Grzech
10 lutego 2019
14 min
Tomasz wszedł na kamienne schody prowadzące do prosektorium. Zatrzymał się przed drzwiami kładąc dłoń na mosiężnej klamce. Rozejrzał się dookoła czując na plecach wzrok niewidzianego obserwatora. Potrząsnął głową zaciskając mocniej palce na książeczce do nabożeństwa. Wślizgnął się do środka zatrzaskując za sobą potężne wrota. We wnętrzu wyczuwalna była wyraźna woń kadzidła po niedawnym odmówieniu różańca w intencji zmarłej kobiety, która odeszła w młodym wieku, w tragicznych okolicznościach.
Czarna sutanna szeleściła, gdy podszedł do dębowej trumny znajdującej się na podwyższeniu. Kolejny pogrzeb i kolejna posługa dla małej wsi, w której prowadził owieczki ku zbawieniu.
Stanął nad otwartym wiekiem trumny przyglądając się trzydziestoletniej blondynce. Ubrana była w białą koronkową sukienkę z dekoltem odsłaniającym jej krągłe piersi. Włosy, niegdyś złociste jak pszenica, teraz pobladły przybierając odcień podeptanego siana. Bladość skóry wraz z siniakami wokół szyi została ukryta pod makijażem. Mimo to, pod grubą warstwą pudru można było dostrzec fioletowo zielone siniaki. Potężne dłonie męża zacisnęły się na smukłym karku gasząc w niej płomień życia, a jemu samemu dały upust chorobliwej zazdrości. Nieżyjąca kobieta była piękną parafianką uczęszczającą samotnie na niedzielne mszę w zwiewnych sukienkach, które przykuwały uwagę mężczyzn podążających cielęcim wzrokiem za ponętnym ciałem. Jej uroda nie uszła nawet uwadze Tomasza, mimo że oddał swoje serce i duszę powołaniu. Bezustannie był wystawiany na próby wiary, gdy przychodziła do konfesjonału spowiadać się ze swoich grzechów.
Ksiądz westchnął otwierając książkę do nabożeństwa, ale podczas wertowania kartek w poszukiwaniu modlitwy w intencji zmarłej, tomik wyślizgnął się z trzęsących się dłoni i upadł na biust kobiety. Zachwiał się niebezpiecznie na krągłej piersi odzianej w koronkę. Nagle przechylił się zsuwając się w szparę między torsem kobiety, a ramieniem. Tomasz mruknął niezadowolony na swoją niezdarność i wsunął drżącą dłoń po książeczkę. Nie bał się ciał spoczywających w prosektorium, które czekały na mszę kończąc swoje bytowanie na tym świecie.
Skraj jego dłoni otarł się o zimną skórę między ramieniem, a piersią i dziwny dreszcz, przypominający falę rozkoszy, wstrząsnął ciałem księdza. Serce w jego piersi przyspieszyło bicie, a gorące wypieki zaczęły parzyć pulchne policzki. Krew w żyłach krążyła zdecydowanie szybciej, a oddech stał się nierówny i spazmatyczny. Cofnął gwałtownie dłoń chcąc otrząsnąć się z pokusy jaką zsyła Szatan. Poczuł jak jego męskość zaczyna reagować na nędzne sztuczki Złego. Próbował otrząsnąć się, ale ujrzał oczyma wyobraźni młodą kobietę klęczącą w konfesjonale. Opowiadała mu wtedy jak to mąż wracał z dalekich delegacji i oddawała się mu w pełni by osiągnął spełnienie oraz był zadowolony z żony. Z miłosnych uniesień, które serwował jej partner, nie była dumna, a nawet czuła upokorzenie, lecz widząc jaką radość sprawia mężczyźnie, pozwalała by ten praktykował miłość grecką wsuwając w jej tyłek swój ogromny organ. Wtedy, w konfesjonale, przebiegał mu po plecach ten sam dreszcz powodując wybrzuszenie