F jak Fujiko
17 maja 2017
21 min
Okazja czyni złodzieja.
Pod koniec pierwszego roku studiów wybrałem się na weekend do Wrocławia. Chciałem w końcu zobaczyć słynne krasnale. Zarezerwowałem miejsce w hostelu, kupiłem bilet i w drogę. Sam. Bez Eweliny (o niej innym razem), która wiecznie by się zastanawiała, jak przekonać tatę. Bzykała się ze mną dwa lata, po kryjomu, ale nie miała odwagi otwarcie przeciwstawić się ojcu. Żeby ją w końcu traktował jak wolnego człowieka. Miałem tej uległości po dziurki w nosie.
Wieczorem napisałem do niej, że jestem w akademiku, uczę się do kolokwium, tęsknię bardzo i życzę powodzenia na egzaminie. Po niedzieli Ewelina podchodziła do kolejnej części matury. Odpowiedziała, że też tęskni i kocha. Że chciałaby leżeć ze mną. Nade mną, pode mną i obok mnie. Że usta ją swędzą. Że czeka z niecierpliwością, aż będzie mogła znowu poczuć mój smak. W sobotę, sama w pościeli, była bardzo rozmowna.
Jednocześnie wsłuchiwałem się w głosy za ścianą. Dwie dziewczyny ewidentnie zakłócały ciszę nocną. Rozmawiały o czymś bardzo wesołym, przynajmniej dla nich. Ich wysokie głosy przenikały bez trudu przez cienką ścianę z tynku, farby i być może cegieł. Przesłona zniekształcała jedynie słowa do niepoznania. Beztroski dziewczęcy śmiech tunelował za to zupełnie niezmieniony. Starałem się domyślić, co je tak mocno bawiło i jak wyglądały. Nosiłem się z myślą, by iść do nich, postawić ultimatum, że albo pozamykają buzie, albo zaproszą mnie do środka i pośmiejemy się razem.
Wtem za ścianą ucichło. Spojrzałem na zegarek: jedenasta. Pora siusiu i spać. Zostawiłem włączony laptop i poszedłem do łazienki. Wracając, na korytarzu ujrzałem kobiecą sylwetkę z krótkimi gęstymi włosami i w białym T-shircie zachodzącym na uda. Na plecach napis w kanji. Trzy znaki: usposabiać-układać-radzić sobie, dziewczyna, ogień. Ognista dziewica. Dziewica jak ogień. Zatoczyła łuk. Odbiwszy się od lewej ściany, oparła się o framugę po prawej stronie. Niezdarnie pchnęła uchylone drzwi.
– Ola? – zawołała koleżankę.
Przestawiła nogę przez próg, opierając się o ścianę i klamkę. Była tak pijana, że nie mogła o własnych siłach utrzymać się na nogach. Kolana rozjeżdżały się na boki. Moją uwagę zwróciło jednak coś innego. Dziewczyna pomyliła pokoje.
– No, Lubku, raz się żyje! – pomyślałem, a raczej pomyślał wyposzczony kumpel w bokserkach. – Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!
Chwyciłem nieznajomą pod pachy i pomogłem jej dojść do łóżka.
– Ola? It’s your bed, not mine. [To twoje łóżko, nie moje] - powiedziała po angielsku, z japońskim akcentem, z bezdźwięcznym b, l zamiast r, bez zachowania długości sylab.
Położyłem ją na brzuchu i wróciłem do drzwi, czym prędzej przekręcić klucz w zamku.
Usiadłem obok półprzytomnej koleżanki Oli. Błyskawicznie oceniłem sytuację. On ocenił. Testosteron – w górnym przedziale normy. Adrenalina – poziom ostrzegawczy znacznie przekroczony. Szansa na seks – sto procent. Szansa na zgodę partnerki – zero. Ryzyko protestu – pięćdziesiąt procent, przynajmniej w pierwszej fazie. Ryzyko kary – małe. Zależy od tego, co ofiara zapamięta, czy Ola zasnęła, jak długo będzie bezczynnie czekać na powrót pijanej koleżanki. Wybór: zgwałcić natychmiast albo poczekać do rana. Wtedy można by się zapoznać, napić się kefiru, wyleczyć kaca i potem, na trzeźwo, być może, ewentualnie, jeśli dziewczyna nie musi być wierną narzeczonemu...
