Fetyszek
11 lutego 2025
21 min
Z chemii zawsze byłem nogą, a kwasy, zasady, sole i inne chemiczne związki były dla mnie czarną magią. Historia, którą opowiem, wydarzyła się końcem lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Kończyłem podstawówkę i marzyło mi się, by dostać się do dobrego technikum. Warunki były dwa – po pierwsze zdać, po drugie mieć świadectwo z wysoką średnią. To pierwsze to łut szczęścia – jak będą w miarę proste testy, to jakoś przejdę. Drugi warunek prawie już spełniłem, pozostawała nieszczęsna chemia, z której wychodziło ledwo trzy, a pasowało mieć czwórę. Sposób na to był jeden – korki u dobrej chemiczki.
Rodzice wysupłali jakieś zaskórniaki i od pewnego czasu pobierałem korepetycję u pani Alicji, czterdziestoparoletniej nauczycielki chemii w liceum. Pani Alicja, owszem niczego sobie kobitka, zadbana, elegancka, lecz w życiu to chyba jej nie wyszło za bardzo, bo po krótkim epizodzie małżeńskim dość szybko rozwiodła się z rozwiązłym mężem. Była bezdzietna i chyba dość zrażona do facetów. Cóż, sparzyła się raz i nie chciała najwyraźniej wchodzić w żaden związek z kolejnym. Miała również dryg do nauczania, dla mnie tak magicznego i trudnego przedmiotu, jakim była chemia, co zaowocowało tym, że po paru korkach począłem jarzyć te wcześniej dla mnie zaklęte rewiry.
Korepetycje odbywały się popołudniową porą i zawsze dostawałem od niej konkretną godzinę, na którą miałem się stawić. Po ostatnich, gdy podczas ich trwania, zmuszona była odebrać telefon, stała się tak rozkojarzona, że na koniec lekcji stwierdziła krótko: „za cztery dni o tej samej porze”. Jak kazała, tak zrobiłem i w kwietniowe popołudnie stawiłem się przed jej domem. Dzwonek do drzwi i oczekiwanie na ich otwarcie. Trwało to dość długą chwilę. Pomyślałem, że jej nie ma w domu. Po chwili jednak dało się słyszeć szczęk przekręcanego w drzwiach klucza i oczom moim ukazała się pani Alicja, owleczona tylko i wyłącznie w długi kąpielowy ręcznik.
— To ty? — zapytała zdziwiona, widząc moją skromną osobę.
— Yhm, kazała pani przyjść dokładnie o tej porze — odparłem, lustrując jej sylwetkę.
— To przez ten telefon, tak mnie wyprowadził z równowagi, że być może tak ci powiedziałam — odparła. — Wejdź, proszę — dodała i otworzyła szerzej drzwi.
Miała mokre włosy, co wskazywało na to, że musiałem ją wyciągnąć spod prysznica. Po chwili znalazłem się w środku budynku. Jak zawsze w przedpokoju ściągnąłem buty.
— Przejdź, proszę do drugiego pokoju, ja zaraz się ogarnę i zaczniemy naukę — stwierdziła, wskazując mi drugi pokój.
Drzwi od łazienki były otwarte i widziałem w nich starannie ułożoną na desce sedesowej białą damską bieliznę i czarne zapakowane jeszcze rajstopy. Zasiadłem za stołem i od chwili, gdy zobaczyłem ją okręconą tylko w ręcznik, po głowie zaczęły kotłasić się kudłate myśli. W myślach wyobrażałem sobie, jak to zakłada na siebie śnieżnobiałe koronkowe majteczki i równie seksowny biustonosz, a potem wciąga na zgrabne nogi cienkie, czarne, gładkie rajstopki.
Ogólnie miałem jakieś odchylenie od normy w kwestii damskiej bielizny, a stało się to, wtedy gdy z równolatką Klaudią, dobrą kumpelą z podwórka wzajemnie zgłębiliśmy anatomię kobiety i faceta. Pamiętam, że zsuwanie z jej zgrabnych nóżek cielistych rajstopek dało mi takiego kopa, że przy ściąganiu majteczek mój ptaszek praktycznie po jej dotyku trysnął od razu, a moje slipki były wilgotne już w momencie, gdy mi je zsuwała. Teraz czułem, jak mój fallus rośnie i co gorsza, nie mogłem temu zaradzić w żaden sposób.
