Eva (I) - Kelnerka

3 lutego 2019

5 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Pracuję jako kelnerka, jest ciepłe słoneczne lato, więc dużo osób siedzi przy miejscach na świeżym powietrzu. Mam na sobie białą zwiewną sukienkę i tylko nią. Ani mi, ani nikomu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, klienci sami mężczyźni, bez żon i dzieci, chętnie zawieszą wzrok na moim ciałku. Gdy stoję z notesem zamówienie. Często ich dłonie wędrują po moim udzie do góry.

- A majteczki gdzie?

- Zgubione.

- Często gubisz bieliznę? To nie może być przypadek.

- Na ogół po bardzo brudnych zabawach, mój kostium nie nadaje się na kolejną okazję, a majtki giną jako pierwsze.

- Domyślam się dlaczego.

Uśmiecham się. Solidne wybrzuszenie na męskich kroczach oraz dłoń pracująca między moimi nogami była jawnym dowodem na to, że przypadam klientom do gustu, a ich głodne spojrzenia chciały ze mnie zedrzeć sukienkę i wykorzystać wbrew mojej woli. Prowokując, nie byłam bezpieczna, ale podniecało mnie to ryzyko, do tego stopnia, że własna wilgoć spływała mi po nogach.

Przez cały dzień pracy liczne grono mężczyzn się mną zachwyca, raz artystycznie określając moje wyuzdanie, raz wulgarne wyzywając od najprostszych i najtańszych. Łapią za ramię, ściągają do siebie, że pośladkami ląduję na ich kolanie, blisko rozpiętego rozporka, czując ich żywa i twardą erekcję. Proszę i błagam ich, a kiedy to za mało, daję w policzek i krzyczę o pomoc, a od razu puszczą mnie, bo zawsze kilka innych osób podnosi się, by w razie czego stanąć w obronie mojej kobiecości.

Czuję suchość na gardle, jakby cała wilgoć z mojego ciała wyciekła pomiędzy moich już lśniących nóg. Uzupełniam ananasowo-pomarańczowym sokiem płyny w organizmie, ale wtedy piersi twardnieją, sutki domagają się odsłonięcia, a nacisk w podbrzuszu domaga się kutasa.

- Mam urodziny, zrobisz dla mnie coś specjalnego.

Nie pytam o cenę, zaczynam tańczyć, a właściwie wykonuję ruchy, które niezgrabnie miały przypominać uwodzicielski taniec. Trochę opuszczę ramiączka, trochę podwijam sukienkę, wypinam i dotykam się przez materiał, najbardziej erotyczne, jak potrafię.

Publika reaguje świstem.

- Niech tę kurwę ktoś zabierze. To nie taniec, to pokaz kawałka gówna.

Robi mi się wstyd, patrzę po twarzach mężczyzn, wyglądają wrogo, śmieją się z tego, że nie dość, że dziwka to do tego beztalencie.

- Mnie się podoba.

Po słowach chłopaka, dla którego był ten taniec, skupiam swoje całe spojrzenie i energię na nim. Uśmiecham się, obelgi i gwizdy nie mają znaczenia, kiedy on głodny, zafascynowany tym jak dla niego się wygłupiam, wyciąga ze spodni swoje dorodne przyrodzenie. Uraczona widokiem jęczę, uginając kolana i ściskając swoje piersi. Odsłaniam się do naga, solenizant się masturbuje, nie odrywając ode mnie oczu. Słyszę rozpinane rozporki jeden za drugim, ale nie oglądam się po innych gościach. Sukienka opada, wyginam się w lubieżnym rytmie, tańczę dla obnażonej męskości.

- Twoje usta, błagam, zadaj mi nimi rozkosz.

- To wstań.

Przyjmuję propozycje z uśmiechem, podchodzę do niego, kiedy ten stojąc, opiera się rękami o stół, by nie zwalić się na podłogę przez giętkie od podniety nogi. Nic mi bardziej nie schlebia jak właśnie takie działanie na mężczyzn. Nie bawię się w lizanie i ocieranie o policzek. Wkładając go w swoje usta, czuję smak nasienia, przez kilka kropel, które z siebie wypuścił. Twardy człon wędruje do mojego przełyku, do gardła i z powrotem do podniebienia. Jęczał, jęczał rozkosznie solenizant, ulegając mojemu oralnemu talentowi. Białe salwy wypełniają moje policzki odczuwalnie mdłym smakiem spermy, która jednak nie należy do najgorszych, jakie przeszły do tej pory przez mój przełyk. Stękając, dociska moją głowę do podbrzusza, kaszlę, walczę z nim, by w ustach zdobyć możliwość intensywnego zassania szczytu i drażnienia go językiem. W odpowiedzi solenizant wydaje z siebie gardłowy dźwięk.