– Zaczynaj, Lubku! Zawsze możesz przestać, jak cię zacznie męczyć moralność. Ona nie będzie niczego pamiętać. Jest pijana! Zaczyna chrapać. – Ten w bokserkach znalazł odpowiedni argument.
– Ola? You’re strong. [Silna jesteś.] – wybełkotała Azjatka, gdy położyłem ręce na jej karku, by przez moment pomasować i sprawdzić reakcję na dotyk.
– Yes. [Tak] – odpowiedziałem bezczelnie.
Gdyby się zorientowała, że Ola mówi męskim głosem, gdyby na mnie spojrzała, powiedziała „nie”, „no” [ang. "nie"], albo „iie” [jap. "nie"], zostawiłbym ją w spokoju. Nie zaprotestowała w żadnym języku. Mruknęła jedynie:
– Mm.
Za ścianą nadal cicho. Ruszyłem do boju. Obróciłem ofiarę na plecy, przełożyłem jej ręce nad głowę, i położyłem się na nią. Nim się zorientowała, że nie jestem Olą, zdążyłem już rozgościć się między jej nogami, penisem niczym taranem uderzałem w szczelinę, jeszcze schowaną pod majtkami. Władzę nad bobą oddałem instynktowi.
– Najpierw przygwoździć! Wbić gwóźdź! Unieruchomić gwoździem! Przybić! Zniewolić! – darł się kapral penis, motywując organizm.
– Who are you? Where am I? Oh, no! [Kim jesteś? Gdzie jestem? O, nie!]
Przykryłem jej twarz poduszką. Trzymając mocno lewą ręką za oba nadgarstki, prawą złapałem za kolano.
Pociągnąłem do góry, ustawiając szparę centralnie na wprost tarana.
– Be quiet! [Cicho!] – rozkazałem półszeptem.
Ścisnąłem ją za pośladek. Pociągnąłem za majtki.
– Stop! Please! [Przestań! Proszę!] – Poduszka szybko ześliznęła się z jej twarzy. I dobrze. Nie zamierzałem przecież jej udusić.
– No. [Nie.]– powiedziałem krótko, nie przestając napierać na zagłębienie w kroczu.
Niemniej prośbę spełniłem. Puściłem nadgarstki. Zszedłem z dziewczyny, kładąc się obok niej. Dyszeliśmy oboje ciężko, niemiarowo.
– Who are you? [Kim jesteś?]– spytała z ulgą.
– Lubek. What’s your name? [Lubek. Jak masz na imię?] – Lubek. Lubomir. Rodzicom niech będą dzięki za niepospolite imię.
– Fujiko. – Imię japońskie.
– I will have sex with you. [Przelecę cię.] – oznajmiłem tonem rzeczowym, wyraźnie artykułując każdą głoskę.
– What?! [Co?!]
– I want you. [Chcę cię mieć.]
Nie czekając na kolejny wyraz zdziwienia tudzież protestu, zatkałem jej usta. Złapałem za majtki i zacząłem ściągać. Odpowiedziała chaotycznym wymachiwaniem rękami i nogami. Odsłonić biodra było całkiem łatwo. Zsunąć gatki poniżej pośladków również nie przysporzyło większych trudności. Wiedziałem, że i przez kolana da się je przesadzić. Że to tylko kwestia czasu. Bałem się za to krzyków. Wołania o pomoc.
– Be quiet! O.K.? [Bądź cicho! O.K.?] – wypuściłem majtki z garści.
– Yy. – kiwnęła głową.
Walka wyczerpywała nas oboje, ale dziewczynę znacznie prędzej. Dyszała alkoholem.
– Be quiet, now, please! Fujuko, calm down, please! [Teraz bądź cicho, proszę! Fujiko, uspokój się, proszę!] - Całkowicie uwolniłem jej ręce. Pogłaskałem po czole.
Przyjrzałem się buzi. W mroku trudno było dojrzeć szczegóły; laptop dawno już przeszedł w stan hibernacji, jedyne źródło światła znajdowało się za oknem. Zobaczyłem tylko, że twarz miała szeroką, wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, mały podbródek. Wąskie oczy, wydatne brwi i grube, mięsiste usta. Kuszące. Gdyby nie odór wódki, idealne do całowania...
– Where is Ola? [Gdzie jest Ola?]
– Not in here. [Nie tutaj.]– uśmiechnąłem się, wcale nie fałszywie. – In her room, I suppose. [Pewnie w swoim pokoju.]