Pani Alicja po dobrym kwadransie pojawiła się w pokoju i zaprosiła do tego, w którym zawsze odbywały się korepetycje. Ubrana w czarną sukienkę do kolan i czarne rajstopy wyglądała jak zawsze elegancko i gustownie. Po głowie jednak biło mi się, że chętnie bym ją z tej sukienki rozebrał, a potem zabrał się za ściąganie gustownej bielizny, którą z pewnością miała pod spodem. Lekcja ogólnie nie szła, w głowie było co innego i zmuszałem się, by coś pojąć z tego, co chciała wcisnąć do mojej skołowanej łepetyny.
— Coś dzisiaj jesteś jakiś rozkojarzony — stwierdziła.
— Pogoda jakaś, taka — odparłem szybko.
Korki miały się ku końcowi. Dobrze, że siedziałem za stołem i nie było widać namiotu tam na dole, jaki postawił ptaszek. Koniec końcem, jakoś niepostrzeżenie udało mi się go przesunąć nieco na bok.
— No to koniec nauki, za trzy dni o siedemnastej — zakończyła wtłaczanie wiedzy pani Alicja.
– Yhm, mogę skorzystać z łazienki? – zapytałem, choć nie czułem takiej potrzeby.
Sam nie wiem, czemu wypaliłem to zapytanie.
– Tak, proszę – odpowiedziała.
Powstałem i skierowałem się we wiadomym kierunku. Starannie zamknąłem za sobą drzwi i przekręciłem zamknięcie. Korzystałem już nieraz z łazienki, lecz teraz nie za bardzo wiedziałem, co mam zrobić. Rozpiąłem pasek od spodni, podniosłem klapę od sedesu i ściągnąwszy spodnie wraz z majtkami, zasiadłem na tronie. Nie miałem parcia na stolec, mój ptaszek uwolniony z okowów slipek stał w najlepsze. Slipki tam, gdzie tkwiła wcześniej jego odsłonięta główka, były wilgotne od specyficznego męskiego śluzu. Nie dało się ukryć, całą tą sytuacją byłem dość mocno podniecony.
Rozbiegany wzrok szukał czegoś, lecz sam nie wiedziałem czego. W końcu na dłuższą chwilę utkwił na wiklinowym koszu na brudną bieliznę. To chyba było to, co pchało mnie do tej łazienki. Ostrożnie powstałem i z opuszczonymi spodniami i majtkami zrobiłem parę kroków, by dotrzeć w miejsce. Powoli podniosłem klapę i oczom moim ukazała się sterta damskiej bielizny.
Był to niesamowity kop. Bez wahania zacząłem palcami dotykać staniczków, majteczek i rajstop tam upchanych. Czułem, jak moje podniecenie dostaje kolejne bodźce. Na samym spodzie znalazłem czarne żakardowe rajstopki w drobną krateczkę z jakimś tam wzorkiem. Nie mogłem się oprzeć i bez zastanowienia skierowałem je do nosa. Och, ten zapaszek damskich nóżek i stópek w szczególności, to był afrodyzjak. Wyobrażałem sobie, jak seksownie w nich musi wyglądać pani Alicja. Od nosa dłonią skierowałem je na penisa. Ten dotyk ażurku, ten dreszcz podniecenia, gdy materiał rajstopek dotykał mojego ptaszka, był nie do opisania. Na wierzchu sterty wygrzebanej bielizny leżały gustowne czerwone koronkowe majteczki. Odłożyłem żakardowe rajstopy i sięgnąłem po nie. Tak jak poprzednio przyłożyłem je do nozdrzy. Zapach jej piczki królował w jednym z moich receptorów. Pamiętam, jak z Klaudią bawiliśmy się sprośnie i wtedy miałem przyjemność powąchać jej cipki. Ten zapach był bardziej subtelny, dojrzały i mocniejszy, choć cipeczka pani Alicji była kilkanaście metrów dalej, za zamkniętymi drzwiami. Nie mogłem się oprzeć i mimowolnie skierowałem majteczki w kierunku ptaszka. Ten dotyk koronki, a w szczególności kokardki, która była na przedniej części to był dopiero zastrzyk podniecenia. Zaaferowany tym nie usłyszałem nawet kroków pani Alicji.
