Grecki kryzys (I)
5 września 2015
Grecki kryzys
6 min
Żołnierz pchnął Sophitię z całej siły, wrzucając jasnowłosą wojowniczkę do niedużego pomieszczenia. Greczynka nie miała już siły, żeby stawiać mu opór. Przybyła tutaj wczoraj, po całodziennej, długiej podróży i była zmęczona. Ślady na jakie natrafiła, wskazywały, że gdzieś tutaj, w Iranie, znajduje się Soul Calibur, miecz który poprzysięgała zniszczyć. Odnalazła, zgodnie ze wskazówkami, opuszczoną bazę wojskową na pustyni, gdzieś na północy kraju. Ale kiedy przybyła na miejsce, już na nią czekali. Została zaatakowana ze wszystkich stron. Walczyła jak mogła najlepiej, ale zmęczenie dawało o sobie znać. Położyła trupem trzech przeciwników, zraniła kilku innych i szykowała się właśnie do ucieczki, kiedy zobaczyła dwóch następnych, którzy zarzucili na nią siatkę. Zmęczenie dało o sobie znać i nie zdążyła jej uniknąć. Szarpiąc się i miotając wściekle, próbowała się z niej uwolnić, ale nie była w stanie, im bardziej walczyła, tym mocniej się w nią zaplątywała. Nagle ze wszystkich stron spadły na nią uderzenia. Pięści i buty uderzały, sprawiając, że nie mogła już stać na własnych nogach. Przewróciła się, a wtedy zaczęli ją bić jeszcze mocniej.
Kiedy już prawie się nie ruszała, ściągnęli siatkę. Słyszała jak mówią coś w języku, którego nie rozumiała. Potem jeden z nich złapał ją i związał jej ręce żyłką, która boleśnie wpijała się w jej skórę. Złapał ją za włosy i zmusił, żeby wstała. Prowadził ją jakiś czas zimnym, podziemnym korytarzem. Sophitia ledwie trzymała się na nogach, kiedy raz się potknęła, żołnierz uderzył ją tylko i zmusił, żeby szła dalej. Wszystko ją bolało. Była zamroczona, nie wiedział gdzie jest i co się dzieje. Jej ubranie było w wielu miejscach podarte i miało ślady krwi, zaś ciało pokryte było sińcami. Wojowniczka zastanawiała się, czy byłaby w stanie wyrwać się i uciec, ale zanim o tym pomyślała, żołnierz otworzył nieco zardzewiałe, metalowe drzwi i wepchnął ją do środka. Cela była nieduża, na ziemi leżał brudny materac a z sufitu zwisała pojedyncza żarówka.
Sophitia zatoczyła się, a żołnierz wszedł za nią do środka i uderzył ją pięścią, popychając na materac. Upadła, przyciskając twarz do brudnego, cuchnącego materiału. Żołnierz pochylił się nad nią i rozerwał jej tunikę i pas a potem cisnął je w kąt. Duże, pełne piersi zostały całkiem nagie. Zacisnął na nich ręce, gniotąc je, co sprawiło, że Sophitia jęknęła z bólu. Nie przejmował się tym. Jego palce zacisnęły się na jej sutkach, szczypiąc je boleśnie. Obracał je między palcami i naciskał, sprawiając jej ból. Dziewczyna była słaba, ale piszczała, czując, jak ten łotr brutalnie bawi się jej piersiami. W innych okolicznościach zapewne złamałaby mu kark. Nie miała jednak siły, żeby go zrzucić czy odepchnąć.
Żołnierz nie tracił czasu, tylko zerwał dolną część jej stroju, od razu razem z majtkami. Sophita wiedziała już, co zamierza, ale nie miała w sobie dość siły, żeby z nim walczyć. Kiedy krzyknęła głośniej, uderzył ją z całej siły w twarz otwartą dłonią, zostawiając czerwony ślad na jej policzku. Potem skończył zrywać jej strój, aż była całkowicie naga. Miała na sobie już tylko swoje rzemienne sandały i naramienniki. Poczuła, jak jego ręka wsuwa się między jej nogi, dotykając jej tam, gdzie od dawna nikt jej nie dotykał. Wydała z siebie przeciągły jęk protestu, kiedy jego palce rozchyliły jej dolne wargi, molestując ją.
