Gówniarz (II)
9 kwietnia 2013
Gówniarz
27 min
Kolejne dni były dla niej dość stresujące. Nie potrafiła odpędzić od siebie strachu, że szczeniak wyda ją bratu. Jak zareagowałby braciszek, gdyby dowiedział się z jaką łatwością przyszło jej wypiąć się dla jego kumpla? Nigdy wcześniej nie pozwoliła sobie na takie potknięcie. Nie była przygotowana na utratę szacunku w oczach brata. Od tak dawna zajmowała pozycję rozsądnej, starszej siostry, że nie wyobrażała sobie upadku idealnie wypracowanego wizerunku. Czy mogłaby później bezkarnie wyrzucać z siebie co myśli o nim i jego nieodpowiedzialnych wybrykach? Nie zniosłaby kpiącego uśmiechu i słów: "W dupie mam Twoje zdanie. Sama nie jesteś lepsza, siostrzyczko."
W ciągu dnia niecierpliwie oczekiwała powrotów brata. Obserwowała uważnie nastroje chłopaka w poszukiwaniu oznak złości. Każda zmiana w wyrazie twarzy, gdy odczytywał smsa lub rozmawiał z kimś przez telefon, powodowała u niej ścisk w gardle i panikę. Kilka pierwszych dni było przesyconych strachem, który próbowała ukryć pod uprzejmym zachowaniem. Męczyła ją ciągła obawa, że poukładane życie rozpadnie się nagle jak domek z kart.
Natomiast w nocy... umierała. Umierała ze wstydu, tęsknoty i upokorzenia. Leżąc bezpiecznie pod kołdrą, przed snem analizowała szczegółowo intymne zajście, dochodząc do pewnych wniosków, które zmieniały się diametralnie pod wpływem kolejnych przemyśleń. Gdy twierdziła z rumieńcami wstydu na twarzy, że nigdy nie da się ponownie dotknąć gówniarzowi, natychmiast pojawiały się w jej wyobraźni żywe obrazy, doprowadzające do szału stęsknione ciało. Nie potrafiła zatrzymać wtedy swoich dłoni błąkających się po wewnętrznej stronie ud. Nie potrafiła przestać dotykać się coraz mocniej i szybciej, kiedy umysł podsuwał zakazany widok czarnych oczu lśniących ekscytacją. Samotnie szczytując, głucho jęcząc z ustami wciśniętymi w poduszkę, wmawiała sobie, że to jego palce są w niej. A kiedy orgazm milkł, złość na samą siebie powracała zdwojona. Zdrada własnego umysłu i ciała dotkliwie ją bolała.
Po kilku dniach ciszy, przestała ją nękać obawa, że gorzko zapłaci za swoje przewinienia. Nic nie zapowiadało katastrofy, dlatego odprężała się stopniowo, czując niewymowną ulgę. Czasem tylko pojawiała się jedna, mała drzazga; pytanie czy kiedyś wróci; która kłuła i wierciła się dokuczliwie pod skórą. Jednak kilka tygodni normalnego życia sprawiło, że wspomnienie tamtego wieczoru mimowolnie rozmyło się w pamięci.
Beztrosko zaczęła cieszyć się nadchodzącym latem, odsuwając od siebie wszelkie lęki. Ciepły poranek rozleniwiał i przypominał o zbliżającym się urlopie. Firma od dziś zawieszała działalność na dwa tygodnie. Jezioro, plaża i słońce nawoływały kusząco coraz głośniej, kiedy w piątkowe popołudnie wychodziła z pracy.
Po dotarciu do mieszkania, przebrała się w ulubione dresy. Brązowe włosy związała w kucyk i położyła się na starej kanapie. "Czas na przyjemności..." – uśmiechnęła się zawadiacko. Przez trzy dni miała cały dom dla siebie. Brat pojechał nad jezioro ze znajomymi. Mogła urządzić orgię w salonie, zorganizować babski wieczór, zaprosić nieznajomego do sypialni i krzyczeć wniebogłosy dzięki gigantycznym orgazmom. Mogła wszystko, ale na razie potrzebowała samotności. Postawiła na spokój i ciszę. Dziś chciała być tylko ona i jej marzenia.
- Miau – mruknęła zadowolona. Zdecydowanym ruchem sięgnęła po książkę Jane Austen. Dobrych kilka godzin leżała zrelaksowana na brzuchu zachwycając się po raz kolejny Panem Darcy. Zajadała przy tym orzeszki w miodzie i huśtała niedbale nogami raz w górę, raz w dół.
Właśnie przekręcała się leniwie na plecy, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości tekstowej. Biorąc do ręki telefon i odblokowując ekran, wciąż znajdowała się w sielskiej krainie marzeń i fantazji o księciu na białym koniu. "Eh.. Może, gdyby oboje nie byli faktycznie tacy dumni.." – pomyślała i z roztargnieniem spojrzała na nadawcę smsa, który w jednej chwili przykuł całą uwagę i gwałtownie wyrwał z prywatnego raju. "O kurwa." – przemknęło jej w umyśle. Wpatrywała się z niedowierzaniem w literki, które tworzyły prosty tekst: "Czekam o 20 pod Twoim blokiem. Daniel."
Próbowała spowolnić nagłe, szybkie bicie serca. Zamknęła oczy mając nadzieję na odzyskanie w ciemności spokoju. Jednak ciemność zadrwiła i wciągnęła ją, podsuwając wszystkie wulgaryzmy, których dopuściła się będąc z Nim. Nieświadomie zaczęła przeszukiwać swoją pamięć wychwytując nawet te najbardziej zakurzone wspomnienia. Emocje unoszące się wtedy w dusznej łazience na nowo rozbudziły jej pragnienia. Strach. Podnieta. Agresja. Pasja. Widziała siebie wychłostaną emocjonalnie, leżącą bezwładnie w odłamkach lustra. Podniecenie bezwolnie wezbrało teraz na sile, gdy odtwarzała w myślach brudne sceny. "Daniel. Daniel, który odważył się mnie spoliczkować. Daniel, który wycierał moimi włosami podłogę. Daniel, przy którym wiłam się i jęczałam z uniesienia. Gówniarz, który mnie doprowadził do żebraczego stanu."