Pada na krzesło bez sił, ostatnim gestem gładzi mnie po policzku:

- To najlepsze urodziny w moim życiu.

Nie dostaję czasu, by nacieszyć się chwilą. Czuję salwę spermy na plecach i kiedy się obracam za siebie, dostrzegam tłum różnych męskich kształtów i rozmiarów. Wielka czarną ręką kładzie się na mojej głowie i nabija moje usta na równie wielką i czarną palę, zaczynając posuwać moją głowę jak niewieście przyrodzenie.

- Bez zębów! - Dostaję cios w policzek.

Chcę protestować, mrużę oczy w złości, rękami chcę się od niego odepchnąć, ale reszta zgromadzonych chwyta mnie za nadgarstki i prowadzi moje dłonie na swoje krocza. Dławię się czarnym mięsem, ktoś od tyłu szczypie moje sutki, całuje dół pleców.

Pierwsi spuszczają się w moich dłoniach i od razu zmieniają ich kolejni. Murzyn wrzeszczy, bo pojedyncze wytryski wylądują na jego dłoni, która trzymała moje włosy. Wrzeszczą na niego, że nie oddaje moich ust nikomu, aż do chwili, gdy spuszcza się do mojego gardła i przyciskając moją głowę do siebie, czeka, aż wszystko grzecznie przełknę.

- Aż sina na twarzy ta nasza gwiazda się zrobiła.

Z braku tchu nie jestem w stanie cokolwiek powiedzieć. Nie dostaję na to okazji. Jeden chwyta mnie i rzuca mnie plecami na stół. Mężczyzna kanciasty, szeroki w każdą stronę, kudłaty na klacie blondyn z rudą brodą i czarnym tatuażem na twarzy. Łączy moje nogi, opiera je o swój tors, ślini palce u stóp i mocno mnie chwyta. Wjeżdża we mnie ostro swym ogromnym kutasem jak parowóz.

- Za mocno, zwolnij! - Mój błagalny jęk sprawia, że jeszcze więcej siły we mnie wkłada.

Przez następne kilka chwil zalewa mnie sperma, która ląduje na moich piersiach, twarzy, dłoniach, nogach i brzuchu. Przeżywam mocny spazm, krzyczę i wiłabym się też w rozkoszy, jednak mocno mnie nie trzymali. Mężczyźni się zmieniają, już nie obchodzi mnie na tym etapie, nie interesuje mnie wygląd osób, które ocierają się przyrodzeniem o moje ciało. Gubię się w liczeniu mężczyzn i w ilości spustów, ale orgazmów przez całą zabawę mam trzy.

Jestem cała w spermie, jak i stół, na którym otarłam sobie łopatki i pośladki. Przecieram dłonią twarz, by coś zobaczyć. Jest wieczór, a ostatni przy mnie są murzyn i rudobrody.

- Masz kondycję dziecino. Zabieramy cię do siebie. - Mówi murzyn. Po jego słowach rudobrody zapina mi obroże na szyi i obaj pomagają mi stanąć na równe nogi. Uginam się pod własnym ciężarem, bo czuję się wyczerpana, szczęśliwa i cała z waty. Uśmiecham się błogo, niemalże wisząc na ich ramionach.

W drodze do samochodu mijamy w białej kałuży, moją letnią sukienkę, a przy niej kapelusz, z którego wysypywały się pieniądze.

- Dużo młoda zarobiłaś. - Rudobrody podnosi czapkę, nim siada ze mną na tylne siedzenia samochodu, gdzie wcześniej została rozłożona folia.

Murzyn prowadzi. Łysy trzyma smycz i uśmiecha się do mnie. Ja goła, szczęśliwie upodlona, na mokrych kolanach trzymam uznanie dla mojego ciała wyrażone w mamonie.

Nie wiem, co mnie czeka na miejscu. Cokolwiek ze mną chcą zrobić, czuję podnietę. Lubię niespodziani.

8,180
2.33/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 2.33/10 (24 głosy oddane)

Komentarze (0)

brak komentarzy

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.