Ewa i Daniel (I)
3 marca 2025
Ewa i Daniel
18 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
PROLOG
Siedziałem na kanapie w naszym salonie, wpatrując się w ekran telewizora, choć nie pamiętałem, co tam leciało. Ewa krzątała się w kuchni, szykując kolację dla dzieci, a ich śmiech rozbrzmiewał gdzieś w tle. Boże, jak bardzo kocham to życie – dzieci, ją, nasz dom. Ale coś mi w nim brakowało. Od miesięcy nasze noce były takie same: szybki seks, jeśli w ogóle, albo zmęczenie, które kładło nas spać w ciszy. Nie, żebym narzekał – Ewa wciąż była piękna, blondynka z tymi oczami, które kiedyś zapierały mi dech. Ale iskra zgasła, a ja czułem, że to wszystko zmierza w złym kierunku.
Pewnego wieczoru, po tym, jak dzieci poszły spać, siadłem przy stole z laptopem. Może coś przeoczyłem, może są jakieś sposoby, by to ożywić. Przeglądałem fora, artykuły, aż natknąłem się na coś, co mnie zatrzymało – cuckold. Facet, który pozwala żonie być z kimś innym, a sam to obserwuje. Cholera, to chore. Ale… dlaczego mnie to kręci? Zacząłem o tym myśleć, wyobrażać sobie Ewę z kimś innym, a mnie obok, patrząc, jak się uśmiecha, jak odzyskuje tę iskrę. To brzmiało jak szaleństwo, ale czułem, że to może nas uratować.
Kilka dni później, przytuleni w łóżku, rzuciłem to ostrożnie.
– Ewa, a co byś powiedziała, gdybyśmy… spróbowali czegoś nowego? – zapytałem, a moje serce waliło.
Spojrzała na mnie zaskoczona, ale nie odsunęła się.
– Co masz na myśli? – szepnęła, a ja widziałem w jej oczach ciekawość.
– Żebyś była z kimś… w mojej obecności. Żebym mógł patrzeć – powiedziałem, a głos mi się trząsł. Boże, co ja robię? A jeśli się wkurzy?
Zamilkła, ale po chwili uśmiechnęła się nieśmiało.
– To… dziwne. Ale… może. Porozmawiajmy o tym.
Od tamtej chwili zaczęliśmy szukać – w internecie, na forach, aż trafiliśmy na Arka. Trener personalny, 48 lat, łysy, doświadczony w takich układach. Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni, a ja nie mogłem spać z podniecenia i strachu. Czy to nas zniszczy, czy ożywi? Nie wiem, ale muszę spróbować.
Siedziałem przy stoliku w kawiarni, popijając czarną kawę, a obok mnie Ewa bawiła się łyżeczką, jakby chciała ją złamać. Jej blond włosy opadały na ramiona, a bluza i jeansy, które miała na sobie, podkreślały ten jej prosty styl. Boże, jaka ona śliczna, nawet kiedy się stresuje. Ale widzę, że się boi. To normalne, ja też się boję, choć cholera, bardziej mnie to kręci. Zerkałem na wejście, czekając na Arka, a w głowie huczało mi od myśli. To się naprawdę dzieje. Po tych wszystkich nocach, kiedy gadaliśmy, jak ożywić nasze łóżko, jak spróbować czegoś nowego… teraz to się zaczyna.
– Myślisz, że przyjdzie? – zapytała cicho, a jej głos drżał jak u dzieciaka przed pierwszym dniem w szkole.
– Jasne, że tak. Pisał, że będzie punktualnie – odparłem, uśmiechając się, żeby ją uspokoić. Spokojnie, Daniel, nie daj jej się wycofać. Ona chce tego tak samo jak ty, tylko jeszcze o tym nie wie. – Nie stresuj się, kochanie. To tylko rozmowa.
Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł facet, który wyglądał jak z plakatu na siłownię. Łysy, wysoki, w obcisłej czarnej koszulce, która ledwo mieściła jego szerokie ramiona. O cholera, to on. Gość ma posturę jak bramkarz w klubie. Rozejrzał się, zauważył nas i podszedł z pewnym siebie uśmiechem.