Ocknęła się z wiru napływających wspomnień i szybko zerknęła na zegarek. "Godzina czasu." – podskoczyła na kanapie i pobiegła do pokoju. Wyrzuciła bez namysłu całą zawartość swojej szafy na łóżko, przymierzyła cztery komplety ubrań, żeby zdecydować się na odważną czarną mini i gorset odkrywający ramiona. Miała zamiar maznąć tuszem rzęsy, kiedy zamarła przed lustrem ze szczoteczką w dłoni.
Czy była idiotką? Czy to rozsądne ulegać komuś, kto był taki brutalny? Czy potrafiłby zamachnąć się i uderzyć mocniej? Powinna być wściekła na małolata, który poużywał sobie jej ciała i zostawił. "Co ja, do cholery, robię..." Siadła na brzegu wanny rozdarta wewnętrznie. Po skórze przebiegły ciarki podekscytowania. Pomyślała o rozmiarze przyjemności, jaką przy nim odczuwała. Czy teraz byłoby podobnie? Pragnienie doświadczenia ponownie tamtych uczuć powoli wygrywało w walce przyzwoitości. "To bez znaczenia... To tylko seks" – gorączkowo przekonywała samą siebie.
Niepewna słuszności swojej decyzji wstała i skończyła makijaż. Zawiązała włosy w wysoki kucyk, opadały prosto prawie do połowy pleców. Założyła szpilki, kusą skórzaną kurtkę i oceniła swój wygląd w lustrze. Rumieńce na policzkach zdradzały pobudzenie. Spojrzała sobie prosto w oczy, próbując dodać nieco odwagi. "To gówniarz. Potraktuj to jak fascynującą grę. Jak odskocznię od cholernie nudnej rzeczywistości." Uniosła wysoko brodę i wyszła, zostawiając dumę zamkniętą w mieszkaniu.
Z miejsca go rozpoznała. Stał z rękami włożonymi w kieszenie, nonszalancko oparty o sportowe auto. Nie miała pojęcia jaka była marka tego cacka, ale sprawiało niesamowite wrażenie. Jaskrawa czerwień lakieru krzyczała własnym zadufaniem. Zachwiało to jej pewnością siebie. Musiała z niechęcią przyznać, że auto doskonale dopełniało postać stojącą obok. W każdym nerwie czuła aurę władzy unoszącą się leniwie wokół chłopaka i jego zabawki. Próbowała poskromić w sobie ochotę do natychmiastowej ucieczki. "Jezu.. Tatuś na nim nie oszczędza..." – pomyślała z nutką zazdrości. Podeszła do niego powoli z udawaną swobodą, modląc się o równą powierzchnię. Nie wytrzymałaby wstydu, gdyby się potknęła i przewróciła przed nim.
- Cześć – wychrypiała głosem pełnym emocji, klnąc na siebie w duchu za brak opanowania.
Kiwnął powściągliwie głową, obszedł samochód i z wdziękiem otworzył drzwi. Wsiadła i zapięła pasy. Starała się uspokoić bijące mocno serce, obserwując go spod oka. On w tym czasie włożył płytę w odtwarzacz i ruszył. Znienacka otoczyła ją nierówna, szarpana muzyka z kobiecym wokalem w tle. Ostre dźwięki elektroniki budowały napięcie. Próbowała zebrać myśli, ale pobudzający dubstep skutecznie jej to utrudniał. Nie lubiła tego rodzaju muzyki. Za każdym razem, gdy słyszała podobne, agresywne dźwięki w pokoju brata, coś się w niej budziło. W jej żyłach zaczynał płynąć erotyzm, który sprawiał, że w nocy wiła się niezaspokojona rozkopując pościel.
- Gdzie jedziemy? – jej słowa z trudem przebiły się przez barierę muzyki. Zerknął na nią zimnymi oczami. Nie odpowiedział, na powrót skupiając się na prowadzeniu auta. Nie była przyzwyczajona do tak jawnej ignorancji. W szczególności ze strony młodszych od siebie.
- Gdzie jedziemy?! – krzyknęła zirytowana, chcąc odzyskać autorytet.
Nie odpowiedział, rozpędził w kilka sekund samochód do prędkości przekraczającą dozwoloną i zahamował z piskiem opon na środku jezdni, na tyle gwałtownie, że ostro szarpnęło nią do przodu.
Porywczość chłopaka ją sparaliżowała. Gdyby nie zapięła pasów, znalazłaby się na desce rozdzielczej. Gdyby jechał za nimi samochód.. Zaszokowana spojrzała na niego. Niewzruszony wyraz jego twarzy spotęgował kotłujący się niepokój. Pomimo świadomości, że znajdują się w centrum miasta poczuła się osaczona.
- Wysiadam – powiedziała zdecydowanie. Ryzyko i powaga zajścia popchnęły ją do decyzji o rezygnacji z ulotnej przyjemności. Chwyciła za klamkę, aby otworzyć drzwi. Były zablokowane. Bezmyślnie spojrzała na nie pustym wzrokiem. Nie panując nad rosnącą paniką zaczęła szarpać zamknięte drzwi. Jak zwykle przy nim reagowała ucieczką i strachem.
Ignorując jej słowa i zachowanie ponownie ruszył. Dopiero po minucie, gdy odzyskała samokontrolę zjechał na pobocze. Ściszył muzykę i spojrzał na nią zagadkowym wzrokiem.