– Coś ci dolega, masz jakieś kłopoty żołądkowe? – usłyszałem pytanie zza drzwi.
– Nie, już kończę – odparłem przytomnie i w pospiechu począłem ładować stertę bielizny z powrotem do kosza.
Podniecenie sięgało zenitu. Pośpiesznie wrzucałem staniki, majteczki i rajstopki z powrotem do kosza. Staniczki królowały białe, majteczki w stosunku 50/50 białe i czarne, w większości koronkowe, choć zdarzały się i bawełniane gładkie. Rajstopy to mix koloru cielistego i czarnych, jednakże dało się zauważyć także dwie lub trzy pary szarych oraz jedną parę kabaretek w czarnym kolorze. Gdy na placu boju pozostały tylko dzierżone w dłoni czerwone majteczki i żakardowe rajstopki, nie wiadomo dlaczego nie wrzuciłem ich do środka. Bez wahania i zastanowienia wsunąłem żakardowe rajstopy pospiesznie do kieszeni. Co do majteczek miałem inne plany.
Nie myślałem racjonalnie. Może przez głowę przeszło mi, że obie te części damskiej garderoby były na spodzie i pani Alicja już o nich nie będzie pamiętać, lecz głównie miałem jakiś wewnętrzny przymus, aby je mieć. Mało tego, moje perwersyjne myśli osiągnęły stan wrzenia i bez chwili zastanowienia ściągałem spodnie, a potem majtki. Sprawnie wsunąłem na siebie czerwone koronkowe majtki i gdy poczułem dotyk koronki na kutasie, czułem się jak wniebowzięty. Równie szybko naciągnąłem na majteczki swe slipki, a potem spodnie i dla niepoznaki nacisnąłem spłuczkę, by zasugerować, że spuszczam wodę. W planach miałem już, że z autobusu wysiądę dwa przystanki wcześniej i skieruję się w ustronne miejsce nad stawem, gdzie miałem zamiar onanizować się przy pomocy tych gadżetów, które posiadłem w tej chwili. Teraz pozostawało szybko się pożegnać i gnać do autobusu. Przekręciłem zamknięcie i wyszedłem z łazienki. Jak tylko szybko mogłem, skierowałem się w kierunku przedpokoju i począłem wkładać buty. Pani Alicja podeszła do mnie.
– Wszystko w porządku? – zapytała.
– Tak, chyba się trochę przytrułem wczoraj, ale wszystko OK – odparłem szybko, nakładając prawy but.
Nerwowo wiązałem sznurowadła. Chciałem jak najszybciej wyjść, dotrzeć w ustronne miejsce i zrobić sobie dobrze.
– Chyba nie wszystko jest w porządku – stwierdziła, patrząc na mnie.
– Ależ, skąd, wszystko jest dobrze – odpowiedziałem nieco zaniepokojony.
Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi. Spojrzałem na panią Alicję. Wyraz jej twarzy był poważny.
– A co tam masz? – zapytała, wskazując palcem na prawą kieszeń moich spodni.
W jednej chwili przerzuciłem wzrok w miejsce, które wskazała i w tym momencie oblał mnie zimny pot. Z kieszeni spodni wystawała w najlepsze stopka zajumanych rajstop.
– Ttto nic – zacząłem się jąkać.
– Jak to nic, przecież widzę, że to rajstopy – stanowczo odparła pani Alicja.
– Tak, kupiłem je siostrze – wypaliłem szybko, nie myśląc, co będzie dalej.
– Ty nie masz siostry, tylko brata – usłyszałem w odpowiedzi prawdę na temat mojego rodzeństwa.
Pani Alicja w jednej chwili przemieściła się w kierunku drzwi wyjściowych, tarasując do nich dostęp.
Dłonią wcisnąłem wystającą część rajstop głębiej. Począłem sznurować drugi but.
– Wyciągnij to z kieszeni i w ogóle opróżnij kieszenie – usłyszałem z jej ust.