– Cześć, Daniel i Ewa, zgadza się? – zapytał głębokim głosem, wyciągając rękę.
Wstałem, uścisnąłem mu dłoń. Kurde, ma uścisk jak imadło.
– Tak, to my. Arek, tak? – odpowiedziałem, siadając z powrotem.
– Zgadza się. – Rozsiadł się naprzeciwko, a ja poczułem, jak atmosfera się zagęszcza. No to ruszamy. Ciekawe, jak Ewa to zniesie.
– To co, pogadamy o tym, czego szukacie? – rzucił, patrząc na nas kolejno.
Ewa spuściła wzrok, a jej policzki zrobiły się różowe. Boże, jaka ona słodka, kiedy się wstydzi. Przejąłem pałeczkę.
– No więc… mamy ochotę spróbować czegoś nowego. Ja bym chciał popatrzeć, jak Ewa… no wiesz, jest z kimś innym. Ale w mojej obecności. Żeby to było kontrolowane.
Arek kiwnął głową, jakby słyszał to milion razy. Spokojny gość. Wygląda, jakby wiedział, o co chodzi.
– Rozumiem. Zdrada kontrolowana, ale bez żadnych upokorzeń?
– Dokładnie – potwierdziłem. – Chcemy, żeby to było… fajne dla nas obojga.
– A ty, Ewa? – Arek spojrzał na nią, a ja zobaczyłem, jak się spina. No dawaj, kochanie, powiedz coś.
Przełknęła ślinę, jej głos był cichy.
– Ja… no, na początku nie byłam pewna. Ale rozmawialiśmy z Danielem i… chcę spróbować. Tylko… nie wiem, jak to będzie.
Arek uśmiechnął się szerzej. Cholera, ma charyzmę. To dobrze, ona potrzebuje kogoś, kto ją poprowadzi.
– Spoko, nie ma presji. Mam doświadczenie w takich sytuacjach, wiem, jak to ogarnąć, żeby wszyscy się dobrze bawili. Najważniejsze, żebyś ty się czuła komfortowo. Jak coś, mówisz “stop” i kończymy.
Rozmowa trwała jeszcze z pół godziny. Arek gadał o swoich zasadach – szacunek, jasna komunikacja, zero przekraczania granic. Słuchałem z zaciekawieniem, a Ewa powoli się rozluźniała. Widzę, że czuje się przy nim w miarę swobodnie. To dobrze. Może to naprawdę wypali. Kiedy się żegnaliśmy, rzucił:
– Dajcie znać, jak się zdecydujecie. Jeśli chcecie, mogę być w przyszły weekend.
W samochodzie wracając do domu Ewa milczała, ale w końcu się odezwała.
– I co myślisz? – zapytałem, zerkając na nią. No dawaj, powiedz, że jesteś za.
– Wydaje się… w porządku. Pewny siebie, ale nie nachalny – przyznała. – A ty?
– Mnie się podoba. Myślę, że mógłby to dobrze ogarnąć. – Położyłem dłoń na jej kolanie. Czuję, że jest blisko zgody. Boże, jak ja tego chcę. – Ale decyzja należy do ciebie, kochanie.
Odetchnęła głęboko.
– Dobra… zgadzam się.
O kurwa, mamy to. To się naprawdę stanie. Po jej zgodzie nie mogłem przestać o tym myśleć – załatwiłem hotel w centrum, a w głowie już mi huczało od wizji tego, co nas czeka. Kilka dni później byliśmy na miejscu, gotowi na ten krok.
CZĘŚĆ I
Siedziałem na fotelu w tym przytulnym pokoju na 16. piętrze, ściskając kieliszek wina, a serce waliło mi jak młot. Cholera, to się naprawdę dzieje. Po tych wszystkich rozmowach, po kawiarni… teraz to się zaczyna. Światła miasta migotały za wielkim oknem, ale moje oczy były przyklejone do Ewy. Stała przy łóżku, jej blond włosy opadały na ramiona, a ta prosta sukienka, którą miała na sobie, ledwo maskowała jej zajebiste cycki. Widziałem, jak się denerwuje – nogi jej drżały, ręce bawiły się rąbkiem materiału. Boże, jaka ona śliczna, kiedy się boi. Ale to dla nas. Dla mnie.