- Wydepilowałaś się starannie? – zapytał tonem niezadowolonego nauczyciela, który wymaga całkowitego posłuchu. Kolejny raz ją zaskoczył.
"Arogancki cham!" – złość w niej wezbrała, gromadząc się w oczach i drobnych zmarszczkach między brwiami.
- Pozwolisz, że nie odpowiem na to pytanie. – wyrecytowała z zaciśniętą szczęką strzelając błyskawicami z oczu.
- Nie - powiedział stanowczo. – Oczywiście, że nie pozwolę. – spojrzał na naburmuszoną twarz przed sobą. Przyglądał się jej przez chwilę z uwagą, studiując gniewnie ściągniętą skórę na twarzy. Wyciągnął powoli rękę, żeby pogłaskać delikatnie policzek.
Nie odtrąciła go zmieszana czułością gestu. Pozwoliła, żeby kciukiem metodycznie uciskając naprostował chmurną zmarszczkę na czole.
Kiedy zobaczył już efekty swoich starań, zadziornie powiódł palcem po zgrabnym nosie. Przysunął jej głowę do siebie i położył usta na soczystych wargach.
Przez chwilę, która trwała dla niej wieczność, tylko dotykali się wargami wymieniając oddechy. Pewność siebie promieniowała od niego, przytłaczając ją i zmuszając do uległości. Spokojnie czekał na całkowite poddanie, złączony nieruchomo z jej wargami. Słodki błyszczyk kleił się do ust, jakby chciał za wszelką cenę zatrzymać go przy niej. Zgodnie z przewidywaniami to ona pierwsza się poruszyła. Nie potrafiła wygrać bitwy z własnym pożądaniem, które pęczniało wraz z upływem kolejnych sekund. Nie potrafiła trwać w narzuconej apatii, dlatego zaczęła muskać jego usta zachęcająco. Liznęła nieśmiało górną wargę końcem aksamitnego języka. Mruknęła. Powoli uwalniała od dawna tłumioną tęsknotę. Chciała jeszcze. Już teraz miała ochotę rzucić się w otworzoną przez niego przepaść, pogryźć z pasją wystawione dla niej usta. Chciała więcej. Chciwość obezwładniła ją w rekordowym tempie. Z pełnym zaangażowaniem obejmowała i ssała zachłannie każdą zimną wargę z osobna, nie przejmując się, że chłopak jest całkowicie bierny.
Widząc ogrom głodu, łaskawie rozszerzył wargi, żeby mogła posmakować go wewnątrz. Wśliznęła się uradowana i zajęła się badaniem smaku śliny na jego zębach. Zatraciła się we własnej złaknionej reakcji, zapominając o złości i bezwstydnym pytaniu, gdy on z obojętnością na twarzy pozwalał na tą wnikliwą penetrację.
Ocknęła się, gdy poczuła rękę sunącą po odkrytym udzie. Podnieta wzrosła. Mogła już myśleć tylko o zimnych palcach odchylających cienkie koronkowe majteczki. Całe zdążyły przesiąknąć wilgocią, gdy ciekawska dłoń sprawdzała dokładnie powierzchnię jej skóry na podbrzuszu i pomiędzy udami, stwierdzając, że była tam cudownie gładka i miękka.
W pewnym momencie chwycił przód bielizny i pociągnął mocno w górę. Jęknęła cicho, gdy szorstki materiał otarł się o wrażliwy, nabrzmiały z podniety punkt. Zrolowana koronka bezlitośnie wrzynała się w pulsujące miejsce między miękkimi płatkami. Wstrzymała oddech, czekając na kolejne posunięcie.
Puścił materiał, dwoma palcami powoli rozszerzył wrażliwe płatki i zatrzymał się, czekając na reakcję. Chłód wieczoru dotarł do miejsca, które tak niecierpliwie krzyczało o uwagę. Widział udrękę i napięcie na jej twarzy, gdy odwlekał upragniony moment. "Zsuń te palce niżej... Proszę niżej... potrzyj mnie..." Czekanie na spełnienie stawało się męką. Błagała w myślach, żeby głęboko zanurzył w niej te długie palce. Była tak blisko. Chciała... tylko... żeby...
Odsunął się od niej niespodziewanie.
Zdezorientowana spojrzała w ciemne oczy. Zieleń zamieniła się rozczarowaniem, gdy zrozumiała, że więcej od niego teraz nie dostanie.
- Muszę Cię pochwalić. Mile mnie zaskoczyłaś. Ostatnim razem byłaś nieco... zarośnięta. – niesmak na jego twarzy wzbudził w niej wstyd. Wypowiedział słowa z takim obrzydzeniem, jakby całe ich poprzednie spotkanie było dla niego nieprzyjemnym epizodem. Jakby sytuacja sprzed chwili nie wstrząsnęła nim tak mocno jak nią. Zarośnięta. Obrzydliwe słowo. Sprawiło, że pożądanie rozpłynęło się pozostawiając gorycz. Przełknęła ją z trudem. Jak to się stało, że siedziała skulona w fotelu próbując odzyskać dawną pewność siebie? Dlaczego pozwalała mu się tak poniewierać? Przecież to o nią zabiegali faceci! Była ładna, namiętna i inteligentna. To, że gówniarz ją przyłapał kiedyś zaniedbaną, nic nie znaczy. Przecież nie była wtedy przygotowana na jakiekolwiek tete-a-tete!
Miała zamiar wykrzyczeć mu to wszystko prosto w twarz, ale zdążył już włączyć zagłuszającą muzykę i ruszyć w dalszą drogę donikąd. "Czy seksualna przyjemność warta jest takiego poniżenia?" – zastanawiała się, nie dopuszczając do głosu tłukącej się myśli, że to poniżenie i uległość sprawiają, iż jest tak dziwnie, tak inaczej.
