... Ja, ja już wołam męża! Patryyy...!
- Trzymaj to Monia i nie upuść – odpina od pasa i podaje jej niewielki okrągły przedmiot. Uważaj, bo ciężkie – ostrzega. Monika odruchowo wysuwa dłoń. Pod wpływem domniemanego ciężaru ręka obniża się o kilka centymetrów To coś wcale nie waży tyle na ile wygląda.
- Co to jest? Nie chcę tego.
- Sprawdziłem twoją gotowość do współpracy, mała. To taki test, jak daleko mogę się posunąć. Ha, ha, patrz - użyłem słowa „posunąć”. Czytałaś Chomsky’ego? W sprawach językowych nie ma przypadku? Oddaj to.
- Proszę.
- Już cię lubię! Kulturalna jesteś laska. No to jak? Naprawdę nie znasz Artura, czy kłamiesz? Podaj rękę, zanim odpowiesz. Przepowiem ci przyszłość. Tu, do tyłu ją przesuń, drugą też – OK!
- Proszę natychmiast uwolnić moje ręce!
- Spokojnie foczko, to co robię niestety jest konieczne.
- Dość tego. Żądam aby pan natychmiast zdjął te kajdanki i wyszedł.
- Monia - tak cię będę nazywał, ale jeśli chcesz inaczej to powiedz. Dla mnie to obojętne, jak cię nazywam. Wiemy oboje, że twój stary wyjechał na delegację i wróci za kilka dni. Możesz go wołać jak głośno chcesz. Chociaż... - wieloryby porozumiewają się na 800 kilometrów. Daleko ci do wieloryba. Traktuj to jako komplement – mała!
- Mam w nosie pana komplementy. Proszę mnie uwolnić i się wynosić!
- A przyszłość? Miałem ci przepowiedzieć przyszłość. Chcesz ją znać, prawda? Wiesz, to za chwilę, bo porozmawiamy o historii. Na mieście mówią, że Artur nie musiał długo cię namawiać. Do mnie dokładnie tak Artur powiedział: laska jest łatwa i sama się pcha do łóżka. Nie wierzę w to, ale on twierdzi, że jak cię porządnie grzmocił, to krzyczałaś, że zawsze będziesz jego dziwką? Krzyczałaś tak, czy nie?
- Co krzyczałam, to moja sprawa. To znaczy... co ja mówię. Niczego nie krzyczałam! Nie znam żadnego Artura. Co to za rozmowa? Odpinaj to i spadaj! Koniec tego!
- O kurde, widzę, że Wersal się skończył. Monia – posłuchaj tego: miejsce: Trzcianka, czas: lipiec tego roku. Szkolenie, dyskoteka, alkohol, ratownik, dziewczyny wygłupiają się... Pamiętasz? Ratownik wybiera ciebie z całej grupy. Dumna jesteś, bo laski ci zazdroszczą. Tak było? Utarłaś im nosa, co? Pamiętasz, jak szłaś, zawieszona na jego ramieniu, odprowadzana setką zazdrosnych spojrzeń? Takich chwil się nie zapomina, co? A jak już znaleźliście się w jego pokoju to odwaga cię opuściła, tak było? Artur mówił, że czuł się jakby bzykał mumię. Wykonał pracę porównywalną z pracą górnika. Mówić dalej?
- Świnia!
- No istotnie dyskrecja nie jest najmocniejszą stroną Artura, ale za to jest bardzo koleżeński. Może dużo opowiada, ale nigdy nie zapomina swoich lasek. Powiedział, że znów do ciebie przyjdzie i masz być gotowa? Mówił tak, czy nie?
- ...