– To co, zaczynamy? – rzuciłem z uśmiechem, próbując brzmieć swobodnie, choć w środku aż mnie skręcało. Spokojnie, Daniel, nie spieprz tego. To ma być nasz wieczór.
Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Arek. Gość wyglądał jak gladiator. Nie rozbierał się od razu, tylko rzucił kurtkę na krzesło i podszedł do nas z tym swoim pewnym siebie uśmiechem. O kurwa, to jest ten typ. Wie, co robi, i to widać.
– Cześć, ładnie wyglądasz – powiedział do Ewy, a jego głęboki głos przeciął ciszę.
– Dzięki – bąknęła, a jej ręce zadrżały. Widzę, że się stresuje. Ale cholera, ja też.
Arek spojrzał na mnie, kiwnąłem mu głową, a on podszedł do Ewy, stając blisko, ale nie za blisko.
– Na spokojnie, mała. Najpierw się rozluźnij – mruknął, kładąc dłoń na jej ramieniu. – Co lubisz?
Ewa zerknęła na mnie, szukając wsparcia. Kiwnąłem znowu. Śmiało, kochanie, daj mu szansę.
– No… delikatnie na początek – wydusiła cicho.
– Okej, to od tego zaczniemy – powiedział Arek, a jego palce przesunęły się po jej szyi. Pochylił się i pocałował ją lekko w usta. Ewa zesztywniała, ale po chwili oddała pocałunek. O kurwa, to się dzieje. Moja żona całuje się z nim, a ja patrzę. I to mnie nakręca jak cholera.
– Dobrze ci? – zapytałem z fotela, popijając wino.
– Tak… – szepnęła, a Arek uśmiechnął się pod nosem.
– Patrz na to, Daniel – rzucił do mnie, chwytając sukienkę Ewy. Powoli, jakby celebrował każdy ruch, podciągnął ją w górę, pokazując mi ją kawałek po kawałku – najpierw jej smukłe uda, potem zgrabny tyłek, aż w końcu zdjął ją przez głowę i rzucił mi na kolana. Boże, on się bawi. I ja to kocham. Stała w bieliźnie, jej cycki unosiły się pod koronkowym stanikiem, a ja czułem, jak mi twardnieje.
– Masz zajebistą żonę – mruknął Arek, odpinając jej stanik. Zrobił to powoli, z uśmiechem, a potem zdjął go i podał mi go do ręki. – Zobacz, jakie cycki.
Jej piersi wyskoczyły na wolność – duże, krągłe, z sutkami, które stwardniały od razu. O cholera, jakie one piękne. Zawsze to wiedziałem, ale teraz… to coś innego.
– Kochanie, wyglądasz jak milion dolarów – powiedziałem, a w głowie mi szumiało.
Arek pochylił się, jego język prześlizgnął się po jej dekolcie, a potem niżej, między cyckami. Ewa westchnęła, jej dłonie drżały u boków. Ona to czuje. I ja to czuję.
Potem stanął prosto, jedną ręką rozpiął pasek i spodnie, a kiedy je opuścił, Ewa sapnęła. Jego fiut był ogromny – długi, gruby, pulsujący. Stała jak wryta, a ja widziałem strach w jej oczach. No tak, kochanie, tego się nie spodziewałaś.
– Ewa, zrób mu loda – rzuciłem, zanim się rozmyśliłem. Cholera, chcę to zobaczyć. Muszę.
Spojrzała na mnie, niepewna, ale kiwnąłem jej głową. Podeszła do Arka, uklękła powoli i chwyciła go w dłoń. Arek zdjął koszulkę, odsłaniając tors jak z kamienia, a ja patrzyłem, jak jej delikatne palce masują jego pałę – ostrożnie, nieśmiało, jakby bała się, że ją ugryzie.