Normalny gwałciciel załatwiłby sprawę, bijąc po twarzy, miażdżąc sutek. Zadałby ból, poniżył, zastraszył i wszedł w dziewuchę bez ceregielenia. A mnie się zbierało na sentymenty i gierki.
– Frajer, nie gwałciciel! – burzył się ten na dole, żądny kopulacji.
– Where? [Gdzie?]
– Don’t scream now, please! [Nie krzycz teraz, proszę!] – poprosiłem tonem negującym możliwość sprzeciwu.
Nie kneblowałem ust. Mogła krzyknąć. Gwałciciel z prawdziwego zdarzenia nie pozwoliłby sobie na takie ryzyko, ale mnie było wszystko jedno. Zresztą, kto ze śpiących w hostelu przejąłby się pojedynczym krzykiem? Pijana Ola? Zdjąłem majtki Fujiko. Jej nieporadne wierzganie w niczym nie przeszkodziło.
– Who are you? [Kim jesteś?]– spytała sennie. Nagle stała się spokojna. Świadomość ulatywała przez półzamknięte oczy.
– Pora działać! – powiedział kumpel moimi ustami, domagając się wyjścia z bokserek.
– You are nice, Fujiko. [Milutka jesteś, Fujiko.]– Obnażyłem się przed dziewczyną.
– Oh, no! Please, don’t do it! [O, nie! Proszę, nie rób tego!]– ożywiła się znowu. Zaprotestowała, bez wyraźnego przekonania.
Klęknąłem przed nią. Rozsunąłem nogi, Pochyliłem się, umieszczając rękę przy jej boku. Spojrzałem na nią z góry, pożądliwie.
– No! Don’t do it! [Nie! Nie rób tego!] – Fujiko ogarnęła panika.
Zaczęła wierzgać, odpychać się rękami i nogami. Natychmiast opadłem na nią. Przygniotłem tułów lewym przedramieniem. Prawą ręką nacisnąłem na kolano, przyciskając je do łóżka. Fujiko nie dała za wygraną. Szarpała się. Przez chwilę walczyła, przerażona. Bez nadziei na zwycięstwo. Trudno bronić dostępu do krocza, leżąc w rozkroku. Oboje wiedzieliśmy, że wynik zmagania był przesądzony.
– Now, honey! [Teraz, kochanie!] – jęknąłem, wcisnąwszy członek między fałdy jej kobiecości.
– Haaa. – bezdźwięcznym wypuściła powietrze przez szeroko otwarte usta.
Wszedłem w nią, głęboko. Wcisnąłem się w ciasny tunel. Poczułem, jak jego ściany rozkosznie napierają na mnie.
– Fantastic! [Cudownie!]– Poruszyłem odrobinę wstecz i pchnąłem z powrotem. – You’re the best, Fujiko! [Jesteś super, Fujiko. Najlepsza!]
– Aai! Ai! – odpowiedziały mi głośne piśnięcia.
Zacząłem tłoczyć. Wysuwać się prawie w całości i zanurzać się w pochwę. Przerwałem, dopiero gdy mięśnie brzucha kłującym bólem dały znać o zmęczeniu. Fujiko od dawna już nie piszczała. „Ai” zastąpiły nieme „ha”, wydobywające się głęboko z gardła.
– How do you feel, Fujiko? [Jak się czujesz, Fujiko?]
– Good. [Dobrze.]
Po kilku minutach seksu wydała mi się zupełnie trzeźwa.
– May I put your leg on my arm? [Mogę położyć sobie twoją nogę na plecy?]– spytałem, czy możemy zmienić pozycję.
– I don’t know. [Nie wiem.]
Wyszedłem z niej na chwilę.
– Aai! – pisnęła jak na początku, tylko ciszej.
– Is everything all right? [Wszystko w porządku?]
– Yes… It hurts a little. [Tak... Trochę boli.]
– Should we stop now, Fujiko? [Mamy przestać, Fujiko?]
Na wszelki wypadek wprowadziłem członek z powrotem do pochwy.
– No. [Nie.] – Uśmiechnęła się.
Zacząłem tłoczyć od nowa.
– Ach! Aach! Aaach! – dziewczyna po każdym pchnięciu wydawała coraz dłuższe jęknięcie.
Przyspieszyłem. Odpowiedziała piskliwie:
– Ai! Ai! Ai!
– Let’count, Fujiko! One, two three… [Policzmy, Fujiko. Raz, dwa, trzy...]
– Aai! Aai! Aai!