- Zaniemówiłaś? No to mam dwie wiadomości. Pierwsza bardzo, ale to bardzo dobra - Artur przysłał mnie tu, bo mam ciebie pod nieobecność męża dopieścić. Kazał przeprosić, ale sam nie ma czasu. Nie, żeby ciebie lekceważył, o nie, ale jest na misji. Nie mogę ci powiedzieć jakiej, bo musiałbym cię zabić. Żartuję, oczywiście! Artur jest dowódcą plutonu, a ja otrzymałem rozkaz, żeby się tobą zająć. Nie myśl sobie, że jestem szczególnie na ciebie napalony. Nie lubię kudłatych blondynek. Wolę takie laski, jak Liza Minelli, szczupłe czarnulki. Monia, patrz mi w oczy - czy się to podoba, czy nie, zajmę się tobą. Tyle na tematy organizacyjne. Wyraziłem się jasno? Any questions?
- Niech się pan wynosi! Dość tego! Ma pan ostatnią szansę, a później powiadomię...
- Powiadomisz, mała kogo chcesz. Twój wybór, ale chyba nie ogarniasz co powiedziałem. Nie masz innej opcji. Dotarło?
- Jeszcze raz powtarzam - do widzenia.
- Żadne „do widzenia”. Teraz uważaj, bo będzie druga wiadomość i się wkurwisz. Znasz Klaudię Ostrowską?
- Dlaczego pan pyta?
- A gdybym ci powiedział, że twój Patryk nie pojechał na żadną delegację, tylko właśnie dyma twoją przyjaciółkę Klaudię Ostrowską w Domu Polonii w Pułtusku, to co byś powiedziała?
- Nie wierzę. Klaudia by mi tego nie zrobiła.
- No to... spójrz na tą fotkę. Tu patrz! Czy to nie twój Patryk z Klaudią w kawiarni w Serocku. A ta para spacerująca plażą nad Zalewem Zegrzyńskim... Przytuleni... Ładnie wyglądają zakochani w świetle zachodzącego słońca, prawda? Chcesz zobaczyć zdjęcie, które paparazzi zrobił z dachu przy rynku w Pułtusku? Ostrzegam – mocne! Spójrz w to okno! Drugie od lewej. Godzina 23.14. Poznajesz gościa z fujarą? A widzisz, kto leży na łóżku? Widzisz co ona ma na sobie? Niczego nie ma!
- Dlaczego pan to pokazuje?
- Bo mam jeszcze jedną wiadomość. Twój Patryk wynajął testera wierności, który sfotografował ciebie w tak zwanej sytuacji. Nie, nie z Arturem. Mówi ci coś nazwisko Górecki? Kornel Górecki? Taki kogucik zamieszkały w Murzynowie Kościelnym.
- A jeśli mówi, to co?
- No to ci opowiem inną historię - jedzie laska autem z Gorzowa. Jest zdrowo wstawiona. Kornel ją zatrzymuje? Pamiętasz. Czarna toyota RAV4. Placyk obok cmentarza! Policjant w cywilu nie ma alkomatu i zabiera ciebie na komisariat. Po drodze wpadacie do niego i tak ci się podoba, że odwiedzasz go co dwa tygodnie. Co dwa tygodnie w piątek pieprzyliście się mała, w Murzynowie a do tego dwa razy spotkaliście się w hotelu Vivaldi. Zawsze z piątku na sobotę. Wychodziłaś z hotelu Vivaldi o trzeciej nad ranem...
- Szantażował mnie.
- Kłamiesz. Za pierwszym razem pozwolił ci wybrać prokuratora albo bzykanko! Tylko wtedy! Spodobało się, co? Facet elegancki, wie czego chce. Gość lubi pstrykać fotki! Te wasze wspólne widziałem. Artur trzyma je w pudełku pod łóżkiem. Tak się stało, że tester wierności już je zdobył i gdzieś się mu zawieruszyły. Nie pytaj jak to się stało. Masz ochotę na sprawę rozwodową z własnej winy? Twój Patryk będzie szczęśliwy. Przecież zbiera kwity na ciebie a tu taka gratka. Ma chłop konkretne plany na przyszłość. Powiem ci Moniko tak - żegnaj słodkie życie, żegnaj majątku. Na pewno po rozwodzie twój mąż wyjedzie do sanatorium, leczyć zmarnowane przez ciebie nerwy. Wiesz kto za to zapłaci? Ja wiem. Nie martw się o dom, Klaudia godnie ciebie zastąpi. No, to jak? Chcesz, żebym sobie poszedł, czy porozmawiamy?