– Na kolana, mała, bierzesz moją pałę do buzi, i to już – mruknął Arek, a jego głos brzmiał jak rozkaz.
Zawahała się, ale posłuchała, biorąc go powoli do buzi – nie całego, tylko czubek, ssąc delikatnie. Boże, jaka ona słodka, kiedy się boi. Ale to początek.
– Nieźle, ale musisz się rozkręcić – odparł z uśmiechem.
Ewa mruknęła coś niewyraźnie, a ja patrzyłem, jak jej usta pracują. Ona się uczy. I to mnie rozwala.
Arek chwycił jej głowę i delikatnie popchnął ją głębiej.
– Dobra, dość tego – warknął po chwili, podnosząc ją na nogi. Zsunął jej koronkowe figi, a ja zobaczyłem jej mokrą cipkę. Klęknął przed nią, jego język wylądował na niej, liżąc powoli, smakując ją. Jej biodra drgnęły, a ona sapnęła cicho. O kurwa, on ją rozbiera na części. I ja to widzę.
Wsunął jeden palec, potem drugi, rozciągając ją, a jej oddech przyspieszył. Jego język tańczył na jej łechtaczce, palce zagłębiały się coraz mocniej, a ona zaczęła się trząść. Boże, ona odpływa. I ja z nią.
– Gotowa na moją pałę, mała? – zapytał Arek, wstając i chwytając swojego fiuta.
Ewa spojrzała najpierw na jego fiuta, potem na mnie, jej oczy były pełne strachu.
– Daniel, jesteś pewien?
– Tak, jestem – odparłem zdecydowanie, a w środku aż mi się paliło. Chcę to zobaczyć. Muszę.
– Kurwa, on jest taki wielki, nie wiem, czy się zmieści… – szepnęła.
– Dasz radę, kochanie – powiedziałem, a serce mi waliło.
Arek położył ją na plecach, rozchylił jej nogi i ustawił się nad nią. Trzymając swojego fiuta w dłoni, powoli, centymetr po centymetrze, wsuwał się w nią, rozciągając jej cipkę. Jęknęła, jej ręce zacisnęły się na prześcieradle, a ja patrzyłem, jak ten gruby fiut znika w jej wnętrzu. O cholera, to się dzieje. Ona go przyjmuje.
– Czujesz, jak cię rozpycham? – warknął Arek, przyspieszając ruchy.
– Tak… kurwa, ale jest wielki – sapnęła, ale jej biodra zaczęły się ruszać. Ona się przyzwyczaja. Moja królowa.
Kiedy jej cipka już się rozluźniła, Arek złapał ją za kostki. Wyciągał go prawie całego, a potem z brutalną siłą wbijał się w nią po same jaja.
– I tak oto słodka, wąska cipka zmienia się w mokre i chętne cipsko – powiedział z zadowoleniem, po czym przyspieszył ruchy i zaczął ją rżnąć. Ewa zaczęła krzyczeć.
W pewnym momencie Arek wyszedł z niej, złapał ją i pociągnął do okna. Przycisnął ją do szyby, jej cycki smarowały szybę, a jej stłumione jęki odbijały się echem od szkła.
– Wypnij się – rzucił, a Ewa posłusznie wykonała polecenie. Wszedł w nią na stojąco od tyłu, prawą ręką dociskając jej twarz do zimnej powierzchni, lewą trzymając ją za biodro, waląc ją mocno. Jej cycki smarowały szybę, a Arek walił ją tak mocno, że jej stłumione jęki odbijały się echem od szkła – trzymał ją za biodro jak w imadle, a ja siedziałem z otwartą gębą, nie wierząc, że to moja żona.
– Spójrz, teraz wszyscy widzą, jaka z ciebie kurwa – warknął Arek.
– Niech patrzą, niech widzą, jak mnie jebiesz, jak mój mąż patrzy, jak jego żonę rżnie prawdziwy byk! – krzyknęła, a jej głos przeszedł w ryk. Moja szara myszka zniknęła.