Po dwudziestu pięciu mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Opadłem na Fujiko całym ciężarem ciała.
– Aaach! Ai! Aaai! – Delikatne skurcze tunelu, które oplotły mnie jak dziesiątki pętelek, świadczyły o jednym: zgwałcona dziewczyna, chcąc, czy nie chcąc, czuła się dobrze.
– I haven’t come yet. [Jeszcze nie doszedłem.] – szepnąłem i nie wychodząc z Fujiko, obróciłem nas o sto osiemdziesiąt stopni.
– What now? [Co teraz?] – spytała cicho, znalazłszy się na górze.
– Sit on me, please! I wanna see your body. [Usiądź na mnie, proszę. Chcę cię obejrzeć.]
Posłuchała. Siły miała naprawdę niewiele, ale wystarczyło, by zdjąć T-shirt i poruszyć się na mnie jak kowboj.
Gdy się po chwili zakołysała, tracąc równowagę, błyskawicznie objąłem ją w talii, nie dopuszczając do upadku. Fujiko instynktownie oparła się stopami daleko za moimi biodrami.
– Thank you. What is your name? [Dziękuję. Jak masz na imię?]– poprosiła, żebym przypomniał, jak mam na imię. Uśmiechała się przy tym uroczo. Świadoma w jak tragi-komicznej sytuacji się znalazła.
Nie wiedziała tylko, że znajdowała się w moim pokoju. Wciąż zdawało jej się, że byliśmy na łóżku Oli. Tłumaczyła sobie, że koleżanka podstępnie zwabiła ją do nieznanego miasta, obiecując ciekawą architekturę i tysiąc lat historii Europy w pigułce, upiła i sprzedała jakiemuś zwyrodnialcowi. Który okazał się miłym człowiekiem. A wymuszony seks z nim, gwałt, wcale nie był tak straszny, jak powinien. Zamiast próbować zabić sukinsyna, pytała się, jak ma na imię, suwała się po jego penisie. Nie dlatego, że ją zmuszał, tylko dlatego, że chciała.
– Lubek. You’re beautiful, Fujiko. [Lubek. Jesteś piękna, Fujiko.]– Podobały mi się jej piersi. Dość duże jak na Azjatkę. W jej wypadku stereotyp, że rasa żółta dorasta najwyżej do rozmiaru A, nijak się nie potwierdził. Pocałowałem ją w usta.
– What do you want now, Lubek? [Co teraz zechcesz, Lubku?]– spytała, gdy rozłączyliśmy usta. Wygląd warg nie kłamał. Była słodka.
– I wanna make love to you… Does it still hurt, Fujiko? [Chcę się z tobą kochać... Nadal boli, Fujiko?]
Dopiero w tym momencie zrodziło się we mnie pytanie, co właściwie mogło ją boleć. Bo przecież nie błona dziewicza. W Japonii, czytałem, już dwunastolatki mają „to” za sobą. Nie mogłem wykluczyć, że wiek Fujiko opisywały cyfry jeden i dwa, w paszport nie zaglądałem, ale raczej w odwrotnej kolejności.
– A little bit. It is much worse when I have my period. So, don’t worry, Lubek. [Tylko trochę. Podczas okresu bywa o wiele gorzej, więc się nie martw, Lubku.] – Poruszyła biodrami. Zamknęła oczy i zaczęła na mnie podskakiwać.
– I’ll be coming, Fujiko! [Zaraz dojdę.] – ostrzegłem. Broniłem się przed wytryskiem wszystkimi siłami. Dociskając biodra dziewczyny do siebie, próbowałem spowolnić jej ruchy i osłabić siłę, z jaką się na mnie nabijała, ale dłużej już nie mogłem wytrzymać.
Wreszcie przed samym finałem przewróciłem ją na plecy. Wbiłem się i trysnąłem.
– Oh, Fujiko! I want you for ever. [Och, Fujiko! Chcę cię mieć na zawsze.] – jęknąłem, spełniony.
– Ai! Aai! Aaai! Haaa… – Także Fujiko na brak doznań nie mogła narzekać.
Trzy oddechy później zasnęła. Mając mnie w środku. Zmógł ją wysiłek fizyczny i alkohol.
Odczekałem trochę. Naprężyłem półzwiotczałego kumpla, angażując do tego całą siłę wyobraźni. Jeszcze raz użyłem ciała kobiety, do ostatniej kropli nasienia. Przykryłem nas oboje i zasnąłem z ręką na piersi Fujiko.