na sutannie. Po wyznaniu szczegółowych grzechów dawał jej rozgrzeszanie i wyciągnął dłoń by ucałowała złoty pierścień z emblematem kurii papieskiej. Był to kulminacyjny moment, w którym niemal osiągnął szczyt ściskając drugą dłonią grzeszne wybrzuszenie. Ale opanował się wsłuchując w stukot oddalających się obcasów. Pokusa Szatana nie osiągnęła swojego celu i nie pogrążyła go w grzechu, lecz od tamtego momentu zaczął rozpamiętywać szczegóły jej wyznania. Jak to opowiadała, gdy mąż wrócił pijany z baru i rzucił się na nią zdzierając sukienkę, potężnymi dłońmi ściskał jej piersi oraz pośladki. Jak to leżała na podłodze czując jak jego ogromny fallus wciskał się między nogi wślizgując się w jej kobiecość. Jak to zbrukana jego nasieniem zwinęła się w kłębek na podłodze, a on zasiadł w fotelu. Opowiadała o ogromnej rządzy rodzącej się w jej ciele mimo upodlenia jakie jej sprawił. Pragnęła by brutalność męża była nieodzownym elementem w ich pożyciu. Mówiła mu, że mąż upokorzył ją każąc podejść na kolanach i ssać jego więdnącego fallusa. Wyobrażał sobie tą scenę bardzo często, a podobnych sytuacji było znacznie więcej. Chociażby jak opowiadała, gdy sprzątała, a on z świeżo otwartą butelką piwa w dłoni, przyglądał się jej oparty o futrynę drzwi. Chwycił ją wtedy za włosy i przełożył przez kuchenny stół. Podwinął jej sukienkę i jednym szarpnięciem rozerwał majtki odsłaniając pośladki. Wepchnął smukłą szyjkę butelki między pośladki. Wypełnij jej tyłek pieniącym się piwem. Ona czuła się podle, lecz odczuwała również ogromną rozkosz. Uwielbiała wybuchy brutalności męża, które sprawiały jak pogrążała się w grzechu, który odmierzał czas do nieuchronnej tragedii.
Teraz serce uderzało w tym samym rytmie, jak wtedy, gdy sobie wyobrażał ich spotkania i to on stawał się tym brutalnym mężem. Poczuł jak męskość twardnienie ocierając się o materiał majtek. Poprzednio dzieliła ich ścianka konfesjonału oraz kościół z kilkoma wiernymi. A teraz wpatruje się w jej twarz przypominającą wyraz porcelanowej lalki. Blade policzki przypudrowane różem, długie rzęsy podkreślone czarnym tuszem wraz z kreską nadawały namiętny wyraz przymkniętym powiekom. Drobne usta umalowane czerwoną szminką kontrastowały z bladym obliczem kobiety śpiącej wiecznym snem.
Tomasz wzdrygnął się starając opanować narastający dreszcz pchający go w objęcia grzechu. Drżąca dłoń chwyciła skraj dębowej trumny ściskając go mocno, aż knykcie zbielały, a druga spoczęła na wybrzuszeniu. Mężczyzna oddychał głęboko, drżąc, gdy poczuł ciepłe palce na szorstkim materiale. Zacisnął zęby tłumiąc jęk wydobywający się ze ściśniętego gardła.
Nagle nieposłuszne palce oderwały się od dębowej krawędzi i powędrowały nad biust kobiety. Drżąca dłoń zawisła groteskowo w powietrzu powstrzymana ostatkami wolnej woli, która zapadała się w złowieszczą otchłań w jego podświadomości. Serce waliło w całym ciele zagłuszając jego myśli krzyczące by nie popełnił bluźnierstwa spychającego go w odmęty grzechu. Ręka opuściła się na krągłą pierś jakby pchana przez niewidzialną siłę, z którą walczył tylko w swojej głowie. Delikatnie musnął opuszkami palców zimną skórę kobiety. Chłód jej ciała otrzeźwił go.
