Grecki kryzys (III)
11 września 2015
Grecki kryzys
5 min
Kiedy po godzinie drzwi się otworzyły, Sophitia była pewna, że to znowu ci ludzie. Ale nie, w drzwiach stała Ivy. Weszła do środka i popatrzyła z uśmiechem pełnym pogardy na obie uwięzione kobiety.
- Wzruszające rodzinne spotkanie, co? – powiedziała w kierunku Sophitii. – Zastanawiałam się, czego ci może na wakacjach u nas brakować i pomyślałam, że możesz czuć się trochę samotna. Masz co dzień dużo towarzystwa, ale jednak mężczyźni to mężczyźni, nie pogadasz sobie z takimi za bardzo. No więc udało mi się zaprosić na wakacje też twoją siostrę. Jestem pewna, że chętnie dotrzyma ci towarzystwa. Razem będziecie z jeszcze większą przyjemnością dzielić atrakcje, jakie dla was przygotowałam.
Spojrzenie Sophitii wycelowane w nią mówiło, że jasnowłosa greczynka zabije Ivy, jeżeli tylko będzie miała okazję.
- No nie rób takiej miny – powiedziała Ivy, widząc to. – Nie mam zamiaru żądać pieniędzy, wszystkie atrakcje macie za darmo. Luksusowo urządzony pokój, wyżywienie, codzienne atrakcje, miłe towarzystwo, dbająca obsługa i pełna dyskrecja. Jestem pewna, że mój ośrodek wczasowy będziecie pamiętać do końca życia, ha ha ha! Dobrze, muszę już iść, niedługo przyjdą tu panowie, którzy zajmą się waszymi wieczornymi rozrywkami. Przyjemnej zabawy!
Kilka godzin później Ivy weszła do celi, opając się o framugę drzwi. W środku jeden z jej żołnierzy pieprzył usta Cassandry, zmuszając dziewczynę do seksu oralnego. Głowa młodszej siostry Sophitii poruszała się rytmicznie do przodu i do tyłu, a jej usta przesuwały się po jego twardym członku. Jej starsza siostra siedziała na podłodze, przykuta do ściany metalowymi kajdanami. Patrzyła na to wszystko z obrzydzeniem i nienawiścią, układając sobie w głowie całą listę rzeczy, które zrobi Ivy, kiedy odzyska wolność i dopadnie tą diablicę. Nie mogła jej wybaczyć tego, co zrobiła z nią, ale jeszcze bardziej nienawidziła jej teraz za to, co spotkało jej siostrę.
Cassandra nie opierała się już w żaden sposób. Na początku broniła się za każdym razem, kiedy przychodzili, ale teraz wiedziała, że nie ma już szans, żeby z nimi walczyć, dlatego postanowiła, że nie będzie ryzykować kolejnych siniaków, które zostawiały jej pięści. Żołnierze szybko to dostrzegli i robili z nią już wszystko co chcieli. Sophitia wciąż musiała być związana, kiedy ją brali, ale Cassandrze zdejmowano łańcuchy, a ona nie robiła im żadnych problemów, spełniając ich wszystkie, nawet najbardziej obsceniczne żądania. Sophitia nie mogła na to patrzeć, na jej oczach jej siostra zmieniła się w wyuzdaną dziwkę.
- No, czas na deser – powiedziała Ivy, patrząc jak żołnierz wypełnia usta Cassandry swoim nasieniem. Wojowniczka wiedziała, o co Ivy chodzi. Na kolanach podeszła do skutej Sophitii. Drugi żołnierz podszedł do niej. Usta obu sióstr połączyły się, kiedy żołnierz wziął Cassandrę od tyłu, pieprząc jej tyłek mocno i brutalnie. Ivy śmiała się cicho, patrząc na nasienie kapiące z kącików ust obu sióstr. Ich upodlenie było dla niej przyjemnością. Nienawidziła tej dwójki. Z rozkoszą patrzyła, jak złamała Cassandrę i jak cierpiała z tego powodu Sophitia. Zastanawiała się już, co z nimi zrobi, kiedy już skończy. Może gdzieś sprzeda? Na pewno znalazłoby się wielu chętnych. Tylko musiała zrobić coś z Sophitią. Cassandra była już gotowa do wszystkiego, ale w jaki sposób złamać jej starszą siostrę? Zastanawiała się nad tym. Próbowała już przecież wszystkiego. A jednak jasnowłosa wojowniczka, nieważne co by ją spotkało, ciągle patrzyła na nią z gniewem i nienawiścią.