Pochylił się i zamknął zęby na jej prawym sutku, ssąc go i gryząc. Cały czas nie przerywał molestowania, robiąc Sophitii ostrą palcówkę i sprawiając, że wbrew swojej woli grecka wojowniczka czuła przyjemność. Od czasu do czasu mówił coś do niej w swoim języku, ale ona nie rozumiała z tego ani słowa - i chyba nie martwiło ją to, gdyż ton był wyraźnie pogardliwy. Czuła się straszliwie słaba, jak zwykła kobieta. Słaba, bezbronna i upokorzona. Wszystko odbyło się za szybko. Teraz, leżała związana w jakimś obskurnym pomieszczeniu, a zarośnięty obcy mężczyzna bawił się nią, jakby była jego niewolnicą. Szukała w sobie siły do walki, ale nie mogła jej znaleźć.
Mężczyzna rozpiął rozporek i wyciągnął swojego długiego, w pełni sztywnego członka. Sophitia patrzyła na niego ze strachem, domyślając się, co zamierza. Położył ręce na jej udach, rozsuwając je szeroko. Nie zdążyła zaprotestować, kiedy wszedł w nią. Jej wilgotna od pieszczot cipka przyjęła go łatwo. Nie mogła powstrzymać jęku, kiedy wchodził w nią. Trzymając ją mocno, żołnierz wtargnął w nią z całej siły, gwałcąc blondynkę szybko i brutalnie. Słyszała jak chrząka, gdy się w niej zagłębiał, aż do końca. Położył ręce znowu na jej piersiach, cisnąc je mocno. Sophita podskakiwała z każdym jego ruchem, jej spocone ciało nie stawiało mu żadnego oporu. Zresztą, z rękami związanymi za plecami, niewiele mogła zrobić. Mogła tylko jęczeć, kiedy brał ją bez jakiegokolwiek szacunku.
Mężczyzna jęknął głośniej, gdy doszedł, wypełniając jej wilgotną cipkę własnym nasieniem. Wyszedł z niej, a soki zmieszane z jego nasieniem kapały na materiał materaca. Obrócił swoją ofiarę na brzuch. Sophita czuła, jak jego ręce dotykają jej pośladków i rozchylają je. Prawie krzyknęła z bólu, gdy wszedł w nią od tyłu. Wcisnął w nią swojego członka, tak głęboko jak mógł. Wojowniczka wrzasnęła jeszcze raz, czuła teraz ból, jakiego wcześniej nie znała. Żołnierze roześmiał się, coś powiedział i złapał ją za jej długie włosy, wyciągać jej głowę boleśnie do tyłu. Cały czas pieprzył ją. To było jeszcze bardziej upokarzające, czuła się prawie jak zwierzę. Mężczyzna rechotał ze śmiechu. W końcu wyszedł z niej. Poczuła przez chwilę ulgę, ale zaraz podniósł ją i umieścił na kolanach.
Widziała jak jego członek dynda przed jej twarzą. Złapał ją i zmusił, żeby otworzyła usta, a potem wsunął go między jej wargo. Sophitia dławiła się i krztusiła, kiedy zmuszał ją do tego. To było obrzydliwe. Przez chwilę chciała mu go odgryźć, ale bała się, że jeżeli to poczuje, to może wtedy zrobić jej coś jeszcze gorszego. Dlatego robiła to, do czego ją zmuszał, choć musiała walczyć z własnym obrzydzeniem. Tuż przed końcem wyjął go. Jego nasienie wytrysnęło na jej twarz, na jej włosy. Ciepłe i lepkie, spływało po jej brodzie i policzkach. Pchnął ją znów na materac, wsunął spodnie i wyszedł. Nie zamknął jednak drzwi. Do środka wszedł ktoś inny.
Resztkami sił Sophita patrzyła na wchodząca do środka postać. Miała taki sam mundur jak tamten żołnierz, ale była kobietą. Miała krótkie, jasne włosy, a w oczach coś wywoływało strach. Grecka wojowniczka poznała ją natychmiast i poczuła dreszcz, który przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa.
- Witaj Sophitio – powiedziała Ivy, stojąc w drzwiach. – Jestem pewna, że docenisz naszą gościnę. Tak, to ja puściłam te fałszywe plotki, nie musisz pytać. Wiesz, jaka to przyjemność widzieć cię tutaj? Ci dobrzy ludzie zgodzili się mi pomóc w poszukiwaniu miecza. Oczywiście, musiałam im coś obiecać w zmian. Od razu pomyślałam o tobie. Egzotyczne wczasy dobrze ci zrobią. A wiesz, podobno męska sperma dobrze robi na cerę. Będziesz jej miała pod dostatkiem. To co powiesz? Egzotyczne miejsce, do tego darmowe wyżywienie, noclegi i duuużo atrakcji – Ivy uśmiechnęła się szeroko i tak złośliwie, jak tylko ona potrafiła. - Nie, nie musisz dziękować...
Po tych słowach wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Jedną konkurentkę miała już z bani, trzeba było teraz pomyśleć o następnych.
Jak Ci się podobało?