Poderwał dłoń. Dysząc ciężko odwrócił się błyskawicznie na pięcie zrywając się do biegu. Zatrzymał się dopiero za masywnymi drzwiami opierając się o zimny mur. Uczucie chłodu przywołało go do rzeczywistości. Nie mógł się pozbyć nacisku męskości na materiał spodni. Nie potrafił opanować narastającej chuci zesłanej przez Szatana by ogarnęła jego słabą wolę pchając ku złemu. Trzęsącymi się rękoma zakrył twarz, ale oderwał je jak poparzony, gdy pod powiekami ujrzał zakazane obrazy nawiedzające go w ciemnościach. Zimne, nagie ciało kobiety leżące na ołtarzu z krucyfiksem wetkniętym między różowe wargi sromowe oraz on z wyciągniętymi dłońmi, które sięgały po kielich, wypełniony brązową cuchnącą cieczą, stojący na mostku pod krągłymi piersiami. Wzdrygnął się odpędzając od siebie bluźniercze myśli.
Otrząsnął się zsuwając po murze na kamienne schody, ale nie mógł pozbyć się obrazu krągłych piersi skrytych pod koronką. Piersi, które chciał ujrzeć po każdej spowiedzi.. Oddech przyspieszył, a dłoń mimowolnie zacisnęła się na wybrzuszeniu tłumiąc fale rozkoszy. Jęknął czując wstrząsający skurcz targający jego ciałem, a ogromna fala płynów wystrzeliła z pulsującego członka. Poczuł pod palcami gęsty płyn przesączający się przez gruby materiał sutanny. Dysząc ciężko tłumił kolejny skurcz zaciskając dłoń jeszcze mocniej. Opanował drżenie ciała odzyskując stabilność na nogach. Rozejrzał się dookoła poszukując nieproszonego świadka jego słabości, której poddał się w przypływie chwili.
Zimny jesienny wiatr poruszał liśćmi na koronach drzew. Chłodny powiew wkradł się miedzy nogi smagając przesiąkniętą nasieniem bieliznę. Ksiądz wzdrygnął się oddychając ciężko. Nie dostrzegł w zagajniku obok kościoła żadnego nieproszonego gościa. Ludzie omijali prosektorium szerokim łukiem bojąc się, że następnego rana to oni się tam znajdą. Oddalił się od budynku na nogach jak z waty w stronę plebanii. Rozglądał się nerwowo po drodze szukając szpiegów Szatana, który uwielbiał upokarzać niewierne sługi Boga. Tym razem udało mu się zbezcześcić świadomość pobożnego człowieka.
Tomasz osunął się na fotel stojący w bibliotece. Oddychał ciężko czując jeszcze na sobie ślady grzechu. Zrzucił czarną sutannę i wepchnął do pieca. Patrzył jak płomienie trawią świadectwo jego słabości. Odepchnął od siebie narastającą żądzę, która pojawiała się w głowie, ale uczucia jakiego doznał nie mógł porównać z cielesnymi uciechami masturbacji, któremu poddawał jako mężczyzna. Oddawał się temu procederowi bardzo rzadko twierdząc, że to narzędzie Szatana służące do sprowadzania na złą drogę, ale ostatnio pogrążał się w swoich marzeniach zawsze, gdy młoda kobieta oczyściła się ze swoich grzechów. Uciekał wtedy do swojej biblioteczki, w której oddawał się uciechom, wyobrażając sobie młode spowiedniczki. Pokutował nad tym drobnym grzechem kontemplując. Dochodził do wniosku, że w ten sposób oczyszcza swoje ciało z wysłuchanej niemoralności. Tym razem siedział w fotelu wpatrzony w płomień płonący w kominku. Rozmyślał nad doznaniami. Były one bluźniercze i grzeszne, lecz bardzo kuszące. Nie mógł powstrzymać myśli o bladych zaróżowionych policzkach młodej parafianki spoczywającej w trumnie. Uczucie jakie nim wstrząsnęło, gdy niemal stracił oparcie w swoich nogach było najwspanialsze jakiego kiedykolwiek doznał, oczyszczając się po każdej spowiedzi.
Wzdrygnął się, czując jak jego męskość unosi się gwałtownie wymykając się spod szlafroka. Przyglądał się sztywnemu trzonowi pokrytemu wypukłymi żyłami. Różowa główka patrzyła na niego różowym okiem, a delikatny napletek zsuwał się milimetr po milimetrze. Znów w jego ciele rozpaliła się żądza, której nie mógł powstrzymać. Ciemna strona w jego podświadomości brała nad nim kontrolę. Próbował zdusić wewnętrznego Szatana kłębiącego się w odmętach umysłu.