Sophitia nie wiedziała, jak długo to wytrzyma. Codziennie, po kilka razy, na różne sposoby. Nie pamiętała twarzy mężczyzn, którzy ją brali. Od przodu, od tyłu, ich członki penetrowały jej cipkę i odbyt, a także jej usta. Kiedy chociaż trochę się sprzeciwiała, bili ją. Zmuszali do upokarzających deklaracji, a kiedy odmawiała, kazali to mówić jej siostrze. Cassandra posłusznie opowiadała, jaką wielką dziwką jest Sophitia, jak uprawiała seks z każdym, kto ją o to poprosił, nie ważne kim był. Mogła tylko tego słuchać z przerażeniem i wstydem. Tak jak teraz, usta Cassandry wiele razy wpijały się w jej usta, zmuszając ją do mokrych, śliskich od nasienia pocałunków. Sophitia nienawidziła tego, ale nic nie mogła zrobić. Jedyne co jej zostało, to nie ulec.
Zamyślona Ivy, obserwująca to, nawet nie zauważyła, kiedy jej żołnierz skończył. Sperma kapała spomiędzy pośladków Cassandry. Żołnierz zapiął rozporek i wyszedł z celi. Sięgnęła po klucz, żeby przykuć dziewczyny znowu do ściany. Podeszła do nich.
Wtedy Cassandra, ku jej zaskoczeniu, zaatakowała. Łańcuch, którym zwykle przykuwana była do ściany, przeciął powietrze i owinął się wokół ramienia Ivy. Cassandra szarpnęła, przyciągając ją do siebie i w tej samej chwili uderzając pięścią w twarz. Rozległo się chrupnięcie i Ivy poczuła, jak jej nos się łamie. Krew spływała po jej twarzy. Zaskoczenie i wściekłość miotały nią, ale zanim zdążyła coś zrobić, silne kopnięcie posłało ją na ścianę. Z sufitu posypał się tynk, kiedy uderzyła w nią.
Cassandra wiedziała, że najpierw powinna uwolnić siostrę, ale nie mogła dać tej potwornej kobiecie czasu na pozbieranie się. Dopadła Ivy i posłała serię uderzeń pięścią w jej brzuch. Ivy ugięła się, a wtedy łokieć Cassandry wbił się w jej kręgosłup. Z głuchym jękiem krótkowłosa kobieta upadła na ziemię. Casandra wylądowała na niej, wyciągając jej rękę do tyłu, prawie wyłamując ramię. Ivy krzyknęła z bólu i zrzuciła z siebie przeciwniczkę. Cassandra podniosła się niemal natychmiast. Ivy była już przy niej, kopnięciem podcięła jej nogi, a kiedy Cassandra opadła na ziemię, oplotła nimi jej kark. Chciała go złamać, ale wtedy przykuta do ściany Sophitia kopnęła ją w plecy. Zaskoczona zwolniła uchwyt, co wykorzystała Cassandra, wyzwalając się. Jej kopnięcie jeszcze raz rzuciło Ivy na ścianę. Teraz jednak nie dała jej szans i posłała uderzenie prosto w głowę. Ivy znieruchomiała, tracąc przytomność. Dopiero teraz Cassandra wstała, obszukała jej ciało i wyjęła klucz, którym uwolniła siostrę.
- Czekałam na odpowiednią chwilę – powiedziała. – Przepraszam, że tak długo to trwało. Uciekajmy już stąd.
- Poczekaj – Sophitia spojrzała na leżącą na ziemi kobietę. – Mamy dług do wyrównania, prawda?
- Nie wiem... wydaje mi się, że powinniśmy stąd uciec jak najszybciej.
- Nie ma mowy. Za to co zrobiła, należy jej się podziękowanie.
Kiedy jeden z żołnierzy wszedł do celi, chcąc zabawić się ze schwytanymi siostrami, znalazł w niej tylko Ivy. Była naga i krępowana, jej nogi rozrzucone było szeroko, a usta zakneblowane. Na pośladkach ktoś napisał szminką „Pieprz mnie”. Wojowniczka próbowała się uwolnić i na widok żołnierza uśmiechnęła się, licząc, że jej pomoże. Podszedł do niej, ale zamiast ją rozwiązać, rozpiął spodnie. Ivy zaczęła machać głową. Próbowała coś krzyknął, ale knebel jej to uniemożliwiał. Zduszony jęk dobiegł z jej ust, kiedy twardy członek wszedł w nią. Po kilku minutach do celi wszedł kolejny żołnierz, po nim następny...
Koniec
Jak Ci się podobało?