W milczeniu przejechali całe miasto. Dotarli aż na przedmieścia, gdzie rozpoznała willową dzielnicę. Zatrzymał się przed jednym z mocno rozświetlonych domów. Podejrzewała, że trwa w nim impreza – głośna, natarczywa muzyka wylewała się aż na ulicę.
Wysiedli. Wziął ją delikatnie za rękę, jak gdyby nigdy nie wypowiedział raniących słów. Weszli do środka, żaden z imprezowiczów jednak nie zauważył ich obecności. Minęli salon pełen naćpanych i pijanych małolatów. Niektórzy ledwo kontaktowali ze światem, przysypiając w kącie lub wijąc się na kanapach.
Wciąż trzymając ją za rękę zaprowadził na piętro. Otworzył trzecie drzwi kluczem. Prawdopodobnie własny pokój. Pasował do charakteru chłopaka, przestrzenny, surowy w wystroju, z ciemnymi, prostymi meblami. W oczy rzucało się wielkie łoże ze śliską, satynową pościelą i stojąca obok sofa. Na półkach brakowało drobiazgów. Żadnych pamiątek z dzieciństwa, żadnych zdjęć. Jedyną osobistą rzeczą, jaką zauważyła była czarno-srebrna wenecka maska leżąca na nocnym stoliku.
W jakim celu ją tu przyprowadził? Mogli zostać u niej i mieć absolutną swobodę. Impreza na dole tylko rozpraszała. Dudniąca z parteru muzyka i śmiech ludzi rażąco niszczyły intymną atmosferę.
Odwróciła się nerwowo do niego. Z założonymi rękami opierał się o drzwi. Rozluźniony, przyglądał się z półuśmiechem jak rejestrowała każdy szczegół pokoju.
- Rozbierz się. Pochwal się sobą. – powiedział z wyzwaniem i kpiną w głosie.
Chciała podjąć to wyzwanie. Chciała wygrać. Chciała zetrzeć mu z twarzy ten szyderczy uśmiech. Rozpięła szybko gorset i ze złością rzuciła go na podłogę. Kipiała wewnątrz od tłumionych emocji. Targały nią silne, sprzeczne uczucia. Miała ochotę spoliczkować go za pychę i jednocześnie dosiąść.
Widząc jej irytację, wciąż oparty o drzwi kiwnął głową i drwiącym gestem zaprosił do kontynuacji. Spojrzała mu wściekle prosto w oczy i zmieniła taktykę. Nęcić.
Odwróciła się tyłem i zaczęła wolno zsuwać czarną mini, wypinając pupę w jego stronę. Obejmowała przy tym swoje nogi całymi dłońmi. Uwodziła, kręcąc lekko biodrami i cicho dysząc z wysiłku. Wyobraźnia podsuwała jej widok własnych długich nóg i wypiętego tyłka. Podnieciła się, jakby to ona stała z boku i była widzem tego przedstawienia.
Rzuciła za siebie stanik. Wyprostowała się, oparła prowokująco dłonie po obu bokach, przechyliła głowę i obserwowała go z pozornym znużeniem.
Oczy zalśniły mu złowrogim blaskiem na skutek jej zachowania.
Wyciągnął rękę. Podeszła, przyjmując zaproszenie. Był wysoki. Górował wzrostem nawet, gdy była w szpilkach, dlatego nos miała teraz na wysokości jego obojczyka. I tak wyszukanie pachniał. Zapragnęła wtulić się w niego, kiedy łagodnie głaskał nagie ramię.
Wszystkie tkliwe uczucia jednak zniknęły, gdy nagle ręką chwycił skórę na jej karku unieruchamiając głowę. Zielone oczy zaokrągliły się z bólu, gdy tak ściskał, ciągnąc do góry. Wierzchem drugiej ręki sunął po krzywiźnie pleców docierając do pośladków. Wskazującym palcem ospale poruszał się wzdłuż rowka między krągłymi półkulami, wciskając materiał w wąską szczelinę. Dyszała, kiedy coraz to głębiej się zanurzał, finalnie zatapiając palec w wilgoci między udami. Słyszał jak urywanie łapie powietrze. Czuł miękkie piersi przyciśnięte do torsu.
Puścił szyję. Pozostało na niej nieprzyjemne mrowienie, resztki bólu naciąganej skóry. Musiało boleć, bo przez cały czas kurczowo trzymała w pięściach koszulę.
Podniósł jej głowę. Zieleń oczu zniknęła zastąpiona przez czerń, rozszerzone źrenice były czystym dowodem obezwładniającego ją pożądania. Zatrzymał spojrzenie na pełnych wargach. Uniósł rękę i mokrym palcem zaczął subtelnie rozmazywać na nich błyszczące soki. Usta kleiły się od gromadzonej wilgoci. Zahipnotyzowany wcierał w nie intensywnie pachnącą wydzielinę i co chwilę wracał do złączenia ud, żeby zgarnąć więcej tego osobliwego nektaru. W tamtym momencie czuł się artystą. Posługiwał się własnym palcem jak pędzlem natchnionego malarza. Magicznie.
Cierpko odsunął ją nagle od siebie, jakby go poparzyła. Popchnął na łóżko i usiadł na niej okrakiem. Uwięził jej nadgarstki przyciskając do poduszek. Odchylił się i wyjął z szuflady stolika dwie pary kajdanek, którymi przykuł sprawnie dłonie dziewczyny do metalowej ramy łóżka, tuż nad spięciem brązowych włosów. Sięgnął po wenecką maskę i założył na zdziwioną twarz. Wstał i podziwiał przez chwilę swoje dzieło zamyślony. Ta głęboka zieleń oczu i zawarta w nich obawa doprowadzały go do szaleństwa. Nie był pewny czy chce się z kimkolwiek dzielić tym szaleństwem. Trudno. Już za późno na zmiany. Odczuł ukłucie żalu, że musi ją zostawić na kilka minut samą. Odwrócił się jednak zdecydowanie i wyszedł.