Sumienie krzyczało głośno tłumione przez układające się w głowie księdza myśli. Tracił kontrolę nad swoim ciałem, które pragnęło kobiety spoczywającej w dębowej trumnie wśród, płonących wątłym płomieniem, świec. Podniósł drżącą dłoń dotykając opuszkami palców delikatnie miękkiej skóry penisa.
Był grzesznikiem! Popełnił bluźnierstwo, które jest niewybaczalne, za które podczas sądu ostatecznego, zostanie strącony w otchłań piekiełka, gdzie w dziewiątym kręgu będzie się smażył ze zboczeńcami i gwałcicielami. Czemu miałby nie pogrążyć się, oddając swoje ciało przyjemności? Poddać się szatańskim zakusom? Był już przecież stracony na wieki! Bóg odwróci się od niego, gdy zawoła błagalnie, by nie skazywał go na wieczne potępienie w królestwie Lucyfera.
Był przeklętym grzesznikiem.
Teraz musiał tylko odnaleźć nowego Boga - Bestię!
Tomasz stanął przed potężnymi drzwiami prosektorium w szlafroku targanym przez chłodne smagnięcia wieczornego jesiennego wiatru, który zrywał wątłe zżółkłe liście z koron drzew. Oddychał głęboko wpatrując się w przeszkodę. Przyłożył czoło do drewnianego skrzydła z mosiężną klamką. Wiedział, że musi wejść do środka odnaleźć nowego Boga. Tłumaczył swoje postępowanie odzyskaniem modlitewnika leżącego obok martwego ciała odzianego w kuszącą koronkę. Przez całą drogę z plebanii czuł potężny wzwód ocierający się o materiał szlafroka. Ocknął się szarpiąc za klamkę. Bał się, że zbłąkany przechodzień może ujrzeć księdza niemal w negliżu przed drzwiami prowadzącymi do prosektorium. Grzeszył myślami, które krążyły mu po głowie i podsycane były przez jego nowego Zbawiciela. Pragnął posiąść jej martwe ciało bezczeszcząc je swoim nasieniem.
Wdarł się do prosektorium, w którym panował półmrok rozświetlany przez blade płomienie świec. Na podwyższeniu dostrzegł dębową trumnę z podniesionym wiekiem. Widział kuszący zarys krągłych piersi odzianych w koronkową sukienkę. Podszedł bliżej z sercem, które niemal rozsadzało klatkę piersiową swoim biciem. Chwycił w potężnym uścisku skraj trumny pochylając się w poszukiwaniu książeczki do nabożeństwa, która pchała go w stronę niewyobrażalnego grzechu. Pragnął zadowolić swojego nowego Boga, zadowalając również siebie.
Przyglądał się krągłym piersiom, które już nigdy nie będą poruszały się pod wpływem oddechu. Oblizał spierzchnięte wargi, widząc brązowe sutki przebijające się przez biały materiał. Poczuł narastające gorąco, a jego dłoń znów uniosła się nad biustem bezwładnej kobiety. Tym razem dotknął chłodnej skóry tłumiąc westchnienie. Przesunął wzdłuż krągłości, które nie straciły swojej jędrności. Czuł miękkość jej piersi pod opuszkami palców. Błądził na granicy koronki wsuwając palec pod materiał. Drgnął czując przyjemny dreszcz przebiegający po plecach. Nie przejmował się bezczeszczeniem ciała i lubieżnym zachowaniem, które spychało do w odmęty piekła. Był on już przeklęty i pozostało mu tylko zadowolenie nowego Boga.