– To dla koleżanki... dziewczyny, prosiła mnie, bym jej kupił – próbowałem ratować sytuację.
Teraz dopiero zobaczyłem twarz pani Alicji. Była poważna, skupiona i moje kłamstewka nie robiły na niej żadnego wrażenia.
– Opróżnij kieszenie – stwierdziła stanowczo.
– Ale naprawdę nie ma takiej potrzeby, ja tam nic nie mam – odparłem.
– Wyciągaj wszystko!– jej głos był coraz bardziej stanowczy.
Ten pośpiech i podniecenie sprawiły, że wtopiłem nieprzeciętnie. Teraz, zamiast szybkiego onanizmu musiałem skonstruować jakąś linię obrony na tę okoliczność. Widząc, że nic nie wskóram, przestałem sznurować obuwie i z kieszeni począłem wyciągać to, co w nich tkwiło. Zacząłem od lewej dobrze, zdając sobie sprawę, że w prawej są ukradzione rajstopy. Na półeczce przy lustrze ułożyłem etui z dokumentami, drobne pieniądze na autobus i wyjęte z prawej kieszeni rajstopy. Pani Alina wzięła je do ręki.
– Skąd to masz? – zapytała.
Zdawałem sobie sprawę, że kłamstwo ma krótkie nogi. Jednakże postanowiłem dalej brnąć w wersję z dziewczyną.
– Kupiłem dla dziewczyny, kiedyś mówiła, że jej się podobają i marzy o takich – łgałem jak z nut.
– Kupiłeś, powiadasz, a gdzie opakowanie, przecież luzem nie sprzedają, a te wyglądają na używane, bo część majteczkowa jest zwinięta. Nikt nie sprzedaje używanych rajstop, a te w szczególności są specyficzne, bo z włoskiej przędzy – odpowiedziała tak wymownie, że kopara mi opadła.
Nastąpił impas, nie wiedziałem, co teraz odpowiedzieć, a co najgorsze pani Alicja przekręciła klucz w zamku od drzwi wejściowych i omijając mnie, skierowała się do łazienki. Stałem jak wryty w przedpokoju i gdyby tam było okno, to bym przez nie prysnął. Podniecenie, chyba ze strachu zmalało, tak że mój pituś był teraz malutki.
– Tak jak myślałam, to moje rajstopy – usłyszałem wyrok zza drzwi łazienki.
Nie miałem gotowego szablonu co odpowiedzieć.
– I na dodatek ktoś grzebał w mojej bieliźnie – usłyszałem.
To nie tak miało być. Z opcji szybkiego wypadu i zrobienia sobie dobrze pozostały mrzonki. Teraz musiałem walczyć, by to, co zrobiłem, pozostało tylko tu i nikt inny się o tym nie dowiedział. Korepetytorka wyszła z łazienki. Chcąc nie chcąc nasze spojrzenia musiały się skrzyżować.
– Mam rację, że to moje rajstopy? – zapytała.
Nie warto było brnąć dalej. Spuściłem wzrok ku dołowi.
– Tak, pani – wydukałem.
– Po co je wziąłeś? – zapytała.
– Podobały mi się, są takie sexy – odparłem, mając nadzieję, że to stwierdzenie załagodzi sprawę.
– Ale co chciałeś z nimi zrobić, bo nie powiesz mi, chyba że podarować dziewczynie – zapytała ponownie.
Gonitwa myśli przeszła przez łeb, nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć.
– No czekam – ponagliła.
– Nie wiem, to wyszło tak nagle – wypaliłem, nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
Omiotła mnie wzrokiem. Czułem jak prześwietla, każdy kawałek mojego ciała. Stałem z zawiązanym jednym butem i rozsznurowanym drugim w przedpokoju i czułem się nieswojo. W duchu kląłem na siebie, że pośpiech doprowadził mnie do takiej sytuacji.
– Rozbieraj się! Nie mam pewności, że nie wziąłeś czegoś jeszcze – usłyszałem.
To było jak piorun z jasnego nieba.
– Naprawdę nie, już ja to oddam i sobie pójdę, ja naprawdę nic więcej nie mam – wyrzuciłem z siebie, z prędkością karabinu maszynowego.