Usłyszała szczęk zamykanego zamka.
Przerażenie odebrało jej głos. Podejrzewała, że nawet gdyby krzyknęła, muzyka skutecznie zagłuszyłaby słowa. Nie rozumiała motywów jego zachowania. Przykuta do łóżka, z obnażonym ciałem, w domu obcego człowieka czuła się bezbronna. Straciła kontrolę nad sytuacją.
Ale czy nie tego właśnie chciała? Ostatnia myśl wprawiła ją w zadumę.
Po pewnym czasie zaczęła doskwierać niewygodna pozycja. Spięte ręce i uniesione ramiona drętwiały. Kajdanki nie miały miękkiego obszycia jak te sprzedawane w sexshopach, dlatego w nadgarstki wrzynał się zimny metal. Chciała jego powrotu. Cokolwiek miałoby się z tym łączyć.
Nie spuszczała czujnego wzroku z zamkniętych drzwi. Obserwowała klamkę, która w pewnej chwili zaczęła powoli opadać w dół. Podciągnęła się do góry i skuliła niczym płochliwe zwierzątko. Strach gnieździł się w gardle, gdy patrzyła jak do pokoju wchodziło niepewnym krokiem dwóch młodych szczeniaków. Mogli mieć może około 18 lat. Oczy obu były zaokrąglone z podniety i zdziwienia. Niedoświadczenie i naiwność biły od nich żałośnie. Wzrokiem uciekali zawstydzeni na boki, co chwila jednak zerkając na nią ukradkiem.
Po nich wtoczył się trzeci, ledwo trzymał się na własnych nogach.
- Oooo kuwaaa, co za cipeczka. – czkając wwiercał w nią zachwycone spojrzenie malutkich oczu. Zastygła przerażona. Dobrze znała ostatniego gówniarza, często odwiedzał brata. Wnioskując z jego reakcji i stanu, chyba jej nie rozpoznał.
Doznała nagłego olśnienia. Dopóki się nie odezwie, z maską na twarzy, miała szansę na ukrycie swojej tożsamości. Świadomość tego niosła jednocześnie ulgę jak i trwogę, bo to od Niego dostała tę szansę. Co znaczyło, że wiedział jak ważne jest dla niej zachowanie anonimowości. Uzyskał w prosty sposób władzę nad jej wolną wolą. Zadrżała, domyślając się wymagań, jakie wysnuje później względem niej.
- Zamknij się kurwa! Znasz warunki, tak? – wysyczał wrogo Daniel, zamykając drzwi. – Nie pieprzyć i nie dotykać, zrozumiałeś? Siadaj tam i jak kurwa jeszcze raz się odezwiesz to wypierdalasz z teatrzyku. – Poczekał aż wszyscy trzej zajmą miejsca na małej sofie, odwrócił się do niej i jego poirytowaną twarz rozjaśnił przebiegły uśmiech. Podszedł, wciąż uśmiechając się wyniośle i usiadł obok. Kajdanki ostro zgrzytnęły, gdy odsunęła się przestraszona na drugi koniec łóżka.
Rozciągnął się na całej długości, podparł łokciem głowę i przyglądał drapieżnie z iskrami w oczach. Jak młoda pantera gotowa do zabawy.
- To co króliczku? Pokażesz kolegom jak bardzo lubisz kicać? – zapytał lekko, przysuwając się bliżej do przywiązanej dziewczyny. Wyciągnął dłoń w jej stronę i z fascynacją ugiął palcem wyschniętą ze stresu wargę.
Ugryzła go mocno, nie panując nad obronną reakcją.
Zaskoczony syknął i zabrał odruchowo rękę. Nie spodziewał się takiego buntu.
Gdzieś w oddali usłyszał pijacki rechot. Złość zamigotała w ciemnych oczach. Wstał i sprawnie rozpiął klamrę skórzanego paska. Rozległ się przeciągły świst, gdy jednym, długim ruchem wyciągnął go ze szlufek eleganckich spodni. Spojrzał wymownie na twarz do połowy ukrytą pod maską. Obserwował z satysfakcją jak w zielonych oczach wpatrzonych w pasek pojawia się niedowierzanie i lęk. Poczuł rosnące podniecenie. Jego członek obudził się, drgnął uwięziony w spodniach i czekał na rozwój wydarzeń.
Zamachnął się i uderzył silnie klamrą w jej nagie udo. Podskoczyła, pisnęła z piekącego bólu i instynktownie zamknęła oczy, kuląc się w kłębek. Uwięzione ręce ograniczały swobodę ruchów, jednak próbowała ramionami osłonić przynajmniej część twarzy. Uderzone miejsce paliło, płomienie rozchodziły się wokół po gładkiej skórze. Łzy bezwiednie potoczyły się szybko po policzkach.
Nie zdążyła przyzwyczaić się do palącego bólu, kiedy ponownie uderzył w to samo miejsce. Głośne plaśnięcie i szczęk metalu stopiły się z rozpaczliwym piskiem. Drugi cios był jeszcze silniejszy niż wcześniej. Metalowa klamra otarła się zbyt mocno o blade udo, zdzierając pierwszą, cienką warstwę naskórka. Miejsce zaczerwieniło się od powoli gromadzącej się pod powierzchnią krwi. Miała wrażenie, że udo całe stoi w płomieniach. Z gardła wydobywał się szloch. Ciało podświadomie spięło się, wyczekując kolejnej dawki bólu.
Kiedy ulżył już emocjom, zapatrzył się na nią z fascynacją, oczy błyszczały mu podnieceniem. Czując jak erekcja napiera na materiał, poprawił członka, ustawił go w wygodniejszej pozycji i podszedł do skulonej dziewczyny.
Usłyszała szelest pościeli, gdy koło niej siadał. Zamarła przerażona w bezdechu.