Znów oblizał spierzchnięte usta obejmując dłonią krągłą pierś. Westchnął głośno czując pod palcami miękkość oraz chłód bezwładnego ciała. Masował dekolt, a drugą dłoń zaciskał na modlitewniku szepcząc pod nosem "Ojcze nasz". Odrzucił gwałtownie książeczkę, która upadła z głośnym plaśnięciem na podłogę. Drżącymi palcami dotknął wybrzuszenia szlafroka. Wydobył powoli sterczącego penisa zaciskając go w dłoni. Jęknął przygryzając dolną wargę, a spod przymrużonych powiek przyglądał się kuszącemu owocowi zguby. Wbił mocniej paznokcie w jędrna pierś, pozostawiając blade półksiężyce po paznokciach. Przesunął materiał odsłaniając bladobrązową brodawkę, która nie reagowała na jego pieszczoty. Była zwykłą pomarszczoną skórą zakończoną delikatnym wzgórkiem. Pochylił się gwałtownie nad piersią chwytając między zęby brodawkę. Zacisnął je na delikatnym wzniesieniu. Szarpnął głowę odrzucając ją do tyłu wydając z siebie głośny syk. Opanował swoją żądzę ściskając mocniej dłoń na penisie tłumiąc falę nadpływającej rozkoszy.
Przesunął drżącym palcem po koronkowym materiale zsuniętym z piersi. Oddech stał się spazmatyczny, a podniecenie zawładnęło jego ciałem, strącając go w ciemną przepaść. Wytrysnął w zaciśniętą pieść zalewając ją gorącym strumieniem spermy. Tomasz jęknął głośno czując jak traci grunt pod stopami. Potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Uniósł dłoń lśniąca od soków, które połyskiwały w świetle bladych płomieni. Popatrzył na twarz kobiety, która trwała w bezruchu mimo szarpnięcia brązowego sutka gdzie pozostały ślady jego zębów. Pochylił rękę nad jej ustami, a obfita kropla spermy spłynęła na lekko rozchylone wargi. Przesunął opuszkiem palca wcierając swoje nasienie w wąskie usta, szeptają pod nosem:
- Nasienie stające się krwią Pana.
Oderwał dłoń od zimnych ust piekielnej kochanki. Osunął się na drżących nogach dysząc ciężko i tracąc poczucie rzeczywistości.
Otrząsnął się usłyszawszy donośne miaułczenie kocura, który zwabiał partnerki. Przetarł twarz dłonią z zaschniętym nasieniem, którego zapach wypełnił mu nozdrza. Zerwał się gwałtownie z podłogi, patrząc na trzęsące się dłonie przerażonym wzrokiem. Poczuł chłodny powiew wkradający się między nogi. Powoli, ze strachem, przesunął wzrok na trumnę, gdzie spoczywała młoda kobieta. Jej twarz nadal była twarzą porcelanowej lalki, a klatka piersiowa nie poruszała się. Jego uwagę przykuły obnażone krągłe piersi z brązowymi brodawkami, a na jednej z nich widniał świeży odcisk zębów. Na czerwonych wargach lśniło zeschnięte nasienie.
Dyszał ciężko uświadamiając sobie swoja słabość do grzechu. Dokonał bluźnierstwa na ziemiach poświęconych przez kościół. Oddał hołd swojemu nowemu Panu, którego czczenie nie wymagało bezustannego wyrzekania się ziemskich uciech. Stał nieruchomo, wpatrując się w kuszące martwe ciało. Znów poczuł jak jego penis odzyskuje sprawność i unosi się. Nie potrafił powstrzymać narastającej żądzy. Chciał oddać się bluźnierczym praktykom pogrążając się w namiętności, przekonując swojego nowego Pana, że jest w pełni mu oddany i zasługuje na zasiadanie wśród jego świty walczącej w bezustannej walce z Bogiem.
Podszedł do trumny unosząc drugą cześć dębowego przykrycia. Młoda kobieta miała na sobie koronkową białą sukienkę, kończącą się w połowie smukłych ud. Rozkloszowany materiał spoczywał na miękkiej wyściółce trumny. Tomasz westchnął dotykając opuszkiem palca bladej, chłodnej łydki. Ubrana w biel kobieta, wyglądała niewinnie, ale on wiedział, że taka nie była. W konfesjonale spowiadała się z wielu grzechów, których się wstydziła. Obrazy, jakie potem układał sobie w głowie Tomasz, popchnęły go ku złemu.