– To się okaże – odparła.
– Ale naprawdę…… – kontynuowałem
– Rozbieraj się – przerwała mi stanowczym głosem.
Nim podjąłem decyzję co robić, w locie przeanalizowałem sytuację. Jej czerwone majteczki miałem pod slipkami i za nic w świecie nie było ich widać spod nich, bo jak dobrze pamiętałem, były bardzo obcisłe i ściśle przylegały do ciała. Tym, że rozbiorę się do majtek, nie ryzykowałem nic. Dlatego postanowiłem, że dla dobra sprawy wykonam to, co poleciła.
– OK, już się rozbieram – odparłem i począłem rozsznurowywać buta.
Powoli, jak tylko mogłem najwolniej, zrzuciłem z siebie spodnie. Pani Alina poleciła, bym ściągnął koszulę i podkoszulek co równie wolno i z ociąganiem uczyniłem. Stojąc przed nią tylko w skarpetkach i slipkach miałem nadzieję, że to koniec. Posunąłem się jeszcze bardziej i ściągnąłem obie skarpety.
– No widzi pani, że nic nie mam – zakomunikowałem, pozostając w samych slipkach.
Dalej jej wyraz twarzy był poważny. Czekałem na komendę, by założyć na siebie ubranie.
– Majtki też ściągnij – usłyszałem to, czego usłyszeć nie chciałem.
– Ale jak to, przecież tak nie można – zakwestionowałem jej polecenie.
– No już raz, dwa – odparła.
– Nie – odparłem stanowczo.
Nastała chwila ciszy. Czekałem co powie, mając nadzieję, że ten stanowczy gest powstrzyma ją przed dalszymi niecnymi działaniami.
– Jak nie to nie, nie ma sprawy, jest telefon, dzwonię do twoich rodziców i powiem im, co to z ciebie za ziółko – odparła.
Wizja telefonu do rodziców oraz wersji, że zakosiłem jej rajstopy, była tym, czego obawiałem się najbardziej. Już widziałem reakcję ojca i matki na fakt, że ich syn jest jakimś seksualnym dewiantem.
– Nie, proszę nie – zaskomlałem, widząc, że ma zamiar iść w kierunku aparatu telefonicznego.
Teraz pozostawał fakt, jak ściągnąć za jednym razem moje slipki i jej czerwone figi, tak, by tego nie zauważyła. Dodatkowo fakt, że miałem za jakiś czas stać przed nią nago, spowodował to, że mój ptaszek począł stawać się coraz większy.
– Rozbierasz się czy nie? – zapytała.
– Tak, już – odparłem i począłem tak chwytać gumkę od slipek by i uchwycić gumeczkę jej majteczek.
Nie była to taka prosta operacja, zestresowany próbowałem zrobić to jak najlepiej, lecz chyba mi to nie wychodziło. Ta sytuacja nie umknęła uwadze pani Alicji.
– Przestań, samą sprawdzę, bo widzę, że się motasz – stwierdziła i podeszła do mnie.
Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałem. Pani Alicja jednym ruchem swoich dłoni zsunęła w dół moje slipki. Nawet nie miałem czasu zaoponować. Slipki zjechały w dół do kostek, a ja pozostałem tam w jej czerwonych figach.
– No proszę, a mówiłeś, że już nic nie masz, ty mały zboku – skwitowała.
Penis wystawał ponad gumkę majtek i był wilgotny. Cały paliłem się ze wstydu.
– No, nieźle, nie wiedziałam, że z ciebie taki zboczek – usłyszałem z jej ust.
Dalej stałem jak ten palant w czerwonych figach, z których wystawała główka wzwiedzionego ptaszka.
– Oddawaj mi te majtki – powiedziała pani Alicja i bez chwili wahania poczęła ściągać ze mnie czerwone majteczki.
Stałem jak zahipnotyzowany i nie robiłem nic, patrząc tylko, jak zsuwa ku dołowi czerwoną bieliznę. Bez zastanowienia podniosłem najpierw jedną, a potem drugą stopę ku górze, w momencie, gdy majteczki zjechały do kostek. Stałem teraz kompletnie nagi ze stojącą pałą przed swą korepetytorką.