- To okropne...
- Załatwimy sprawę w miłej atmosferze. Puścisz teraz muzykę, otworzysz wino, a przede wszystkim masz być miła. Artur to twój kolega. Zawsze ci pomoże, ale niech dotrze do twojej ślicznej główki, że gość ma kumpli a kumple to więcej niż przyjaciele. Kumple dzielą się wszystkim. Tobą mała też! Jasne? Masz być pozytywnie nastawiona, miła, uśmiechnięta, a przede wszystkim wykonywać polecenia i nie komplikować sytuacji. Dotarło?
- Jakich kumpli?
- Poznasz, jak będzie pora. Teraz masz mnie. To to jak?
- ...
- Nie masz mała innej opcji! Artur kazał, żebyś na początek przebrała się w jakąś seksowną sukienkę, pończochy, szpilki... ale widzę, że to niepotrzebne, bo jesteś tak wylaszczona, że nikt tego nie przewidział. Teraz zrobimy sesję zdjęciową! Chłopaki w jednostce czekają na zdjęcia. Chłopaków nie znasz, więc ci to wisi. Chętnie zrobisz coś dobrego dla ludzi, prawda?
- Nie - pokręciła przecząco głową.
- Rób co ci każę! Teraz fotki, później deser. Mam rozkuć ręce, czy będziesz utrudniać?
- ...
- Chce wiedzieć, czy będziesz posłuszna?
- Tak.
- Powiedz to!
- Będę posłuszna.
- Mała, powiedz głośno i wyraźnie. Masz tego naprawdę chcieć, a nie brzęczeć pod nosem. Tak, żebyś sama w to uwierzyła! No, już!
- Będę posłuszna! Co teraz będzie...
- Mała – same przyjemności. Teraz fotki, później masaż z niespodzianką. Zabawimy się, Trochę cię pomęczę, niestety. Przykro mi. Jeszcze jedno - jak już zaśniesz, to co jakiś czas będę cię budził... Domyślasz się po co?
- ....
- Powiedz to!
- Żeby ... Boże, to wszystko nie może być prawdą. - Monika jest coraz bardziej świadoma, że utraciła kontrolę nad sytuacją. Życie jest jak film, który wyświetla się przed jej oczami. Ona, dumna Monika, która odrzuca zaloty tysięcy chłopaków stoi teraz nieruchomo, czekając na polecenia obcego faceta. Nie, to zły sen. Obudzić się!...
- Stań mała bokiem, wysuń nogę do przodu i unieś sukienkę – Igor trzyma w dłoniach aparat.
Monika ujmuje palcami tkaninę na udzie i przesuwa ku górze. Migawka wydaje cichy trzask.
- Wyżej – aparat pstryknął kilka razy – jeszcze wyżej... Dobra – zdejmujemy sukienkę, ale nadal stoisz bokiem. Stanik teraz! Powolutku, o tak... i wreszcie resztę. No, ruszaj się!
Natalia wykonuje polecenia. Zsunęła już stringi i stoi bezradnie nie wiedząc, co robić dalej.
- Kolczyki też zdejmij i ten łańcuszek! Masz być całkiem naga! ... a teraz kładź się na stole!
Igor fotografuje Monikę z każdej strony i w różnych pozach. Dziewczyna czuje się bezradna, wściekła i zdominowana. Wkurza ją jego pewność siebie. Co za bezczelny paskud! Co właściwie ona, Monika o nim wie? Jakiś Igor, kolega Artura, ratownika z Trzcianki, mało istotnej przygody ze szkolenia sprzed kilku tygodni, epizodu o którym zdążyła zapomnieć.
- Siadaj, tu zaczekasz! Na wszelki wypadek założymy bransoletki – przykuł jej ręce do oparcia krzesła.