Kiedy się obudziłem, około szóstej rano, dziewczyna jeszcze spała. Odkryłem ją, żeby w spokoju obejrzeć jej ciało. Przyjrzałem się buzi, gładkim policzkom, delikatnym rysom twarzy. Obejrzałem piersi z dużymi brązowymi otoczkami sutków. Spojrzałem niżej i... mózg zwrócił oczom otrzymany obraz do ponownego sprawdzenia. Na lewym udzie majaczył ślad krwi. Na sromie również. Zrozumiałem, że przypadek Fujoko przeczył co najmniej dwóm stereotypom. O małych biustach i o bardzo wczesnej inicjacji mieszkanek Nipponu. Fujiko była dziewicą. Moją pierwszą zagraniczną.
Wnet poznałem też przyczynę wczesnej pobudki. Ktoś chodził po korytarzu w te i we wte, głośno stukając butami. Ktoś mocno zdenerwowany. Ktoś, kto bezskutecznie szukał czegoś, albo kogoś. A im dłużej szukał, tym mniej wierzył w odnalezienie zguby.
Włożyłem bokserki i koszulki. Uchyliłem drzwi.
– Czy coś się stało? – zapytałem, udając lunatyka pogrążonego w świecie marzeń sennych.
– Nie. Szukam koleżanki. – odpowiedziała drobna dwudziestolatka, której wiek szacowałbym na lat co najmniej czterdzieści, gdybym nie wiedział, że worki pod oczami, zacieki makijażu i przekrwione białka to skutek nocnej libacji i nie czułbym odoru tytoniu z nienaturalnie białych potarganych włosów.
– W co była ubrana?
– Biały T-shirt i majtki. – Blondynka poczuła oczywiście kątem ucha, że w połączeniu z własną aktualną aparycją i porą dnia, z punktu widzenia większości gości hostelu będącej raczej porą nocy, jej odpowiedź brzmiała cokolwiek komicznie.
– Jakiego koloru?
– Białą. Ehm. Nie zwróciłam uwagi. – Zająknienie, związane ze zrozumieniem pytania, co nie dla każdego rozumie się samo przez się o szóstej rano, świadczyło, że miałem do czynienia z osobą inteligentną. I obudzoną. – Żółte chyba. – dodała zmieszana.
– Ładna? – brnąłem dalej z idiotycznymi pytaniami, zgrywając półgłówka.
– No, raczej. A jakie to ma znaczenie?
– Nie wiem. A pod jakim numerem mieszka? Sprawdzała pani w jej pokoju?
– Ze mną była. Wyszła i nie wróciła.
– Dawno?
– Raczej tak. Nie pamiętam. – Jasne. Nie mogła wiedzieć, skoro nie sprawdziła, która była godzina, kiedy usnęła na siedząco.
– Sprawdziła pani w łazience?
– Tak. Pod natryskiem też jej nie ma.
– Na wszystkich piętrach? – z trudem hamowałem wybuch śmiechu. Na szczęście było to ostatnie pytanie.
– Myśli pan? Dziękuję! – Obróciła się w miejscu.
– W męskich też niech pani sprawdzi! – Spojrzała na mnie jak na geniusza. – I na recepcji się spyta! Albo powiadomi firmę ochroniarską.
Czym prędzej zatrzasnąłem drzwi, żeby przedwcześnie nie zdradzić miejsca pobytu Fujuko.
Wybudziłem komputer z hibernacji. Niedokończona wieczorna konwersacja z Eweliną. Pytania, na które nie raczyłem udzielić odpowiedzi. Czy już się wymyłem. Co robię Czy śpię. Dlaczego nie odpisuję. Skłamałem, że z przepracowania bolała mnie głowa. Położyłem się na pięć minut i widocznie natychmiast zasnąłem.
Obudziłem Fujiko:
– It's such a beautiful day! Wake up, honey! [Piękny dzień dzisiaj! Budzimy się, kochanie!]
Zamruczała po japońsku. Otworzyła oko. Rozejrzała się jak przez mgłę. W końcu dostrzegła mnie i własną nagość.
– Oh, that’s you. What’s up? What happened? [A, to ty. O co chodzi? Co się stało?]
– How do you feel today, Fujiko? [Jak się dziś czujesz, Fujiko?]
– Fine. Well, I have a headache. [No, dobrze. Głowa mnie boli.]