Arek wyciągnął się z niej, złapał ją za ramię i warknął:
– Na kolana, mała, bierzesz moją pałę do buzi, i to już.
Uklękła, tym razem bez wahania, chwyciła go w dłonie i wzięła do ust – głęboko, zachłannie, zupełnie inaczej niż na początku. Arek złapał ją za włosy i zaczął jebać jej gardło, a ona dławiła się, ale nie przerywała. O kurwa, ona się zmieniła. To już nie ta nieśmiała Ewa.
– Dobra suka – mruknął Arek, wyciągając fiuta z jej ust i delikatnie ją policzkując. – Na łóżko, wypinaj dupsko.
Wspięła się na łóżko, wypięła tyłek, a jej cycki zwisały ciężko. Arek stanął za nią, klepnął ją mocno w dupsko. Kutasa przyłożył do jej cipy:
– Nabij się na mojego kutasa, szmato, pokaż, jak bardzo tego chcesz – warknął.
Ewa bez wahania nabiła się na jego penisa i zaczęła się poruszać. Arek od czasu do czasu dawał jej siarczystego klapsa. Kiedyś bała się nawet głośniej westchnąć, a teraz wrzeszczy jak suka w rui – jej głos się łamie, oczy błyszczą, a ja nie wierzę, że to moja Ewa.
– Lubię jebać cię w tę dziurę – warknął. – Gadaj, jak ci dobrze!
– Rżnij mnie, kurwa! – wrzasnęła. – Rozpierdol mi cipsko!
Na te słowa Arek złapał ją oburącz za biodra i zaczął ją pierdolić co sił, głośno przy tym sapiąc. Odwróciła głowę do mnie, jej oczy błyszczały.
– Daniel, podoba ci się? Podoba ci się, jak twoja żona jest pierdolona jak zwykła dziwka?
– O cholera, tak, kochanie – sapnąłem. Ona to mówi. I to mnie rozwala.
– To pokaż mi, jak bardzo jesteś napalony – rzuciła. – Wyciągnij pałę i wal ją!
Zrzuciłem spodnie i bokserki, chwyciłem fiuta i zacząłem walić, patrząc na nią. Boże, ona mną rządzi. I to jest zajebiste.
– Chodź tu, stań przy mnie i wal tą pałę! – rozkazała.
Zrobiłem, jak mi kazała, stanąłem obok niej, z bliska przyglądając się, jak Arek ją pierdoli, trzymając w ręku swojego kutasa i się masturbując.
Arek rżnął ją jeszcze chwilę, aż w końcu wyciągnął się i powiedział:
– Zaraz dojdę, odwróć się i bierz cyce w ręce. – Ręką skierował swojego kutasa i trysnął na jej cycki, pokrywając je kilkoma gorącymi strumieniami, a ona sapnęła z rozkoszy. Potem klepnął ją w udo.
– Dzięki, było zajebiście. Zostawiam was samych, bawcie się – rzucił, zebrał ciuchy, poszedł do łazienki i po minucie wyszedł z pokoju.
Ewa klęczała, jej cycki lśniły od spermy Arka. Spojrzała na mnie, jej głos był chrapliwy.
– Teraz twoja kolej, kochanie, zlej się na moje ospermione cycki, wal fiuta i dawaj mi to.
Wmasowywała sobie spermę Arka w cycki, miętosząc je, a ja przyspieszyłem, tryskając na nią chwilę później. Patrzyłem, jak miesza naszą spermę na tych zajebistych cyckach, i czułem, że to szczyt wszystkiego – moja żona, moja królowa, taka brudna i taka moja. Cholera, to było lepsze niż jakikolwiek sen.
– Dzielny chłopak – rzuciła, rozcierając i mieszając nasze nasienie.
Padłem na łóżko obok, dysząc, a ona wstała i poszła pod prysznic. Leżałem tam, gapiąc się w sufit, a w głowie mi huczało. Nigdy jej takiej nie widziałem, i cholera, chcę więcej.