Po chwili podniósł jej opuszczoną głowę i badał skalę udręki zawartej w głębokiej zieleni. Pochylił się i z przyjemnością wypisaną na twarzy, z zamkniętymi oczami zlizywał słone łzy, ściekające coraz gorliwiej.
- No już króliczku... Nie płacz – szepnął miękko i zaczął całować ją po policzkach, po nagiej szyi, schodząc coraz niżej. Z trudem chwytała powietrze, przełykała płacz utkwiony w gardle, próbując uspokoić nerwy. Rozdawał delikatnie wachlarz słodkich pocałunków, zostawiał je na każdym skrawku wrażliwej skóry. Znów poddała się czułości zawartej w gestach, desperacko pragnąc ukojenia. Jego dłonie zaglądały w każdy zakamarek odsłoniętego ciała, głaskały i lekko uciskały, pobudzały ją na nowo, sprawiały, że znów była wilgotna i rozpalona.
Nie potrafiła długo opierać się palcom niosącym ulgę. Zapomniała o pulsującym bólu i obserwujących ją małolatach. Po kilku minutach czułego dotyku, mimowolnie wyginała się w łuk, stękała cicho, gdy z rozmysłem ugniatał piersi, pocierał naprężone sutki. Wyprostował jej zgięte nogi i rozszerzył uda. Przycisnął swoją erekcję do czarnej koronki i trzymając w dłoniach miękkie pośladki posuwistymi ruchami symulował stosunek. Dźwięk tarcia kajdanek o metalową ramę mieszał się przy tym z gardłowymi kobiecymi jękami.
Słysząc nareszcie podekscytowane dyszenie sięgnął do szuflady stolika. Wyciągnął z niej nożyczki. Lękliwie i z nieufnością spojrzała na półuśmiech igrający na jego twarzy, kiedy otwierał je i zamykał niby sprawdzając stan. Przejechał nimi wolno po jej brzuchu, zostawiając ślad, płytkie otarcia skóry. Ciężko oddychając, śledziła wzrokiem tworzącą się bolesną ścieżkę, która szybko skończyła się, gdy natrafił na czarną koronkę. Otworzył nożyczki i niespiesznie rozcinał skrawek przemoczonego materiału. Zimny metal coraz głębiej zatapiał się w miękkich, śliskich fałdkach. Wrażenia dotykowe były na tyle intensywne, że spięła się cała wewnątrz. Zacisnęła szczękę. Nożyczki przyciągały i odpychały jednocześnie. Nie mogła znieść tego kontrastu. Przezroczysta wilgoć wylewała się z niej obficie, mocząc pościel pod pupą.
Rozciął koronkę i wyciągnął cały materiał spod rozdygotanej dziewczyny. Zawinął go z namysłem na swoim palcu, opuścił rękę i tym samym palcem zaczął rozpychać śliskie wejście między rozłożonymi nogami. Skrawek koronki zsunął się i pozostał częściowo w jej gorącym wnętrzu. Ze skupieniem na twarzy wciskał w nią resztę materiału, aż wystawał tylko mały, przemoczony kawałek. Kciukiem dotykał przy tym pulsującego wyżej punktu. Ciche fale i dreszcze przyjemności rozchodziły się po skórze, sprawiały że szybciej oddychała, coraz mniej świadoma otoczenia.
Zamglonym wzrokiem zerknęła obojętnie na zahipnotyzowanych małolatów. Dwóch nieśmiało dotykało się przez materiał spodni. Widząc jak czarna koronka znika w pochwie, jeden z nich krótko jęknął i przedwcześnie skończył. Na jego kroczu rozprzestrzeniała się powoli wstydliwa, mokra plama.
Trzeci, najbardziej pijany bez skrupułów wyciągnął na wierzch swojego penisa i robił sobie dobrze, sycąc oczy widokiem jej nagiego ciała. Widziała przez przymrużone z przyjemności powieki, że wstaje, chwiejnym krokiem podchodzi do niej. Spojrzała niepewnie na grubego penisa przystawionego do swoich ust, nie rozumiejąc do końca co się dzieje. Zwilżyła nerwowo wargi, muskając przypadkowo końcówkę penisa. Odwróciła głowę i szukała wzrokiem aprobaty na twarzy Daniela.
Przeraziła się, gdy zobaczyła ogrom wściekłości w jego oczach. Strach ogarnął całe ciało. Taki gniew nie przechodzi niezauważony. Pomimo, iż nie zrobiła nic złego skuliła się zatrwożona, zamykając oczy i czekając z drżeniem na niechybną karę.
Usłyszała krótką szamotaninę, chłopięcy krzyk i trzask łamanej kości. Otworzyła oczy.
Na wykładzinie zobaczyła pijanego chłopaka przygniatanego teraz przez dyszącego ze złości Daniela. Pijany resztkami sił próbował zrzucić i odepchnąć napastnika, jednak ten uparcie siedział na nim okrakiem i bezwzględnie okładał mocnymi uderzeniami pięści. Szarpanina i okrzyki trwały do momentu, gdy bity małolat nie stracił przytomności.
- Kurwa... mówiłem... nie... dotykać! – każde kolejne wykrzyczane przez kata słowo, akcentowane było brutalnym natarciem pięści na rozoraną twarz nieprzytomnego chłopaka.
Nie obchodziło go, że chłopak przestał się bronić. Pokój zabarwił się na czerwono, kiedy patrzył na niego przez morderczą mgłę. Wściekłość przesłaniała mu widok. Krew tryskała we wszystkie strony, zostawiając plamy na jasnej wykładzinie.
Brutalność i namacalna przemoc poraziły ją. Wpatrywała się w bestialską scenę, nie potrafiąc wykrztusić słowa. Nie miała odwagi odezwać się, krzyknąć. Chciała pomóc bezbronnemu chłopakowi, jednak okazała się tchórzem. Za bardzo bała się, że to na nią skieruje cały gniew, gdy wtrąci się do bójki. Nie można było nawet nazwać tego bójką. To było bezlitosne wymierzanie kary.