– That’s normal. You drank too much, honey. [To normalne. Za dużo wypiłaś, kochanie.] – Pocałowałem ją w policzek. Ubrałem w czysty T-shirt.
– Thank you. Oh, no! I forgot your name again. Shame on me! [Dziękuję. O, nie! Znowu zapomniałam, jak masz na imię. Ale wstyd!]
– My name's Lubek. Do you remember how good it was yesterday? [Mam na imię Lubek. Pamiętasz, jak nam wczoraj było dobrze?]
– We had sex. Didn’t we? [Spaliśmy ze sobą, prawda?]
– Yes, we did, honey. And we kissed, too! [Tak, spaliśmy. Nawet dałaś mi buzi!]
– You’re funny. [Zabawny jesteś.] – uśmiechnęła się szeroko. Pozwoliła mi się objąć. – I stink like a skunk. [Śmierdzę jak skunks.]
– Let’s kiss again. [Pocałujmy się jeszcze raz.]
– O.K. – Złączyliśmy usta.
– Who’s Ola? [Kto to jest Ola?] – spytałem.
– What?! Are you kidding? [Co?! Nabijasz się ze mnie?]
– No, Fujiko. Am I looking like someone who’s kidding? [Bynajmniej, Fujiko. Czy wyglądam na kogoś, kto by się nabijał?]
– But you know her! Don’t you? [Znasz ją przecież![/i] – Na chwilę zbiła mnie z pantałyku.
– No. I don’t know Ola. Please, tell me who she is! [Nie. Nie znam Oli. Proszę, powiedz, kto to jest.]
– But you paid her for me! Am I crazy or stupid? [Przecież jej za mnie zapłaciłeś. Czy ja jestem głupia albo nienormalna?]
– Yes, you are, honey. [Jesteś, kochanie.]– Delikatnie ująłem jej dłonie. – Tell me, please! [Powiedz mi, proszę.]– Pocałowałem jeszcze raz w usta.
Wyjaśniło się, że Fujiko – dwadzieścia siedem lat, biolożka molekularna, doktorantka z Sapporo – kończyła dwumiesięczny staż badawczy na Uniwersytecie Karola. Ola – dwadzieścia jeden lat, moja rówieśniczka, studentka bohemistyki – realizowała stypendium „Erasmusa”. Dziewczyny poznały się w pubie dzięki wspólnym znajomym. Do Wrocławia przyjechały Polskim Busem. W celu tym samym co ja. Zobaczyć ratusz, krasnale i jakieś muzeum.
– Stop kidding me, Lubbek! [Nie żartuj juz sobie ze mnie, Lubku!] – Fujiko z radości rzuciła mi się na szyję, obejmując w pasie nogami, gdy powiedziałem jej, w jaki sposób znalazła się w moim pokoju. Że w ogóle była w moim łóżku, nie Oli.
– You’ve got no pants on you! [Nie masz majtek!] – Lekko uszczypnąłem ją w pośladek. – Where are they? [Gdzie je podziałaś?] – Zaczęliśmy się całować.
– You have a hard on. [Coś ci stoi.] – raczyła mnie poinformować o wzwodzie.
– Should we first take a shower and than make love, or first make love and after that take a shower? [Czy najpierw się pokochamy, a potem pójdziemy pod prysznic, czy odwrotnie?]
– Take it from me. [Weź to ode mnie.] – Zdjęła T-shirt.
– And what about your headache? [A co z bólem głowy?]– spytałem o samopoczucie, kładąc Fujiko na plecy.
– It’s almost gone. [Już prawie nie boli.]
Nie pozostało nic, tylko ściągnąć bokserki i wejść w jej ciepły tunel.
– Are you on the pill? [Bierzesz tabletki?] – spytałem, skończywszy w niej znacznie szybciej niż w nocy. Pro forma, bo nie trudno było zgadnąć odpowiedź. Rzadko która dziewica bierze tabletki hormonalne.
– No. We can talk about it later. [Nie. Możemy o tym porozmawiać później.]
Zmęczony padłem na łóżko obok niej. Objąłem Fujiko ramieniem i zacząłem myśleć o prawdopodobieństwie przyjścia na świat nowego obywatela świata, mieszańca ras. Jeden na dziesięć do jednego na dwadzieścia. Tyle gwałtów statystycznie kończy się ciążą. Jeśli wziąć pod uwagę wczesne poronienia... Fujiko jednak nie chciała nieruchomo leżeć. Zaczęła mnie całować po całym ciele. Delikatnie, zmysłowo. Jak jeszcze nigdy nie całowała mnie żadna dziewczyna. Przerwałem myślenie. Kiedy penis zniknął w jej ustach, uznałem, że nawet w niebie nie może być lepiej.