Po tym wszystkim wróciliśmy z Danielem do domu, do dzieci, do naszej codziennej normalności, jakby ten hotelowy wieczór był tylko dziwnym snem, który zostawiliśmy za sobą. Pierwsze dni minęły w ciszy – nie rozmawialiśmy o tym, co się stało, ani słowem. Ja nie zaczynałam tematu, bo nie wiedziałam, jak to ugryźć, a Daniel, choć czasem widziałam w jego oczach błysk ciekawości, nie naciskał. Boże, jakie to szczęście, że milczy. Co ja bym mu powiedziała? „Hej, kochanie, pamiętasz, jak wrzeszczałam, żeby mnie rżnął obcy facet, a ty patrzyłeś?” Nie, to za dużo. Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. W domu było jak zawsze – poranne bieganiny, śniadania dla dzieci, praca w pogotowiu, wieczorne bajki i tulenie ich do snu. Ale w środku coś mi się kotłowało. To się naprawdę stało. Nie wymyśliłam tego. I co teraz?
Na dodatek dostałam okres zaraz po powrocie, więc temat seksu w ogóle odpadał. Zamknęłam się w sobie, zajmując się codziennymi obowiązkami – gotowaniem, sprzątaniem, dyżurami w pracy. Może to dobrze, że jest przerwa. Nie muszę patrzeć Danielowi w oczy i zastanawiać się, czy widzi we mnie teraz jakąś… dziwkę. Boże, co on sobie myśli? A co ja sobie myślę? Czasem łapałam się na tym, że zerkam na niego ukradkiem – na jego ciemny zarost, na ten lekki brzuszek, który zawsze mnie rozczulał – i zastanawiałam się, czy wciąż mnie pragnie tak jak kiedyś. A może teraz widzi tylko tamtą Ewę? Tę, co się darła i błagała o więcej?
Minęło kilka dni, okres się skończył, a ja zaczęłam czuć, że coś we mnie drga. Najpierw to była taka lekka myśl, potem ciepło w brzuchu, aż w końcu dotarło do mnie, że znowu mam ochotę na Daniela. Cholera, to dziwne. Myślałam, że po tym hotelu będę się bała go dotknąć, że to wszystko mnie zablokuje. Ale nie – chcę go. Chcę jego rąk, jego ust, jego… wszystkiego. Tego wieczoru, kiedy dzieci już spały, a dom otuliła cisza, podeszłam do niego w sypialni. Stał przy szafie, zdejmując sweter, a ja bez słowa przytuliłam się do niego od tyłu, muskając ustami jego kark. Odwrócił się, zaskoczony, ale uśmiechnął się tym swoim ciepłym uśmiechem i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęłam go całować – delikatnie, powoli, a on odpowiedział tak samo, jakby wiedział, że potrzebuję tej bliskości bez pośpiechu. Kochaliśmy się w naszym łóżku, spokojnie, czule, tak jak kiedyś, zanim to wszystko się zaczęło. Jego dłonie gładziły moje plecy, a ja wtulałam się w niego, czując, jak moje ciało się rozluźnia. To takie normalne. Takie bezpieczne. Nasze. Ale w głowie mam burzę.
Leżeliśmy potem w łóżku, przytuleni, a ja czułam, jak serce mi bije szybciej. Muszę to powiedzieć. Nie mogę tego dusić w sobie wiecznie. Zebrałam się na odwagę, choć głos mi drżał, gdy szepnęłam:
– Daniel… mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz za to, co się stało w hotelu.
Spojrzał na mnie, uniósł brew, a potem uśmiechnął się tak szczerze, że aż mi ulżyło.
– Gniewać? Kochanie, absolutnie nie. To mnie cholernie podnieciło. Wiem, że to szaleństwo, ale… byłem w siódmym niebie, patrząc na ciebie.
Zaczerwieniłam się, spuszczając wzrok na kołdrę. Podnieciło go. Serio? Myślałam, że może będzie zły, że poszłam za daleko. Przełknęłam ślinę i wydusiłam cicho:
– Mnie… mnie też to podnieciło. Sama się sobie dziwię, że potrafiłam być taka… zdzirowata. Ale jak o tym myślę, to mi strasznie głupio.