Nie tylko jej udzieliło się przerażenie. Smarkaczy stojących obok z początku sparaliżowało okrucieństwo, jakie biło od Daniela. Poderwali się nagle z miejsca i z całych sił próbowali odciągnąć rozwścieczonego chłopaka, wrzeszcząc słowa, które w połowie zagłuszała muzyka dobiegająca z parteru.
Nagle ocknął się z dzikiego amoku. Opanował zaciskające się do ataku pięści. Wstał, dysząc głośno z wysiłku. Dużo kosztowało go zatrzymanie w sobie potoku agresji. Wściekłość wciąż kipiała ze skrzywionej twarzy.
- Wypierdalać stąd kurwa wszyscy! – wyryczał wkurwiony. – Nie potraficie kurwa docenić dobrego gestu kolegi?! To wypierdalać! – gniewnym wzrokiem śledził chłopaków, którzy z trudem unieśli nieprzytomnego kolegę. Ofiara miała opuchnięte powieki, twarz zalaną własną krwią, nie można było dostrzec już rysów. Krew ściekała potokiem z nosa pobitego. Jego bezwładne nogi ciągnięte były po podłodze, kiedy przekraczali próg. Próbowali utrzymać równowagę, sapiąc z wysiłku. Metaliczny zapach krwi i przemocy zdążył rozpłynąć się już po pokoju, drażniąc jej zmysły. Gardło ścisnęło się boleśnie, gdy pomyślała, że chłopak może się wykrwawić na śmierć.
Drzwi zamknęły się i zostali sami. Uświadomiła sobie roztrzęsiona, że powinna teraz bać się o własne ciało, nie o wyniesionego chłopaka. Przyciągnęła nogi do brody, wstrzymała oddech i nie spuszczała wzroku z sylwetki stojącej do niej tyłem.
Przekręcił w drzwiach klucz i wolno obrócił się w stronę łóżka. Miał podartą koszulę, widniały na niej ciemne plamy krwi. Ręce aż do łokci były obtarte i czerwone, jakby maczał je w farbie. Przeniosła zlękniony wzrok najpierw na twarz, gdzie zauważyła kilka draśnięć, później na oczy. Zamarła. Nie mogła uwierzyć, że widzi w nich czystą satysfakcję. Nie wierzyła, dopóki nie uśmiechnął się do niej jak prawdziwy zwycięzca.
Zdjął przez głowę koszulę. Spodnie zsunęły się niżej z wąskich bioder. Mimowolnie zatrzymała wzrok na płaskim brzuchu i zobaczyła wystający koniec pełnej erekcji. Zaskoczona spojrzała znów na jego twarz. W oczach zamigotały mu przewrotne iskierki.
- To co króliczku... Masz ochotę na więcej? – zapytał kusząco miękkim głosem, ominął plamy na wykładzinie i usiadł obok niej.
Patrzyła sparaliżowana, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Właśnie pobił do nieprzytomności człowieka, dłonie miał umazane nie swoją krwią. Istniało pewne prawdopodobieństwo, że zaatakowany chłopak nie przeżyje, a on nie czuł żadnych wyrzutów sumienia. Co gorsze czuł... żądzę.
- Jesteś nienormalny... – szepnęła, gdy zdejmował z niej maskę. – Ja... Ty... powinieneś się leczyć. Twoje zachowanie nie jest normalne... to nieludzkie – mamrotała, próbując powoli się od niego odsunąć, na tyle, na ile pozwalały kajdanki. – Otwórz te cholerne kajdanki, chcę iść do domu.
- A ja mam ochotę z Tobą pokicać – mruknął. – Nie musisz nic robić. Wystarczy, że będziesz – mówiąc to złapał jej kostki, pociągnął zdecydowanie za nogi i wyprostował je. Na zgrabnych kostkach i łydkach po jego dotyku zostały ślady obcej krwi. W otarte nadgarstki dziewczyny znów wrzynał się boleśnie metal.
- Naprawdę jesteś nienormalny, jeśli sądzisz, że po obejrzeniu całego tego brutalnego przedstawienia będę miała ochotę na seks. Z Tobą – wydyszała. Spoważniał.
- Nie musisz mieć. Ja mam. To powinno wystarczyć – powiedział, pochylił się i złapał jeden z dumnie sterczących sutków.
Leżała nieruchomo, tłumiąc w sobie chęć do prężenia się pod nim. Z zamkniętymi oczami, szybko oddychając, próbowała odzyskać kontrolę nad własnym ciałem. "Będziesz tak samo pojebana jak on, jeśli dasz się sprowokować" – myślała gorączkowo, czując niechciane dreszcze na piersi. Ugniatał je teraz, zostawiając na porcelanowej skórze brudne ślady krwi. Nie chciała.. Bóg świadkiem, że nie chciała tej rozkoszy. Nie chciała wygiąć się i jęknąć przeciągle. Nie panowała przy nim nad odruchami swojego ciała. Umysł miała przepełniony okrutnymi obrazami, które mieszały się ze słodyczą dotyku. Czuła dłonie chłopaka na swoich biodrach, pośladkach, udach. Dłonie, które tak niedawno jeszcze niszczyły. Głaskał nimi delikatnie intymne miejsca, kusząc i zachęcając. Czuła wstyd, że tak łatwo mu ulega, że nie potrafi mu odmówić, że z chęcią odpowiada na dotyk.
Widział jak nozdrza rozszerzają jej się ponownie z podniety. Sięgnął między rozwarte uda i powoli wyciągnął z gorącego wnętrza zapomnianą koronkę. Nasączony wilgocią materiał przystawił bez wahania pod jej nos.