– Nie no muszę z tym coś zrobić, bo to przechodzi ludzkie pojęcie, co ty wyprawiasz – stwierdziła i zostawiając mnie osłupiałego, ruszyła w stronę stolika, na którym stał aparat telefoniczny.
– Co pani chce zrobić? – zapytałem.
– Dzwonię do twoich rodziców, przecież tak tego nie można zostawić – usłyszałem w odpowiedzi.
Bez zastanowienia ruszyłem za nią i w chwili, gdy podniosła słuchawkę telefonu padłem na kolana i objąwszy dłońmi jej nogi, wtuliłem swą głowę w jej sukienkę.
– Błagam, niech pani tego nie robi – zaskamlałem.
Nie mogłem dopuścić do tego, by o tym fakcie dowiedzieli się moi rodzice. Byłaby to katastrofa.
– I co mam to puścić w niepamięć, to niemożliwe, twoi rodzice muszą z tym coś zrobić – usłyszałem w odpowiedzi i zobaczyłem, jak palcem wybiera na klawiaturze pierwszy numer.
– Błagam, ja zrobię wszystko, tylko niech pani nie dzwoni – wyrzuciłem z siebie, prawie płacząc.
Podniosłem głowę ku górze i zobaczyłem jej wyraz twarzy. Widać było, że tryumfowała, mając mnie całkowicie nagiego i klęczącego przed nią na kolanach.
– Tak, wszystko? – zapytała.
– Wszystko – odparłem bez zastanowienia.
Odłożyła słuchawkę telefonu. Był to pierwszy dobry znak od dłuższego już czasu.
– Puść mnie i wstań – usłyszałem.
Bez chwili wahania uczyniłem to, co chciała.
Stałem teraz przed nią i czekałem, co będzie dalej. Ona lustrowała mnie wzrokiem. Szczególnie dłuższą chwilę poświęciła na mego stojącego ptaszka.
– Dobrze, nie zrobię tego, ale najpierw powiedz mi, po co była ci potrzebna moja bielizna – rzuciła.
Pytanie zadane było konkretnie i bajeczka o tym, że chciałem to dla dziewczyny nie wchodziła w rachubę. Nie miałem głowy na to, by wymyślić coś innego, należało powiedzieć prawdę.
– Bo mi się to bardzo podobało i mnie to podnieca – odpowiedziałem prawie szeptem.
Uśmiechnęła się na to stwierdzenie.
– Że to cię podnieca, to widać i to dość wyraźnie – odpowiedziała palcem, wskazując na stercząca pałkę.
Penis stał jak drut, odsłonięta główka była wilgotna z podniecenia. Na dodatek teraz fakt, że patrzyła właśnie tam dawał dodatkowa porcję podniecenia.
– Ale co konkretnie chciałeś zrobić? – drążyła dalej temat.
Czułem się już wcześniej mocno zażenowany. Odkrywałem przed prawie obcą kobietą swe pragnienia, skrywane praktycznie przed całym światem.
– No chciałem się podniecić – wydukałem cicho.
– Ale konkretnie mów jak – usłyszałem.
Popatrzyłem na nią. Jej wyraz twarzy mówił sam za siebie. Tryumfowała i dobrze zdawała sobie sprawę, że ma mnie w garści.
– Chciałem się masturbować – szepnąłem.
Te jej uśmieszek mówił wszystko.
– A, podnieca cię damska bielizna! Może ty jesteś jakimś transwestytą? – usłyszałem w odpowiedzi.
Tak siebie nie oceniałem. Był to dla mnie jakiś rodzaj fetyszu, który dawał dodatkowe podniecenie.
– Ależ nie, nie jest tak, jak pani mówi – zaprzeczyłem temu stwierdzeniu.
– No to jak jest, powiedz mi – odparła.
– Ten dotyk jest dla mnie taką podnietą – zdawkowo odparłem.
To przesłuchanie dawało pani Alinie wybitną satysfakcję. Odkrywałem przed nią swe skrywane seksualne potrzeby. Co gorsza, te wyznania potęgowały również i u mnie poziom podniecenia, który dawno już osiągnął masę krytyczną.