Rozebrał się przed nią Bokserki zdejmował najdłużej. Spodziewał się zrobić wrażenie. Opuściła wzrok, ale nie mogła nie dostrzec, że samiec jest dobrze zbudowany i wysportowany. W innych okolicznościach mógłby się nawet podobać. Przeszedł do łazienki i uruchomił prysznic. Po kilku chwilach nagi, ociekający wodą pochwycił ręcznik, ale zamiast wytrzeć ciało, zawiesił go na członku. Podszedł do Moniki i uśmiechając się powiedział:
- Idziemy, mała.
Rozkuł kajdanki. Monika nie drgnęła. Pochwycił jej kark, ale odepchnęła go zdecydowanym ruchem.
- Zostaw mnie! Na nic nie licz.
- Chyba się nie zrozumieliśmy – ryknął. Ale już! - Popchnął jej kark ku przodowi!
Mało nie spadła z krzesła. Odczuwała respekt, a nawet strach. Przechylił ją ku przodowi i prawą ręką wymierzył klapsa w wypiętą pupę. Nie bolało, ale było bardzo głośne. W chwile później pupa zaczęła potwornie szczypać.
- Romeo pokazuje prawdziwe oblicze, tak – powiedziała. - Brzydzę się panem.
- To masz mała problem. Pomogę ci się otworzyć - Dłoń Igora zsunęła się w dół jej brzucha. Jego place bezceremonialnie muskały jej tajemnicę.
Spojrzał w jej oczy i ponownie pochwycił kark, zbliżając jej usta do swoich. Obserwował, czy zamknie oczy, kiedy twarze będą zbliżać się do siebie. Zamknęła! Była jego!
Pocałunek przedłużał się. Jej usta miękły. Igor czuł, jak całe jej ciało traci sztywność. Jego dłoń znów ścisnęła jej kark. Obrócił ją w kierunku łóżka.
- Coś ci powiem, mała – ścisnął mocniej. Nie wystarcza mi przewaga. To ty masz wiedzieć, że uległaś. Masz być przekonana, że nie masz nic do gadania, i że ja mogę z tobą zrobić wszystko. Jesteś przekonana?
- Tak.
- No to mała, masz teraz poprosić, żebym cię przeleciał. To tobie ma zależeć! Ja robię Arturowi grzeczność. Mówiłem ci, że niekoniecznie mi się podobasz?
- Cooo?
- Nie dotarło? W wersji dla mniej inteligentnych foczek powtarzam. Masz mała poprosić, żebym się z tobą kochał. Możesz to zresztą nazwać, jak chcesz. Masz wybór co do doboru słów. Wulgaryzmy mile widziane! Ja decyduję o reszcie. Zrozumiałaś? Proś!
- Dla... dlaczego pan to robi?
- Bo jestem kumplem Artura! No, słucham!
- Proszę... nie, nie przejdzie mi to przez usta.
- Igor kładzie dłoń na jej pupie, jakby przygotowując się do kolejnego klapsa. Monika ścisnęła pośladki. Spojrzała w jego oczy. Nie, nie ma szans.
- Proszę, niech pan się ze mną kocha.
- Beznadziejnie, mała. Naprawdę tak trudno poprosić faceta, żeby cię bzyknął? Pogadamy później – powiedział. Nie myślałem, że tak będzie, ale podnieciłem się. Kurde - mam na ciebie ochotę i szkoda czasu na edukację.
Powalił Monikę na łóżko, złapał za nadgarstki i przygniótł ciężarem. Monika z trudem łapie oddech. Wije się, próbując zrzucić ciężar, ale nie ma szans. Jej przyśpieszony oddech i intensywne ruchy biodrami przynoszą odwrotny skutek. Nie sposób tego nie dostrzec.
- Koniec zalotów, mała – powiedział. Staraj się, żeby było przyjemnie.
- Obiecał mi pan masaż! – mówi, chcąc opóźnić zbliżającą się chwilę zdobycia twierdzy. Znów utkwiła wzrok w jego rozszerzonych źrenicach, błyszczących i dzikich. Jego oczy potwierdzały, że jest zdecydowany doprowadzić zamiar do końca. Nie, nie było ratunku.