W końcu poszliśmy pod prysznic. Razem.
– Fujiko, are you there? [Fujiko, jesteś tam?] – Ola, zwabiona szumem wody, odnalazła w końcu japońską zgubę.
– Jeszcze jej pani nie znalazła? – odpowiedziałem zamiast Fujiko.
– Ach, to pan. Przepraszam.
– Niech pani też się odświeży. Prysznic dobrze robi, zwłaszcza na kaca. – Nie mogłem sobie odmówić jeszcze jednej kąśliwej uwagi.
– She could bring me some pants. [Mogła by mi przynieść majtki.]– szepnęła Fujiko.
– I’ll give you mine. [Weźmiesz jakieś ode mnie.]
W odpowiedzi na żart, Fujiko szturchnęła mnie lekko pięścią. Po czym obróciła mnie plecami do siebie, objęła mnie i całując po szyi, zaczęła głaskać po torsie.
– Yesterday, you raped me, Lubek. [Wczoraj, Lubku, zgwałciłeś mnie.] – przypomniała mi poczynioną w nocy zbrodnię, strasząc nie na żarty. – Why did you do it? [Dlaczego to zrobiłeś?] - nie przestawała jednak pieścić.
– I couldn’t resist. [Nie mogłem się oprzeć.]
Doszła palcami do członka.
– You have a hard on again. [Znowu stoi]
– Because you’re touching me in this way. Because I feel your breast. [Bo mnie dotykasz w taki sposób. Bo czuję twoje piersi.]
Obróciłem głowę do tyłu, próbując sięgnąć buzi Fujiko. Całkiem się odwróciłem przodem do niej. Zaczęliśmy się całować. Wkrótce jej usta zaczęły wędrować niżej. Przez szyję na klatkę piersiową. Kucnęła. Już miała mnie wziąć do buzi, ale powstrzymałem ją w ostatniej chwili.
– Will you stand up, please? [Wstań, proszę.]
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Fujiko wstała
– How many girlfriends did you make love to? [Z iloma dziewczynami kochałeś się do tej pory?] – spytała, gładząc mnie po ramionach.
– You’re the sixth. [Jesteś szósta].
– Would you consider me your girlfriend? I am so stupid! [Wliczyłeś mnie jako swoją dziewczynę? Ale jestem głupia!]
– You’re not. You’re a miracle to me. [Nie jesteś. Dla mnie jesteś cudem.]– wszedłem w nią. Tak jak było umówione. Mycie po kochaniu i kochanie po myciu.
– You, rapist, you’re the best what happened to me. [A ty, gwałcicielu, jesteś najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek zdarzyła.]
Po nocy i ranku z Fujiko w jądrach zabrakło mi płynu, którym bym mógł się z nią jeszcze podzielić. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego deficytu.
– You too are very special to me, Fujiko. In all respects you are unique. [I ty jesteś dla mnie kimś wyjątkowym, Fujiko. Niepowtarzalna pod każdym względem.] – Ukląkłem, by zająć się jej łechtaczką językiem.
– No, Lubek! Stand up, please. [Nie, Lubku! Wstań, proszę.] – Nie pozwoliła na minetkę, tak samo jak ja nie chciałem loda.
Owiniętą ręcznikiem odprowadziłem ją do właściwego pokoju. Przez ścianę znów usłyszałem głosy. Okrzyki niedowierzania. Śmiech. Tupanie.
Sąsiadki przyszły do mnie pół godziny później.
– Powinnam to zgłosić policji. – Pierwsze zdanie Oli było po polsku.
– Can you imagine, Ola? Can you imagine that this youngster took my virginity? Twenty one, just like you. Such a kid! [Czy to ci się mieści w głowie, Olu? Możesz sobie wyobrazić, że ten młodzik mnie rozdziewiczył? Dwadzieścia jeden lat. W twoim wieku. Taki dzieciuch!] – Fujiko zaśmiała się do koleżanki, usiadłszy mi na kolanach. Pocałowała mnie. Pod jej ciężarem przewróciłem się na plecy.
– Jesteście nienormalni. You both are crazy! Oboje jesteście szaleni.