– No dobrze, to pokaż mi jak to cię podnieca – kontynuowała przesłuchanie.
– Co? – odparłem zaskoczony takim obrotem sprawy.
– No pokaż mi, jak się tym podniecasz – odparła rzeczowo i ruszyła w kierunku łazienki.
Stałem jak zbaraniały nie bardzo wiedząc co teraz począć. Sytuacja wymykała się spod kontroli i co gorsza, ta kobieta poczynała sobie coraz śmielej.
– Tych rajstop mi szkoda, ale śmiało możesz pokazać mi na tych – stwierdziła, trzymając w dłoni cieniutkie cieliste rajstopy.
– Ale jak to jak… – wydukałem, patrząc na nią.
– Ano tak, normalnie. Jak nie, telefon jest tam – postraszyła wizją rozmowy z rodzicami.
Drżącą dłonią wziąłem od niej rajstopy.
– No już, do dzieła – ponagliła mnie.
Sytuacja była tragiczna. Miałem teraz zaspokajać się na jej oczach. Sam nie wiedziałem, jak zacząć. Trzymałem w dłoni te rajstopy i czekałem chyba na cud.
– Choć nie, dopiero teraz dam ci podnietę – zmieniła zdanie i zabrała z mojej dłoni rajstopy.
Bez zażenowania dotknęła nimi mojego ptaszka. Poczułem jak fala przyjemnego bodźca przeszywa moje ciało. Produkowany śluz pozostał na nylonie.
– No jak na swój wiek, to masz go sporego – oceniła rozmiar penisa i w dalszym ciągu przesuwała rajstopki po główce członka.
Nie ukrywałem, że było to dla mnie przyjemne. Zamknąłem oczy. W najśmielszych snach nie przewidywałem takiego scenariusza. Fala wstydu mieszała się z falą podniecenia i ta mieszanka powodowała ciągle rosnącą falę rozkoszy.
– Dobrze, a teraz założymy rajstopki – stwierdziła, kończąc drażnienie członka.
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Stałem jak wryty, patrząc, jak ona roluje cieliste rajstopki i schylając się ku moim stopom ma je zamiar mi założyć.
– Ale po co? – zaoponowałem.
– Bo tak chcę. No już, nóżka do góry – odparła bezpretensjonalnie.
Wykonałem to polecenie bez żadnego oporu. Po chwili czułem jak nylon rajstop powleka moje nogi, a następnie okrywa mojego sterczącego członka. Stałem przed nią, niebywale zadowoloną ubrany w damskie cieliste rajstopy. Jeszcze nigdy nie zakładałem ich na siebie. Moje doświadczenia z nylonowym onanizmem kończyły się na tym, że dłonią owleczoną w rajstopę się zaspokajałem. Raz, czy dwa razy nałożyłem na sterczącego fallusa część rajstop, która okrywa nogi, zwracając uwagę, by część stopkowa, tam, gdzie jest szew dotykała główki. Teraz miałem rajstopy na sobie i nie ukrywałem, że to doświadczenie dawało mi niezłego kopa. Wilgotny ptaszek momentalnie pozostawił swój śluz na majteczkowej, nieco grubszej części rajstop. Pani Alicja zadowolona ze swego dzieła lustrowała mnie odzianego w cieliste rajstopy.
– No jeszcze wydepilować nóżki i niezła z ciebie laska – oceniła, wprowadzając mnie w zakłopotanie.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Obawiałem się, że za chwilę pójdzie do łazienki i przyniesie maszynkę do golenia celem usunięcia mojego owłosienia z nóg i krocza.
– Odwróć się – rozkazała a ja bezwiednie wykonałem to, co nakazała.
Poczułem jak jej ciało opiera się o moje plecy. Jej dłonie powędrowały ku dołowi. Prawa dłoń uchwyciła poprzez materiał rajstop stojącego ptaszka, lewa powędrowała w kierunku worka mosznowego. Oparła swą twarz na moim lewym ramieniu.
– No jak tam, mój rajstopkowy zboczeńcu? – zapytała i poczęła wykonywać ruchy posuwisto zwrotne prawą dłonią.
Nie odparłem nic. Jej lewa dłoń macała jądra.