Jak to w ogóle powiedzieć? Tam, w tym pokoju, z Arkiem… czułam się jak w transie. Jakby ktoś inny przejął moje ciało. Te jego ręce, ten fiut, Boże, jak on mnie brał… Czułam się jak królowa, jak jakaś pierdolona bogini seksu. Wszystko mi się trzęsło, cipka mi płonęła, a ja krzyczałam, żeby mi dał więcej. To było jak wybuch, jak coś, co mnie rozsadziło od środka. Ale teraz? Siedzę tu, w tej naszej sypialni, w piżamie z misiem, z dziećmi śpiącymi za ścianą, i czuję się jak idiotka. Co ja sobie myślałam? Że mogę być taką suką i nikt mnie nie osądzi? Nawet ja sama siebie osądzam.
Daniel przysunął się bliżej, jego ciepła dłoń spoczęła na moim ramieniu, gładząc je powoli.
– Ewa, nie masz się czego wstydzić. Byłaś zajebista. Serio, nigdy nie widziałem cię takiej, i to było… niesamowite.
Uśmiechnęłam się blado, ale w środku coś mi się przewracało. Zajebista? On tak myśli? Naprawdę? Boże, jak sobie przypomnę, jak się darłam, jak go błagałam, żeby mnie rżnął, jak się wiłam pod nim… to było jak sen. Taki brudny, mokry sen, który jednocześnie mnie przeraża i kręci jak cholera. Westchnęłam, bawiąc się rąbkiem kołdry.
– To dobrze, że tak mówisz. Bo… ja sama nie wiem, co o tym myśleć. Podniecało mnie to jak jasna cholera, bardziej niż cokolwiek wcześniej. Ale teraz, jak sobie to przypominam, czuję się taka… głupia. Jakbym zrobiła coś, czego nie powinnam.
Głupia, bo się wstydzę, czy głupia, bo chcę to powtórzyć? O kurwa, co się ze mną dzieje? W tamtej chwili byłam jak zwierzę, jak dzika suka, która nie ma żadnych granic. Czułam każdy jego ruch, każdy centymetr, i chciałam, żeby to trwało wiecznie. A teraz się rumienię, siedząc obok mojego męża, który mówi, że to było zajebiste. To chore. Ale… jak zamknę oczy, to znowu to czuję. Ten żar, ten dreszcz. I nie wiem, czy chcę o tym zapomnieć, czy przeżyć to jeszcze raz.
Daniel zaśmiał się miękko, przyciągając mnie do siebie tak, że poczułam ciepło jego ciała.
– Nie ma powodu się wstydzić, kochanie. To nasze. I wiesz co? Nie od razu, ale może kiedyś znowu zrobimy coś szalonego. Co ty na to?
Spojrzałam na niego, a w brzuchu rozlało mi się ciepło, które znałam aż za dobrze. Znowu? Boże, on to serio mówi? A ja… ja też tego chcę? Serce mi przyspieszyło, a w głowie zawirowały obrazy – hotel, Arek, ja na łóżku, Daniel patrzący na mnie z tym błyskiem w oczach. Przełknęłam ślinę, kiwając głową nieśmiało.
– Może… kiedyś. Zobaczymy.
Zobaczymy? Jasne, Ewa, oszukuj się dalej. W głowie już mi się kręci na myśl o tym. O tym ogniu, o tym, jak się czułam – wolna, wyuzdana, nie do zatrzymania. Wstyd mi jak cholera, kiedy o tym myślę w świetle dnia, przy dzieciach, przy obiedzie. Ale w nocy, jak zamknę oczy… chcę więcej. Chcę znowu poczuć ten dreszcz, ten moment, kiedy przestaję być sobą i staję się kimś innym. I to mnie przeraża, ale też nakręca jak nic innego. Boże, co ze mną będzie?
Jak Ci się podobało?