Podczas spowiedzi opowiadała jak spragniony mąż tryskał na jej porcelanową twarz soczystymi kroplami spermy, które kazał jej zbierać palcami. Piła jego nasienie jak najsłodszy nektar, gdy tylko wypełniał jej usta, Każdy fragment jej ciała poczuł mleczno słony płyn, spływający po krągłych piersiach, płaskim brzuchu i jędrnych pośladkach. Wizje jakich Tomasz doznawał podczas spowiedzi, pod wpływem jej szczegółowych opowiadań, powodowały narastanie żądzy, które pchało go w stronę grzechu.
Opuszki palców musnęły smukłe kolana, zataczając kręgi wokół wystających rzepek. Zaczął wędrować wyżej wzdłuż wewnętrznej strony ud, docierając do skraju materiałowej koronki, gdzie wsunął palec. Podziwiał nieskazitelną porcelanową skórę, która niewątpliwie była naznaczona męskim nasieniem.
Nagle zatrzymał dłoń tuż przed jej łonem, a jego penis drgał przy systematycznych falach narastającego podniecenia. Serce w piersi uderzało jak oszalałe, próbując się wyrwać z klatki piersiowej. Odrzucił koronkowy materiał jęcząc przez zaciśnięte zęby. Młoda kobieta grzeszyła i po śmierci nie mając bielizny. Księdzu ukazała się blada, wąska szparka, która była zakazanym owocem odkąd Grzegorz VII wprowadził celibat. Wielokrotnie wyobrażał sobie jej delikatne łono przedzielone bladoróżowym rowkiem, które nie posiadało żadnego włoska. Gładki wzgórek kusił swoją idealnością, która była nieosiągalna dla ziemskich istot.
Przesunął dłoń po lodowatym łonie czując dreszcz spływający wzdłuż kręgosłupa. Jęknął głośno przygryzając wargę do krwi. Wsunął palec między skostniałe wargi, zagłębiając sie w jej grzesznym skarbie. Czuł pod opuszkami palców lodowate zimno. Zapragnął posiąść ciało młodej kobiety, której za życia nie mógł dotknąć, a teraz leżała bezwładnie na środku prosektorium.
Wgramolił się gwałtownie do środka dębowej trumny. Spoglądał na bladą porcelanową twarz kobiety, która wyglądała jakby była pogrążona we śnie.
- Zasnęła na wieki - mruknął ochrypłym głosem. Przeraził się dźwiękiem wydobywającym się z jego ust.
Chwycił sterczącego penisa czując potężne fale rozkoszy wstrząsające jego ciałem. Ocierał się główką o zimne wargi sromowe kobiety. Płonący trzon został zalany chłodną falą bijącą od martwego ciała. Mieszanka doznań spowodowała, że ksiądz wygiął się w łuk jęcząc głośno. Z penisa wystrzeliła obfita fala nasienia, która przez poruszający się organ zostawała wsmarowywana w rozchylający się rowek. Nagle mężczyzna wślizgnął się w lodowate łono. Ogromne uczucie podniecenia oraz rozkoszy nie miało sobie równych. Znajdował się po raz pierwszy we wnętrzu kobiecego ciała. Zimna fala zalewała jego płonące krocze, gdy wbijał się coraz głębiej w młodą parafiankę. Zakazana rozkosz, płynąca z bluźnierczego aktu spółkowania z martwym ciałem, nadawała ruchom księdza jeszcze większej energii. Odczucia płynące z przeciskającego się penisa forsującego sztywne mięśnie pochwy niosły ze sobą nieopisana rozkosz. Pogrążył się w przyjemnym tarciu o lodowate ciało.
Nagle wbił się głęboko, zaciskając zęby. Tłumił głośny jęk wyrywający się z ust. Potężny dreszcz wstrząsnął jego ciałem powodując, że jego biodra wpadły w konwulsje wprawiając w serie ostatnich pchnięć. Opadł na martwe ciało kobiety dysząc ciężko. Zerknął na jej porcelanowa twarz, która była pogrążona w wiecznym śnie.
- Spoczywaj w spokoju - powiedział chrapliwym głosem.
Jak Ci się podobało?