– Ale co pani robi? – zmusiłem się po chwili na zapytanie.
– To, co miałeś zamiar zrobić sobie sam, a teraz to chyba będzie o wiele przyjemniejsze – szepnęła mi do ucha.
Stała się perwersyjną kobietą, która miała pod kontrolą chłopczyka w damskich rajstopach. Czułem na plecach jej ciało, była oparta o mnie. Ruchy jej dłoni były coraz szybsze i czułem, że jeszcze chwila i dojdę.
– Dobrze ci, mój mały zboczku? – kontynuowała swą perwersyjną grę.
– Tak – westchnąłem i wcale nie kłamałem.
Rajstopy w części majteczkowej były wilgotne. Byłem mega podniecony i chwile dzieliły mnie od wytrysku. Lewa dłoń coraz śmielej buszowała po worku mosznowym, co wzmagało podniecenie.
– O, ooo, aaaaaah – jęknąłem, w chwili, gdy poczułem jak pierwsza porcyjka spermy tryska w nylon rajstopek.
– O jeszcze, jeszcze – szepnęła i wcale nie miała zamiaru kończyć tej ręcznej roboty.
Czułem, jak ogromna fala orgazmu przeszywa moje ciało. Kolejne porcje spermy tryskały z członka i przesiąkiwały przez mokry nylon rajstopek. Jęczałem z rozkoszy, byłem jak w transie.
– Już dość, proszę – jęknąłem, gdy mój ptaszek wydalał z siebie kolejny zapas nasienia.
Ledwie stałem na nogach. Pani Alicja, widząc, że już po wszystkim, przestała drażnić penisa. Jej dłoń była lepka od spermy.
– No nieźle się spuściłeś – skwitowała i otarła swą lepką dłoń o moje uda.
Otworzyłem oczy i spojrzałem w dół. Nasienie pokrywało praktycznie całą przednia majteczkową część rajstop. Pojedyncze kropelki tkwiły niżej na nich, tam na nogach. Podłoga również nie została oszczędzona. Penis malał w zaskakująco szybkim tempie.
– No i jak ci było, mały zboczku? – zapytała.
– Dobrze – odparłem zdawkowo dochodząc do siebie.
Wyszła zza moich pleców i stanęła teraz frontem do mnie. Widać było z jej miny, że była zadowolona.
– No, ściągamy rajstopki, koniec tego dobrego – zawyrokowała i jej zgrabne palce uchwyciły gumkę rajstop.
Powoli ściągała je ze mnie. Mokry od nasienia nylon, rolowany w dół nasiąkał jeszcze bardziej. Podniosłem najpierw jedną, a potem drugą stopę i po chwili byłem wyzwolony z okowów rajtuz. Tkwiłem nagusieńki jak wcześniej z taką tylko różnicą, że teraz mój fallus był w spoczynku.
– No wytrzemy tego rozbójnika – stwierdziła i kawałkiem suchego nylonu przetarła mokrego ptaszka.
Nie miałem siły ani ochoty, by jakoś jej w tym przeszkodzić. Po prostu bezwiednie poddawałem się temu co czyniła.
– No ubieraj się, bo pora na ciebie – rzuciła, gdy zakończyła ocierać ptaszka.
Nie musiała mówić tego dwa razy. W ekspresowym tempie zacząłem nakładać na siebie ubrania. Nie upłynęło sporo czasu, gdy kompletnie ubrany czekałem co powie dalej.
– No to za trzy dni się widzimy, możesz przyjść nieco wcześniej, to mi znów poopowiadasz i pokażesz co nieco – rzuciła, widząc, że jestem gotowy do wyjścia.
– Tak dobrze, będę wcześniej – odparłem.
– Tylko nie zabawiaj się sam ze sobą, bo mam wobec ciebie inne plany – perwersyjnie szepnęła mi do ucha, dając do zrozumienia, że kolejna lekcja chemii podobnie jak ta pozostanie mi na długo w pamięci.
Gdy opuściłem jej dom, miałem mieszane uczucia. Wiedziałem, że rozpoczął się jakiś nowy rozdział mojego erotycznego życia.
Jak Ci się podobało?