- Ssij – rozkazał, stanowczo wciskając koronkę do ust. Chwyciła ją niepewnie zębami i posmakowała językiem własnych soków. Podniecenie spłynęło na nią spiralą, gdy tylko poczuła w nozdrzach swój wyrazisty zapach. Zaczęła ostrożnie ssać włożony między wargi materiał. Wysysała żarliwie wilgoć do momentu, aż czuła szorstkość koronki. Przesuwała wtedy językiem materiał, wpychała go sobie głębiej, byle poczuć jeszcze przez chwilę ten przyciągający smak. Nie obchodziło ją, że chłopak przygląda się jej, tryumfując.
Wyrwał resztkę materiału ze spragnionych ust. Rozpiął spodnie, zsunął bokserki i zaczął ocierać się nagim, nabrzmiałym członkiem o udo. Obrócił ją sprawnie na brzuch, podniósł biodra do góry i wszedł jednym, niezapowiedzianym, gładkim ruchem do końca. Jęknęła gardłowo. Wysuwał się z niej wolno i głęboko wbijał w rytm dudniącej z dołu muzyki. Z każdym kolejnym, ostrym pchnięciem czuła rozcięte rany na nadgarstkach. Otarcia piekły niesamowicie. Mimo to chciała więcej. Chciała, żeby przyśpieszył, dlatego wychodziła mu pupą naprzeciw, nie zważając na ból.
Jedną ręką przytrzymał jej biodro, w drugą złapał i zawinął związane gumką włosy. Szarpnął mocno do tyłu. Z ust dziewczyny wydobył się ciężki stęk. Puścił włosy i obiema rękami złapał za biodra, gotując się i przymierzając do szybkiego natarcia.
Kiedy znalazł już wygodną pozycję zaczął brać ją mocno i nieustępliwie. Po kilku minutach ostrego i nieprzerwanego rżnięcia pot skroplił się na ich ciałach, mieszając się z krwią i rozmazując na skórze. Ciężkie piersi ocierały się o białą pościel, zostawiając czerwone smugi. Dziewczyna nie starała się kontrolować. Liczyło się uczucie, które rosło w niej i zmuszało do ciągłych okrzyków i jęków.
Gdy czuł, że zbliża się do upragnionego końca, pochylił się nad odsłoniętym karkiem dziewczyny i ugryzł, zaciskając mocno zęby na jej zroszonej potem skórze. Zachowywał się jak zwierzę w rui, chcąc naznaczyć ją sobą. Znieruchomiał przy eksplozji, wciąż trzymając w zębach skórę.
Czując tak intensywny impuls na szyi, nagły orgazm wstrząsnął nią i sprawił, że rozpadła się na milion małych, świetlistych kawałeczków. Przez kilka minut nie mogła odzyskać świadomości, na nowo przyjmując kolejne, przychodzące fale rozkoszy. Kiedy burza się rozeszła, co chwilę przez nerwy przechodziły elektryzujące dreszcze. Jakby ciało wciąż nie mogło uwierzyć, że doświadczyło tak wielkiej przyjemności.
Puścił szyję i przetoczył się z trudem na drugi koniec łóżka. Odwrócił się do niej tyłem i sięgnął do szuflady.
Orgazm cichł jeszcze w jej żyłach, gdy leżąc otępiała na brzuchu usłyszała i poczuła szczęk otwieranych kajdanek. Wyciągnęła z nich ostrożnie obolałe dłonie, oceniając rozmiar szkód. Zaognione obręcze prężyły się zarozumiale na skórze. Ślad po nich zostanie na dobrych, kilka tygodni.
Spojrzała na chłopaka, który leżał koło niej z zamkniętymi oczami. Przysunęła się bliżej, czując dziwną, ciągnącą ją do niego więź. Położyła lekko dłoń na spoconym torsie i pocałowała go w ramię. Drgnął, szarpnął się i błyskawicznie wstał, patrząc na nią zirytowany.
- Nie myśl sobie, że byłaś wyjątkowa. Jesteś taka sama jak inne. Gówno warta. – powiedział zdenerwowany, charknął i splunął na twarz dziewczyny.
Oczy zalśniły większym bólem, niż ten którego doznała przez cały wieczór, gdy poczuła jak gęsta ślina chce spłynąć z boku jej nosa. Wpatrywała się w niego, właściwie nie dziwiąc się reakcji. Wzięła do ręki poduszkę i wytarła obojętnie twarz.
W tle usłyszeli dźwięk karetki jadącej na sygnale. Dźwięk ten urwał się tuż pod oknem. Zapewne ktoś z imprezowiczów pomyślał i zadzwonił po pomoc dla pobitego chłopaka.
- Ubierz się. Wybacz, że Cię nie odwiozę, ale mam sprawę do załatwienia na dole. – Uśmiechnął się kpiąco i wyszedł z pokoju.
Odetchnęła głęboko kilka razy. Poderwała się nagle z łóżka i wcisnęła na siebie pogniecione ubranie. Chciała wybiec z tego zasranego pokoju. Uciec przed wszystkim, czego tu zaznała. Brudna i spocona złapała szpilki w dłoń i wybiegła. Przepychała się między tłoczących się w korytarzu ludzi, byle znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, tego domu.
Przeszła przez próg otwartych, wejściowych drzwi. Widziała go jak stoi przy karetce i rozmawia z ratownikiem medycznym. Zauważył ją i uśmiechnął się szyderczo.
- Do zobaczenia! – krzyknął i wesoło pomachał dłonią. Gardło ścisnęło jej się kolejny raz.
Obróciła się szybko na pięcie i zaczęła biec, jakby już teraz ją gonił. Biegła przed siebie boso z paniką w sercu. Biegła w ciemność, chcąc uwolnić się od jego widoku. Uciec przed uczuciem, które się w niej kłębiło. Uciec przed zdradliwą radością, która pojawiła się, gdy usłyszała, że to nie koniec.
Jak Ci się podobało?