- Faceci czasami tak czarują – powiedział. Nie wiedziałaś o tym, mała? Zapomnij o tym masażu. Może innym razem.
Przysunął twarz tak blisko, że ustami czuła ciepło jego oddechu. Oburzenie mieszało się znów z podnieceniem, jakiego nigdy jeszcze nie zaznała. Być zdobytą samiczką to całkiem obce dotychczas, biologiczne odczucie. Ciało naprawdę drżało a emocje napędzały się wzajemnie i potęgowały, wiodąc ku eksplozji. Co za męski samiec! Jaki zadecydowany! Wie czego chce i po prostu to bierze! Ona zdobyta, zniewolona, bez szans, pozbawiona prawa do odmowy i własnego zdania. Igor rządzi. Przypomniała sobie film, który oglądała kilka dni temu. Film był o lwach, ale sytuacja podobna. Samiec alfa nie pytał o zgodę i robił wiadomo co. Film fatalnie się zakończył, bo rywal przegryzł mu gardo, a pracownicy ZOO bezskutecznie polewali walczące lwy wodą z sikawki. Ten zwycięzca w strugach wody rzucił się na samicę i odebrał swoje trofeum... Monika z przerażeniem zdała sobie sprawę, że niczego nie wie o tym Igorze. Czy przegryzie gardło Patrykowi? Patryk nie będzie o nią walczył. Obcy samiec sprzątnie mu samiczkę sprzed nosa? Ona jest tą samiczką. Zadrżała.
Igor poluźnił uchwyt. Rzucił koc na podłogę.
- Połóż się – powiedział.
Ze znakami zapytania w oczach położyła się na wznak, rozszerzając kolana. Czy tak – zapytała. Była pewna, że Igor właśnie tego oczekuje. Ona wie, co lubią samce. Każdy facet, to świnia. - Tak pan chce?
- Nie – odparł - na brzuch!
Zaskoczona odwróciła się. A więc tak woli...
Na plecy spadły krople. Zimne i w niespodziewanych miejscach. Śliskie, ciepłe ręce rozsmarowały je, wcierały w skórę i masowały. Igor był silny. Ucisk dochodził do granicy bólu, ale było to przyjemne. Bardzo. Monikę opanowało narastające uczucie spokoju. Sama siebie nie poznawała.
Śliskie ręce przesuwają się w kierunku karku. Dlaczego on się tak przyczepił do jej karku? Uciskane palcami mięśnie sprawiały ból. Coraz mniej bolało. Przemieścił się na pośladki, uda i stopy.
Masował wewnętrzną stronę jej ud starając się, aby dłoń nie przesunęła się zbyt daleko, chociaż czuł, że jej ciało głodne było takiego dotyku. Drżeniem odpowiadało na każdy ruch dłoni w wiadomym kierunku.
- Odwróć się – polecił. Masował jej brzuch, piersi, uda. Dobrze, że omijał intymne miejsca, bo z pewnością wywołałby eksplozję. Monika była podniecona. Boże, jaką ja jestem dziwką, przemknęło jej przez myśl. Przecież to obcy facet.
- Koniec dobrego, suczko. Teraz będziesz miała swoich pięć minut. Nie spierdol tego – powiedział. Rozchylił jej uda, wsuwając między nie nabrzmiały organ. Monika poczuła się wszystkimi czarownicami nadzianymi w średniowieczu na pal. Wykonał kilka zdecydowanych, silnych pchnięć, jakby chciał ją przebić na wylot, wsunął swój oręż do końca i zamarł w bezruchu.
Fale ciepła przeszywały jej brzuch i rozchodziły się ku piersiom i stopom. Piersi domagały się dotyku. Jeszcze – wyszeptały jej usta.
Nie ruszał się. Dziwny facet, każdy inny na jego miejscu...
- Ale nuda – prowokowała go.
Uśmiechnął się. Wysunął oręż i legł obok. Spojrzała z wielkimi znakami zapytania w półprzytomnych oczach. O co chodzi?