– Yes, we are. [Zgadza się. Jesteśmy.] – Fujiko zdjęła mi koszulkę. Nastęnie swój T-shirt. – Show him your boobs, Ola! [Pokaż mu cycki, Olu.] – kazała Oli zrobić to samo.
Po chwili wszyscy troje leżeliśmy na ciasnym łóżku. Ja nago. Dziewczyny w samych majtkach. Fujiko całowała mnie po całym tułowiu. W końcu doszedłem w jej ustach. A Ola się temu przedstawieniu przyglądała. Raz po raz mrugając powiekami, odchrząkując i przełykając ślinę.
– The first thing I’ll do while back home, I’ll dump my boyfriend. [Pierwsze co zrobię, jak wrócę do domu, to zerwę z chłopakiem.] – zapowiedziała Fujiko, kładąc się po moim prawym boku.
– I’ll dump mine, too. [I ja rzucę swojego.] – Ola położyła się z lewej.
– And my girlfrind will dump me. [A moja dziewczyna zerwie ze mną.] – Objąłem je i przycisnąłem do siebie, szczęśliwy, że mogłem poczuć na torsie jednocześnie dwa kobiece biusty.
Spędziliśmy w łóżku kilka leniwych godzin, od czasu do czasu głaszcząc się i całując w policzek. Potem zwiedzanie miasta, jak zwyczajni turyści. Pierogi, pizza, zawody, kto pierwszy dojrzy następnego krasnala. Kolacja w kebabiarni. Pub. Nocleg. Długi odpoczynek, bez silnych uniesień.
Pierwsza pobudka: zdjęcie bielizny, objęcie Fujiko, leżącej na prawym boku, przyciągnięcie jej do siebie za biodro, odchylenie lewego kolana, złączenie ciał. Ciche pieszczoty. Ostrożnie, by nie obudzić Oli.
– Haaa! Haaa! – bezdźwięczne głośne wydechy świadczące o rozkoszy. - I will always remember you, Lubek. [Nigdy cię nie zapomnę, Lubku.]
Spełnienie. Błogie zaśnięcie w Fujiko, z obiema piersiami w garści.
Druga pobudka w południe. Masaż pleców biustem Oli. Czułe objęcia z Fujiko. Krótkie zwiedzanie jej ciepłego tunelu. Ukradkiem. Całowanie mięsistych ust. Wyznanie blondynki:
– Ja ją upiłam, a ty korzystasz. To niesprawiedliwe.
– Takie życie, Olu.
– Wsadź jej. Nie wstydź się. Jestem lesbą.
Po dwóch nocach w towarzystwie Fujiko i jej polskiej koleżanki nic już nie mogło mnie zaskoczyć.
– Przecież masz chłopaka.
– What are you talking about? [O czym mówicie?]
– She wants me to make love to you, honey. [Chce, żebym się z tobą pokochał, skarbie.]
– Again?! [Jeszcze raz?]
– Myślałam, że można się z tego wyleczyć. Próba się nie udała. Nie lubię być workiem do pieprzenia.
– Yes, Fujiko. Let’s show it to her. [Tak, Fujiko. Pokażmy jej, jak to się robi].
Dziewczyna na dole. Na wznak. Łydki na moich plecach.
– Ai! Ai! Ai! – Skurcze pochwy. Do ostatniej kropli spermy.
Pożegnanie na dworcu autobusowym.
– You must visit Japan! [Koniecznie musicie przyjechać do Japonii!]
– Surely, we will. [Jasne, przyjedziemy].
Na Hokkaido byłem już trzy razy. Słyszałem wulkan, wdychałem siarkowe wyziewy, moczyłem nogi w gorącym źródle Jozankei. W Sapporo widziałem setki nastolatek w szkolnych uniformach, ale Fujiko nie spotkałem.
Z czasem zwątpiłbym w prawdziwość wspomnień. Dziewczyna, która wchodzi ci do pokoju, pozwala zrobić ze sobą wszystko, a potem wraca z koleżanką i kocha się z tobą do ostatniego tchu. To niemożliwe! Taka historia nie może mieć miejsca. Ale mnie się przydarzyła. Przypominają mi o niej trzy znaki kanji na długim białym T-shircie. Napis „ognista dziewica” czy też „dziewica jak ogień”.
Powyższe opowiadanie stanowi fragment większej fantazji wspominkowej. Pozostałe fragmenty A-E, G, H i Z (jak Ala, Basia, Zuza) wiszą na blogu: Księga dziewic i Księga dziewic. Epilog.
Jak Ci się podobało?