- Wstawaj – pociągnął jej rękę ku górze.
Stanęła nad nim. Nadal leżał na wznak w nieskromnej pozycji, ze sztywnym palem przygotowanym na egzekucję kolejnej czarownicy. Z wyraźną satysfakcją mierzył wzrokiem jej krągłości.
- Coś ci powiem. Śniła mi się Indianka na koniu. Zapieprzała przez prerię ... Gnała, jak burza... Budzę się i patrzę – koń stoi a Indianki nie ma.
Po tym wstępie Monika stała się Indianką. Facet okazał się kreatywny, bo już niebawem historia zmieniła się. Teraz została burdelową dziwką, rozwiązłą zakonnicą a później kobietą, która bezskutecznie ukryła się przed wojskami wroga. Igor rzucił jej krótką koszulkę do okrycia i po sesji musztry, kiedy doszedł do wniosku, że jest dostatecznie zmęczona, kazał jej przyczołgać się i rozdarł na niej odzież. Odgłos dartej odzieży spowodował, że wojenny łup okazał się tak podniecony i namiętny, że krzyk rozkoszy branki wypełnił pomieszczenie. Całości dopełnił tryumfalnym ryk zwycięzcy. Dotarli do celu jednocześnie.
Noc nie należała do spokojnych. Monika przestała liczyć ile razy Igor bezceremonialnie ją budził, zabierając się do męskiej roboty. Zasypiała na krótko. Była nieustannie podniecona i mimo wszechogarniającego zmęczenia, drżała po każdym przebudzeniu i przed każdym ponownym zaśnięciem. Co za noc...
Rano samiec znikł. Obudziła się a tu żadnych śladów męskiej obecności. Nie, to przecież nie był sen. Rozgląda się po pokoju. Podarta koszulka na podłodze. Sukienka niedbale rzucona na fotel.
Wstała. Na drżących nogach udała się do łazienki. Na lustrze jest napis! Szminką! Jej szminką! „masz być gotowa - wieczorem zadzwonię”.
Wytarła starannie napis. Co z Patrykiem? Od pół roku przeżywają kryzys. Jest źle. Umówili się kiedyś, że zostawią sobie margines swobody, ale przekroczył granicę tolerancji. Z Klaudią! A jak ona mogła? Suka! Myśli piętrzyły się w głowie Moniki.
Telefon zadzwonił tak około dziewiętnastej.
- Monia? Mówi Igor. Powiem krótko, bo nie mam teraz czasu - pójdziesz na Śląską 26 – pierwsze piętro – drzwi po lewej – są tylko jedne, zamek zawsze otwarty. Nie dzwoń, tylko wejdź. Gdyby ktoś pytał, to powiesz, że zepsuł ci się telewizor i chcesz obejrzeć „szansę na sukces”. Zapisałaś adres?
- Po co mam tam iść? Nie możemy się spotkać u mnie?
- Nie o to chodzi, mała. Sorry, nigdy nie bzykam dwa razy tej samej laski. Będziesz posłuszna to ci pomożemy. Jasne?
- Chwila... nie wiem. Zaskoczył mnie pan. Jak to – mam iść do obcego mieszkania i nawet nie wiem po co?
- Jak to nie wiesz? Przecież mówiłem, że chcesz obejrzeć „szansę na sukces”. Mała, nie jesteś głupia. Poznasz innego kumpla Artura. Po to tam idziesz! Masz być bez majtek. Nikomu na tym nie zależy, ale to po to, żebyś nie zapomniała po co przyszłaś. Pamiętasz adres? Tak? No to masz tam być o dwudziestej trzydzieści. Założysz tą sukienkę, którą miałaś wczoraj. Jest bardzo sexi.
- Kto tam będzie? Nigdzie nie idę!
- Mała, jeśli jest jakiś problem to musisz go sama szybciutko rozwiązać. Koniec gadania. Masz być o wpół do dziewiątej na Śląskiej i causa finita. Miłego wieczoru! Pozdro, pa! - Rozłączył się.
CDN
Jak Ci się podobało?